Skip to content

Polska polityka

loslos
edytowano March 2015 w Forum ogólne
Sposob uprawiania polityki w jakis posredni sposob okresla zbiorowa swiadomosc a poniewaz polska polityka jest bardzo rozna od polityki w ktorymkolwiek innym kraju, sugeruje to, ze Polacy sa bardzo rozni od wszystkich innych.
Rosja jest prosta - wladca jest absolutnym autokrata i wlascicielem wszystkiego, do czego siegnie, nie ma obywateli, sa tylko raby. Mozna sie zastanawiac tylko w jakim stopniu jest to system bizantyjski a w jakim turanski. Najlepiej poznac to po zasadach sukcesji - Sowiety byly turanskie: nastepce wyznaczala rada familijna (zwana tam KC KPZR), obecna Rosja jest bardziej rzymska, nastepce wyznacza sam samodzierzawca.
Na tzw. Zachodzie istnieja partie (od slowka pars po lacinie czyli czesc), ktorych zadaniem jest reprezentowanie zorganizowanych interesow i pogladow, ktore moga miec rozny charakter: ekonomiczny, religijny, stanowy, etc. Np. - w Anglii katolikow repreznetuje Labor a w Niemczech CDU. Wladze (nie absolutna) sprawuje ta partia, ktora akurat zdobedzie najwieksza przewage.
A w Polsce? Partie w stylu zachodnim, ktore probowaly reprezentowac grupy spoleczne, zakonczyly zycie na smietniku historii (UD, ZChN) albo przeda cienko (PSL, SLD).
W Polsce partie maja charakter personalny - partia to jest wodz i jego ludzie i nic wiecej. Jakies programy? A daj pan spokoj, daj pan spokoj. PO pierwotnie probowala byc partia w stylu zachodnim ale sukcesy zaczela odnosic, kiedy sie przeksztalcila w partie wodzowska. Jej droga teraz probuje podazac SLD - z partii komuszej nomenklatury przeksztalca sie w partie Millera. Proba przeksztalcenia Ruchu Podtarcia Palikota w partie w stylu europejskim spycha go wlasnie w niebyt.
Nowo powstale partie zrozumialy to bardzo dobrze, bo zawodowiec zwykle lepiej zna swoj fach od netowego madrali, i nazwiska wodzow wpisuja do nazw partii! Ruch Podtarcia Palikota, SP Zbigniewa Ziobry, PR Jaroslawa Gowina... Przeciez to ostentacyjne zaprzeczenie demokracji i nikt sie nie dziwi.
Pokazcie mi drugi kraj z zyciem publicznym w ten sposob zorganizowanym! Zaloze sie o sto zlotych ze nie ma.
Co przypomina taki sposob organizacji? Podworko. Placza sie chlopaki bez celu miedzy trzepakiem a smietnikiem i z nudy i beznadziei organizuja sie w bandy wokol najsilniejszych, takze w sensie psychicznym. Nic dziwnego, ze polska polityke zdominowal czlowiek o mentalnosci podworkowego chuligana.
Polskie zycie publiczne jest w stadium dzieciecym.
The author has edited this post (w 28.07.2014)

Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
«134

Komentarz

  • Iiii, to już Wieszcz wieszczył wieki temu:
    Rozgrywka z nimi to nie żadna polityka
    To wychowanie dzieci, biorąc rzecz en masse!
  • Italia, Słowenia. Dziękuję za uwagę.
  • 100 złotych można wpłacić na fundusz utzrymania Cathedry.
  • meo.lassie
    Italia, Słowenia.
    W Italii i Slowenii partie wpisuja nazwisko przywodcy do nazwy?
    The author has edited this post (w 28.07.2014)

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • A nie w Holandii?
  • Czyli nie chodziło faktyczny system polityczny, a o formalne nazwy partii?
    Ale tak wpisują, np. oficjalnie lista nazywała się ostatnio Con Monti per l'Italia i jak domyślam się nie chodziło o to, żeby z górami dla Italii (bo byłoby coi), ale żeby z Montim. Partie Berlusconiego mogą się nazywać jak chcą, wiadomo o co chodzi, podobnie partia Grillo czy tam 5 gwiazdek.
    W Słowenii ostatnie wybory wygrała partia, która nazywa się Partia Mira Cerara
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Partia_Mira_Cerara
    . Wygrała, a nie zdobyła 4% jak SPZZ.
    Oba państwa są zresztą świetnym przykładem erozji "zachodniej polityki". We Włoszech jak wiadomo po wojnie były 4 partie - komuniści, socjaliści, chadecy i faszyści. Rządziili zawsze chadecy, czasem z socjaldemokratami. Ten układ zmiotła Tangentopoli, a zastąpił go układ partii personalnych, przede wszystkim Berlusconiego, a z lewej strony lewica stała się tak naprawdę partią Prodiego. Faszyści stali się partią Finiego, bo z faszyzmem to już niewiele ma wspólnego.
    W Słowenii też były kiedyś normalne partie i nawet są do tej pory. Były też zresztą dość spersonalizowane. W każdym razie ostatnie 2 wybory z rzędu wygrały partie, które nie mają sprecyzowanego programu, ale są skupione wokół lidera, którego zresztą wpisują w nazwę partii. W 2011 r. była to
    Lista Zorana Jankovića - Pozitivna Slovenija,
    http://en.wikipedia.org/wiki/Positive_Slovenia
    nazwę na pozbawioną lidera zmieniła dopiero po wyborach, a następne przegrała, nie dostając się do parlamentu. Tak jak Palikot, zmienił nazwę na Twój Ruch i out. Kolejne wybory wygrała wspomniana wyżej Partia Mira Cerara.
    The author has edited this post (w 28.07.2014)
  • Toż to system żywcem wzięty z I RP. Tam też magnaci tworzyli partie wodzowskie, co było (i nadal jest) jakimś pierwiastkiem turańskim występującym w Polsce. Jarema był gotów przybyć ze swoją partią na sejm i rąbać wszystkich, jeśli tylko nie zostaną uwzględnionego jego interesy.
    Tak wychwalany Zamoyski był zresztą tego prekursorem. Potem aby dać odpór kanclerzowi stronnictwo musiał stworzyć król i tak to się potoczyło.
  • Wyciaganie pojedynczych casusow przepanstwa to dobry sposob na kopniecie w kostke ale nie na konkluzywna rozmowe. I owszem, zdarzaja sie w polityce i nie tylko w polityce silnie osobowosci.
    Moj tekst nie byl o tym, ze sa w Polsce osobowosci wywierajace wplyw na polityke podobny do tego, jaki w swoich krajach mieli Berlusconi czy Fortuyn. Jak przejrzec historie, to calkiem sporo podobnych postaci sie znajdzie, niektore naprawde potrafily polityke zdominowac.
    Idzie o to, ze polska polityka jest multipolarna, inaczej niz Niemcy Hitlera czy Wlochy Mussoliniego, ale partie sa inne niz partie europejskie: nie sa zorganizowane wokol programow czy interesow tylko wokol osob. Prawie wszystkie.
    Ostatnia partia niewodzowska w Polsce jest Pezel ale idzie na to, ze sie to zmieni - wymiana Waldiego na jednego z Januszy nie wyszla jej na zdrowie i niedlugo podazy sladem SLD stajac sie na nowo wlasnoscia Pawlaka.
    The author has edited this post (w 28.07.2014)

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • DMC
    Toż to system żywcem wzięty z I RP. Tam też magnaci tworzyli partie wodzowskie, co było (i nadal jest) jakimś pierwiastkiem turańskim występującym w Polsce. Jarema był gotów przybyć ze swoją partią na sejm i rąbać wszystkich, jeśli tylko nie zostaną uwzględnionego jego interesy.
    Tak wychwalany Zamoyski był zresztą tego prekursorem. Potem aby dać odpór kanclerzowi stronnictwo musiał stworzyć król i tak to się potoczyło.
    Czyli historia jak zwykle się powtarza. Teraz jedynie jako farsa......

    “It is not necessary to understand things in order to argue about them.”

    “I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
  • Ruch Narodowy, dlatego, że nie jest partią wodzowską (no i dzięki mediom) dał sobie wydrzeć elektorat protestu, który zagarnęła wodzowska KaNaPa.
  • Nie tylko z I RP, a z czasów przedrewolucyjnych. Wtedy też przecież nie było partii, a koterie, które reprezentowały pewne osoby, kręgi towarzyskie, a nie szerokie rzesze społeczeństwa. O tym, że wigowie zostali liberałami, a torysi konserwatystami zadecydował przypadek, a Burke uchodzacy za ojca umiarkowanego konserwatyzmu był wigiem.
    Natomiast obecnie nie mamy już czasów monarchicznych, a demokratyczne. Jeśli w ustroju demokratycznym coś takiego się pojawia, to ogólnie jest coś nie halo i demokracji dobrze to nie wróży. Tu Los ma rację. Natomiast jak widać na podanych 2 przykładach, to nie jest tylko polska przypadłość.
  • meo.lassie
    Natomiast obecnie nie mamy już czasów monarchicznych, a demokratyczne. Jeśli w ustroju demokratycznym coś takiego się pojawia, to ogólnie jest coś nie halo i demokracji dobrze to nie wróży. Tu Los ma rację. Natomiast jak widać na podanych 2 przykładach, to nie jest tylko polska przypadłość.
    No właśmie. Mamy my demokrację na prawdę czy też tylko dużo i jej maniu mówimy. A ona sama wyparowała wraz z Ateńczykami?

    “It is not necessary to understand things in order to argue about them.”

    “I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
  • los
    Idzie o to, ze polska polityka jest multipolarna, inaczej niz Niemcy Hitlera czy Wlochy Mussoliniego, ale partie sa inne niz partie europejskie: nie sa zorganizowane wokol programow czy interesow tylko wokol osob. Prawie wszystkie.
    No to jest zasadniczo prawda, ale wokół jakiego niby programu zorganiozwany jest ruch 5 gwiazdek? We Włoszech jadą lewicującą propagandą, a w PE wchodzą do grupy z UKIPem, który na współczesne, europejskie warunki jest skrajną prawicą. A program Berlusconiego? Bunga-bunga, a w wolnym czasie premierowanie.
    Generalnie trudno nazwać "pojedynczym" kazusem opisaną sytuację w Słowenii, gdzie partie budowane od lidera, bez sprecyzowanego programu, wygrywają drugie z rzędu wybory. Raczej należałoby się może bardziej przyjrzeć temu krajowi, jak wygląda jeszcze bardziej zdziecinniała polityka, bo może nas też to czeka.
  • DMC
    Ruch Narodowy, dlatego, że nie jest partią wodzowską (no i dzięki mediom) dał sobie wydrzeć elektorat protestu, który zagarnęła wodzowska KaNaPa.
    Ruch Narodowy nie odniósł i nie odniesie żadnego sukcesu, bo przewodzą mu debile, nad czym tu dumać.
  • meo.lassie
    Natomiast obecnie nie mamy już czasów monarchicznych, a demokratyczne. Jeśli w ustroju demokratycznym coś takiego się pojawia, to ogólnie jest coś nie halo i demokracji dobrze to nie wróży. Tu Los ma rację. Natomiast jak widać na podanych 2 przykładach, to nie jest tylko polska przypadłość.
    Bo w zyciu spolecznym nie zdarzaja sie zjawiska calkowicie izolowane.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • No właśnie, dlatego warto uczyć się od innych.
    Włochy to jest kraj, który z punktu widzenia geograficznego (naturalne granice, łatwy dostęp do szlaków handlowych, brak naturalnych geopolitycznych wrogów, jednolitość etniczna) i cywilizacyjnego (tradycja państwa prawa i gospodarki opartej na pieniądzu w zasadzie najstarsza na świecie i co do zasady nigdy nie przerwana), o potencjale czysto kulturowym nawet nie wspominam, bo to oczywiste, ma wszelkie dane, żeby być światową potęgą. Obecnie zmierza do tego, żeby być jedynie najładniejszym miejscem na spędzenie wakacji.
    Słowenia była najbogatszym krajem z demoludów i formalnie chyba dalej jest, ale jak ktoś bardziej śledzi sytuację w "tym kraju" to widzi, że z nimi się coś niedobrego dzieje, w różnych dziedzinach. Zaczęło się jak sobie świra wybrali na prezydenta, też zresztą typowy przykład koncentracji na osobie, a nie na interesach.
    The author has edited this post (w 28.07.2014)
  • Wlochy to sztuczne, niedawno stworzone panstwo, ktore nigdy nie potrafilo funkcjonowac. Roznice miedzy Polnoca a Poludniem sa wieksze niz miedzy Szfecja a Portugalia.
    Slowency zas w swej historii uzyskali wlasne panstwo w roku 1991, Karantanie umiescmy miedzy mitami.
    To pokazuje w jakiej lidze gramy. I wygrywamy.
    The author has edited this post (w 28.07.2014)

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Niemcy mają niewiele więcej, a może i mniej, pytanie od kiedy liczyć. W obu krajach zjednoczenie przebiegło podobnie, najsilniejsze państwo najechało pozostałe, a zwłaszcza sojuszników Austrii. W Italii raczej z pomocą Francji, a w Niemczech raczej przeciw niej, ale reszta była podobna. W Niemczech też są spore różnice regionalne, są landy katolickie i są protestanckie, jak patrzymy na różnice w PKB to między Bawarią a Meklemburgią pewnie będzie jeszcze wieksza niż między Lombardią a Campanią czy Basilicatą.
    Inny przykład. USA jak miały tyle lat co Włochy teraz wygraly wojnę światową, a też nie brakowało w tym kraju różnic regionalnych, nawet mieli wojnę domową, czego Włosi jednak po zjednoczeniu uniknęli.
    Po wojnie Włosi razem z Francuzami i RFN stworzyli Wspólnoty Europejskie, realnie kształtowali politykę Europy, oni byli rozgrywającymi. Teraz są rozgrywanymi. Coś niedobrego stało się teraz, a nie 100 lat temu.
    Co do Słowenii, to na szybko licząc z dawnych demoludów 3 państwa mają długą tradycję własnego państwa Polska, Czechy, Węgry, jeszcze jakąś tam Serbia, Bułgaria, ewentualnie Rumunia i Czarnogóra, reszta tak jak Słowenia właśnie.
    Co ciekawe oba kraje (Włochy i Słowenia) sa jeszcze względnie bogate, ale na dobrej drodze do roztrwonienia tego, co zarobiły. Bo nie ma dobrej ekonomii bez dobrej polityki.
  • meo.lassie
    Niemcy mają niewiele więcej, a może i mniej, pytanie od kiedy liczyć.
    Czas od wlaczenia Rzymu do Wloch do proklamacji II Rzeszy to kilka miesiecy. Niemcy tez nie sa do konca zjednoczone ale jednak duzo bardziej niz Wlochy dzieki Adiemu, wojnie i Amerykanom, ktorzy ich mocno zglajszachtowali.
    The author has edited this post (w 28.07.2014)

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Takom mam genialnom koncepcje, że personalizacja polityki, a ściślej partii politycznych, wynika z ogólnego zidiocenia społeczeństw. To zidiocenie jest zaś bezpośrednio spowodowane potęgą mediów, głównie elektronicznych, oraz przemysłu rozrywkowego. Ten przemysł rozrywkowy z kolei rozwinął się z powodu dużej ilosci wolnego czasu i znacznych nadwyżek dochodu dyspozycyjnego u głupawej ludności krajów rozwiniętych. Na koniec zaś to wszystko wynika z dobrobytu będącego konsekwencją imponującego postępu technicznego po II WŚ.Dokąd ten postęp zaprowadzi dalej nie wiem. Trudno zakładać, że nadal będzie postępem, bo jakoś nie wierzę że społeczeństwo idiotów będzie w stanie go dalej tworzyć. Zapewne więc doprowadzi to do jakichś jatek i nowego rozdania. Utwierdza mnie w tym przekonaniu obserwacja garnicząca z pewnością, że jednak sam postęp techniczny by nie wystarczył do takiej zmiany społecznej. Konieczna była jeszcze diabelska ingerencja przyspieszjąca zidiocenie poprzez zaoferowanie trujacego jabłuszka egoizmu i lenistwa bez granic.
    Co do związku między zidioceniem, a personalizacją to widzę go prosto. Idiota nie jest w stanie rozumieć nawet niezbyt skomplikowanych treści, a już z pewnością związków między zdarzeniami, następstwa czasowego i rozpoznać własnego interesu. Zachowuje jednak pewne podstawowe zdolności poznawcze pozwalające mu na załatwianie prostych potrzeb fizjologivcznych, bytowych i emocjonalnych. Zachowuje, między innymi, zdolność rozpoznawania twarzy, sylwetki, głosu oraz pamięć emocji z nimi związanych. Dlatego jest w stanie rozróżnić partie po osobach wodzów. Programów zwyczajnie nie rozumie i nie jest w stanie ich odróżnić ani ocenić. Nazwisko przywódcy nie jest, na razie, konieczne w nazwie partii i pewnie będzie dalej zbędne. Idiota rozpoznaje raczej obrazy, a nie słowa i treści, szczególnie pisane.
    Nie byłbym sobą gdybym nie przypomniał wielkich zasług Donalda Tuska oraz Jarosława Kaczyńskiego w dostarczeniu idiotom tego co odpowiada ich poziomowi wyrobienia intelektualnego oraz politycznego. Walka pomiędzy partiami w krajach idiotów, czy też inaczej w krajach idiotycznych lub zidiociałych, polega więc na walce wizerunków wodzów. W tej dziedzinie PO Tuska wyprzedziło PiS ale, na szczęście dla idiotów, popadło w samouwielbienie i arogancję, które to doprowadziły ją do błędów i nadużyć tak przykrych dla idiotów, że być może będą skłonni wybrać teraz wizerunek szeryfa JarKacza. Naprawdę żyjemy w ciekawych - bardzo idiotycznych czasach.
  • rafal.ignorant
    Takom mam genialnom koncepcje, że personalizacja polityki, a ściślej partii politycznych, wynika z ogólnego zidiocenia społeczeństw. To zidiocenie jest zaś bezpośrednio spowodowane potęgą mediów, głównie elektronicznych, oraz przemysłu rozrywkowego.
    Zaczyna sie ciekawie123.
    rafal.ignorant
    Nie byłbym sobą gdybym nie przypomniał wielkich zasług Donalda Tuska oraz Jarosława Kaczyńskiego w dostarczeniu idiotom tego co odpowiada ich poziomowi wyrobienia intelektualnego oraz politycznego.
    Teraz Rafal masz do wyboru - przedstawic jak to Jaroslaw Kaczynski wplynal na "potęge mediów, głównie elektronicznych, oraz przemysłu rozrywkowego" (cytat doslowny wklejka, by nie bylo) powodujac tym zidiocenie spoleczenstwa, albo wejsc pod stol i wyraznie zaszczekac.
    The author has edited this post (w 28.07.2014)

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Może chodziło o to, że to wykorzystał i się dostosował do trendów. Zamiast oddać pole bez walki jak LPR. Co ciekawe właśnie dla Polski najciekawszy jest tu rok 2005. Odbywają się wybory równolegle parlamentarne i prezydenckie. Krótka analiza konstytucji RP pokazuje, że o wiele ważniejsze są wybory parlamentarne. A jak przebiegała kampania? Jakieś 4/5 zainteresowania mediów skupiało się na prezydenckich. I można się było z tego w naturalny sposób korzystać (Kaczyński - bardzo rozpoznawalny kandydat), dostosować się (Tusk - kreowany od lipca w miejsce początkowej kampanii raczej partii) albo olać (Giertych, Maciej - zero sensownej kampanii, potem wycofanie). To tak na marginesie.
    W ogóle własnie co do tego zidiocenia to jest pytanie czy to my jesteśmy zdziecinnieni (na niższym etapie rozwoju) czy wprost przeciwnie - to my (Włosi, Słoewńcy) jesteśmy do przodu i wyznaczamy trendy. Że zaraz na zachodzie też się zorientują, że łatwiej przekonać do idola scen niż do konkretnego, czasami trudnego programu? W USA jest 8 lat i kogoś nowego trzeba kreować, więc musi być jakaś machina, czyli partia. Poza tym jest tam decentralizacja. No a gdzie indziej?
  • meo.lassie
    Może chodziło o to, że to wykorzystał i się dostosował do trendów. Zamiast oddać pole bez walki jak LPR.
    Ze LPR nie miala kandydata na fotel prezydencki, nie znaczy od razu, ze nie traktowali Polakow jak diotow.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • los
    rafal.ignorant
    :
    Nie byłbym sobą gdybym nie przypomniał wielkich zasług Donalda Tuska oraz Jarosława Kaczyńskiego w dostarczeniu idiotom tego co odpowiada ich poziomowi wyrobienia intelektualnego oraz politycznego.
    Teraz Rafal masz do wyboru - przedstawic jak to Jaroslaw Kaczynski wplynal na "potęge mediów, głównie elektronicznych, oraz przemysłu rozrywkowego" (cytat doslowny wklejka, by nie bylo) powodujac tym zidiocenie spoleczenstwa, albo wejsc pod stol i wyraznie zaszczekac.
    Masz Losie dużą łatwość wydawania sądów, pochopnych sądów, oraz stawiania nieuzasadnionych żądań. Nie mam czego odszczekiwać.  W żadnym razie nie będę odszczekiwał poglądów które mi przypisujesz, a których nigdy nie wyrażałem.
    Jest oczywistą oczywistością, że nie przypisuję Jarosławowi Kaczyńskiemu, pomimo jego niewątpliwych walorów intelektualnych, sprawstwa potęgi mediów i przemysłu rozrywkowego. Nie uważam go również za przyczynę sprawczą postępu technicznego, który jak napisałem, uważam za pierwotną przyczynę wzrostu tych potęg. Przypisuję mu natomiast współsprawstwo, wraz z Donaldem Tuskiem, przyspieszonej koncentracji i petryfikacji sceny politycznej w Polsce. Pisałem o tym już kilka razy i nikt nie przytoczył sensownych argumentów przeciw tej tezie.Tegowątkowa dyskusja pozwala pogłębić temat i zadać istotne pytania. Nie wiem czy Jarosław Kaczyński dokonał tego uznając nieuchronność wspomnianego przeze mnie zidiocenia i starał się zminimalizować straty eliminując wraz z Tuskiem lewicę z rozgrywki, czy miał inny cel albo więcej celów. Zachowania polityczne JK nie wskazują na to, aby system wodzowski w jakikolwiek sposób mu przeszkadzał, a nawet można odnieść wrażenie że mu odpowiada. Jeśli tak to mocno się w tym z nim  różnię. Nadal uważam go za najlepszego ze znanych nam kandydatów na premiera i przywódcę Polaków w tych trudnych czasach. Nie zmienia to jednak mojego stosunku do systemu wodzowskiego, który uważam za szkodliwy, ryzykowny i archaiczny. Nie należy mylić wodza z przywódcą, którego władza opiera się na autorytecie i zdolności zdobycia zwolenników dla swojej wizji. Władza wodza jest oparta w znacznej mierze na formalnym zwierzchnictwie oraz dysponowaniu nagrodami i karami wedle swego uznania. Wodzowie są potrzebni w czasach wojny. Być może nas ona czeka, a może nawet już się zaczęła. Mam na myśli wojnę klasyczną, a nie medialną nawet najostrzejszą. Problem w tym, że system wodzowski zainstalowany został w III RP na długo przed wojną medialną, bo w okresie przyjaźni i planowania POPiSU, a więc bez potrzeby. Trudno uwierzyć, że nie było to intencjonalne.
    Powtórzę raz jeszcze, że ten system polega, z grubsza, na władzy ograniczonej de facto do dwóch partii politycznych o skrajnie niedemokratycznych zasadach działania. Demokracja polegająca na wyborze pomiędzy dwoma autorytarnymi organizacjami rządzonymi przez nieusuwalnych wodzów jest karykaturą i kpiną z obywateli. Progi wyborcze, listy krajowe oraz finansowanie z budżetu na podstawie ostatniego wyniku wyborczego wspierają i petryfikują ten system. Partie typu wodzowskiego eliminują indywidualności i talenty, a promują miernoty i serwilistów. To są fakty. Nawet najwyższe kwalifikacje moralne i intelektualne Jarosława Kaczyńskiego nie obronią nas, przy obecnym systemie wodzowskim, przed przejęciem po nim partii przez jakąś gnidę czy zdrajcę który równiez będzie nieusuwalny do naturalnej smierci lub abdykacji z własnej woli.
    Aha i jeszcze jedno Jeśli JK uznał że system wodzowski to remedium na zidiocenie to nie pogłębił należycie swojej analizy, co niestety wykonał Donald Tusk. Jak zaznaczyłem w pierwszej wypowiedzi w zidiociałym społeczeństwie walka partii wodzowskich odbywa się na wizerunki wodza. JarKacz najwyraźniej nie rozpoznał tego i nie przygotował się należycie. Wręcz początkowo lekceważył pijar i w ten sposób dał się zaskoczyć i ogrywać plastikowemu i pustemu Tuskowi, który skupił się wyłacznie na pijarze oraz poszukiwaniu klamki u której mógłby się uwiesić. Został dobrze przeszkolony, a może i okazał się utalentowanym adeptem sztuk socjotechnicznych oraz znalazł solidną niemiecką klamę złaczoną sztycą z ruską klamą.
    The author has edited this post (w 28.07.2014)
  • rafal.ignorant
    Jest oczywistą oczywistością, że nie przypisuję Jarosławowi Kaczyńskiemu, pomimo jego niewątpliwych walorów intelektualnych, sprawstwa potęgi mediów i przemysłu rozrywkowego. Nie uważam go również za przyczynę sprawczą postępu technicznego, który jak napisałem, uważam za pierwotną przyczynę wzrostu tych potęg. Przypisuję mu natomiast współsprawstwo, wraz z Donaldem Tuskiem, przyspieszonej koncentracji i petryfikacji sceny politycznej w Polsce.
    W tłumaczeniu na polski - zbrodnia Kaczyńskiego polegała na tym, że konsekwentnie broni polskiego interesu narodowego i nie dał się wykończyć łajdakom.
    Przyznaj się - w roku 2007 i 2011 głosowałeś na PO, prawda? A z całą pewnością w roku 2007.
    The author has edited this post (w 28.07.2014)

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • los
    rafal.ignorant
    :
    Jest oczywistą oczywistością, że nie przypisuję Jarosławowi Kaczyńskiemu, pomimo jego niewątpliwych walorów intelektualnych, sprawstwa potęgi mediów i przemysłu rozrywkowego. Nie uważam go również za przyczynę sprawczą postępu technicznego, który jak napisałem, uważam za pierwotną przyczynę wzrostu tych potęg. Przypisuję mu natomiast współsprawstwo, wraz z Donaldem Tuskiem, przyspieszonej koncentracji i petryfikacji sceny politycznej w Polsce.
    W tłumaczeniu na polski - zbrodnia Kaczyńskiego polegała na tym, że konsekwentnie broni polskiego interesu narodowego i nie dał się wykończyć łajdakom.
    Przyznaj się - w roku 2007 i 2011 głosowałeś na PO, prawda? A z całą pewnością w roku 2007.
    Nie, od początku i zawsze na PiS. Nie masz monopolu na popieranie PiS. Mało tego - nie ma żadnego powodu dla uznania, że twój sposób popierania PiS jest bardziej produktywny dla PiS i lepszy dla Polski niz mój. Ja oczywiście jestem przekonany, że mój jest skuteczniejszy.
    PS: W międzyczasie uzupełniłem mój wpis wyżej. Zerknij proszę.
    The author has edited this post (w 28.07.2014)
  • los
    Przyznaj się - w roku 2007 i 2011 głosowałeś na PO, prawda? A z całą pewnością w roku 2007.
    Zgłaszam protest!
  • Próbujeś dociec źródła zawziętości Rafała przeciw Kaczyńskiemu. Próbuje ugryźć to z tej, to z tamtej, więcej, mniej, trochę, aby choć szczypnąć...
    Chyba nie ma na Ziemi osoby, przeciw której bym był tak zawzięty, ale wyobrażam sobie, że jakbym był, to w żadnym razie bym na partię tego kogoś nie głosował.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Czasem przyczyny są irracjonalne. Moja Mama nie znosiła Holoubka, chociaż zawsze podkreślała, że docenia wielkość jego aktorstwa. Może Rafał też tak ma. Po prostu nie trawi Jarosława Kaczyńskiego, ale PiS wspiera. Bo też co innego ma robić? Gówina żeśmy mu zbrzydzili niemal natychmiast, nikogo innego na horyzoncie nie widać - brak alternatywy
    :D
    Inna sprawa, że Mama nigdy Holoubkowi nie dokopywała (nigdy nikomu zresztą tego nie robiła), ale to Święta Kobieta była.
  • Rafał, polityka jest skomplikowana i wieloaspektowa, więc żebyśmy się nie gubili w szczegółach pokażę ci to schematycznie, tak jak to rozumuje piesek rasy collie.
    W 2005 r. dawne służby przygotowują się do wyborów. Wiedzą, że jako "lewica" muszą je przegrać, więc muszą poszukać sobie nowego reprezentanta. Z różnych względów nadaje się na to PO. Z różnych względów jako główni wrogowie zostają zakwalifikowani PiS i LPR. Taktycznie trzeba też wyeliminować Cimoszkę z II tury, bo na bank przegra ją z Kaczorem i Religę, bo po co komu niezależny prezydent.
    Konfrontacja byłą nieunikniona, jest kwestia wyboru pola walki. Służby (a nie Kaczor, Giertych i o. Rydzyk) wybierają konfrontację personalno-wizerunkową, bo w programowej nie mają szans, program PO (ówczesny) był atrakcyjny finansowo dla 10% społeczeństwa, a z tych 10% z przyczyn ideowych część i tak pójdzie na lewicę lub prawicę.
    Prawica miała 2 możliwości - dalej kampania programowa lub kampania wizerunkowa. LPR robiło kampanię programową do końca, a próby wizerunkowej były kuriozalne (plakaty z Maciejem Giertychem i coś jeszcze?), a Kurski wyczuł klimat kampanii i w kluczowej fazie zaczął jechać po Rokicie i Tusku. PiS wygrał wybory, a LPR zaczęła nieunikniony marsz do zniknięcia.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.