Skip to content

Zwycięstwo (na marginesie piłki kopanej)

1356

Komentarz

  • rozum.von.keikobad napisal(a):
    Teraz, że w czasie turnieju ludzie rozmawiają o piłce.
    Hehehe. O piłce... :)
  • romeck napisal(a):
    rozum.von.keikobad napisal(a):
    Teraz, że w czasie turnieju ludzie rozmawiają o piłce.
    Hehehe. O piłce... :)
    Rozmawiają. ;)
  • polmisiek napisal(a):
    JORGE napisal(a):
    Wg mnie stawianie na sport, jako przyszłość dziecka, to szaleństwo. Jak coś po drodze nie pójdzie to w najlepszym przypadku zostanie się niespełnionym grajkiem, ale można i dziecku złamać życie.

    No właśnie, a na Zachodzie są tabuny ludzi którzy np. rzucają wszystko i jadą do Los Angeles zostać aktorem/aktorką. Albo do San Francisco zakładać startupa. Czy to jest racjonalne z punktu widzenia takiej osoby? Nie bardzo, bo prawie na pewno się nie uda. Ale społeczeństwo na tym korzysta, bo jednak komuś się udaje.

    To chyba nawet widać po rozwoju gospodarki w Polsce. Dominuje bycie B2B i bycie poddostawcą, a nie bardziej ryzykowne przedsięwzięcia oparte na R&D.
    O, apropos, patrzcie tu: https://sport.interia.pl/autor/dariusz-wolowski/news-szachy-arcymistrz-jan-krzysztof-duda-dla-interii-o-wojnie-um,nId,5288371

    Wszystko poświęcił dla sportu. Może mu się uda (jest blisko), a może nie. Ja bym tak nie potrafił, zawsze musiałem mieć plan B, a ryzykować nie mogłem za bardzo bo wiedziałem, że będę musiał utrzymać rodzinę.

    I tak też miałem w rodzine, tylko bardziej. Chłopska jej część nie potrafiła zrozumieć fanaberii jaką były studia - przecież tu jest pole i zwierzęta, nimi trzeba się zajmować. Ta robotnicza też - tu jest zawodówka albo technikum, tu zakład pracy, wszystko sprawdzone i pewne - co to za wymysły z liceum i studiami?

    Nie wiem, jak to się przekłada na ludzi poza moją rodziną.
  • U mnie podobnie, z tym że dużo gorzej bo bez sensu i pomysłu na szkołę średnią i studia.
  • polmisiek napisal(a):
    I tak też miałem w rodzine, tylko bardziej. Chłopska jej część nie potrafiła zrozumieć fanaberii jaką były studia - przecież tu jest pole i zwierzęta, nimi trzeba się zajmować. Ta robotnicza też - tu jest zawodówka albo technikum, tu zakład pracy, wszystko sprawdzone i pewne - co to za wymysły z liceum i studiami?

    Nie wiem, jak to się przekłada na ludzi poza moją rodziną.
    Zawsze traktowałem studia jako naukę zawodu i bardzo się dziwiłem studiującym archeologię czy historię sztuki.

  • los napisal(a):
    polmisiek napisal(a):
    I tak też miałem w rodzine, tylko bardziej. Chłopska jej część nie potrafiła zrozumieć fanaberii jaką były studia - przecież tu jest pole i zwierzęta, nimi trzeba się zajmować. Ta robotnicza też - tu jest zawodówka albo technikum, tu zakład pracy, wszystko sprawdzone i pewne - co to za wymysły z liceum i studiami?

    Nie wiem, jak to się przekłada na ludzi poza moją rodziną.
    Zawsze traktowałem studia jako naukę zawodu i bardzo się dziwiłem studiującym archeologię czy historię sztuki.

    Moja córka zawsze chciała być archeologiem. Studiowała archeologię i pracuje jako archeolog. Icoteraz.
  • Gratulacje!
  • A wracając. Do studiowania "dziwnych" kierunków zawsze uważałem, że lepszy taki niż żaden, gdyż im więcej się człowiek uczy tym więcej otwiera się mu szufladek w mózgu i ma więcej możliwości niekoniecznie związanych z kierunkiem nauki. Mój syn po etnologii jest geodetą i bardzo sobie chwali.
  • A mój po geografii jest statystykiem medycznym póki co :-)
  • Znam bardzo dobrych informatyków - jeden po filozofii, drugi po biotechnologii.
  • Jak to mawiają, Platon nieprzyjaciel, ale błędny pogląd jeszcze większy nieprzyjaciel, więc wesprę tu jednak Losa. Dobrze, ludzie po "dziwnych" studiach jakoś się odnajdują, ok, w Polsce jest minimalne bezrobocie, więc praca jest praktycznie dla każdego. Często to też nie są głupi ludzie ... pytanie jednak, czy studiowanie czegoś nieprzydatnego nie jest marnowaniem czasu i pieniędzy (także podatników). Dalej, pytanie czy takie studia coś w ogóle dają, np. filozofia - generalnie można sobie przeczytać to samo samemu w jakiejś książce. Aha, studia prawnicze też nic dają, w sensie też można to przeczytać samemu w książce, ale dają uprawnienia.
  • los napisal(a):

    Zawsze traktowałem studia jako naukę zawodu i bardzo się dziwiłem studiującym archeologię czy historię sztuki.

    Lepiej skończyć studia bez perspektyw na kaskę, ale dające szanse na robienie tego co się lubi, do czego ma się powołanie, co interesuje. Niż nienawidzić tego co się robi, kontynuując karierę po nietrafionych, ale atrakcyjnych dla rynku pracy studiów.

  • Można studiować hobbystycznie.
  • Pani_Łyżeczka napisal(a):
    Można studiować hobbystycznie.
    Jak ja teraz rolnictwo na SGGW, ale trochę też chciałbym to wyższe mieć.
  • Pani_Łyżeczka napisal(a):
    Można studiować hobbystycznie.
    Ale dlaczego nie pracować w kierunku hobby ?
  • Przemko napisal(a):
    Pani_Łyżeczka napisal(a):
    Można studiować hobbystycznie.
    Jak ja teraz rolnictwo na SGGW, ale trochę też chciałbym to wyższe mieć.
    Witam w Alma Mater :-)

  • JORGE napisal(a):
    Pani_Łyżeczka napisal(a):
    Można studiować hobbystycznie.
    Ale dlaczego nie pracować w kierunku hobby ?
    Bo z tego nie ma kasy. Jak myślisz, ile bym zarobił jako historyk muzyki?
    Po drugie, jak masz hobby, to zajmujesz się w ramach tej dziedziny tym, co lubisz, ile chcesz itd. Mam fazę na sonaty Beethovena to słucham i czytam o sonatach Beethovena, a nie że na coś jest akurat grant albo z czego student chce pisać magisterkę, albo że piszę recenzję kolejnej pracy o Schumanie, którego nie lubię itd. Więc zarabianie na czymś co najmniej do pewnego stopnia zabija radość z zajmowania się tym.

    Trochę wracamy do tego, po co ludzie pracują. Więc gratuluję nam obu konsekwencji, bo istotnie pogląd, że raczej po coś innego jest w pełni spójny z tym, że należy studiować po zainteresowaniach, a nie perspektywach zawodowych. I na odwrót.
  • No właśnie. Wątek muzyczny leży odłogiem!
  • trep napisal(a):
    No właśnie. Wątek muzyczny leży odłogiem!
    No wuaśnie!
    Polecam kolację na 4 ręce
    Z Gajosem i Wilhelmim
    Towarzyszy im sympatyczny ateusz Trela
    Było w telewizji

    Btw dzięki trepie
  • Obglądalimy to już ze 30 razy.
  • rozum.von.keikobad napisal(a):
    Jak to mawiają, Platon nieprzyjaciel, ale błędny pogląd jeszcze większy nieprzyjaciel, więc wesprę tu jednak Losa. Dobrze, ludzie po "dziwnych" studiach jakoś się odnajdują, ok, w Polsce jest minimalne bezrobocie, więc praca jest praktycznie dla każdego. Często to też nie są głupi ludzie ... pytanie jednak, czy studiowanie czegoś nieprzydatnego nie jest marnowaniem czasu i pieniędzy (także podatników). Dalej, pytanie czy takie studia coś w ogóle dają, np. filozofia - generalnie można sobie przeczytać to samo samemu w jakiejś książce. Aha, studia prawnicze też nic dają, w sensie też można to przeczytać samemu w książce, ale dają uprawnienia.
    Już mówiłem, studia otwierają szufladki mózgu. Poszerzają możliwości. Syn po liceum chciał jechać w świat, na żadne studia a szczególnie zawodowe nie dał się przekonać. Dorabiał w wakacje na wykopaliskach gdzie wykopane artefakty należało umiejscowić na mapie. Okazało się, że potrafi i załapał bakcyla
  • Ok, przykład, że ktoś skończył archeologię i pracuje w zawodzie, jak rozumiem jest z tego zadowolony, jest pozytywny. W sumie nie wiem, ile jest pracy w archeologii (nie sprawdzałem), przypuszczam, że dużo mniej niż absolwentów. I jest pytanie, czy ta pozostała część jednak nie straciła 5 lat życia.

    Ja studiowałem dwa kierunki - jeden w pełnym cyklu i drugi dwa miesiące. Paradoksalnie ten drugi (filologia włoska) akurat uważałem, że studiowanie mnie rozwija intelektualnie, przynajmniej jak chodzi o praktyczne zajęcia z włoskiego, bo pierwszy (prawo) to raczej cofał w rozwoju, natomiast dawał uprawnienia zawodowe. Więc "otwierać szufladki" można sobie samemu.

    Więc owszem, są studia, które rozwijają, może archeologia też jest taka (nie będę udawał speca - nie wiem!). Natomiast jest szereg kierunków, które nie rozwijają, wiedza do niczego niepotrzebna, z którą zresztą jak ktoś bardzo chce i tak można zapoznać się samemu.
  • edytowano June 2021
    Dlaczego studia prawnicze cofają w rozwoju?
  • Mnie tam nie cofnęły. Ale to kwestia poziomu z jakiego zaczynasz.
  • Studia rozwijają. Bo nie zawsze trzeba złapać króliczka ale gonić go
  • Studia - jeżeli wybrane uczciwie, tzn. z zamiłowania, a nie z chęci "ustawienia się" w życiu i jeżeli rzetelnie przeprowadzone, uczą pokory, bo pozwalają zrozumieć zasadniczą różnicę między dyletantyzmem a profesjonalizmem.
    Fascynujące było obserwowanie momentu, kiedy młodzi ludzie - początkowo przekonani o tym, że studiowanie im niepotrzebne, bo przecież wiedzą więcej niż wykładowcy, a jeśli czegoś nie wiedzą, to doczytają, gdy im będzie potrzebne - nagle odkrywają, jak skomplikowany SYSTEM wiedzy i umiejętności muszą opanować, żeby osiągnąć profesjonalizm w danej dziedzinie. Wtedy też widać zasadniczą zmianę w ich postawie wobec tych, którzy przekazują im elementy tego systemu i uczą posługiwać się tą stopniowo zdobywaną wiedzą jak narzędziami. W miejsce arogancji pojawia się szacunek. Najczęściej pod koniec pierwszego roku,albo na początku drugiego, ale u niektórych już pod koniec pierwszego semestru.
  • Studia wybrane w kierunku zawodu bardzo często okazują się kompletnie nietrafione. To doświadczenie zebrane po iluś latach pracy z młodzieżą.
    Wówczas ani początkowo wybrany zawód, ani czas studiów nie dają młodemu człowiekowi żadnej satysfakcji.

    Zdecydowanie popieram wybór kierunku studiów zgodny z zainteresowaniami. Wówczas studia nie są, wbrew pozorom, czasem zmarnowanym. Człowiek się rozwija intelektualnie i nie marnuje czasu bo, na ogół, z przyjemnością poszerza swoją wiedzę. Rzecz nie do przecenienia.

    A zawodu będzie się uczył i tak dopiero po studiach. W miejscu pracy,
    Może po studiach technicznych jest trochę inaczej, ale znam wielu, którzy ukończyli z dużą satysfakcją studia, a obecnie są wysokiej klasy specjalistami w zupełnie innych dziedzinach.
  • Nie rozumiem dowodu tezy postawionej na początku wątku.
    Wg mnie porównywanie osiągnięć indywidualnych z grupowymi jest nie bardzo uprawnione. To po pierwsze.
    A po drugie - czy problem dotyczy ostatniego półwiecza, czy "od Połtawy"?
    Bo jeśli to drugie, to stanowczo protestuję.
    Brak wybitnych osiągnięć naukowych? Nieprawda. I nie mam tu zamiaru przywoływać pani Marii C-S. Nawet w okresie przedwojennym mieliśmy wybitnych naukowców i wynalazców. Nie tak dawno na którymś kanale TV leciała cała seria filmów im właśnie poświęcona.
    A grupowo - też wystarczy przywołać okres międzywojenny.

    Obecnie - no cóż, zaborca bardzo się postarał, żeby rozwalić wszystko, co mógł. Oraz wyhodował sobie wierne, antypolskie draństwo.

    Nauka i edukacja jest w kompletnej rozsypce i trudno oczekiwać jakichś spektakularnych sukcesów.
    Straszą tabuny durniów - efekt tej działalności.
    Chociaż i tak nasza młodzież świetnie daje sobie radę i robi kariery na zagranicznych uczelniach. Na sukces na miarę Lewandowskiego trzeba jednak poczekać z oczywistych względów.

    A grupowo - za każdym razem, gdy tylko pozwalano* nam oddychać, sukcesy pracy zespołowej były widoczne niemal natychmiast. Niektóre wymienił Ignac. Ja polecam śledzenie budowy przekopu Mierzei Wiślanej.

    Potrafimy zespołowo pracować. I ludzie chętnie biorą udział w takiej pracy.



    *pozwalano - nie będę wchodziła w fakty historyczne znane wszystkim.
  • edytowano June 2021
    Dobrze by było jakby ktoś z młodym człowiekiem porozmawiał o przyszłości. Szczególnie jakoś chwilę przed wybraniem studiów.
    U mnie tego zabrakło, przez co przez jakiś dłuższy moment marnowałem czas, aż się na studiach problemy zaliczeniowe zapętliły. Potem wziąłem się za siebie i od tamtej pory pracuję z małymi upadkami nieprzerwanie. Na szczęście sam kierunek wybrałem dość dobrze.

    Czasem jak o tym myślę to przeraża mnie to, bo naprawdę mogłem słabo skończyć. Przez to jak beztroskie decyzje podejmowałem

    Słusznie tez, docenić jak wielkim dobrodziejstwem jest mnogość i dostępnoś książek traktujące na dany temat. który chcemy zgłębić

    Jeżeli chodzi o rozwijanie się to są najwsapnialsze czasy jakie człowiek mógł wyśnić. Czasy obecne. Pewnie lepiej już nie będzie.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.