los napisal(a): Pieniądze nie walczą, ludzie walczą.
Owszem, tylko zarówno wojskiem jak i drużyną ktoś musi dobrze zarządzać. Warto byłoby gdyby miał łeb na karku, bo jego błędów żadne bohaterstwo nie nadrobi.
robert.gorgon napisal(a): Z piłką nożną jest bardzo prosto, dokąd istnieje tzw. liga mistrzów funkcjonowanie większości reprezentacji narodowych nie ma sensu. W skokach i siatkówce scenariusz był podobny - zainteresowanie kibiców wystarczyło do ściągnięcia know-how, polski sport stać było na specjalistów. W przypadku piłki wciąż nie stać nas na to.
Jakbyś spojrzał na poziom specjalistów polskich, którzy pracują w piłce nożnej w kontekście innych dyscyplin to jest inna galaktyka. Tak, nawet nie ma co porównywać. Ilość trenerów, możliwych kursów oferowanych, wkładane pieniądze, specjalizacje (zobacz jakie kluby piłkarskie mają sztaby). o tym inne dyscypliny w Polsce mogą marzyć.
Problem w tym, że świat oczekuje absolutnego topu, we wszystkim. Zachód w piłkę nożną rzucił najlepsze co ma. Gigantyczne pieniądze, organizację, systemy zarządzania, marketing, lata doświadczeń w kształceniu młodzieży. Nie ma innej takiej dyscypliny, no może poza 3 głównymi sportami amerykańskimi, ale w tym przypadku świat po prostu olał, nawet nie podjął rękawicy, koncentrując się tylko na piłce nożnej.
Piłka nożna to tak gigantyczne wyzwanie, że nawet Amerykanie (albo Chinole) nie są w stanie sprostać, bo tu mało że potrzebny jest wielki nakład wszystkiego to jeszcze i czas. A w np. taką siatkówkę, w sporcie których u nich nie istniał praktycznie, zainwestowali przed jedną z Olimpiad u siebie i zdobyli złoto.
Wyłącznie w żeńskiej siatkówce, w męskiej są wciąż trzecim światem.
Inwestycje w piłkę są relatywnie niskie wobec wymagań i relatywnie wysokie w porównaniu do innych dyscyplin, ale to i tak oznacza tylko tyle, że nie może być mowy o wynikach.
Wyłącznie w żeńskiej siatkówce, w męskiej są wciąż trzecim światem.
Inwestycje w piłkę są relatywnie niskie wobec wymagań i relatywnie wysokie w porównaniu do innych dyscyplin, ale to i tak oznacza tylko tyle, że nie może być mowy o wynikach.
Dokładnie tak. Mamy obecnie tylko jedną przyczynę niepowodzeń naszych klubów w pucharach europejskich. Za mało płacimy zawodnikom. Ludzie (od kibiców po dziennikarzy) aż zapluwają się kiedy to słyszą.
I tu też pojawia się kolejny problem. Wiecie, że Polsce ludzie nienawidzą piłkarzy (nawet nie sportowców - piłkarzy). A za co ? Bo tyle zarabiają. Naprawdę, widzę to po klubach, kibice są wrogo i roszczeniowo nastwieni do własnych piłkarzy. I tylko czekają, żeby im dopieprzyć. Nie rozumiałem dlaczego, więc zacząłem drążyć. Nasze społeczeństwo uważa, że zawodowy sportowiec nie powinien zarabiać więcej niż oni. Jakaś logika w tym jest.
Nasze społeczeństwo uważa, że każdy chłop powinien zarabiać tyle samo, więcej zarabiać może tylko pan. Piłkarz nie jest dla Polaka panem ale Kulczyk już tak. Platfusy są panami a pisowcy jakoś nie potrafią.
Nie no, fajnie, tylko piłkarzy akurat mamy, do kadry znaczy się. Grają w dobrych klubach w mocnych ligach. Nie ma tylko kto ich poskładać. Nie na medal, na dobrą grę na początek.
No i są dwa podejścia do tematu. Jedno empiryczne i szczegółowe, a drugie aprioryczne i ogólne.
Empiryczne i szczegółowe polega na tym, że badamy dany temat, szukamy informacji i na ich podstawie stwierdzamy, co się dzieje. Czyli w tym przypadku analizujemy fakty dotyczące Sousy, innych reprezentacji, piłkarzy itd. Im więcej faktów tym lepiej. A drugie polega na tym, że walimy z góry przyjętą tezę i jak pasuje cokolwiek, to jedziemy. Im pewniej się czujemy, tym teoria powinna być bardziej ogólna. Nie o samej polskiej piłce reprezentacyjnej, o polskiej piłce w ogóle. Nie o polskiej piłce w ogóle, o Polakach w ogóle itd. A jak jakieś fakty do takiej tezy nie pasują? Tym gorzej dla nich.
Oczywiście ktoś powie, że jestem złośliwy wobec dyskutantów. No ale ja powiem - nie tylko wobec nich! Miliony Polaków już tworzą memy w stylu "hehe polaczki nie umiejom w piłkie".
A już poważniej, pierwsze podejście też ma wady, informacją można się przejeść, pisałem już o tym liczne wpisy.
TecumSeh napisal(a): Nie no, fajnie, tylko piłkarzy akurat mamy, do kadry znaczy się. Grają w dobrych klubach w mocnych ligach. Nie ma tylko kto ich poskładać. Nie na medal, na dobrą grę na początek.
To znaczy, że nie mamy drużyny. Jeśli drużyna istnieje, nie trzeba niczego składać. Drużyna istniała za czasów Górskiego. Chłopcy grali ze sobą na codzień - tylko ze sobą. Znali swoje, wzajemne reakcje, bieżącą kondycję, to był jeden organizm. Dziś mamy "niezłe psy", ale każdy - z innej budy. Wiem, że nie tylko Polacy grają w różnych klubach, ale trzeba czasu, żeby z porozrzucanych elementów skleić układankę. To wymaga czasu. Ile czasu mieliśmy?
JORGE napisal(a): Nasze społeczeństwo uważa, że zawodowy sportowiec nie powinien zarabiać więcej niż oni. Jakaś logika w tym jest.
'Nasze społeczeństwo' ma nieznośną potrzebę posiadania zdania na każdy temat i jego artykulacji. Nie wiem jak wygląda wycena sportowca w polskiej lidze, ale w USA w NBA to się liczy, koszulki, buty, gadżety + frekwencja i wpływy z TV oraz oczywiście realizacja zadań i wyniki. Jeżeli kopacze w Polsce się bilansują, to tematu nie ma, jeżeli się nie bilansują, a nie są finansowani z podatków, to też tematu nie ma. Aby nie było, ja nie mam zdania odnośnie zarobków prawie (kwantyfikator z powodów rozumowych ) kogokolwiek.
los napisal(a): Nasze społeczeństwo uważa, że każdy chłop powinien zarabiać tyle samo, więcej zarabiać może tylko pan. Piłkarz nie jest dla Polaka panem ale Kulczyk już tak. Platfusy są panami a pisowcy jakoś nie potrafią.
Jest coś na rzeczy. A wg mnie to też tak działa, że piłkarze to są zwykli ludzie, którzy stali się krezusami. Czyli zwykły człowiek też może. I to jeszcze bardziej dopieprza tym zwykłym ludziom, bo rozumieją że oni też mogli być niezwykli. Ale nie są. Czyli zamiast pozytywnej motywacji mamy dół i ogromną niechęć do tych, którym się udało. Dodajmy jeszcze, że ludziom się wydaje, że życie sportowca na topie jest lekkie - nie nie robią i zarabiają miliony. To jeszcze bardziej irytuje.
Ale jak się tak zastanowić ? Ludzie chcą, żeby pan był panem, a chłop chłopem. I nie było wymieszania. Ciekawe tylko dlaczego, ja kompletnie nie rozumiem.
Jest w tym ziarno zdrowego rozsądku. Zarobki w przemyśle rozrywkowym są absurdem. W istocie nie są skorelowane z wysiłkiem włożonym w doskonalenie, ani z kwalifikacjami , a z ilością oczu, których uwaga została ściągnięta daną rozrywką i które przeliczalne są na pieniądz z branży reklamowej. Piłkarze są mimowolnymi beneficjentami postępu technologicznego. Póki idzie za tym jakiś oczekiwany poziom rozrywki - jest ok. Jeśli nie ma poziomu - zaczyna się społęczne marudzenie.
Ojtam, przecie to szczegółowo pan Taleb opisuje, wszystko. Umiejętności, zdolności, wzrost, są dystrybuowane wg krzywej Gaussa. Czyli najwięcej jest średnich, a najmniej wybitnych. Natomiast zarobki są wg krzywej wykładniczej czy jakiejś tam. Kroczek dalej w prawo to ogromny skok w górę.
natenczas napisal(a): Jest w tym ziarno zdrowego rozsądku. Zarobki w przemyśle rozrywkowym są absurdem. W istocie nie są skorelowane z wysiłkiem włożonym w doskonalenie, ani z kwalifikacjami ,
Ha, paradoksalnie robi się odwrotnie ! No weź i teraz zrób z dzieciaka np. piłkarza na poziomie naszej ekstraklasy (a do dopiero gwarantuje pieniądze, które mogą ustawić na całe życie). Selekcja jest po prostu gigantyczna. Mało, że dziecko musi mieć w kosmos wywalone predyspozycje motoryczne, talent, to jeszcze określony profil mentalny, odporność na trudy kolosalnej, żmudnej pracy treningowej i furę szczęścia odnośne kontuzji. No i zapomnijmy o edukacji, trzeba położyć na szalę cały praktycznie czas, dzieciaki które idą w stronę profeski są cały czas albo na treningach, albo w rozjazdach. Wg mnie stawianie na sport, jako przyszłość dziecka, to szaleństwo. Jak coś po drodze nie pójdzie to w najlepszym przypadku zostanie się niespełnionym grajkiem, ale można i dziecku złamać życie.
Dobry przykład, również na inny temat, dot. klimatu szkolenia dzieciaków i miejsca w tym rodziców..
Startując od tego dzieciecego poziomu aż do poziomu ekstraklasy to zgoda. Ale potem? Ludzie którzy siedzą w piłce od strony teoretycznej mówią o bliskim limicie rozwoju motorycznego i technicznego, a jedynie z potencjałem rozwoju czegoś w mózgowiu, żeby tych cech używać szybko i efektywnie. To co ludzie widzą to piłkarzy na określonym poziomie (tzn. pierwsze, drugie ligi) rywalizacji, których zarobki w krótkim czasie rosną X-razy, zaś umiejętności najwyżej X/Y razy. Piłkarzom się obrywa, bo są pozornie na wyciągnięcie ręki, są widoczni. Mniej dostaje się rozmaitym influencerom i gwiazdom internetów, których sukces finansowy jest równie nieadekwatny.
JORGE napisal(a): Wg mnie stawianie na sport, jako przyszłość dziecka, to szaleństwo. Jak coś po drodze nie pójdzie to w najlepszym przypadku zostanie się niespełnionym grajkiem, ale można i dziecku złamać życie.
No właśnie, a na Zachodzie są tabuny ludzi którzy np. rzucają wszystko i jadą do Los Angeles zostać aktorem/aktorką. Albo do San Francisco zakładać startupa. Czy to jest racjonalne z punktu widzenia takiej osoby? Nie bardzo, bo prawie na pewno się nie uda. Ale społeczeństwo na tym korzysta, bo jednak komuś się udaje.
To chyba nawet widać po rozwoju gospodarki w Polsce. Dominuje bycie B2B i bycie poddostawcą, a nie bardziej ryzykowne przedsięwzięcia oparte na R&D.
robert.gorgon napisal(a): Z piłką nożną jest bardzo prosto, dokąd istnieje tzw. liga mistrzów funkcjonowanie większości reprezentacji narodowych nie ma sensu. W skokach i siatkówce scenariusz był podobny - zainteresowanie kibiców wystarczyło do ściągnięcia know-how, polski sport stać było na specjalistów. W przypadku piłki wciąż nie stać nas na to.
Próg wejścia i konkurencja. Najpopularniejsze sporty wyczynowe to te w jakich jest (niestety) najwięcej pieniędzy - czyli w grach zespołowych zawodowe ligi (ichni futbol, koszykówka, hokej czy baseball) w USA i piłka nożna.
ms.wygnaniec napisal(a): 'Nasze społeczeństwo' ma nieznośną potrzebę posiadania zdania na każdy temat i jego artykulacji.
Siedzę dzisiaj sobie w domu cały dzień i klikam w internety. Poziom nienawiści do piłkarzy sięga zenitu. I nawet nie chodzi już o to, że przegrywają, bardziej o to, że są po tej bogatej stronie rzeczywistości. Oj coś wisi w powietrzu, ludzie i w Polsce zaczynają nie trawić całego tego towarzystwa celebryckiego. Zabawne co, im bardziej wzrasta poziom i zamożność ogółu społeczeństwa tym większa włącza się zawiść do tych co szczycie. Tylko znowu - jest w tym jakaś logika ...
JORGE napisal(a): Dlaczego nie potrafimy współpracować ?
Bo nie ufamy, że ktoś inny zrobi to dobrze, a jak napotka problemy to nas o nich otwarcie poinformuje. Zauważyłem, że w pracy chętnie zwala się swoją robotę na innych, a bardzo rzadko prosi o rozwiązanie konkretnego problemu, na którym utknęliśmy.
I tym tokiem rozumowania dochodziny do... procedur.
TecumSeh napisal(a): Nie no, fajnie, tylko piłkarzy akurat mamy, do kadry znaczy się. Grają w dobrych klubach w mocnych ligach. Nie ma tylko kto ich poskładać. Nie na medal, na dobrą grę na początek.
To znaczy, że nie mamy drużyny. Jeśli drużyna istnieje, nie trzeba niczego składać.
Oczywiście że nie mamy. Gdybyśmy mieli, nie byłoby problemu. Natomiast drużynę się buduje. Co Brzęczek zbudował, a zbudował drużynę mocno taką sobie - nawet to rozwalono.
Mania napisal(a): Drużyna istniała za czasów Górskiego. Chłopcy grali ze sobą na codzień - tylko ze sobą. Znali swoje, wzajemne reakcje, bieżącą kondycję, to był jeden organizm. Dziś mamy "niezłe psy", ale każdy - z innej budy. Wiem, że nie tylko Polacy grają w różnych klubach, ale trzeba czasu, żeby z porozrzucanych elementów skleić układankę. To wymaga czasu. Ile czasu mieliśmy?
Drużynę z rozsianych piłkarzy również poskładał Nawałka i grała na miarę możliwości i oczekiwań. Nie jak za Górskiego, ale najlepiej od czasów jego i Piechniczka.
Ile mieliśmy czasu? Bardzo dużo. Były dwie Ligi Narodów, eliminacje Euro a do tego trzy mecze eliminacji Mistrzostw Świata. Więcej niż zwykle tego czasu było, tak dużo już nie będzie.
Smutna konkluzja - polityka nas nie interesuje, nauka nas nie interesuje, gospodarka nas nie interesuje, interesuje nas tylko balon w skórze do kopania. Jesteśmy typowymi durniami, których władcy marionetek zaprowadzą gdzie chcą.
Polacy nie lubią, jak piłkarze dużo zarabiają --> PZPN nie wyłoży kroci na światowej klasy trenera dla repry --> interesuje nas tylko balon w skórze do kopania.
Tak mi się coś zdaje, że w tym rozumowaniu coś poszło nie tak, brakuje jednego "nie".
Chyba że to zwykły ból 4 liter. Kiedyś był ból, bo jakieś dzieciaki coś wygrały na olimpiadzie z matematyki. Teraz, że w czasie turnieju ludzie rozmawiają o piłce. W sumie nic groźnego
Komentarz
Warto byłoby gdyby miał łeb na karku, bo jego błędów żadne bohaterstwo nie nadrobi.
Inwestycje w piłkę są relatywnie niskie wobec wymagań i relatywnie wysokie w porównaniu do innych dyscyplin, ale to i tak oznacza tylko tyle, że nie może być mowy o wynikach.
z wczoraj
I tu też pojawia się kolejny problem. Wiecie, że Polsce ludzie nienawidzą piłkarzy (nawet nie sportowców - piłkarzy). A za co ? Bo tyle zarabiają. Naprawdę, widzę to po klubach, kibice są wrogo i roszczeniowo nastwieni do własnych piłkarzy. I tylko czekają, żeby im dopieprzyć. Nie rozumiałem dlaczego, więc zacząłem drążyć. Nasze społeczeństwo uważa, że zawodowy sportowiec nie powinien zarabiać więcej niż oni. Jakaś logika w tym jest.
Nie ma tylko kto ich poskładać. Nie na medal, na dobrą grę na początek.
Empiryczne i szczegółowe polega na tym, że badamy dany temat, szukamy informacji i na ich podstawie stwierdzamy, co się dzieje. Czyli w tym przypadku analizujemy fakty dotyczące Sousy, innych reprezentacji, piłkarzy itd. Im więcej faktów tym lepiej.
A drugie polega na tym, że walimy z góry przyjętą tezę i jak pasuje cokolwiek, to jedziemy.
Im pewniej się czujemy, tym teoria powinna być bardziej ogólna. Nie o samej polskiej piłce reprezentacyjnej, o polskiej piłce w ogóle. Nie o polskiej piłce w ogóle, o Polakach w ogóle itd. A jak jakieś fakty do takiej tezy nie pasują? Tym gorzej dla nich.
Oczywiście ktoś powie, że jestem złośliwy wobec dyskutantów. No ale ja powiem - nie tylko wobec nich! Miliony Polaków już tworzą memy w stylu "hehe polaczki nie umiejom w piłkie".
A już poważniej, pierwsze podejście też ma wady, informacją można się przejeść, pisałem już o tym liczne wpisy.
Drużyna istniała za czasów Górskiego. Chłopcy grali ze sobą na codzień - tylko ze sobą. Znali swoje, wzajemne reakcje, bieżącą kondycję, to był jeden organizm.
Dziś mamy "niezłe psy", ale każdy - z innej budy. Wiem, że nie tylko Polacy grają w różnych klubach, ale trzeba czasu, żeby z porozrzucanych elementów skleić układankę. To wymaga czasu. Ile czasu mieliśmy?
Nie wiem jak wygląda wycena sportowca w polskiej lidze, ale w USA w NBA to się liczy, koszulki, buty, gadżety + frekwencja i wpływy z TV oraz oczywiście realizacja zadań i wyniki. Jeżeli kopacze w Polsce się bilansują, to tematu nie ma, jeżeli się nie bilansują, a nie są finansowani z podatków, to też tematu nie ma.
Aby nie było, ja nie mam zdania odnośnie zarobków prawie (kwantyfikator z powodów rozumowych ) kogokolwiek.
Ale jak się tak zastanowić ? Ludzie chcą, żeby pan był panem, a chłop chłopem. I nie było wymieszania. Ciekawe tylko dlaczego, ja kompletnie nie rozumiem.
Zarobki w przemyśle rozrywkowym są absurdem. W istocie nie są skorelowane z wysiłkiem włożonym w doskonalenie, ani z kwalifikacjami , a z ilością oczu, których uwaga została ściągnięta daną rozrywką i które przeliczalne są na pieniądz z branży reklamowej.
Piłkarze są mimowolnymi beneficjentami postępu technologicznego. Póki idzie za tym jakiś oczekiwany poziom rozrywki - jest ok. Jeśli nie ma poziomu - zaczyna się społęczne marudzenie.
https://kmci.org/alllifeisproblemsolving/archives/black-swan-ideas-mediocristan-extremistan-and-randomness/
Startując od tego dzieciecego poziomu aż do poziomu ekstraklasy to zgoda. Ale potem? Ludzie którzy siedzą w piłce od strony teoretycznej mówią o bliskim limicie rozwoju motorycznego i technicznego, a jedynie z potencjałem rozwoju czegoś w mózgowiu, żeby tych cech używać szybko i efektywnie.
To co ludzie widzą to piłkarzy na określonym poziomie (tzn. pierwsze, drugie ligi) rywalizacji, których zarobki w krótkim czasie rosną X-razy, zaś umiejętności najwyżej X/Y razy.
Piłkarzom się obrywa, bo są pozornie na wyciągnięcie ręki, są widoczni. Mniej dostaje się rozmaitym influencerom i gwiazdom internetów, których sukces finansowy jest równie nieadekwatny.
To chyba nawet widać po rozwoju gospodarki w Polsce. Dominuje bycie B2B i bycie poddostawcą, a nie bardziej ryzykowne przedsięwzięcia oparte na R&D.
Czołem panowie magnaci...
Natomiast drużynę się buduje. Co Brzęczek zbudował, a zbudował drużynę mocno taką sobie - nawet to rozwalono.
Drużynę z rozsianych piłkarzy również poskładał Nawałka i grała na miarę możliwości i oczekiwań. Nie jak za Górskiego, ale najlepiej od czasów jego i Piechniczka.
Ile mieliśmy czasu? Bardzo dużo. Były dwie Ligi Narodów, eliminacje Euro a do tego trzy mecze eliminacji Mistrzostw Świata. Więcej niż zwykle tego czasu było, tak dużo już nie będzie.
Tak mi się coś zdaje, że w tym rozumowaniu coś poszło nie tak, brakuje jednego "nie".
Chyba że to zwykły ból 4 liter. Kiedyś był ból, bo jakieś dzieciaki coś wygrały na olimpiadzie z matematyki. Teraz, że w czasie turnieju ludzie rozmawiają o piłce. W sumie nic groźnego