Skip to content

Odchudzanie - jak to jest ?

edytowano March 2015 w Poradnik
Podjąłem próbę systemowego odchudzania, zobaczyłem nagranie z boiska, przeraziłem się. W każdym razie, nigdy nie spodziewałem się że to będę robił, ale robię - liczę kalorię, przyglądam się produktom, ich składom, ważę jedzenie, a nad wszystkim czuwa - a jakże inaczej - aplikacja. Trochę też poczytałem i pooglądałem i powiem wam, że się parę razy zaskoczyłem.

Bo, np. jajka są już dobre, jeść koniecznie, nawet 3-4 dziennie. Tłuszcz też OK, węglowodany zaś niekoniecznie. A generalnie to chodzi o to, żeby cały czas jechać na deficycie kalorycznym, tak ? Ktoś ma doświadczenia ?
«13456

Komentarz

  • Jak jest już wątek o tym, to przenieście plis.
  • Ja od miesiąca ruch + liczenie kalorii. Obejrzałem na YouTube trochę współczesnych trenerow i takie są trendy - jemy w zasadzie wszystko poza słodyczami i żarciem śmieciowym byle w zadanej granicy kalorycznej oraz koniecznie ruch. Można nawet pić alkohol jeśli mieści się w limicie kalorycznym ale jak już to wino i wódkę, piwo jest bardzo kaloryczne i rozleniwia - ale nadal można. No i to działa idealnie, musi. Systematycznie powoli spalasz tłuszcz z całego ciała po równo, tak że tam gdzie jest go najwięcej (u mężczyzn brzuch) zejdzie do końca w ostatniej kolejności. To wszystko. Do tego oczywiste zasady - śpimy W NOCY minimum 6 godzin, ilość posiłków jest dowolna ale śniadanie jest ważne. Rozwaz też branie kreatyny, wzmacnia siłę mięśni co korzystnie wpływa na dobre samopoczucie, tzn nie jesteś klapnięty na deficycie energetycznym.
  • Byłem na diecie ketogenicznej - działa ale na lubię węglowodany. Tłuszcze są nośnikiem smaku i wolno się trawią więc dają energię a nie tyje się tak od nich jak od węglowodanów. Popatrz też na indeks glikemiczny.
  • edytowano August 2021
    Nigdy się nie odchudzałem ale też nigdy nie miałem problemu z otyłością.
    Z zasady unikam słodyczy.
    Chudłem tylko po - chorobach i jak bardzo mocno zapiłem.

    Trzymam się takiej zasady. W czwartek nie żałuję sobie ciasta. Mam taką budkę na bazarze gdzie sprzedają drogo ale porządnie zrobione. Np. pączki smakują tak jakby się samemu zrobiło ( robiłem to wiem ).
    W inne dni raczej nie tykam słodkiego ( i tak sypią cukier prawie do wszystkiego ), wyjątkiem są imieniny etc.

    Herbatę słodzę miodem.
    Kawa nie za mocna bez cukru.

    Moja rada,, już tu gdzieś indziej to zresztą pisałem tylko, że w innym temacie. Nagła zmiana żywienia jest dla organizmu bardzo niedobra. Takie rzeczy trzeba robić powoli. Z drugiej strony nie pamiętam jaki czas był podawany w jednej *mądrej książce* ale pewnie z 2 miesiące powolnego poślizgu powinno być lepsze niż nagły zryw.

    EDIT:
    A jeszcze z takich podstawowych rzeczy to.
    1). Lepiej zjeść duże śniadanie i małą kolację. Przed snem nie powinno się jeść.
    2). Nie popijać jedzenia. Dać te 20 min odstępu ( prywatnie - lubię czasami przy obfitym obiedzie napić się kapki wina hehe ). Łatwo się do tego przyzwyczaić.
  • Było gdzieś o diecie Dąbrowskiej / poście Daniela u mnie działa pół roku
    Szybko odrabiam
  • Miód jest bardziej tuczący od cukru. Nie robi się już nagłych zmian żywieniowych, wyjątkiem są właśnie radykalne diety typu keto czy dieta Dąbrowskiej, ale one mają na celu szybkie zrzucenie maksymalnie 10-15 kilo w 4-6 tygodni u osób z dużą nadwagą żeby rozpocząć proces zmiany nawyków żywieniowych, a potem żyć w miarę normalnie nawet że śmieciowym żarciem (chociaż to bez sensu) pod warunkiem liczenia kalorii.

    A kluczowy jest ruch, szybki spacer przez godzinę spala ok 500 kalorii u mężczyzn, 7 dni w tygodniu daje spalone pół kilo jeżeli nie jesz ponad bilans.

    No i to działa, ludzie pokazują efekty i to jest niewiarygodne, 20 lat temu dietetycy uważali że przeciętny człowiek nie może zejść z tłuszczem do poziomu 5-6% (jak zawodowy piłkarz, popatrzcie jak wygląda Lewandowski bez koszulki) a okazuje się że schodzą prowadząc normalne życie, praca, dom, dzieci, jedząc ulubione potrawy, kartofle, smażone mięso, po prostu licząc kalorie.



  • Cukier i białą mąkę traktować jak inny wysokorafinowany produkt roślinny - alkohol, kontrola, umiar lub abstynencja.
  • +1 a właśnie - kartofle jako że dobrze sycą, dietetycy też polecają zostawić. I słusznie. :) Strączkowe też, bo dużo białka.
  • Oglądałem też sporo rad trenerów, dietetyków. Różni są, ci bardziej kontrowersyjni właściwie odwracają świat do góry nogami w stosunku do tego co mówiło się 10 lat temu. Głownie w kontekście szkodliwości/nieszkodliwości. Trochę ciężko się połapać, dlatego moje pytania.

    Intuicyjne podejście do tematu, takie jak opisuje posix, u mnie już nie działa (ale oczywiście jest podstawą). Nie mam właściwie dużej nadwagi, nigdy nie jadłem też jakoś przedadnie, po prostu nie potrzebna mi jest taka masa, którą mam. I tu niestety trzeba liczyć. A dlaczego ? Bo sobie nawet nie zdawałem sprawy jak niektóre rzeczy są kaloryczne ! Pieczywo to jest bomba kaloryczna, każde. Dlatego niektórzy rezygnując z pieczywa mają efekty, ale dowalają się innymi produktami, nie zdając sobie sprawy co w sobie zawierają.

    Tak po miesięcznych liczeniach i obserwacjach, dochodzę do wniosku, że duży kawał mięsa plus równie duża ilość warzyw, o to robi robotę. I jajka. Zrozumiałem też dlaczego w tych wszystkich dietach i potrawach jest tyle egzotycznych np. warzyw. Myślałem, że to moda, lans taki, ale nie, one po prostu mają bardzo dobre proporcje składników.

    No zobaczymy, a powiedz Przemko tą kreatynę to się łyka, w tabletkach ?
  • Nie tykaj ZADNEJ sieciowej czekolady.
    ja się ostatnio zdoktoryzowałam na temat.
    Polecam , jak musisz
    https://beskidchocolate.pl/sklep/czekolady-bean-to-bar/
    od lat w pierwszej piatce najlepszych.
  • edytowano August 2021
    Kreatyna jest w tabletkach (kapsułkach?) Lub proszku, proszek trochę taniej wychodzi ale trudniej odmierzać, przy takich ilościach "amatorskich" to raczej nie ma co utrudniać sobie życia i wziąć w tabletkach. Bierze się tego do 5 gramów na dobe, jeśli nie pakujesz na siłowni to więcej nie ma sensu. O stałej porze, lub po treningach.

    Biegacze też to biorą, nawiasem. Nie jest to kosztowne jakoś specjalnie.

    Teraz nie mówi się odchudzanie tylko redukcja, hehe.
  • edytowano August 2021
    Ignazio Boschetto (vide wątek Grandi cantatori italiani) zrzucił w półtora roku 35 kg. Teraz przy wzroście 180 cm waży 85 kg i wygląda jak Apollo. O jego transformacji donosiły wszystkie plotkarskie media. Jak on to zrobił?
    - zero węglowodanów i słodyczy po godz. 16. Od kilku lat unika spagetti, pizzy, chleba.
    - mięso raz w tygodniu, bez mieszania z innymi białkami typu: ser. ( Teraz przeszedł na weganizm)
    - codzienne ćwiczenia fizyczne. Co najmniej 30 min. na ruchomej bieżni, rozciąganie, brzuszki, ćwiczenia mięśni.
    W podróżach - zawsze wybierają hotele z siłownią, gdy jest w domu, w Bolonii, gra w piłkę nożną, w amatorskiej drużynie.

    Uwaga! Powyższe zasady obowiązują, co nie oznacza małych odstępstw. Przed wieczornymi koncertami (duży wydatek energetyczny) Ignazio pozwala sobie czasem na spagetti (grano duro) z dużą ilością warzyw i owoców morza.
    Sekret sukcesu- jak pisaliście powyżej- polega na łączeniu tych zasad z ćwiczeniami fizycznymi.

    Ze 120 kg - do 85
    image
  • Przemko napisal(a):
    Teraz nie mówi się odchudzanie tylko redukcja, hehe.
    Niektórzy fitnesiarze zamiast rzeźba mówią definicja. Z kolei w programach poświęconych zagadnieniom audio wykształciła się jakaś dziwaczna maniera mówienia przetwornik zamiast głośnik.

  • Mania napisal(a):
    Ignazio Boschetto (vide wątek Grandi cantatori italiani) zrzucił w półtora roku 35 kg. Teraz przy wzroście 180 cm waży 85 kg i wygląda jak Apollo. O jego transformacji donosiły wszystkie plotkarskie media. Jak on to zrobił?
    - zero węglowodanów i słodyczy po godz. 16. Od kilku lat unika spagetti, pizzy, chleba.
    - mięso raz w tygodniu, bez mieszania z innymi białkami typu: ser. ( Teraz przeszedł na weganizm)
    - codzienne ćwiczenia fizyczne. Co najmniej 30 min. na ruchomej bieżni, rozciąganie, brzuszki, ćwiczenia mięśni.
    W podróżach - zawsze wybierają hotele z siłownią, gdy jest w domu, w Bolonii, gra w piłkę nożną, w amatorskiej drużynie.

    Uwaga! Powyższe zasady obowiązują, co nie oznacza małych odstępstw. Przed wieczornymi koncertami (duży wydatek energetyczny) Ignazio pozwala sobie czasem na spagetti (grano duro) z dużą ilością warzyw i owoców morza.
    Sekret sukcesu- jak pisaliście powyżej- polega na łączeniu tych zasad z ćwiczeniami fizycznymi.
    Nie zmienił mu się głos? Jak Ewie Bem albo Adelle?
  • Michał5 napisal(a):
    Nie tykaj ZADNEJ sieciowej czekolady.
    ja się ostatnio zdoktoryzowałam na temat.
    Polecam , jak musisz
    https://beskidchocolate.pl/sklep/czekolady-bean-to-bar/
    od lat w pierwszej piatce najlepszych.
    W Żywcu mają sklep stacjonarny klasyczna mleczna super, jak nie jestem wielbicielką czekolady.

    Przy okazji wątku chcialm zapytać czy może namierzanie jakieś popularne tj nie rzemieślnicze lody bez syropu glukozowo fruktozowego. Ostatnio prawie palce odmroziłam czytając składy na wszystkich dostępnych lodach w sklepie z żuczkiem i nie znalazłam.
  • edytowano August 2021
  • Nie wszystkie składniki oznaczone groźną literą E są szkodliwe. Niektóre wręcz są zalecane.
    O historii odkrycia oraz właściwościach xylitolu (E967), czyli "fińskiego cukru brzozowego" można sobie poczytać np. tu:
    https://zywienie.medonet.pl/produkty-spozywcze/substancje-slodzace/ksylitol-cukier-brzozowy-xylitol-wlasciwosci-zalety-przeciwwskazania-opinie/00p1skq
    Nie słodzę i nie cierpię żadnych słodkich napojów, ale bardzo lubię czarne jagody ze śmietaną i cukrem. No właśnie - śmietana be, cukier groza!!!
    A same jagody (bardzo przecież zdrowe i mało kaloryczne) niekoniecznie...
    Śmietanę zamieniłam na jogurt, a zamiast cukru używam erytrolu (E968). Tylko trzeba go więcej nasypać, bo mniej słodki od prawdziwego.
    I super.
    Zero kalorii, zerowy indeks glikemiczny, daje smak, a potem w całości jest wydalany z organizmu. Czegóż chcieć więcej?

    https://www.poradnikzdrowie.pl/diety-i-zywienie/co-jesz/czy-erytrytol-slodzik-jest-zdrowy-ile-kalorii-ma-erytrytol-aa-qvUa-aAwC-ejXK.html
  • edytowano August 2021
    Ja raz coś takiego czytałem, że ziemniaki z mięsem są dla organizmu ciężkie do przetrawienia.
    Pani_Łyżeczka napisal(a):
    Michał5 napisal(a):
    Nie tykaj ZADNEJ sieciowej czekolady.
    ja się ostatnio zdoktoryzowałam na temat.
    Polecam , jak musisz
    https://beskidchocolate.pl/sklep/czekolady-bean-to-bar/
    od lat w pierwszej piatce najlepszych.
    W Żywcu mają sklep stacjonarny klasyczna mleczna super, jak nie jestem wielbicielką czekolady.

    Przy okazji wątku chcialm zapytać czy może namierzanie jakieś popularne tj nie rzemieślnicze lody bez syropu glukozowo fruktozowego. Ostatnio prawie palce odmroziłam czytając składy na wszystkich dostępnych lodach w sklepie z żuczkiem i nie znalazłam.
    Z lodami jest taka złota zasada - im tańsze, tym lepiej smakują.
  • >Przemko napisal(a):

    Nie zmienił mu się głos? Jak Ewie Bem albo Adelle?

    Zmienił się. Jedynie Gianluca, który był od urodzenia szczupły zachował niezmienioną barwę. Tenor Ignazia był kiedyś głębszy, ale teraz łatwiej bierze wyższe tony, technicznie jest lepszy niż kiedyś i nadal zachwyca. Mz jest lepszy niż Josh Groban, wogóle najlepszy na świecie :-) Jego atuty: mistrzowska interpretacja i barwa głosu oraz wszechstronność.
  • posix napisal(a):
    Ja raz coś takiego czytałem, że ziemniaki z mięsem są dla organizmu ciężkie do przetrawienia.
    Pani_Łyżeczka napisal(a):
    Michał5 napisal(a):
    Nie tykaj ZADNEJ sieciowej czekolady.
    ja się ostatnio zdoktoryzowałam na temat.
    Polecam , jak musisz
    https://beskidchocolate.pl/sklep/czekolady-bean-to-bar/
    od lat w pierwszej piatce najlepszych.
    W Żywcu mają sklep stacjonarny klasyczna mleczna super, jak nie jestem wielbicielką czekolady.

    Przy okazji wątku chcialm zapytać czy może namierzanie jakieś popularne tj nie rzemieślnicze lody bez syropu glukozowo fruktozowego. Ostatnio prawie palce odmroziłam czytając składy na wszystkich dostępnych lodach w sklepie z żuczkiem i nie znalazłam.
    Z lodami jest taka złota zasada - im tańsze, tym lepiej smakują.
    Święta prawda. Grycana już nie kupuję. Tylko Big Milk Algidy. Takie "kanapkowe" umieszczone w waflach. Pychota.

  • A jeszcze odnośnie deficytu kalorycznego Jorge - deficyt powoduje zmniejszenie produkcji testosteronu oraz zwiększenie produkcji estrogenu i hormonu stresu kortyzolu. Dlatego ważny jest ten sen, bo zdrowy sen reguluje gospodarkę hormonalną (oraz ma wpływ min. na łaknienie, niedospani jedzą więcej i mają większy ciąg do słodkiego), i dlatego ważny jest ruch bo ruch zwiększa produkcję testosteronu co razem jakoś się równoważy. Sportowcy ma dużym deficycie kalorycznym cierpią na zmiany nastroju, braki motywacji, depresję właśnie przez zaburzone hormony. Tak że prowadząc normalny tryb życia nie obcinaj sobie więcej niż 500 kalorii, dieta 2000-2500 + ruch da dużo więcej niż 1500 bez ruchu.
  • Michał5 napisal(a):
    Nie tykaj ZADNEJ sieciowej czekolady.
    ja się ostatnio zdoktoryzowałam na temat.
    Polecam , jak musisz
    https://beskidchocolate.pl/sklep/czekolady-bean-to-bar/
    od lat w pierwszej piatce najlepszych.
    No, cena też niezła, z 10x normalnej "sieciowej". Jak ktoś je kawałek na dzień to może go stać, ja pochłaniam zazwyczaj tabliczkę na raz. Mleczną gorzej trawię, więc już dawno przeszedłem na czarną, ale ubolewam że w Polsce ciężko o czarną z orzechami (tzn bywa, ale rzadziej niż mleczna, i zazwyczaj też droga).

    A co do odchudzania, to dopiero zaczynam temat, tzn zaczynam dopiero tyć. A że wcześniej byłem ponoć zbyt szczupły, więc na razie jest ok.
  • chodzi o to, że w sieciowych czekoladach jest wszystko, co mozna nazwać smieciem.
    złe tłuszcze, zły cukier, odpady z ziarna kakaowca.
    Jak ktos podrózuje po kraju i swiecie i wszedzie, dosłownie wszędzie , widzi te tabliczki z identycznym składem, to bez refleksji z czego to jest zrobiono, skoro dociera wszedzie i za taka cene, niech nie ma pretensji, ze nie wiedział.
    Szynka z biedronki też jest tania. Ale nie polecam jeśc,. Ani sera z oleju, tez taniego, ani tzw wieprzowiny z Chin.
    Oprócz liczenia laorii, niesłychanie wazne jest uświadomienie, co sie daje tej cudownej fabryce, stworzonej przez Boga i danej nam z miłoscią i dobrocia.

    Nikt nie leje do baku go....na.
    Piszę o czekoladzie, bo to niezwykle powszechna słodycz.
    I najłatwiej upachać w nią wszelkie obrzydlistow zwane złym tłuszczem.
  • edytowano August 2021
    Kolezanka ma rację, te główne marki czekolad to smakują tak se. Jednak w tym *szicie* ja znalazłem co lubię.

    Dobry jest dla mnie nussbeisser, studencka, lindtta oraz - ulubiona Schogetten kawowa. Pyszna.
    Przy czym jadam raz na dwa miesiące albo rzadziej. Więc dystans jest!
  • edytowano August 2021
    JORGE napisal(a):
    Ktoś ma doświadczenia?
    -10 kg, 1 rok, ubył głównie tłuszcz, ucięcie kalorii + rower/bieganie i początki ciężar(k)ów
    +10 kg, 2 lata, przybyło głównie mięcho, jedzenie do syta, wolne ciężary + rower
    Było warto, mimo tej samej wagi kondycja i siła zupełnie inna, w pasie 6 cm mniej.
    Aplikacji nie ma się co wstydzić, pomagają, najpotrzebniejsze jest pilnowanie kalorii. Za bardzo lubię żreć żeby ich nie liczyć, kilka razy sprawdzałem jak mi idzie szacowanie - zawsze wychodziło jakieś 200-400 kcal mniej niż naprawdę. Fitatu i waga do śledzenia posiłków, FitNotes do treningów (zwłaszcza siłowych), jeśli lubisz mapy, trasy i statystyki to Strava do roweru/biegania.
    Tłuszcz też OK, węglowodany zaś niekoniecznie. A generalnie to chodzi o to, żeby cały czas jechać na deficycie kalorycznym, tak ?
    Generalnie tak, Dąbrowska, Kwaśniewski, wegetarianizm, niejedzenie słodyczy, niejedzenie tłustego mięsa, niejedzenie po 18 działają wtedy, gdy wprowadzają w deficyt.
    ALE!
    Kcal to nie wszystko, nie polatasz na oleju, cukrze i żelatynie, choć będziesz miał swoje zapotrzebowanie energetyczne + wszystkie makroskładniki (tłuszcz, węgiel, białko). Mamy w kraju dobre jedzenie, spójrz ile witaminy C ma papryka w porównaniu do owoców popołudniowych, kiszonki są genialne, cebula i ziemniaki są bardzo niedoceniane. Jajka są świetne, słonina, podroby, twarogi również.
    Z tłuszczami jednak warto uważać, bo jednak są niesamowicie "gęste" energetycznie. Obrazowo - jeśli do 2 pomidorów dodasz łyżeczkę oliwy, właśnie podwoiłeś ilość energii w potrawie.

    Na początku deficyt może być większy, ale jeśli już zjesz część własnego tłuszczu, sięgać po resztę będzie trudniej i wręcz trzeba dodać sobie paszy. Pozornie nieintuicyjne, sporo osób chce jeszcze więcej obcinać i następuje załamanie. Trzeba się obserwować, u mnie świetną miarą była siła - gdy brakowało pary do siadów czy martwego ciągu od razu wiadomo że trzeba coś skorygować. Więcej snu, mniej stresu, więcej kalorii.

    Przemko wspomniał już o hormonach - jest prosty wskaźnik, po dobrym śnie drąg rano powinien być. Jakiego sposobu odżywiania by się nie złapać, trzeba jeść tłuszcze zwierzęce właśnie dla hormonów.
    Ograniczenie węgli potrafi w początkowym okresie zachwycić gdy się spojrzy na wagę - u większości osób kilka kg zleci szybko. Jest to jednak głównie woda i glikogen z mięśni, niekoniecznie tkanka tłuszczowa. A przecież nie chodzi o to żeby być słabym i płaskim jak naleśnik, tylko żeby pozbyć się nadmiaru tłuszczu, również tego który obrósł narządy wewnętrzne.
    U mnie wygląda to tak, że krótko i intensywnie siłowo z wolnymi ciężarami mogę ćwiczyć na tłuszczach i niższych węglach, ale gdy regularnie robiłem 150-200 km na rowerze tygodniowo, bez węgli było już ciężko. No i jednak okazyjny "roboczy przyrost tkanki mięśniowej" lepiej wychodzi z węglami, insulina swoje robi.

    Z pierdółek i dobrych wujkowych rad:
    - kreatynę-proszek sypię prosto do paszczy, szybciej i prościej
    - produkty ważymy przed przetworzeniem ;)
    - warto dobudować mięsa, wypełni "braki" po tkance tłuszczowej w dużo lepszy sposób
    - białko w proszku przydaje się w razie konieczności awaryjnego uzupełnienia makro
    - kawa/herbata Twoim przyjacielem
    - pamiętać o soli, jest niezbędna

    Powodzenia!
  • Iść do dietetyka!!! Zero eksperymentów i własnych pomysłów żywieniowych. Najlepiej do dietetyka sportowego, takiego od wyczynowców.
  • edytowano August 2021
    .
  • edytowano August 2021
    Nuale Jorge nie jest chory na otylosc ani nie jest już wyczynowym sportowcem. Tak więc czy konieczny jest aż tak wysoki stopień profesjonalizmu?

    Ja chciałem właśnie poradzić coś z własnej praktyki (trwałe zejście -20 kg) ale poczulem sie zdecydowanie za krótki.
  • Mnóstwo informacji ! Trochę się spodziewałem, że sporo osób już przerabiało odchudzanie, intuicyjnie, liczeniowo, na własną rękę, z dietetykiem. Muszę to wszystko przemyśleć. A i nie wiem czy nie trzeba faktycznie zrobić to co jowita sugeruje. Nigdy nie miałem żadnych ograniczeń w jedzeniu. Od paru lat tylko zacząłem usuwać śmieciowe jedzenie, ale tak po trochu i nieradykalnie. Trzeba to zmieniać ...
  • edytowano August 2021
    MarianoX napisal(a):
    Nuale Jorge nie jest chory na otylosc ani nie jest już wyczynowym sportowcem. Tak więc czy konieczny jest aż tak wysoki stopień profesjonalizmu?

    Ja chciałem właśnie poradzić coś z własnej praktyki (trwałe zejście -20 kg) ale poczulem sie zdecydowanie za krótki.
    Nie jestem chory na nic, nie mam otyłości fakt, ale mam za dużą masę, zupełnie niepotrzebną, bo w jakimś stopniu to jest pewnie tłuszcz (a to wszystko w sumie obniża sprawność fizyczną). I nie pomaga to dla kręgosłupa (mam permanentny problem, okresowo zaleczany), stawów, szczególnie że trochę się jednak cały czas ruszam, a planuję więcej. Więc postanowiłem.

    Najchętniej bym to zrobił nieprofesjonalnie, ale nie wiem czy się da, bo ja kompletnie nie mam instynktu żywieniowego. Natomiast jestem ciekawy takiej intuicji, bo może po okresie liczenia, załapię o co kaman i będę mógł kupować/jeść/dobierać automatycznie.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.