Mam następujące spostrzeżenia (z tym, że Zybertowicz jest kimś a ja nikim, więc nie ma nawet sensu tego czytać):
Teza: PiS przegrały, gdyż za dużo było negatywnej kampanii - straszenia niemcem - a ludzie się dorobili i chcieli korzystać z zarobionych diengów. PiS powinny mówić więcej o rzeczach dobrych, o tym co się udało.
Fakty (a może nawet nie tyle fakty, co mój [wiadomo, że ułomny] odbiór rzeczywistości):
DTVPiS mówił tak dużo o tym, co się udało; o tym, co się poprawiło, że ludzie (nawet z naszej strony) mówili, że to propaganda sukcesu rodem z PRL.
ZiS walili nieustannie w PiS i straszyli PiS.
Nie lubię, jak mi się tezy nie zgadzają z faktami.
Tak zupełnie na marginesie i pokornie proszę nie odbierajcie tego jako atak na profesora; sikanie po nogawkach - po prostu abstrahując od nazwiska mnie to ciekawi - jak mu wychodzi to "włanczać"? Jak on chce to zapisywać? Przecież to jest niezwykle sprzeczne z zasadami polskiej mowy i
@trep powiedział(a):
Tak zupełnie na marginesie i pokornie proszę nie odbierajcie tego jako atak na profesora; sikanie po nogawkach - po prostu abstrahując od nazwiska mnie to ciekawi - jak mu wychodzi to "włanczać"? Jak on chce to zapisywać? Przecież to jest niezwykle sprzeczne z zasadami polskiej mowy i
Jest kolega w stanie powiedzieć teraz, w którym momencie pada to „włanczać”, bo nie chcę oglądać całości, a zaciekawiło mnie to?
@trep powiedział(a):
Mam następujące spostrzeżenia (z tym, że Zybertowicz jest kimś a ja nikim, więc nie ma nawet sensu tego czytać):
Teza: PiS przegrały, gdyż za dużo było negatywnej kampanii - straszenia niemcem - a ludzie się dorobili i chcieli korzystać z zarobionych diengów. PiS powinny mówić więcej o rzeczach dobrych, o tym co się udało.
Fakty (a może nawet nie tyle fakty, co mój [wiadomo, że ułomny] odbiór rzeczywistości):
DTVPiS mówił tak dużo o tym, co się udało; o tym, co się poprawiło, że ludzie (nawet z naszej strony) mówili, że to propaganda sukcesu rodem z PRL.
ZiS walili nieustannie w PiS i straszyli PiS.
Nie lubię, jak mi się tezy nie zgadzają z faktami.
Tak zupełnie na marginesie i pokornie proszę nie odbierajcie tego jako atak na profesora; sikanie po nogawkach - po prostu abstrahując od nazwiska mnie to ciekawi - jak mu wychodzi to "włanczać"? Jak on chce to zapisywać? Przecież to jest niezwykle sprzeczne z zasadami polskiej mowy i
To jest nosowa wersja a. Tak samo jak ą jest nosową wersją o (nie a) i ę jest nosową wersją e. Językoznawczo nie ma z tym problemu, jedynie jest kwestia czy taka głoska ma "prawo" występować w języku polskim czy nie. A zapis jest wtórny w stosunku do języka, ten aktualny jest zresztą względnie nowy, wystarczy sobie otworzyć jakieś archiwa z XIX wieku, żeby doznać lekkiego szoku.
W zaistniałej sytuacji pańcia nie potrafiła dostosować się do zmienionej sytuacji. Skoro Jaki ma swoje nagranie i je puści to akcja się nie uda, bo publika pozna prawdziwą wersję. Swoją drogą mamy tu pierwszy przypadek wykorzystania zmienionej sytuacji: już nie tylko wywiadujący ma dostęp do mediów, ale i wywiadowany ma i publikuje u siebie swoją wersję, która obnaża. Mogą powstać dwie wersje tej samej rozmowy różniące się o 100%, bo każdy przytnie po swojemu. Ale i cała TVN zdecydowała się puścić swój materiał, mając świadomość, że Jaki puści swoją wersję. Jest to głupota najwyższej klasy, uzasadniona tylko zaszłościami historycznymi: Walter został namaszczony przez samego Urbana, a TVN przez Michnika.
Pańcia widząc kamerę Jakiego powinna odpuścić i zacząć zachowywać się w sposób cywilizowany. Nie jest jednak do tego zdolna. Zacznijmy od samego pytania: czy jest Jakiemu wstyd? Jest to pytanie zamknięte, a odpowiedzią na pytanie zamknięte jest tak albo nie. Na ogół. I wywiad powinien wyglądać tak:
Pytanie: czy wstyd?
Odpowiedź: nie.
I koniec. Pytanie otwarte powinno być zadane, ale też nie takie, na które odpowiedź wymaga półgodzinnej diatryby. Wtedy też nie jest dobrze. Tu są jakieś zasady przedstawiane: https://dzialasz.ceo.org.pl/node/211 https://www.studocu.com/pl/document/uniwersytet-opolski/konteksty-pomocy-psychologicznej/reguly-budowania-pytan/14262837
Teoria wywiadologii nie podaje oficjalnie takiego celu wywiadu: zohydzenie osobo wywiadowanej, ale jak widać nie przeszkadza ten brak praktyce. I tu pytania zamknięte spełniają funkcje swą.
II
Ja też zalajkowałem inkryminowany spot, dlatego warstwa merytoryczna budzi moje zainteresowanie. I od tego owa przesłuchująca powinna zacząć. Przypominam problemy są tu takie:
1. Spot PO jej nie przeszkadza, akceptuje przez to taką formę wypowiedzi.
2. Przyczyny jej alergii naprawdę.
@Przemko powiedział(a):
Mamy też schody do wchodzenia, zlew do zmywania i suszarkę do wieszania itd.
Kiedyś to były "wschody" od "wschodzenia", ale wschody zamieniły się w schody, a wschodzenie we wchodzenie. Archaiczna forma została jako oddzielny czasownik odnoszący się tylko do Słońca, ewentualnie innych ciał niebieskich, a w niektórych regionach jeszcze do roślin (zwłaszcza zbóż).
Seria wykładów x. prof. Rosika nt. historii biblijnych "Żydów". Daję link do części pierwszej. X. prof. jest bardzo dobrym wykładowcą, mówi ciekawie i jest dobrze przygotowany. Pojawia się też w pewnym momencie dyskutowany tu niedawno motyw "włanczania" ;-)
Błąd - błędy, wziął - wzięła, ręce - rąk itd.
Ale wielbłąd - wielbłądy.
Ę przechodzi w ą, ale jak widać nie zawsze. Więc tak samo włącznik może przejść we wł[an]czanie, pod warunkiem - bo to jest faktycznie problem - że taka głoska istnieje w języku polskim. To, że w innych słowach etymologicznie powiązanych jest ą i wszyscy wymawiają jak ą jest kompletnie bez znaczenia.
@rozum.von.keikobad powiedział(a):
Błąd - błędy, wziął - wzięła, ręce - rąk itd.
Ale wielbłąd - wielbłądy.
Ę przechodzi w ą, ale jak widać nie zawsze. Więc tak samo włącznik może przejść we wł[an]czanie, pod warunkiem - bo to jest faktycznie problem - że taka głoska istnieje w języku polskim. To, że w innych słowach etymologicznie powiązanych jest ą i wszyscy wymawiają jak ą jest kompletnie bez znaczenia.
Te przykłady są nieadekwatne. We włanczać i zdanżać chodzi o czasowniki i wydaje mi się, że używający ich pragną utworzyć w ten sposób coś ka kształt present continuous. Nie mówią przecież w czasie przeszłym "włanczył" ani w przyszłym "włanczy".
Istnieją różne ciekawe regionalizmy, w kaszubskim (ponoć też w gwarze poznańskiej) jest stosowana ciekawa forma imiesłowu przymiotnikowego biernego, cytuję z pamięci odpowiedź pani z dziekanatu
@MarianoX powiedział(a):
Istnieją różne ciekawe regionalizmy, w kaszubskim (ponoć też w gwarze poznańskiej) jest stosowana ciekawa forma imiesłowu przymiotnikowy biernego, cytuję z pamięci odpowiedź pani z dziekanatu:
@MarianoX powiedział(a):
Istnieją różne ciekawe regionalizmy, w kaszubskim (ponoć też w gwarze poznańskiej) jest stosowana ciekawa forma imiesłowu przymiotnikowy biernego, cytuję z pamięci odpowiedź pani z dziekanatu:
@MarianoX powiedział(a):
Istnieją różne ciekawe regionalizmy, w kaszubskim (ponoć też w gwarze poznańskiej) jest stosowana ciekawa forma imiesłowu przymiotnikowego biernego, cytuję z pamięci odpowiedź pani z dziekanatu
W domu dworujemy sobie z tego czasem (jako napływowi), czasem wręcz sięga się po formy typu "on ma wyjechane/wyjechałe".
używający ich pragną utworzyć w ten sposób coś ka kształt present continuous.
Raczej bezrefleksyjny, wyrobiony nawyk niż świadoma próba czegokolwiek, nie doszukiwałbym się tu jakiegoś konsekwentnego zamysłu gramatycznego. A nawyk wywodziłbym z prozaicznej kwestii wygody - mniej się nagimnastykujesz paszczą mówiąc "an" niż "ą" czy nawet "on". Gładziej tak mówić, czyli minimalizacja wysiłku - to bodaj jedna z naczelnych sił napędowych zmian w języku (i w przyrodzie). W potocznym języku paszczowym takie rzeczy uchodzą (za tolerowalne). To raczej właśnie super akuratna artykulacja bywa odbierana jak coś pretensjonalnego, chyba, że u dziecka, które dopiero co się nauczyło i bardzo przejęło tymi wszystkimi ą-ę i jest to urocze. Notabene vide też syndrom okcia.
Komentarz
Mam następujące spostrzeżenia (z tym, że Zybertowicz jest kimś a ja nikim, więc nie ma nawet sensu tego czytać):
Teza: PiS przegrały, gdyż za dużo było negatywnej kampanii - straszenia niemcem - a ludzie się dorobili i chcieli korzystać z zarobionych diengów. PiS powinny mówić więcej o rzeczach dobrych, o tym co się udało.
Fakty (a może nawet nie tyle fakty, co mój [wiadomo, że ułomny] odbiór rzeczywistości):
Nie lubię, jak mi się tezy nie zgadzają z faktami.
Tak zupełnie na marginesie i pokornie proszę nie odbierajcie tego jako atak na profesora; sikanie po nogawkach - po prostu abstrahując od nazwiska mnie to ciekawi - jak mu wychodzi to "włanczać"? Jak on chce to zapisywać? Przecież to jest niezwykle sprzeczne z zasadami polskiej mowy i
Jest kolega w stanie powiedzieć teraz, w którym momencie pada to „włanczać”, bo nie chcę oglądać całości, a zaciekawiło mnie to?
Pada czterokrotnie (owdp).
Nie nadanżam za tym czepianiem się włanczania...
Wszyscy tak mówią. Włanczam pieńdziesiont woltów. I jem japko.
To jest nosowa wersja a. Tak samo jak ą jest nosową wersją o (nie a) i ę jest nosową wersją e. Językoznawczo nie ma z tym problemu, jedynie jest kwestia czy taka głoska ma "prawo" występować w języku polskim czy nie. A zapis jest wtórny w stosunku do języka, ten aktualny jest zresztą względnie nowy, wystarczy sobie otworzyć jakieś archiwa z XIX wieku, żeby doznać lekkiego szoku.
W Krakowie wszyscy tak mówią, na Śląsku mniej.
O jaki dobry film.
No bo mamy włącznik a nie włancznik.
Mamy też schody do wchodzenia, zlew do zmywania i suszarkę do wieszania itd.
Schody do schodzenia a nie do schadzenia. Zlew do zlewania a nie zlawania. Suszarkę do suszenia a nie do saszenia.
A jak zanurkujemy wgłąb, to gdzie na głąbinę, czy głębinę?
W kapustę.
W zaistniałej sytuacji pańcia nie potrafiła dostosować się do zmienionej sytuacji. Skoro Jaki ma swoje nagranie i je puści to akcja się nie uda, bo publika pozna prawdziwą wersję. Swoją drogą mamy tu pierwszy przypadek wykorzystania zmienionej sytuacji: już nie tylko wywiadujący ma dostęp do mediów, ale i wywiadowany ma i publikuje u siebie swoją wersję, która obnaża. Mogą powstać dwie wersje tej samej rozmowy różniące się o 100%, bo każdy przytnie po swojemu. Ale i cała TVN zdecydowała się puścić swój materiał, mając świadomość, że Jaki puści swoją wersję. Jest to głupota najwyższej klasy, uzasadniona tylko zaszłościami historycznymi: Walter został namaszczony przez samego Urbana, a TVN przez Michnika.
Pańcia widząc kamerę Jakiego powinna odpuścić i zacząć zachowywać się w sposób cywilizowany. Nie jest jednak do tego zdolna. Zacznijmy od samego pytania: czy jest Jakiemu wstyd? Jest to pytanie zamknięte, a odpowiedzią na pytanie zamknięte jest tak albo nie. Na ogół. I wywiad powinien wyglądać tak:
Pytanie: czy wstyd?
Odpowiedź: nie.
I koniec. Pytanie otwarte powinno być zadane, ale też nie takie, na które odpowiedź wymaga półgodzinnej diatryby. Wtedy też nie jest dobrze. Tu są jakieś zasady przedstawiane:
https://dzialasz.ceo.org.pl/node/211
https://www.studocu.com/pl/document/uniwersytet-opolski/konteksty-pomocy-psychologicznej/reguly-budowania-pytan/14262837
Teoria wywiadologii nie podaje oficjalnie takiego celu wywiadu: zohydzenie osobo wywiadowanej, ale jak widać nie przeszkadza ten brak praktyce. I tu pytania zamknięte spełniają funkcje swą.
II
Ja też zalajkowałem inkryminowany spot, dlatego warstwa merytoryczna budzi moje zainteresowanie. I od tego owa przesłuchująca powinna zacząć. Przypominam problemy są tu takie:
1. Spot PO jej nie przeszkadza, akceptuje przez to taką formę wypowiedzi.
2. Przyczyny jej alergii naprawdę.
Raczej "w głąb" , wgłąb można się zagłębić zgłębiając jakieś zagadnienie.
Kiedyś to były "wschody" od "wschodzenia", ale wschody zamieniły się w schody, a wschodzenie we wchodzenie. Archaiczna forma została jako oddzielny czasownik odnoszący się tylko do Słońca, ewentualnie innych ciał niebieskich, a w niektórych regionach jeszcze do roślin (zwłaszcza zbóż).
Schody -> wschodzenie (nie: wschadzenie) - > wschodzę (nie: wschadzę).
Włącznik -> włączanie -> włączam.
Z całą pewnością nie w głambinę.
I głębina ->zgłębiać - nie: zgłambiać.
W otchłań...
Seria wykładów x. prof. Rosika nt. historii biblijnych "Żydów". Daję link do części pierwszej. X. prof. jest bardzo dobrym wykładowcą, mówi ciekawie i jest dobrze przygotowany. Pojawia się też w pewnym momencie dyskutowany tu niedawno motyw "włanczania" ;-)
Błąd - błędy, wziął - wzięła, ręce - rąk itd.
Ale wielbłąd - wielbłądy.
Ę przechodzi w ą, ale jak widać nie zawsze. Więc tak samo włącznik może przejść we wł[an]czanie, pod warunkiem - bo to jest faktycznie problem - że taka głoska istnieje w języku polskim. To, że w innych słowach etymologicznie powiązanych jest ą i wszyscy wymawiają jak ą jest kompletnie bez znaczenia.
Zatem równie dobrze można i wł[on]czać.
Te przykłady są nieadekwatne. We włanczać i zdanżać chodzi o czasowniki i wydaje mi się, że używający ich pragną utworzyć w ten sposób coś ka kształt present continuous. Nie mówią przecież w czasie przeszłym "włanczył" ani w przyszłym "włanczy".
Aj bo słowo „wielbłąd" pochodzi od słowa „elefant".
Istnieją różne ciekawe regionalizmy, w kaszubskim (ponoć też w gwarze poznańskiej) jest stosowana ciekawa forma imiesłowu przymiotnikowego biernego, cytuję z pamięci odpowiedź pani z dziekanatu
Pan Dziekan jest wyszły, będzie po 12-tej.
Podobne, też zasłyszane: Ojciec jest wyjechany.
jakie piękne!
Germanizm. Herr Dekan ist gegangen.
toż t niemieckie formy gramatyczne!
Całkiem możliwe, wszak i Kaszuby i Wielkopolska były pod tym samym zaborem
W domu dworujemy sobie z tego czasem (jako napływowi), czasem wręcz sięga się po formy typu "on ma wyjechane/wyjechałe".
Raczej bezrefleksyjny, wyrobiony nawyk niż świadoma próba czegokolwiek, nie doszukiwałbym się tu jakiegoś konsekwentnego zamysłu gramatycznego. A nawyk wywodziłbym z prozaicznej kwestii wygody - mniej się nagimnastykujesz paszczą mówiąc "an" niż "ą" czy nawet "on". Gładziej tak mówić, czyli minimalizacja wysiłku - to bodaj jedna z naczelnych sił napędowych zmian w języku (i w przyrodzie). W potocznym języku paszczowym takie rzeczy uchodzą (za tolerowalne). To raczej właśnie super akuratna artykulacja bywa odbierana jak coś pretensjonalnego, chyba, że u dziecka, które dopiero co się nauczyło i bardzo przejęło tymi wszystkimi ą-ę i jest to urocze. Notabene vide też syndrom okcia.
Co do wygody, to Polakom bardzo daleko do Anglofonów, którzy najchętnie posługiwaliby sie jednosylabowymi skrótowcami...
A odnośnie zamysłów gramatycznych, moja śp. babcia, który była z Kresów, mówiła "dwióch" - bo "dwie". Oraz Pepśi zamiast Pepsi.