dyplom mistrza w rzemiośle ,a tzw zgniłym zachodzie nobilitował , co prawda w mieście, i czasem pozwalał żyć lepiej niż herbowym gdzieś tam.
czytać, pisać , świata być ciekawym i próbować go zrozumieć - to juz cechy osobnicze
W dodatku wielu drugorzędnych tzw. pracowniköw umysłowych będzie rugowanych przez tzw. sztuczną inteligencję i jej odpowiedniki niczym szwaczki przez maszyny włókiennicze.
Przynajmniej ci, którzy w porę nie zdążą w korpo przeidentyfikować się na LBGT+.
I tu wracamy do kodeksu Boziewicza, który tak to ujon:
Art. l.
Pojęciem osoby, zdolnej do żądania i dawania satysfakcji honorowej albo krótko: osobami honorowymi lub z angielskiego: gentlemanami nazywamy (z wykluczeniem osób duchownych) te osoby płci męskiej, które z powodu wykształcenia, inteligencji osobistej, stanowiska społecznego lub urodzenia wznoszą, się ponad zwyczajny poziom uczciwego człowieka.
Adaś wyszkolił się na nałczyciela I DLATEGO, zgodnie z XIX-wiecznymi pojęciami uznał, że jest szlachcicem.
Pojęciem osoby, zdolnej do żądania i dawania satysfakcji honorowej albo krótko: osobami honorowymi lub z angielskiego: gentlemanami nazywamy (z wykluczeniem osób duchownych) te osoby płci męskiej, które z powodu wykształcenia, inteligencji osobistej, stanowiska społecznego lub urodzenia wznoszą, się ponad zwyczajny poziom uczciwego człowieka.
Obawiam się, że umiejętność oprawienia wieprzka do owego wykształcenia się nie zalicza.
"W historii Polski co jakiś czas, cyklicznie, mamy do czynienia ze zjawiskiem zwanym zdradą elit. Polega ono z grubsza na tym, że większa bądź mniejsza część warstwy teoretycznie najlepiej wykształconej, mającej najwięcej do powiedzenia w sprawach państwa zaczyna uważać, że będzie lepiej, jeśli będą nami rządzić inni - mówi prof. Legutko, wybitny znawca filozofii starożytnej i tłumacz dialogów Platona."
Jakie jest rozwiązanie tego problemu? Proste. Polega ono z grubsza na tym, że ani znajomość łacińskiej gramatyki ani pochodzenie z profesorskiego roku z Krakowa czy szlacheckiego z Wilna nie daje więcej do powiedzenia w sprawach państwa. Są tylko pewne rozbieżności jak takie podejście nazwać: niektórzy używają słowa demokracja a inni republikanizm.
☎️ Słowo "inteligent" staje się powoli obelgą. Oznacza zadufanego w sobie reprezentanta Warszaffki albo Krakóffka, który uważa się za kogoś lepszego i ma innych (zwłaszcza tych z prowincji, szczególnie tych biedniejszych) w głębokiej pogardzie.
⏰ Ta zmiana sensu słowa nie jest w dziejach polszczyzny czymś nowym. Słowo 'mesjanizm", którym Wroński nazywał swoją racjonalną filozofię, także zmieniło kiedyś swój sens i oznacza dzisiaj narodowe szaleństwo i polski prowincjonalizm.
☎️ Czy możemy jakoś wrócić do tradycji Abramowskiego i Żeromskiego? Jak słowo "inteligent" rozumiał Libelt? Kim byli Polacy dla Trentowskiego? - zapraszamy na wykład Wawrzyńca Rymkiewicza.
@Przemko powiedział(a):
☎️ Słowo "inteligent" staje się powoli obelgą. Oznacza zadufanego w sobie reprezentanta Warszaffki albo Krakóffka, który uważa się za kogoś lepszego i ma innych (zwłaszcza tych z prowincji, szczególnie tych biedniejszych) w głębokiej pogardzie.
Nawet nie to. Oznacza zadufanego w sobie absolwenta studiów humanistyczych, nie zdającego sobie sprawy, że elektryk (nawet bez studiów) dość często wie sporo o Tykidydesie i Cyceronie a on sam żeby się zesrał, to systemu alarmowego w domu jednorodzinnym nie zamontuje. Tym bardziej, że do ętyligętów wlicza się np. aktorów, których inteligencja i wiedza o świecie z reguły są dużo poniżej przeciętnej. Jachira.
Nie będę powtarzał oklepanego już porównania "humanista wczoraj a humanista dziś" bo to oczywista oczywistość. Humanistką w sensie tradycyjnym jest moja starsza Córka (znana niektórym forumkowiczom z dawnych zlotów FF), gdyż zna łacinę i grekę przy czym tę pierwszą w stopniu bardzo wysokim. A i z matematyką nie miała specjalnych problemów.
@Brzost powiedział(a):
Nie będę powtarzał oklepanego już porównania "humanista wczoraj a humanista dziś" bo to oczywista oczywistość. Humanistką w sensie tradycyjnym jest moja starsza Córka (znana niektórym forumkowiczom z dawnych zlotów FF), gdyż zna łacinę i grekę przy czym tę pierwszą w stopniu bardzo wysokim. A i z matematyką nie miała specjalnych problemów.
Komentarz
No właśnie: mówił kard. abp Wyszyńskim (jako aktor), a pisał do gen. Kiszczaka (jako "ja").
i dalej cisną to w szkole.
dyplom mistrza w rzemiośle ,a tzw zgniłym zachodzie nobilitował , co prawda w mieście, i czasem pozwalał żyć lepiej niż herbowym gdzieś tam.
czytać, pisać , świata być ciekawym i próbować go zrozumieć - to juz cechy osobnicze
W dodatku wielu drugorzędnych tzw. pracowniköw umysłowych będzie rugowanych przez tzw. sztuczną inteligencję i jej odpowiedniki niczym szwaczki przez maszyny włókiennicze.
Przynajmniej ci, którzy w porę nie zdążą w korpo przeidentyfikować się na LBGT+.
tkaczki
I tu wracamy do kodeksu Boziewicza, który tak to ujon:
Adaś wyszkolił się na nałczyciela I DLATEGO, zgodnie z XIX-wiecznymi pojęciami uznał, że jest szlachcicem.
I stąd też pretensje aktorów, a przecież szkoła aktorska to pomaturalna szkoła zawodowa.
Obawiam się, że umiejętność oprawienia wieprzka do owego wykształcenia się nie zalicza.
Myślę, że jest to zwyczajny poziom uczciwego człowieka.
A polimorfizm i dziedziczenie w C++?
"W historii Polski co jakiś czas, cyklicznie, mamy do czynienia ze zjawiskiem zwanym zdradą elit. Polega ono z grubsza na tym, że większa bądź mniejsza część warstwy teoretycznie najlepiej wykształconej, mającej najwięcej do powiedzenia w sprawach państwa zaczyna uważać, że będzie lepiej, jeśli będą nami rządzić inni - mówi prof. Legutko, wybitny znawca filozofii starożytnej i tłumacz dialogów Platona."
https://wiadomosci.dziennik.pl/opinie/artykuly/8735320,ryszard-legutko-elity-polska.html
Jakie jest rozwiązanie tego problemu? Proste. Polega ono z grubsza na tym, że ani znajomość łacińskiej gramatyki ani pochodzenie z profesorskiego roku z Krakowa czy szlacheckiego z Wilna nie daje więcej do powiedzenia w sprawach państwa. Są tylko pewne rozbieżności jak takie podejście nazwać: niektórzy używają słowa demokracja a inni republikanizm.
☎️ Słowo "inteligent" staje się powoli obelgą. Oznacza zadufanego w sobie reprezentanta Warszaffki albo Krakóffka, który uważa się za kogoś lepszego i ma innych (zwłaszcza tych z prowincji, szczególnie tych biedniejszych) w głębokiej pogardzie.
⏰ Ta zmiana sensu słowa nie jest w dziejach polszczyzny czymś nowym. Słowo 'mesjanizm", którym Wroński nazywał swoją racjonalną filozofię, także zmieniło kiedyś swój sens i oznacza dzisiaj narodowe szaleństwo i polski prowincjonalizm.
☎️ Czy możemy jakoś wrócić do tradycji Abramowskiego i Żeromskiego? Jak słowo "inteligent" rozumiał Libelt? Kim byli Polacy dla Trentowskiego? - zapraszamy na wykład Wawrzyńca Rymkiewicza.
https://www.facebook.com/events/693614356548187/?acontext={"event_action_history":[{"surface":"notifications_tab"},{"mechanism":"attachment","surface":"newsfeed"}],"ref_notif_type":"feedback_reaction_generic"}
Nawet nie to. Oznacza zadufanego w sobie absolwenta studiów humanistyczych, nie zdającego sobie sprawy, że elektryk (nawet bez studiów) dość często wie sporo o Tykidydesie i Cyceronie a on sam żeby się zesrał, to systemu alarmowego w domu jednorodzinnym nie zamontuje. Tym bardziej, że do ętyligętów wlicza się np. aktorów, których inteligencja i wiedza o świecie z reguły są dużo poniżej przeciętnej. Jachira.
Tzw „humanista” dziś nie zna ani greki ani łaciny o pryncypiach logiki nie wspomnę z litości.
Nie będę powtarzał oklepanego już porównania "humanista wczoraj a humanista dziś" bo to oczywista oczywistość. Humanistką w sensie tradycyjnym jest moja starsza Córka (znana niektórym forumkowiczom z dawnych zlotów FF), gdyż zna łacinę i grekę przy czym tę pierwszą w stopniu bardzo wysokim. A i z matematyką nie miała specjalnych problemów.
No, jednorożec.