Spirytus nie nadaje się szpecjalnie do spożycia drogą picia, gdyż jest robiony z najpodlejszych półproduktów - ot, do nasączenia tortu, do mazurka, do kremu do tortu tak, ale do picia nie. Wóda zasadniczo też jest niedobra - ja już dość dawno nie spożywałem w ilościach hurtowych trunków wysokoprocentowych, ale nawet wtedy, gdy jeszcze miałem okazję, unikałem wódy. Dobry samogon jest o wiele lepszy nawet od dobrej wódy.
Jak mam jakąś wódę w domu, to dodaję ją do zupy dyniowej (jak akurat jest sezon).
@pantelej powiedział(a):
Co jest nie tak we Włoszech?
Wiele czytam o losach paru inwestycji, to euro jest jednocześnie istotnym czynnikiem ale i wymówką. Nie, że w istocie chodzi o imputowane im lenistwo, ale jest jakiś problem mentalny z aspiracjami, formułowaniem celów i spojrzeniem w przyszłość.
Włosi są bardzo pracowici, zdolni, całkiem ambitni i dobrze zorganizowani. Problem z Włochami jest taki, że jest to państwo sklejone z kilku bardzo różnych kawałków i do dziś niezjednoczone. Lubię mówić Włochom, że wszystko co włoskie jest najlepsze w świecie: jedzenie, moda, sztuka, nauka, technologia, z wyjątkiem samych Włoch. Ten sam problem mieli Niemcy ale wielkie przesiedlenia po WWII ich nieco wymieszały. Co ciekawsze - Polska tego problemu nie miała mimo, że też sklejona z kilku kawałków. Bo ślunskiego pisorza poważnie traktować nie będziemy. Idzie na to, że zabory nie odcisnęły się za bardzo.
Ale z muzyką tak dobrze nie ma. Oczywiście do XVIII wieku byli w ścisłej czołówce, a może i byli najlepsi. W XIX wieku poszli w teatr, który zdominował warstwę muzyczną. Respighi był bardzo dobrym symfonikiem, ale był jeden, po jednym symfoniku tej klasy było już wtedy w każdym kraju.
@los powiedział(a):
Włosi są bardzo pracowici, zdolni, całkiem ambitni i dobrze zorganizowani. Problem z Włochami jest taki, że jest to państwo sklejone z kilku bardzo różnych kawałków i do dziś niezjednoczone. Lubię mówić Włochom, że wszystko co włoskie jest najlepsze w świecie: jedzenie, moda, sztuka, nauka, z wyjątkiem samych Włoch. Ten sam problem mieli Niemcy ale wielkie przesiedlenia po WWII ich nieco wymieszały. Co ciekawsze - Polska tego problemu nie miała mimo, że też sklejona z kilku kawałków. Bo ślunskiego pisorza poważnie traktować nie będziemy. Idzie na to, że zabory nie odcisnęły się za bardzo.
Jako wymowna ilustracja:
Mój dobry znajomy, inżynier, pracował na całym świecie, mieszkał przez długie lata na różnych kontynentach. Płynny francuski, angielski, portugalski, hiszpański, włoski. Z Wenecji.
Jak jechałem do Rzymu poprosiłem go o wskazówki. Odpowiedział mi, że niestety nie będzie mi w stanie pomóc, bo nigdy nie był.
@rozum.von.keikobad powiedział(a):
Ale z muzyką tak dobrze nie ma. Oczywiście do XVIII wieku byli w ścisłej czołówce, a może i byli najlepsi. W XIX wieku poszli w teatr, który zdominował warstwę muzyczną. Respighi był bardzo dobrym symfonikiem, ale był jeden, po jednym symfoniku tej klasy było już wtedy w każdym kraju.
No, XX wiek nie był dla nich szczególnie łaskawy. Ponadto mają też wyjątkowo słabo, jeśli chodzi o muzykę fortepianową – ostatnio szukałem jakichś bardziej konkretnych utworów fortepianowych i nic nie ma – sama drobnica (pomijam Busoniego, bo to był Włoch piszący po niemiecku ).
Też , chodzi mi jednak o styl – ale, żeby oddać sprawiedliwość, to u nas też wielu kompozytorów było zapatrzonych na Niemców, szczególnie na początku swoich karier, np. Szymanowski, Nowowiejski.
@pantelej powiedział(a):
Zawieszenie 100 lat temu -Pavesi p4
Słabo widać to zawieszenie, doczytałem że po dwie sprężyny na koło - ale ten system napędu na 4 koła i skrętu poprzez przegub w środku pojazdu rewelacyjny. Po wojnie taki system stosowała w ciągnikach rolniczych węgierska Dutra albo radziecki Kirowiec.
W każdym razie z włoską motoryzacją jest tak, że o czymkolwiek przeczytacie że Niemcy wprowadzili to pierwsi do seryjnej produkcji to na 99% jest to nieprawda i 10-20-30 lat wcześniej zrobili to Włosi.
@los powiedział(a):
Paolo Conte, Nino Rota, jest tego trochę. A XIX-wieczna opera to też muzyka.
Wiem, że kwestia gustu, ale o ile Donizettiego, Rossiniego i Belliniego mogę jeszcze z przyjemnością wysłuchać, nawet jeśli wolę starsze belcanto, o tyle Verdiego, Mascagniego, Boito czy tym bardziej Pucciniego już nie. Niektóre z tych dzieł bronią się jako całość, mają dobre libretta, więc można być zadowolonym ze spektaklu, z samej muzyki już nie. Oczywiście z Wagnerem jest na odwrót, teatralnie nuda, chodzi się na to tylko dla muzyki (no ewentualnie dla patriotyzmu, ale to trzeba być Niemcem).
@rozum.von.keikobad powiedział(a):
Ale z muzyką tak dobrze nie ma. Oczywiście do XVIII wieku byli w ścisłej czołówce, a może i byli najlepsi. W XIX wieku poszli w teatr, który zdominował warstwę muzyczną. Respighi był bardzo dobrym symfonikiem, ale był jeden, po jednym symfoniku tej klasy było już wtedy w każdym kraju.
No, XX wiek nie był dla nich szczególnie łaskawy. Ponadto mają też wyjątkowo słabo, jeśli chodzi o muzykę fortepianową – ostatnio szukałem jakichś bardziej konkretnych utworów fortepianowych i nic nie ma – sama drobnica (pomijam Busoniego, bo to był Włoch piszący po niemiecku ).
Clementi, koncerty Paisiella, Scarlatti pisał na klawesyn, ale dobrze zagrany daje radę na fortepianie. Ja jeszcze lubię sonaty Cimarosy, ale to specyficzne utwory, bardzo lapidarne.
Ale to wszystko do XVIII wieku, nie później (Clementi metrkalnie do lat 20. XIX wieku, ale stylistycznie w XVIII)
Dalej, muzyka filmowa. Rota jest głównym argumentem, żeby nie wyłączyć z nudów filmu Felliniego, Badalamenti też pisał niezłą muzykę. Pytanie czy to jest najlepsze na świecie. No i chyba nie, tej klasy muzykę filmową tworzy dziś wielu twórców.
Komentarz
A poniżej tamże:
E, za pięć lat rynek bimbru opanują Rusini i będzie za 30 zł.
Za 30 to jest litr spirytusu. Czysty 95% - 35.
u mnie w monopolu po 72 zł
za pół litra
Spirytus nie nadaje się szpecjalnie do spożycia drogą picia, gdyż jest robiony z najpodlejszych półproduktów - ot, do nasączenia tortu, do mazurka, do kremu do tortu tak, ale do picia nie. Wóda zasadniczo też jest niedobra - ja już dość dawno nie spożywałem w ilościach hurtowych trunków wysokoprocentowych, ale nawet wtedy, gdy jeszcze miałem okazję, unikałem wódy. Dobry samogon jest o wiele lepszy nawet od dobrej wódy.
Jak mam jakąś wódę w domu, to dodaję ją do zupy dyniowej (jak akurat jest sezon).
Wiele czytam o losach paru inwestycji, to euro jest jednocześnie istotnym czynnikiem ale i wymówką. Nie, że w istocie chodzi o imputowane im lenistwo, ale jest jakiś problem mentalny z aspiracjami, formułowaniem celów i spojrzeniem w przyszłość.
Włosi są bardzo pracowici, zdolni, całkiem ambitni i dobrze zorganizowani. Problem z Włochami jest taki, że jest to państwo sklejone z kilku bardzo różnych kawałków i do dziś niezjednoczone. Lubię mówić Włochom, że wszystko co włoskie jest najlepsze w świecie: jedzenie, moda, sztuka, nauka, technologia, z wyjątkiem samych Włoch. Ten sam problem mieli Niemcy ale wielkie przesiedlenia po WWII ich nieco wymieszały. Co ciekawsze - Polska tego problemu nie miała mimo, że też sklejona z kilku kawałków. Bo ślunskiego pisorza poważnie traktować nie będziemy. Idzie na to, że zabory nie odcisnęły się za bardzo.
U mnie też, mówię u bimbrownika.
plus, koniecznie perfumy
No a włoska inżynieria i technika, ze szczególnym uwzględnieniem budowy maszyn? Klasa światowa!
Ale z muzyką tak dobrze nie ma. Oczywiście do XVIII wieku byli w ścisłej czołówce, a może i byli najlepsi. W XIX wieku poszli w teatr, który zdominował warstwę muzyczną. Respighi był bardzo dobrym symfonikiem, ale był jeden, po jednym symfoniku tej klasy było już wtedy w każdym kraju.
.
No samochody robili najlepsze.
Do dziś robią te najbardziej pożądane.
Zawieszenie 100 lat temu -Pavesi p4
Jako wymowna ilustracja:
Mój dobry znajomy, inżynier, pracował na całym świecie, mieszkał przez długie lata na różnych kontynentach. Płynny francuski, angielski, portugalski, hiszpański, włoski. Z Wenecji.
Jak jechałem do Rzymu poprosiłem go o wskazówki. Odpowiedział mi, że niestety nie będzie mi w stanie pomóc, bo nigdy nie był.
No, XX wiek nie był dla nich szczególnie łaskawy. Ponadto mają też wyjątkowo słabo, jeśli chodzi o muzykę fortepianową – ostatnio szukałem jakichś bardziej konkretnych utworów fortepianowych i nic nie ma – sama drobnica (pomijam Busoniego, bo to był Włoch piszący po niemiecku ).
W sensie, że marsze pisał?
Też , chodzi mi jednak o styl – ale, żeby oddać sprawiedliwość, to u nas też wielu kompozytorów było zapatrzonych na Niemców, szczególnie na początku swoich karier, np. Szymanowski, Nowowiejski.
Al Bano
Ennio Morricone
Angelo Badalamenti
Jajnik w pikielhaubie robi, jak to teraz mówi młodzież, robotę.
Adriano Celentano
Paolo Conte, Nino Rota, jest tego trochę. A XIX-wieczna opera to też muzyka.
Słabo widać to zawieszenie, doczytałem że po dwie sprężyny na koło - ale ten system napędu na 4 koła i skrętu poprzez przegub w środku pojazdu rewelacyjny. Po wojnie taki system stosowała w ciągnikach rolniczych węgierska Dutra albo radziecki Kirowiec.
https://www.dws-xip.com/encyklopedia/vehp4-gr/
W każdym razie z włoską motoryzacją jest tak, że o czymkolwiek przeczytacie że Niemcy wprowadzili to pierwsi do seryjnej produkcji to na 99% jest to nieprawda i 10-20-30 lat wcześniej zrobili to Włosi.
Wiem, że kwestia gustu, ale o ile Donizettiego, Rossiniego i Belliniego mogę jeszcze z przyjemnością wysłuchać, nawet jeśli wolę starsze belcanto, o tyle Verdiego, Mascagniego, Boito czy tym bardziej Pucciniego już nie. Niektóre z tych dzieł bronią się jako całość, mają dobre libretta, więc można być zadowolonym ze spektaklu, z samej muzyki już nie. Oczywiście z Wagnerem jest na odwrót, teatralnie nuda, chodzi się na to tylko dla muzyki (no ewentualnie dla patriotyzmu, ale to trzeba być Niemcem).
Clementi, koncerty Paisiella, Scarlatti pisał na klawesyn, ale dobrze zagrany daje radę na fortepianie. Ja jeszcze lubię sonaty Cimarosy, ale to specyficzne utwory, bardzo lapidarne.
Ale to wszystko do XVIII wieku, nie później (Clementi metrkalnie do lat 20. XIX wieku, ale stylistycznie w XVIII)
Zielińskiego można nie lubić ale jest gigantem opery.
Dalej, muzyka filmowa. Rota jest głównym argumentem, żeby nie wyłączyć z nudów filmu Felliniego, Badalamenti też pisał niezłą muzykę. Pytanie czy to jest najlepsze na świecie. No i chyba nie, tej klasy muzykę filmową tworzy dziś wielu twórców.
Italo Disco też daje radę