Nie są i są. Nie są, bo nie ma na nie specjalnych znaczków. Są, bo to wynika z krzaczka. W pinyin to jest pokazane przy pomocy kreseczek nad samogłoskami. W grafice to pewnie jest zapisane cyferkami. Najczęściej używanym wei (łej) jest wei w znaczeniu "halo" (przy odbieraniu telefonu). Słowu temu towarzyszy akcent opadający, co pewnie tu odpowiada dwójce.
1. wznoszący
2. opadający
3. w dół i w górę
4. płaski
Ale sprawdziłem żołądek i on ma 4 a wg google translate wymawia się tak samo jak halo, więc teoria upada.
@trep powiedział(a):
Nie są i są. Nie są, bo nie ma na nie specjalnych znaczków. Są, bo to wynika z krzaczka. W pinyin to jest pokazane przy pomocy kreseczek nad samogłoskami. W grafice to pewnie jest zapisane cyferkami. Najczęściej używanym wei (łej) jest wei w znaczeniu "halo" (przy odbieraniu telefonu). Słowu temu towarzyszy akcent opadający, co pewnie tu odpowiada dwójce.
1. wznoszący
2. opadający
3. w dół i w górę
4. płaski
Ale sprawdziłem żołądek i on ma 4 a wg google translate wymawia się tak samo jak halo, więc teoria upada.
Tak, krzaki to pismo obrazkowe. Jest to wielka przewaga w kontekście wywiadowczym. Chińczyk łatwo nauczy się polskiego. Polak chińskiego nie. Weź teraz jedź do Chin, wsiądź za kółko i poruszaj się przy pomocy tablic informacyjnych.
Spytałem ich kiedyś, jak robią słowniki, jak porządkują słowa. Ponoć kiedyś i ponoć w Japonii to szeregowano po liczbie kresek. Ale teraz lecą alfabetycznie.
Polska istnieje w chińskich mapach mentalnych, co zawsze nas dziwi. Dla polityków na przykład Indii nie jesteśmy w grupie państw, które należy uwzględniać w układankach politycznych.
Mandaryński jest w szkołach i telewizji, znają go dokładnie wszyscy. Co więcej, coraz więcej Chińczyków nawija po mandaryńsku w domu. Ekonomia - po co mówić w jednym języku w pracy i w urzędzie a w drugim gdzie indziej.
Polska istnieje w chińskich mapach mentalnych, co zawsze nas dziwi. Dla polityków na przykład Indii nie jesteśmy w grupie państw, które należy uwzględniać w układankach politycznych.
Już to niedawno podawałem. Ambasada Polski w Beijing jest największą (albo drugą największą - nie pamiętam dokładnie) ambasadą w Chinach. Polska z Chinami ma tradycyjnie bdb relacje. Jako dwa końce JSz.
@los powiedział(a):
Mandaryński jest w szkołach i telewizji, znają go dokładnie wszyscy. Co więcej, coraz więcej Chińczyków nawija po mandaryńsku w domu. Ekonomia - po co mówić w jednym języku w pracy i w urzędzie a w drugim gdzie indziej.
Jakieś tam dialekty są używane w Guangdong, ale zasadniczo tak.
"Ambasador Chin poinformował przedstawicieli Ukrainy o negatywnych konsekwencjach dla stosunków dwustronnych praktyki umieszczania chińskich firm na liście sponsorów wojny."
"Ambasador Ukrainy poinformował przedstawicieli Chin o negatywnych konsekwencjach dla stosunków dwustronnych praktyki sponsorowania wojny przez chińskie firmy."
@Przemko powiedział(a):
Świetna rozmowa, jak Chiny widzą Europę, a widzą ją tak, jak Rosjanie.
Chiński minister obrony narodowej potwierdza, że Chiny idą na zwarcie.
"Na domiar wszystkiego Chiny ustami swojego ministra obrony Dong Jun, piastującego tę funkcję dopiero od miesiąca, zadeklarowały, że w kwestii Ukrainy poprą Rosję, pomimo nacisków państw zachodnich. I to jest znacząca zmiana retoryki, bo do tej pory Chiny nie zajmowały jednoznacznego stanowiska, a prezydent Zełeński próbował je zjednać. Bez efektu. Po przegranych dla środowisk prochińskich wyborach na Tajwanie Pekin wrócił do retoryki wojennej, a razem z nią otwarcie poparł działania Rosji."
Kolega Trep, który był osobiście kilkadziesiąt (!) razy w Chinach przyznaje, że jego znajomość tego kraju jest ograniczona.
Natomiast besser-wisiorzy, którzy co najwyżej stali obok chińskiej hulajnogi i przeczytali parę książek kolesi równie "bywałych" w Kitaju mądrzą się w Internetach na potęgę.
Trzeba jednak uczciwie przyznać, że my jeździliśmy tam w celach biznesowych a gros spędzanego czasu to były targi, hotele, samoloty, wizyty w fabrykach, posiłki biznesowe. Choć byliśmy ciekawi świata i zachodziliśmy tam, gdzie inni podobni do nas nie zachodzili, to jednak nie staraliśmy się systemowo rozgryzać tamtejszej polityki. Czasem jednak ona nas dotykała. A że mieliśmy w sumie na przestrzeni czasu kilkudziesięciu dostawców z różnych prowincyj, to dawało się to jakoś poskładać. Ale do tzw. wielkiej polityki dostępu nie mieliśmy wcale.
@trep powiedział(a):
Trzeba jednak uczciwie przyznać, że my jeździliśmy tam w celach biznesowych a gros spędzanego czasu to były targi, hotele, samoloty, wizyty w fabrykach, posiłki biznesowe. Choć byliśmy ciekawi świata i zachodziliśmy tam, gdzie inni podobni do nas nie zachodzili, to jednak nie staraliśmy się systemowo rozgryzać tamtejszej polityki. Czasem jednak ona nas dotykała. A że mieliśmy w sumie na przestrzeni czasu kilkudziesięciu dostawców z różnych prowincyj, to dawało się to jakoś poskładać. Ale do tzw. wielkiej polityki dostępu nie mieliśmy wcale.
Zastanawiam się od dawna, jak działa mechanizm dążenia do motywacji i zysku w systemie, który może każdego rzeczonego dążeńca, nawet najbardziej potężnego, "zniknąć" z dnia na dzień, jak na przykład zdarzyło się (na jakiś czas) panu Ma.
Tu naprawdę potrzeba ludzi myślących inaczej niż my.
No, ale nawet w najbardziej demokratycznych krajach też ludzie umierają i zdarza się czasem, że nagle.
A motywacja? Zarobić, rozwijać coś, tworzyć, poszerzać władzię itd. Jak wszędzie. Przecież nikt nie zakłada, że akurat on zostanie zniknięty.
@trep powiedział(a):
Trzeba jednak uczciwie przyznać, że my jeździliśmy tam w celach biznesowych a gros spędzanego czasu to były targi, hotele, samoloty, wizyty w fabrykach, posiłki biznesowe. Choć byliśmy ciekawi świata i zachodziliśmy tam, gdzie inni podobni do nas nie zachodzili, to jednak nie staraliśmy się systemowo rozgryzać tamtejszej polityki. Czasem jednak ona nas dotykała. A że mieliśmy w sumie na przestrzeni czasu kilkudziesięciu dostawców z różnych prowincyj, to dawało się to jakoś poskładać. Ale do tzw. wielkiej polityki dostępu nie mieliśmy wcale.
Bo nikt nie ma dostępu. Jest cysorz w swoim pałacu, który jest osobnym wszechświatem. Do Zakazanego Miasta (stąd tytuł filmu) nikt nie ma wstępu, samo przejście przez Drogę Cesarską ma za skutek utratę głowy. A raczej głów bo całej rodziny. A że cysorz nazywa się sekretarz generalny? Oj-tam, oj-tam (wymawiać konieczne z tonami). I tak jest postęp, bo za Mingów cysorz nawijał klasycznym chińskim, którego nikt poza dworem nie rozumiał. Chyba coś podobnego było w Japonii. Xi (wymawiać Sí jak siku, ze zdziwionym wznoszącym akcentem) mówi normalnie choć komunistyczną nowomową. KPCh to organizacja nie mniej tajemna niż Grinpis. Masoneria na tym tle jest całkiem otwarta.
Komentarz
...tak wygląda notacja tonów i przydechów?
Tony i przydechy nie są zawarte w piśmie.
...ale znaczenia są? Te które w mowie są determinowane przez tony i przydechy?
Jak wygląda stan tłumaczenia maszynowego chińskiego? Mowy chińskiej
Tak jak w piśmie obrazkowym.
Nie są i są. Nie są, bo nie ma na nie specjalnych znaczków. Są, bo to wynika z krzaczka. W pinyin to jest pokazane przy pomocy kreseczek nad samogłoskami. W grafice to pewnie jest zapisane cyferkami. Najczęściej używanym wei (łej) jest wei w znaczeniu "halo" (przy odbieraniu telefonu). Słowu temu towarzyszy akcent opadający, co pewnie tu odpowiada dwójce.
1. wznoszący
2. opadający
3. w dół i w górę
4. płaski
Ale sprawdziłem żołądek i on ma 4 a wg google translate wymawia się tak samo jak halo, więc teoria upada.
Google translate kłamie.
AI ma kłopoty z chińskim
Tak, krzaki to pismo obrazkowe. Jest to wielka przewaga w kontekście wywiadowczym. Chińczyk łatwo nauczy się polskiego. Polak chińskiego nie. Weź teraz jedź do Chin, wsiądź za kółko i poruszaj się przy pomocy tablic informacyjnych.
Spytałem ich kiedyś, jak robią słowniki, jak porządkują słowa. Ponoć kiedyś i ponoć w Japonii to szeregowano po liczbie kresek. Ale teraz lecą alfabetycznie.
...ciekawe jak taki system mowy i pisma wpływa na zarządzanie
Polska istnieje w chińskich mapach mentalnych, co zawsze nas dziwi. Dla polityków na przykład Indii nie jesteśmy w grupie państw, które należy uwzględniać w układankach politycznych.
mandaryński jest językiem urzędniczym, wielu Chińczyków go nie zna. I to chyba podstawowy wpływ na zarządzanie ma.
Mandaryński jest w szkołach i telewizji, znają go dokładnie wszyscy. Co więcej, coraz więcej Chińczyków nawija po mandaryńsku w domu. Ekonomia - po co mówić w jednym języku w pracy i w urzędzie a w drugim gdzie indziej.
Już to niedawno podawałem. Ambasada Polski w Beijing jest największą (albo drugą największą - nie pamiętam dokładnie) ambasadą w Chinach. Polska z Chinami ma tradycyjnie bdb relacje. Jako dwa końce JSz.
Jakieś tam dialekty są używane w Guangdong, ale zasadniczo tak.
Hehe, ciekawe co mu odpowiedzieli.
"Ambasador Chin poinformował przedstawicieli Ukrainy o negatywnych konsekwencjach dla stosunków dwustronnych praktyki umieszczania chińskich firm na liście sponsorów wojny."
Pewnie:
"Ambasador Ukrainy poinformował przedstawicieli Chin o negatywnych konsekwencjach dla stosunków dwustronnych praktyki sponsorowania wojny przez chińskie firmy."
Jak przystało na narkokomunistę
Chiński minister obrony narodowej potwierdza, że Chiny idą na zwarcie.
"Na domiar wszystkiego Chiny ustami swojego ministra obrony Dong Jun, piastującego tę funkcję dopiero od miesiąca, zadeklarowały, że w kwestii Ukrainy poprą Rosję, pomimo nacisków państw zachodnich. I to jest znacząca zmiana retoryki, bo do tej pory Chiny nie zajmowały jednoznacznego stanowiska, a prezydent Zełeński próbował je zjednać. Bez efektu. Po przegranych dla środowisk prochińskich wyborach na Tajwanie Pekin wrócił do retoryki wojennej, a razem z nią otwarcie poparł działania Rosji."
https://zapiskiczynionepodrodze.blogspot.com/2024/02/dziennik-wojny-dzien-trzysta.html
A wg Pyffla ryzyko ataku zmalało po wyborach.
Jakóbowski to ten nastoletni mundrala, który nawet chińskich nazwisk wymawiać nie potrafi? Acha.
Kolega Trep, który był osobiście kilkadziesiąt (!) razy w Chinach przyznaje, że jego znajomość tego kraju jest ograniczona.
Natomiast besser-wisiorzy, którzy co najwyżej stali obok chińskiej hulajnogi i przeczytali parę książek kolesi równie "bywałych" w Kitaju mądrzą się w Internetach na potęgę.
Trzeba jednak uczciwie przyznać, że my jeździliśmy tam w celach biznesowych a gros spędzanego czasu to były targi, hotele, samoloty, wizyty w fabrykach, posiłki biznesowe. Choć byliśmy ciekawi świata i zachodziliśmy tam, gdzie inni podobni do nas nie zachodzili, to jednak nie staraliśmy się systemowo rozgryzać tamtejszej polityki. Czasem jednak ona nas dotykała. A że mieliśmy w sumie na przestrzeni czasu kilkudziesięciu dostawców z różnych prowincyj, to dawało się to jakoś poskładać. Ale do tzw. wielkiej polityki dostępu nie mieliśmy wcale.
Zastanawiam się od dawna, jak działa mechanizm dążenia do motywacji i zysku w systemie, który może każdego rzeczonego dążeńca, nawet najbardziej potężnego, "zniknąć" z dnia na dzień, jak na przykład zdarzyło się (na jakiś czas) panu Ma.
Tu naprawdę potrzeba ludzi myślących inaczej niż my.
No, ale nawet w najbardziej demokratycznych krajach też ludzie umierają i zdarza się czasem, że nagle.
A motywacja? Zarobić, rozwijać coś, tworzyć, poszerzać władzię itd. Jak wszędzie. Przecież nikt nie zakłada, że akurat on zostanie zniknięty.
Bo nikt nie ma dostępu. Jest cysorz w swoim pałacu, który jest osobnym wszechświatem. Do Zakazanego Miasta (stąd tytuł filmu) nikt nie ma wstępu, samo przejście przez Drogę Cesarską ma za skutek utratę głowy. A raczej głów bo całej rodziny. A że cysorz nazywa się sekretarz generalny? Oj-tam, oj-tam (wymawiać konieczne z tonami). I tak jest postęp, bo za Mingów cysorz nawijał klasycznym chińskim, którego nikt poza dworem nie rozumiał. Chyba coś podobnego było w Japonii. Xi (wymawiać Sí jak siku, ze zdziwionym wznoszącym akcentem) mówi normalnie choć komunistyczną nowomową. KPCh to organizacja nie mniej tajemna niż Grinpis. Masoneria na tym tle jest całkiem otwarta.
Byśmy nie przegapili - Wojczal nagrał i solówkę o Chinach.
Co ciekawe1, ojtam ojtam wymawia się po polsku z tonami. I nawet z przedłużonym "o", choć w tut. narzeczu nie ma długich samogłosek.
Najpopularniejsza w Polsce wulgarna partykuła wypowiadana w wariancie wyrażającym zdziwienie i powątpiewanie zawiera długie u
Akurat to słowo wymawiają "hły" albo "hłej".
Tutaj o pewnej społeczno-kulturowej barierze, na której może utknąć rozwój ChRL: