Skip to content

Postępy postępu

17576777880

Komentarz

  • @rozum.von.keikobad powiedział(a):

    @MarianoX powiedział(a):

    @rozum.von.keikobad powiedział(a):

    @mari.pl powiedział(a):

    @Mania powiedział(a):

    @ms.wygnaniec powiedział(a):

    @W_Nieszczególny powiedział(a):

    >
    Ja bym wprowadził bykowe oraz coś analogicznego dla kobiet, jako dodatek zmienił system emerytalny i wprowadził że samotny bezdzietny dostaje od państwa jakiś zasiłek w rodzaju 1000 zł obecnie, rodzice jedynaków 2500, dopiero od 2 możesz dostać odłożoną emeryturę.

    To > > >

    Bezdzietność nie zawsze jest wynikiem egoizmu kobiet, często* (najczęściej?) wynika z defektu organizmu (bezpłodność).
    Tak więc, karanie za bezdzietność byłoby dodatkową karą - oprócz tej, wymierzonej przez Boga (naturę) - wymierzoną przez ludzi.

    >
    Ale w powyższym rozumowaniu nie chodzi o szukanie winy osobistej u osób bezdzietnych, tylko o to, że bezdzietni mają wyższy status materialny, ponieważ nie ponoszą kosztów wychowania dzieci, a korzystają z pracy cudzych dzieci, więc powinni podzielić się swoimi dochodami z rodzinami z dziećmi.

    Składki emerytalne nie zastąpią np. opieki w szpitalu czy innych czynności wymagajacych obecności drugiego człowieka.

    Jeśli faktycznie mają lepszy status materialny, to płacą wyższe podatki, wyższe składki, które z kolei idą na rzeczy, z których oni nie korzystają - z pediatrii, porodówek, placów zabaw, bezpłatnej edukacji do studiów włącznie, 800+, funduszu alimentacyjnego itd.

    Gdyby ktoś miał dużo niepotrzebnego czasu, to może zliczyć wszystko, wcale nie jestem pewien, że to wielodzietni dokładają do systemu.

    Bezdzietni zawsze będą nieporównywalnie mniej produktywni od posiadających dzieci, bo nie zostawiają po sobie kolejnych pokoleń.

    Do dorobku ekonomicznego człowieka w oczywisty sposób przynależą wartości wypracowane przez kolejne generacje, które zapoczątkował.

    Straty też? Świetny pomysł, jak czyjeś dziecko umrze 2 lata po wejściu na rynek pracy, niech oddaje 800+, wizyty lekarskie na koszt NFZ i koszt państwowej edukacji.

    Rozum, nie da się obronić istniejącego systemu. Właściwie na te dyskusje czas minął 20 lat temu. Dzisiaj już tylko widzimy skutki i możemy postarać się ograniczać straty.

  • @mari.pl powiedział(a):

    @rozum.von.keikobad powiedział(a):

    @mari.pl powiedział(a):
    bezdzietni mają wyższy status materialny, ponieważ nie ponoszą kosztów wychowania dzieci, a korzystają z pracy cudzych dzieci, więc powinni podzielić się swoimi dochodami z rodzinami z dziećmi.

    Składki emerytalne nie zastąpią np. opieki w szpitalu czy innych czynności wymagajacych obecności drugiego człowieka.

    Jeśli faktycznie mają lepszy status materialny, to płacą wyższe podatki, wyższe składki, które z kolei idą na rzeczy, z których oni nie korzystają - z pediatrii, porodówek, placów zabaw, bezpłatnej edukacji do studiów włącznie, 800+, funduszu alimentacyjnego

    Przyjąłem generalne założenie, że bez dzieci i przyszłych pokoleń nic nie funkcjonuje, włącznie z gospodarką, i że nie da się ich niczym zastąpić. Przykład z opieką szpitalną unaocznia właśnie tę konieczność obecności drugiego człowieka, bo składki emerytalne czy podatki chorym się nie zaopiekują. Na dzieci jesteśmy zdani wszyscy, ale tylko część ludzi przyczynia się do ich przyjścia na świat i powinno to być przez społeczeństwo zauważone i uhonorowane.

    Wyższy status materialny osób bezdzietnych odnoszę do braku konieczności łożenia na wychowanie dzieci, gdyż wtedy pieniądze można odłożyć albo wydać na coś innego, albo nie zadłużać się (i są to niemałe sumy: szacunki mówią o 18 tys. zł. rocznie na dziecko jako kosztach jego utrzymania). Poza tym to też nie do końca prawda, że nie korzystają oni z pediatrii, porodówek, placów zabaw, bezpłatnej edukacji - przynajmniej raz skorzystali, kiedy się urodzili i byli młodzi. :-)

    Dzietność ma także znaczenie militarne, polityczne. Mówił o tym kard. Wyszyński: żeby trwać tutaj, gdzie jesteśmy potrzeba, by nas było 80 milionów. I trudniej tylu podbić, i trudniej przegłosować, tylu ludzi to również łakomy kąsek jako rynek zbytu.

    Oczywiście są to pewne generalizacje, bo np. ludne Chiny padły swego czasu łupem to Anglików, to Japończyków, ale z drugiej strony, czy trwania przez tysiąclecia małego narodu, jakim był i jest Izrael, nie trzeba rozpatrywać w kategorii cudu?

    bo do dzietności trzeba dodać wychowanie.

  • edytowano 16 July

    @KazioToJa powiedział(a):

    @Szturmowiec.Rzplitej powiedział(a):
    Ale jakie dzieci? Panie, teraz to nikt nie ma dzieci.

    tylko jacyś zboczeńcy

    Ośmielę się zauważyć, że kobiety zdają się mieć jakby nieco większy niż mężczyźni wpływ na to, czy dziecko się urodzi, a co za tym idzie na ogólną dzietność społeczeństwa.

  • @MarianoX powiedział(a):

    @KazioToJa powiedział(a):

    @Szturmowiec.Rzplitej powiedział(a):
    Ale jakie dzieci? Panie, teraz to nikt nie ma dzieci.

    tylko jacyś zboczeńcy

    Ośmielę się zauważyć, że kobiety zdają się mieć jakby nieco większy niż mężczyźni wpływ na to, czy dziecko się urodzi, a co za tym idzie na ogólną dzietność społeczeństwa.

    "ojciec jest równie ważny co matka, a jak matka wyjedzie nawet ważniejszy" (cytat z pamięci)

  • jest środek lata, na wakacje wg statystyk wyjeżdża 30% dzieci, mam z balkonu widok na dwa place zabaw i boisko + masę świetnych tras dla rolek, rowerów, hulajnóg, są dwie górki po których można pobiegać. No i ile tych dzieci widać a naszych wysokich okien? 2. 2 maluchy z mamami w piaskownicy.

  • Czy ten przepis dotyczy tylko jezdni czy również chodników i ścieżek rowerowych?

  • @KazioToJa powiedział(a):

    @MarianoX powiedział(a):

    @KazioToJa powiedział(a):

    @Szturmowiec.Rzplitej powiedział(a):
    Ale jakie dzieci? Panie, teraz to nikt nie ma dzieci.

    tylko jacyś zboczeńcy

    Ośmielę się zauważyć, że kobiety zdają się mieć jakby nieco większy niż mężczyźni wpływ na to, czy dziecko się urodzi, a co za tym idzie na ogólną dzietność społeczeństwa.

    "ojciec jest równie ważny co matka, a jak matka wyjedzie nawet ważniejszy" (cytat z pamięci)

    w procesie wychowania, a nie w decyzji o poczęciu

  • @janosik powiedział(a):

    @KazioToJa powiedział(a):

    @MarianoX powiedział(a):

    @KazioToJa powiedział(a):

    @Szturmowiec.Rzplitej powiedział(a):
    Ale jakie dzieci? Panie, teraz to nikt nie ma dzieci.

    tylko jacyś zboczeńcy

    Ośmielę się zauważyć, że kobiety zdają się mieć jakby nieco większy niż mężczyźni wpływ na to, czy dziecko się urodzi, a co za tym idzie na ogólną dzietność społeczeństwa.

    "ojciec jest równie ważny co matka, a jak matka wyjedzie nawet ważniejszy" (cytat z pamięci)

    w procesie wychowania, a nie w decyzji o poczęciu

    decyzja o poczęciu z zasady jest obopólna poza wyjątkowymi wypadkami surowo karanymi.

  • @KazioToJa powiedział(a):

    @rozum.von.keikobad powiedział(a):

    @MarianoX powiedział(a):

    @rozum.von.keikobad powiedział(a):

    @mari.pl powiedział(a):

    @Mania powiedział(a):

    @ms.wygnaniec powiedział(a):

    @W_Nieszczególny powiedział(a):

    >
    Ja bym wprowadził bykowe oraz coś analogicznego dla kobiet, jako dodatek zmienił system emerytalny i wprowadził że samotny bezdzietny dostaje od państwa jakiś zasiłek w rodzaju 1000 zł obecnie, rodzice jedynaków 2500, dopiero od 2 możesz dostać odłożoną emeryturę.

    To > > >

    Bezdzietność nie zawsze jest wynikiem egoizmu kobiet, często* (najczęściej?) wynika z defektu organizmu (bezpłodność).
    Tak więc, karanie za bezdzietność byłoby dodatkową karą - oprócz tej, wymierzonej przez Boga (naturę) - wymierzoną przez ludzi.

    >
    Ale w powyższym rozumowaniu nie chodzi o szukanie winy osobistej u osób bezdzietnych, tylko o to, że bezdzietni mają wyższy status materialny, ponieważ nie ponoszą kosztów wychowania dzieci, a korzystają z pracy cudzych dzieci, więc powinni podzielić się swoimi dochodami z rodzinami z dziećmi.

    Składki emerytalne nie zastąpią np. opieki w szpitalu czy innych czynności wymagajacych obecności drugiego człowieka.

    Jeśli faktycznie mają lepszy status materialny, to płacą wyższe podatki, wyższe składki, które z kolei idą na rzeczy, z których oni nie korzystają - z pediatrii, porodówek, placów zabaw, bezpłatnej edukacji do studiów włącznie, 800+, funduszu alimentacyjnego itd.

    Gdyby ktoś miał dużo niepotrzebnego czasu, to może zliczyć wszystko, wcale nie jestem pewien, że to wielodzietni dokładają do systemu.

    Bezdzietni zawsze będą nieporównywalnie mniej produktywni od posiadających dzieci, bo nie zostawiają po sobie kolejnych pokoleń.

    Do dorobku ekonomicznego człowieka w oczywisty sposób przynależą wartości wypracowane przez kolejne generacje, które zapoczątkował.

    Straty też? Świetny pomysł, jak czyjeś dziecko umrze 2 lata po wejściu na rynek pracy, niech oddaje 800+, wizyty lekarskie na koszt NFZ i koszt państwowej edukacji.

    Rozum, nie da się obronić istniejącego systemu. Właściwie na te dyskusje czas minął 20 lat temu. Dzisiaj już tylko widzimy skutki i możemy postarać się ograniczać straty.

    W sumie to jakie skutki widzimy? Brakuje kasy dla emerytów, czy przeciwnie, kolejne rządy dosypują im jeszcze więcej?

  • teoretycznie tak, ale kobiety z racji przewagi biologicznej stawiają często partnera przed faktem dokonanym, więc faceci tutaj mają trochę trudniej

  • @janosik powiedział(a):
    teoretycznie tak, ale kobiety z racji przewagi biologicznej stawiają często partnera przed faktem dokonanym, więc faceci tutaj mają trochę trudniej

    Oczywiście, ponadto poczęcie nie jest równoznaczne z urodzeniem i tutaj decyzyjność kobiety jest większa niż mężczyzny

  • @mari.pl

    Serio to Izrael to jedyny mały naród, który Kolega / Koleżanka zna?

    Jeszcze raz: jakieś dzieci się powinny rodzić, i będą się rodzić. Natomiast nie ma przełożenia 1:1 ilość dzieci dziś : kasa za 20-30-40 lat.

    To raz, a dwa, jeszcze raz przypomnę od czego wyszliśmy. Od propozycji, by wypracowane emerytury osób bezdzietnych/ z jedynakami ograniczyć do głodowych zasiłków.
    No i takie pytanko wprost: który z dyskutantów:
    1. Serio jest za takim rozwiązaniem?
    2. Serio uważa, że to podniesie dzietność?

  • edytowano 16 July

    @janosik powiedział(a):
    raczej byli przetrzebieni z męskiej populacji, więc to inne zjawisko

    Aha, dobrze wiedzieć, że ta skłonność do ryzyka i innowacje, które w przeziale wieku 25-40 lat ciągną gospodarkę, to były ... kobiety z lat 50. Kolega poczyta sobie sam, co wtedy robiły kobiety, zwłaszcza w USA.

  • @rozum.von.keikobad powiedział(a):

    @KazioToJa powiedział(a):

    @rozum.von.keikobad powiedział(a):

    @MarianoX powiedział(a):

    @rozum.von.keikobad powiedział(a):

    @mari.pl powiedział(a):

    @Mania powiedział(a):

    @ms.wygnaniec powiedział(a):

    @W_Nieszczególny powiedział(a):

    >
    Ja bym wprowadził bykowe oraz coś analogicznego dla kobiet, jako dodatek zmienił system emerytalny i wprowadził że samotny bezdzietny dostaje od państwa jakiś zasiłek w rodzaju 1000 zł obecnie, rodzice jedynaków 2500, dopiero od 2 możesz dostać odłożoną emeryturę.

    To > > >

    Bezdzietność nie zawsze jest wynikiem egoizmu kobiet, często* (najczęściej?) wynika z defektu organizmu (bezpłodność).
    Tak więc, karanie za bezdzietność byłoby dodatkową karą - oprócz tej, wymierzonej przez Boga (naturę) - wymierzoną przez ludzi.

    >
    Ale w powyższym rozumowaniu nie chodzi o szukanie winy osobistej u osób bezdzietnych, tylko o to, że bezdzietni mają wyższy status materialny, ponieważ nie ponoszą kosztów wychowania dzieci, a korzystają z pracy cudzych dzieci, więc powinni podzielić się swoimi dochodami z rodzinami z dziećmi.

    Składki emerytalne nie zastąpią np. opieki w szpitalu czy innych czynności wymagajacych obecności drugiego człowieka.

    Jeśli faktycznie mają lepszy status materialny, to płacą wyższe podatki, wyższe składki, które z kolei idą na rzeczy, z których oni nie korzystają - z pediatrii, porodówek, placów zabaw, bezpłatnej edukacji do studiów włącznie, 800+, funduszu alimentacyjnego itd.

    Gdyby ktoś miał dużo niepotrzebnego czasu, to może zliczyć wszystko, wcale nie jestem pewien, że to wielodzietni dokładają do systemu.

    Bezdzietni zawsze będą nieporównywalnie mniej produktywni od posiadających dzieci, bo nie zostawiają po sobie kolejnych pokoleń.

    Do dorobku ekonomicznego człowieka w oczywisty sposób przynależą wartości wypracowane przez kolejne generacje, które zapoczątkował.

    Straty też? Świetny pomysł, jak czyjeś dziecko umrze 2 lata po wejściu na rynek pracy, niech oddaje 800+, wizyty lekarskie na koszt NFZ i koszt państwowej edukacji.

    Rozum, nie da się obronić istniejącego systemu. Właściwie na te dyskusje czas minął 20 lat temu. Dzisiaj już tylko widzimy skutki i możemy postarać się ograniczać straty.

    W sumie to jakie skutki widzimy? Brakuje kasy dla emerytów, czy przeciwnie, kolejne rządy dosypują im jeszcze więcej?

    1. kto się zajmuje naszymi staruszkami (jeśli nie sami i nie zakonnice)? Co staruszkowie oglądają w DPS? Ukraińską telewizję, bo to odpowiada opiekunkom.
    2. model wychowawczy zmieniliśmy na model histeryczny. Nie dziwi, gdy jedno dziecko jest nadzieją dwóch rodzin.
    3. wysyp depresji. Mówiąc obcesowo - więcej wariatów niż po wojnie, ludzie są mniej zrównoważeni niż ci przeżywający traumy wojny totalnej, ludobójstwa, wysiedleń.
    4. przesuwający się moment podjęcia decyzji o dorosłym życiu.
  • @rozum.von.keikobad powiedział(a):

    @janosik powiedział(a):
    raczej byli przetrzebieni z męskiej populacji, więc to inne zjawisko

    Aha, dobrze wiedzieć, że ta skłonność do ryzyka i innowacje, które w przeziale wieku 25-40 lat ciągną gospodarkę, to były ... kobiety z lat 50. Kolega poczyta sobie sam, co wtedy robiły kobiety, zwłaszcza w USA.

    Nie, kobiety ktore przetrwały wojnę chciały zakładać rodziny i mieć dzieci co pozwoliło na baby boom lat 50 i szybką odbudowę populacji.

  • @rozum.von.keikobad powiedział(a):
    @mari.pl

    Serio to Izrael to jedyny mały naród, który Kolega / Koleżanka zna?

    Jeszcze raz: jakieś dzieci się powinny rodzić, i będą się rodzić. Natomiast nie ma przełożenia 1:1 ilość dzieci dziś : kasa za 20-30-40 lat.

    To raz, a dwa, jeszcze raz przypomnę od czego wyszliśmy. Od propozycji, by wypracowane emerytury osób bezdzietnych/ z jedynakami ograniczyć do głodowych zasiłków.
    No i takie pytanko wprost: który z dyskutantów:
    1. Serio jest za takim rozwiązaniem?
    2. Serio uważa, że to podniesie dzietność?

    Kolega...

    Nie jedyny, choć z taką długowiecznością i perturbacjami to ewenement. Chciałem przez to powiedzieć, że tak długie trwanie jest bardziej zrozumiałe w przypadku narodów ludnych, jak np. Chiny. Trudniej jest im zrobić coś złego.

    Prostych przełożeń 1:1 tu nie ma, jest więcej zmiennych, ale widać na przykładzie Europy i naszym, że lepiej i taniej postarać się o własne dzieci niż ponosić koszty imigracji, szczególnie pozaeuropejskiej. We Francji są to miliardy euro rocznie. Poza tym, nigdy dokładnie nie wiadomo, kiedy gospodarka i wojsko upomną się o młodych ludzi - są tu różne fluktuacje.

    Bardzo niskie emerytury dla bezdzietnych wywołałyby konflikt społeczny. 500 plus było wprowadzone w dobrej atmosferze i trzeba działać w tym stylu: przed wprowadzeniem 500/800 plus wiele rodzin żyło w biedzie, teraz rodzinom z dziećmi zyje się lepiej, trochę wyhamowała dynamika spadku dzietności, bo prognozy były gorsze; przydałyby się tanie mieszkania komunalne, których prawie się nie buduje, a popyt istnieje. Należy wskazywać punkty, które mają największe szanse zebrać najwięcej ludzi wokół siebie, coś w stylu CPK, tyle że w odniesieniu do dzietności.

  • edytowano 16 July

    Kolega Mari słusznie pisze. Co do przyszłych problemów - potezny konflikt społeczny i tak będzie i lepiej mieć go z bezdzietnymi dziadersami niż z młodymi, to znaczy lepiej mieć przeciwko sobie tych pierwszych niż tych drugich.

  • W sumie jest w tym jakiś recht, że lepsze 500+ niż bykowe, a w sumie to przecie jedno i to samo.

  • edytowano 16 July

    Jeszcze lepsze jest i jedno i drugie.

  • @mari.pl powiedział(a):

    @rozum.von.keikobad powiedział(a):
    @mari.pl

    Serio to Izrael to jedyny mały naród, który Kolega / Koleżanka zna?

    Jeszcze raz: jakieś dzieci się powinny rodzić, i będą się rodzić. Natomiast nie ma przełożenia 1:1 ilość dzieci dziś : kasa za 20-30-40 lat.

    To raz, a dwa, jeszcze raz przypomnę od czego wyszliśmy. Od propozycji, by wypracowane emerytury osób bezdzietnych/ z jedynakami ograniczyć do głodowych zasiłków.
    No i takie pytanko wprost: który z dyskutantów:
    1. Serio jest za takim rozwiązaniem?
    2. Serio uważa, że to podniesie dzietność?

    Kolega...

    Nie jedyny, choć z taką długowiecznością i perturbacjami to ewenement. Chciałem przez to powiedzieć, że tak długie trwanie jest bardziej zrozumiałe w przypadku narodów ludnych, jak np. Chiny. Trudniej jest im zrobić coś złego.

    Prostych przełożeń 1:1 tu nie ma, jest więcej zmiennych, ale widać na przykładzie Europy i naszym, że lepiej i taniej postarać się o własne dzieci niż ponosić koszty imigracji, szczególnie pozaeuropejskiej. We Francji są to miliardy euro rocznie. Poza tym, nigdy dokładnie nie wiadomo, kiedy gospodarka i wojsko upomną się o młodych ludzi - są tu różne fluktuacje.

    Bardzo niskie emerytury dla bezdzietnych wywołałyby konflikt społeczny. 500 plus było wprowadzone w dobrej atmosferze i trzeba działać w tym stylu: przed wprowadzeniem 500/800 plus wiele rodzin żyło w biedzie, teraz rodzinom z dziećmi zyje się lepiej, trochę wyhamowała dynamika spadku dzietności, bo prognozy były gorsze; przydałyby się tanie mieszkania komunalne, których prawie się nie buduje, a popyt istnieje. Należy wskazywać punkty, które mają największe szanse zebrać najwięcej ludzi wokół siebie, coś w stylu CPK, tyle że w odniesieniu do dzietności.

    teraz konfliktu społecznego nie ma, bo wielodzietnych jest mniejszość. Można zacząć od doliczania do kapitału początkowego uśrednionych nakładów na dzieci bo jeśli wszystkie emerytury są wypłacane z danin odchowanych dzieci, to czemu nakłady na ich wychowanie mają być ponoszone tylko przez naiwniaków? Do uśrednionych nakładów można dodać górkę, za pracę przy wychowaniu dzieci.

  • @KazioToJa powiedział(a):

    @rozum.von.keikobad powiedział(a):

    @KazioToJa powiedział(a):

    @rozum.von.keikobad powiedział(a):

    @MarianoX powiedział(a):

    @rozum.von.keikobad powiedział(a):

    @mari.pl powiedział(a):

    @Mania powiedział(a):

    @ms.wygnaniec powiedział(a):

    @W_Nieszczególny powiedział(a):

    >
    Ja bym wprowadził bykowe oraz coś analogicznego dla kobiet, jako dodatek zmienił system emerytalny i wprowadził że samotny bezdzietny dostaje od państwa jakiś zasiłek w rodzaju 1000 zł obecnie, rodzice jedynaków 2500, dopiero od 2 możesz dostać odłożoną emeryturę.

    To > > >

    Bezdzietność nie zawsze jest wynikiem egoizmu kobiet, często* (najczęściej?) wynika z defektu organizmu (bezpłodność).
    Tak więc, karanie za bezdzietność byłoby dodatkową karą - oprócz tej, wymierzonej przez Boga (naturę) - wymierzoną przez ludzi.

    >
    Ale w powyższym rozumowaniu nie chodzi o szukanie winy osobistej u osób bezdzietnych, tylko o to, że bezdzietni mają wyższy status materialny, ponieważ nie ponoszą kosztów wychowania dzieci, a korzystają z pracy cudzych dzieci, więc powinni podzielić się swoimi dochodami z rodzinami z dziećmi.

    Składki emerytalne nie zastąpią np. opieki w szpitalu czy innych czynności wymagajacych obecności drugiego człowieka.

    Jeśli faktycznie mają lepszy status materialny, to płacą wyższe podatki, wyższe składki, które z kolei idą na rzeczy, z których oni nie korzystają - z pediatrii, porodówek, placów zabaw, bezpłatnej edukacji do studiów włącznie, 800+, funduszu alimentacyjnego itd.

    Gdyby ktoś miał dużo niepotrzebnego czasu, to może zliczyć wszystko, wcale nie jestem pewien, że to wielodzietni dokładają do systemu.

    Bezdzietni zawsze będą nieporównywalnie mniej produktywni od posiadających dzieci, bo nie zostawiają po sobie kolejnych pokoleń.

    Do dorobku ekonomicznego człowieka w oczywisty sposób przynależą wartości wypracowane przez kolejne generacje, które zapoczątkował.

    Straty też? Świetny pomysł, jak czyjeś dziecko umrze 2 lata po wejściu na rynek pracy, niech oddaje 800+, wizyty lekarskie na koszt NFZ i koszt państwowej edukacji.

    Rozum, nie da się obronić istniejącego systemu. Właściwie na te dyskusje czas minął 20 lat temu. Dzisiaj już tylko widzimy skutki i możemy postarać się ograniczać straty.

    W sumie to jakie skutki widzimy? Brakuje kasy dla emerytów, czy przeciwnie, kolejne rządy dosypują im jeszcze więcej?

    1. kto się zajmuje naszymi staruszkami (jeśli nie sami i nie zakonnice)? Co staruszkowie oglądają w DPS? Ukraińską telewizję, bo to odpowiada opiekunkom.
    2. model wychowawczy zmieniliśmy na model histeryczny. Nie dziwi, gdy jedno dziecko jest nadzieją dwóch rodzin.
    3. wysyp depresji. Mówiąc obcesowo - więcej wariatów niż po wojnie, ludzie są mniej zrównoważeni niż ci przeżywający traumy wojny totalnej, ludobójstwa, wysiedleń.
    4. przesuwający się moment podjęcia decyzji o dorosłym życiu.
    1. Nie wiem co Koleżanka rozumie przez "naszych". Ja w miarę potrzeby pomagam starszym osobom z rodziny. Ale statystyk nie studiowałem, więc uczciwie powiem, nie wiem. Koleżanka może wie, byle to była faktycznie wiedza, a nie anegdoty.
      Jednak: w niektórych krajach zachodu dzietność jest większa niż u nas, a starszych ludzi w DPS więcej. To też jest kwestia tego, czy nowe pokolenie czuje odpowiedzialność osobistą, czy nie, bardziej niż tego, ilu ich jest.
    2. Nie do końca rozumiem to zdanie, więc ciężko mi się odnieść.
    3. Nie wydaje mi się, by istniał związek przyczynowy między depresją a niską dzietnością - bardziej już chyba taki, że te same przyczyny powodują i jedno, i drugie. Więc jak zwalczymy jeden skutek, a nie przyczynę, to ten drugi skutek nie zniknie.
    4. Jak w pkt 3.
  • @MarianoX powiedział(a):
    Kolega Mari słusznie pisze. Co do przyszłych problemów - potezny konflikt społeczny i tak będzie i lepiej mieć go z bezdzietnymi dziadersami niż z młodymi, to znaczy lepiej mieć przeciwko sobie tych pierwszych niż tych drugich.

    Tak, pewnie tak samo jak wyżej "oczywiste" miało być jak to duża dzietność podbija wzrost gospodarczy, założę się, że nawet kolega nie zaczął tego empirycznie sprawdzać.

  • @Szturmowiec.Rzplitej powiedział(a):
    W sumie jest w tym jakiś recht, że lepsze 500+ niż bykowe, a w sumie to przecie jedno i to samo.

    Nie zaproponowano bykowego, tylko okradanie bezdzietnych z emerytur.
    Jakiś plus, że oprócz pomysłodawcy żaden inny dyskutant nie poparł tego wprost, gorzej, że wprost odciął się jeden, ale jeden to lepiej niż zero.

  • @mari.pl powiedział(a):

    @rozum.von.keikobad powiedział(a):
    @mari.pl

    Serio to Izrael to jedyny mały naród, który Kolega / Koleżanka zna?

    Jeszcze raz: jakieś dzieci się powinny rodzić, i będą się rodzić. Natomiast nie ma przełożenia 1:1 ilość dzieci dziś : kasa za 20-30-40 lat.

    To raz, a dwa, jeszcze raz przypomnę od czego wyszliśmy. Od propozycji, by wypracowane emerytury osób bezdzietnych/ z jedynakami ograniczyć do głodowych zasiłków.
    No i takie pytanko wprost: który z dyskutantów:
    1. Serio jest za takim rozwiązaniem?
    2. Serio uważa, że to podniesie dzietność?

    Kolega...

    Nie jedyny, choć z taką długowiecznością i perturbacjami to ewenement. Chciałem przez to powiedzieć, że tak długie trwanie jest bardziej zrozumiałe w przypadku narodów ludnych, jak np. Chiny. Trudniej jest im zrobić coś złego.

    Prostych przełożeń 1:1 tu nie ma, jest więcej zmiennych, ale widać na przykładzie Europy i naszym, że lepiej i taniej postarać się o własne dzieci niż ponosić koszty imigracji, szczególnie pozaeuropejskiej. We Francji są to miliardy euro rocznie. Poza tym, nigdy dokładnie nie wiadomo, kiedy gospodarka i wojsko upomną się o młodych ludzi - są tu różne fluktuacje.

    Bardzo niskie emerytury dla bezdzietnych wywołałyby konflikt społeczny. 500 plus było wprowadzone w dobrej atmosferze i trzeba działać w tym stylu: przed wprowadzeniem 500/800 plus wiele rodzin żyło w biedzie, teraz rodzinom z dziećmi zyje się lepiej, trochę wyhamowała dynamika spadku dzietności, bo prognozy były gorsze; przydałyby się tanie mieszkania komunalne, których prawie się nie buduje, a popyt istnieje. Należy wskazywać punkty, które mają największe szanse zebrać najwięcej ludzi wokół siebie, coś w stylu CPK, tyle że w odniesieniu do dzietności.

    1. Że gospodarka i demografia są bardziej skomplikowane i że ogólnie lepiej jest mieć bardziej niż mniej zrównoważoną piramidę to się zgodzę.
    2. Nie jestem przeciwnikiem pomagania rodzinom, tyle że propozycja nie szła w kierunku pomagania tylko ukarania ex post grupy, której pomyslodawca nie lubi.
  • No to mamy jasność w temacie, dzieci państwu do niczego nie są potrzebne.

    "Blisko 60 proc. wpływów z podatku dochodowego od osób fizycznych w Polsce pochodzi od osób, które nie mają na utrzymaniu dzieci poniżej 18. roku życia. Choć polityka podatkowa wspiera rodziny poprzez ulgi i wspólne rozliczenia, to właśnie osoby bez dzieci na utrzymaniu są dziś głównym filarem systemu PIT, wynika z danych Ministerstwa Finansów."

    https://www.bankier.pl/wiadomosc/Bezdzietni-odpowiadaja-za-wiekszosc-PIT-Panstwo-zyje-z-ich-podatkow-8975598.html

  • Choć polityka podatkowa wspiera rodziny poprzez ulgi i wspólne rozliczenia, to właśnie osoby bez dzieci na utrzymaniu są dziś głównym filarem systemu PIT, wynika z danych Ministerstwa Finansów.

    To jakiś ciężki idiota pisał. Nie "choć" a "ponieważ".

    Poza tym głównym źródłem dochodu jest VAT a rodzina wielodzietna odprowadza go zapewne więcej niż bezdzietni.

  • Pytanie zasadnicze co do metodologii, w świetle obecnej plagi rozbitych rodzin: do której z kategorii podatników zaliczono np. byłego małzonka po rozwodzie, który nie mieszka z dziećmi we wspólnym gospodarstwie domowym, bo w tabelce tylko mowa o np "rodzina z 1 dzieckiem". A z iloma rodzicami? Bo jak rozwodnika płacącego alimenty liczą jak bezdzietnego singla, to i bez kozery pińcet procent by se mogli wpisać

  • @Przemko powiedział(a):
    No to mamy jasność w temacie, dzieci państwu do niczego nie są potrzebne.

    "Blisko 60 proc. wpływów z podatku dochodowego od osób fizycznych w Polsce pochodzi od osób, które nie mają na utrzymaniu dzieci poniżej 18. roku życia. Choć polityka podatkowa wspiera rodziny poprzez ulgi i wspólne rozliczenia, to właśnie osoby bez dzieci na utrzymaniu są dziś głównym filarem systemu PIT, wynika z danych Ministerstwa Finansów."

    https://www.bankier.pl/wiadomosc/Bezdzietni-odpowiadaja-za-wiekszosc-PIT-Panstwo-zyje-z-ich-podatkow-8975598.html

    Zara moment, tu są też osoby rodzicielskie, które mają dzieci, które przekroczyły 18 rok życia.

  • Nu ba! Z pewnością są też i osoby alimenckie. Ale uczciwie płacące ☝️
    https://youtube.com/shorts/Mh5N4y24c8E?feature=shared

  • @JORGE powiedział(a):
    III pokolenie AK walczy z III pokoleniem SB, czy tam którym ...

    I tak to będzie do samego końca.

    III Pokolenie UB przejęło instytut AK

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.