Dobra przyznać się kto umie i zabijał własnoręcznie karpia?
Nie chodzi o jakieś krwawe znęcanie się ale o porządne "jeb" tuczkiem w łeb i odcięcie jednym, pewnym ruchem głowy od tułowia.
Ta czerwona "czapeczka" na głową tuska budzi pewne skojarzenia z krasnoludkami ale po obejrzeniu całości tego żenującego przedstawienia jakoś poranna kawa nawet nie smakuje.
@trep powiedział(a):
Moja żona się tym zajmowała, gdy jeszcze kupowaliśmy żywe. Przykładała nóż czy tasak w okolicy "szyi" i młotkiem w tylec tego noża biła.
Wierzę na słowo aczkolwiek walenie młotkiem w tępą stronę noża (szer.max 2 mm) lub tasaka (więcej ale max 5 mm) nie ma nic wspólnego z nieznęcaniem się ....
Poza tym łatwo się minąć .... ale w sumie obsługa młotka to żadna fizolofia...
Chyba że to tasak z szeroką stopką na stronie przeciwnej do ostrza.
Nieważne.
Btw. Jesteś Szanowny trepie kolejnym mężczyzną (chyba z piątym) który mi mówi że żona zajmuje się zabijaniem (w odróżnieniu np.od patroszenia) zwierząt.
Dla mnie to zawsze zaskoczenie.
Komentarz
Dobra przyznać się kto umie i zabijał własnoręcznie karpia?
Nie chodzi o jakieś krwawe znęcanie się ale o porządne "jeb" tuczkiem w łeb i odcięcie jednym, pewnym ruchem głowy od tułowia.
Moja żona się tym zajmowała, gdy jeszcze kupowaliśmy żywe. Przykładała nóż czy tasak w okolicy "szyi" i młotkiem w tylec tego noża biła.
Ta czerwona "czapeczka" na głową tuska budzi pewne skojarzenia z krasnoludkami ale po obejrzeniu całości tego żenującego przedstawienia jakoś poranna kawa nawet nie smakuje.
Wierzę na słowo aczkolwiek walenie młotkiem w tępą stronę noża (szer.max 2 mm) lub tasaka (więcej ale max 5 mm) nie ma nic wspólnego z nieznęcaniem się ....
Poza tym łatwo się minąć .... ale w sumie obsługa młotka to żadna fizolofia...
Chyba że to tasak z szeroką stopką na stronie przeciwnej do ostrza.
Nieważne.
Btw. Jesteś Szanowny trepie kolejnym mężczyzną (chyba z piątym) który mi mówi że żona zajmuje się zabijaniem (w odróżnieniu np.od patroszenia) zwierząt.
Dla mnie to zawsze zaskoczenie.