Jak to sie nazywa? Walne zgromadzenie akcjonariuszy? PowerPoint i prezentacja słupków? Wyniki kwartalne i dywidenda. Bosch thyssen i Krupp ABB i Volvo były silne jako firmy rodzinne. Moze skok ekonomiczny spowodowany wymyśleniem przez niemieckich Żydów spółki akcyjnej jednak sie przeżył?
myślałę o żydowkim kapitaliści RotSzyldzie, który nie miał narodowości noale poczytałę i jestę mądrzejszy , choć jeszcze nie brzytwa
istinno! pierwsze wspólne byty ekonomiczne to pono spółki do wydobycia tego i owego czyli rud wszelakich, a pierwsza spółka SA to bank w Genui 1407 Banco di San Giorgio, a przedsiębiorstwo to 1602 w jeszcze hiszpanskich NiderLandach założona kompania wschodnioindyjska Vereenigde Oostindische Compagnie.
dzięki losie, oba tropy właściwe muj punkt wdzenia powoli przechodzi w horyzont ;-)
Zasada Rothbarda: Jeżeli w podręczniku historii ekonomii jakieś rozwiązanie przypisane jest Holendrom lub Anglikom, bez ryzyka błędu możemy twierdzić, że było ono już znane Hiszpanom.
Zasada losa: Jeżeli Rothbard twierdzi, że coś zrobili Hiszpanie, to Włosi byli wcześniej.
Zasada Studyty: Włosi nic nie wymyśli, wszystko przywieźli z Konstantynopola.
Pewnie jest nudno i banalnie - ani Rzymianie ani Grecy nie znali prądu elektrycznego. Wszystko inne czyli maszyna parowa, asfalt, beton i fotografia już tam było.
Ma Huateng, znany jako Pony Ma, fortunę zbił dzięki prowadzeniu firmy Tencent, chińskiego giganta z branży IT.
Flagowym produktem notowanego na giełdzie w Hong-Kongu holdingu jest komunikator i serwis społecznościowy WeChat. Wartość akcji Tencentu wzrosła w ubiegłym roku o ponad 60 proc., dzięki czemu Pony Ma mógł sięgnąć po tytuł drugiego najbogatszego Chińczyka.
Warto wspomnieć, że miliarder w ubiegłym roku za 1,8 mld do. przejął 5 proc. pakiet akcji w Tesli.
O... SAIC Chery Automobile Wuhu... Najlepsza kopiarka samochodów na świecie...
Nie wiem, jak żmijóweczka, bo ichnich perfum nie ryzykowaliśmy bez koniecznej potrzeby. Ale zdarzyło nam się schlać 3 Chińczyków 1 "Finlandią" na sześć twarzy.
krzychol66 napisal(a): O... SAIC Chery Automobile Wuhu... Najlepsza kopiarka samochodów na świecie...
Nie wiem, jak żmijóweczka, bo ichnich perfum nie ryzykowaliśmy bez koniecznej potrzeby. Ale zdarzyło nam się schlać 3 Chińczyków 1 "Finlandią" na sześć twarzy.
Chery ale w Dalianie Najfajniejsze miasto w Chinach. Skośnego można schlać nawet wydechem..
MarianoX napisal(a): Była sobie taka firma IBM co to produkowała komputery osobiste, w tym cenione notebooki ThinkPad. W celu optymalizacji zysków zleciła ich wytwarzanie m.in. chińskiej firmie Lenovo.
To nie tak było, w połowie lat 2000 IBM uznał że dość już stracił na komputerach - w tamtym czasie tracili coś z 500 milionów rocznie. I sprzedali pecety i laptopy Lenovo, a sami zostali przy serwerach.
krzychol66 napisal(a): O... SAIC Chery Automobile Wuhu... Najlepsza kopiarka samochodów na świecie...
Nie wiem, jak żmijóweczka, bo ichnich perfum nie ryzykowaliśmy bez koniecznej potrzeby. Ale zdarzyło nam się schlać 3 Chińczyków 1 "Finlandią" na sześć twarzy.
Koreańcy z Samsunga (a paru przeżyłem) przyjeżdżali z łbami jak czyżyki. Wóda ich wykańczała błyskawicznie. Po 2-4 latach (tyle trwały kontrakty) wyjeżdżali na statusie gierojów. Piątek ogień, sobota ogień, zaczepiali o niedzielę. Ponoć szybko się regenerowali, ale tak weekend w weekend. Różni byli, jeden zapadł mi w pamięci, nazwałem go panem Kao (tak jak w serialu Ranczo), on był najdłużej i się spolonizował totalnie (całkiem nieźle gadał po naszemu). Nie chciał wyjeżdżać, ale korpo mu inne cele postawiło. On był otwarty najbardziej i to właśnie od niego dowiedziałem się, że nie lubią ani Chinoli, ani Japońców.
A ja słyszałę jag jedna firma se zrobiła sieć na netapie a druga na hjułeju. Ta na netapie taka ładna, hamerykuńska. Ale jag była awaria, to nik nie chciał abo nie umieł naprawić. Hamerykuńce i Niderlandcy z Amsterdama. Dugo to trwauo. A jag była awaria w tej opartej na hjułeju, to Chincyki wsadzili inżyniera w aerofłota. Ten po drodze napisał skrypt i tym skryptem awarie naprawiu. Ale to chyba nie może być prawda.
Jeżeli oceniać sposób prowadzenia interesów przez te 3 różne nacje, a mam mały wycinek, w mojej branży, to na terenie Polski zachowują się tak (3 potężne koncerny):
Koreańcy - zorganizowani są korporacyjnie, ale zostawiają względnie dużo swobody pracownikom. Próbowali się dostosować do rynku, w miarę otwarci. Dawali zarobić.
Japończycy - styl korporacyjny do wyrzygania. Każdy jest elementem układanki, wszystko rozbite na czynniki pierwsze. Zrobili otoczkę firmy przyjaznej dla partnerów. Ściema. Długoletnie strategia wyssania rynku, gdzie tylko jedna strona ma wyniki biznesowe. Z drugiej strony zafiksowani na ekologię, standardy pracy itp. Nie trzyma to się do końca kupy.
Chinole - miałem z nimi do czynienia najmniej i nic nie rozumiem. Oni chyba też, 5 godzin próbowaliśmy kiedyś wytłumaczyć im specyfikę naszego rynku i nic do nich nie dotarło. A takich rozmów odbyli sporo. Generalnie Polskę olali, jeżeli sprzedają to wyłącznie przez polskich generalnych dystrybutorów. Rynek pomijalny.
Natomiast odnośnie Korei Północnej - słowo-klucz to "metale ziem rzadkich", jest tam ich bardzo dużo, chyba więcej niż w Chinach, dlatego Chińczycy zrobią wszystko aby Korea Płn. nie wpadła w ręce USA, tyle.
MarianoX napisal(a): Była sobie taka firma IBM co to produkowała komputery osobiste, w tym cenione notebooki ThinkPad. W celu optymalizacji zysków zleciła ich wytwarzanie m.in. chińskiej firmie Lenovo.
To nie tak było, w połowie lat 2000 IBM uznał że dość już stracił na komputerach - w tamtym czasie tracili coś z 500 milionów rocznie. I sprzedali pecety i laptopy Lenovo, a sami zostali przy serwerach.
W/w Lenovo wykupilo też niedawno dział telefonii komórkowej Motoroli.
Wielu zaciekle hejtuje iPhony, ale gdyby z jakiegoś powodu ten produkt Apple zniknął z rynku to praktycznie CAŁA produkcja telefonôw komórkowych (ogromny rynek) byłaby w żółtych rękach.
Ciekawe, że Amerykanie taką samą próbę przeorania mentalności podjęli wobec Niemców. Ale niestety nie do końca im wyszło, może przez ciepłe sentymenty wobec hitlersynów (rakiety V2 w kosmos, silniki odrzutowe, operacja 'Paperclip').
MarianoX napisal(a): Była sobie taka firma IBM co to produkowała komputery osobiste, w tym cenione notebooki ThinkPad. W celu optymalizacji zysków zleciła ich wytwarzanie m.in. chińskiej firmie Lenovo.
To nie tak było, w połowie lat 2000 IBM uznał że dość już stracił na komputerach - w tamtym czasie tracili coś z 500 milionów rocznie. I sprzedali pecety i laptopy Lenovo, a sami zostali przy serwerach.
W/w Lenovo wykupilo też niedawno dział telefonii komórkowej Motoroli.
Wielu zaciekle hejtuje iPhony, ale gdyby z jakiegoś powodu ten produkt Apple zniknął z rynku to praktycznie CAŁA produkcja telefonôw komórkowych (ogromny rynek) byłaby w żółtych rękach.
Chcemy tego?
Motorola sprzedała komórki najpierw Google, Google kupiło ich chyba głównie by przejąć patenty, Google bowiem produkuje swoje własne smartfony (Nexus, teraz Pixel). Chińczycy przywrócili Motorole na rynek bo Google zwyczajnie przestało je produkować.
LG i Samsung to producenci z Korei, Apple to de facto składaki z części Samsunga i LG. A co chcą ludzie... ludzie chcą by było tanio, nic więcej. Natomiast Chińczycy powoli przestają walczyć ceną, Huawei czy inne chińskie marki podnoszą ceny.
Zgadza się. Choćby taka marka OnePlus, na początku reklamowana jako 'zabójca flagowców', już nie chwali się tym mianem. Najnowszy model, 5T, też raczej kosztował będzie grubo ponad połowę tego, co za najnowsze telefony liczą sobie Samsung i Apple.
W tej chwili nowe modele wychodzą tak często ze taki OnePlus już nie może byc zabójcą flagowców bo ma podzespoły takie jak markowe flagowce. No więcej RAM może mieć czy większy dysk, i trochę niższą cenę, ale tylko trochę. Poza wszystkim hardware to połowa zagadnienia, oprogramowanie jest równie wazne. Na świetnej optymalizacji oprogramowania jedzie iPhone właśnie, Samsung jest ok w użytku, a np. taki Alcatel mimo że potrafi zrobić fajny telefon to ma soft do dupy. Ja polubiłem Huawei bo ma interfejs udający iPhona a nie cierpię Androida tradycyjnego.
Przemko napisal(a): LG i Samsung to producenci z Korei, Apple to de facto składaki z części Samsunga i LG.
Sytuacja jest chyba bardziej skomplikowana, np. Apple ma swoje własne procesory na architekturze ARM, produkuje im je TSMC (Tajwan). A czipy do LTE to zdaje się albo Intel albo Qualcomm (oba z USA, produkcja nie wiem gdzie).
krzychol66 napisal(a): O... SAIC Chery Automobile Wuhu... Najlepsza kopiarka samochodów na świecie...
a co Kolega o Nanciang? pono też w branży samo chodo
Nic nie powiem o Nanciang, bo nie wiem. Nie byłem, nie widziałem. W ogóle rynek i produkcja samochodów w Chinach są potężne. W wielu miastach są duże (naprawdę duże) fabryki samochodów. Chery się wyróżnia, bo jest a) największe b) w najbardziej oczywisty sposób kopiuje bądź kopiowało. Typowa fabryka samochodów osobowych ma 1 szeregową linię produkcyjną, produkującą ok. 150 tys. samochodów rocznie. No, może jak się bardzo przyśpieszy, część stanowisk zrobi równolegle, zminimalizuje przerwy i zagoni ludzi do pracy 24/6, to się dobije do okolic 250 tys.. Chery w Wuhu w chwili, w której stamtąd wyjeżdżałem, miało takich linii produkcyjnych 5 działających i 2 planowane. Do tego własną elektrociepłownię i kawał nabrzeża nad Jangcy z możliwością przyjmowania statków transoceanicznych. Co zaś do kopiowania: że skopiowali Matiza (tzn. tfu, chevroleta jakiegośtam), to wszyscy wiedzą, bo GM zrobiło dym. Ale to nie była jedyna kopia. Gdy uruchamialiśmy CP5, musieliśmy przejść po terenie fabryki wzdłuż biurowców i w poprzek pozostałych 3 linii technologicznych. I pamiętam, że przed 1 z biurowców stała sobie karoseria Forda jakiegośtam. I z tej karoserii systematycznie ubywały blachy. Po jednej. Gdy po miesiącu uruchomienia zbieraliśmy się do wyjazdu, 2/3 karoserii już nie było. Pocięli, pomierzyli, jak rozumiem z zamiarem odtworzenia. Przy kolejnej linii technologicznej (CP4) sprawa wyglądała jeszcze inaczej. Uruchamialiśmy stanowiska robotów malujących karoserie. Do końcówki uruchomienia należało nauczenie robotów malowania konkretnych typów samochodów i optymalizacja wyników. Zajmował się tym Koreańczyk, świadczący takie usługi dla koncernu na obszarze całych Chin. Gdy dostaliśmy karoserię testową, on stwierdził "Już to gdzieś widziałem". Sięgnął sobie do archiwum, wyciągnął programy do BMW ileś-tam, robione rok wcześniej dla BMW, wgrał i... nie musiał zmieniać ani jednego punktu. Poszło idealnie. Blacha karoserii musiała być zerżnięta 1 do 1. Ewentualne różnice mogły być w jakichś plastikach, reflektorach, wyposażeniu wnętrza... Oczywiście, na uruchomieniu była ponad setka Niemców, wszyscy widzieli, "nikt nie zauważył"... "Nie mój kot, nie mój płot, niech se kot po płocie chodzi, co mnie to obchodzi..."
Przemko napisal(a): LG i Samsung to producenci z Korei, Apple to de facto składaki z części Samsunga i LG.
Sytuacja jest chyba bardziej skomplikowana, np. Apple ma swoje własne procesory na architekturze ARM, produkuje im je TSMC (Tajwan). A czipy do LTE to zdaje się albo Intel albo Qualcomm (oba z USA, produkcja nie wiem gdzie).
No tak, LG/Samsung dostarczają ekrany i baterie, procesor i płyta to produkcja własna. Niemniej są to kluczowe podzespoły.
krzychol66 napisal(a): O... SAIC Chery Automobile Wuhu... Najlepsza kopiarka samochodów na świecie...
a co Kolega o Nanciang? pono też w branży samo chodo
stwierdził "Już to gdzieś widziałem". Sięgnął sobie do archiwum, wyciągnął programy do BMW ileś-tam, robione rok wcześniej dla BMW, wgrał i... nie musiał zmieniać ani jednego punktu. Poszło idealnie. Blacha karoserii musiała być zerżnięta 1 do 1. Z tego co widziałem to nie wynika że 1:1 ale różnice są naprawdę kosmetyczne, być może sama blacha bez zderzaków itp. plastików wygląda bardziej bliźniaczo. http://www.cartoq.com/50-copy-cat-cars-from-china/
W ten sam sposób zaczynali Japończycy w latach 50/60, kopiując głównie angielskie konstrukcje. Ciekawe czy Chińczycy wyjdą na ludzi tak jak Japończycy.
macabra, palce versus kawał metalu nie chciałbym, zeby mnie toto masowało
to odczucia poza tem szkoda, ze taki kawął myśli europejskiej i zespół ludzki o takim potencjale zmienił właściciela Muzyka kojarzy mnie się z czymś bliskim inteligencji, i Elon Musk i jego apel o przerwanie prac nad sztuczną inteligencją dla potrzeb wojska
Reklamówki obie fajne. Ktoś się zdrowo przy nich napracował i to przez wiele miesięcy. Dwie uwagi: 1. Połamano wszystkie zasady bezpieczeństwa pracy z robotami. 2. To tylko reklamówki i zabawa. Popatrzcie do czego ta zabawa naprawdę służy: Byłem naprawdę w ciężkim szoku, gdy dowiedziałem się, że Niemcy oddali Kukę.
W Europie samojeżdżące samochody (t auto logia?) nie mogą oceniać zagrożenia bo byłoby to programowane zabijanie. Kogo mam przejechac? Zderzyć sie z ciężarówka czy z rowerzysta? W Azji gdzie liudjej mnogo to chyba nie problem
czycy zaczęli dopiero się rozkręcać. W 2016 roku gigant żeglugowy nabył 51-procentowe udziały w porcie za sumę 280,5 mln euro. W najbliższych latach Chińczycy powiększą pakiet większościowy o kolejne 16 procent za 88 mln euro. Pireus znajduje się w rękach Chińczyków co najmniej do 2052 roku. Na taki czas opiewa umowa koncesyjna. Wolumen ładunków kontenerowych zwiększył się czterokrotnie. Pireus budzi się z letargu. Chińczycy nie tylko zarządzają portem, ale są jego strategicznym klientem. Cosco jest potentatem w sektorze transportu kontenerowego. Takie marki, jak Sony, Huawei, czy Hewlett Packard wybrały port w Pireusie dla eksportu swoich towarów do Europy. Małe, zwrotne wózki paletowe niczym pracowite mrówki krążą bez wytchnienia po porcie kontenerowym.
W Pireusie pojawiły się nowe dźwigi, wózki paletowe i ambitne plany. Kapitan Fu dąży do tego, by grecki port znalazł się w gronie największych portów przeładunkowych, takich jak Rotterdam, Antwerpia, czy Hamburg. - Zainwestowaliśmy w Pireus miliard euro - informuje dyrektor i pisze na kartce 1000 milionów, aby mieć pewność, że został właściwie zrozumiany. W porcie jest jeszcze wiele do zrobienia. Trwa rozbudowa terminala kontenerowegi III. Za rok będzie gotowy terminal pasażerski, zdolny przyjmować 15 mln pasażerów rocznie. Jak widać to nie są mrzonki.
Na budynku spółki portowej łopocze chińska flaga obok greckiej. Kapitan Fu zarządza 37-kilometrowym odcinkiem wybrzeża. - Grecja jest bramą do Europy - przyznaje kapitan Fu. Chińczykom udało się włożyć stopę w te drzwi.
Inwestowanie w zadłużonej po uszy Grecji jest szansą, czy ryzykiem dla Pekinu? Wszystko zależy od punktu widzenia.
Unijni partnerzy od dłuższego czasu próbują pomóc stojącej na krawędzi bankructwa Grecji. Bruksela pompuje miliardy euro i narzuca drakońskie oszczędności. Obecnie Grecja otrzymuje wsparcie finansowe w ramach trzeciego planu ratunkowego na kwotę 86 mld. Jednym z warunków pomocy jest prywatyzacja. Głowa smoka
Plan ratunkowy dobiega końca latem przyszłego roku. Grecja nadal będzie miała miliardowe zadłużenie. Nikt nie rozpatruje akcji ratowania greckiego gospodarki w kategorii sukcesu. Kraje członkowskie UE odetchną z ulgą, kiedy Grecja wreszcie wyjdzie na prostą. A Chiny? Cosco zainwestował w Grecji miliard dolarów i ma apetyt na więcej.
- Takie podejście pokazuje, że Europejczycy nie wierzą w siebie - powiedział prezydent Francji Emmanuel Macron w przededniu wizyty w Atenach. Unia Europejska postrzega Grecję jako ryzyko. Chiny - niepowtarzalnej szansy.
"Brama do Europy", "przyczółek", "głowa smoka" - niezależnie od przydomków nadawanych Pireusowi zaangażowanie Chińczyków jest elementem gigantycznego projektu zakładającego potężne inwestycje w 65 krajach. Chiny budują nowy korytarz handlowy: współczesny odpowiednik Jedwabnego Szlaku. Kierownictwo polityczne w Pekinie przedstawiło pomysł w 2013 roku. Chiny gorączkowo poszukują nowych rynków zbytu, bo ich rodzimy popyt krajowy nie wystarczy, by zrealizować wskaźniki wzrostu gospodarczego.
Zaniedbane sieci kolejowe, podupadłe porty - Chińczycy nie są wybredni i kupują, co się da. W 2014 roku władze chińskie powołały specjalny fundusz Jedwabnego Szlaku z kapitałem rzędu 40 mld dolarów. Niedługo zostanie on podwyższony o 15 mld. Utworzono banki inwestycyjne. Przewiduje się, że w ciągu najbliższej dekady w budowę szlaku jedwabnego zostanie zainwestowana oszałamiająca kwota 1,6 biliona dolarów. Nie bez powodu Chińczycy nazywają go projektem stulecia. Ma być szlakiem "mlekiem i miodem płynącym". http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/zdobywcy/rc7ffbg
Komentarz
Walne zgromadzenie akcjonariuszy?
PowerPoint i prezentacja słupków?
Wyniki kwartalne i dywidenda.
Bosch thyssen i Krupp ABB i Volvo były silne jako firmy rodzinne.
Moze skok ekonomiczny spowodowany wymyśleniem przez niemieckich Żydów spółki akcyjnej jednak sie przeżył?
noale poczytałę i jestę mądrzejszy , choć jeszcze nie brzytwa
istinno!
pierwsze wspólne byty ekonomiczne to pono spółki do wydobycia tego i owego czyli rud wszelakich, a pierwsza spółka SA to bank w Genui 1407 Banco di San Giorgio, a przedsiębiorstwo to 1602 w jeszcze hiszpanskich NiderLandach założona kompania wschodnioindyjska Vereenigde Oostindische Compagnie.
dzięki losie, oba tropy właściwe
muj punkt wdzenia powoli przechodzi w horyzont ;-)
Zasada losa: Jeżeli Rothbard twierdzi, że coś zrobili Hiszpanie, to Włosi byli wcześniej.
Zasada Studyty: Włosi nic nie wymyśli, wszystko przywieźli z Konstantynopola.
Pewnie jest nudno i banalnie - ani Rzymianie ani Grecy nie znali prądu elektrycznego. Wszystko inne czyli maszyna parowa, asfalt, beton i fotografia już tam było.
Flagowym produktem notowanego na giełdzie w Hong-Kongu holdingu jest komunikator i serwis społecznościowy WeChat. Wartość akcji Tencentu wzrosła w ubiegłym roku o ponad 60 proc., dzięki czemu Pony Ma mógł sięgnąć po tytuł drugiego najbogatszego Chińczyka.
Warto wspomnieć, że miliarder w ubiegłym roku za 1,8 mld do. przejął 5 proc. pakiet akcji w Tesli.
właśnie Tesla auta elektryczne
jak Geely i Volvo
https://images.forbes.com/media/lists/74/2010/ma-huateng.jpg
Żmijóweczkę skośni mieli fajną
Najlepsza kopiarka samochodów na świecie...
Nie wiem, jak żmijóweczka, bo ichnich perfum nie ryzykowaliśmy bez koniecznej potrzeby.
Ale zdarzyło nam się schlać 3 Chińczyków 1 "Finlandią" na sześć twarzy.
Najfajniejsze miasto w Chinach.
Skośnego można schlać nawet wydechem..
pono też w branży samo chodo
A jag była awaria w tej opartej na hjułeju, to Chincyki wsadzili inżyniera w aerofłota. Ten po drodze napisał skrypt i tym skryptem awarie naprawiu.
Ale to chyba nie może być prawda.
Koreańcy - zorganizowani są korporacyjnie, ale zostawiają względnie dużo swobody pracownikom. Próbowali się dostosować do rynku, w miarę otwarci. Dawali zarobić.
Japończycy - styl korporacyjny do wyrzygania. Każdy jest elementem układanki, wszystko rozbite na czynniki pierwsze. Zrobili otoczkę firmy przyjaznej dla partnerów. Ściema. Długoletnie strategia wyssania rynku, gdzie tylko jedna strona ma wyniki biznesowe. Z drugiej strony zafiksowani na ekologię, standardy pracy itp. Nie trzyma to się do końca kupy.
Chinole - miałem z nimi do czynienia najmniej i nic nie rozumiem. Oni chyba też, 5 godzin próbowaliśmy kiedyś wytłumaczyć im specyfikę naszego rynku i nic do nich nie dotarło. A takich rozmów odbyli sporo. Generalnie Polskę olali, jeżeli sprzedają to wyłącznie przez polskich generalnych dystrybutorów. Rynek pomijalny.
http://foxmulder2.blogspot.com/2016/08/najwieksze-sekrety-euphoria-joker-game.html
Tu jest o japońskim rewizjonizmie historycznym, ciekawe bo Niemcom na to się nie pozwala http://foxmulder2.blogspot.com/2012/09/japonski-rewizjonizm-historyczny.html
Tu o japońskich grabieżach w czasie IIWŚ http://foxmulder2.blogspot.com/2013/04/najwieksze-sekrety-operacja-zota-lilia.html
Ciekawa historia o podziale Azji pomiędzy Rosjan i Japończyków http://foxmulder2.blogspot.com/2014/04/najwieksze-sekrety-czerwone-sonce.html
Natomiast odnośnie Korei Północnej - słowo-klucz to "metale ziem rzadkich", jest tam ich bardzo dużo, chyba więcej niż w Chinach, dlatego Chińczycy zrobią wszystko aby Korea Płn. nie wpadła w ręce USA, tyle.
Wielu zaciekle hejtuje iPhony, ale gdyby z jakiegoś powodu ten produkt Apple zniknął z rynku to praktycznie CAŁA produkcja telefonôw komórkowych (ogromny rynek) byłaby w żółtych rękach.
Chcemy tego?
Wielu zaciekle hejtuje iPhony, ale gdyby z jakiegoś powodu ten produkt Apple zniknął z rynku to praktycznie CAŁA produkcja telefonôw komórkowych (ogromny rynek) byłaby w żółtych rękach.
Chcemy tego?
Motorola sprzedała komórki najpierw Google, Google kupiło ich chyba głównie by przejąć patenty, Google bowiem produkuje swoje własne smartfony (Nexus, teraz Pixel). Chińczycy przywrócili Motorole na rynek bo Google zwyczajnie przestało je produkować.
LG i Samsung to producenci z Korei, Apple to de facto składaki z części Samsunga i LG. A co chcą ludzie... ludzie chcą by było tanio, nic więcej. Natomiast Chińczycy powoli przestają walczyć ceną, Huawei czy inne chińskie marki podnoszą ceny.
W ogóle rynek i produkcja samochodów w Chinach są potężne. W wielu miastach są duże (naprawdę duże) fabryki samochodów. Chery się wyróżnia, bo jest
a) największe
b) w najbardziej oczywisty sposób kopiuje bądź kopiowało.
Typowa fabryka samochodów osobowych ma 1 szeregową linię produkcyjną, produkującą ok. 150 tys. samochodów rocznie. No, może jak się bardzo przyśpieszy, część stanowisk zrobi równolegle, zminimalizuje przerwy i zagoni ludzi do pracy 24/6, to się dobije do okolic 250 tys.. Chery w Wuhu w chwili, w której stamtąd wyjeżdżałem, miało takich linii produkcyjnych 5 działających i 2 planowane. Do tego własną elektrociepłownię i kawał nabrzeża nad Jangcy z możliwością przyjmowania statków transoceanicznych.
Co zaś do kopiowania: że skopiowali Matiza (tzn. tfu, chevroleta jakiegośtam), to wszyscy wiedzą, bo GM zrobiło dym. Ale to nie była jedyna kopia.
Gdy uruchamialiśmy CP5, musieliśmy przejść po terenie fabryki wzdłuż biurowców i w poprzek pozostałych 3 linii technologicznych. I pamiętam, że przed 1 z biurowców stała sobie karoseria Forda jakiegośtam. I z tej karoserii systematycznie ubywały blachy. Po jednej. Gdy po miesiącu uruchomienia zbieraliśmy się do wyjazdu, 2/3 karoserii już nie było. Pocięli, pomierzyli, jak rozumiem z zamiarem odtworzenia.
Przy kolejnej linii technologicznej (CP4) sprawa wyglądała jeszcze inaczej. Uruchamialiśmy stanowiska robotów malujących karoserie. Do końcówki uruchomienia należało nauczenie robotów malowania konkretnych typów samochodów i optymalizacja wyników. Zajmował się tym Koreańczyk, świadczący takie usługi dla koncernu na obszarze całych Chin. Gdy dostaliśmy karoserię testową, on stwierdził "Już to gdzieś widziałem". Sięgnął sobie do archiwum, wyciągnął programy do BMW ileś-tam, robione rok wcześniej dla BMW, wgrał i... nie musiał zmieniać ani jednego punktu. Poszło idealnie. Blacha karoserii musiała być zerżnięta 1 do 1. Ewentualne różnice mogły być w jakichś plastikach, reflektorach, wyposażeniu wnętrza...
Oczywiście, na uruchomieniu była ponad setka Niemców, wszyscy widzieli, "nikt nie zauważył"...
"Nie mój kot, nie mój płot, niech se kot po płocie chodzi, co mnie to obchodzi..."
Z tego co widziałem to nie wynika że 1:1 ale różnice są naprawdę kosmetyczne, być może sama blacha bez zderzaków itp. plastików wygląda bardziej bliźniaczo. http://www.cartoq.com/50-copy-cat-cars-from-china/
W ten sam sposób zaczynali Japończycy w latach 50/60, kopiując głównie angielskie konstrukcje. Ciekawe czy Chińczycy wyjdą na ludzi tak jak Japończycy.
nie chciałbym, zeby mnie toto masowało
to odczucia
poza tem szkoda, ze taki kawął myśli europejskiej i zespół ludzki o takim potencjale zmienił właściciela
Muzyka kojarzy mnie się z czymś bliskim inteligencji,
i Elon Musk i jego apel o przerwanie prac nad sztuczną inteligencją dla potrzeb wojska
Dwie uwagi:
1. Połamano wszystkie zasady bezpieczeństwa pracy z robotami.
2. To tylko reklamówki i zabawa. Popatrzcie do czego ta zabawa naprawdę służy:
Byłem naprawdę w ciężkim szoku, gdy dowiedziałem się, że Niemcy oddali Kukę.
W Azji gdzie liudjej mnogo to chyba nie problem
W Pireusie pojawiły się nowe dźwigi, wózki paletowe i ambitne plany. Kapitan Fu dąży do tego, by grecki port znalazł się w gronie największych portów przeładunkowych, takich jak Rotterdam, Antwerpia, czy Hamburg. - Zainwestowaliśmy w Pireus miliard euro - informuje dyrektor i pisze na kartce 1000 milionów, aby mieć pewność, że został właściwie zrozumiany. W porcie jest jeszcze wiele do zrobienia. Trwa rozbudowa terminala kontenerowegi III. Za rok będzie gotowy terminal pasażerski, zdolny przyjmować 15 mln pasażerów rocznie. Jak widać to nie są mrzonki.
Na budynku spółki portowej łopocze chińska flaga obok greckiej. Kapitan Fu zarządza 37-kilometrowym odcinkiem wybrzeża. - Grecja jest bramą do Europy - przyznaje kapitan Fu. Chińczykom udało się włożyć stopę w te drzwi.
Inwestowanie w zadłużonej po uszy Grecji jest szansą, czy ryzykiem dla Pekinu? Wszystko zależy od punktu widzenia.
Unijni partnerzy od dłuższego czasu próbują pomóc stojącej na krawędzi bankructwa Grecji. Bruksela pompuje miliardy euro i narzuca drakońskie oszczędności. Obecnie Grecja otrzymuje wsparcie finansowe w ramach trzeciego planu ratunkowego na kwotę 86 mld. Jednym z warunków pomocy jest prywatyzacja.
Głowa smoka
Plan ratunkowy dobiega końca latem przyszłego roku. Grecja nadal będzie miała miliardowe zadłużenie. Nikt nie rozpatruje akcji ratowania greckiego gospodarki w kategorii sukcesu. Kraje członkowskie UE odetchną z ulgą, kiedy Grecja wreszcie wyjdzie na prostą. A Chiny? Cosco zainwestował w Grecji miliard dolarów i ma apetyt na więcej.
- Takie podejście pokazuje, że Europejczycy nie wierzą w siebie - powiedział prezydent Francji Emmanuel Macron w przededniu wizyty w Atenach. Unia Europejska postrzega Grecję jako ryzyko. Chiny - niepowtarzalnej szansy.
"Brama do Europy", "przyczółek", "głowa smoka" - niezależnie od przydomków nadawanych Pireusowi zaangażowanie Chińczyków jest elementem gigantycznego projektu zakładającego potężne inwestycje w 65 krajach. Chiny budują nowy korytarz handlowy: współczesny odpowiednik Jedwabnego Szlaku. Kierownictwo polityczne w Pekinie przedstawiło pomysł w 2013 roku. Chiny gorączkowo poszukują nowych rynków zbytu, bo ich rodzimy popyt krajowy nie wystarczy, by zrealizować wskaźniki wzrostu gospodarczego.
Zaniedbane sieci kolejowe, podupadłe porty - Chińczycy nie są wybredni i kupują, co się da. W 2014 roku władze chińskie powołały specjalny fundusz Jedwabnego Szlaku z kapitałem rzędu 40 mld dolarów. Niedługo zostanie on podwyższony o 15 mld. Utworzono banki inwestycyjne. Przewiduje się, że w ciągu najbliższej dekady w budowę szlaku jedwabnego zostanie zainwestowana oszałamiająca kwota 1,6 biliona dolarów. Nie bez powodu Chińczycy nazywają go projektem stulecia. Ma być szlakiem "mlekiem i miodem płynącym".
http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/zdobywcy/rc7ffbg