Policja w Kolonii aresztowała 3 pasażerów Airbusa 319 lecącego z Lublany do Londynu. Kapitan samolotu linii easyJet zdecydował się na wylądowanie w Kolonii po tym, gdy współpasażerowie donieśli obsłudze, że mężczyźni rozmawiają o zamachu. Z komunikatu opublikowanego na stronie internetowej lotniska wynika, że policja przeszukała dokładnie samolot i przeprowadziła wraz z załogą ewakuację pasażerów z użyciem wyjść bezpieczeństwa.
Trójka mężczyzn, którzy spowodowali całe zamieszanie, została najpierw przesłuchana, następnie podjęto decyzję o ich aresztowaniu. Bagaż jednego z osobników został wysadzony w powietrze przez saperów na płycie lotniska. Nie wiadomo, co się w nim znajdowało. [...] W plecaku podejrzanych nie było ładunku wybuchowego - poinformował rzecznik policji w Kolonii. Plecak został wysadzony w powietrze przez saperów. [...] Policja zatrzymała po wylądowaniu maszyny w Kolonii trzech Brytyjczyków w wieku 31, 38 i 48 lat. Mężczyźni pozostają nadal w rękach policji, a jeden z pasażerów jest nadal przesłuchiwany.
jeżeli to brytyjscy Brytyjczycy, to będą 3 procesy z żądaniem odszkodowania za poniesione straty
Można się z tymi prognozami nieco nie zgadzać, szczególnie w dłuższej perspektywie, ale istotę problemu i trendy chwytają dobrze. Tłumaczą się same jak kto ma chwilę czasu i jest oswojony z tabelkami. Wyjaśniają naprawdę wiele jeśli chodzi o kryzys nachodźczy i spór ideologiczny na ten temat w Europie. W skrócie pokazują że najgorsze przed nami. Pokazują też że zapewne dla niektórych krajów Europy nie ma już szans na przetrwanie w dotychczasowym kształcie społecznym i kulturowym. Spełnienie się tych prognoz dla Europy, szczególnie po 2030, jest niemożliwe ale dlatego że praktyka będzie jeszcze gorsza. Widać to szczególnie w ostatniej tabelce ze wskaźnikiem obciążenia demograficznego czyli obciążenia pracujących niepracującymi.Wzrost z obecnych 50 % do ponad 75 % oznacza katastrofę społeczną i ekonomiczną. Jaką? A co najmniej taką jak obecnie w Afryce gdzie jest ponad 80 %. Będzie jednak gorzej bo w Afryce to głównie ze względu na przyrost naturalny i ogromną liczbę nieletnich i to się będzie wedle prognozy stopniowo poprawiać do obecnego poziomu europejskiego. Już się poprawia od 2000. W Europie gorzej bo to głównie za sprawą starego pokolenia - emerytów. W obecnym stanie ducha Europejczyków zachodnich to oznacza import Afryki do Europy celem zwiększenia populacji pracującej. Głównie z Afryki bo większość przyrostu naturalnego świata będzie w nadchodzących dekadach w Afryce. Azja nadal najludniejsza ale ostro wyhamowuje. To się oczywiście nie może udać ze względów o których ten wątek oraz demograficzno-ekonomicznych. Oni nie zastąpią łatwo pracujących Europejczyków ale za to dowiozą do Europy dodatkowe obciążenie milionami nieletnich których zabiorą ze sobą lub spłodzą już tu.Pozostają więc już testowane na masową skalę rozwiązania aborcyjne na nieletnich i na mniejszą obecnie skalę rozwiązania eutanazyjne na emerytów. Oczywiście są też metody bardziej humanitarne jak wydłużenie wieku emerytalnego do śmierci, zapewne przyspieszonej pracą ponad siły po 70-ce. Politycy w starej UE muszą to wiedzieć. To są proste i jasne oraz powszechnie dostępne dane. Wnioski też są oczywiste. Ciekawe dlaczego nic o nich nie ma w tak zwanym dyskursie publicznym?
Nadal więc nie dla masowej imigracji, szczególnie islamskiej, ale musi być inne rozwiązanie na problem demograficzny bo sam bez imigracji się nie rozwiąże. Zakładam że Dobra Zmiana też to wie i pracuje. I wymyśliła oraz wdraża właściwe i genialne w swej prostocie rozwiązania. Ich cel jest prosty - ma być więcej Polaków i to jak najszybciej aby nadgonić niż demograficzny i szybki wzrost liczby emerytów. Pierwsze widoczne rozwiązanie, które o dziwo szybko zadziałało, to +500. Kolejne to wzrost płac i spadek bezrobocia w wyniku wzrostu gospodarczego, ale silnie wspomagany wyższą efektywnością podatkową poza obciążeniem płac, podniesieniem płacy minimalnej oraz ograniczeniem śmieciówek. Co to daje ? Radykalne zmniejszenie emigracji zarobkowej oraz rozpoczęcie fali powrotów z niej. Cieszmy się z pogorszenia warunków pracy Polaków w UK i starej UE - niech wracają. Już mają do czego. Jeśli do tego dodamy skuteczną repatriację kilkudziesięciu tysięcy Polaków ze wschodu to już najmniej kilkaset tysięcy w ciągu 2-3 lat. Kolejne działanie to imigracja zarobkowa, a najlepiej stała, kilkuset tysięcy a nawet do dwóch milionów Ukraińców, a potem Białorusinów i nawet obywateli Federacji Rosyjskiej. Tak to ryzykowne, ale o wiele mniej niż dopuszczenie do załamania gospodarczego albo imigracja islamska. Ci są bliscy kulturowo i nawet bez polonizacji powinni się zintegrować ze społeczeństwem. Wcale nie muszą obniżać nam płacy średniej jak wieszczy Mech, jeśli potraktujemy ich jak ludzi równych nam, a nie jak Francuzi Algierczyków, albo Angole Pakistańczyków, czy Holendrzy i Belgowie Marokańczyków.To są wszystko kroki nadzwyczajne, podjęte w ostatniej chwili i trzeba Bogu dziękować że udało się je zapoczątkować. Jeśli się powiodą to do Ukraińców dołączy kilkaset tysięcy zachodnich Europejczyków uciekających przed islamizacją i politycznym terrorem pseudoliberałów, i może drugie tyle tamtejszych imigrantów ekonomicznych pochodzenia bałkańskiego. Nie ma niczego ważniejszego dla przyszłości Polski i nie tylko Polski niż ten projekt. Jeśli ceną za jego realizację ma być wyjście lub wyrzucenie z UE to trudno - warto ją zapłacić.
Boję się tylko, że wraz z napływem ludności uciekającej z zachodu, przybędzie do nas też tamtejsze lewactwo i zacznie dalej sączyć jad neomarksizmu. Czy uda się do tego czasu odnowić fundamenty katolicyzmu tak, by nie powtórzyło się to, co w ostatnim półwieczu na zachodzie? To jest kwestia równie ważna.
To się może nie udać (oby nie) tzn. wzmocnienie i odnowienie katolicyzmu w Polsce. Dlaczego? Na swoim przykładzie, mimo wysiłku jaki wkładamy z żoną w ukształtowanie swoich synów w tym duchu widzę, zwłaszcza po najstarszym, jak otoczenie (szkoła, koledzy i niestety rodzina - zwłaszcza dziadkowie !!!) skutecznie wygrywa. Może to typowy dla tego wieku początek buntu wobec rodziców i tego co sobą reprezentują ale nasze rozmowy na temat wiary wyglądają mniej więcej w ten sposób że on widzi wszystkie wyznania jako równe bez przyznawania którejkolwiek palmy pierwszeństwa. Obym się mylił. Nadzieja w tym że doświadczenie, własne też, uczy że wraz z wiekiem dojrzewa świadomość wagi i roli Jezusa w życiu. Niech i to będzie doświadczeniem moich dzieci.
Niech tak je widzi, kiedy dostanie łaskę wiary zrozumie jak jest. Na siłę tego nie można zrobić, a na dotarcie do wiary przez rozum jest jeszcze za młody.
Młody człowiek który nie został skrzywdzony przez los nie może inaczej postrzegać wszystkich religii jak tylko przez pryzmat równości. Musiałby bowiem założyć, że ludzie są źli, brną w głupotę uparcie, robią coś ze złych intencji - w tym wieku nie da się tego pogodzić z faktem że jego otoczenie jest generalnie ok. No to czemu inni mieliby nie być, czemu mieliby manipulować w złych intencjach, nie? To powód takiego powodzenia sekt wśród ludzi młodych.
U nas mimo pełnej harmonii z dziadkami też nie wszystko poszło tak jak byśmy pragnęli. Jedno z trójki poszło własną drogą. Co ciekawe, też wyznaje tezę o równości wszystkich religii, z jednym zastrzeżeniem: "islam to zło".
Skoro wszystkie religie są równe, a każda głosi co innego, to również wszystkie są fałszywe. Ergo - tezę o równości religii może wygłosić tylko ateista. Tylko jak to wytłumaczyć młodemu człowiekowi?
krzychol66 napisal(a): Skoro wszystkie religie są równe, a każda głosi co innego, to również wszystkie są fałszywe. Ergo - tezę o równości religii może wygłosić tylko ateista. Tylko jak to wytłumaczyć młodemu człowiekowi?
Przecież nie głoszą nic innego, głoszą to samo, każdy z tych ludzi tak ci powie i udowodni. I jeszcze udowodni że w sumie katolicyzm jest najgorszy, bo najbardziej nienawistny.
Jak wytłumaczyć? Jak zawsze jak najprościej. "Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne." Żadnej nienawiści. Czysta miłość. Żadna inna religia tego nie daje. W żadnej nie ma Objawienia, Wcielenia i Zbawienia.
Nie rozumiem pytania. Dowodem jest raczej historia Zbawienia i historia Wcielenia oraz Zmartwychwstania. I one dowodzą czystej miłości Boga do człowieka.
A jeśli kto potrzebuje dowodów to niech się o nie modli bo wiara jest z łaski. Dowodów w ludzkim rozumieniu nie ma i nie będzie. Podobnie nie ma i nie będzie antydowodów. To wynika z istoty wolności człowieka.Bóg ich nie da aby jej nie ograniczać,a dał ją bezwarunkowo i nieodwołalnie.
A uwalnianie w imię Jezusa- opętanych przez złe duchy nie jest dowodem prawdziwości słów Pana Jezusa? "W Imię moje złe duchy będziecie wypędzać". Słyszał ktoś o uwolnieniach w imię Allaha?
Sześciu policjantów zostało rannych podczas protestów w Londynie po śmierci czarnoskórego 25-letniego mężczyzny, który zmarł w wyniku odniesionych obrażeń po zatrzymaniu przez policję; cztery osoby aresztowano - podaje BBC. Protestujący zgromadzili się w niedzielę wieczorem przed dworcem autobusowym w Stratford oraz przed komisariatem policji w dzielnicy Forest Gate w północno-wschodnim Londynie. Rzucali w funkcjonariuszy cegłami, podpalali kosze na śmieci; czterech policjantów trafiło do szpitala.
Mania napisal(a): A uwalnianie w imię Jezusa- opętanych przez złe duchy nie jest dowodem prawdziwości słów Pana Jezusa? "W Imię moje złe duchy będziecie wypędzać". Słyszał ktoś o uwolnieniach w imię Allaha?
Słyszałem, ale chyba od jakiegoś araba w formie ustnej, więc źródeł nie podam. Trzebaby poszperać w necie.
W Creteil pod Paryżem jakiś Ormianin próbował rozjeżdżać ludzi pod meczetem ale mu nie wyszło. Co mnie zastanowiło, to zdjęcie meczetu:
Pamiętam jak jakieś dziesięć lat temu na polecenie wujka, fascynata katedr, pojechałem oglądać tamtejszą katedrę (tak, Creteil jako stolica departamentu jest automatycznie stolicą diecezji) i ciężko było ją znaleźć i rozpoznać bo była bardzo mała w porównaniu z otaczającymi ją blokami.
Meczet za to okazały.
Ale teraz poszperałem żeby znaleźć zdjęcia i widzę, ze dobudowali trochę tej katedry:
Brzost napisal(a): U nas mimo pełnej harmonii z dziadkami też nie wszystko poszło tak jak byśmy pragnęli. Jedno z trójki poszło własną drogą. Co ciekawe, też wyznaje tezę o równości wszystkich religii, z jednym zastrzeżeniem: "islam to zło".
To już coś:)
marniok napisal(a): Na swoim przykładzie, mimo wysiłku jaki wkładamy z żoną w ukształtowanie swoich synów w tym duchu widzę, zwłaszcza po najstarszym, jak otoczenie (szkoła, koledzy i niestety rodzina - zwłaszcza dziadkowie !!!) skutecznie wygrywa. Może to typowy dla tego wieku początek buntu wobec rodziców i tego co sobą reprezentują ale nasze rozmowy na temat wiary wyglądają mniej więcej w ten sposób że on widzi wszystkie wyznania jako równe bez przyznawania którejkolwiek palmy pierwszeństwa. Obym się mylił. Nadzieja w tym że doświadczenie, własne też, uczy że wraz z wiekiem dojrzewa świadomość wagi i roli Jezusa w życiu. Niech i to będzie doświadczeniem moich dzieci.
A może chcecie z żoną za bardzo? Bo widzę po swoich, że to często tak działa - im bardziej chcę coś im wytłumaczyć, tym większy jest opór. A jak jest spokój, komfort, dobry humor itp - dzieci przyjmują moje tłumaczenia znacznie lepiej. I nie mówię tu o wierze - moje jeszcze za małe, żeby coś negować na tym polu. Ale o inne rzeczy, obowiązki, konflikty, itp - działa lepiej jak nie idę na zderzenie. Mogę oczywiście (póki co) wymóc na dzieciach odpowiednie zachowanie, ale nie chcę tego robić - wolę aby zrozumiały zamiast zostać zmuszone do czegoś. Na razie jako tako działa.
Ale Ty masz Marnioku większe doświadczenie ode mnie, więc bierz poprawkę na to co mówię.
@Tecum, pewne kwestie należy wymóc, np obowiązki domowe - moi chłopcy (zapewne jak wszyscy w tym wieku) uwielbiają walczyć między sobą o palmę pierwszeństwa w stadzie, a przy okazji próbują podejść rodziców w kwestii na ile sobie mogą pozwolić, jak daleko mogą przekroczyć granicę tego co wolno a co nie. I tutaj już trzeba stanowczo, czasem ostro zareagować i po prostu wymóc pewne sprawy. Gdyby pozwolić na demkracje w kwestii wywiązywania się z obowiązków domowych to wyszłoby na to że 99% spadłoby na nas, żonę i mnie. Weźmy zwykłe wyrzucanie śmieci, człowieku nawet sobie nie wyobrażasz jak długo trwają pertraktacje o to kto, kiedy i ile razy je wynosił, potrafią godzinę przerzucać się "argumentami" że tym razem to nie jednego czy drugiego kolejka. Więc muszę, ja lub żona, wkroczyć i w sposób dyktatorski wyznaczyć kto z nich idzie wynieść te cholerne śmieci.....o taką bzdurę toczą sie małe wojenki. Tak samo jest z odkurzaniem, sprzątaniem itp. Gdybym zostawił to ich dobrej woli tonęlibyśmy w śmieciach i bałaganie.Zaznaczę tutaj ze każda rodzina funkcjonuje w określonych relacjach rodzinnych (dalsza rodzina, wujostwo, dziadostwo ) i zapewne kształtuje potrzebne środki wg nie tyle uznania co potrzeby. Przykład jest ważny, i my go dajemy, zarówno jesli chodzi o relacje między rodzicami, sposób bycia w domu i poza nim, a zwłaszcza w Kościele ale tendencje sa raczej w drugą strone tzn dzieciaki wolą iść na łatwiznę, bez wysiłku zdobywac kolejne etapy rozwoju osobistego, duchowego i w ich wieku rozwoju zainteresowań i hobby. Argumenty typu "moi koledzy nie muszą chodzic do kościoła, nie muszą się modlić, nie muszą sprzątać lub wyrzucać śmieci" tylko utwierdzaja nas w przekonaniu że idziemy w dobrym kierunku. I o ile do pewnego momentu wystarczył przykład i tłumaczenie oraz zabawa o tyle w miarę wzrostu dzieci i świdomosci tego co sie dzieje wokół i jak realia funkcjonowania w rodzinach wyglądaja u innych oraz tendencji do chodzenia na skróty należy wspomóc umiejętnosci i naturalne skłonności dzieci raz lekką persfazją, raz nakazem a czasem przymusem. Najważniejsze jednak są konsekwencja i nieuleganie wpływom róznych znafcuf bezstrresowgo wychowywania dzieci. Z własnego doświadczenia wiem ze brak wymagań jest zgubne. Zawsze powtarzam moim synom ze ponieważ ich kocham jestem wobec nich wymagający. Nie oschły i wrogi ale surowy.
Tacy ludzie wychowani bez obowiązku nie założą potem rodzin, albo rozpadną im się szybko małżeństwa, nie da się tak żyć po prostu. Ale dzieciaki muszą też dostać jasny sygnał po co to wszystko, ja nie dostawałem, musiałem robić pewne rzeczy bo tak mi kazała matka ale w jakim celu - bo ja ci tak każę, masz się mnie słuchać. No słaby argument, wręcz zły. A wystarczyło pokazać do czego służy sprzątanie, wynoszenie śmieci itd. to ja bym to robił a tak włączała się czyta przekora, logiczne przecież.
jeszcze mieszkając na wsi przerabialiśmy kwestię śmieci z dzieciakami w oparciu o segregacje odpadów, dodatkowo apsekt ten jest wręcz nabożnie traktowany w szkołach z otoczką Matki Ziemi i innymi tego typu zielonymi bzdurami, tak że wiedza i swiadomość jest, a brak jest chęci i mobilizacji więc tutaj wkarcza matka lub ojciec - elementarne
I ja to rozumiem, skoro się spierają tzn. że mają problem ze sprawiedliwym określeniem czyja kolej teraz. W tym wieku niesprawiedliwe potraktowanie odczuwane jest wybitnie mocno, uważajcie z tym. Ja mam w głębi zadry >30-letnie już, jak mnie niesprawiedliwie wobec siostry potraktowała mama czy tata. I to tak bez sensu zupełnie, ot żeby pokazać "kto tu rządzi". Czym jednocześnie utwierdzali mnie w przekonaniu że nie rządzą, bo to nie ma związku z prawem, sprawiedliwością czy mądrością.
jak więc widzisz @Przemko, "mają problem ze sprawiedliwym określeniem" więc my im pomagamy
faworyzowanie to inna kwestia, unikam jej jak ognia ale kilka razy tak się stało, tutaj znakomicie sprawdza się krzyżowa weryfikacja sytuacji czyli interwencja współmałżonka
marniok napisal(a): Gdyby pozwolić na demkracje w kwestii wywiązywania się z obowiązków domowych to wyszłoby na to że 99% spadłoby na nas, żonę i mnie.
Ale ja nie mówię o demokracji - demokracja jest w ogóle do chrzanu a w wychowaniu to jakaś patologia byłaby. Ja mówię o innej formie nakazu. Oczywiście mój syn to nie ten wiek, więc nie traktuj tego co napiszę jako pouczenia czy coś, bo to raczej ja powinienem się uczyć - to co napiszę to tylko przedstawienie o co mi chodzi. Mój syn nie lubi jeść pewnych rzeczy. Kiedyś mu kazałem, że nie wstanie od stołu póki nie zje itp. A potem stwierdziłem że nawet jak to działa to koszty są takie że nie warto. Zatem nie przy posiłku, ale w zupełnie spokojnej i nie stresowej sytuacji, kiedy wszyscy byli w dobrych humorach, zapytałem go czy chce być duży, silny, dobrze grać w piłkę, podciągać się na drążku (lubi patrzeć jak to robię) itp. On na to że oczywiście że tak, a ja wtedy na to że to wymaga jedzenia do końca i rzeczy które czasem nie smakują. I że tatuś też nie lubi pewnych rzeczy jeść ale je bo są zdrowe. Zrozumiał. Oczywiście potem było marudzenie - ale ja odwołuję się ciągle do bycia dużym, silnym, itp. I w miarę działa - nie perfekcyjnie, ale w miarę ok. I na pewno emocjonalnie jest o niebo lepiej.
marniok napisal(a): Weźmy zwykłe wyrzucanie śmieci, człowieku nawet sobie nie wyobrażasz jak długo trwają pertraktacje o to kto, kiedy i ile razy je wynosił, potrafią godzinę przerzucać się "argumentami" że tym razem to nie jednego czy drugiego kolejka. Więc muszę, ja lub żona, wkroczyć i w sposób dyktatorski wyznaczyć kto z nich idzie wynieść te cholerne śmieci.....o taką bzdurę toczą sie małe wojenki.
Rozumiem. A co gdyby pogadać ale nie jak śmieci czekają, tylko jak jest spokój i komfort - że kto najstarszy, ten musi wynieść śmieci np 2x w tygodniu, ale oprócz obowiązków, ma prawo do czegoś tam co jest nagrodą? A młodszy ma obowiązek raz w tygodniu, ale prawo do nagrody jest mniejsze, albo go jeszcze nie ma, albo to nie taka nagroda? I prawo do nagrody nastąpi dopiero przy wyniesieniu śmieci 2x w tygodniu? Taka marchewka. Ale nie wiem, kombinuję. U mojego marchewka działa - w wieku pięciu lat brał już sam z siebie zimny prysznic po kąpieli. Oczywiście nie po każdej ale nie raz już poprosił o zimną wodę:)
marniok napisal(a): Najważniejsze jednak są konsekwencja i nieuleganie wpływom róznych znafcuf bezstrresowgo wychowywania dzieci.
Żeby było jasne - nie jestem zwolennikiem bezstresowego wychowania. Acz przymus może być przeciwskuteczny (u mnie z synem jest tak właśnie, z córką inaczej).
marniok napisal(a): Z własnego doświadczenia wiem ze brak wymagań jest zgubne. Zawsze powtarzam moim synom ze ponieważ ich kocham jestem wobec nich wymagający. Nie oschły i wrogi ale surowy.
Oczywiście, tylko dzieci nie rozumieją długofalowego wpływu bo są z natury krótkowzroczne. Dlatego ja co rusz tłumaczę swoim o skutkach długofalowych działań. Oczywiście nie jest to łatwe, oczywiście ma ograniczone skutki, ale coś tam (na razie) działa. Zobaczymy jak długo.
Komentarz
Następny-podstępny!
tylko że: jeżeli to brytyjscy Brytyjczycy, to będą 3 procesy z żądaniem odszkodowania za poniesione straty
http://www.fronda.pl/a/w-niemczech-doszlo-do-zamieszek-z-udzialem-imigrantow,95153.html
Tabelkę T.I.5 - Powierzchnia i ludność świata 2000-2015, Tabelkę T.I.6 - Prognoza ludności świata(wariant średni) 2016 - 2060 oraz Tabelkę I.12 - Wskaźniki obciążenia demograficznego szacunki i prognozy (wariant średni) też dla lat 20-16 - 2060. Nie umiem tych tabelek sensownie przekleić tutaj.
Można się z tymi prognozami nieco nie zgadzać, szczególnie w dłuższej perspektywie, ale istotę problemu i trendy chwytają dobrze. Tłumaczą się same jak kto ma chwilę czasu i jest oswojony z tabelkami. Wyjaśniają naprawdę wiele jeśli chodzi o kryzys nachodźczy i spór ideologiczny na ten temat w Europie. W skrócie pokazują że najgorsze przed nami. Pokazują też że zapewne dla niektórych krajów Europy nie ma już szans na przetrwanie w dotychczasowym kształcie społecznym i kulturowym. Spełnienie się tych prognoz dla Europy, szczególnie po 2030, jest niemożliwe ale dlatego że praktyka będzie jeszcze gorsza. Widać to szczególnie w ostatniej tabelce ze wskaźnikiem obciążenia demograficznego czyli obciążenia pracujących niepracującymi.Wzrost z obecnych 50 % do ponad 75 % oznacza katastrofę społeczną i ekonomiczną. Jaką? A co najmniej taką jak obecnie w Afryce gdzie jest ponad 80 %. Będzie jednak gorzej bo w Afryce to głównie ze względu na przyrost naturalny i ogromną liczbę nieletnich i to się będzie wedle prognozy stopniowo poprawiać do obecnego poziomu europejskiego. Już się poprawia od 2000. W Europie gorzej bo to głównie za sprawą starego pokolenia - emerytów.
W obecnym stanie ducha Europejczyków zachodnich to oznacza import Afryki do Europy celem zwiększenia populacji pracującej. Głównie z Afryki bo większość przyrostu naturalnego świata będzie w nadchodzących dekadach w Afryce. Azja nadal najludniejsza ale ostro wyhamowuje. To się oczywiście nie może udać ze względów o których ten wątek oraz demograficzno-ekonomicznych. Oni nie zastąpią łatwo pracujących Europejczyków ale za to dowiozą do Europy dodatkowe obciążenie milionami nieletnich których zabiorą ze sobą lub spłodzą już tu.Pozostają więc już testowane na masową skalę rozwiązania aborcyjne na nieletnich i na mniejszą obecnie skalę rozwiązania eutanazyjne na emerytów. Oczywiście są też metody bardziej humanitarne jak wydłużenie wieku emerytalnego do śmierci, zapewne przyspieszonej pracą ponad siły po 70-ce. Politycy w starej UE muszą to wiedzieć. To są proste i jasne oraz powszechnie dostępne dane. Wnioski też są oczywiste. Ciekawe dlaczego nic o nich nie ma w tak zwanym dyskursie publicznym?
Nadal więc nie dla masowej imigracji, szczególnie islamskiej, ale musi być inne rozwiązanie na problem demograficzny bo sam bez imigracji się nie rozwiąże. Zakładam że Dobra Zmiana też to wie i pracuje. I wymyśliła oraz wdraża właściwe i genialne w swej prostocie rozwiązania. Ich cel jest prosty - ma być więcej Polaków i to jak najszybciej aby nadgonić niż demograficzny i szybki wzrost liczby emerytów. Pierwsze widoczne rozwiązanie, które o dziwo szybko zadziałało, to +500. Kolejne to wzrost płac i spadek bezrobocia w wyniku wzrostu gospodarczego, ale silnie wspomagany wyższą efektywnością podatkową poza obciążeniem płac, podniesieniem płacy minimalnej oraz ograniczeniem śmieciówek. Co to daje ? Radykalne zmniejszenie emigracji zarobkowej oraz rozpoczęcie fali powrotów z niej. Cieszmy się z pogorszenia warunków pracy Polaków w UK i starej UE - niech wracają. Już mają do czego. Jeśli do tego dodamy skuteczną repatriację kilkudziesięciu tysięcy Polaków ze wschodu to już najmniej kilkaset tysięcy w ciągu 2-3 lat. Kolejne działanie to imigracja zarobkowa, a najlepiej stała, kilkuset tysięcy a nawet do dwóch milionów Ukraińców, a potem Białorusinów i nawet obywateli Federacji Rosyjskiej. Tak to ryzykowne, ale o wiele mniej niż dopuszczenie do załamania gospodarczego albo imigracja islamska. Ci są bliscy kulturowo i nawet bez polonizacji powinni się zintegrować ze społeczeństwem. Wcale nie muszą obniżać nam płacy średniej jak wieszczy Mech, jeśli potraktujemy ich jak ludzi równych nam, a nie jak Francuzi Algierczyków, albo Angole Pakistańczyków, czy Holendrzy i Belgowie Marokańczyków.To są wszystko kroki nadzwyczajne, podjęte w ostatniej chwili i trzeba Bogu dziękować że udało się je zapoczątkować. Jeśli się powiodą to do Ukraińców dołączy kilkaset tysięcy zachodnich Europejczyków uciekających przed islamizacją i politycznym terrorem pseudoliberałów, i może drugie tyle tamtejszych imigrantów ekonomicznych pochodzenia bałkańskiego. Nie ma niczego ważniejszego dla przyszłości Polski i nie tylko Polski niż ten projekt. Jeśli ceną za jego realizację ma być wyjście lub wyrzucenie z UE to trudno - warto ją zapłacić.
Dlaczego?
Na swoim przykładzie, mimo wysiłku jaki wkładamy z żoną w ukształtowanie swoich synów w tym duchu widzę, zwłaszcza po najstarszym, jak otoczenie (szkoła, koledzy i niestety rodzina - zwłaszcza dziadkowie !!!) skutecznie wygrywa. Może to typowy dla tego wieku początek buntu wobec rodziców i tego co sobą reprezentują ale nasze rozmowy na temat wiary wyglądają mniej więcej w ten sposób że on widzi wszystkie wyznania jako równe bez przyznawania którejkolwiek palmy pierwszeństwa.
Obym się mylił.
Nadzieja w tym że doświadczenie, własne też, uczy że wraz z wiekiem dojrzewa świadomość wagi i roli Jezusa w życiu. Niech i to będzie doświadczeniem moich dzieci.
Żartobliwie mówi o tym powiedzonko że człowiek nabiera wiedzy z wiekiem, z reguły jest to wieko od trumny....
Tylko jak to wytłumaczyć młodemu człowiekowi?
A jeśli kto potrzebuje dowodów to niech się o nie modli bo wiara jest z łaski. Dowodów w ludzkim rozumieniu nie ma i nie będzie. Podobnie nie ma i nie będzie antydowodów. To wynika z istoty wolności człowieka.Bóg ich nie da aby jej nie ograniczać,a dał ją bezwarunkowo i nieodwołalnie.
Słyszał ktoś o uwolnieniach w imię Allaha?
Co mnie zastanowiło, to zdjęcie meczetu:
Pamiętam jak jakieś dziesięć lat temu na polecenie wujka, fascynata katedr, pojechałem oglądać tamtejszą katedrę (tak, Creteil jako stolica departamentu jest automatycznie stolicą diecezji) i ciężko było ją znaleźć i rozpoznać bo była bardzo mała w porównaniu z otaczającymi ją blokami.
Meczet za to okazały.
Ale teraz poszperałem żeby znaleźć zdjęcia i widzę, ze dobudowali trochę tej katedry:
CréteilCathédrale+ - Time lapse du montage de... przez creteilcathedrale
Bo widzę po swoich, że to często tak działa - im bardziej chcę coś im wytłumaczyć, tym większy jest opór. A jak jest spokój, komfort, dobry humor itp - dzieci przyjmują moje tłumaczenia znacznie lepiej.
I nie mówię tu o wierze - moje jeszcze za małe, żeby coś negować na tym polu. Ale o inne rzeczy, obowiązki, konflikty, itp - działa lepiej jak nie idę na zderzenie.
Mogę oczywiście (póki co) wymóc na dzieciach odpowiednie zachowanie, ale nie chcę tego robić - wolę aby zrozumiały zamiast zostać zmuszone do czegoś. Na razie jako tako działa.
Ale Ty masz Marnioku większe doświadczenie ode mnie, więc bierz poprawkę na to co mówię.
Ale dzieciaki muszą też dostać jasny sygnał po co to wszystko, ja nie dostawałem, musiałem robić pewne rzeczy bo tak mi kazała matka ale w jakim celu - bo ja ci tak każę, masz się mnie słuchać. No słaby argument, wręcz zły. A wystarczyło pokazać do czego służy sprzątanie, wynoszenie śmieci itd. to ja bym to robił a tak włączała się czyta przekora, logiczne przecież.
faworyzowanie to inna kwestia, unikam jej jak ognia ale kilka razy tak się stało, tutaj znakomicie sprawdza się krzyżowa weryfikacja sytuacji czyli interwencja współmałżonka
@Przemko, priv
A co gdyby pogadać ale nie jak śmieci czekają, tylko jak jest spokój i komfort - że kto najstarszy, ten musi wynieść śmieci np 2x w tygodniu, ale oprócz obowiązków, ma prawo do czegoś tam co jest nagrodą? A młodszy ma obowiązek raz w tygodniu, ale prawo do nagrody jest mniejsze, albo go jeszcze nie ma, albo to nie taka nagroda? I prawo do nagrody nastąpi dopiero przy wyniesieniu śmieci 2x w tygodniu?
Taka marchewka.
Ale nie wiem, kombinuję.
U mojego marchewka działa - w wieku pięciu lat brał już sam z siebie zimny prysznic po kąpieli. Oczywiście nie po każdej ale nie raz już poprosił o zimną wodę:)
Żeby było jasne - nie jestem zwolennikiem bezstresowego wychowania. Acz przymus może być przeciwskuteczny (u mnie z synem jest tak właśnie, z córką inaczej).
Oczywiście, tylko dzieci nie rozumieją długofalowego wpływu bo są z natury krótkowzroczne. Dlatego ja co rusz tłumaczę swoim o skutkach długofalowych działań. Oczywiście nie jest to łatwe, oczywiście ma ograniczone skutki, ale coś tam (na razie) działa. Zobaczymy jak długo.