Skip to content

Humer

1436437439441442454

Komentarz

  • Piechotą szedł.

  • edytowano 26 April

    Wielu współczesnych biblistów (nie twierdzę oczywiście, że akurat Ksiądz profesor Mariusz Rosik) ma silne tendencje do dekonstrukcji tradycyjnych interpretacji Pisma Św. oraz autorytatywnego traktowania współczesnych wykładni protestanckich i judaistycznych.

  • Współcześnie bowiem więcej wiemy o tle historyczno-kulturowym czasów biblijnych a i lepiej sam tekst orginalny znamy i języki biblijne również więc namysł trwa, to chyba dobrze
    a jeśli korzystamy z tego, że jakiś protestant wcześniej coś zobaczył a żyd lepiej rozumiał to mi to nie przeszkadza o ile my w kościele pozostajemy katowickim

  • Z protestantów doceniam Joachima Neandera, Martina Niemöllera i rodzeństwo Scholl i chyba na tym lista się kończy.

  • No, ale w przypadku imienia Paweł - Szaweł to chyba nie zgapione od heretyków?

  • edytowano 26 April

    @trep powiedział(a):
    No, ale w przypadku imienia Paweł - Szaweł to chyba nie zgapione od heretyków?

    Z pewnością nie, tendencje negatywne to np. ocieplanie wizerunku Judasza i Sanhedrynu, kwestionowanie historyczności opisanych faktów, a nawet postaci, sugerowanie manipulacji polegających na redagowaniu opisu proroctw post factum (tzn. po zaistnieniu prorokowanych zdarzeń) itp.

  • edytowano 26 April

    Sanhedryn to najbardziej ocieplili Nikodem i Józef z Arymatei. A choćby i Gamaliel.

  • @MarianoX powiedział(a):

    @trep powiedział(a):
    No, ale w przypadku imienia Paweł - Szaweł to chyba nie zgapione od heretyków?

    Z pewnością nie, tendencje negatywne to np. ocieplanie wizerunku Judasza i Sanhedrynu, kwestionowanie historyczności opisanych faktów, a nawet postaci, sugerowanie manipulacji polegających na redagowaniu opisu proroctw post factum (tzn. po zaistnieniu prorokowanych zdarzeń) itp.

    U niego niczego z tych rzeczy nigdy nie zauważyłem. Owszem, jedna rzecz mi się nie spodobała, może dwie. Nie jestem nikim, kto mógłby recenzować x. prof., a to o czym mówię, wynika z faktu, że przedstawił egzegezę, według której coś tam, a tak się złożyło, że kiedyś już ta kwestia mnie nurtowała, usłyszałem podobne objaśnienie, konsultowałem je i konsultant je obalił. Może to jeszcze gdzieś odszukam. Chodziło o nieuczciwego rządcę.

    A drugie to głębsza sprawa. Mam takie wrażenie, że Kościół obchodzi się z bogatymi jak z jajkiem, stara się ich uspokajać, że w posiadaniu bogactwa nie ma nic złego itd. Czasem to uspokajanie popiera różnymi cytatami z Biblii i ich objaśnieniami. I coś podobnego zauważyłem u x. prof. Rosika. Otóż mówił on, że słowo przetłumaczone jako "wielbłąd" w przestrodze z uchem igielnym, ma dwa alternatywne znaczenia. Jedno to właśnie wielbłąd a drugie to lina, sznur. No, akurat bibliści kiedyś wybrali to pierwsze znaczenie i tak już zostało, ale w tym powiedzeniu równie dobrze Pan Jezus mógł mówić o sznurze. Ok, pomyślałem, ale jakie to ma znaczenie. Jasne, że sznur ma mniejszą średnicę niż wielbłąd, i to bardzo, ale przez ucho igielne i tak nie przejdzie. Co za różnica, że motorynka jest dużo mniejsza od tira (pamiętam, że TIR oznacza co innego ;) skoro żaden z tych pojazdów nie zmieści się w mysiej dziurze?

  • edytowano 26 April

    Przychodzi bogacz do biblisty:

    • Jaka jest wykładnia przypowieści o wielbłądzie i uchu igielnym?
    • A jaka ma być?

    P.S. Nieco poważniej pisząc, spotkałem się z interpretacją, ze „uchem igielnym” określano bardzo wąską, boczną bramę w murze Jerozolimy

  • edytowano 26 April

    W tym temacie ciekawie mówi Majewski, który wyjaśnia, że to jest typowe dla bliskowschodnich stosunków przeciwstawienie rzeczy najmniejszej (ucho igielne) największemu zwierzęciu ( w ówczesnym powszechnym na danym obszarze postrzeganiu realiów), które to przeciwstawienie ilustruje po prostu coś niemożliwego. A druga rzecz to fakt, że w naszym kręgu kulturowym opacznie rozumiemy postrzeganie bogactwa w tej paraboli. Uważamy mianowicie, że bycie bogatym to jakieś obciążenie, (stąd współczesne racjonalizowanie za pomocą odwołania się do rzekomej wąskiej furty w murach Jerozolimy, o której nie ma żadnych wzmianek z epoki), podczas gdy u Żydów bogactwo było objawem bożego błogosławieństwa, czyli że "nawet bogaczowi (czytaj: osobie pobłogosławionej powodzeniem) jest trudno wejść do Królestwa Bożego". Świadczy o tym odpowiedź Pana Jezusa na pytanie uczniów "któż więc może się zbawić?" : "u ludzi to niemożliwe, ale u Boga to możliwe" czyli wskazanie na samo Źródło łaski. Przyznam, że taka interpretacja wydaje mi się przekonująca, choć sam przez wiele lat wierzyłem w bramę do Jerozolimy o nazwie Ucho Igielne.

  • @MarianoX powiedział(a):
    Przychodzi bogacz do biblisty:

    • Jaka jest wykładnia przypowieści o wielbłądzie i uchu igielnym?
    • A jaka ma być?

    P.S. Nieco poważniej pisząc, spotkałem się z interpretacją, ze „uchem igielnym” określano bardzo wąską, boczną bramę w murze Jerozolimy

    No właśnie -- i przez tę wąską bramę trzeba przeciągnąć dratwę. Logiczne.

  • Ale widzę, że biada sandomierskim grubasom, gdyż zakaz przaechodzenia jest.

    Screenshot-2024-04-26-at-12-41-24-Sandomierz-Ucho-Igielne-jpg-obraz-JPEG-1944-2592-pikseli-Skal

  • @MarianoX powiedział(a):
    Przychodzi bogacz do biblisty:

    • Jaka jest wykładnia przypowieści o wielbłądzie i uchu igielnym?
    • A jaka ma być?

    P.S. Nieco poważniej pisząc, spotkałem się z interpretacją, ze „uchem igielnym” określano bardzo wąską, boczną bramę w murze Jerozolimy

    W tym samym nadkaście x. prof. deklaruje, że żadne źródło historyczne nic nie mówi o tej bramie. Ale o tym już Wieńczysław napisał.

    A druga rzecz to fakt, że w naszym kręgu kulturowym opacznie rozumiemy postrzeganie bogactwa w tej paraboli. Uważamy mianowicie, że bycie bogatym to jakieś obciążenie, (stąd współczesne racjonalizowanie za pomocą odwołania się do rzekomej wąskiej furty w murach Jerozolimy, o której nie ma żadnych wzmianek z epoki), podczas gdy u Żydów bogactwo było objawem bożego błogosławieństwa, czyli że "nawet bogaczowi (czytaj: osobie pobłogosławionej powodzeniem) jest trudno wejść do Królestwa Bożego".

    Nie twierdzę, iż nie, gdyż w tych sprawach wolę nie mieć własnego zdania, ale trochę mi się to kłóci z bogatym młodzieńcem.

  • 21 Jezus mu odpowiedział: «Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną!» 22 Gdy młodzieniec usłyszał te słowa, odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości.

    ...

    Bogatego młodzieńca poruszyła nauka Jezusa o zbliżającym się królestwie Bożym. Dlatego zapytał, jak wejść do królestwa, w którym będzie się żyło wiecznie (Wj 20,12-16; Pwt 5,16-20). Wypowiedź młodzieńca nie była przejawem pychy, ale jego szczerej troski o życie duchowe. Tradycyjna pobożność okazała się dla niego niewystarczająca. Chrystus poważnie potraktował swojego rozmówcę i wezwał go do radykalnego kroku zerwania z przywiązaniem do ziemskich wartości. Wystarczającą drogą do zbawienia jest szczere przestrzeganie Bożych przykazań. Pójście za Jezusem i dążenie do doskonałości wymaga jednak czegoś więcej: wolnego przylgnięcia do Boga jako najwyższej wartości. Młodzieniec jednak był przywiązany do tego, co posiadał i to właśnie przeszkodziło mu w wielkodusznym naśladowaniu Chrystusa. Bogactwo nie dało mu szczęścia, lecz napełniło smutkiem, gdyż, zachowując je, stracił o wiele więcej.

  • edytowano 26 April

    ....oraz choćby z przypowieścią o bagaczu i Łazarzu i pojęciami pożądliwości ciała, oczu i pychy żywota

    W katolickiej doktrynie moralnej bogaty jest jak czerwony kapelusz u Barei - zawsze podejrzany.

    Zycie "na bogatości" jako wyraz błogosławieństwa przez Boga to clue mentalności judeoprotestanckiej,

  • Katolickie to jest raczej pawłowe : "Umiem cierpieć biedę, umiem i obfitować. Do wszystkich w ogóle warunków jestem zaprawiony: i być sytym, i głód cierpieć, obfitować i doznawać niedostatku. Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia. " (Flp 4,12)

  • edytowano 26 April

    A perykopa z wielbłądem ma tytuł Niebezpieczeństwo bogactw. Objaśnienie do niej brzmi tak:

    Przywiązanie się do bogactw jest niebezpieczeństwem, które przeszkadza osiągnąć zbawienie. Chrystus zobrazował to umyślnie przejaskrawionym porównaniem do wielbłąda usiłującego przejść przez ucho igielne. W interpretacji tego porównania jedni uważają, że chodzi o małą bramę w murach Jerozolimy, którą nazywano uchem igielnym. Wielbłąd mógł przejść przez nią tylko po usunięciu ciężaru z jego grzbietu i na klęczkach. Według innej interpretacji chodzi tu o linę okrętową, której nie sposób przewlec przez ucho igły. Z pewnością Jezus chciał uwydatnić niemożność osiągnięcia zbawienia przez tych, którzy nie uwolnią się od niebezpiecznych przywiązań. Człowiek, pozostawiony samemu sobie, nie ma w sobie sił koniecznych, aby osiągnąć życie wieczne. Może je natomiast zyskać, otwierając się na działanie Boga i przyjmując dar zbawienia. Jest ono bowiem przede wszystkim dziełem miłosiernego i wszechmocnego Boga, który zaprasza człowieka do współpracy, na miarę jego możliwości.

  • edytowano 26 April

    .

  • Jednemu nawet bogactwo nie zaszkodzi a drugiemu i bieda nie pomoże, co człowiek to przypadek

  • Aczkolwiek tendencje ogólną Pan naszkicował nie tylko w tym miejscu o igielnym uchu i z nią nie dyskutuje

  • Nie o same bogactwo zapewne chodzi ale o drogę dojścia do niego i co ono z nami robi i jakimi się z nim stajemy. I ile trzeba poświęcić żeby tego bogactwa potem upilnować i nie stracić...i jeszcze podzielić się po drodze z kimś ( tylko pamiętajmy że "dzielić się" znaczy się nie tym co nam zbywa ale tym co mamy)
    No a z tym umieniem obfitować w biedzie i bogactwie to jakoś dziwnie jest tak że droga w stronę bogacenia się jakoś bardziej akceptowalną przez nas jest niż w przeciwną stronę, nie?

  • To wynika z rozplenienia się herezji amerykanizmu.

  • Lekarz bada pacjentkę. Widzi kilka dziar, w tym jedną kolorowego motyla. A że interesuje się przyrodą, pyta:
    -- Zna pani gatunek tego motyla?
    -- Nieee, tak sobie go wydziarałam. Jako nagrodę za rozwód.

  • Z tej właśnie przyczyny biali chłopcy się do tych wskazań zastosują, zaś nachodźcy — nie, bo niby czemu? Ich ta sprawa nie dotyczy

  • To są równe chłopaki. Olkowi goleń nie przeszkodziła w reelekcji, gdyż kto nie lubi wypić, niech pierwszy rzuci butelką.

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.