Rakieta to największy palant w polskiej polityce. Przegrał na własne życzenie wszystko, co tylko przegrać się dało, przegrywał nawet wtedy, gdy w kartach miał same asy atutowe, nigdy nie wykazał nawet odrobiny przyzwoitości, a teraz się nadyma i recenzuje z wyższością innych. Żenada.
Nadymacze się nadymają, bo tak lubią, ale nikt niczego innego od nich nie oczekuje. Rakieta przez wiele lat był jednym z głównych rozgrywających polskiej polityki i w krótkim czasie wszystko to totalnie spiedrolił, nawet to, co się wydawało nie do spiedrolenia. Moim zdaniem - jednym posunięciem.
@Motes powiedział(a):
To zupełnie jak z forumkami, na których nadymacze poza czynną polityką nadymają się, o niczym nie wiedząc.
Rokita chciał być premierem, ale mu nie wyszło.
Myślę, że wielu forumowiczów po prostu nie chciałoby być politykiem. Niekoniecznie dlatego że się nie znają, może właśnie dlatego że się znają.
Ech. Polityka jawi mi się zajęciem straszliwym. Raczej nie pojmę zamiłowania do dyskutowania o niej. Nie mówiąc o uprawianiu. Lepiej temu, kto z polityki wypadł, tym bardziej, gdy sam odszedł, a już zwłaszcza gdy nigdy się nią nie parał ani interesował. Ciężka, trudna i ryzykowna dla ducha służba.
@los powiedział(a):
Nadymacze się nadymają, bo tak lubią, ale nikt niczego innego od nich nie oczekuje. Rakieta przez wiele lat był jednym z głównych rozgrywających polskiej polityki i w krótkim czasie wszystko to totalnie spiedrolił, nawet to, co się wydawało nie do spiedrolenia. Moim zdaniem - jednym posunięciem.
O które posunięci chodzi? o fakt przystąpienia do PO?
@7my powiedział(a):
Jak ktoś ma dużo czasu np. w samochodzie, bo strasznie to długie, to polecam, odrzuciłbym te bajki jak to było wspaniale gdy on miał wpływ.
Co do obecnej rzeczywistości sporo tam racji. Dla mnie było ciekawe.
Chwalą Rokitę za moderowanie tej dyskusji, nie słuchałem jeszcze.
Jak kto jest artystą, narzeczoną Marka Hłaski, porzuca własną jedyną córkę, w wieku lat 50 wygląda na 80 i umiera w wieku lat 60, to zwykle wiadomo dlaczego.
Jest tak czasami (wcale nie często), że po nich zostają wiekopomne rzeczy i koszmar dnia codziennego. Dziwaczne połączenie piekła i geniuszu. Zdarza się.
Ale w większości jest tylko koszmar dnia codziennego.
@Motes powiedział(a):
To zupełnie jak z forumkami, na których nadymacze poza czynną polityką nadymają się, o niczym nie wiedząc.
Rokita chciał być premierem, ale mu nie wyszło.
Myślę, że wielu forumowiczów po prostu nie chciałoby być politykiem. Niekoniecznie dlatego że się nie znają, może właśnie dlatego że się znają.
A co to ma do rzeczy?
Mędrzec napisał:
Dwadzieścia lat jest poza czynną polityką. Nic nie wie, najwyżej konfabuluje.
Pierwsze zdanie, zdaje się, nie jest tutaj ornamentem, tylko podstawą do wyprowadzenia wniosku w drugim zdaniu. I nie ma tu nic o premierostwie i błędnych decyzjach politycznych, tylko prosta zależność: Rokita jest ileś tam lat poza czynną polityką, więc nic nie wie, najwyżej konfabuluje. Wśród użytkowników forumka chyba nie ma w ogóle czynnych polityków, a mają dużo do powiedzenia o polityce i perfekcyjnie czytają w duszach i umysłach polityków.
Tacy sami nadymacze i konfabulanci jak Rokita.
Ale że czytanie w internetach jest mniej czasochłonne od oglądania „gadających głów” – o tych przewagach słowa pisanego nad mówionym sam chyba pisałeś w innym wątku – to i poświęcenie chwili na forumkowych nadymaczy i konfabulantów aż tak nie uwiera. Czas, który trzeba by było poświęcić na wysłuchanie tego grzyba, można przeznaczyć i na forum, i na oglądanie robaków w terrarium, i na zjedzenie zupy.
Jak kto jest artystą, narzeczoną Marka Hłaski, porzuca własną jedyną córkę, w wieku lat 50 wygląda na 80 i umiera w wieku lat 60, to zwykle wiadomo dlaczego.
Nie widziałem, chyba czytałem kiedyś dzienniki we fragmentach, może zapomniałem o tym chlaniu. Na pewno kiedyś miałem inne podejście, miałem świadomość że moja matka jest DDA ale wtedy jeszcze nie wiedziałem jaki to ma wpływ na mnie.
@Motes powiedział(a):
Wśród użytkowników forumka chyba nie ma w ogóle czynnych polityków, a mają dużo do powiedzenia o polityce i perfekcyjnie czytają w duszach i umysłach polityków. Tacy sami nadymacze i konfabulanci jak Rokita.
Nie tylko na forum, w ogóle w internacie takich pełno. Ich produktami są tylko słowa i nikt niczego innego nie oczekuje. Niektóre z tych słów się podobają jednym, inni drugim, jeszcze inne tylko tym, co je wypowiadają. Jest i owszem kilku nadymaczy poza forum, których czytuję z zaciekawieniem.
Z Rakietą jest inna sprawa - bo na każdą kolejną rakietową mądrość od razu pojawia się pytanie: jeśli jesteś bucu dziś tak mądry, to dlaczego wtedy byłeś tak głupi?
Kiedy Rakieta nadaje:
Dzisiejszy premier jest w moim przekonaniu jedną z najwybitniejszych w świecie demokratycznych osobowości politycznych, potrafiących w sposób perfekcyjny mobilizować najniższe instynkty ludu. Czynić zbiorowość ludzką, w której istnieją odruchy pozytywne, odruchy dobroci, szlachetności, gorszą.
Od razu się pytam: Co fiucie zrobiłeś, by uchronić Polskę od dostania się w łapy takiej kreatury?
Tutejsi lepiej się znają na polityce od JMR, gdyż już od dawna pisali, że obecna władza nie powstrzyma się przed żadną niegodziwością. Jan Maria wtedy firmował tę władzę, co samo w sobie było niegodziwością. Teraz, gdy już jego los nie zależy od jego wypowiedzi, gdy już jest za późno na cokolwiek, może sobie gadać. I powstaje klasyczna alternatywa: albo wtedy wiedział i nie powiedział, czyli był świnią. Przynajmniej powinien przeprosić. Albo nie wiedział, czyli jest idiotą. To tym bardziej nie ma sensu go słuchać.
@JORGE powiedział(a):
Jest tak czasami (wcale nie często), że po nich zostają wiekopomne rzeczy i koszmar dnia codziennego. Dziwaczne połączenie piekła i geniuszu. Zdarza się.
Ale w większości jest tylko koszmar dnia codziennego.
Po takim Kaczmarze np. coś tam zostało chociaż dla najbliższych był raczej koszmarem.
Chodzi o jakiś wariant z 2005, kiedy Tusk się nadymał na Kaczyńskiego, a nie było jeszcze takiego obowiązku?
A o co innego? Ja pamiętam jak dziś, POPiS wygrywa miażdżąco wybory, komuna leży na łopatkach, ogóla euforia porówywalna z tą z roku 1989, trwają rozmowy o utworzeniu rządu POPiS, którego Donald Tusk nie chce utworzyć (co wiemy z dalszej historii) ale nie może tego powiedzieć wprost. Jan Maria Rakieta ma swoje pięć minut. Jak Jasio w bajkach może pojść w prawo i powiedzieć: Tworzymy rząd POPiS, kto z nami ten z nami, kto przeciw ten komuch, zostaję wicepremierem! Przeszedłby wtedy do historii jako ten, który zadał komunie ostateczny cios. Może też pójść w lewo i przyłączyć się do tuskowego sabotowania rządu POPiSu. Wiemy, co wybrał. Wiemy też, że dwa lata później był już poza polityką.
@los powiedział(a):
A o co innego? Ja pamiętam jak dziś, POPiS wygrywa miażdżąco wybory, komuna leży na łopatkach, ogóla euforia porówywalna z tą z roku 1989, trwają rozmowy o utworzeniu rządu POPiS, którego Donald Tusk nie chce utworzyć (co wiemy z dalszej historii) ale nie może tego powiedzieć wprost. Jan Maria Rakieta ma swoje pięć minut. Jak Jasio w bajkach może pojść w prawo i powiedzieć: Tworzymy rząd POPiS, kto z nami ten z nami, kto przeciw ten komuch, zostaję wicepremierem! Przeszedłby wtedy do historii jako ten, który zadał komunie ostateczny cios. Może też pójść w lewo i przyłączyć się do tuskowego sabotowania rządu POPiSu. Wiemy, co wybrał. Wiemy też, że dwa lata później był już poza polityką.
O, dziękuję za tę lekcję historii. Tak się składa, że kiedy Rakieta Maria był czynnym politykiem, ja byłem zajęty dłubaniem w nosie na lekcjach, nieświadom grozy tych czasów. Nawet już chciałem tutaj wystąpić w roli advocatus rokita, poczytując Rakiecie za okoliczność łagodzącą to, że dokazywał w latach przed Smoleńskiem, tj. przed oddzieleniem światła od ciemności, i że dopiero poznawał on diaboliczne zdolności ryżego wąpierza jako „osobowości politycznej”.
Tak czy inaczej, odrzucenie Rakiety, jak widzę, wynika bardziej z moralnej odrazy, odrazy do małości osoby, która na dodatek nie posypała kapelutka popiołem, a nie z tego, że gada obecnie od rzeczy.
@Motes powiedział(a):
Może zmądrzał na stare lata? Nawet nobliwa broda mu wyrosła, a broda jest atrybutem mędrców.
Nobliwa? Chyba obrzydliwa.
Nie chodzi o pomadowanie i trefienie ale o schludność.
A możliwe, że pomyliłem przymiotniki. Ale to dlatego, że spośród różnych ornamentów, którymi przyozdabiają się ludzie, brodom staram się zwykle najmniej uważnie przyglądać, bo zawsze się boję, że dojrzę w nich okruchy wczorajszego śniadania albo smarki, a nie lubię sobie psuć apetytu. Dopóki więc się nie przyglądam, nie wydają mi się obrzydliwe.
Komentarz
Rakieta to największy palant w polskiej polityce. Przegrał na własne życzenie wszystko, co tylko przegrać się dało, przegrywał nawet wtedy, gdy w kartach miał same asy atutowe, nigdy nie wykazał nawet odrobiny przyzwoitości, a teraz się nadyma i recenzuje z wyższością innych. Żenada.
Mimo to mnie zainteresował swoim gadaniem.
Dwadzieścia lat jest poza czynną polityką. Nic nie wie, najwyżej konfabuluje.
PS. Obejrzałem wszystko. Wciągające ale tak jak terrarium z robakami - człowiek się dziwi, że może być coś tak obrzydliwe.
To zupełnie jak z forumkami, na których nadymacze poza czynną polityką nadymają się, o niczym nie wiedząc.
Nadymacze się nadymają, bo tak lubią, ale nikt niczego innego od nich nie oczekuje. Rakieta przez wiele lat był jednym z głównych rozgrywających polskiej polityki i w krótkim czasie wszystko to totalnie spiedrolił, nawet to, co się wydawało nie do spiedrolenia. Moim zdaniem - jednym posunięciem.
Taaa, płemieł z Kłakowa, prhezhydent z Danzga
Rokita chciał być premierem, ale mu nie wyszło.
Myślę, że wielu forumowiczów po prostu nie chciałoby być politykiem. Niekoniecznie dlatego że się nie znają, może właśnie dlatego że się znają.
Ech. Polityka jawi mi się zajęciem straszliwym. Raczej nie pojmę zamiłowania do dyskutowania o niej. Nie mówiąc o uprawianiu. Lepiej temu, kto z polityki wypadł, tym bardziej, gdy sam odszedł, a już zwłaszcza gdy nigdy się nią nie parał ani interesował. Ciężka, trudna i ryzykowna dla ducha służba.
Skoro jest ciężka, trudna i ryzykowna to chyba tym bardziej powinniśmy doceniać i szanować tych którzy polityką zajmują i którzy robią to dobrze.
O które posunięci chodzi? o fakt przystąpienia do PO?
O nieobjęcie funkcji premiera.
Chwalą Rokitę za moderowanie tej dyskusji, nie słuchałem jeszcze.
Jakoś mnie ominęło że Osiecka chlała.
Filmu nie widziałeś?
Jak kto jest artystą, narzeczoną Marka Hłaski, porzuca własną jedyną córkę, w wieku lat 50 wygląda na 80 i umiera w wieku lat 60, to zwykle wiadomo dlaczego.
Jest tak czasami (wcale nie często), że po nich zostają wiekopomne rzeczy i koszmar dnia codziennego. Dziwaczne połączenie piekła i geniuszu. Zdarza się.
Ale w większości jest tylko koszmar dnia codziennego.
A co to ma do rzeczy?
Mędrzec napisał:
Pierwsze zdanie, zdaje się, nie jest tutaj ornamentem, tylko podstawą do wyprowadzenia wniosku w drugim zdaniu. I nie ma tu nic o premierostwie i błędnych decyzjach politycznych, tylko prosta zależność: Rokita jest ileś tam lat poza czynną polityką, więc nic nie wie, najwyżej konfabuluje. Wśród użytkowników forumka chyba nie ma w ogóle czynnych polityków, a mają dużo do powiedzenia o polityce i perfekcyjnie czytają w duszach i umysłach polityków.
Tacy sami nadymacze i konfabulanci jak Rokita.
Ale że czytanie w internetach jest mniej czasochłonne od oglądania „gadających głów” – o tych przewagach słowa pisanego nad mówionym sam chyba pisałeś w innym wątku – to i poświęcenie chwili na forumkowych nadymaczy i konfabulantów aż tak nie uwiera. Czas, który trzeba by było poświęcić na wysłuchanie tego grzyba, można przeznaczyć i na forum, i na oglądanie robaków w terrarium, i na zjedzenie zupy.
Nie widziałem, chyba czytałem kiedyś dzienniki we fragmentach, może zapomniałem o tym chlaniu. Na pewno kiedyś miałem inne podejście, miałem świadomość że moja matka jest DDA ale wtedy jeszcze nie wiedziałem jaki to ma wpływ na mnie.
Nie no, skoro się chce zostać premierem, to nieobjęcie tej funkcji nie zbliża do celu.
Chodzi o jakiś wariant z 2005, kiedy Tusk się nadymał na Kaczyńskiego, a nie było jeszcze takiego obowiązku?
Nie tylko na forum, w ogóle w internacie takich pełno. Ich produktami są tylko słowa i nikt niczego innego nie oczekuje. Niektóre z tych słów się podobają jednym, inni drugim, jeszcze inne tylko tym, co je wypowiadają. Jest i owszem kilku nadymaczy poza forum, których czytuję z zaciekawieniem.
Z Rakietą jest inna sprawa - bo na każdą kolejną rakietową mądrość od razu pojawia się pytanie: jeśli jesteś bucu dziś tak mądry, to dlaczego wtedy byłeś tak głupi?
Kiedy Rakieta nadaje:
Od razu się pytam: Co fiucie zrobiłeś, by uchronić Polskę od dostania się w łapy takiej kreatury?
Może zmądrzał na stare lata? Nawet nobliwa broda mu wyrosła, a broda jest atrybutem mędrców.
Tutejsi lepiej się znają na polityce od JMR, gdyż już od dawna pisali, że obecna władza nie powstrzyma się przed żadną niegodziwością. Jan Maria wtedy firmował tę władzę, co samo w sobie było niegodziwością. Teraz, gdy już jego los nie zależy od jego wypowiedzi, gdy już jest za późno na cokolwiek, może sobie gadać. I powstaje klasyczna alternatywa: albo wtedy wiedział i nie powiedział, czyli był świnią. Przynajmniej powinien przeprosić. Albo nie wiedział, czyli jest idiotą. To tym bardziej nie ma sensu go słuchać.
W jego przypadku chyba jedynym.
Po takim Kaczmarze np. coś tam zostało chociaż dla najbliższych był raczej koszmarem.
Czasem zbliża, czasem nie, polityka jest grą. O wygranej w wyniku wycofania się niżej.
A o co innego? Ja pamiętam jak dziś, POPiS wygrywa miażdżąco wybory, komuna leży na łopatkach, ogóla euforia porówywalna z tą z roku 1989, trwają rozmowy o utworzeniu rządu POPiS, którego Donald Tusk nie chce utworzyć (co wiemy z dalszej historii) ale nie może tego powiedzieć wprost. Jan Maria Rakieta ma swoje pięć minut. Jak Jasio w bajkach może pojść w prawo i powiedzieć: Tworzymy rząd POPiS, kto z nami ten z nami, kto przeciw ten komuch, zostaję wicepremierem! Przeszedłby wtedy do historii jako ten, który zadał komunie ostateczny cios. Może też pójść w lewo i przyłączyć się do tuskowego sabotowania rządu POPiSu. Wiemy, co wybrał. Wiemy też, że dwa lata później był już poza polityką.
O, dziękuję za tę lekcję historii. Tak się składa, że kiedy Rakieta Maria był czynnym politykiem, ja byłem zajęty dłubaniem w nosie na lekcjach, nieświadom grozy tych czasów. Nawet już chciałem tutaj wystąpić w roli advocatus rokita, poczytując Rakiecie za okoliczność łagodzącą to, że dokazywał w latach przed Smoleńskiem, tj. przed oddzieleniem światła od ciemności, i że dopiero poznawał on diaboliczne zdolności ryżego wąpierza jako „osobowości politycznej”.
Tak czy inaczej, odrzucenie Rakiety, jak widzę, wynika bardziej z moralnej odrazy, odrazy do małości osoby, która na dodatek nie posypała kapelutka popiołem, a nie z tego, że gada obecnie od rzeczy.
Nobliwa? Chyba obrzydliwa.
Nie chodzi o pomadowanie i trefienie ale o schludność.
A możliwe, że pomyliłem przymiotniki. Ale to dlatego, że spośród różnych ornamentów, którymi przyozdabiają się ludzie, brodom staram się zwykle najmniej uważnie przyglądać, bo zawsze się boję, że dojrzę w nich okruchy wczorajszego śniadania albo smarki, a nie lubię sobie psuć apetytu. Dopóki więc się nie przyglądam, nie wydają mi się obrzydliwe.
Zależnie od nakrycia głowy, z taką brodą może robić za prof. Baltazara Gąbkę albo za Koszałka Opałka. Obaj to intelektualiści nieprawdaż.
No nie, prof. Baltazar Gąbka to wybitny badacz żab latających.
Już starożytni Rzymianie podważyli ten sposób autokreacji, mawiając "Barba non facit philosophum".