Chciałem wkleić Divertimento op. 6 – “Ma non troppo” z Janem Kobuszewskim jako Makbetem i Barbarą Krafftówną jako Desdemoną, aby pokazać przykład skeczu, który mnie śmieszy. Niestety, mam tylko na płytce, w sieci nie ma.
Oczywista oczywistość, ale na tle wielu nieudanych sequeli jak również ogółu konkurencji, Hrabi i tak błyszczał - to był taki Potem na 60% i na miarę naszych możliwości
To jest złoto!!!
Makbet zaczyna się od 26: 20.
Kobusz i Krafftówna rządzą.
Ale całość polecam: Pawlik i przedszkolanka, no mniód!
Pokora i Krystyna Sienkiewicz - złoto!
Michnikowski jako opiekun do dziecka z ogłoszenia - cudo!
Zero przekleństw, zero polityki, zero propagandy, zero głupot.
Dobre teksty, dobra gra, śmieszne i z puentą.
@los powiedział(a):
Bez obawy, ciężko pracuje, by zasłużyć na dożywocie. Skąd w ludziach tyle pustej nienawiści?
Tu nie ma bardziej podobnej postaci z charakteru bliskiej do obecnego Premiera. Z jednej strony usta pełne chwytliwych słów, pochwały bezpośredniej przemocy, a jak by przyszło do pytania o konkrety: "gdzie i kiedy?" to by poszło gonienie za ogonem i czarowanie nową serią bon motów.
Mi teraz akurat wsio rawno, bo mnie z pracy wyrzucili, więc mam kilka dni wolnych. Obiecuję, że przyjdę bez kolegów. Ostatnio w czerwcu jak się na solówę ustawiałem to pod Warszawianką, więc może być tam.
@trep powiedział(a):
A więc istnieją osoby użytkownicze, które śmieszą kabarety.
Tak. I lubią też seriale, kanały na Jutubie itp. Bo to nie chodzi o to jaki typ rozrywki, ważne żeby była dobra jakościowo, a kabarety są też różne ...
Kabaret generalnie wiąże się z autoironią. Śmiejemy się z samych siebie. Można to robić z kompleksami, a można bez, z życzliwością, akceptowaniem wad, przywar, nie lamentowaniem i pouczaniem, tak robił to kabaret Hrabi. Zarówno twórcy, jak i oglądacze kabaretów muszą mieć dystans do siebie, bez tego nie da się. I tak - jest to pewien papierek lakmusowy w kontekście dystansu.
Kabaret też odnosi się do życia tu i teraz. Do relacji międzyludzkich, ale też sytuacji politycznej, czy nastrojów społecznych. I tak jak życie się zmienia, tak deaktualizują się żarty. Oczywiście pozostaje sentyment, tak rozpatruję zachwycane się Dudkiem, Kobuszewskim itp, bo żart to dziś kwadratowy mocno (a określam to delikatnie).
Zasadniczo niezrozumienie dzisiejszych ludzi wiąże się z niezrozumieniem (przy okazji, bo to mało ważne) dzisiejszych kabaretów. I ok, nie jest tak, że musimy rozumieć. Ale niezrozumienie ludzi wiąże się z niezrozumieniem rzeczywistości. A jeżeli ktoś nie rozumie rzeczywistości, w której żyje ...
Np. ta scenka, którą wkleiłem, gdzie Kołaczkowska odgrywa przepraszającą kobietę jest jednym z bardziej celnych podsumowań tendencji, które mamy w relacjach damsko-męskich. Jest tam wszystko, a do tego świetnie zagrane, z odpowiednim przegięciem. W pewnych środowiskach to "PRZEPRASZAM, WYBACZ !!!" zrobiło się kultowym zwrotem. I wszyscy wiedzą co co chodzi ...
Nie. Czasem Michnikowski zmieniał głos i wtedy nie był śmieszny. Tylko on. Cechą Kabaretu Starszych Panów było właśnie naturalne zachowanie aktorów. Śmieszna była treść a nie forma.
Obecne kabarety przypominają mi zachowanie koleżków, którzy przy piwku wpadną na pomysł rozbawienia towarzystwa - zaczynają wtedy robić miny i wykrzykują dowcipasy. Mnie to żenuje. Hrabi akurat mniej ale ich teksty były po prostu słabe.
@JORGE powiedział(a):
Np. ta scenka, którą wkleiłem, gdzie Kołaczkowska odgrywa przepraszającą kobietę jest jednym z bardziej celnych podsumowań tendencji, które mamy w relacjach damsko-męskich. Jest tam wszystko, a do tego świetnie zagrane, z odpowiednim przegięciem. W pewnych środowiskach to "PRZEPROŚ, WYBACZ !!!" zrobiło się kultowym zwrotem. I wszyscy wiedzą co co chodzi ...
Ostatnio sobie rozmyślałem nad zjawiskiem szantażu emocjonalnego/moralnego jako broni psychologicznej stosowanej w życiu publicznym (te wszystkie "jesteś ksenofobem/rasistą/mizoginem/faszystą etc. itd. ad infinitum) jak i prywatnym, i doszedłem do wniosku że jest to jeden z najbardziej perfidnych rodzajów manipulacji, bo w samym założeniu, w swojej istocie jest skierowany na osoby mające skrupuły, dobre, szlachetne, bo na nie działa najbardziej. Dla ilustracji: wyobraźmy sobie współczesną lewaczkę próbującą zarzucić dziewiętnastowiecznemu plantatorowi bawełny z Alabamy, że jest rasistą. Coś mi się zdaje, że pod wieczór zostanie odnaleziona przez rodzinę w stanie skrajnego wyczerpania (że strawestuję GK Chestertona) natomiast adwersarz tylko wzruszy ramionami "tak, a co?".
@los powiedział(a):
Nie. Czasem Michnikowski zmieniał głos i wtedy nie był śmieszny. Tylko on. Cechą Kabaretu Starszych Panów było właśnie naturalne zachowanie aktorów. Śmieszna była treść a nie forma.
Obecne kabarety przypominają mi zachowanie koleżków, którzy przy piwku wpadną na pomysł rozbawienia towarzystwa - zaczynają wtedy robić miny i wykrzykują dowcipasy. Mnie to żenuje. Hrabi akurat mniej ale ich teksty były po prostu słabe.
to nie jest śmieszne? Jest, jest, a są i miny i zmiana głosu. To nie jest kryterium. Monty Python też zmieniał i głos i robił miny.
Ostatnio sobie rozmyślałem nad zjawiskiem szantażu emocjonalnego/moralnego jako broni psychologicznej stosowanej w życiu publicznym (te wszystkie "jesteś ksenofobem/rasistą/mizoginem/faszystą etc. itd. ad infinitum) jak i prywatnym, i doszedłem do wniosku że jest to jeden z najbardziej perfidnych rodzajów manipulacji, bo w samym założeniu, w swojej istocie jest skierowany na osoby mające skrupuły, dobre, szlachetne, bo na nie działa najbardziej.".
W te gierki kobiety są najlepsze. Co pięknie wyłuszczyli redpilowcy i powiedzieli co z tym robić.
@JORGE powiedział(a):
Np. ta scenka, którą wkleiłem, gdzie Kołaczkowska odgrywa przepraszającą kobietę jest jednym z bardziej celnych podsumowań tendencji, które mamy w relacjach damsko-męskich. Jest tam wszystko, a do tego świetnie zagrane, z odpowiednim przegięciem. W pewnych środowiskach to "PRZEPROŚ, WYBACZ !!!" zrobiło się kultowym zwrotem. I wszyscy wiedzą co co chodzi ...
Ostatnio sobie rozmyślałem nad zjawiskiem szantażu emocjonalnego/moralnego jako broni psychologicznej stosowanej w życiu publicznym (te wszystkie "jesteś ksenofobem/rasistą/mizoginem/faszystą etc. itd. ad infinitum) jak i prywatnym, i doszedłem do wniosku że jest to jeden z najbardziej perfidnych rodzajów manipulacji, bo w samym założeniu, w swojej istocie jest skierowany na osoby mające skrupuły, dobre, szlachetne, bo na nie działa najbardziej. Dla ilustracji: wyobraźmy sobie współczesną lewaczkę próbującą zarzucić dziewiętnastowiecznemu plantatorowi bawełny z Alabamy, że jest rasistą. Coś mi się zdaje, że pod wieczór zostanie odnaleziona przez rodzinę w stanie skrajnego wyczerpania (że strawestuję GK Chestertona) natomiast adwersarz tylko wzruszy ramionami "tak, a co?".
W IIIRP na dużą skalę zaczęło się to od WOŚP, wydaje mi się.
Ja np. bardzo nie lubię stendapowców. A już baba na scenie rzucająca kurwami po prostu mnie mierzi. Ale naprawdę niektóre występy są po prostu świetne, celne, błyskotliwe, szydera najwyższych lotów. Ale ja zdecydowanie wolałem Hrabi, czy pierwsze lata Kabaretu Moralnego Niepokoju. Mumio też miało niezłe momenty.
No i nie zapominajmy o roli kabaretów za komuny. Ktoś tam pewnie napisze, że to były zawory bezpieczeństwa, gdzie komuniści upuszczali narodowi emocje, ale dla mnie, dzieciaka wtedy, ten śmiech i szydera pokazywały w jakim obłędnym systemie żyjemy. Oglądałem wszystko co się dało, nawet nagrania pamiętam.
@Motes powiedział(a):
Ale żeby artyści estradowi robili miny i zmieniali głos?! Na miły Bóg, kto to widział!
W potemowym skeczu "Aktorzy to świnie" padła nawet kwestia "Proszę państwa, dzisiejsza publiczność nie toleruje już min!"
Ale też chyba po prostu każdy z nas musi jakoś wewnętrznie pogodzić się z tym, że poczucie humoru to strasznie indywidualna sprawa, i są ludzie, którzy mają zupełnie inne - to co mnie śmieszy, kogoś innego w ogóle nie wzruszy lub będzie dla niego żenujące - i to nie znaczy automatycznie, że jest gorszym człowiekiem*
*oczywiście abstrahuję tutaj od ekstremów w rodzaju rechotania z "zimnych Lechów", ale to już się moim zdaniem nie łapie na "inny rodzaj humoru"
@adamstan powiedział(a):
Ale też chyba po prostu każdy z nas musi jakoś wewnętrznie pogodzić się z tym, że poczucie humoru to strasznie indywidualna sprawa, i są ludzie, którzy mają zupełnie inne - to co nas śmieszy, kogoś innego w ogóle nie wzruszy lub będzie dla niego żenujące - i to nie znaczy automatycznie, że jest gorszym człowiekiem
I tak i nie. W sensie indywidualnej sprawy. Ale nie ma sensu rozkminiać.
Natomiast prychanie na kabarety mnie irytuje, podobnie jak na disco polo. Po godzinie słuchania disco polo dostaję rozstroju, nie wiem o co chodzi, ale dla mnie może to lecieć na weselach, na zmianę z czymś, jest OK. Nie zdzierżę natomiast kiedy mam się na tej muzyce skoncentrować i słuchać. Natomiast jestem w stanie pokazać absolutnie wybitne kawałki okołodiscpolowe, które gdyby zostały nagrane na Zachodzie jako dance, by były hitem ogólnoświatowym. Jeżeli ktoś lubi ten rodzaj muzyki, dlaczego nie ? I wcale, ale to wcale nie kupuję tezy, że szapridruty z lat 60 były jakościowo lepsze w swojej masie, chociaż te najwybitniejsze jednostki faktycznie tworzyły muzykę absolutnie unikatową.
Natomiast prychanie na kabarety mnie irytuje, podobnie jak na disco polo. Po godzinie słuchania disco polo dostaję rozstroju, nie wiem o co chodzi, ale dla mnie może to lecieć na weselach, na zmianę z czymś, jest OK. Nie zdzierżę natomiast kiedy mam się na tej muzyce skoncentrować i słuchać.
Bo to jest właśnie muzyka użytkowa - do tańca, i nie jest przeznaczona do słuchania w skupieniu To samo z resztą dotyczy wielu innych odmian muzyki tanecznej.
Natomiast jestem w stanie pokazać absolutnie wybitne kawałki okołodiscpolowe, które gdyby zostały nagrane na Zachodzie jako dance, by były hitem ogólnoświatowym.
Tak, dałoby się takie znaleźć. To się trochę potoczyło jak potoczyło także dlatego, że przełomie lat '80 i '90 bardzo opiniotwórcze środowiska około "trujkowe" bardzo mocno gardziły muzyką taneczną w każdej postaci, uznając tylko rock, jazz i różne "ambitne" formy.
Ale zapotrzebowanie było, więc pojawiła się i odpowiedź. Oczywiście wielu zwietrzyło też łatwą kasę, i tłuką te kawałki totalnie na odp***l, ale w zalewie chłamu trafiają się niezłe rzeczy.
@trep powiedział(a):
A więc istnieją osoby użytkownicze, które śmieszą kabarety.
Tak. I lubią też seriale, kanały na Jutubie itp. Bo to nie chodzi o to jaki typ rozrywki, ważne żeby była dobra jakościowo, a kabarety są też różne ...
Kabaret generalnie wiąże się z autoironią. Śmiejemy się z samych siebie. Można to robić z kompleksami, a można bez, z życzliwością, akceptowaniem wad, przywar, nie lamentowaniem i pouczaniem, tak robił to kabaret Hrabi. Zarówno twórcy, jak i oglądacze kabaretów muszą mieć dystans do siebie, bez tego nie da się. I tak - jest to pewien papierek lakmusowy w kontekście dystansu.
Kabaret też odnosi się do życia tu i teraz. Do relacji międzyludzkich, ale też sytuacji politycznej, czy nastrojów społecznych. I tak jak życie się zmienia, tak deaktualizują się żarty. Oczywiście pozostaje sentyment, tak rozpatruję zachwycane się Dudkiem, Kobuszewskim itp, bo żart to dziś kwadratowy mocno (a określam to delikatnie).
Zasadniczo niezrozumienie dzisiejszych ludzi wiąże się z niezrozumieniem (przy okazji, bo to mało ważne) dzisiejszych kabaretów. I ok, nie jest tak, że musimy rozumieć. Ale niezrozumienie ludzi wiąże się z niezrozumieniem rzeczywistości. A jeżeli ktoś nie rozumie rzeczywistości, w której żyje ...
Czyli rację miałem jak pisałem wcześniej że do oglądania kabaretów potrzebne jest poczucie humoru.
Natomiast prychanie na kabarety mnie irytuje, podobnie jak na disco polo. Po godzinie słuchania disco polo dostaję rozstroju, nie wiem o co chodzi, ale dla mnie może to lecieć na weselach, na zmianę z czymś, jest OK. Nie zdzierżę natomiast kiedy mam się na tej muzyce skoncentrować i słuchać.
Bo to jest właśnie muzyka użytkowa - do tańca, i nie jest przeznaczona do słuchania w skupieniu To samo z resztą dotyczy wielu innych odmian muzyki tanecznej.
Natomiast jestem w stanie pokazać absolutnie wybitne kawałki okołodiscpolowe, które gdyby zostały nagrane na Zachodzie jako dance, by były hitem ogólnoświatowym.
Tak, dałoby się takie znaleźć. To się trochę potoczyło jak potoczyło także dlatego, że przełomie lat '80 i '90 bardzo opiniotwórcze środowiska około "trujkowe" bardzo mocno gardziły muzyką taneczną w każdej postaci, uznając tylko rock, jazz i różne "ambitne" formy.
Ale zapotrzebowanie było, więc pojawiła się i odpowiedź. Oczywiście wielu zwietrzyło też łatwą kasę, i tłuką te kawałki totalnie na odp***l, ale w zalewie chłamu trafiają się niezłe rzeczy.
Była nawet taka gównoburza na początku lat 90-tych, bunt że muzycy nie będą grać na jednej scenie z disco polo, Sopot albo Opole.
@trep powiedział(a):
A więc istnieją osoby użytkownicze, które śmieszą kabarety.
Tak. I lubią też seriale, kanały na Jutubie itp. Bo to nie chodzi o to jaki typ rozrywki, ważne żeby była dobra jakościowo, a kabarety są też różne ...
Kabaret generalnie wiąże się z autoironią. Śmiejemy się z samych siebie. Można to robić z kompleksami, a można bez, z życzliwością, akceptowaniem wad, przywar, nie lamentowaniem i pouczaniem, tak robił to kabaret Hrabi. Zarówno twórcy, jak i oglądacze kabaretów muszą mieć dystans do siebie, bez tego nie da się. I tak - jest to pewien papierek lakmusowy w kontekście dystansu.
Kabaret też odnosi się do życia tu i teraz. Do relacji międzyludzkich, ale też sytuacji politycznej, czy nastrojów społecznych. I tak jak życie się zmienia, tak deaktualizują się żarty. Oczywiście pozostaje sentyment, tak rozpatruję zachwycane się Dudkiem, Kobuszewskim itp, bo żart to dziś kwadratowy mocno (a określam to delikatnie).
Zasadniczo niezrozumienie dzisiejszych ludzi wiąże się z niezrozumieniem (przy okazji, bo to mało ważne) dzisiejszych kabaretów. I ok, nie jest tak, że musimy rozumieć. Ale niezrozumienie ludzi wiąże się z niezrozumieniem rzeczywistości. A jeżeli ktoś nie rozumie rzeczywistości, w której żyje ...
Czyli rację miałem jak pisałem wcześniej że do oglądania kabaretów potrzebne jest poczucie humoru.
Komentarz
Chciałem wkleić Divertimento op. 6 – “Ma non troppo” z Janem Kobuszewskim jako Makbetem i Barbarą Krafftówną jako Desdemoną, aby pokazać przykład skeczu, który mnie śmieszy. Niestety, mam tylko na płytce, w sieci nie ma.
Dobry był też skecz o podatkach.
to?
https://www.dailymotion.com/video/x8t9nkm
pełna zgoda!
To jest złoto!!!
Makbet zaczyna się od 26: 20.
Kobusz i Krafftówna rządzą.
Ale całość polecam: Pawlik i przedszkolanka, no mniód!
Pokora i Krystyna Sienkiewicz - złoto!
Michnikowski jako opiekun do dziecka z ogłoszenia - cudo!
Zero przekleństw, zero polityki, zero propagandy, zero głupot.
Dobre teksty, dobra gra, śmieszne i z puentą.
👣
🐾
🐾
Tu nie ma bardziej podobnej postaci z charakteru bliskiej do obecnego Premiera. Z jednej strony usta pełne chwytliwych słów, pochwały bezpośredniej przemocy, a jak by przyszło do pytania o konkrety: "gdzie i kiedy?" to by poszło gonienie za ogonem i czarowanie nową serią bon motów.
Mi teraz akurat wsio rawno, bo mnie z pracy wyrzucili, więc mam kilka dni wolnych. Obiecuję, że przyjdę bez kolegów. Ostatnio w czerwcu jak się na solówę ustawiałem to pod Warszawianką, więc może być tam.
No to żegnamy.
Tak. I lubią też seriale, kanały na Jutubie itp. Bo to nie chodzi o to jaki typ rozrywki, ważne żeby była dobra jakościowo, a kabarety są też różne ...
Kabaret generalnie wiąże się z autoironią. Śmiejemy się z samych siebie. Można to robić z kompleksami, a można bez, z życzliwością, akceptowaniem wad, przywar, nie lamentowaniem i pouczaniem, tak robił to kabaret Hrabi. Zarówno twórcy, jak i oglądacze kabaretów muszą mieć dystans do siebie, bez tego nie da się. I tak - jest to pewien papierek lakmusowy w kontekście dystansu.
Kabaret też odnosi się do życia tu i teraz. Do relacji międzyludzkich, ale też sytuacji politycznej, czy nastrojów społecznych. I tak jak życie się zmienia, tak deaktualizują się żarty. Oczywiście pozostaje sentyment, tak rozpatruję zachwycane się Dudkiem, Kobuszewskim itp, bo żart to dziś kwadratowy mocno (a określam to delikatnie).
Zasadniczo niezrozumienie dzisiejszych ludzi wiąże się z niezrozumieniem (przy okazji, bo to mało ważne) dzisiejszych kabaretów. I ok, nie jest tak, że musimy rozumieć. Ale niezrozumienie ludzi wiąże się z niezrozumieniem rzeczywistości. A jeżeli ktoś nie rozumie rzeczywistości, w której żyje ...
Jeżeli ktoś na scenie zmienia głos albo robi miny - nie ma sposobu, by mnie rozśmieszył. Czyli 100% polskich obecnych kabaretów.
Ale właśnie tak nie jest.
Tutaj zmieniali i stroili miny i nie bawią?
Element repertuaru Dudka (choćby słynny "Sęk") i Kabaretu Starszych Panów
Np. ta scenka, którą wkleiłem, gdzie Kołaczkowska odgrywa przepraszającą kobietę jest jednym z bardziej celnych podsumowań tendencji, które mamy w relacjach damsko-męskich. Jest tam wszystko, a do tego świetnie zagrane, z odpowiednim przegięciem. W pewnych środowiskach to "PRZEPRASZAM, WYBACZ !!!" zrobiło się kultowym zwrotem. I wszyscy wiedzą co co chodzi ...
Nie. Czasem Michnikowski zmieniał głos i wtedy nie był śmieszny. Tylko on. Cechą Kabaretu Starszych Panów było właśnie naturalne zachowanie aktorów. Śmieszna była treść a nie forma.
Obecne kabarety przypominają mi zachowanie koleżków, którzy przy piwku wpadną na pomysł rozbawienia towarzystwa - zaczynają wtedy robić miny i wykrzykują dowcipasy. Mnie to żenuje. Hrabi akurat mniej ale ich teksty były po prostu słabe.
Ostatnio sobie rozmyślałem nad zjawiskiem szantażu emocjonalnego/moralnego jako broni psychologicznej stosowanej w życiu publicznym (te wszystkie "jesteś ksenofobem/rasistą/mizoginem/faszystą etc. itd. ad infinitum) jak i prywatnym, i doszedłem do wniosku że jest to jeden z najbardziej perfidnych rodzajów manipulacji, bo w samym założeniu, w swojej istocie jest skierowany na osoby mające skrupuły, dobre, szlachetne, bo na nie działa najbardziej. Dla ilustracji: wyobraźmy sobie współczesną lewaczkę próbującą zarzucić dziewiętnastowiecznemu plantatorowi bawełny z Alabamy, że jest rasistą. Coś mi się zdaje, że pod wieczór zostanie odnaleziona przez rodzinę w stanie skrajnego wyczerpania (że strawestuję GK Chestertona) natomiast adwersarz tylko wzruszy ramionami "tak, a co?".
to nie jest śmieszne? Jest, jest, a są i miny i zmiana głosu. To nie jest kryterium. Monty Python też zmieniał i głos i robił miny.
W te gierki kobiety są najlepsze. Co pięknie wyłuszczyli redpilowcy i powiedzieli co z tym robić.
Ale żeby artyści estradowi robili miny i zmieniali głos?! Na miły Bóg, kto to widział!
W IIIRP na dużą skalę zaczęło się to od WOŚP, wydaje mi się.
Ja np. bardzo nie lubię stendapowców. A już baba na scenie rzucająca kurwami po prostu mnie mierzi. Ale naprawdę niektóre występy są po prostu świetne, celne, błyskotliwe, szydera najwyższych lotów. Ale ja zdecydowanie wolałem Hrabi, czy pierwsze lata Kabaretu Moralnego Niepokoju. Mumio też miało niezłe momenty.
No i nie zapominajmy o roli kabaretów za komuny. Ktoś tam pewnie napisze, że to były zawory bezpieczeństwa, gdzie komuniści upuszczali narodowi emocje, ale dla mnie, dzieciaka wtedy, ten śmiech i szydera pokazywały w jakim obłędnym systemie żyjemy. Oglądałem wszystko co się dało, nawet nagrania pamiętam.
W potemowym skeczu "Aktorzy to świnie" padła nawet kwestia "Proszę państwa, dzisiejsza publiczność nie toleruje już min!"
Ale też chyba po prostu każdy z nas musi jakoś wewnętrznie pogodzić się z tym, że poczucie humoru to strasznie indywidualna sprawa, i są ludzie, którzy mają zupełnie inne - to co mnie śmieszy, kogoś innego w ogóle nie wzruszy lub będzie dla niego żenujące - i to nie znaczy automatycznie, że jest gorszym człowiekiem*
*oczywiście abstrahuję tutaj od ekstremów w rodzaju rechotania z "zimnych Lechów", ale to już się moim zdaniem nie łapie na "inny rodzaj humoru"
I tak i nie. W sensie indywidualnej sprawy. Ale nie ma sensu rozkminiać.
Natomiast prychanie na kabarety mnie irytuje, podobnie jak na disco polo. Po godzinie słuchania disco polo dostaję rozstroju, nie wiem o co chodzi, ale dla mnie może to lecieć na weselach, na zmianę z czymś, jest OK. Nie zdzierżę natomiast kiedy mam się na tej muzyce skoncentrować i słuchać. Natomiast jestem w stanie pokazać absolutnie wybitne kawałki okołodiscpolowe, które gdyby zostały nagrane na Zachodzie jako dance, by były hitem ogólnoświatowym. Jeżeli ktoś lubi ten rodzaj muzyki, dlaczego nie ? I wcale, ale to wcale nie kupuję tezy, że szapridruty z lat 60 były jakościowo lepsze w swojej masie, chociaż te najwybitniejsze jednostki faktycznie tworzyły muzykę absolutnie unikatową.
Bo to jest właśnie muzyka użytkowa - do tańca, i nie jest przeznaczona do słuchania w skupieniu
To samo z resztą dotyczy wielu innych odmian muzyki tanecznej.
Tak, dałoby się takie znaleźć. To się trochę potoczyło jak potoczyło także dlatego, że przełomie lat '80 i '90 bardzo opiniotwórcze środowiska około "trujkowe" bardzo mocno gardziły muzyką taneczną w każdej postaci, uznając tylko rock, jazz i różne "ambitne" formy.
Ale zapotrzebowanie było, więc pojawiła się i odpowiedź. Oczywiście wielu zwietrzyło też łatwą kasę, i tłuką te kawałki totalnie na odp***l, ale w zalewie chłamu trafiają się niezłe rzeczy.
Czyli rację miałem jak pisałem wcześniej że do oglądania kabaretów potrzebne jest poczucie humoru.
Była nawet taka gównoburza na początku lat 90-tych, bunt że muzycy nie będą grać na jednej scenie z disco polo, Sopot albo Opole.
Przewrotne
Normalne.