Skip to content

Teologia moralna wojny

24

Komentarz

  • Rydygier napisal(a):
    Nie wiem, jaka jest ściema z terapią
    Chodziło mi o to, że w obu wypadkach są słowa o niejasnym zakresie (proporcjonalność, uporczywość). To są te sytuacje, kiedy jeden rabin powie tak, drugi rabin powie nie. Czy te naloty alianckie były proporcjonalne? A bomba atomowa? Przy okazji jestem ciekaw czy Kościół wypowiedział się kiedyś o tym konkretnym użyciu bomby atomowej. Nawet tylko w zwykłym nauczaniu. Że na przykład straszne, ale konieczne. Albo że jednak przesadzili.
    Rydygier napisal(a):
    Rozwalają co 10 z naszych wziętych do niewoli. To my też rozwalamy co 10?
    Nie.
    Albo nie rozwalamy nikogo, bo przecież jeńcy już zagrożeniem nie są.
    Tak.
    Albo rozwalamy co 5, żeby tamtych zniechęcić do takich działań w przyszłości, co może ocalić życie wielu naszych, którzy dostali się do niewoli?
    Nie.
    Ale tak, bo tak, bo to jest pewny sąd sumienia Kolegi, czy są jakieś argumenty z nauczania Kościoła żeby można było sobie poczytać przemyśleć i potem mieć sumienie jak brzytwa?
  • Heinz Reinefarth
    Skrajne przykłady bywają najlepsze przez wyrazistość, natomiast wglądu w ówczesną spokojność sumienia rzeczonego raczej nie mamy, co najwyżej w jego deklaracje na ten temat. Fakt pozostaje faktem:
    1790 Człowiek powinien być zawsze posłuszny pewnemu sądowi swojego sumienia. Gdyby dobrowolnie działał przeciw takiemu sumieniu, potępiałby sam siebie. Zdarza się jednak, że sumienie znajduje się w ignorancji i wydaje błędne sądy o czynach, które mają być dokonane lub już zostały dokonane.
    Jakby co, faktów jest więcej:
    1791 Ignorancja często może być przypisana odpowiedzialności osobistej. Dzieje się tak, "gdy człowiek niewiele dba o poszukiwanie prawdy i dobra, a sumienie z nawyku do grzechu powoli ulega niemal zaślepieniu" (Sobór Watykański II, konst. Gaudium et spes, 16). W tych przypadkach osoba jest odpowiedzialna za zło, które popełnia.

    1792 Nieznajomość Chrystusa i Jego Ewangelii, złe przykłady dawane przez innych ludzi, zniewolenie przez uczucia, domaganie się źle pojętej autonomii sumienia, odrzucenie autorytetu Kościoła i Jego nauczania, brak nawrócenia i miłości mogą stać się początkiem wypaczeń w postawie moralnej.

    1793 Jeśli - przeciwnie - ignorancja jest niepokonalna lub sąd błędny bez odpowiedzialności podmiotu moralnego, to zło popełnione przez osobę nie może być jej przypisane. Mimo to pozostaje ono złem, brakiem, nieporządkiem. Konieczna jest więc praca nad poprawianiem błędów sumienia.
  • Pogląd że Reinefart należy do tego samego Kościoła co my jest oryginalny.
  • Rydygier napisal(a):
    Heinz Reinefarth
    Skrajne przykłady bywają najlepsze przez wyrazistość, natomiast wglądu w ówczesną spokojność sumienia rzeczonego raczej nie mamy, co najwyżej w jego deklaracje na ten temat. Fakt pozostaje faktem:
    1790 Człowiek powinien być zawsze posłuszny pewnemu sądowi swojego sumienia. Gdyby dobrowolnie działał przeciw takiemu sumieniu, potępiałby sam siebie. Zdarza się jednak, że sumienie znajduje się w ignorancji i wydaje błędne sądy o czynach, które mają być dokonane lub już zostały dokonane.
    Jakby co, faktów jest więcej:
    1791 Ignorancja często może być przypisana odpowiedzialności osobistej. Dzieje się tak, "gdy człowiek niewiele dba o poszukiwanie prawdy i dobra, a sumienie z nawyku do grzechu powoli ulega niemal zaślepieniu" (Sobór Watykański II, konst. Gaudium et spes, 16). W tych przypadkach osoba jest odpowiedzialna za zło, które popełnia.

    1792 Nieznajomość Chrystusa i Jego Ewangelii, złe przykłady dawane przez innych ludzi, zniewolenie przez uczucia, domaganie się źle pojętej autonomii sumienia, odrzucenie autorytetu Kościoła i Jego nauczania, brak nawrócenia i miłości mogą stać się początkiem wypaczeń w postawie moralnej.

    1793 Jeśli - przeciwnie - ignorancja jest niepokonalna lub sąd błędny bez odpowiedzialności podmiotu moralnego, to zło popełnione przez osobę nie może być jej przypisane. Mimo to pozostaje ono złem, brakiem, nieporządkiem. Konieczna jest więc praca nad poprawianiem błędów sumienia.
    Co to znaczy, że człowiek niewiele dba o poszukiwanie prawdy? Albo że ignorancja jest niepokonalna?

    W zasadzie prowadzi to do jakiegoś kalwinizmu, że tylko Bóg wie, jak tam jest z człowiekiem naprawdę, a człowiek może mieć tylko nadzieję, że OK, ale może też być że się całkowicie łudzi co do siebie i swoich uczynków i faktycznie jest na drodze do piekła. Myśli, że dbał o poszukiwanie prawdy, ale to było faktycznie niewiele. Miał ignorancję pokonalną, ale zabrakło jeszcze jednej refleksji.

    A ponieważ praktycznie nikt nie zna samego siebie na wylot, wszyscy są ignorantami, no to Bóg jednym tę ich ignorancję miłosiernie odpuszcza a innym nie.

    Chyba że odbijamy się od tej ściany do drugiej i zakładamy, że wszystkim odpuszcza i wszyscy będą zbawieni.
  • edytowano August 2022
    Berek napisal(a):
    2. Kościół poucza, iż pewny sąd sumienia zawsze górą (inaczej człowiek potępiałby sam siebie obierając to, co uważa za sprzeczne z wolą Bożą, czyli zło - KKK 1790). Zatem owszem, podstawowym narzędziem rozróżnienia moralnego jest sumienie;
    Niejaki pan Heinz Reinefarth, kat Woli, do końca pozostał spokojny w sumieniu swoim. Pytany o te tam drobiazgi jak kobiety w zaawansowanej ciąży i parolatki rozwalane pod ścianami kamienic odpowiadał, że wszyscy ci ludzie zagrażali Niemcom, jego ziomkom, więc o co, w zasadzie, kaman, działał de facto w obronie własnej i własnych ludzi.
    Zadanie dla kapelanów, obecnie zastępują ich psychologowie wojny i oficerowie polityczni

    To był też argument neutralnych Szwajcarów przeciw przyjmowaniu na leczenie Ukrainców. Wyleczeni mogą zasilić siły zbrojne lub w inny sposób przystąpić do walki
  • edytowano August 2022
    Ale tak, bo tak, bo to jest pewny sąd sumienia Kolegi, czy są jakieś argumenty z nauczania Kościoła żeby można było sobie poczytać przemyśleć i potem mieć sumienie jak brzytwa?
    To wynika z tego, co wiem/jak rozumiem nauczanie Kościoła jak i z tego, co mówi mi sumienie.

    1. Oko za oko już nie obowiązuje (jeśli taka miała być motywacja, bo nie wiem), zabijanie jeńców w odpowiedzi na zabijanie jeńców to jest dokładanie własnego zła do zła cudzego po prostu - efektem jest pomnożenie zbrodni i niesprawiedliwości - dwa razy więcej zabijania jeńców i prawdopodobnie dalsza eskalacja/postępujące zdziczenie stron;
    2. Rzeczywiście, jeńcy nie są zagrożeniem, oraz podany wyżej KKK 2313;
    3. Było wyżej - nie wolno sięgać po zło by osiągnąć dobro. Nadto:
    1753 Dobra intencja (np. pomoc bliźniemu) nie czyni ani dobrym, ani słusznym zachowania, które samo w sobie jest nieuporządkowane (jak kłamstwo czy oszczerstwo). Cel nie uświęca środków. Nie można więc usprawiedliwić skazania niewinnego jako uprawnionego środka dla ratowania narodu. Przeciwnie, dodatkowa zła intencja (jak próżna chwała) czyni złym czyn, który sam z siebie może być dobry (np. jałmużna (Por. Mt 6, 2-4)).
  • christoph napisal(a):
    Zadanie dla kapelanów, obecnie zastępują ich psychologowie wojny i oficerowie polityczni
    Kapelan też chyba może mieć sumienie w ignorancji.

  • Hugo steinhausa ulubiony Karl Kraus

    https://www.aphorismen.de/zitat/85447

    Wojna - Na początku jest nadzieja ze komuś będzie lepiej, następnie, że temu drugiemu będzie gorzej, potem, że temu drugiemu też nie będzie lepiej, a na końcu zdziwienie, że wszystkim idzie gorzej.
  • Co to znaczy, że człowiek niewiele dba o poszukiwanie prawdy?
    To powinno być jasne. Zaniedbuje dane mu łaski po temu, by do prawdy się zbliżać. Nie uważa na lekcjach. Olewa kazania i katechezę. Nie uczestniczy w dyskusjach na Ex Cathedra... Hm.
    Albo że ignorancja jest niepokonalna?
    Ignorancja jest niepokonana wtedy, gdy delikwent nie otrzymał łask potrzebnych, by się czegoś dowiedzieć. Nie było w szkole/szkoły na kazaniu/kazań na katechezie/katechezy, był nie dość inteligentny, by coś pojąć etc. etc.
  • edytowano August 2022
    Rydygier napisal(a):
    Co to znaczy, że człowiek niewiele dba o poszukiwanie prawdy?
    To powinno być jasne. Zaniedbuje dane mu łaski po temu, by do prawdy się zbliżać. Nie uważa na lekcjach. Olewa kazania i katechezę. Nie uczestniczy w dyskusjach na Ex Cathedra... Hm.
    Skrajności przy takich niejasnych słowach to są jasne. :-)

    Ale tak w życiu to już nie bardzo wiadomo. A może jakaś dodatkowa katecheza otworzyłaby mi oczy? A może powinienem się zapisać na to drugie równoległe forum, bo tam akurat ktoś by mi odpowiedział tak, że by mnie oświeciło? Czy mogę iść do kina na rozrywkowy film czy może w tym czasie powinienem poczytać Katechizm? I jak nie poczytam to potem nie ma zmiłuj jak narobię coś głupiego?
    Albo że ignorancja jest niepokonalna?
    Ignorancja jest niepokonana wtedy, gdy delikwent nie otrzymał łask potrzebnych, by się czegoś dowiedzieć. Nie było w szkole/szkoły na kazaniu/kazań na katechezie/katechezy, był nie dość inteligentny, by coś pojąć etc. etc.

    O łasce to już tu była dyskusja. I z tego co pamiętam, są zasadniczo dwa stanowiska: że Bóg każdemu daje, co mu potrzeba, więc nie ma co się wymigiwać, że się nie dostało, bo dalej już wszystko zależy od człowieka i każdy sam może zapracować na zbawienie. A drugie: że jednym daje a innym nie, bo tak miał w planie, a człowiek Bożego planu nie przeskoczy i można mieć tylko nadzieję, że się jest w w tym planie zapisanym do zbawionych.
  • edytowano August 2022
    Skrajności przy takich niejasnych słowach to są jasne.
    Szuka Kolega jasności, czy raczej tabeli pod tytułem "jak żyć"?
    Ale tak w życiu to już nie bardzo wiadomo. A może jakaś dodatkowa katecheza otworzyłaby mi oczy? A może powinienem się zapisać na to drugie równoległe forum, bo tam akurat ktoś by mi odpowiedział tak, że by mnie oświeciło? Czy mogę iść do kina na rozrywkowy film czy może w tym czasie powinienem poczytać Katechizm? I jak nie poczytam to potem nie ma zmiłuj jak narobię coś głupiego?
    Ech, skrupulanctwo to ciężkie brzemię. Szczerze i poważnie zalecam modlitwę o uwolnienie od tego. A "zmiłuj" jest zawsze pod ręką, póki trwa to życie. Zbawienie nasze w Bożym miłosierdziu, nie w akuratnym dopełnianiu wszystkiego w najdrobniejszym szczególe.
    O łasce to już tu była dyskusja.
    Rzecz oczywista każdy otrzymuje dość łask, by osiągnąć zbawienie (acz skoro tak, to przecież nie osiąga go sam, tylko przez współpracę z tymi łaskami).

    Tu chodzi o coś innego - komu więcej dano, od tego więcej wymagać będą. Więc i w drugą stronę. Komu Bóg nie dał zdolności pojęcia czegoś, od tego nie będzie wymagał, by daną kwestię poprawnie pojął i ocenił. Błąd osądu nie jest grzechem.
  • Rydygier napisal(a):
    A zatem absolutyzm moralny stoi obok i nie wadzi, bo w zasadzie podwójnego skutku nie chodzi o intencjonalne wykorzystanie zła dla dobrego celu.
    Więc ja (logik) z tym się nie zgodzę i to zdecydowanie. Albo absolutyzm moralny albo zasada podwójnego skutku. Jeśli absolutyzm moralny, to nie mamy prawa rozbić szyby ratując dziecko w rozgrzanym samochodzie, bo to cudza własność. Rozróżnienie między absolutyzmem moralnym a zasadą podwójnego skutku ma rangę niższą niż np. rozróżnienie między trynitaryzmem a unitaryzmem ale w teologii moralnej to już zasada naczelna. Dlaczego więc liczni duchowni promujący moralny absolutyzm (ks. Woroniecki, ks. Zieja) nie zostali przeczołgani przez biskupów czy generałów zakonu? Przecież głosili oni herezje.
  • Rydygier napisal(a):
    Ech, skrupulanctwo to ciężkie brzemię.
    Zgoda. Ale skąd mam wiedzieć, czy się wyzwalam od skrupulanctwa, czy usprawiedliwiam swoje niedbalstwo? Bo jednak do rozrywkowego filmu jakoś tak mnie "naturalnie" bardziej ciągnie niż do czytania Katechizmu. I w ogóle dużo jest takich rzeczy, do których mnie bardziej ciągnie niż do czytania Katechizmu. To mam z tym walczyć? A jeśli nawet mam walczyć, to czy za każdym razem muszę wygrać? :-)
    Rydygier napisal(a):Komu Bóg nie dał zdolności pojęcia czegoś, od tego nie będzie wymagał, by daną kwestię poprawnie pojął i ocenił. Błąd osądu nie jest grzechem.
    To może pokornie przyjąć, że rację miał pewien Kolega, który niedawno źle się wyraził o moich zdolnościach pojmowania i dać sobie spokój z tym rozkminianiem i spokojnie pójść na ten film?
  • nie mamy prawa rozbić szyby ratując dziecko w rozgrzanym samochodzie, bo to cudza własność.
    Przypomnę św. Tomasza (też go nie wyklęto, acz to chyba nie dokładny cytat):
    moralne działanie zyskuje swą specyfikację stosownie do tego, co podmiot zamierza
    Zatem owszem, zgodnie z absolutyzmem moralnym zamiar wybicia szyby jest bezprawny niezależnie od tego, jakiemu celowi miałoby takie działanie służyć. Natomiast mamy pełne prawo i powinność zrealizować zamiar ratowania dziecka. Jeśli wskutek realizacji zamiaru ratowania dziecka szyba pójdzie w drobny mak, to trudno. Pewne zło się stało w postaci uszkodzenia mienia, jednak nie obciąża nas ono winą, bo nie mieliśmy zamiaru go popełniać.
  • Tak, udało mi się pojąć różnicę między absolutyzmem moralnym a zasadą podwójnego skutku. Co więcej, uważam, że jest ona tak wielka i tak znacząca, że w zależności od tego, którą z nich wyznaje Kościół, głosiciele drugiego poglądu powinni zostać uznani za heretyków. I stąd pytanie: dlaczego nie zostali uznani?
  • Ale skąd mam wiedzieć, czy się wyzwalam od skrupulanctwa, czy usprawiedliwiam swoje niedbalstwo?
    Być może znikąd. Nie bez powodu skrupulanctwo jest nazwane deformacją sumienia. Skoro więc sumienie nie umie odróżnić, czy to wyzwalanie, czy hołdowanie niedbalstwu, to myślę, że się co do tego Kolega nie upewni i basta. Na szczęście ten brak pewności nie blokuje działania Boga. Dlatego polecam modlitwę, by to Bóg zadziałał. On wie, jak to skutecznie zrobić, by Kolega rozpoznał, którędy w dobrą stronę i mógł tam pójść. Polegać na Bogu to jedyne wyjście dla każdego zresztą.
    spokojnie pójść na ten film?
    Miłego seansu. Przy skrupulanctwie nie jest problemem brak rozkminiania, tylko jego nadmiar.
  • I stąd pytanie: dlaczego nie zostali uznani?
    Może jest prawdą, iż trwają jeszcze próby ustalenia, których głosicieli za takowych uznać:
    Dyskusja nad zasadą trwa już ponad siedem wieków
  • Czyli Kościół nie ma pojęcia, czego ma nauczać w sprawach podstawowych? To jego kłopoty nie są dziwne. W zasadzie dziwniejsze jest to, że jeszcze istnieje. Ani chybi, to robota Ducha Świętego.
  • Jako się rzekło, nauczanie Kościoła, jak też całe stworzenie, jest w drodze ku doskonałości. Kościół jakieś pojęcie ma, ponieważ używa zasady podwójnego skutku w swoim nauczaniu nie widząc sprzeczności z również używanym absolutyzmem (ja też jej nie widzę, może mi coś umyka).
    Ani chybi, to robota Ducha Świętego.
    O.
  • Rydygier napisal(a):
    Kościół jakieś pojęcie ma, ponieważ używa zasady podwójnego skutku w swoim nauczaniu nie widząc sprzeczności z również używanym absolutyzmem (ja też jej nie widzę, może mi coś umyka).
    Z praktycznego punktu widzenia jest ona większa niż różnica między trynitaryzmem a unitaryzmem. Unitaryści wręcz nie dzielą z nami chrztu a przecież trudno sobie wyobrazić sytuację, w której ich zasady moralne byłyby większe niż nasze. A tu różnicę widać na pierwszy rzut oka: absolutysta nie wybije szyby. I konsekwencje - czego nauczać dzieci, z czego się spowiadać... To inne światy.

  • los napisal(a):
    A tu różnicę widać na pierwszy rzut oka: absolutysta nie wybije szyby.

    Ja się nie znam, ale czy to nie jest pomylenie absolutyzmu ('wybicie cudzej szyby bez pozwolenia jest zawsze złe') z jakimś zrównywalizmem? Na św. Tomaszu znam się jeszcze mniej, ale nawet z tego, co czytałem, wynika, że u niego najważniejsza jest hierarchia. Nie ma tak, że każde zło jest równo złe albo każde dobro równo dobre. Sam Kolega zauważył, że są sytuacje kiedy trzeba dopuścić zły czyn, żeby powstrzymać większe zło. Przecież już sama wojna jest złem i najlepiej żeby jej wcale nie było. Ale jak już jest trzeba wroga który nas napadł skutecznie powstrzymać.
  • Św. Tomasz OK ale są duchowni, którzy nie zgadzają się na żadne zło. I nie pali się ich na stosach, nawet podczas kryzysu paliwowego.
  • Też się nie znam ale chyba jest coś takiego jak hierarchia dóbr i życie dziecka stoi wyżej w tej hierarchii niż nienaruszalność własności prywatnej? Zatem przykład wydaje się dość sztuczny.
  • Trudno sobie wyobrazić kogoś, kto by tak absolutyzował własność prywatną, chyba nawet korwinista by wybił tę szybę. Ale w sprawach wojny i aborcji już będą osoby o poglądach radykalnych.
  • są duchowni, którzy nie zgadzają się na żadne zło. I nie pali się ich na stosach, nawet podczas kryzysu paliwowego.
    Co prawda to jeszcze nie znaczy, iż Kościół przyklaskuje ich poglądom, ani też brak zgody na zło nie wyklucza, iż stanie się ono niechcianym (przecież!) skutkiem ubocznym działania. Ale unikajmy pochopnych orzeczeń....
    absolutysta nie wybije szyby
    Może konfrontacja pewnych cytatów coś rozjaśni nam tutaj.

    1.
    1750 Moralność czynów ludzkich zależy od:
    - wybranego przedmiotu;
    - zamierzonego celu, czyli od intencji;
    - okoliczności działania.
    Przedmiot, intencja i okoliczności stanowią "źródła", czyli elementy konstytutywne moralności czynów ludzkich.

    1751 Wybranym przedmiotem jest dobro, do którego wola kieruje się w sposób dobrowolny. Stanowi on materię czynu ludzkiego. Wybrany przedmiot określa moralnie akt woli, o ile rozum uznaje go i ocenia jako zgodny lub racjonalny porządek dobra i zła, poświadczany przez sumienie.

    1752 W odróżnieniu od przedmiotu, po stronie podmiotu działającego znajduje się jego intencja. Intencja jest istotnym elementem w wartościowaniu moralnym działania, ponieważ sytuuje się w wolitywnym źródle działania i określa je przez cel. Cel jest pierwszym elementem intencji i wskazuje na zamierzony kres działania. Intencja jest zwróceniem się woli do celu; dotyczy ona kresu działania. Jest ukierunkowaniem na przewidywane dobro podejmowanego działania. Nie ogranicza się do ukierunkowania naszych poszczególnych działań, ale może porządkować pod kątem tego samego celu wiele działań. Może ukierunkować całe życie na cel ostateczny. Na przykład wyświadczona przysługa ma na celu pomoc bliźniemu, ale jednocześnie może być inspirowana miłością Boga jako celu ostatecznego wszystkich naszych działań. To samo działanie może być inspirowane wieloma intencjami, np. wyświadczenie przysługi, by zyskać przychylność lub by się nim chełpić.

    1753 Dobra intencja (np. pomoc bliźniemu) nie czyni ani dobrym, ani słusznym zachowania, które samo w sobie jest nieuporządkowane (jak kłamstwo czy oszczerstwo). Cel nie uświęca środków. Nie można więc usprawiedliwić skazania niewinnego jako uprawnionego środka dla ratowania narodu. Przeciwnie, dodatkowa zła intencja (jak próżna chwała) czyni złym czyn, który sam z siebie może być dobry (np. jałmużna (Por. Mt 6, 2-4)).

    1754 Okoliczności, a w tym także konsekwencje, są drugorzędnymi elementami czynu moralnego. Przyczyniają się one do powiększenia lub zmniejszenia dobra lub zła moralnego czynów ludzkich (np. wysokość skradzionej kwoty). Mogą one również zmniejszyć lub zwiększyć odpowiedzialność sprawcy (np. działanie ze strachu przed śmiercią). Okoliczności nie mogą same z siebie zmienić jakości moralnej samych czynów; nie mogą uczynić ani dobrym, ani słusznym tego działania, które jest samo w sobie złe.

    1755 Czyn moralnie dobry zakłada jednocześnie dobro przedmiotu, celu i okoliczności. Zły cel niszczy działanie, chociaż jego przedmiot byłby sam w sobie dobry (jak modlitwa i post "po to, by ludzie widzieli").
    Wybrany przedmiot już sam może uczynić złym całość działania. Istnieją konkretne zachowania, jak nierząd, których wybór jest zawsze błędny, ponieważ pociąga za sobą nieuporządkowanie woli, to znaczy zło moralne.

    1756 Błędna jest więc ocena moralności czynów ludzkich, biorąca pod uwagę tylko intencję, która je inspiruje, lub okoliczności (środowisko, presja społeczna, przymus lub konieczność działania itd.) stanowiące ich tło. Istnieją czyny, które z siebie i w sobie, niezależnie od okoliczności i intencji, są zawsze bezwzględnie niedozwolone ze względu na ich przedmiot, jak bluźnierstwo i krzywoprzysięstwo, zabójstwo i cudzołóstwo. Niedopuszczalne jest czynienie zła, by wynikło z niego dobro.
    2.
    2263 Uprawniona obrona osób i społeczności nie jest wyjątkiem od zakazu zabijania niewinnego człowieka, czyli dobrowolnego zabójstwa. "Z samoobrony... może wyniknąć dwojaki skutek: zachowanie własnego życia oraz zabójstwo napastnika... Pierwszy zamierzony, a drugi nie zamierzony (Św. Tomasz z Akwinu, Summa theologiae, II-II, 64, 7.).

    2264 Miłość samego siebie pozostaje podstawową zasadą moralności. Jest zatem uprawnione domaganie się przestrzegania własnego prawa do życia. Kto broni swojego życia, nie jest winny zabójstwa, nawet jeśli jest zmuszony zadać swemu napastnikowi śmiertelny cios:

    Jeśli ktoś w obronie własnego życia używa większej siły, niż potrzeba, będzie to niegodziwe. Dozwolona jest natomiast samoobrona, w której ktoś w sposób umiarkowany odpiera przemoc... Nie jest natomiast konieczne do zbawienia, by ktoś celem uniknięcia śmierci napastnika zaniechał czynności potrzebnej do należnej samoobrony, gdyż człowiek powinien bardziej troszczyć się o własne życie niż o życie cudze (Św. Tomasz z Akwinu, Summa theologiae, II-II, 64, 7).
    Dziś już chyba jedynie zadam pytania i zostawię rzecz na zaś.

    a) czy 1. zgadza się z absolutyzmem moralnym?
    b) czy 2. zgadza się z zasadą podwójnego skutku?
    c) czy 1. stoi w sprzeczności z 2.?
  • 2. zdecydowanie nie zgadza się z absolutyzmem moralnym.
  • Rydygier napisal(a):
    Dobra intencja (np. pomoc bliźniemu) nie czyni ani dobrym, ani słusznym zachowania, które samo w sobie jest nieuporządkowane (jak kłamstwo czy oszczerstwo). Cel nie uświęca środków. Nie można więc usprawiedliwić skazania niewinnego jako uprawnionego środka dla ratowania narodu.
    To jak z tą bombą atomową? Albo z nalotami. To jest w praktyce skazanie na śmierć niewinnego a nawet tysięcy niewinnych. Z góry to wiadomo. Czy można się głupio tłumaczyć, że się tego nie chciało?

    Czy bomba na Hiroszimę "w sposób umiarkowany odpiera przemoc" czy to już niegodziwa przesada?
    Rydygier napisal(a):
    człowiek powinien bardziej troszczyć się o własne życie niż o życie cudze (Św. Tomasz z Akwinu, Summa theologiae, II-II, 64, 7)
    I znowu jestem zaskoczony. Zawsze wydawało mi się, że najbardziej człowiek ma się troszczyć o zbawienie. Więc jak rozumieć to

    Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?
  • Człowiek najbardziej ma się troszczyć o zbawienie a w ramach tej troski powinien zadbać, by nie stracić życia w przypadkowej bijatyce, bez spowiedzi, bez przygotowania. Człowiek może oddać życie za tych, których kocha, ale nie powinien oddawać go byle rozbójnikowi. Ordo caritatis.

    Ale jest prawdą, że teologowie tak piszą, jakby diabeł nie istniał. Rydygier, napisał ktoś poważną teologię zła?
  • los napisal(a):
    Człowiek najbardziej ma się troszczyć o zbawienie a w ramach tej troski powinien zadbać, by nie stracić życia w przypadkowej bijatyce, bez spowiedzi, bez przygotowania.
    Z tego wynika, że jak ktoś idzie z żoną, która jest po spowiedzi a on nie, to jak ich napadną bandyci, to powinien uciekać w stronę najbliższego kościoła, bo jak bandyta go zabije to może być z nim źle. Potem po spowiedzi może ewentualnie wrócić żeby sprawdzić co i jak.

    Poza tym skoro człowiek "powinien bardziej troszczyć się o własne życie niż o życie cudze" to życie żony też jest mniej ważne niż jego życie. A jak żona wyspowiadana to już nie ma się co zastanawiać.
  • edytowano August 2022
    Tak sobie coś myślę, że na temat zmian napięcia w sieci sadziłbym podobne kocopały. Czy wiem, co to napięcie, moc, natężenie. Z fizyki miałem piątkę, bez obaw, a jak czegoś nie pamiętam podręczniki ciągle mam i zdarza mi się przeglądać.

    I na tym mam wrażenie polega problem protestantyzmu (jeden z wielu, ale ten chyba główny). Człowiek, który na co dzień jest elektrykiem, prawnikiem, kierowcą, muzykiem nagle w niedzielę staje się teologiem i wybitnym interpretatorem Pisma. Ogólnie może wiedzieć co to sykomora, perliczka, a nawet efa, ale specjalistą jest od czegoś innego.
    Na szczęście my, katolicy, mamy Kościół, który od wieków się tą dziedziną zajmuje. Wiary i moralności z Wiary wypływającej. Dla niektórych może i anachroniczny, ja tam wolę owych "anachronicznych specjalistów" niż teoryjki robione pod tezę aktualnej, chwilowej sytuacji albo co gorsza pod wpływem emocji.
    A Gaudium et spes ląduje na czytniku do spokojnej lektury w drodze do pracy :)
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.