@KazioToJa powiedział(a):
wypieranie przez Dudę informacji, że lud głosował na kandydata PiS a nie na Dudę. Smuteczek> @Mania powiedział(a):
Stanowski podsumowuje debatę o CPK
no i widać jakim jest znawcą. Rozumiem, że jest lemingiem próbującym oderwać się od świrów i nieudaczników z PO, ale jego zarzuty wobec PiS o to, że zajmował nie zajmował się konkretami tylko prowadził spory ideologiczne jest od czapy. Drogi, przekop mierzei, nowy port kontenerowy w Gdańsku, tunel w Szczecinie - to tak z głowy mogę wymienić. Działało sprawnie, do tego samorządy dostały masę pieniędzy na swoje inwestycje. Również CPK - budowa trwała. Co prawda na razie jest w fazie przygotowywania papierów i skupu ziemi, ale trzeba złej woli, by np nie zauważyć wysokich kompetencji Horały.
Nie rozumiesz. Kiedy była taka debata o CPK w TVP?
@KazioToJa powiedział(a):
wypieranie przez Dudę informacji, że lud głosował na kandydata PiS a nie na Dudę. Smuteczek> @Mania powiedział(a):
Stanowski podsumowuje debatę o CPK
no i widać jakim jest znawcą. Rozumiem, że jest lemingiem próbującym oderwać się od świrów i nieudaczników z PO, ale jego zarzuty wobec PiS o to, że zajmował nie zajmował się konkretami tylko prowadził spory ideologiczne jest od czapy. Drogi, przekop mierzei, nowy port kontenerowy w Gdańsku, tunel w Szczecinie - to tak z głowy mogę wymienić. Działało sprawnie, do tego samorządy dostały masę pieniędzy na swoje inwestycje. Również CPK - budowa trwała. Co prawda na razie jest w fazie przygotowywania papierów i skupu ziemi, ale trzeba złej woli, by np nie zauważyć wysokich kompetencji Horały.
Przygotowania są w sumie najważniejsze, ekipa która przygotowała Baltic Pipe zrobiła to tak dobrze że potem nawet protesty zachodnich ekologów pacyfikowali w biegu. W Czechach i na Słowacji branżowcy podziwiają tempo budowy autostrad w Polsce, Słowacy mówią że to 10x szybciej niż u nich. Też nie uwzględniają że przygotowania trwały od lat 90-tych, mozolne. A taka droga Nowoziemowita w Warszawie zaplanowana jeszcze za Gierka.
Ja fersztejen, że co innego jakieś tam hale a co innego autostrady, jednak uważam, że jakieś tam podobieństwa są. Już pisałem o inwestycjach budowlanych, które miałem okazję i przyjemność prowadzić (było to ciekawe doświadczenie, wręcz przygoda). To naprawdę nie jest trudne. Trzeba kupić działkę, zaprojektować co się chce zrobić a potem tylko szukać wykonawców, negocjować ceny i warunki, szukać dostawców materiałów, negocjować ceny i warunki, tworzyć harmonogramy i nadzorować prace. Oczywiście również szorować po różnych urzędach. Z perspektywy czasu oceniam, że to była bułka z masłem. Jedna z tych inwestycji toczyła się 4h drogi ode mnie. Miałem jednego człowieka do nadzoru na miejscu a z drugim raz na tydzień jeździłem na kontrol. Kupno działki, projekt i zezwolenia oczywiście trwały jakieś tam 2 lata a sama budowa od pierwszego szpadla do otwarcia dla klientów zajęła tylko 9 miesięcy. Czyli można by powiedzieć, że przygotowania dłużej, ale znowu przy nich nie ma specjalnie roboty. Ot, konsultacje z projektantem, co tam jest nam potrzebne. Jako jedyną pomoc miałem studenta budownictwa (który zresztą napisał i obronił potem pracę magisterską: budowa hali handlowej metodą gospodarczą). To nie jest grawitacja kwantowa. W sumie to trzeba pamiętać, że choć zależy nam, żeby wszystko było najtaniej jak się da, to na materiałach oszczędzać nie można a koszty obniżać na drodze większego wysiłku przy wyborze dostawców i na drodze negocjacyj.
Jeśli chodzi o koszty, to mechanizm jest taki. Rozsyłałem zapytania ofertowe w liczbie wprost proporcjonalnej do wartości branży. No i na jeden i ten sam produkt dostałem najniższą ofertę 400k a najwyższą 1,6M ale tej drugiej towarzyszyło zaproszenie na obiad. "Ok, akurat będziemy z inwestorem tego a tego dnia w X (nazwa miejscowości zmieniona), możemy się spotkać". Do spotkania jednak nie doszło. Albo na inną branżę dostałem 10 ofert (sprawdziłem wszystkich w kraju). Dokładnie ten sam produkt, nie można mówić o żadnej lepszej jakości u kogokolwiek - różnice cen wynikają pewnie z kosztów dostawcy i polityki cenowej. Najniższa oferta to był 1M a najwyższa 2,7M. Ale w okolicach dwójki to był ojciec mojego kolegi z brydża, z którym nie widziałem się dobre 20 lat. I zaraz ten kolega dzwoni i proponuje mi spotkanie
Rozumiecie z jakimi pokusami muszą się mierzyć nadzorujący te inwestycje? Zwłaszcza, że nie mają takiej kontroli inwestora, jakiej ja podlegałem.
@trep powiedział(a):
Ja fersztejen, że co innego jakieś tam hale a co innego autostrady, jednak uważam, że jakieś tam podobieństwa są. Już pisałem o inwestycjach budowlanych, które miałem okazję i przyjemność prowadzić (było to ciekawe doświadczenie, wręcz przygoda). To naprawdę nie jest trudne. Trzeba kupić działkę, zaprojektować co się chce zrobić a potem tylko szukać wykonawców, negocjować ceny i warunki, szukać dostawców materiałów, negocjować ceny i warunki, tworzyć harmonogramy i nadzorować prace. Oczywiście również szorować po różnych urzędach. Z perspektywy czasu oceniam, że to była bułka z masłem. Jedna z tych inwestycji toczyła się 4h drogi ode mnie. Miałem jednego człowieka do nadzoru na miejscu a z drugim raz na tydzień jeździłem na kontrol. Kupno działki, projekt i zezwolenia oczywiście trwały jakieś tam 2 lata a sama budowa od pierwszego szpadla do otwarcia dla klientów zajęła tylko 9 miesięcy. Czyli można by powiedzieć, że przygotowania dłużej, ale znowu przy nich nie ma specjalnie roboty. Ot, konsultacje z projektantem, co tam jest nam potrzebne. Jako jedyną pomoc miałem studenta budownictwa (który zresztą napisał i obronił potem pracę magisterską: budowa hali handlowej metodą gospodarczą). To nie jest grawitacja kwantowa. W sumie to trzeba pamiętać, że choć zależy nam, żeby wszystko było najtaniej jak się da, to na materiałach oszczędzać nie można a koszty obniżać na drodze większego wysiłku przy wyborze dostawców i na drodze negocjacyj.
Jeśli chodzi o koszty, to mechanizm jest taki. Rozsyłałem zapytania ofertowe w liczbie wprost proporcjonalnej do wartości branży. No i na jeden i ten sam produkt dostałem najniższą ofertę 400k a najwyższą 1,6M ale tej drugiej towarzyszyło zaproszenie na obiad. "Ok, akurat będziemy z inwestorem tego a tego dnia w X (nazwa miejscowości zmieniona), możemy się spotkać". Do spotkania jednak nie doszło. Albo na inną branżę dostałem 10 ofert (sprawdziłem wszystkich w kraju). Dokładnie ten sam produkt, nie można mówić o żadnej lepszej jakości u kogokolwiek - różnice cen wynikają pewnie z kosztów dostawcy i polityki cenowej. Najniższa oferta to był 1M a najwyższa 2,7M. Ale w okolicach dwójki to był ojciec mojego kolegi z brydża, z którym nie widziałem się dobre 20 lat. I zaraz ten kolega dzwoni i proponuje mi spotkanie
Rozumiecie z jakimi pokusami muszą się mierzyć nadzorujący te inwestycje? Zwłaszcza, że nie mają takiej kontroli inwestora, jakiej ja podlegałem.
Ich nie, Polski też nie. Naszej faktycznej też nie ale poprawi nam się mentalnie, bo znowu swe myśli zredukujemy do małych rzeczy - w sam raz na miarę nas samych.
@trep powiedział(a):
Ja fersztejen, że co innego jakieś tam hale a co innego autostrady, jednak uważam, że jakieś tam podobieństwa są. Już pisałem o inwestycjach budowlanych, które miałem okazję i przyjemność prowadzić (było to ciekawe doświadczenie, wręcz przygoda). To naprawdę nie jest trudne. Trzeba kupić działkę, zaprojektować co się chce zrobić a potem tylko szukać wykonawców, negocjować ceny i warunki, szukać dostawców materiałów, negocjować ceny i warunki, tworzyć harmonogramy i nadzorować prace. Oczywiście również szorować po różnych urzędach. Z perspektywy czasu oceniam, że to była bułka z masłem. Jedna z tych inwestycji toczyła się 4h drogi ode mnie. Miałem jednego człowieka do nadzoru na miejscu a z drugim raz na tydzień jeździłem na kontrol. Kupno działki, projekt i zezwolenia oczywiście trwały jakieś tam 2 lata a sama budowa od pierwszego szpadla do otwarcia dla klientów zajęła tylko 9 miesięcy. Czyli można by powiedzieć, że przygotowania dłużej, ale znowu przy nich nie ma specjalnie roboty. Ot, konsultacje z projektantem, co tam jest nam potrzebne. Jako jedyną pomoc miałem studenta budownictwa (który zresztą napisał i obronił potem pracę magisterską: budowa hali handlowej metodą gospodarczą). To nie jest grawitacja kwantowa. W sumie to trzeba pamiętać, że choć zależy nam, żeby wszystko było najtaniej jak się da, to na materiałach oszczędzać nie można a koszty obniżać na drodze większego wysiłku przy wyborze dostawców i na drodze negocjacyj.
Jeśli chodzi o koszty, to mechanizm jest taki. Rozsyłałem zapytania ofertowe w liczbie wprost proporcjonalnej do wartości branży. No i na jeden i ten sam produkt dostałem najniższą ofertę 400k a najwyższą 1,6M ale tej drugiej towarzyszyło zaproszenie na obiad. "Ok, akurat będziemy z inwestorem tego a tego dnia w X (nazwa miejscowości zmieniona), możemy się spotkać". Do spotkania jednak nie doszło. Albo na inną branżę dostałem 10 ofert (sprawdziłem wszystkich w kraju). Dokładnie ten sam produkt, nie można mówić o żadnej lepszej jakości u kogokolwiek - różnice cen wynikają pewnie z kosztów dostawcy i polityki cenowej. Najniższa oferta to był 1M a najwyższa 2,7M. Ale w okolicach dwójki to był ojciec mojego kolegi z brydża, z którym nie widziałem się dobre 20 lat. I zaraz ten kolega dzwoni i proponuje mi spotkanie
Rozumiecie z jakimi pokusami muszą się mierzyć nadzorujący te inwestycje? Zwłaszcza, że nie mają takiej kontroli inwestora, jakiej ja podlegałem.
a ilu wykonawców zbankrutowało na tej budowie?
Czemu mieliby bankrutować? Zakup materiałów był po naszej stronie.
@trep powiedział(a):
Ja fersztejen, że co innego jakieś tam hale a co innego autostrady, jednak uważam, że jakieś tam podobieństwa są. Już pisałem o inwestycjach budowlanych, które miałem okazję i przyjemność prowadzić (było to ciekawe doświadczenie, wręcz przygoda). To naprawdę nie jest trudne. Trzeba kupić działkę, zaprojektować co się chce zrobić a potem tylko szukać wykonawców, negocjować ceny i warunki, szukać dostawców materiałów, negocjować ceny i warunki, tworzyć harmonogramy i nadzorować prace. Oczywiście również szorować po różnych urzędach. Z perspektywy czasu oceniam, że to była bułka z masłem. Jedna z tych inwestycji toczyła się 4h drogi ode mnie. Miałem jednego człowieka do nadzoru na miejscu a z drugim raz na tydzień jeździłem na kontrol. Kupno działki, projekt i zezwolenia oczywiście trwały jakieś tam 2 lata a sama budowa od pierwszego szpadla do otwarcia dla klientów zajęła tylko 9 miesięcy. Czyli można by powiedzieć, że przygotowania dłużej, ale znowu przy nich nie ma specjalnie roboty. Ot, konsultacje z projektantem, co tam jest nam potrzebne. Jako jedyną pomoc miałem studenta budownictwa (który zresztą napisał i obronił potem pracę magisterską: budowa hali handlowej metodą gospodarczą). To nie jest grawitacja kwantowa. W sumie to trzeba pamiętać, że choć zależy nam, żeby wszystko było najtaniej jak się da, to na materiałach oszczędzać nie można a koszty obniżać na drodze większego wysiłku przy wyborze dostawców i na drodze negocjacyj.
Jeśli chodzi o koszty, to mechanizm jest taki. Rozsyłałem zapytania ofertowe w liczbie wprost proporcjonalnej do wartości branży. No i na jeden i ten sam produkt dostałem najniższą ofertę 400k a najwyższą 1,6M ale tej drugiej towarzyszyło zaproszenie na obiad. "Ok, akurat będziemy z inwestorem tego a tego dnia w X (nazwa miejscowości zmieniona), możemy się spotkać". Do spotkania jednak nie doszło. Albo na inną branżę dostałem 10 ofert (sprawdziłem wszystkich w kraju). Dokładnie ten sam produkt, nie można mówić o żadnej lepszej jakości u kogokolwiek - różnice cen wynikają pewnie z kosztów dostawcy i polityki cenowej. Najniższa oferta to był 1M a najwyższa 2,7M. Ale w okolicach dwójki to był ojciec mojego kolegi z brydża, z którym nie widziałem się dobre 20 lat. I zaraz ten kolega dzwoni i proponuje mi spotkanie
Rozumiecie z jakimi pokusami muszą się mierzyć nadzorujący te inwestycje? Zwłaszcza, że nie mają takiej kontroli inwestora, jakiej ja podlegałem.
a ilu wykonawców zbankrutowało na tej budowie?
Czemu mieliby bankrutować? Zakup materiałów był po naszej stronie.
to jakiś pisior z Szanownego. Trzeba budować jak PO, w mozole, i tak, żeby dostawcy usług bankrutowali i wieszali się. Lud polski to lubi.
@Mania powiedział(a):
Stanowski podsumowuje debatę o CPK
I to jest to o czym mówią Palade, Zimniak etc i ja.
Ziemkiewicz dzisiaj doradził PiS, by Kamiński i Wąsik zrezygnowali. Łaskawy, mógł doradzić, by wszyscy posłowie PiS zrezygnowali.
PiS jest organizacja i nie można jej narzucać samorozwiązania.
To jest słuszna rada, obaj pozostając przy swoim powinni pisemnie zrzec się mandatów,
a w maju kandydować do euro-sowieta i po wybraniu pokazać gest Kozakiewicza.
Szturmowanie ochrony wyjścia do sejmu to droga, która nigdzie nie prowadzi.
Teraz już nie ma innej drogi i jak najszybciej radziłbym pozbyć się złudzeń. Ta władza w normalny sposób, przewidziany Konstytucją i procedurami demokratycznymi już nie odejdzie. Teraz już liczyć się będzie tylko siła i ulica, jeżeli ktoś poważnie będzie myślał dalej o zmianie tej złej, zamordystycznej władzy. Kiedyś pisałem tutaj i na bywszych forumkach robiąc sobie żarty o "faszyzmie demokratyzujacym", który zaprowadzi Don Aldo. Nie spodziewałem się, że Banda Ryżego na serio zacznie metodą pełzającą taki system rządów hybrydowych (semidemokracja, semidyktatura, inaczej: demokratura) zacznie nam wprowadzać. Kiedyś żartowałem również, że otworzymy Berezę KarTuska dla Bandy Ryżego. A wychodzi na to, że to nie my będziemy zamykać, ale nas będą zamykać
"Zapadła ostateczna decyzja. "Stowarzyszenie Marsz Niepodległości nie otrzymało zgody na cykliczne organizowanie zgromadzenia w dniu 11 listopada w latach 2024-2026" — poinformował w piątek w komunikacie prasowym, wojewoda mazowiecki Mariusz Frankowski."
Tematu PiS już nie ma, osiągnął wszystko, co mógł, i to nie wystarczyło. Teraz polactwo musi się rozpuścić w UE i z tego co zostanie kiedyś powstanie być może Polska. Albo nie.
Komentarz
Ziemkiewicz dzisiaj doradził PiS, by Kamiński i Wąsik zrezygnowali. Łaskawy, mógł doradzić, by wszyscy posłowie PiS zrezygnowali.
PiS jest organizacja i nie można jej narzucać samorozwiązania.
Samorozwiązanie partyj? Było.
Nie rozumiesz. Kiedy była taka debata o CPK w TVP?
Przygotowania są w sumie najważniejsze, ekipa która przygotowała Baltic Pipe zrobiła to tak dobrze że potem nawet protesty zachodnich ekologów pacyfikowali w biegu. W Czechach i na Słowacji branżowcy podziwiają tempo budowy autostrad w Polsce, Słowacy mówią że to 10x szybciej niż u nich. Też nie uwzględniają że przygotowania trwały od lat 90-tych, mozolne. A taka droga Nowoziemowita w Warszawie zaplanowana jeszcze za Gierka.
To jest słuszna rada, obaj pozostając przy swoim powinni pisemnie zrzec się mandatów,
a w maju kandydować do euro-sowieta i po wybraniu pokazać gest Kozakiewicza.
Szturmowanie ochrony wyjścia do sejmu to droga, która nigdzie nie prowadzi.
Ja fersztejen, że co innego jakieś tam hale a co innego autostrady, jednak uważam, że jakieś tam podobieństwa są. Już pisałem o inwestycjach budowlanych, które miałem okazję i przyjemność prowadzić (było to ciekawe doświadczenie, wręcz przygoda). To naprawdę nie jest trudne. Trzeba kupić działkę, zaprojektować co się chce zrobić a potem tylko szukać wykonawców, negocjować ceny i warunki, szukać dostawców materiałów, negocjować ceny i warunki, tworzyć harmonogramy i nadzorować prace. Oczywiście również szorować po różnych urzędach. Z perspektywy czasu oceniam, że to była bułka z masłem. Jedna z tych inwestycji toczyła się 4h drogi ode mnie. Miałem jednego człowieka do nadzoru na miejscu a z drugim raz na tydzień jeździłem na kontrol. Kupno działki, projekt i zezwolenia oczywiście trwały jakieś tam 2 lata a sama budowa od pierwszego szpadla do otwarcia dla klientów zajęła tylko 9 miesięcy. Czyli można by powiedzieć, że przygotowania dłużej, ale znowu przy nich nie ma specjalnie roboty. Ot, konsultacje z projektantem, co tam jest nam potrzebne. Jako jedyną pomoc miałem studenta budownictwa (który zresztą napisał i obronił potem pracę magisterską: budowa hali handlowej metodą gospodarczą). To nie jest grawitacja kwantowa. W sumie to trzeba pamiętać, że choć zależy nam, żeby wszystko było najtaniej jak się da, to na materiałach oszczędzać nie można a koszty obniżać na drodze większego wysiłku przy wyborze dostawców i na drodze negocjacyj.
Jeśli chodzi o koszty, to mechanizm jest taki. Rozsyłałem zapytania ofertowe w liczbie wprost proporcjonalnej do wartości branży. No i na jeden i ten sam produkt dostałem najniższą ofertę 400k a najwyższą 1,6M ale tej drugiej towarzyszyło zaproszenie na obiad. "Ok, akurat będziemy z inwestorem tego a tego dnia w X (nazwa miejscowości zmieniona), możemy się spotkać". Do spotkania jednak nie doszło. Albo na inną branżę dostałem 10 ofert (sprawdziłem wszystkich w kraju). Dokładnie ten sam produkt, nie można mówić o żadnej lepszej jakości u kogokolwiek - różnice cen wynikają pewnie z kosztów dostawcy i polityki cenowej. Najniższa oferta to był 1M a najwyższa 2,7M. Ale w okolicach dwójki to był ojciec mojego kolegi z brydża, z którym nie widziałem się dobre 20 lat. I zaraz ten kolega dzwoni i proponuje mi spotkanie
Rozumiecie z jakimi pokusami muszą się mierzyć nadzorujący te inwestycje? Zwłaszcza, że nie mają takiej kontroli inwestora, jakiej ja podlegałem.
a w jaki sposób polepszy to sytuację?
a ilu wykonawców zbankrutowało na tej budowie?
Ich nie, Polski też nie. Naszej faktycznej też nie ale poprawi nam się mentalnie, bo znowu swe myśli zredukujemy do małych rzeczy - w sam raz na miarę nas samych.
Czemu mieliby bankrutować? Zakup materiałów był po naszej stronie.
to jakiś pisior z Szanownego. Trzeba budować jak PO, w mozole, i tak, żeby dostawcy usług bankrutowali i wieszali się. Lud polski to lubi.
Jako rzecz klasyk:
Prawdziwe pieniądze zarabia się tylko na drogich, słomianych inwestycjach.
Teraz już nie ma innej drogi i jak najszybciej radziłbym pozbyć się złudzeń. Ta władza w normalny sposób, przewidziany Konstytucją i procedurami demokratycznymi już nie odejdzie. Teraz już liczyć się będzie tylko siła i ulica, jeżeli ktoś poważnie będzie myślał dalej o zmianie tej złej, zamordystycznej władzy. Kiedyś pisałem tutaj i na bywszych forumkach robiąc sobie żarty o "faszyzmie demokratyzujacym", który zaprowadzi Don Aldo. Nie spodziewałem się, że Banda Ryżego na serio zacznie metodą pełzającą taki system rządów hybrydowych (semidemokracja, semidyktatura, inaczej: demokratura) zacznie nam wprowadzać. Kiedyś żartowałem również, że otworzymy Berezę KarTuska dla Bandy Ryżego. A wychodzi na to, że to nie my będziemy zamykać, ale nas będą zamykać
"Zapadła ostateczna decyzja. "Stowarzyszenie Marsz Niepodległości nie otrzymało zgody na cykliczne organizowanie zgromadzenia w dniu 11 listopada w latach 2024-2026" — poinformował w piątek w komunikacie prasowym, wojewoda mazowiecki Mariusz Frankowski."
O i to jes nius.
Na nielegalną przyjdzie o wiele więcej ludzi.
W tym i ja, z synami.
W Chorwacji powstała partia o nazwie Prawo i Sprawiedliwość :-)
Niech zgłoszą grupę rekonstrukcyjną "Powitanie Piłsudskiego".
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
To nie znaczy że marsz będzie nielegalny, to znaczy że co roku organizatorzy będą musieli zgłaszać zgromadzenie.
I ścigać się z rowerzystami, kto pierwszy zgłosi, bo oczywiście rowerzyści akurat tego samego dnia i w tym samym miejscu będą organizować paradę LGBT.
również. Już myślałem, że nie będę musiał nigdy maszerować obok wyborców Konfederacji, ale w tej sytuacji to jednak
Przecież to jest impreza dla elektoratu PiS.
Nie wydaje mi się, żeby elektorat PiS stanowił większość uczestników tej imprezy. A nawet i połowę
Pozwoliłoby to PiSowi zakończyć bitwę, którą już przegrał, i na której może tylko dalej tracić.
Miałoby to oczywiście sens gdyby PiS miał jakikolwiek inny pomysł na siebie.
Tematu PiS już nie ma, osiągnął wszystko, co mógł, i to nie wystarczyło. Teraz polactwo musi się rozpuścić w UE i z tego co zostanie kiedyś powstanie być może Polska. Albo nie.
Mógł znacznie więcej. Gdyby nie neosanacyjne skrzywienie...
W r. 1969 Amerykanie mogli zrobić znacznie więcej; zamiast lądować na księżycu, mogli lecieć na Marsa i tam lądować.
Niestety nie. Mars jest dużo dalej.
A kto się dowiedział o tym:
A coś powiedział ten grillowiec?
Czy tytuł mi wystarczy: "Szturm na Sejm"?
Bo już sam tytuł jest manipulacją i kłamstwem.
a Polsce? PiS to narzędzie. Jeśli wycofa się z walki będzie niepotrzebne.
taka uwaga - o czym ten człowiek mówi? Bo przedmiotem tego lamentu może być wiele organizacji.