Skip to content

Czy muzyka staroświecka jest do zbawienia koniecznie potrzebna?

2»

Komentarz

  • rozum.von.keikobad
    To tak, Manfred to i tak chyba najlepszy utwór Schumanna, jednego z najnudniejszych kompozytorów w dziejach. Koncertu Skriabina nie znam. A Brahmsa symfonie są jakie są, każda ma jedną udaną część (czwarta czwartą, jak sama nazwa wskazuje), tyle że to zrzynka z Bacha. Już wtedy niektórzy mieli problem z tworzeniem współczesnej muzyki.
    Jak tak, to ja pem tak: Nie bałdzo rozumiem po kego ludzie męczą się y dręczą powielaniem kawałków sprzed stu czy tam dwustu lat, które nie miały szansy na top ten, a tak naprawdę top one na liście Billboardu czy jakiejś tam innej. Tylko superprzeboje dawać, i od razu żyć stanie weseleje.
    Kiedyś na lotnisku spotkałem pana dyrygenta, i on z Ameryki leciał do Hiszpanii jakąś operę dyrygować w sprawie jakichś zajść w południowych Włoszech. Był z nią, powiada, taki dysonans poznawczy, że autorem był Włochulec, zamówili to Francuzi z jakiejś okazji, a temat się tyczył Włoch, ale tych gorszych. Wskutek tego nikt nigdy tej opery nie wystawiał, bo nikomu nie pasowała do portfolio. A on wzion, i wystawił! Powiada, że poprzednim razem ktoś ją w latach 70. wystawiał, a on se tego słuchał w przyspieszonym tempie, przeglądając taką monstrualną księgę z nutami.
    Noji, właśnie mnię najszła refluksja: Byłaż-li to księga z nutami czy z nudami?
    PS Jak kto nie wierzy, to tukej recenzja z tego wydarzenia:
    http://www.forumopera.com/spectacle/les-oreilles-a-la-fete
    The author has edited this post (w 08.04.2015)
  • Szturmowiec.Rzplitej
    Tylko superprzeboje dawać, i od razu żyć stanie weseleje.
    Nuale tak jest! Z muzyki dawnej daje się tylko superprzeboje, to Pistolsi i Doorsi nudzą i mendzą.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Ojtam ojtam, kiedy ostatnio jaki Sex Pistol Kolegę zmędził?
  • Szturmowiec.Rzplitej
    Ojtam ojtam, kiedy ostatnio jaki Sex Pistol Kolegę zmędził?
    Dawno temu. Co teraz pistolsi grają i jak się nazywają, nie wiem nic, słucham jeszcze trochę muzyki z lat 70-tych, która też już chyba jest na tej samej zakurzonej półce co Szuman. Nawet rewolucjoniści Sznajder i Hitler, z których teraz wszystko, co lepsze kawałki nagrali 40 lat temu.
    The author has edited this post (w 09.04.2015)

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Tak i pochylmy się nad tą miłą ramotką!
    http://youtu.be/yqrAPOZxgzU
  • Wolę tę ramotkę. Starsza (odrobinkę) a ciągle bardziej rewolucyjna.



    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Szturmowiec.Rzplitej
    rozum.von.keikobad
    :
    To tak, Manfred to i tak chyba najlepszy utwór Schumanna, jednego z najnudniejszych kompozytorów w dziejach. Koncertu Skriabina nie znam. A Brahmsa symfonie są jakie są, każda ma jedną udaną część (czwarta czwartą, jak sama nazwa wskazuje), tyle że to zrzynka z Bacha. Już wtedy niektórzy mieli problem z tworzeniem współczesnej muzyki.
    Jak tak, to ja pem tak: Nie bałdzo rozumiem po kego ludzie męczą się y dręczą powielaniem kawałków sprzed stu czy tam dwustu lat, które nie miały szansy na top ten, a tak naprawdę top one na liście Billboardu czy jakiejś tam innej. Tylko superprzeboje dawać, i od razu żyć stanie weseleje.
    A w TVP powinni dawać tylko top10 filmwebu. A na polsacie z imdb, żeby była konkurencja. Przez grzeczność nie zapytam, czy Kolega jest w top10 kancelarii, bo jak nie to jaki to ma sens? Że Kolega ma z czego dzieci wykarmić, a ktoś ma pożytek z usług Kolegi? Obawiam się, że właśnie tak samo działają filharmonie, ktoś na te koncerty chodzi, a słuchanie tego samego kawałka jest fajne, ale nie bez przerwy.
    Ale ok, już bez złośliwości, przecież właśnie to co się do tej pory grywa, to jedynie jakiś ułamek starej muzyki (100 lat +). Ilu kompozytorów *dzieła wszystkie* są w ogóle dostępne na cd? Może 10. Właśnie top10, Bach, Mozart, Beethoven, Haydn (?), Chopin, Brahms, Schumann (?), Schubert (?). Oczywiście jeśli mowa o Bachu to tylko - z oczywistych względów - utwory zachowane.
  • edytowano April 2023

    Żeby nie mnożyć wątków - zwłaszcza że pewne są wspólne.

    Otóż i ja posłuchałem sobie dyrygenta Roberta Trevino na żywo, przy okazji odświeżając muzykę Mahlera. Kiedyś Mahlera słuchałem dużo, a od kilkunastu lat mało - nie żeby wcale, ale dużo mniej niż kiedyś.
    Pierwszy raz też słyszałem Mahlera na żywo. I przy okazji wyszły wyolbrzymione i wady, i zalety jego muzyki.

    Zacznijmy od wad. Mahler ma zbyt długie i zbyt chaotyczne utwory. Słuchając z płyty / streamingu możemy to zwalczyć, po prostu słuchając ... kawałków. W filharmonii od tego nie uciekniemy.

    A zalety? Największą zaletą symfonii Mahlera jest jednak wspaniałe brzmienie, bogata instrumentacja. Mahler nie zarabiał na życie jako kompozytor, a jako dyrygent, więc świetnie wiedział, jak brzmi jaki instrument. W pełni dostrzeżemy to dopiero na żywo, z płyty / ze streamingu nawet przy najlepszych głośnikach to nie to samo.

    Ambiwalentny mam stosunek do mahlerowskich melodii - jest rozstrzał od pięknych do brzydkich i kiczowatych, a większość i tak jest skądś skopiowana.

    I tu dwie refleksje - jedna o długości utworów. Ile trwa lekcja w szkole? 45 minut. A czemu? Wydaje się, że po tym czasie uwaga człowieka spada już na tyle, że byłoby to nieefektywne. Ja mam jeszcze inny system pracy, staram się (jeśli mogę) po 25 minutach jakiejś czynności intelektualnej robić 5 minut przerwy (bardzo polecam). Podobnie wydaje się z muzyką, utwory nie powinny mieć dłużej niż 25-45 minut. Cały koncert może trwać oczywiście dłużej, ale dobrze, jeśli składa się z kilku mniejszych utworów, wtedy łatwiej o uwagę słuchacz.
    No i kiedyś utwory tyle miały, do końca XVIII wieku raczej nie ma dłuższych. Są msze (ale to nie było grane w jednym kawałku), opery (też nie były grane w jednym kawałku, a uwagę widza ma przykuwać akcja), oratoria (jak poprzednio), kantaty (też często nie były grane jako całość, przynajmniej te do użytku liturgicznego protestantów). Bach miewał dłuższe te wielkie cykle, jak DWK, wariacje goldbergowskie czy KDF, ale wątpliwe, by ktoś to chciał grać wtedy jako jeden utwór na jakimś recitalu.
    Potem niestety późny Beethoven, a za nim romantycy zaczęli szaleć z długością...

    A druga refleksja o symfoniach Mahlera, zważywszy na wymienione wyżej wady (chaos, nadmierna długość, brzydkie melodie) i zalety (ładne melodie, efektowna instrumentacja) oraz niewymienione wady (czyli dokładanie elementów śpiewanych --> jeszcze większe rozmiary i jeszcze większy chaos) mini-ranking jego symfonii [edit: od najgorszych do najlepszych, żeby było jasne, bo algorytm zaczął numerować w górę].

    VIII - totalna niespójność, trochę kiczu, czas 80-90 minut
    IV - bardzo kiczowata, z drugiej strony ograniczona długość
    III - dużo kiczu, 90-100 minut, ale ratuje się pięknym adagiem na koniec
    II - mało kiczu, niezłe melodie, układ jakoś w miarę czytelny - wady to ogromne partie wokalne i jest za długa
    IX - czytelny układ, ale to zły układ :) no i rozmiary zbyt duże
    I - w sumie nie ma się czego przyczepić, w miarę zwięzła, z czytelnym układem ... ale z drugiej strony niczym sama w sobie nie zachwyca
    VI - czytelny układ, efektowna brzmieniowo... tyle że strasznie dołująca :) no i trochę za długa
    VII - najbardziej efektowna brzmieniowo, melodie dość ciekawe, 70-80 minut
    V - najlepsze melodie, w miarę czytelny układ, bez śpiewania, w najszybszych wykonaniach do 60 minut.

    Więc gdybyście chcieli iść do filharmonii to na początek albo V (bo najlepsza) albo I (bo najmniej szokująca). Z płyt / streamingu polecam zacząć od fragmentów:

    • adagio z V, bo bardzo znane,
    • adagia z IV albo III, bo bardzo ładne,
    • finały z VII i V, ładna, radosna muzyka, ciekawie zinstrumentowana,
    • początek II symfonii, chyba najlepszy "dramatyczny" Mahler, zresztą napisano to pierwotnie jako osobny utwór, więc jest spójne i "kompletne" samo w sobie.
  • edytowano April 2023

    dzięki !
    przy okazji , chciałem se posłuchać zalecanego w pierwszym poście tego węgierskiego kawąłka, co go to górale za swój uważają, a tam reklama NOSPRu z JJ Orlinskim!

    ucieszyłem się z takiej reklamy, a nie np jogurtu

  • edytowano May 2023

    A taki Ritchie Blackmore, lider Deep Purple, który w 1976 miał zespół Rainbow i napisał utwór kończący metal rocka, o ten:

    i przejęty tym faktem zaczął grać renesansowo-ludowe disco polo:

    Zarąbisty gość!

  • edytowano May 2023

    Współczesna muzyka rozrywkowa jest muzyką dawną w tym sensie, że znacznie bliżej jej do muzyki pierwotnej na proste instrumenty dęte, szarpane i perkusyjne niż do mainstreamowej średniowiecznej czy renesansowej.

  • Wymagała pewnego obycia
    Albo przyjęcia pewnych wzorców

  • @MarianoX powiedział(a):
    Współczesna muzyka rozrywkowa jest muzyką dawną w tym sensie, że znacznie bliżej jej do muzyki pierwotnej na proste instrumenty dęte, szarpane i perkusyjne niż do mainstreamowej średniowiecznej czy renesansowej.

    To jednak pewne uproszczenie.
    Co do zasady, to oczywiście muzyka rozrywkowa i dziś, i w średniowieczu / renesansie (i w każdej innej epoce) była i jest prostsza niż "mainstreamowa", czyli jak rozumiem muzyka, którą dziś nazywamy poważną czy klasyczną.
    A uproszczenie - bo muzyka średniowiecza i renesansu z uwagi na okres czasu (ok. tysiąc lat), jak i współczesna muzyka rozrywkowa z uwagi na tysiące (a może i miliony) twórców to zbiory bardzo różnorodne.

    Natomiast gdybyśmy mieli wybrać standardową piosenkę z dziś i jakiś przykładowy utwór "mainstreamowy" ze średniowiecza i renesansu to prawdopodobnie:

    • muzyka renesansowa / średniowieczna będzie bardziej złożona harmonicznie
    • melodia - to już kwestia gustu
    • muzyka rozrywkowa dziś ma wyeksponowany rytm, w średniowieczu / renesansie często w ogóle nie zapisywano długości dźwięków, czyli jest domniemanie jeśli nie zupełnej izorytmiczności, to tego, że było to dla nich mniej istotne,
    • w średniowieczu / renesansie nie zapisywano też obsady instrumentalnej (choć instrumenty jak wiadomo już były), więc ciężko powiedzieć, czy brzmieniowo muzyka była ciekawa czy nie - potencjalnie wiele odmian muzyki rozrywkowej (metal, rock) może mieć bardziej złożoną instrumentację niż faktycznie miała muzyka przed Monteverdim i Gabrielim.
  • Po angielsku, ale nawet na poziomie B1 dacie radę :)
    Dave poleca na początek z Mahlera symfonie I, V (czyli tak jak ja), IX, Lied von der Erde i kilka wczesnych pieśni. Ja się skupiłem na symfoniach, ale te wczesne pieśni - zwłaszcza jak ktoś w ogóle lubi pieśni, bo ja wolę raczej inne formy - są niezłe, jak ktoś lubi pieśni Schuberta, Chopina czy Karłowicza, polubi i te. Z symfoniami IX i Lied von der Erde, czyli ultra-późnym Mahlerem jest pewien problem, jak pisałem IX ma "zły układ", to jest wolna sentymentalna część, I scherzo, II scherzo i opadające adagio. Sam tego oczywiście nie wymyślił, dokładnie taki sam jest układ ostatniej symfonii Czajkowskiego. Układ jest "zły", bo ma zostawić słuchacza zdołowanego, w fatalnym nastroju. Więc nie sposób tej symfonii odmówić jakiejś technicznej biegłości, ładnych melodii, ale zwłaszcza na początek tego nie polecam. O Lied von der Erde napiszę tylko tyle, że ja polubiłem w końcu ten utwór, po kilkunastu latach go uważam za być może lepszy niż którakolwiek z symfonii. Ale kilkanaście lat temu tak nie uważałem, więc też nie wiem, czy na początek taki dobry.

    Ale mimo tych różnic, ogólnie polecam Dave'a. Mówi przystępnie, z dużą dawką humoru i wreszcie tak jak ja jest amatorem-samoukiem, nie ma formalnego muzycznego wykształcenia. Amator jest od amare czyli kochać, lubić. Zawodowcy niekoniecznie kochają to co robią, amatorzy z definicji tak. O ile zajmowanie się prawem, medycyną, biznesem czy naprawą pralek bez zamiłowania może mieć sens, o tyle muzyką - nie ma najmniejszego. Dlatego wolę komentarze amatorów niż zawodowców.

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.