Podobnież pan Benedykt Spinoza powiedziałby, że nie mogłem się powstrzymać, żeby to wkleić. Prawda jest taka, że mogłem się powstrzymać, ale nie chciałem.
Aten Diogenes nie był nazywany też Dionizosem?
Gdybym był poganinem, to bym go lubił
U nasz Los a w mojej parafii x. probosz niemal jednoczasowo polecili czytać dzieła św. Augustyna. Odsłuchuję więc Wyznania (probosz akurat to konkretnie polecał) tego świętego podczas mycia okien czy naczyń i są wspaniałe. Niesamowite jest jednak co innego - wszystko to mogło być napisane dzisiaj. Augustyn pisze, jakby o mnie za młodu (pierwsze rozdziały są o jego dzieciństwie i młodości). Nawet wie, jakie filmy oglądamy w telewizji i po co.
Wniosek z tego taki, że albo on był taki mądry / natchniony, że potrafił być tak uniwersalny, albo że świat się w ogóle nie zmienia.
@trep powiedział(a):
U nasz Los a w mojej parafii x. probosz niemal jednoczasowo polecili czytać dzieła św. Augustyna. Odsłuchuję więc Wyznania (probosz akurat to konkretnie polecał) tego świętego podczas mycia okien czy naczyń i są wspaniałe. Niesamowite jest jednak co innego - wszystko to mogło być napisane dzisiaj. Augustyn pisze, jakby o mnie za młodu (pierwsze rozdziały są o jego dzieciństwie i młodości). Nawet wie, jakie filmy oglądamy w telewizji i po co.
Wniosek z tego taki, że albo on był taki mądry / natchniony, że potrafił być tak uniwersalny, albo że świat się w ogóle nie zmienia.
Co do istoty to cały czas Civitas Dei walczy z Civitas Terrena, u nas w Polsce to doskonale widać.
Też z racji polecanki losa nabyłem ale zdecydowanie preferuje wersję pisaną niż audiobooka. Nie umiem przyswajać czegoś słuchając jak ktoś inny to czyta, rozpraszam się, a jak by mi przyszło coś innego w tym czasie robić (myć gary, gotować czy sprzątać) to już totalna porażka. Nawet w samochodzie próbowałem słuchać - jeszcze gorzej...
Wogle, imponuje mi platońskie (sokratejskie) sprowadzenie moralności i wogle mądrości życiowej do miernictwa.
Ogarniał w ten sposób nawet preferencję czasową.
A jeśliby ktoś mówił, że: To przecież wielka różnica, Sokratesie, czy rozkosz jest natychmiastowa, czy mająca dopiero później przyjść, a tak samo i ból, powiedziałbym, że i to jest różnica o nic innego, tylko o jakiś ból i o jakąś rozkosz. Przecież nie może być, żeby o coś innego. Więc jako człowiek, który umie ważyć, zestawisz strony rozkoszne i zestawisz strony bolesne, i to, co bliskie, i to, co późniejsze, postawisz na wadze i powiedz, po której stronie więcej?! Jeżeli będziesz miał na obu szalach strony rozkoszne, należy zawsze wybrać większe i te, których jest więcej. Jeżeli zaś na obu bolesne, wtedy mniejsze i te, których mniej. Jeśli na jednej szali rozkosz, a na drugiej ból, wtedy czy to przyjemność przewyższy przykrość, czy też to, co ma przyjść, przeważy to, co bliskie, czy też to, co bliskie, przeważy przyszłość, taki czyn należy wykonać, w którym się znajdzie nadwyżka przyjemności. A jeśliby doza przykrości przewyższała przyjemność, czynu nie należy wykonywać.
Przecież tak się te rzeczy mają, a nie inaczej, nieprawdaż, moi ludzie? Wiem, że nie potrafiliby powiedzieć, że jest jakkolwiek inaczej.
Tak się i jemu zdawało.
— A skoro tak się rzeczy mają naprawdę — ja powiem — to odpowiedzcie mi na takie pytanie: Prawda, że waszemu wzrokowi jedna i ta sama wielkość z bliska wydaje się większa, a z daleka mniejsza; czy też nie?
— Owszem — przyznają.
— A grubość i ilość tak samo? I głosy jednakie z bliska wydają się większe, a z daleka mniejsze?
Przyznaliby.
Więc jeśli w tym leży nasze powodzenie i szczęście, żeby wielkie długości wybierać i w czyn wprowadzać, a małych unikać i wedle nich nie działać, to co stanowi nasze zbawienie w życiu? Umiejętność mierzenia czy potęga pozoru? Czy też ta musiałaby nas uwodzić tędy i owędy i człowiek by wciąż zmieniać musiał kierunek i raz to, raz tamto i znowu to samo chwytać i żałować własnych czynów i tego, że wybrał to, co mniejsze, zamiast dobra większego? Natomiast umiejętność mierzenia potrafiłaby odjąć wszelką moc tym pozorom, a objawiając to, co prawdziwe, zapewnić spokój duszy na łonie prawdy i przynieść ocalenie życiu? Cóż, zgodziliby się ludzie, że od tego by nas zbawiła umiejętność miernicza, czy też inna jakaś?
— Umiejętność miernicza — zgodził się Protagoras. (...)
— No, dobrze, moi ludzie! A skorośmy zbawienie życia zobaczyli w trafnym wyborze między rozkoszą i bólem, między tym, co większe, i tym, co mniejsze, i tym, czego więcej, i tym, czego mniej, i tym, co dalsze, a tym, co bliższe, to czyż przede wszystkim to rozpatrywanie i ocena nadmiaru i niedomiaru, i równości wzajemnej nie wygląda na pewnego rodzaju miernictwo? Koniecznie przecież. A jeśli miernictwo, to przecież to, oczywiście, umiejętność i wiedza.
Zgodzą się.
Jaka to jest ta umiejętność i wiedza, to na drugi raz rozpatrzymy, ale już i to teraz wystarczy jako dowód, że to jest wiedza, a było tego dowodu potrzeba i mnie, i Protagorasowi w odpowiedzi na wasze pytanie.
Wyście pytali, jeżeli pamiętacie, kiedy myśmy się zgodzili, że nie ma większej potęgi niż wiedza i że ona wszędzie, gdzie się tylko zjawi, zwycięstwo odnosi i nad rozkoszą, i nad wszystkim innym, wyście wtedy powiedzieli, że rozkosz zwycięża nieraz nawet i takiego człowieka, który ma wiedzę, a gdy myśmy się nie zgadzali, wtedy wyście nam zadali pytanie: Protagorasie i Sokratesie, jeżeli nie na tym polega uleganie pokusom, to cóż to jest w takim razie i co wy o tym stanie powiecie? Takeście mówili. Otóż, gdybyśmy wam zaraz wtedy byli powiedzieli, że to jest brak wiedzy, głupota, bylibyście się z nas śmiali. A teraz jeżeli byście się śmiali z nas, będziecie się śmiali z siebie samych. Bo i wyście się zgodzili, że przez brak wiedzy błądzą w wyborze rozkoszy i bólów ci, którzy błądzą. Rozkosz i ból to dobro i zło. I nie tylko wiedzy, ale potem jeszcze zgodziliście się, że wiedzy mierniczej. A że czyny błędne przez brak wiedzy dokonują się z głupoty, to przecież i wy sami wiecie. A więc co to jest uleganie pokusom: głupota największa w świecie.
Pod koniec lata 385 roku do Mediolanu przybyła Monika, dzięki której Augustyn postanowił zostać katechumenem Kościoła łacińskiego (wpływ na to miały także kazania Ambrożego)[24]. Skupił się na czytaniu filozofów takich jak Platon, Plotyn i Porfiriusz[25]. Połączenie neoplatonizmu z chrześcijaństwem zostało zapoczątkowane przez Wiktoryna, a kontynuowane przez Symplicjana i to właśnie do tego ostatniego przyłączył się Augustyn[26]. Odbiór koncepcji neoplatońskiej sprawił, że zmienił on sposób postrzegania dobra i zła i odrzucił nauki Manesa[27].
Pouczające, dotąd nie myślałem, ze Plotyn może nawrócić. Pewnie szło o koncepcje Jedni, która rzeczywiście zaprzecza manichejskiemu dualizmów.
Ukończyłem pierwszą połowę wyznań. Jesteśmy już po nawróceniu. Otóż z manicheizmem św. Augustyn rozstał się za dwiema głównymi przyczynami (rozważając od strony światowej - czyli pomijając w tym aspekt Łaski Bożej), o wielkiej części wspólnej.
Pierwsza była taka, że chodził na wykłady wyznawców Maniego i ci nie imponowali mu intelektem. Generalnie pływali a nurtujących późniejszego świętego problemów w żaden sposób nie potrafili wyjaśnić. Sztyletem, który został energicznie wbity w plecy manicheizmu, był piękny a prosty wywód logiczny o istocie rzeczy. Jest on tak wspaniały, że muszę go vlepić (wybaczcie, że nie będę poprawiał osijara).
ROZDZIAŁ XI.
O nietrwałym bycie rzeczy stworzonych.
I przypatrywałem się reszcie rzeczy niższych od Ciebie,
i widziałem, że one ani zupełnie są, ani zupełnie nie są.
Są bowiem, gdyż od Ciebie są, nie są zaś, ponieważ tern, czem
jesteś, nie są, gdyż to jest rzeczywiście, co trwa niezmienne.
Mnie zaś dobrze jest trawó przy Bogu 1) ; albowiem jeżeli nie
będę trwał w Bogu, nie będę mógł trwać i w sobie. On zaś,
trwajcie w sobie, wszystko odnawia 2). I Tyś jest Bogiem
moim, albowiem dóbr moich nie potrzebujesz s).
ROZDZIAŁ XII.
Wszystko, co istnieje, jest dobrem.
I okazałeś mi, Panie, że są rzeczy dobre, które się psują,
jakoweby się nie psuły, gdyby były najwyższem dobrem,
lub gdyby zupełnie dobrem nie były. Albowiem gdyby były
najwyższem dobrem, byłyby nieskazitelne; jeśliby zaś żadnem
nie były dobrem, nie byłoby w nich nic, coby się psuć miało.
Szkodzi bowiem zepsucie, i gdyby nie zmniejszało dobra, nie
szkodziłoby. Albo więc w niczem nie szkodzi zepsucie, co być
nie może, albo, co najpewniejsza, wszystko co się psuje, traci
dobro. Jeśli zaś pozbawionem było wszelkiego dobra, nie byłoby
zupełnie. Bo jeżeliby było i nie mogło się psuć, lepszemby
było, ponieważ trwałoby nieskazitelne. Cóż niedorzeczniejszego
można twierdzić nad to, że to, co traci wszelkie dobro,
staje się lepszem? A zatem za pozbawieniem wszelkiego
dobra, ustaje bytność. Stąd jak skoro co jest, jest dobrem;
zatem wszystkie rzeczy są dobre, złe zaś, którego początku
szukałem, nie jest istnością; albowiem żeby było
istnością, byłoby dobrem. Stąd albo byłoby nieskazitelną
istotą, to jest, najwyższem dobrem, albo skazitelną, która, żeby
dobrą nie była, skażoną byćby nie mogła. Widziałem przeto
wyraźnie, że wszystko dobre Ty uczyniłeś, i że niema
istności, którejbyś Ty nie uczynił. Dla tego właśnie, że nierówne
wszystko uczyniłeś, jest wszystkiem; albowiem istności
pojedynczo wzięte dobre są, wszystkie zaś razem, bardzo
dobre; albowiem Bóg nasz wszystkie rzeczy uczynił bardzo
dobre1).
Poza tym Augustyn podczytywał platończyków i nawet jego ówczesnemu przewodnikowi duchowemu zdarzyło się to pochwalić, jednak wszystkie te pisma i nauki bladły przy Słowie Bożym.
ROZDZIAŁ IX.
W dziełach platończyków znajduje naukę o bóstwie „Słowa“
wiecznego bez wzmianki o Jego wcieleniu i upokorzeniach.
A najprzód chcąc mi okazać, jak dalece się sprzeciwiasz
pysznym, a pokornym łaskę dawasz, również jak wielkiem
miłosierdziem okazana jest ludziom droga pokory, oraz że
Słowo Twoje stało się ciałem i mieszkało między ludźmi2),
podałeś mi przez pewnego człowieka, niezmierną pychą nadętego,
niektóre księgi Platona z greckiego języka na łaciński
przełożone. Tam wyczytałem nie temiż słowy, ale toż samo
obszerne i różnostronnie wyłożone, że: Na początku było Słowo,
a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo. To było na
początku u Boga. Wszystko się, przez Nie stało, a bez niego
nic się nie stało, co się stało. W Niem był Żywot, a Żywot był
Światłością łudzi, Światłość w ciemnościach świeci, a ciemności
Jej nie ogarnęły. A że dusza człowieka tubo daje świadectwo
Światłości, nie jest sama Światłością: gdyż Bóg jest Światłością
prawdziwą, która oświeca wszelkiego człowieka na
ten świat przychodzącego. Na świecie był i świat jest uczynion
przezeń, a śioiat Go nie poznał.
Lecz tego w owych księgach
nie wyczytałem, że
przyszedł do swej własności, a swoi Go
nie przyjęli. A którzy przyjęli Go, tym dał moc, aby się stali
synami Bożymi, tym, którzy wierzą w Imię Jego.
Równie czytałem tam, że: Bóg Słowo nie ze krwi, ani
z woli ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodził;
lecz nie
znalazłem tam, że:
Słowo ciałem się stało i mieszkało między
nami. Z
nalazłem także w owych księgach, że: Syn, będąc w
postaci Ojca, nie poczytał tego za drapiestwo, że był równym
Bogu, albowiem jest tejże samej natury;
tego zaś w owych
księgach nie znalazłem, że:
wyniszczył samego siebie, przy-
jąwszy postać sługi, stawszy się podobny ludziom i postawą
naleziony jako człowiek; sam się poniżył, stawszy się posłusznym
aż do śmierci, a śmierci krzyżowej; dlatego też Bóg
wysoce go wyniósł i darował Mu Imię, które jest nad wszelakie
imię, aby na Imię Jezusowe wszelkie kolano klękało niebieskich,
ziemskich i podziemnych, a iżby wszelki język wyznawał,
iż Pan Jezus Chrystus jest w chwale Boga-Ojca 2).
@trep powiedział(a):
Pod koniec lata 385 roku do Mediolanu przybyła Monika, dzięki której Augustyn postanowił zostać katechumenem Kościoła łacińskiego (wpływ na to miały także kazania Ambrożego)[24]. Skupił się na czytaniu filozofów takich jak Platon, Plotyn i Porfiriusz[25]. Połączenie neoplatonizmu z chrześcijaństwem zostało zapoczątkowane przez Wiktoryna, a kontynuowane przez Symplicjana i to właśnie do tego ostatniego przyłączył się Augustyn[26]. Odbiór koncepcji neoplatońskiej sprawił, że zmienił on sposób postrzegania dobra i zła i odrzucił nauki Manesa[27].
O samym Plotynie nic w wyznaniach nie było. Powyższy post może też zadawać kłam cytowanemu fragmentowi notki wikipedyjnej, zwłaszcza, że (wg wiki - nie będę udawał, że coś o tym wiem).
Plotyn wyłożył swoje poglądy w rozprawach, zebranych następnie w Enneady. Był on początkowo platonikiem, ale przeszedł do budowania własnej teorii bytu, odmiennej od platońskiej. Oprócz Platona inspirowała go myśl pitagorejczyków, stoików i Filona z Aleksandrii. Filozofia Plotyna została dobrze przyjęta przez elity podupadającego starożytnego Rzymu.
No, chyba, że wynika to z innych dzieł Doktora Kościoła.
Fajny jest fragment o tym Wiktorynie. Pod wpływem Symplicjana nawrócił się, wyznał mu to, a ten tak rzecze:
-- Go to church or didn't happen.
Ten się jednak wstydził, gdyż należał do jelit rzymskich a jelity rzymskie chętniej oddawały cześć demonowi, niż Panu Bogu i ktoś, kto publicznie wyznawał Wiarę Prawdziwą mógł liczyć tylko na ostracys. Niesamowite. Tyle weków minęło a nic się nie zmieniło.
A we wcześniejszych fragmentach pisze Augustyn, że z ciekawości chadzał słuchać jakiegoś biskupa (pomniałem jego imię, wybaczcie) i nie mógł znaleźć w jego kazaniach żadnego fałszu. Tak więc to lektura Słowa i słuchanie kazań przyczyniło się do porzucenia herezji znacznie bardziej niż (w tym neo-) platończycy.
Bo manicheizm platonizmowi i neoplatonizmowi bliski. To nie było tak jak ze św. Pawłem, który na ośle był jeszcze Żydem a po kontakcie z glebą już chrześcijaninem, św. Augustyn postawił stopę na wszystkich szczeblach.
I okazałeś mi, Panie, że są rzeczy dobre, które się psują,
jakoweby się nie psuły, gdyby były najwyższem dobrem,
lub gdyby zupełnie dobrem nie były. Albowiem gdyby były
najwyższem dobrem, byłyby nieskazitelne; jeśliby zaś żadnem
nie były dobrem, nie byłoby w nich nic, coby się psuć miało.
Ech psiakrew, kedy tak dumam nad ciężkiem losem Tenkraju, a jeszcze cięższem -- Oekrainy w obcęgach, to na myśl przychodzi mie westchnienie znanego fizjologa Plafona, ażeby w spokoju zasiąść a pożywać zupę:
X. — Więc, mój Adejmancie — dodałem — zostaje jakaś niezmiernie drobna garstka tych, którzy godnie obcują z filozofią. Wszyscy od niej uciekają, ale może jednak przy niej zostanie jakiś charakter urodziwy i dobrze wychowany, bo go nie było komu popsuć, i ten się przy niej zgodnie ze swą naturą utrzyma; to może być w jakimś małym państwie, kiedy się tam wielka dusza urodzi i na sprawy państwa mało patrzy, ceniąc je niezbyt wysoko. Tu i ówdzie może być, że i z innej specjalności jakiś zdolny człowiek do niej przejdzie, bo słusznie się do swojego fachu zraził. Bywa też, że kogoś zatrzymać przy niej potrafi taka uzda, jak naszego przyjaciela Teagesa. U Teagesa też wszystko się na to składało, żeby się filozofii sprzeniewierzył, ale go słabe zdrowie fizyczne od polityki odwraca, a przy filozofii trzyma. A o tym, co umie, to i mówić nie warto, jak to mi Duch znaki daje. Może to ktoś miał przedtem, a może i nikt. Więc spośród tych niewielu ci, co przyszli i zakosztowali, jaką słodycz i szczęście daje to dobro, i dostatecznie się napatrzyli szaleństwu szerokich kół, i zobaczyli, że po prostu nikt nie prowadzi w państwach jakiejś polityki zdrowej i że nie ma się z kim sprzymierzyć, żeby pójść sprawiedliwości na pomoc i nie zginąć, tylko jakby człowiek wpadł pomiędzy dzikie zwierzęta i ani razem z nimi ludzkiej krzywdy płodzić nie chce, ani się sam jeden w walce przeciw powszechnemu zdziwieniu ostać nie potrafi, zanimby się na co mógł przydać państwu i przyjaciołom, a ginąc przed czasem, zejdzie bez pożytku dla siebie i dla drugich; więc jak sobie człowiek to wszystko razem zrachuje, to cicho siedzi i to tylko robi, co do niego należy; zupełnie tak jakby wicher zimą niósł kurz i ulewę, a on by gdzieś pod murkiem przystanął i widział pełno nieprawości w innych, a sam byłby zadowolony, jeżeli jakoś zachowa ręce czyste, wolne od śladów ludzkiej krzywdy i od obrazy boskiej, i tak to życie tutaj spędzi, a kiedy przyjdzie odejść, to odejdzie nie bez nadziei pełnej uroku; łagodnie i przy dobrej myśli.
A ja odkryłem Petera Kreefta. Nie jestem jeszcze na 100% pewien (muszę więcej przeczytać), ale wiele wskazuje na to, to może być człowiek z ligi Czestertona i C.S. Lewisa, tyle, że jeszcze żyje.
(Poza tym, że pisze, to jest biologiczną anomalią, w wieku 87 lat ma umysł jak 30 latek i właśnie wydał nową książkę.)
I okazałeś mi, Panie, że są rzeczy dobre, które się psują,
jakoweby się nie psuły, gdyby były najwyższem dobrem,
lub gdyby zupełnie dobrem nie były. Albowiem gdyby były
najwyższem dobrem, byłyby nieskazitelne; jeśliby zaś żadnem
nie były dobrem, nie byłoby w nich nic, coby się psuć miało.
Po naszemu: Tylko Pan Bóg nie podlega entropii.
Właśnie, bo Christoph mi o tym przypomniał a ja dumałem nad tym w innym kontekście. Otóż istnieje taka percepcja, że PAN Bóg się zmienił. Że był kiedyś Bóg starotestamentowy. Był ON groźny, gniewny i sprawiedliwy (w znaczeniu: nie miłosierny) i jest Bóg nowotestamentowy, łagodny, wybaczający, miłosierny. Nie polemizujcie z tym, gdyż nie piszę partykularnie o żadnym z was, ale właśnie o ogólnym odbiorze.
I zrobiłem kiedyś taką małą kwerendę. Moja internetowa Biblia paulistów posiada wyszukiwarkę. Wrzuciłem słowo "miłosier" i w ST dostałem coś między 150 a 200 rekordów. Część z nich dotyczyła ludzi, bohaterów biblijnych, którzy okazali przeciwnikom miłosierdzie bądź byli o nie proszeni. Ale sporo dotyczyło Najwyższego. Wklejam najpierw słownik a potem kilka framgnetów.
MIŁOSIERDZIE BOŻE
– przymiot Boga wyrażający się w Jego pełnej miłości postawie wobec człowieka, bez względu na jego zasługi. ST nie wypracował jednego pojęcia na określenie Bożego miłosierdzia, lecz używa kilku uzupełniających się terminów. W jęz. hebr. miłosierdzie Boże określane jest jako rachamim, które pochodzi od wyrazu oznaczającego ‘macicę’, ‘łono’. Bóg przyjmuje więc wobec człowieka postawę macierzyńską, jest kochającym rodzicem (np. Iz 49,14n). Ponadto używa się rzeczownika chesed, który wskazuje na takie cechy Boga, jak ‘życzliwość’, ‘miłość’, ‘lojalność’, ‘wierność’. Innym określeniem jest channun - ‘łagodność’, ‘litość’, ‘przebaczenie’. Według autorów NT najpełniejszym wyrazem miłosierdzia Bożego było Wcielenie Jezusa, który przyszedł na ziemię, aby zbawić wszystkich ludzi (np. J 12,47; Rz 11,30-32; Ef 2,4nn; 1Tm 1,15). Miłosierna miłość Chrystusa do ludzi cechowała całą Jego publiczną działalność i wyrażała się w niezliczonych gestach pomocy okazywanej ludziom (np. głoszenie Dobrej Nowiny o zbawieniu, przebaczanie grzechów, uzdrawianie z chorób, uwalnianie od złych duchów, wskrzeszanie z martwych). Przekazane przez Jezusa świadectwo o Bożym miłosierdziu pozwala ludziom wierzyć i mieć nadzieję, że na Sądzie Ostatecznym każdy człowiek doświadczy go od Boga w sposób pełny. Wszyscy ludzie powinni w całym swoim życiu naśladować ten przymiot Boga (np. Jk 2,13).
.
1Bóg wypowiedział wszystkie te słowa: 2„Ja jestem PANEM, twoim Bogiem, który wyprowadził cię z ziemi egipskiej, gdzie byłeś niewolnikiem.
3Nie będziesz miał innych bogów oprócz Mnie. 4Nie zrobisz sobie bożka. I żadnej podobiźnie przedstawiającej to, co najwyżej na niebie, nisko na ziemi i w głębinach wód, 5nie będziesz oddawał czci ani nie oddasz się w niewolę. Ja jestem PANEM, twoim Bogiem, Bogiem zazdrosnym. Za grzechy tych, którzy Mnie nienawidzą, wymierzam karę ich potomkom, nawet w trzecim i czwartym pokoleniu.6Tym zaś, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań, okazuję miłosierdzie do tysięcznego pokolenia.
.
Wj 33,19
18Mojżesz poprosił Boga: „Ukaż mi Twoją chwałę”. 19On odrzekł: „Sprawię, że przed twoimi oczami przejdzie cały mój majestat i wypowiem imię, które brzmi PAN. Komu chcę okazać łaskę, temu okazuję, a jeśli chcę kogoś obdarzyć miłosierdziem, to go obdarzam”.
.
WJ 34,6
5PAN zstąpił w obłoku, stanął przy Mojżeszu i wypowiedział imię, które brzmi PAN.6PAN przeszedł przed Mojżeszem, wołając: „PAN, PAN, Bóg miłujący i łaskawy, nieskory do gniewu, bogaty w miłosierdzie i prawdę,7wierny w miłości wobec rzesz niezliczonych, gotowy przebaczyć winy, przestępstwa i grzechy, lecz nie pobłażliwy, gdyż z win ojców rozlicza synów, wnuków, a nawet trzecie i czwarte pokolenie”.
.
Odnowienie przymierza
Bogactwo słów opisujących naturę Boga można streścić jednym zdaniem: Bóg jest miłosierny. Na tej prawdzie zostaje oparte nowe przymierze. Akcent nie pada na warunki, jakie w związku z przymierzem ma wypełnić lud. Tym razem chodzi bowiem o podkreślenie, że miłość Boga do Izraela jest bezwarunkowa. Mowa o wypędzeniu innych ludów (w. 11) jest tutaj wyrazem teologicznej refleksji dokonanej po latach od zajęcia Kanaanu przez Izraelitów. W rzeczywistości był to długi i mozolny proces, nacechowany także licznymi niepowodzeniami. Przezwyciężenie wszystkich trudności było, w oczach Izraelitów, możliwe jedynie dzięki Bogu, co wyrażali w słowach, że Bóg za nich wszystkiego dokonał (np. Ps 138,7n).
.
Kpł 26, 40
Miłosierdzie dla pokutujących
40Jeżeli jednak wyznają swój grzech i grzech ojców, niegodziwość, jakiej się dopuścili wobec Mnie, oraz to, że występowali przeciwko Mnie, 41co sprawiło, że i Ja postępowałem podobnie i zaprowadziłem ich do ziemi ich nieprzyjaciół; gdy więc ukorzą swoje nieobrzezane serca i zadośćuczynią za swój grzech, 42wtedy wspomnę na moje przymierze z Jakubem, Izaakiem i Abrahamem. Wspomnę także i na tę ziemię. 43Wpierw jednak ta ziemia zostanie przez nich opuszczona i nadrobi szabaty w czasie spustoszenia i ich nieobecności. Oni zaś zadośćuczynią za swoje grzechy, gdyż wzgardzili moimi nakazami, a moje prawa im obrzydły. 44Jednakże, nawet po tym wszystkim, gdy znajdą się w kraju swych wrogów, Ja nimi nie wzgardzę ani też nie będę się tak nimi brzydził, by ich całkiem wyniszczyć i złamać moje przymierze z nimi, bo Ja jestem PANEM, ich Bogiem.45Ze względu na nich wspomnę na przymierze z ich przodkami, których wyprowadziłem z ziemi egipskiej na oczach narodów, abym był ich Bogiem. Ja jestem PANEM!»”.
46Te właśnie prawa, nakazy i pouczenia PAN ustanowił za pośrednictwem Mojżesza pomiędzy Nim a Izraelitami na górze Synaj.
.
Miłosierdzie dla pokutujących
Zapowiedź kary nigdy nie jest ostatnim słowem Boga. Prawdę tę głosili m.in. prorocy (np. Ez 16,60-63; 20,40-44; 34,25-27; zob. J 12,47). Skutkiem grzechów Izraelitów były liczne nieszczęścia, które ich nękały. Zawsze jednak, gdy się odwracali od zła, Bóg okazywał im swoje miłosierdzie. Istotne jest również to, że Bóg nie łamie danego słowa, dlatego Jego przymierze z Izraelem jest trwałe (w. 44; por. Ps 89,31-35; Rz 11,29).
.
Lb 14,18
18«Ja jestem PANEM cierpliwym i pełnym miłosierdzia,
przebaczam winy i grzechy,
ale grzeszników nie zostawiam bez kary.
Dochodzę winy ojców na synach,
nawet w trzecim i czwartym pokoleniu».
19Przebacz więc winę tego ludu
według wielkiego Twego miłosierdzia,
jak mu przebaczałeś od wyjścia z Egiptu aż dotąd”.
20Na to PAN odpowiedział: „Przebaczam, według twojej prośby!21Lecz na moje życie – chwała PANA napełni całą ziemię!
.
Gniew Pana i wstawiennictwo Mojżesza
Bóg karci nieposłuszny lud, ale okazuje mu również miłosierdzie. Kara Boża ma przede wszystkim wymiar pedagogiczny. Lud musi doświadczyć skutków swoich błędnych wyborów, aby wreszcie zwrócić się całym sercem do Boga i zaufać Jego woli. Izraelici muszą się również nauczyć, że realizowanie planów Bożych na własną rękę, czyli w rzeczywistości bez Niego, kończy się tragicznie. W opisie buntu ludu ważne jest to, że znajduje się garstka ludzi, którzy do końca pozostają wierni Bogu. Oni są niejako zaczynem nowej społeczności, posłusznej Bogu (np. 2Krl 19,30; Ezd 9,15; Tb 13,17; Iz 10,20-22; 37,31; Mi 5,6). Będzie to społeczność, która dostąpi udziału w Bożym zbawieniu i niepojętych bogactwach Bożej dobroci i miłosierdzia (Ap 7,9n; por. Rz 11,5).
.
Pwt 4,31
30Podczas ucisku, gdy cię to wszystko spotka, w końcu nawrócisz się do PANA, twojego Boga, i będziesz słuchał Jego głosu,31gdyż PAN, twój Bóg, jest Bogiem miłosiernym.
Ja wyciągam z tego takie wnioski (poza tym, że Bóg jest niezmienny):
Krytyka miłosierdzia jest słuszna w następującym przypadku: Rozważam, czy zrobić coś złego czy nie zrobić. Wiem, że to jest złe. Myślę sobie "Bóg jest miłosierny, zrobię to a On mi wybaczy".
Jest to jeden z grzechów przeciwko Duchowi Świętemu:
Grzeszyć licząc zuchwale na miłosierdzie Boże,
Ale jest i druga strona medalu.
Innym grzechem przeciwko Duchowi Świętemu jest:
Rozpaczać albo wątpić w miłosierdzie Boże,
Z tego wnoszę, że jeśli sprawię, że bliźni zwątpi w Boże miłosierdzie, ja będę współwinien temu grzechowi.
Bóg jest jednocześnie doskonale miłosierny i doskonale sprawiedliwy. Miłosierdzie każe wybaczać, sprawiedliwość żąda ofiary za grzechy. Jak pogodzić tę (pozorną) sprzeczność?
@polmisiek powiedział(a):
Bóg jest jednocześnie doskonale miłosierny i doskonale sprawiedliwy. Miłosierdzie każe wybaczać, sprawiedliwość żąda ofiary za grzechy. Jak pogodzić tę (pozorną) sprzeczność?
Niedasie.
Gdyby się dało, to nie byłaby to Wiara Święta, tylko jakaś tekturowa herezja.
Komentarz
Aten Diogenes nie był nazywany też Dionizosem?
Gdybym był poganinem, to bym go lubił
U nasz Los a w mojej parafii x. probosz niemal jednoczasowo polecili czytać dzieła św. Augustyna. Odsłuchuję więc Wyznania (probosz akurat to konkretnie polecał) tego świętego podczas mycia okien czy naczyń i są wspaniałe. Niesamowite jest jednak co innego - wszystko to mogło być napisane dzisiaj. Augustyn pisze, jakby o mnie za młodu (pierwsze rozdziały są o jego dzieciństwie i młodości). Nawet wie, jakie filmy oglądamy w telewizji i po co.
Wniosek z tego taki, że albo on był taki mądry / natchniony, że potrafił być tak uniwersalny, albo że świat się w ogóle nie zmienia.
Why not both
Co do istoty to cały czas Civitas Dei walczy z Civitas Terrena, u nas w Polsce to doskonale widać.
Też z racji polecanki losa nabyłem ale zdecydowanie preferuje wersję pisaną niż audiobooka. Nie umiem przyswajać czegoś słuchając jak ktoś inny to czyta, rozpraszam się, a jak by mi przyszło coś innego w tym czasie robić (myć gary, gotować czy sprzątać) to już totalna porażka. Nawet w samochodzie próbowałem słuchać - jeszcze gorzej...
A razie czasu mało (rok szkolny się zaczął) więc czytanie nie idzie za dobrze ale zakładam że przebrne do końca roku.
Wogle, imponuje mi platońskie (sokratejskie) sprowadzenie moralności i wogle mądrości życiowej do miernictwa.
Ogarniał w ten sposób nawet preferencję czasową.
Ukończyłem pierwszą połowę wyznań. Jesteśmy już po nawróceniu. Otóż z manicheizmem św. Augustyn rozstał się za dwiema głównymi przyczynami (rozważając od strony światowej - czyli pomijając w tym aspekt Łaski Bożej), o wielkiej części wspólnej.
Pierwsza była taka, że chodził na wykłady wyznawców Maniego i ci nie imponowali mu intelektem. Generalnie pływali a nurtujących późniejszego świętego problemów w żaden sposób nie potrafili wyjaśnić. Sztyletem, który został energicznie wbity w plecy manicheizmu, był piękny a prosty wywód logiczny o istocie rzeczy. Jest on tak wspaniały, że muszę go vlepić (wybaczcie, że nie będę poprawiał osijara).
Poza tym Augustyn podczytywał platończyków i nawet jego ówczesnemu przewodnikowi duchowemu zdarzyło się to pochwalić, jednak wszystkie te pisma i nauki bladły przy Słowie Bożym.
Dalej już sami możecie sobie poczytać (str 130) https://rcin.org.pl/Content/83964/WA248_105894_F-23-721_wyznania-sw-augustyn_o.pdf
O samym Plotynie nic w wyznaniach nie było. Powyższy post może też zadawać kłam cytowanemu fragmentowi notki wikipedyjnej, zwłaszcza, że (wg wiki - nie będę udawał, że coś o tym wiem).
No, chyba, że wynika to z innych dzieł Doktora Kościoła.
Fajny jest fragment o tym Wiktorynie. Pod wpływem Symplicjana nawrócił się, wyznał mu to, a ten tak rzecze:
-- Go to church or didn't happen.
Ten się jednak wstydził, gdyż należał do jelit rzymskich a jelity rzymskie chętniej oddawały cześć demonowi, niż Panu Bogu i ktoś, kto publicznie wyznawał Wiarę Prawdziwą mógł liczyć tylko na ostracys. Niesamowite. Tyle weków minęło a nic się nie zmieniło.
A we wcześniejszych fragmentach pisze Augustyn, że z ciekawości chadzał słuchać jakiegoś biskupa (pomniałem jego imię, wybaczcie) i nie mógł znaleźć w jego kazaniach żadnego fałszu. Tak więc to lektura Słowa i słuchanie kazań przyczyniło się do porzucenia herezji znacznie bardziej niż (w tym neo-) platończycy.
Bo manicheizm platonizmowi i neoplatonizmowi bliski. To nie było tak jak ze św. Pawłem, który na ośle był jeszcze Żydem a po kontakcie z glebą już chrześcijaninem, św. Augustyn postawił stopę na wszystkich szczeblach.
Po naszemu: Tylko Pan Bóg nie podlega entropii.
Ech psiakrew, kedy tak dumam nad ciężkiem losem Tenkraju, a jeszcze cięższem -- Oekrainy w obcęgach, to na myśl przychodzi mie westchnienie znanego fizjologa Plafona, ażeby w spokoju zasiąść a pożywać zupę:
[Państwo -- księga VI]
A ja odkryłem Petera Kreefta. Nie jestem jeszcze na 100% pewien (muszę więcej przeczytać), ale wiele wskazuje na to, to może być człowiek z ligi Czestertona i C.S. Lewisa, tyle, że jeszcze żyje.
(Poza tym, że pisze, to jest biologiczną anomalią, w wieku 87 lat ma umysł jak 30 latek i właśnie wydał nową książkę.)
Właśnie, bo Christoph mi o tym przypomniał a ja dumałem nad tym w innym kontekście. Otóż istnieje taka percepcja, że PAN Bóg się zmienił. Że był kiedyś Bóg starotestamentowy. Był ON groźny, gniewny i sprawiedliwy (w znaczeniu: nie miłosierny) i jest Bóg nowotestamentowy, łagodny, wybaczający, miłosierny. Nie polemizujcie z tym, gdyż nie piszę partykularnie o żadnym z was, ale właśnie o ogólnym odbiorze.
I zrobiłem kiedyś taką małą kwerendę. Moja internetowa Biblia paulistów posiada wyszukiwarkę. Wrzuciłem słowo "miłosier" i w ST dostałem coś między 150 a 200 rekordów. Część z nich dotyczyła ludzi, bohaterów biblijnych, którzy okazali przeciwnikom miłosierdzie bądź byli o nie proszeni. Ale sporo dotyczyło Najwyższego. Wklejam najpierw słownik a potem kilka framgnetów.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
itd.
Dalej możecie sobie poszukać sami.
Ja wyciągam z tego takie wnioski (poza tym, że Bóg jest niezmienny):
Krytyka miłosierdzia jest słuszna w następującym przypadku: Rozważam, czy zrobić coś złego czy nie zrobić. Wiem, że to jest złe. Myślę sobie "Bóg jest miłosierny, zrobię to a On mi wybaczy".
Jest to jeden z grzechów przeciwko Duchowi Świętemu:
Ale jest i druga strona medalu.
Innym grzechem przeciwko Duchowi Świętemu jest:
Z tego wnoszę, że jeśli sprawię, że bliźni zwątpi w Boże miłosierdzie, ja będę współwinien temu grzechowi.
Bóg jest jednocześnie doskonale miłosierny i doskonale sprawiedliwy. Miłosierdzie każe wybaczać, sprawiedliwość żąda ofiary za grzechy. Jak pogodzić tę (pozorną) sprzeczność?
Niedasie.
Gdyby się dało, to nie byłaby to Wiara Święta, tylko jakaś tekturowa herezja.
Aha, jeszcze jedno -- po lekturze Stu zabobonów o. Bocheńskiego dodałbym, że to nie sprzeczność tylko przeciwieństwo.