Pezydent Donald Trump dotrzymał słowa, że "trzeba coś zrobić" z fejknjusami (redakcjami). I zakazał wstępu na konferencje prasowe Białego Domu dziennikarzom: CNN, The NYT, The Hill, Politico, BuzzFeed, the Daily Mail, BBC, the Los Angeles Times and the New York Daily News.
zerohedge njus Wpuszcza się: ABC, NBC, CBS, FOX, Breitbart, Washington Times, One America Network
by Tyler Durden Feb 24, 2017 2:08 PM
Just a few hours after Trump warned during his CPAC speech that "we're gonna do something about the media", he did just that after the White House barred a number of news outlets from covering Sean Spicer’s Q&A session on Friday afternoon. Spicer decided to hold an off-camera “gaggle” with reporters inside his West Wing office instead of the traditional on-camera briefing in the James S. Brady Press Briefing Room according to press reports.
Among the outlets not permitted to cover the gaggle were various news organizations that Trump has singled out in the past including CNN, The NYT, The Hill, Politico, BuzzFeed, the Daily Mail, BBC, the Los Angeles Times and the New York Daily News.
Several non mainstream outlets were allowed into Spicer’s office, including Breitbart, the Washington Times and One America News Network. Several other major news organizations were also let in to cover the gaggle. That group included ABC, CBS, NBC, Fox, Reuters and Bloomberg, however AP and Time have boycotted the event.
The White House Correspondents’ Association sharply criticized the decision.
“The WHCA board is protesting strongly against how today's gaggle is being handled by the White House,” Jeff Mason, the association’s president, said in a statement. “We encourage the organizations that were allowed in to share the material with others in the press corps who were not,” he added. “The board will be discussing this further with White House staff.”
The New York Times' Peter Bakersaid he "can't remember any press secretary from Clinton, Bush or Obama canceling briefing and handpicking small group for gaggle."
A White House spokesman did not respond to a request for comment.
CNN's political reporter Sara Murray confirmed that CNN has been blocked from attending a White House press briefing this morning. (..)
We now expect most if not all of the presidential press corps to boycott all future White House media events, as the war between Trump and the media goes nuclear.
Tyler Durden, Zerohedge napisal(a): We now expect most if not all of the presidential press corps to boycott all future White House media events, as the war between Trump and the media goes nuclear.
No to nie przychodźcie, łaskawcy. I manipulanci jak u nas, to nie jest wojna z mediami lecz z "fake news".
//edit: romeck. Dodałem cytat dla jasności wpisu.//
Pokerowa zagrywka, połączona z amerykańską wersją Blitzkriegu. Wojna o przekaz medialny jest kluczowa. Jeżeli nie da się wygrać to trzeba chociaż stonować. Trump pojechał grubo, wywraca stolik.
extraneus napisal(a): Ciekawe, czy ci milej widziani, w geście solidarności zawodowej, będą bojkotować albo trollować? Nie mamy chyba złudzeń, że u nas tak właśnie by było?
Na razie 'pokrzywdzeni' gulgoczą i wzywają wszystkich do bojkotu solidarnościowego.
Nie było w historii III RP tak bezczelnego przejęcia mediów publicznych. Zawsze to był proces, który w efekcie dawał rezultat podobny, ale rozpisany na jakiś okres. Szczytem bezczelności było postawienie na czele TVP jednej z najbardziej znienawidzonych osób przez drugą stronę - czyli Kurskiego. Zupełnie nikt się liczył, że może to się komuś nie spodobać. Wszystko co zrobił PiS na początku to było wywrócenie stolika, na już, Trybunał Konstytucyjny to był majstersztyk. Bez strat. A potencjalnie zagrożenie było wielkie.
Ale mamy Wielkiego Szu. Który zerka w karty przeciwnika. Nie wiem czy Trump nie przeszacowuje siły swoich kart.
Nie było w historii III RP tak bezczelnego przejęcia mediów publicznych. Zawsze to był proces, który w efekcie dawał rezultat podobny, ale rozpisany na jakiś okres. Szczytem bezczelności było postawienie na czele TVP jednej z najbardziej znienawidzonych osób przez drugą stronę - czyli Kurskiego. Zupełnie nikt się liczył, że może to się komuś nie spodobać. Wszystko co zrobił PiS na początku to było wywrócenie stolika, na już, Trybunał Konstytucyjny to był majstersztyk. Bez strat. A potencjalnie zagrożenie było wielkie.
Ale mamy Wielkiego Szu. Który zerka w karty przeciwnika. Nie wiem czy Trump nie przeszacowuje siły swoich kart.
Też nie wiem. Ważne by Trump wiedział.
A co przejęcia telewizorni przez pana K. Wiem marudzę, ale wolałbym aby przejęcie było mniej spektakularne, a to co widoczne w TV o wiele lepsze.
Niniejszym ogłaszam, że Smoleńsk nie jest już najgorszym filmem w historii kina. Najgorszym filmem w historii kina jest "Hillary's America: The Secret History of the Democratic Party" Dinesha D'Souzy, film przez który podobno wygrał Trump.
Ech, czy oni muszą być tak schematyczni i przewidywalni?
Permanenty atak mediów, zagrożenie impeachmentem, chaos w administracji (zwłaszcza polityka zagraniczna), coraz wyrażniejsze sygnały irytacji w PR no i chyba zmęczenie samego Trumpa.
Normalka. Chyba się tego spodziewał. Najgorsze to ta PR i fakt że dość łatwo ulega naciskom na wyrzucanie najbliższych współpracowników lub też ma ich dość przypadkowych.
O tym, że Donald Trump jako prezydent nie będzie miał łatwego życia z własnymi służbami, wiadomo było od początku. Już tydzień po inauguracji wybuchł skandal, gdy jedna z agentek Secret Service przyznała na portalu społecznościowym, że w razie zamachu nie zasłaniałaby Trumpa. Teraz też nikt go nie zasłania.
Wszystkie jego błędy, niedyskrecje i niezręczności natychmiast wyciągane są na światło dzienne. Nie może liczyć na taką ochronę otoczenia, jaką miał choćby zamieszany w aferę Iran-Contras, a potem cierpiący na chorobę Alzheimera Reagan. Trzeba przyznać, że i sam prezydent okazał się politycznie niefrasobliwy. Nie obsadził większości stanowisk, które mógł, własnymi nominatami. Za to zajmującym je ludziom poprzedniej administracji ciągle powtarzał, że trzeba się rozprawić z waszyngtońskimi elitami i odchudzić rząd. Stawiane mu zarzuty, że rozmawiał z byłym już szefem FBI i prosił o zakończenie śledztwa ws. gen. Flynna i jego współpracy z Rosją, są bardzo poważne. W podobnej sytuacji Richard Nixon musiał odejść. Nawet jeśli Trumpa nie spotka impeachment i nie utraci urzędu, to jego prezydentura utknie na mieliźnie.
Jeśli USA są krajem, w którym Prezydentowi grozi impeachment, za wyrażenie swojego zdania na temat działań jakiejś służby - FBI czy CIA, w formie o którą oskarżą się Trumpa, to znaczy, że Prezydent w USA nie ma żadnej władzy. To by oznaczało, że w USA tak jak w dawnym ZSRR i zapewne obecnej Rosji rządzi "grupa trzymająca władzę" złożona głownie ze szkolonych szpiegów i inżynierów społecznych.
Wczoraj słuchałem rozmowy Zbigniewa Lewickiego i Marka Ostrowskiego w TVN24. Według Lewickiego już podczas szczytu NATO w Warszawie wysoko postawiona urzędniczka administracji Obamy mówiła, że w razie, gdy "oni jakimś cudem wybiorą Trumpa, my będziemy musieli zastosować wobec niego impeachment" - to tak apropos tego, co Rafał wyżej napisał.
Swoją drogą Lewicki, który w czasie kampanii i podczas pierwszych miesięcy prezydentury wyraźnie kibicował Trumpowi, teraz mówi w zasadzie to co Kuź napisał: impeachmentu nie będzie, ale ta prezydentura już została ubezwłasnowolniona.
Po wyborach we Francji Polska będzie poddawana bardzo silnej presji dotyczącej przyjęcia euro, a także niekorzystnych dla nas transakcji - np. zakupu od Francji elektrowni atomowych w ramach rekompensaty za rezygnację z caracali
— mówi PAP ekonomista Cezary Mech. Ponadto - jak zaznaczył - „całe działanie jądra Unii idzie w kierunku takim, że transfery do Polski nie tylko nie ulegną wzrostowi, ale się zmniejszą”. Będzie wywierana na nas wszelkiego typu presja - w postaci tak działań zakulisowych, jak i frontalnych ataków, skłaniająca nas do niekorzystnych decyzji, zakupów i transakcji. Wspólnie będą ją wywierać Francja i Niemcy, więc będzie o wiele silniejsza — powiedział PAP Cezary Mech, b. prezes Urzędu Nadzoru nad Funduszami Emerytalnymi i b. wiceminister finansów, pytany o gospodarcze skutki dla Polski wyboru Emmanuela Macrona na prezydenta Francji. W jego ocenie „w sytuacji, gdy strefa euro powinna się rozpaść, my będziemy poddawani bardzo silnemu naciskowi na to, żeby do niej wejść”. Zdaniem Cezarego Mecha, euro powinno zniknąć, gdyż jego obowiązywanie przynosi więcej strat niż korzyści. Podał przykład Grecji jako „ofiary” wspólnej waluty. We Włoszech euro doprowadziło do olbrzymiego zadłużenia publicznego i zastoju gospodarczego. Podobna sytuacja dotyczy Hiszpanii i Portugalii — wskazał. Przed zakończeniem obecnej perspektywy finansowej będziemy zmuszani do wejścia do strefy euro, ponieważ u nas inwestorzy zagraniczni mają bardzo dużą pozycję majątkową - ponad 2 bln zł. Oni - wpływając na procesy polityczne, przebieg debaty, media, polityków - w najróżniejszy sposób będą dążyli do przyjęcia euro przez Polskę, niezależne od opcji sprawującej władzę po to, aby ich inwestycje nie miały ekspozycji walutowej, sprawiającej, że w sytuacji spadku transferów unijnych - po osłabieniu się złotego - ponieśliby straty — argumentował. Jednak - zdaniem tego eksperta - słabość Polski nie polega na tym, że nie jesteśmy w strefie euro, a na tym, że po przyjęciu Traktatu Lizbońskiego mamy bardzo mały wpływ na proces podejmowania decyzji we Wspólnocie. Jeśli chodzi o UE dwóch prędkości, to kluczowe jest nie to, w której prędkości dane państwo się znajduje, a jaki ma wpływ polityczny, i w którym kierunku będzie szła redystrybucja. Polska - niezależnie od tego czy wejdzie do strefy euro czy nie, jeśli chodzi o możliwości transferów, jak i wpływania na decyzje, ma minimalne możliwości — przekonywał Cezary Mech. Natomiast przyjęcie wspólnej waluty - jego zdaniem - „stwarzałoby dla nas ryzyko znalezienia się w sytuacji Grecji”. W czasie kryzysu, który nadejdzie, będziemy zmuszeni do zredukowania wydatków publicznych, obniżania wynagrodzeń, emerytur i innych świadczeń. Już zresztą słyszymy postulaty wprowadzania tzw. emerytur obywatelskich, czyli znacznie niższych świadczeń, ale równych — wskazał. Kolejną konsekwencją wyboru Macrona - uważa ekonomista - będzie „nacisk na Polskę, byśmy zrekompensowali Francji rezygnację z zakupu caracali np. poprzez zakup elektrowni atomowych od Francji”. Już strach przed Macronem spowodował, że odkupiliśmy od Francuzów EDF Polska SA i w efekcie akcje spółki PGE spadły o 8 proc. Co oznacza, że inwestorzy uznali, iż przepłacono za nie aż 2 mld zł — podkreślił. Jak ocenił, w dalszym ciągu będą też torpedowane próby wprowadzania u nas podatków sektorowych np. od sklepów, ponieważ Francuzi mają duży udział w sektorze handlu wielkopowierzchniowego w naszym kraju. I to mimo tego, że u siebie mają podobną daninę — zaznaczył. Pytany, jakie w tej sytuacji mamy pole manewru, odpowiedział, że powinniśmy dążyć do silnej współpracy z USA w ramach przeciwwagi dla sojuszu niemiecko-francuskiego. Nasza współpraca z Niemcami zawsze kończyła się bowiem podporządkowaniem się przez nas Berlinowi — przekonywał. Z drugiej strony powinniśmy wykorzystać to, że obecnie Chiny są wielokrotnie silniejsze i bogatsze od Rosji. Wskazana byłaby zatem współpraca z Chinami jako przeciwwagą dla Rosji. Zwłaszcza, że jest to kraj, który ma największe możliwości finansowe, wsparcia gospodarczego, jest zainteresowany dostępem do rynku europejskiego, a my potrzebujemy tworzenia miejsc pracy o wyższej wartości dodanej po to, żeby wesprzeć proces konwergencji, czyli doganiania Zachodu — uważa Cezary Mech. Powinniśmy też pamiętać o tym, jak ważny jest wzrost wynagrodzeń i go wspierać, czemu szkodzi imigracja z Ukrainy. W sytuacji kiedy w Polsce istnieje bardzo dużo instytucji gospodarczych kontrolowanych przez zagranicznych partnerów, oni nie mają żadnych zahamowań do maksymalizacji zysku poprzez redukowanie naszych wynagrodzeń i zastępowanie drogich Polaków tańszymi imigrantami. Polskie władze powinny dążyć do wzrostu wynagrodzeń Polaków, niestety - ściągając do Polski Ukraińców - czynią przeciwnie. Nawet gdyby Japonia zastosowała taka taktykę jak my, znalazłaby się tam połowa Filipińczyków i by zbankrutowała! — dowodził ekspert.
Pytany o skutki francuskich wyborów dla całej UE, Mech wskazał, że „reakcje rynków na ten wybór były bardzo pozytywne, co wynika z tego, że uznano, iż wygrała osoba, która będzie bardzo silnie współpracować z Niemcami, jeżeli chodzi o prowadzenie UE, i że ta współpraca oznacza dużą dozę stabilności dla rynków kapitałowych”.
W jego ocenie zwycięstwo Macrona oznacza, że „odsuwana jest niepewność dotycząca rozpadu strefy euro”. Zmalały obawy, że Włochy - największa ofiara strefy euro - będą dążyć do jej opuszczenia. Realizacja pomysłów Macrona oznacza przedłużanie nieefektywności strefy euro poprzez transferowanie i nagradzanie Francji — zaznaczył. Francja współpracując z Niemcami, będzie na tym korzystać, przyczyni się do tego m.in. realizacja propozycji, by utworzyć wspólny budżet strefy. A z drugiej strony Niemcy nadal będą głównym beneficjentem wspólnej waluty, a także tego, że nie będzie dążenia do znaczącego zwiększenia transferów, których oni byliby głównymi płatnikami — kontynuował Cezary Mech. Jak powiedział, postulat zmniejszenia transferów do krajów „peryferyjnych” zaczęto podnosić już w związku z Brexitem. Debata o dwóch prędkościach bardzo dobrze wpisuje się w tę kampanię, ponieważ umożliwia takie przemodelowanie transferów, by kraje, które są płatnikami netto, mniej łożyły na rzecz państw takich jak Polska, a w większym stopniu finansowały przedsięwzięcia, które uważają za warte wsparcia, co w praktyce będzie oznaczało projekty głównie francuskie — ocenił ekonomista. W efekcie współpracy francusko-niemieckiej Polska będzie znacząco poszkodowana i o ograniczonej skali manewru — konkludował. Rozmawiała Sonia Sobczyk (PAP)/ems
Komentarz
Pezydent Donald Trump dotrzymał słowa, że "trzeba coś zrobić" z fejknjusami (redakcjami).
I zakazał wstępu na konferencje prasowe Białego Domu dziennikarzom:
CNN, The NYT, The Hill, Politico, BuzzFeed, the Daily Mail, BBC, the Los Angeles Times and the New York Daily News.
zerohedge njus
Wpuszcza się: ABC, NBC, CBS, FOX, Breitbart, Washington Times, One America Network
//edit: romeck. Dodałem cytat dla jasności wpisu.//
Nie mamy chyba złudzeń, że u nas tak właśnie by było?
A u nas da sie????
W dobie Interneta se dużo nagulgoczą.
Ale mamy Wielkiego Szu. Który zerka w karty przeciwnika. Nie wiem czy Trump nie przeszacowuje siły swoich kart.
A co przejęcia telewizorni przez pana K. Wiem marudzę, ale wolałbym aby przejęcie było mniej spektakularne, a to co widoczne w TV o wiele lepsze.
A wiecie dlaczego? Bo jakby kalkulował i się pieścił, to już by przegrał. Oni jazgoczą, bo nie mogą grać w swoją grę i na swoich zasadach.
Ech, czy oni muszą być tak schematyczni i przewidywalni?
Zaczynam się domyślać, czemu k***s Bezos kazał skasować fora dyskusyjne na IMDB.
Donoszą plotkary z twittera
Swoją drogą Lewicki, który w czasie kampanii i podczas pierwszych miesięcy prezydentury wyraźnie kibicował Trumpowi, teraz mówi w zasadzie to co Kuź napisał: impeachmentu nie będzie, ale ta prezydentura już została ubezwłasnowolniona.
http://wpolityce.pl/gospodarka/340675-ekonomista-ostrzega-przed-naciskiem-francji-i-niemiec-polska-bedzie-poddawana-bardzo-silnej-presji-dotyczacej-przyjecia-euro
Po wyborach we Francji Polska będzie poddawana bardzo silnej presji dotyczącej przyjęcia euro, a także niekorzystnych dla nas transakcji - np. zakupu od Francji elektrowni atomowych w ramach rekompensaty za rezygnację z caracali
— mówi PAP ekonomista Cezary Mech.
Ponadto - jak zaznaczył - „całe działanie jądra Unii idzie w kierunku takim, że transfery do Polski nie tylko nie ulegną wzrostowi, ale się zmniejszą”.
Będzie wywierana na nas wszelkiego typu presja - w postaci tak działań zakulisowych, jak i frontalnych ataków, skłaniająca nas do niekorzystnych decyzji, zakupów i transakcji. Wspólnie będą ją wywierać Francja i Niemcy, więc będzie o wiele silniejsza
— powiedział PAP Cezary Mech, b. prezes Urzędu Nadzoru nad Funduszami Emerytalnymi i b. wiceminister finansów, pytany o gospodarcze skutki dla Polski wyboru Emmanuela Macrona na prezydenta Francji.
W jego ocenie „w sytuacji, gdy strefa euro powinna się rozpaść, my będziemy poddawani bardzo silnemu naciskowi na to, żeby do niej wejść”. Zdaniem Cezarego Mecha, euro powinno zniknąć, gdyż jego obowiązywanie przynosi więcej strat niż korzyści. Podał przykład Grecji jako „ofiary” wspólnej waluty.
We Włoszech euro doprowadziło do olbrzymiego zadłużenia publicznego i zastoju gospodarczego. Podobna sytuacja dotyczy Hiszpanii i Portugalii
— wskazał.
Przed zakończeniem obecnej perspektywy finansowej będziemy zmuszani do wejścia do strefy euro, ponieważ u nas inwestorzy zagraniczni mają bardzo dużą pozycję majątkową - ponad 2 bln zł. Oni - wpływając na procesy polityczne, przebieg debaty, media, polityków - w najróżniejszy sposób będą dążyli do przyjęcia euro przez Polskę, niezależne od opcji sprawującej władzę po to, aby ich inwestycje nie miały ekspozycji walutowej, sprawiającej, że w sytuacji spadku transferów unijnych - po osłabieniu się złotego - ponieśliby straty
— argumentował.
Jednak - zdaniem tego eksperta - słabość Polski nie polega na tym, że nie jesteśmy w strefie euro, a na tym, że po przyjęciu Traktatu Lizbońskiego mamy bardzo mały wpływ na proces podejmowania decyzji we Wspólnocie.
Jeśli chodzi o UE dwóch prędkości, to kluczowe jest nie to, w której prędkości dane państwo się znajduje, a jaki ma wpływ polityczny, i w którym kierunku będzie szła redystrybucja. Polska - niezależnie od tego czy wejdzie do strefy euro czy nie, jeśli chodzi o możliwości transferów, jak i wpływania na decyzje, ma minimalne możliwości
— przekonywał Cezary Mech.
Natomiast przyjęcie wspólnej waluty - jego zdaniem - „stwarzałoby dla nas ryzyko znalezienia się w sytuacji Grecji”.
W czasie kryzysu, który nadejdzie, będziemy zmuszeni do zredukowania wydatków publicznych, obniżania wynagrodzeń, emerytur i innych świadczeń. Już zresztą słyszymy postulaty wprowadzania tzw. emerytur obywatelskich, czyli znacznie niższych świadczeń, ale równych
— wskazał.
Kolejną konsekwencją wyboru Macrona - uważa ekonomista - będzie „nacisk na Polskę, byśmy zrekompensowali Francji rezygnację z zakupu caracali np. poprzez zakup elektrowni atomowych od Francji”.
Już strach przed Macronem spowodował, że odkupiliśmy od Francuzów EDF Polska SA i w efekcie akcje spółki PGE spadły o 8 proc. Co oznacza, że inwestorzy uznali, iż przepłacono za nie aż 2 mld zł
— podkreślił.
Jak ocenił, w dalszym ciągu będą też torpedowane próby wprowadzania u nas podatków sektorowych np. od sklepów, ponieważ Francuzi mają duży udział w sektorze handlu wielkopowierzchniowego w naszym kraju.
I to mimo tego, że u siebie mają podobną daninę
— zaznaczył.
Pytany, jakie w tej sytuacji mamy pole manewru, odpowiedział, że powinniśmy dążyć do silnej współpracy z USA w ramach przeciwwagi dla sojuszu niemiecko-francuskiego.
Nasza współpraca z Niemcami zawsze kończyła się bowiem podporządkowaniem się przez nas Berlinowi
— przekonywał.
Z drugiej strony powinniśmy wykorzystać to, że obecnie Chiny są wielokrotnie silniejsze i bogatsze od Rosji. Wskazana byłaby zatem współpraca z Chinami jako przeciwwagą dla Rosji. Zwłaszcza, że jest to kraj, który ma największe możliwości finansowe, wsparcia gospodarczego, jest zainteresowany dostępem do rynku europejskiego, a my potrzebujemy tworzenia miejsc pracy o wyższej wartości dodanej po to, żeby wesprzeć proces konwergencji, czyli doganiania Zachodu
— uważa Cezary Mech.
Powinniśmy też pamiętać o tym, jak ważny jest wzrost wynagrodzeń i go wspierać, czemu szkodzi imigracja z Ukrainy. W sytuacji kiedy w Polsce istnieje bardzo dużo instytucji gospodarczych kontrolowanych przez zagranicznych partnerów, oni nie mają żadnych zahamowań do maksymalizacji zysku poprzez redukowanie naszych wynagrodzeń i zastępowanie drogich Polaków tańszymi imigrantami. Polskie władze powinny dążyć do wzrostu wynagrodzeń Polaków, niestety - ściągając do Polski Ukraińców - czynią przeciwnie. Nawet gdyby Japonia zastosowała taka taktykę jak my, znalazłaby się tam połowa Filipińczyków i by zbankrutowała!
— dowodził ekspert.
Pytany o skutki francuskich wyborów dla całej UE, Mech wskazał, że „reakcje rynków na ten wybór były bardzo pozytywne, co wynika z tego, że uznano, iż wygrała osoba, która będzie bardzo silnie współpracować z Niemcami, jeżeli chodzi o prowadzenie UE, i że ta współpraca oznacza dużą dozę stabilności dla rynków kapitałowych”.
W jego ocenie zwycięstwo Macrona oznacza, że „odsuwana jest niepewność dotycząca rozpadu strefy euro”.
Zmalały obawy, że Włochy - największa ofiara strefy euro - będą dążyć do jej opuszczenia. Realizacja pomysłów Macrona oznacza przedłużanie nieefektywności strefy euro poprzez transferowanie i nagradzanie Francji
— zaznaczył.
Francja współpracując z Niemcami, będzie na tym korzystać, przyczyni się do tego m.in. realizacja propozycji, by utworzyć wspólny budżet strefy. A z drugiej strony Niemcy nadal będą głównym beneficjentem wspólnej waluty, a także tego, że nie będzie dążenia do znaczącego zwiększenia transferów, których oni byliby głównymi płatnikami
— kontynuował Cezary Mech.
Jak powiedział, postulat zmniejszenia transferów do krajów „peryferyjnych” zaczęto podnosić już w związku z Brexitem.
Debata o dwóch prędkościach bardzo dobrze wpisuje się w tę kampanię, ponieważ umożliwia takie przemodelowanie transferów, by kraje, które są płatnikami netto, mniej łożyły na rzecz państw takich jak Polska, a w większym stopniu finansowały przedsięwzięcia, które uważają za warte wsparcia, co w praktyce będzie oznaczało projekty głównie francuskie
— ocenił ekonomista.
W efekcie współpracy francusko-niemieckiej Polska będzie znacząco poszkodowana i o ograniczonej skali manewru
— konkludował.
Rozmawiała Sonia Sobczyk (PAP)/ems