Skip to content

Setka Rozuma

edytowano March 2015 w Kultura
Krótko o założeniach cyklu:
- zaczynamy od początku XVII wieku
- 2-3 najlepsze utwory z dekady (czyli jak się uda dociągnąć do 2000 r. będzie "setka Rozuma"
«13

Komentarz

  • - szeroko pojęta muzyka poważna / klasyczna,
    - wybór raczej subiektywny, bez ciśnienia na wyczerpanie tematu, bardziej jako zagajenie dyskusji
    - robię to trochę na spontanie, nie mam z góry ułożonej listy.
  • "Orfeusz" Monteverdiego (1607, Mantua).
    "Orfeusz" nie jest ani pierwszym znanym dziełem Monteverdiego, ani pierwszą operą. Nie jest nawet pierwszą operą, która przetrwała.
    Ale jest pierwszą operą, która dzisiaj - po ponad 400 latach - broni się jako pełnowartościowe, znakomite dzieło. Ma niezłe, nieprzegadane libretto, przystępną jak na tamte czasy długość (zależnie od wykonania 1,5-2 godzin), ładne melodie, rozmaitość środków muzycznych, wspaniałą, barwną, dla nas bardzo egzotyczną instrumentację.
    Ma też - czego większość oper niestety nie ma - znakomicie rozłożone proporcje między wyrazem dramatycznym i muzycznym. Czyli nie jest tak, że dla korzyści muzycznych poświęcono przekaz teatralny (jak np. w później operze neapolitańskiej), ani że dla korzyści teatralnych nie postarano się o muzykę (jak w operach Glucka).
    Jeśli chcecie zacząć słuchać świeckiego Monteverdiego - nie ma lepszego utworu. Cykle madrygałów - z racji tego czym jest madrygał - mogą być dla początkujących słuchaczy dość monotonne.

    Czasy I dekady XVII wieku są względnie - czyli jak na tamte czasy - spokojne. Polacy właśnie utracili w Moskwie I Dymitra, co oczywiście zmagań nie kończy. W Hiszpanii i Austrii panują Habsburgowie, w Anglii od niedawna Karol I Stuart, a we Francji (już trochę) dłużej pierwszy Burbon. Włochy są podzielone na liczne kraje, w Mantui panuje światły ród Gonzagów.

  • II. Monteverdi, Nieszpory maryjne (Mantua, 1610).
    Ostatnio polecałem od czego zacząć świeckiego Monteverdiego, a dzisiaj Monteverdi kościelny. Nieszpory są niewątpliwie najlepszym dziełem kościelnym, jakie w tamtej dekadzie powstało. Są też świetnym przeglądem - w czasie ok. 90-100 minut - najważniejszych ówczesnych stylów muzyki kościelnej, czyli mamy i fragmenty chorałowe, i polifoniczne, i "stile moderno" nawiązujące do nowej muzyki Gabrieliego. Świetne melodie, znakomita instrumentacja i wreszcie to, co u Monteverdiego szczególne - balans. O ile w operze był to balans między słowem a dźwiękiem, tu jest to balans między przejrzystością nowego stylu, a kunsztowną polifonią poprzedniego. Nie ma za to ani "krzykliwości" niektórych utworów polichóralnych, ani przesadnego skomplikowania charakterystycznego dla późnych dzieł renesansowych, Gesualda, Lassa czy Byrda.

  • III. Mikołaj Zieleński, Offertoria et Communiones (1611, Wenecja)

    Nasz XVII wiek był bardziej udany niż XVIII wiek, nie tylko w historii ogólnej, ale też w historii muzyki - czyli na odwrót niż na zachodzie.
    A zaczął się tenże wiek dla muzyki polskiej w Wenecji, gdzie ów zbiór został opublikowany.
    Czy jest *lepszy* od Monteverdiego, Gabrieliego czy później Schütza? Może nie, ale raczej nie jest gorszy, przynajmniej nie od całości, jak każdemu zdarzają się utwory średnie, dobre i bardzo dobre. W każdym razie zbiór ustępuje zachodnim utworom z tego czasu tylko w jednym - dziś jest prawie kompletnie zapomniany. Trudno to usłyszeć na żywo, wybór płytowy też jest ograniczony. Film, który załączam to też oczywiście tylko wybór.

  • edytowano March 2021
    IV. Carlo Gesualdo, Responsoria na Wielki Tydzień (Venosa, 1611).
    Idziemy chronologicznie do przodu, ale w stylu się cofamy. Nowoczesny, polichóralny styl Monteverdiego, Zieleńskiego, czy Gabrieliego*, związany z bazyliką w Wenecji i dworami północnych Włoch (oraz... Polski, gdzie Zygmunt III sprowadzał włoskich muzyków), nie był wtedy jedyny. W Rzymie czy Hiszpanii ciągle rozwijano "soborową" polifonię, w północnej Europie ciągle tworzono w stylu późnej polifonii flamandzkiej. Dzieła te najczęściej ustępują XVI-wiecznym oryginałom, więc je pomijam.
    Warto jednak wspomnieć o należącym do tego "starego" stylu, ale bardzo oryginalnym Gesualdzie. Bardzo zmanierowana ta polifonia, niepokojąca harmonicznie i trudna w odbiorze. Ale na Wielki Tydzień właśnie taka pasuje jak mało która.
    Gesualdo miał też fascynującą biografię, ze zwrotnym momentem przyłapania żony z kochankiem in flagranti. Należałby mu się jakiś dobry, biograficzny film, zamiast tego pseudodokumentu Wernera Herzoga.

    * nie będzie Gabrieliego w cyklu, mimo że często jest wspominany, z dwóch względów:
    - najważniejsze dzieło powstało w 1597, a cykl mamy od 1600,
    - nie ma w necie całości np. cyklu z 1615 w znośnym wykonaniu, a bez sensu dawać do cyklu utwory kilkuminutowe.
  • V. Girolamo Frescobaldi, Toccate e partite d'intavolatura di cimbalo, libro primo (Rzym, 1615)
    Podałem tytuł włoski, po polsku przejdzie po prostu jako "pierwsza księga toccat na instrument klawiszowy". Muzyka ciągle jest mało znana, a godna polecenia. Frescobaldiego cenię wiele wyżej niż współczesnych mu porównywalnych twórców północnych, czy to wirginalistów angielskich, czy Sweelincka. Przewyższa ich zdolnością tworzenia ładnych melodii, które nie dają się zdominować w gąszczu polifonii. Jednocześnie zazwyczaj utwory - zwłaszcza właśnie toccaty - są pełne dramatycznego wyrazu, jak późne madrygały Monteverdiego. Nie ma już wątpliwości, że to muzyka barokowa, z właściwym patosem, uczuciem, emocjonalnością. Frescobaldi czasowo wyprzedza też wszystkich klawesynistów francuskich - to oni uczyli się od niego, zwłaszcza Froberger, który jeszcze w cyklu pewnie się pojawi.
    Rok 1615 jest jeszcze względnie spokojny, nawet Rzeczpospolita nie toczy w tym czasie żadnej wojny. Wielkie zmagania, która wkrótce spustoszą i Polskę, i Europę jeszcze nie nadeszły. Cervantes właśnie wydał II tom "Don Kichota", Rubens namalował "Wenus w lustrze", a we Francji zmarła w wieku 62 lat Małgorzata de Valois, szerzej znana jako "królowa Margot".

  • E, już myślałem, że Kolega zaprasza, a tu takie tam mambo dżambo.
    I jeszcze nawet nie mogę wpisać Giant Steps Coltrane'a ani Take Five Brubecka.
    Trudno, niech będzie Etiuda Leworucyjna!
  • Czystą nie wiem czy mam w barku, ale zbłąkanego Forumowicza jakoś tam bym ugościł ;)
  • Ja tu tylko poczytać :)
  • peterman napisal(a):
    Ja tu tylko poczytać :)
    W rękopisie? ;-)

    Ech, ładnie to tak trollować Koledze poważny i kulturalny wątek?
  • Późny start. Hildegarda się nie łapie.
  • edytowano March 2021
    .
  • Najstarsze napoje to są z końca XVII wieku.
  • @rozum

    zacne!
    Gesualdo wyróżniłbym Sacrarum cantionum quinque vocibus Liber primus 1603 a Frescobaldi - Fiori Musicali 1635 i dodałbym Monteverdiego - L'incoronazione di Poppea 1643

    powrzucam coś
  • edytowano March 2021
    trep napisal(a):
    Późny start. Hildegarda się nie łapie.
    sporo rzeczy się nie łapie

    od Hildy przez ars subtilior po Ecce beatam lucem et al., w tym Gabrieli
  • Fascynujące jest to,że czytając to na telefonie wykonuję kilka gestów na ekranie i z kolumn płynie muzyka . I to nie w kiepskiej youtubowej jakości. Wszystko na wyciągnięcie palca.
  • edytowano March 2021
    Próbuję coś przekleić z fejsa i mi tnie posty w połowie ... :(
  • trep napisal(a):
    Późny start. Hildegarda się nie łapie.
    Nie łapie się, bo ze średniowiecza to ciężko zebrać po 2-3 utwory z dekady. Nie "świetne" utwory - jakiekolwiek. I dwa, to kompletna egzotyka. Od Monteverdiego mamy jakąś łązcność ze "standardową" klasyką.

    Nie wykluczam kiedyś rozszerzenia wątku np. o renesans, ale wcześniej - wątpię, przynajmneij w tej formie.
  • Dziękuję za wątek- Kolega mnie chyba telepatycznie rozczytał!

    Kilka dni temu pomyślałem sobie, iż warto by bardziej zagłębić się w muzykę klasyczna i w tym celu zapytać się o repertuar jakiegoś miłośnika - najlepiej wlasnie Kolegę Rozuma na forumku.

  • Amen!
    Też dziękuję
  • rozum.von.keikobad napisal(a):
    Próbuję coś przekleić z fejsa i mi tnie posty w połowie ... :(
    Posty tnie na emotikonkach, niektóre mają skróty klawiszowe odpowiadające jakimś znakom specjalnym tego forumka i ucina. Jedna z metod to wklejenie tekstu do notatnika tak żeby wyleciało wszystko co nie jest tekstem pisanym ale nie zawsze pomaga, trzeba cierpliwie usuwać emotikony.
  • Ech, poczciwe "Fistaszki"... taki hamerykański komiks, znaczy. Była tam taka scenka jak to dzieciaki (& pies, ma się rozumieć) leżą sobie na trawie, oglądają przepływające obłoki i komentują, z czym im się kojarzą ich kształty. Ach, ach, ę, ą: jeden widzi "Męczeństwo świętego Piotra" Caravaggia, inny "Pocałunek" Rodina, tylko tak jakby od lewej strony bardziej... a jeden chłopczyk mruczy:
    - Chciałem powiedzieć że widzę tam świnkę i konika, ale chyba zrezygnuję...

    :D

    Tak mi się jakoś skojarzyło. ;)
  • edytowano March 2021
    Edit: przepraszam, miał być XVII wiek - a to ja się nie znam:)
  • Rachmaninow miał dostęp do wehikułu czasu?
  • trep napisal(a):
    Rachmaninow miał dostęp do wehikułu czasu?
    Nie, ale zorientowałem się sam, bez pomocy Kolegi.
  • edytowano March 2021
    TecumSeh napisal(a):
    Edit: przepraszam, miał być XVII wiek - a to ja się nie znam:)
    Rozmawia dwóch Hipsterów

    - Lata 60-te, to była muzyka! Nie to dziadostwo, co mamy teraz.

    - Masz rację - Hendricks, Joplin, Beatlesi , Stonesi...

    - No tak, ale ja miałem na myśli lata 60-te XIX wieku...
  • Podpisywem sie szystkiemy ręcamy pod tem konsztruktywnem womtkiem. Ostatnię czasę dyszkursy polityczni ino mie denerwywajo, a znowusz syfonie albosz insze mniłe bżdonkenia - uspokajajo.
  • MarianoX napisal(a):
    TecumSeh napisal(a):
    Edit: przepraszam, miał być XVII wiek - a to ja się nie znam:)
    Rozmawia dwóch Hipsterów

    - Lata 60-te, to była muzyka! Nie to dziadostwo, co mamy teraz.

    - Masz rację - Hendricks, Joplin, Beatlesi , Stonesi...

    - No tak, ale ja miałem na myśli lata 60-te XIX wieku...
    Haha ja tak Żonie mówię.
    - posłuchamy czegoś z lat 80.
    - Queen, Jackson?
    - Nie, Mozart.

    Jak ktoś chce coś wrzucić nawet nie w temacie epoki, nie widzę przeszkód, przecież moje wpisy od tego nie znikną. A czemu sam daję chronologicznie? No mam powody :)

    Otóż w książkach o historii muzyki, nawet tych najlepszych, zauważyłem, że jest mocna tendencja do omawiania kompozytora po kompozytorze. Poniekąd jest to zrozumiałe, chcemy na szybko niezbędne informacje o Bachu i bach, wszystko na miejscu. Tylko że historia muzyki tak się nie działa...

    Weźmy np. Mozarta i Haydna. Zazwyczaj najpierw omawia się Haydna, bo starszy. I dostajemy w książce kolejno informacje o dajmy na to Symfonii pożegnalnej, symfoniach paryskich, symfoniach londyńskich i Stworzeniu świata. Kończymy, Haydn umiera w okupowanym Wiedniu. I dopiero potem jazda z Mozartem, omawiamy kolejno cudowne dziecko obwożone przez Europę, "małą" symfonię g-moll, Don Giovanniego, Requiem.

    A jak to było *naprawdę* po kolei?
    - cudowne dziecko obwożone przez Europę (początek lat 1760.)
    - Symfonia pożegnalna Haydna (1772)
    - "mała" symfonia g-moll Mozarta (1773)
    - symfonie paryskie Haydna (1785-86)
    - don Giovanni (1787)
    - Requiem Mozarta (1791), niedokończone i umiera w trakcie
    - symfonie londyńskie Haydna (1791-95)
    - Stworzenie świata Haydna (1799)

    Oczywiście wybór tych utworów dałem przykładowy, ale celowo zestawiłem tu zwłaszcza Symfonię pożegnalną i "małą g-moll", każdy kto je zna dostrzeże podobieństwo, a wręcz inspirację. Dzieli je, co nieprzypadkowe, zaledwie ok. rok. W przeciętnej książce dzieli je większość twórczości Haydna i dzieciństwo Mozarta, chyba że ktoś wprost zrobi odnośnik.
    A i tak dałem dla prostego przykładu 30 lat z XVIII wieku, z których pamięta się dwóch klasyków, jak wejdziemy w XIX wiek to wypaczenie wyjdzie jeszcze większe.
  • I też czemu zacząłem od XVII wieku? Raz, że tak wskazuje chronologia. Ale nadto jego muzykę uważam za najbardziej niedocenianą.

    Kogo kojarzymy z barokiem w sztukach wizualnych? Berniniego, Borrominiego, Caravaggia, Rubensa, Velazqueza, van Dycka, Vermeera, Rembrandta. Nie uważając się za znawcę sztuki innej niż muzyka tych wymienię bez problemu z pamięci. A kogo wykształcony, ale nie koneser, wymieni z muzyki baroku? Bez wahania: Bach, Handel, Vivaldi.
    Jak sprawdzimy, kiedy żyli i tworzyli wymienieni wyżej twórcy sztuki wizualnej, to wszyscy bez wyjątku w XVII wieku. A barokowa trójeczka muzyczna w XVIII, jak Bach i Handel się rodzili to Rubens nie żył już od 45 lat.
  • A Thomasa Tallisa można wrzucić?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.