Te występy polityków i medialnych celebrytów w sieci to jednak dziecinada i skretynienie. To, moim zdaniem, grube uproszczenie że "internety rzondzom". Bawią się tam chłopaki i nie bardzo wiedzą jak to działa w skali społecznej i nie widzą, że niewiele się różnią od nastolatek rywalizujących o liczbę lajków, łapek i czego tam jeszcze, aby zaistnieć na szkolnej giełdzie towarzyskiej.
Rafał napisal(a): Te występy polityków i medialnych celebrytów w sieci to jednak dziecinada i skretynienie. ..... niewiele się różnią od nastolatek rywalizujących o liczbę lajków...
Lech Wałęsa, laureat pokojowego Nobla, wspominając incydent na Morzu Bałtyckim z udziałem rosyjskiego samolotu i amerykańskiego niszczyciela, powiedział, że zestrzeliłby myśliwiec Sił Powietrznych Rosji. — Jeśli dowodziłbym tym okrętem i jeśli ten samolot przelatywałby nad nami, zestrzeliłbym go. Ale nie tak, by zabić pilota. Celowałbym w skrzydło – powiedział Wałęsa w wywiadzie dla Radio Free Europe.
Etam. A ile kubików zużycia naliczono takiemu Lechowi Bolesławowi podczas jego pobytu na przymusowych wywczasach w Arlamowie? Panowie oficyjerowie ciągle na służbie skrupulatnie odnotowali w swoich śwystkach 3krotnie xerowanych. A dochtur Cenckiewicz wygrzebał w jakiejś kotłowni i odkurzył
Szef MON, Antoni Macierewicz, sprawę akcji Solidarnych 2010 zbagatelizował. Pytany przez dziennikarza o ulotkę, odparł: – Będę wdzięczny, jeżeli pan mi przedstawi tę broszurę. Wtedy ją przeczytam. Moje doświadczenie mówi mi, żebym nie komentował rzeczy, których nie znam. Z całym szacunkiem dla pana kompetencji – brzmiała jego odpowiedź. Dało się zauważyć, że minister jest w doskonałym humorze. – Proszę wybaczyć, będę jednak prosił o parę szczegółów… – mówił Paweł Wroński z „Gazety Wyborczej”. – Wybaczam panu wszystko – przerwał dziennikarzowi szef MON. – Nie rozumiem, ale nie o to chodzi – odpowiedział dziennikarz. – Pan prosił, żebym panu wybaczył, więc mówię – odparł Macierewicz.
los napisal(a): Szef MON, Antoni Macierewicz, sprawę akcji Solidarnych 2010 zbagatelizował. Pytany przez dziennikarza o ulotkę, odparł: – Będę wdzięczny, jeżeli pan mi przedstawi tę broszurę. Wtedy ją przeczytam. Moje doświadczenie mówi mi, żebym nie komentował rzeczy, których nie znam. Z całym szacunkiem dla pana kompetencji – brzmiała jego odpowiedź. Dało się zauważyć, że minister jest w doskonałym humorze. – Proszę wybaczyć, będę jednak prosił o parę szczegółów… – mówił Paweł Wroński z „Gazety Wyborczej”. – Wybaczam panu wszystko – przerwał dziennikarzowi szef MON. – Nie rozumiem, ale nie o to chodzi – odpowiedział dziennikarz. – Pan prosił, żebym panu wybaczył, więc mówię – odparł Macierewicz.
Zgodnie z przewidywaniami polityczna zagrywka Obamy na potrzeby kampanii Hillary Clinton umarła po jednym dniu. Polacy żyją swoimi wakacyjnymi sprawami i ekspertyzy politologów, co też Barack miał namyśli, przepadają w skwierczącej na grillu kaszance. Z kolei w Internecie, który rządzi się swoimi prawami od wczoraj tematem numer jeden jest rajd Donalda Tuska pomiędzy przedstawicielami państw NATO. Donald wszedł na salę jako jeden z ostatnich, zobaczył jak wygląda ustawienie gości, które z całą pewnością i tak było mu znane i zaczął swój komiczny taniec. Najpierw pobiegł na samą górę, do ostatniego rzędu i próbował ustawić się pomiędzy swoimi patronami, ale na cel wzięła go chorwacka prezydent Kolinda Grabar-Kitarović. Koneserzy politycznych smaczków będę wiedzieć o kogo chodzi, bo jak dotąd Pani prezydent najwięcej rozgłosu zrobiła wokół siebie po słynnej sesji w bikini. Było na czym oko zawiesić, chociaż złośliwi twierdzą, że to wszystko sztuczne i silikonem z Castoramy pompowane. Tak, czy siak Kolinda Grabar-Kitarović zabawiła się z Donaldem, prawdopodobnie zupełnie nieświadomie. Na ile znam takie rozrywkowe babki, to raczej chodziło jej o to, aby Tusk stanął obok niej, zamiast biegać po opłotkach. Pewnie Kolinda Grabar-Kitarović też wiedziała jaki jest rozkład family foto i po prostu żartowała sobie, że Donald ma grzecznie stanąć obok niej. Nie wiedziała jej seksowność, że Tusk stanąłby wszędzie, najchętniej za spódnicą Merkel, byle nie stać obok Andrzeja Dudy. Naturalne skecze sytuacyjne są niezawodne, w takich przypadkach nie da się zachować powagi, a w tym konkretnym przypadku mamy zapętlony dowcip.
Groteskowa postać biega niczym Jaś Fasola, żeby nie trafić na faceta, którego się boi jak ognia, a blondynka macha do niego od samego progu i wystawia go jak na patelni. Pomijając kontekst polityczny, sam slapstickowy slalom Tuska wywołuje spontaniczny śmiech – nieme kino za darmo. Dodając kontekst polityczny widzimy w pełnej krasie pogubionego kelnera Europy. W ostatniej scenie Kolinda Grabar-Kitarović wskazuje Tuskowi palcem gdzie ma stanąć, po czym „prezydent Europy” zbity jak pies zwiesza głowę przed Andrzejem Dudą. Tak wygląda alegoryczny obraz „potęgi” kreowanego na męża stanu małego zakompleksionego gówniarza. Oczywiście to wydarzenie nie miałoby większego znaczenia dla jakiejkolwiek poważnej oceny, gdyby nie jeden kluczowy element. Sam jestem wielkim wrogiem głupkowatych zdjęć pokazujących wykrzywione twarze. Kompromitującą fotkę da się zrobić każdemu i nie ma przed tym żadnej obrony. Podobnie jest z różnego rodzaju sytuacjami, ktoś tam w stresie uczyni niekontrolowany gest i zaczyna się jazda. Mnie na przykład w ogóle nie śmieszy wpadka Siemoniaka z lampką pomyloną z mikrofonem. Jeśli mam być szczery pierwszy raz widziałem takie dziwne połączenie w oświetlonej sali i pewnie też bym sobie poświecił w oczy, może tylko nie przez całe przemówienie. Kompromitacja Tuska polega jednak na tym, że jego „wyczynu” nie można porównać do wymienionych przypadków, tutaj mamy pełną i wyreżyserowaną kompromitację.
Nikt Tuska nie przyłapał, jak się pośliznął na skórce od banana, ale uchwycono w kamerze przekrój jego marnego charakteru i osobowości. Człowiek godny i inteligentny, przy całej antypatii, a nawet odrazie dla swojego przeciwnika, wziąłby taką okoliczność na klatę i zachował się jak dorosły facet. Wchodzę na salę kłaniam się wszystkim, mówię dzień dobry i staję wyprostowany jak struna obok rywala. Proste i naturalne dla każdego człowieka, bez względu na płeć. A co zrobił Tusk? Odnosząc tę żenadę do życia natychmiast skojarzyła mi się jedna scena. Na weselach, gdy się już ściemni i wszyscy są rozbawieni, przy stołach zaczynają krążyć przykurczone i nerwowo rozglądające się wokół siebie postaci młodocianych biesiadników. W taki sposób wyrostki polują na niedopite kieliszki i pozostawione resztki wódki w butelkach. Patrząc na slalom gówniarza Tuska pomiędzy dorosłymi gośćmi NATO, jako żywo widziałem pryszczatego Donalda, który czai się na parę gram weselnej wódki, aż tu nagle ciocia od strony panny młodej chwyta go za ucho i sadza na... miejsce, ku uciesze całej sali. Lepszego podsumowania „prezydenta Europy” do tej pory nie było, co nie znaczy, że nie będzie, bo to jest miernota rozwojowa.
Komentarz
"...a Macierewicz ćwiczy lapidarność stylu"
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia