Pseudofachowcami mozna zalatwic kazde niedobory kadrowe. A przy okazji zaoszczędzić kase. Kiedys juz bylo ze nauczycielami zostawalo sie po rocznym kursie a sędziami po jakims szkoleniu (pewnie lepiej znasz szczegóły). Nie tedy droga. Kreowac rzeczywistosc na papierze latwo, w paktyce to nie zadziała.
Gdyby pseudo-pielęgniarki zarabialy np. 2000 to ile powinny zarabiać pielegniarki? A jezeli pseudo-pielegniarki 2000 to ile sanitariuszki albo salowe czy ratownicy medyczni, jesli jednym rosna zarobki to dlaczego nie podnieść np. rehabilitantom? To jest i bedzie lawina. Teraz mamy efekt zaspokajania żądań lekarzy kosztem innych grup zawodowych - obecnie pielęgniarki walczą o swoje.
Jeśli za granicą pielęgniarka zarabia średnio średnią krajową to myślę, że u nas mogłoby być podobnie. Średnia krajowa to jest ok. 3 tys. netto, czyli taka pseudo mogłaby 2 tys. Sędziowie po 1-rocznym kursie, tzw. Duraczówce byli za wczesnej komuny i tu nie chodziło o braki kadrowe, ale o szybką wymianę kadry na swoich.
Natomiast tu wcale nie musi chodzić o "pseudofachowców". Obecnie jest raczej mania papierków i formalnych wymogów, które są kompletnie bez sensu. Przykład z sądownictwa - kilka lat temu (I kadencja PO) wprowadzono, że cały sekretariat w sądach ma mieć wyższe studia. To jest generalnie praca polegająca na wklepywaniu w komputer, szyciu akt, adresowaniu kopert, kserowaniu itp. Potrzebna, ale naprawdę nie wymaga obiektywnie żadnych studiów. No i panie robiły politologię na KSW albo jakieś równie potrzebne im studia na Wyższej Szkole czegośtam i Bankowości w Chorzowie. Ileś kasy poszło do prywatnych uczelni, gdy akurat wchodziły niżowe roczniki, a społeczeństwo już się orientowało, że studia nic nie dają. A może o to chodziło? Więc wracając do pielęgniarek, ja nie jestem ekspertem od medycyny, ale jeśli przez wiele lat pielęgniarki mogły być po studium, to po co im lic./mgr? Żeby uznawać ich kompetencje zagranicą? To chyba właśnie nie leży w polskim interesie.
Tak , z ksztalceniem podyplomowym o to chodzilo. Kasa byla z grantow unijnych a ladowala w kieszeni szerko pojetej kadry wykladowczej, uczelni, ludzi z ministerstwa zdrowia i szkolnictwa wyższego. A unia jak to EU zainwestowala w sumie dla zaspokojena swoich potrzeb w zakresie kadry pielegnirskiej. Teraz zostalismy z reka w nocniku. Place podejrzewam beda sie ksztaltowac w takim ukladzie jak Ty to napisałeś, z lekka tendencja w dół. Doraźnie to załatwi problem. Na 5-10 lat. Będą sądować dopływ świeżej krwi i ewentualnie korygować zachęty placowe.
Tego typu protesty mogą się okazać największym zagrożeniem dobrej zmiany. Mieliśmy już i na tym forum ostre protesty w sprawie domniemanych zamiarów rządu w sprawie gimnazjów i będziemy je mieć w Polsce każdorazowo gdy naruszone zostaną lub choćby zagrożone jakiekolwiek partykularne interesy, szczególnie zawodowe. Zawodowe są szczególnie niebezpieczne bo polska demokracja skręciła w kierunku sztucznie wzmocnionego pseudosamorządu sitw zawodowych. Problem jest poważny z kilku powodów. Po pierwsze dlatego, że dobra zmiana opiera się na poparciu społecznym i szacunku rządzących do rządzonych. Tak więc rząd musi się liczyć z każdym protestem zorganizowanej, czy choćby nazwanej w mediach, grupy społecznej. To znakomicie odczytała opozycja i dlatego KOD jest bardziej niebezpieczny niż PO i Nowoczesna razem wzięte, mimo że jest wydmuszką z nikłym poparciem. Po drugie dlatego, że większość protestów ma, przynajmniej częściowo, poważne realne podstawy. To zwykle jakiś narosłe latami i niesprawiedliwe upośledzenia, nienaprawione błędy i krzywdy, a z drugiej strony nieuzasadnione przywileje i podtrzymywane siłą państwa przewagi. Protestują więc byli reżimowi artyści odcinani od dotacji tj tzw koryta i protestują pogardzane i dekadami upośledzone finansowo pielęgniarki. Rzecz w tym, że te protesty znajdują szerokie poparcie społeczne, ale nie idzie za nim gotowość do rezygnacji ze wspomnianych przywilejów. Zapłacić ma państwo, czyli w domyśle inni. Dlatego bardzo możliwe, że pielęgniarki zostaną poparte przez ordynatorów i profesorów zarabiających oficjalnie na kontrakcie po 30 tysięcy i biorących też oficjalnie po 500 złotych za kwadrans konsultacji, na których uzgadniają harmonogram zabiegów finansowanych z NFZ w państwowym szpitalu. Bardzo trudno rozsądzić i wyważyć racje, szczególnie pod presją manifestacji i medialnej nagonki. To prowadzi nieuchronnie do ciągłych konfliktów i twardych rozwiązań, z których zadowoleni będą niektórzy. Rząd chyba nie ma innego wyjścia niż tzw populizm, czy janosikowanie. Po latach panoszenia się buractwa przebranego w strój margrabiego to się przyda. Piszę to z pewną obawą, bo i mnie się może oberwać od nadgorliwych lub zwyczajnie nieuczciwych podoficerów dobrej zmiany.
rdr napisal(a): Rzad nie moze spelniac wszystkich zachcianek bo wtedy upadnie na 100%.
Zgadzam się a nawet dopowiem:
Rząd nie może spełniać jakichkolwiek zachcianek. A nawet musi zachcianki tępić jak zarazę. Wszystkie.
Zgadza się, ale najlepiej niech Waadza rozpocznie tępić jakiekolwiek zachcianki od tych własnych. Każda Waadza, każde jej zachcianki. Społeczeństwo (Łobywatele/poddani tejże Waadzy) bardzo szybko to dostrzegą i przyjmą bardzo pozytywnie
Pielęgniarki pracują w systemie zmianowym jak rozumiem, bo w nocy ktoś musi być - czy to są jakieś dyżury, inaczej płatne, albo nadgodziny jakieś? Jak to wygląda na tle lekarzy?
Art. 93 1. Czas pracy pracowników zatrudnionych w podmiocie leczniczym, z zastrzeżeniem art. 94 ust. 1, w przyjętym okresie rozliczeniowym, nie może przekraczać 7 godzin 35 minut na dobę i przeciętnie 37 godzin 55 minut na tydzień w przeciętnie pięciodniowym tygodniu pracy w przyjętym okresie rozliczeniowym. /.../ 4. Okres rozliczeniowy, o którym mowa w ust. 1-3, nie może przekraczać 3 miesięcy.
Art. 94. 1. Jeżeli jest to uzasadnione rodzajem pracy lub jej organizacją, w stosunku do pracowników mogą być stosowane rozkłady czasu pracy, w których dopuszczalne jest przedłużenie wymiaru czasu pracy do 12 godzin na dobę, z zastrzeżeniem art. 93 ust. 3 i 4. W rozkładach czas pracy pracowników, o których mowa w art. 93 ust. 1, nie może przekraczać przeciętnie 37 godzin 55 minut na tydzień w przyjętym okresie rozliczeniowym, a w stosunku do pracowników, o których mowa w art. 93 ust. 2 - przeciętnie 40 godzin na tydzień w przyjętym okresie rozliczeniowym. 2. Okres rozliczeniowy, o którym mowa w ust. 1, nie może być dłuższy niż miesiąc. W szczególnie uzasadnionych przypadkach okres rozliczeniowy może być przedłużony, nie więcej jednak niż do 4 miesięcy.
Art. 95. 1. Pracownicy wykonujący zawód medyczny i posiadający wyższe wykształcenie, zatrudnieni w podmiocie leczniczym wykonującym działalność leczniczą w rodzaju stacjonarne i całodobowe świadczenia zdrowotne mogą być zobowiązani do pełnienia w przedsiębiorstwie tego podmiotu dyżuru medycznego. 2. Dyżurem medycznym jest wykonywanie poza normalnymi godzinami pracy czynności zawodowych przez osoby, o których mowa w ust. 1, w podmiocie leczniczym wykonującym stacjonarne i całodobowe świadczenia zdrowotne. 3. Czas pełnienia dyżuru medycznego wlicza się do czasu pracy. 4. Praca w ramach pełnienia dyżuru medycznego może być planowana również w zakresie, w jakim będzie przekraczać 37 godzin 55 minut na tydzień w przyjętym okresie rozliczeniowym. Do pracy w ramach pełnienia dyżuru nie stosuje się przepisów art. 151 § 3, art. 1513 i art. 1514 ustawy z dnia 26 czerwca 1974 r. - Kodeks pracy. 5. Do wynagrodzenia za pracę w ramach pełnienia dyżuru medycznego stosuje się odpowiednio przepisy art. 1511 § 1-3 ustawy z dnia 26 czerwca 1974 r. - Kodeks pracy. 6. Zasad wynagradzania, o których mowa w przepisach art. 1511 § 1-3 ustawy z dnia 26 czerwca 1974 r. - Kodeks pracy, nie stosuje się do lekarzy stażystów, których zasady wynagradzania określają odrębne przepisy.
Art. 96. 1. Pracownicy, o których mowa w art. 95 ust. 1, mogą być, po wyrażeniu na to zgody na piśmie, zobowiązani do pracy w wymiarze przekraczającym przeciętnie 48 godzin na tydzień w przyjętym okresie rozliczeniowym. Przepisu art. 151 § 3 ustawy z dnia 26 czerwca 1974 r. - Kodeks pracy nie stosuje się. 2. Okres rozliczeniowy, o którym mowa w ust. 1, nie może być dłuższy niż 4 miesiące. 3. Pracodawca jest obowiązany prowadzić i przechowywać ewidencję czasu pracy pracowników, o których mowa w ust. 1, oraz udostępniać ją organom właściwym do sprawowania nadzoru i kontroli nad przestrzeganiem prawa pracy, które mogą, z powodów związanych z bezpieczeństwem lub zdrowiem pracowników, a także w celu zapewnienia właściwego poziomu udzielania świadczeń zdrowotnych, zakazać albo ograniczyć możliwość wydłużenia maksymalnego tygodniowego wymiaru czasu pracy. 4. Pracodawca nie może podejmować działań dyskryminujących wobec pracowników, którzy nie wyrazili zgody, o której mowa w ust. 1. 5. Pracodawca jest obowiązany dostarczać organom, o których mowa w ust. 3, na ich wniosek, informacje o przypadkach, w których pracownicy wyrazili zgodę w celu wykonywania pracy w wymiarze przekraczającym 48 godzin na tydzień w przyjętym okresie rozliczeniowym, o którym mowa w ust. 2. 6. Pracownik może cofnąć zgodę na pracę w wymiarze przekraczającym 48 godzin na tydzień w przyjętym okresie rozliczeniowym, informując o tym pracodawcę na piśmie, z zachowaniem miesięcznego okresu wypowiedzenia. 7. Do wynagrodzenia za pracę w wymiarze przekraczającym przeciętnie 48 godzin na tydzień w przyjętym okresie rozliczeniowym stosuje się odpowiednio art. 1511 § 1-3 ustawy z dnia 26 czerwca 1974 r. - Kodeks pracy.
Art. 99. Pracownikom wykonującym zawód medyczny, zatrudnionym w systemie pracy zmianowej w podmiocie leczniczym wykonującym działalność leczniczą w rodzaju stacjonarne i całodobowe świadczenia zdrowotne przysługuje dodatek w wysokości: 1) co najmniej 65% stawki godzinowej wynagrodzenia zasadniczego, obliczanej zgodnie z art. 98 ust. 3, za każdą godzinę pracy wykonywanej w porze nocnej; 2) co najmniej 45% stawki godzinowej wynagrodzenia zasadniczego, obliczanej zgodnie z art. 98 ust. 3, za każdą godzinę pracy wykonywanej w porze dziennej w niedziele i święta oraz dni wolne od pracy wynikające z przeciętnie pięciodniowego tygodnia pracy.
Komentarz
Gdyby pseudo-pielęgniarki zarabialy np. 2000 to ile powinny zarabiać pielegniarki?
A jezeli pseudo-pielegniarki 2000 to ile sanitariuszki albo salowe czy ratownicy medyczni, jesli jednym rosna zarobki to dlaczego nie podnieść np. rehabilitantom?
To jest i bedzie lawina. Teraz mamy efekt zaspokajania żądań lekarzy kosztem innych grup zawodowych - obecnie pielęgniarki walczą o swoje.
Do 1,5 sk to jeszcze daleka droga. Spokojnie.
Sędziowie po 1-rocznym kursie, tzw. Duraczówce byli za wczesnej komuny i tu nie chodziło o braki kadrowe, ale o szybką wymianę kadry na swoich.
Natomiast tu wcale nie musi chodzić o "pseudofachowców". Obecnie jest raczej mania papierków i formalnych wymogów, które są kompletnie bez sensu. Przykład z sądownictwa - kilka lat temu (I kadencja PO) wprowadzono, że cały sekretariat w sądach ma mieć wyższe studia. To jest generalnie praca polegająca na wklepywaniu w komputer, szyciu akt, adresowaniu kopert, kserowaniu itp. Potrzebna, ale naprawdę nie wymaga obiektywnie żadnych studiów. No i panie robiły politologię na KSW albo jakieś równie potrzebne im studia na Wyższej Szkole czegośtam i Bankowości w Chorzowie. Ileś kasy poszło do prywatnych uczelni, gdy akurat wchodziły niżowe roczniki, a społeczeństwo już się orientowało, że studia nic nie dają. A może o to chodziło?
Więc wracając do pielęgniarek, ja nie jestem ekspertem od medycyny, ale jeśli przez wiele lat pielęgniarki mogły być po studium, to po co im lic./mgr? Żeby uznawać ich kompetencje zagranicą? To chyba właśnie nie leży w polskim interesie.
Teraz zostalismy z reka w nocniku.
Place podejrzewam beda sie ksztaltowac w takim ukladzie jak Ty to napisałeś, z lekka tendencja w dół.
Doraźnie to załatwi problem. Na 5-10 lat.
Będą sądować dopływ świeżej krwi i ewentualnie korygować zachęty placowe.
Problem jest poważny z kilku powodów. Po pierwsze dlatego, że dobra zmiana opiera się na poparciu społecznym i szacunku rządzących do rządzonych. Tak więc rząd musi się liczyć z każdym protestem zorganizowanej, czy choćby nazwanej w mediach, grupy społecznej. To znakomicie odczytała opozycja i dlatego KOD jest bardziej niebezpieczny niż PO i Nowoczesna razem wzięte, mimo że jest wydmuszką z nikłym poparciem. Po drugie dlatego, że większość protestów ma, przynajmniej częściowo, poważne realne podstawy. To zwykle jakiś narosłe latami i niesprawiedliwe upośledzenia, nienaprawione błędy i krzywdy, a z drugiej strony nieuzasadnione przywileje i podtrzymywane siłą państwa przewagi. Protestują więc byli reżimowi artyści odcinani od dotacji tj tzw koryta i protestują pogardzane i dekadami upośledzone finansowo pielęgniarki. Rzecz w tym, że te protesty znajdują szerokie poparcie społeczne, ale nie idzie za nim gotowość do rezygnacji ze wspomnianych przywilejów. Zapłacić ma państwo, czyli w domyśle inni. Dlatego bardzo możliwe, że pielęgniarki zostaną poparte przez ordynatorów i profesorów zarabiających oficjalnie na kontrakcie po 30 tysięcy i biorących też oficjalnie po 500 złotych za kwadrans konsultacji, na których uzgadniają harmonogram zabiegów finansowanych z NFZ w państwowym szpitalu. Bardzo trudno rozsądzić i wyważyć racje, szczególnie pod presją manifestacji i medialnej nagonki.
To prowadzi nieuchronnie do ciągłych konfliktów i twardych rozwiązań, z których zadowoleni będą niektórzy. Rząd chyba nie ma innego wyjścia niż tzw populizm, czy janosikowanie. Po latach panoszenia się buractwa przebranego w strój margrabiego to się przyda. Piszę to z pewną obawą, bo i mnie się może oberwać od nadgorliwych lub zwyczajnie nieuczciwych podoficerów dobrej zmiany.
Rząd nie może spełniać jakichkolwiek zachcianek. A nawet musi zachcianki tępić jak zarazę. Wszystkie.
Kwoty robia wrażenie, zwlaszcza pozycja 2139 za godziny nadliczbowe
Rownie interesująca byłaby analogiczna rozpiska zarobków lekarzy z CZD
EDIT: http://www.tvn24.pl/list-matek-dzieci-z-centrum-zdrowia-dziecka-do-jaroslawa-kaczynskiego,650327,s.html
pamietacie, wtedy tezx uzyto pielegniarek...