Nosz kurzasz stopas ja wmawiam? Ja Rafała namawiam aby przestał się bać
Los mu kładzie przed nos dowody. Inni także. Wystarczy się rozejrzeć wokoło, w realnym świecie. A Rafał jednak cały czas ma wątpliwości. Ze jednak Kaczor to zły był. Że zaniechał. Że merdiów nie obłaskawił. Nosz czeba się wreszcie opowiedzieć po której stronie płotu się znajdujemy. Gdyż jak się siedzi na płocie to znaczy że się nie ma cojones
The author has edited this post (w 12.06.2014) “It is not necessary to understand things in order to argue about them.”
“I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
TL to kolejne- przy tysiącach innych, wyprodukowanych w Brukseli- regulacje, których żadne powazne państwo poważnie nie może traktować. I nie traktuje. Wiadomo, że im więcej przepisów (w dodatku wzajemnie się znoszących) - tym mniej sprawiedliwości, a więcej dwuznaczności i okazji do nadużyć stosowanych przez silniejszych. Tyle tylko, że żaden prezydent tego głośno nie powie. Praktyka w tym brukselskim cyrku jest zaś taka, jak poza UE, tzn: odważnym i konsekwentnym fortuna sprzyja. Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
rafalodnowa : Ja bardzo sznuję Prezydenta Kaczyńskiego, ale sprawa podpisu pod traktatem jest dla mnie wciąż niejasna. Na jakiej podstawie twierdzisz, że byłby to pusty gest ? Jesli to byłby cały rok to można byłoby go wykorzystać na zmianę nastrojów wobec traktatu.
Tak, mając tv, radio, prasę i kupę kasy można wpływać na nastroje społeczne, zwłaszcza u takich osób tak skołowanych i zakompleksionych jak te między Bugiem a Odrą. A prezydent oczywiście miał tv, radio, prasę i kupę kasy. Rafał, zlituj się, zlituj się, zlituj się!
No przecież się lituję. Jasne że miał prawo do takiej kalkulacji. Zastanawiam się tylko co by było gdyby zrobił inaczej. Właśnie po twojemu się zastanawiam! Okazało się, ze nie ma co liczyć od nienawistników na żadne względy. Cokolwiek PiS czy Kaczyński by nie uczynił bedą gryźć, kopać, knuć, pomawiać i szkodzić. Lech Kaczyński potraktował ich zbyt łagodnie i założył, że oni zachowaja się normalnie, żebędą współpracować. To było naiwne założenie niestety. Nauka na przyszłość jest własnie taka jak proponujesz: bez ustępstw wobec tych niegodziwców i bez zaufania do żadnych układów i obietnic z ich strony. Jeśli się o cos tu spieramy to o to kogo zaliczymy do tych niegodziwcó. Czy zaliczymy tylko czynnych niegodziwców, czy też wszystkich którzy nadal z nimi współpracuja i podają im rekę, czy tez wszystkich którzy kiedykolwiek mieli co do nich jakieś złudzenia i pracowali z nimi lub dla nich. Mam wrażenie, że ty obszar niegodziwości wytyczasz zbyt szeroko. To , zastosowane w praktyce politycznej, bardzo ogranicza obszar wyboru i prawdopodobieństwo sukcesu. The author has edited this post (w 12.06.2014)
fatuswombatus Nosz kurzasz stopas ja wmawiam? Ja Rafała namawiam aby przestał się bać
Los mu kładzie przed nos dowody. Inni także. Wystarczy się rozejrzeć wokoło, w realnym świecie. A Rafał jednak cały czas ma wątpliwości. Ze jednak Kaczor to zły był. Że zaniechał. Że merdiów nie obłaskawił. Nosz czeba się wreszcie opowiedzieć po której stronie płotu się znajdujemy. Gdyż jak się siedzi na płocie to znaczy że się nie ma cojones
Możesz nie wierzyć, ale ja się naprawdę już nikogo poza Panem Bogiem nie boję. Odmawiam stosowania stosunku do JarKacza jako miary oceny ludzi. Protestuję przeciwko interpretowaniu jakichkolwiek watpliwości w stosunku do niego, czy krytyki jego konkretnych działań, jako poparcia dla PO i wszelkich niegodziwości jakie spotykaja jego, PiS i uczciwych Polaków. Ja nie siedze na żadnym płocie. Czy to juz po "naszej" stronie płotu dyskusja jest zabroniona?
Rafał, a wiesz co to jest wojna nominalistyczna? Wszelkiego rodzaju wyzwiska z jednej strony a z drugiej "życzliwe pochylanie się z troską, słuszne wytykanie błędów i dawanie dobrych rad" są to pociski w wojnie. Ja sobie obiecałem, że pochylę się z troską nad PiSem i zacznę im wytykać błędy dopiero gdy tej działalności zaniechają Waldemar Kuczyński, Tomasz Lis, Łukasz Warzecha, Rafał Ziemkiewicz e tutti quanti, bo nie zamierzam być ochotnikiem w nieswojej wojnie. Rad dawać publicznie zaś nigdy nie będę a prywatnie tylko wtedy, gdy mnie o to poproszą. Doświadczenie pracy w konsultingu zobowiązuje. Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
los Rafał, a wiesz co to jest wojna nominalistyczna? Wszelkiego rodzaju wyzwiska z jednej strony a z drugiej "życzliwe pochylanie się z troską, słuszne wytykanie błędów i dawanie dobrych rad" są to pociski w wojnie. Ja sobie obiecałem, że pochylę się z troską nad PiSem i zacznę im wytykać błędy dopiero gdy tej działalności zaniechają Waldemar Kuczyński, Tomasz Lis, Łukasz Warzecha, Rafał Ziemkiewicz e tutti quanti, bo nie zamierzam być ochotnikiem w nieswojej wojnie. Rad dawać publicznie zaś nigdy nie będę a prywatnie tylko wtedy, gdy mnie o to poproszą. Doświadczenie pracy w konsultingu zobowiązuje.
Losie rozumiem co sobie obiecałeś. Ja tego nie obiecuję. Konsultantem tez byłem, a na stare zupełnie lata pewnie znowu zostanę. Wojnę mamy na wielu frontach - nominalistyczną i realną. W Smoleńsku była jak najbardziej realna. One się przenikają i wzmagaja nawzajem. Co do meritum to mylisz się gruntownie. Mylisz się przede wszystkim co do stron sporu i istoty działań. Owo " .. pochylanie się z troską .. i dawanie dobrych rad" to nie są żadne pociski w wojnie. To są, zależnie od miejsca i gremium, rozmowy żołnierzy w okopach albo narady sztabowców. Bez nic h byłyby tylko rozkazy z głowy wodza i ich wykonanie bez zrozumienia. The author has edited this post (w 12.06.2014)
Komentowanie posunięć dowództwa w okopach zwane jest w militarnym żargonie szemraniem i zwykle skutkuje spotkaniem z plutonem egzekucyjnym. Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
los Komentowanie posunięć dowództwa w okopach zwane jest w militarnym żargonie szemraniem i zwykle skutkuje spotkaniem z plutonem egzekucyjnym.
Nie sądzę. Znowuż teoryzujesz. Komentowanie nie ma nic wspólnego z odmową wykonania rozkazu, albo brakiem wartości bojowej czy waleczności. Zresztą jak każda analogia i ta ma ograniczone zastosowanie. Partia to nie armia. Można z niej wystąpić. Partia to nie republika, a jej wyborcy to nie obywatele zobowiązani do bezwarunkowej lojalności. Jak napisałem : ja nie obiecuje tego co ty. Dyskusje na tematy polityczne u ciebie niezmiennie ewoluuja w kierunku weryfikacji lojalności wobec PiS i prezesa Kaczyńskiego. Najwyraźniej rozmowa o polityce PiS nie jest tu mile widziana. Trzeba ją przyjmować jaką jest. Niezbyt mnie to interesuje więc ograniczę aktywność. Zajęło mi to kilka tygodni, ale miałem też inne zajęcia. The author has edited this post (w 12.06.2014)
los : Komentowanie posunięć dowództwa w okopach zwane jest w militarnym żargonie szemraniem i zwykle skutkuje spotkaniem z plutonem egzekucyjnym.
Nie sądzę. Znowuż teoryzujesz. Komentowanie nie ma nic wspólnego z odmową wykonania rozkazu, albo brakiem wartości bojowej czy waleczności.
Tchórzostwo to jedno, nieposłuszeństwo to drugie a szemeranie to trzecie, we wszystkich tych sprawach ostatnie słowo ma pluton egzekucyjny. To nie teoria, to praktyka tych wszystkich armii świata, o których słyszeliśmy. Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Głosujemy w pakiecie, więc niekoniecznie jak ktoś głosuje za CDU to popiera TL, no to chyba oczywiste... Nie mam czasu szczegółowo się odnosić, zwłaszcza jeśli mamy tłumaczyć takie oczywistości. Co do "weta" Polski to raczej miałem na myśli okres negocjacji niż ratyfikacji. Kaczyński będący głównym autorem niektórych postanowień TL i potem odmawiający ratyfikacji straciłby wiarygodność. Ale już polski parlament, niezalezny od prezydenta, nie.
Za Piastów standardową karą za zdradę było wyłupienie oczu i obcięcie języka, nie śmierć. Jak sądzę chodziło głównie o to, że takiej zdrady dopuścić się mógł ktoś z rodziny, np. brat/bracia - konkurenci do korony. Niemniej - zobaczcie, początek chrześcijaństwa, pogaństwo tu i tam miewa się nieźle a Polacy już genetyczni krześcijanie.
rozum.von.keikobad Głosujemy w pakiecie, więc niekoniecznie jak ktoś głosuje za CDU to popiera TL, no to chyba oczywiste...
Ale jak kto jest "społeczeństwem", to nigdy nie załosuje na polityka, który go tak bezczelnie wydymał. Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
rozum.von.keikobad : Głosujemy w pakiecie, więc niekoniecznie jak ktoś głosuje za CDU to popiera TL, no to chyba oczywiste...
Ale jak kto jest "społeczeństwem", to nigdy nie załosuje na polityka, który go tak bezczelnie wydymał.
Tyle że oni przecież poprzegrywali wybory. Od czasi ratyfikacji traktatu we Francji i UK całą władzę wzięła opozycja, a we Włoszech, Holandii i Niemczech nastąpiło częściowe przeformatowanie rządów z wyautowaniem niektórych partii.
No właśnie, ciekawa obserwacja - bo rzeczywiście tak się stało, że we wszystkich bodaj państwach UE znaczną przewadę zdobyły partie, powiedzmy UE-realistyczne. No może za wyjątkiem Polski, w której UE-realizm to góra 10% wyborców.
Znaczy, że jakiś zalążek społeczeństwa tam jest. A wracając do tomatu: jeśli prezydent uznaje jakiś dokument za niekorzystny ale został on przyjęty przez parlament a populacja aż nóżkami do niego przebiera - czy powinien go podpisać? Moim zdaniem tak, bo prezydent nie jest monarchą, który uosabia państwo i ma dbać o jego interesy bez względu na pragnienia ludu. Prezydent jest reprezentantem całego ludu - nie tylko tych co go wybrali (jak partie) ale wszystkich. Lud chce traktatu lesbońskiego? Lud będzie mieć traktat lesboński. Więc oskarżanie Kaczyńskiego o zdradę jest zwykym pawiomiotnym oszczerstwem. Giertych i oszczerstwo, kto by pomyślał, co? Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
los Znaczy, że jakiś zalążek społeczeństwa tam jest. A wracając do tomatu: jeśli prezydent uznaje jakiś dokument za niekorzystny ale został on przyjęty przez parlament a populacja aż nóżkami do niego przebiera - czy powinien go podpisać? Moim zdaniem tak, bo prezydent nie jest monarchą, który uosabia państwo i ma dbać o jego interesy bez względu na pragnienia ludu. Prezydent jest reprezentantem całego ludu - nie tylko tych co go wybrali (jak partie) ale wszystkich. Lud chce traktatu lesbońskiego? Lud będzie mieć traktat lesboński. Więc oskarżanie Kaczyńskiego o zdradę jest zwykym pawiomiotnym oszczerstwem. Giertych i oszczerstwo, kto by pomyślał, co?
Pisałem gdzieś o zdradzie? W ogóle ktoś w wątku pisał? To może dajmy spokój... Zdrada to dość mocne słowo, nie każdy wybór innego wariantu niż optymalny jest zdradą. jak wolelibyśmy 15% podatku, a ktoś głosuje za 18% to jest zdrajcą? No "chyba" nie. Wracają do tomatu wyraźnie napisałem, ze chodziło o etap negocjacji, a nie ratyfikacji.
Za Piastów standardową karą za zdradę było wyłupienie oczu i obcięcie języka, nie śmierć. Jak sądzę chodziło głównie o to, że takiej zdrady dopuścić się mógł ktoś z rodziny, np. brat/bracia - konkurenci do korony. Niemniej - zobaczcie, początek chrześcijaństwa, pogaństwo tu i tam miewa się nieźle a Polacy już genetyczni krześcijanie.
Tzn. sugerujecie Przemku, że okaleczenie to miłosierna i łaskawa kara w porównaniu do obcięcia głowy? Polemizowałbym? A wyjątkowe tabu przeciwko rodobójstwu ma raczej pogański niźli krześcijański charakter.
Tylko w tym kontekście dyskusja ma sens. Bo jeśli się mądrzymy o lepszych i gorszych rozwiązaniach i próbujemy być lepszymi dyplomatami od zawodowych dyplomatów, stawiamy się obok pewnego niezbyt udanego doktora chemii, który czuł się w mocy uczyć wojskowych strategii. To nie jest dobre towarzystwo. Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Jak usytuowany jest prezydent w porządku konstytucyjnym - to zależy od konstytucji. W Polsce jest on wyposażony w veto - i dał mu je lud, i tego przywileju nie odbiera. Więc bez tej obrony ludu proszę i abstrahowania od rzeczywistości. ZBRODNIĄ jest więc (gdy idzie o rzeczy wielkiej wagi) i grzechem - móc złu zapobieżyć i tego nie zrobić. The author has edited this post (w 13.06.2014) "Pisior? Na mój nos on nie będzie długo dyrektorem" -- Donald Tusk
A zaproponowana systematyka jest fałszywa. Nie mogę w niej odnaleźć ani siebie, ani wielu ludzi, których znam i do których "dusz" mam dostęp. Już 4 i 5 można połączyć w jedno: "Ale fajnie, Ruskie usmazyli Kaczora! Szkoda, ze nie usmazyli drugiego. A jeszcze większa, że nie usmazyli ich wszystkich". A brakuje: "Ruskie? czy jednak Katastrofa? Posłanie ich na śmierć?" "Pisior? Na mój nos on nie będzie długo dyrektorem" -- Donald Tusk
Nie idzie o konstytutę tylko o teleologię. Inna jest pozycja wschodniego władcy, inna europejskiego króla, inna nowożytnego monarchy i jeszcze inna prezydenta, obojętnie jakiego państwa. Wschodni władca jest państwem, więc jego decyzja a nawet kaprys jest wolą państwa - lud to obok pól, trzody i budynków jest po prostu dobytkiem i tyle się liczy co trzoda. Pozycja europejskiego króla jest słabsza, jego władza nad ludem jest władzą ojca nad dziećmi ze wszelkimi tego konsekwencjami. Król ma dbać o lud bez względu na jego opinię - wiadomo, czasem dziecko kaprysi przy jedzeniu kaszki. I podobnie jak ojciec może zdradzić swą rodzinę, król może zdradzić państwo. Nowożytny władca to już nie roi de France tylko empereur des Français. Taki król czy cysorz ma robić, to czego lud pragnie, choć oczywiście może ów lud do odpowiednich pragnień zachęcić. Prezydent zaś to jedynie przewodniczący (praesidens) - gość, który ma otwierać i zamykać zebrania i udzielać głosu. Jego własne zdanie nie ma znaczenia a nawet nie powinno istnieć bez względu co tam robaczkami napisano na kartce śmiesznie nazwanej konstytutą. Chce lud traktatu lesbońskiego? Psim obowiązkiem prezydenta jest go podpisać bez względu na to, czy ów traktat się przysłuży czy zaszkodzi. The author has edited this post (w 13.06.2014) Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Planck A brakuje: "Ruskie? czy jednak Katastrofa? Posłanie ich na śmierć?"
Wykluczone. ZAWSZE pierwszą myślą jest ruska zbrodnia. A potem człowiek próbuje sobie wmówić, że nie, nikt nie lubi patrzeć prosto w Otchłań.
Planck "Ale fajnie, Ruskie usmazyli Kaczora! Szkoda, ze nie usmazyli drugiego. A jeszcze większa, że nie usmazyli ich wszystkich".
Z logicznego punktu widzenia jest to 5. Taksonomia była logiczna a nie lingwistyczna, tę samą treść logiczną można wypowiedzieć różnie. The author has edited this post (w 13.06.2014) Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Tylko w tym kontekście dyskusja ma sens. Bo jeśli się mądrzymy o lepszych i gorszych rozwiązaniach i próbujemy być lepszymi dyplomatami od zawodowych dyplomatów, stawiamy się obok pewnego niezbyt udanego doktora chemii, który czuł się w mocy uczyć wojskowych strategii. To nie jest dobre towarzystwo.
W ten sposób to możemy w ogóle zamknąć wszelkie fora polityczne, na jakich pisujemy od 10 lat czy więcej. A zawód śp. Lech Kaczyński ma (EDIT: miał) taki sam jak ja. The author has edited this post (w 13.06.2014)
Miał więcej danych. Tak na moje oko 100000 razy więcej. Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
przemk0 Za Piastów standardową karą za zdradę było wyłupienie oczu i obcięcie języka, nie śmierć.
Jako historyk protestuję - tylko wyłupienie oczu, nie obcięcie języka! Język obcięto tylko Piotrowi Włostowicowi, ale nie za zdradę, tylko za oszczerstwo. Innych tylko (Przybywoja, Odolana, Bolesława Rudego, Zbigniewa, Skarbimira) jedynie oślepiano.
los Rafał, a wiesz co to jest wojna nominalistyczna? Wszelkiego rodzaju wyzwiska z jednej strony a z drugiej "życzliwe pochylanie się z troską, słuszne wytykanie błędów i dawanie dobrych rad" są to pociski w wojnie.
Zgadzam się z Losem, co więcej - sam niezależnie od niego doszedłem do podobnych wniosków. Gdy rozmyślałem na temat kłamliwych narracji i możliwości walki z nimi, co rusz łapałem siebie na tym, że do głowy przychodziły mi wojskowe pojęcia.
Komentarz
Los mu kładzie przed nos dowody. Inni także. Wystarczy się rozejrzeć wokoło, w realnym świecie.
A Rafał jednak cały czas ma wątpliwości. Ze jednak Kaczor to zły był. Że zaniechał. Że merdiów nie obłaskawił. Nosz czeba się wreszcie opowiedzieć po której stronie płotu się znajdujemy. Gdyż jak się siedzi na płocie to znaczy że się nie ma cojones
The author has edited this post (w 12.06.2014)
“It is not necessary to understand things in order to argue about them.”
“I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
“It is not necessary to understand things in order to argue about them.”
“I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
The author has edited this post (w 12.06.2014)
wojna nominalistyczna?
Wszelkiego rodzaju wyzwiska z jednej strony a z drugiej "życzliwe pochylanie się z troską, słuszne wytykanie błędów i dawanie dobrych rad" są to pociski w wojnie.
Ja sobie obiecałem, że pochylę się z troską nad PiSem i zacznę im wytykać błędy dopiero gdy tej działalności zaniechają Waldemar Kuczyński, Tomasz Lis, Łukasz Warzecha, Rafał Ziemkiewicz e tutti quanti, bo nie zamierzam być ochotnikiem w nieswojej wojnie. Rad dawać publicznie zaś nigdy nie będę a prywatnie tylko wtedy, gdy mnie o to poproszą. Doświadczenie pracy w konsultingu zobowiązuje.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Co do meritum to mylisz się gruntownie. Mylisz się przede wszystkim co do stron sporu i istoty działań. Owo " .. pochylanie się z troską .. i dawanie dobrych rad" to nie są żadne pociski w wojnie. To są, zależnie od miejsca i gremium, rozmowy żołnierzy w okopach albo narady sztabowców. Bez nic h byłyby tylko rozkazy z głowy wodza i ich wykonanie bez zrozumienia.
The author has edited this post (w 12.06.2014)
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Zresztą jak każda analogia i ta ma ograniczone zastosowanie. Partia to nie armia. Można z niej wystąpić. Partia to nie republika, a jej wyborcy to nie obywatele zobowiązani do bezwarunkowej lojalności. Jak napisałem : ja nie obiecuje tego co ty.
Dyskusje na tematy polityczne u ciebie niezmiennie ewoluuja w kierunku weryfikacji lojalności wobec PiS i prezesa Kaczyńskiego. Najwyraźniej rozmowa o polityce PiS nie jest tu mile widziana. Trzeba ją przyjmować jaką jest. Niezbyt mnie to interesuje więc ograniczę aktywność. Zajęło mi to kilka tygodni, ale miałem też inne zajęcia.
The author has edited this post (w 12.06.2014)
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Co do "weta" Polski to raczej miałem na myśli okres negocjacji niż ratyfikacji. Kaczyński będący głównym autorem niektórych postanowień TL i potem odmawiający ratyfikacji straciłby wiarygodność. Ale już polski parlament, niezalezny od prezydenta, nie.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
A wracając do tomatu: jeśli prezydent uznaje jakiś dokument za niekorzystny ale został on przyjęty przez parlament a populacja aż nóżkami do niego przebiera - czy powinien go podpisać?
Moim zdaniem tak, bo prezydent nie jest monarchą, który uosabia państwo i ma dbać o jego interesy bez względu na pragnienia ludu. Prezydent jest reprezentantem całego ludu - nie tylko tych co go wybrali (jak partie) ale wszystkich. Lud chce traktatu lesbońskiego? Lud będzie mieć traktat lesboński.
Więc oskarżanie Kaczyńskiego o zdradę jest zwykym pawiomiotnym oszczerstwem. Giertych i oszczerstwo, kto by pomyślał, co?
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Wracają do tomatu wyraźnie napisałem, ze chodziło o etap negocjacji, a nie ratyfikacji.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
The author has edited this post (w 13.06.2014)
"Pisior? Na mój nos on nie będzie długo dyrektorem" -- Donald Tusk
"Ale fajnie, Ruskie usmazyli Kaczora! Szkoda, ze nie usmazyli drugiego. A jeszcze większa, że nie usmazyli ich wszystkich".
A brakuje: "Ruskie? czy jednak Katastrofa? Posłanie ich na śmierć?"
"Pisior? Na mój nos on nie będzie długo dyrektorem" -- Donald Tusk
Inna jest pozycja wschodniego władcy, inna europejskiego króla, inna nowożytnego monarchy i jeszcze inna prezydenta, obojętnie jakiego państwa.
Wschodni władca jest państwem, więc jego decyzja a nawet kaprys jest wolą państwa - lud to obok pól, trzody i budynków jest po prostu dobytkiem i tyle się liczy co trzoda.
Pozycja europejskiego króla jest słabsza, jego władza nad ludem jest władzą ojca nad dziećmi ze wszelkimi tego konsekwencjami. Król ma dbać o lud bez względu na jego opinię - wiadomo, czasem dziecko kaprysi przy jedzeniu kaszki. I podobnie jak ojciec może zdradzić swą rodzinę, król może zdradzić państwo.
Nowożytny władca to już nie roi de France tylko empereur des Français. Taki król czy cysorz ma robić, to czego lud pragnie, choć oczywiście może ów lud do odpowiednich pragnień zachęcić.
Prezydent zaś to jedynie przewodniczący (praesidens) - gość, który ma otwierać i zamykać zebrania i udzielać głosu. Jego własne zdanie nie ma znaczenia a nawet nie powinno istnieć bez względu co tam robaczkami napisano na kartce śmiesznie nazwanej konstytutą. Chce lud traktatu lesbońskiego? Psim obowiązkiem prezydenta jest go podpisać bez względu na to, czy ów traktat się przysłuży czy zaszkodzi.
The author has edited this post (w 13.06.2014)
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
The author has edited this post (w 13.06.2014)
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
A zawód śp. Lech Kaczyński ma (EDIT: miał) taki sam jak ja.
The author has edited this post (w 13.06.2014)
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.