nie widzę wontka o koronawirusie i słąwnym laboratorium virusowym w WuHan, to tu wkleję dzięki @los u pojawił się zwrot poty angielskie, i jako żywo, przypomina oną naszą współczesną zarazę https://pl.wikipedia.org/wiki/Angielskie_poty
pono Polacy ewakuowani z Chin mają tylko przy wejściu żandarmów jako jedyne zabezpieczenie przed przeniesieniem epidemji na inne piętra szpitala pełnego pacjentów
Wykładowcami też zwykle są Chińczycy. Czyli Chińczycy uczą Chińczyków, którzy płacą czesne amerykańskiej uczelni a czynsz amerykańskiemu gospodarzowi. Dlaczego nie mogą robić tego u siebie sporo przy okazji oszczędzając? Bo w Ameryce jest duch Ameryki.
Ciągle mnie zadziwiają materialiści - ciągle wierzą tylko w materię mimo jakże bogatej empirii. Dlaczego tak?
los napisal(a): Wykładowcami też zwykle są Chińczycy. Czyli Chińczycy uczą Chińczyków, którzy płacą czesne amerykańskiej uczelni a czynsz amerykańskiemu gospodarzowi. Dlaczego nie mogą robić tego u siebie sporo przy okazji oszczędzając? Bo w Ameryce jest duch Ameryki.
Ciągle mnie zadziwiają materialiści - ciągle wierzą tylko w materię mimo jakże bogatej empirii. Dlaczego tak?
W skanie red. Kucharczyk pisze, że w Chinach też działa szkolnictwo wyższe... Ja wię&rozumię, ale z 600.000 luda coś się tam wykluje.
Plus podobnie jak u schyłkowego PRL-u o do teraz pewnie, dzieci komunistów i aparatczyków studiowali na Zachodzie i to one były (są?) kadrami III RP.
amerykańscy badacze, zbudowali, pierwszy w światowej nauce, bo nie mają go nawet chińs"kie ośrodki badawcze, model chińskiej rodziny i prześledzili jej ewolucję w perspektywie najbliższych 30 lat, do umownego 2050 roku. Wnioski, do jakich doszli są niezwykle interesujące. Ich zdaniem mamy do czynienia z rewolucyjnymi zmianami, kończy się pewien cykl społeczny, który w Chinach zaczął się na kilka lat przed zwycięstwem komunistów, a teraz kraj powraca do zjawisk, które dominowały na początku ubiegłego stulecia. Wówczas z innych powodów, tj. wysokiej śmiertelności wśród dzieci, obecnie z powodu trendów demograficznych, polegających na zmniejszaniu się liczby rodzących się dzieci, przypadających na rodzinę zmienia się model chińskiej rodziny, polegający na zmierzchu „wielkiej rodziny”.
[...]
I tak, jak piszą Amerykańscy badacze o ile w latach 50-tych tylko 25 proc. Chińczyków miało dziesięcioro i więcej żyjących kuzynów, to obecnie, co jest wynikiem boomu demograficznego z czasów komunizmu, 90 proc. mieszkańców Państwa Środka ma taką liczbę krewnych. Oznacza to, że funkcjonuje w rodzinnej sieci bezpieczeństwa społecznego, co zresztą potwierdzają wszystkie badania socjologiczne chińskiego społeczeństwa pokazujące, że więzi rodzinne należą do najcenniejszych wartości.
Ta sieć bezpieczeństwa rodzinnego wpływa na społeczne funkcjonowanie statystycznego chińczyka, redukując też wpływ potencjalnie opresyjnej polityki władz. W świecie, który rządzi się systemem znajomości, koneksji, wsparcia w ramach „wielkiej rodziny” złożonej z kilku pokoleń kuzynów, wujków, ciotek i ich powinowatych władza „jest oddalona”, mniej obecna w codziennym życiu, a przez to mniej dolegliwa. Taki system społecznego funkcjonowania Chińczyków miał też niemały wpływ na ich skłonność do podejmowania ryzyka i rozpoczynania własnego biznesu.
System „dużej rodziny” i w tym wypadku funkcjonował jak nieformalny mechanizm pozyskiwania informacji i kapitału, łagodząc ryzyko związane z pierwszymi krokami w biznesie. To, zdaniem specjalistów, znakomicie zwiększało w ostatnich latach skłonność Chińczyków do podejmowania odważnych decyzji życiowych. Ten świat w nadchodzących dwóch dziesięcioleciach odejdzie w przeszłość. O ile bowiem dzisiaj statystyczny Chińczyk w wieku 30 – 39 lat ma ponad 50 kuzynów, ciotek i wujków, relacje z którymi tworzy społeczny świat w którym funkcjonuje, o tyle w 2050 roku będzie ich miał statystycznie rzecz biorąc szesnaścioro. A to oznacza, że rodzinna sieć kontaktów, ten network, czy używając chińskiej terminologii guanxi ulegnie redukcji w 2/3.
Towarzyszyć temu będą inne, nie mniej rewolucyjne zmiany. O ile w ubiegłych latach i nadal właściwie nie ma, w gronie dorosłych Chińczyków takich osób, które nie miałyby rodzeństwa, to w roku 2050 liczba jedynaków wynosiła będzie ok. 50 proc. populacji. To zjawisko będzie miało fundamentalne znaczenie dla funkcjonowania chińskiego systemu emerytalnego. Dziś opiera się on na symbiozie systemu państwowego i pomocy rodziny. Emerytury państwowe, w świetle badań pokrywają około połowy potrzeb ludzi w wieku poprodukcyjnym, resztę dostarczają im rodziny."
"Inwestowanie teraz miliardów dolarów w Chinach jest tragicznym błędem" - pisze George Soros. "BlackRock może stracić pieniądze swoich klientów, a co ważniejsze, szkodzi interesom bezpieczeństwa narodowego USA i innych demokracji" - dodaje miliarder.
"BlackRock zdaje się nie rozumieć prezydenta Chin Xi Jinpinga" - komentuje George Soros w "The Wall Street Journal". Jego zdaniem, rozróżnienie chińskich firm na państwowe i prywatne mija się z celem, ponieważ Pekin postrzega wszystkie jako narzędzie. Miliarder dostrzega także inne (bardziej prawdopodobne) wytłumaczenie: potencjalne zyski z inwestycji. Soros ostrzega jednak zarządzających przed licznymi ryzykami wiszącymi nad chińską gospodarką. Wskazuje m.in. na "ogromny kryzys szykujący się w sektorze nieruchomości", liczbę urodzeń "niższą niż wskazują oficjalne statystyki" i program budowania "powszechnego dobrobytu", którego celem jest redukcja nierówności poprzez redystrybucję bogactwa od zamożnych do reszty populacji, co "nie wróży dobrze zagranicznym inwestorom".
Ciekawe123 dlaczego pan Soros idzie na wojnę z Black Rock? A co do wymierania Chin, to już na jutubowym kanale WEI, Wróblewski wieszczył, że Chiny zanim wzejdą to się zestarzeją i stracą ekspansywność.
Nie umiem zweryfikować jego słów, ale znając historię życia tego pana, to jego słowa służą zwykle zupełnie innym celom niż te, które są głoszone. W tej wypowiedzi jedyne co widać, to podważenie zaufania do Black Rock.
ms.wygnaniec napisal(a):A co do wymierania Chin, to już na jutubowym kanale WEI, Wróblewski wieszczył, że Chiny zanim wzejdą to się zestarzeją i stracą ekspansywność.
Zdaje się, że i tak więcej mają dzieci niż Tenkrajanie.
Nie umiem zweryfikować jego słów, ale znając historię życia tego pana, to jego słowa służą zwykle zupełnie innym celom niż te, które są głoszone. W tej wypowiedzi jedyne co widać, to podważenie zaufania do Black Rock.
Moje OZI z USA mówi, że Soros właśnie porzucił Rockefellerów z którymi grał przez ostatnie 20 lat i przerzucił się na Rotshieldów. Black Rock to firma Rockefellerów. To jest ciekawe o tyle że do tej pory Soros wspierał lewacką ekstremę a Rotshildowie są przeciwni jej. Rotshidowie mają w obecnej administracji jednego człowieka, Sulivana, Rockefelery resztę.
Nie umiem zweryfikować jego słów, ale znając historię życia tego pana, to jego słowa służą zwykle zupełnie innym celom niż te, które są głoszone. W tej wypowiedzi jedyne co widać, to podważenie zaufania do Black Rock.
Moje OZI z USA mówi, że Soros właśnie porzucił Rockefellerów z którymi grał przez ostatnie 20 lat i przerzucił się na Rotshieldów. Black Rock to firma Rockefellerów. To jest ciekawe o tyle że do tej pory Soros wspierał lewacką ekstremę a Rotshildowie są przeciwni jej. Rotshidowie mają w obecnej administracji jednego człowieka, Sulivana, Rockefelery resztę.
Komentarz
dzięki @los u pojawił się zwrot poty angielskie, i jako żywo, przypomina oną naszą współczesną zarazę
https://pl.wikipedia.org/wiki/Angielskie_poty
pono Polacy ewakuowani z Chin mają tylko przy wejściu żandarmów jako jedyne zabezpieczenie przed przeniesieniem epidemji na inne piętra szpitala pełnego pacjentów
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
_ _ _
I za dzisiejszym Naszym Dziennikiem:
Aż 8 na 10 doktorantów na wydziałach energetycznych oraz informatycznych w Stanach Zjednoczonych to obcokrajowcy, z tych większość to... Chińczycy.
Już 3 na 10 studentów najlepszych uczelni w USA (tzw. Ivy League) to obywatele państw azjatyckich.
Chińczycy - obywatele USA to 6 % populacji Stanów.
takie streszczenie publikacjach o zagrożeniu z Vhin od 1997 roku do 2019
Ciągle mnie zadziwiają materialiści - ciągle wierzą tylko w materię mimo jakże bogatej empirii. Dlaczego tak?
wątek: Chiny - a jednak?
wątek: szanse i zagrożenia
wątek: Wielkie Chiny - rozwój i upadek
wątek: żółta rasa zaleje świat
Ja wię&rozumię, ale z 600.000 luda coś się tam wykluje.
Plus podobnie jak u schyłkowego PRL-u o do teraz pewnie, dzieci komunistów i aparatczyków studiowali na Zachodzie i to one były (są?) kadrami III RP. Na studiach to nie neomarksixm jakowy?
https://www.facebook.com/watch/?v=121180296608311
Włosi wolą lekką pracę , to kamieniem zajęli się Chińczycy
https://wpolityce.pl/swiat/546367-o-decydujacej-roli-chinskiej-demografii-w-grze-mocarstw
amerykańscy badacze, zbudowali, pierwszy w światowej nauce, bo nie mają go nawet chińs"kie ośrodki badawcze, model chińskiej rodziny i prześledzili jej ewolucję w perspektywie najbliższych 30 lat, do umownego 2050 roku. Wnioski, do jakich doszli są niezwykle interesujące. Ich zdaniem mamy do czynienia z rewolucyjnymi zmianami, kończy się pewien cykl społeczny, który w Chinach zaczął się na kilka lat przed zwycięstwem komunistów, a teraz kraj powraca do zjawisk, które dominowały na początku ubiegłego stulecia. Wówczas z innych powodów, tj. wysokiej śmiertelności wśród dzieci, obecnie z powodu trendów demograficznych, polegających na zmniejszaniu się liczby rodzących się dzieci, przypadających na rodzinę zmienia się model chińskiej rodziny, polegający na zmierzchu „wielkiej rodziny”.
[...]
I tak, jak piszą Amerykańscy badacze o ile w latach 50-tych tylko 25 proc. Chińczyków miało dziesięcioro i więcej żyjących kuzynów, to obecnie, co jest wynikiem boomu demograficznego z czasów komunizmu, 90 proc. mieszkańców Państwa Środka ma taką liczbę krewnych. Oznacza to, że funkcjonuje w rodzinnej sieci bezpieczeństwa społecznego, co zresztą potwierdzają wszystkie badania socjologiczne chińskiego społeczeństwa pokazujące, że więzi rodzinne należą do najcenniejszych wartości.
Ta sieć bezpieczeństwa rodzinnego wpływa na społeczne funkcjonowanie statystycznego chińczyka, redukując też wpływ potencjalnie opresyjnej polityki władz. W świecie, który rządzi się systemem znajomości, koneksji, wsparcia w ramach „wielkiej rodziny” złożonej z kilku pokoleń kuzynów, wujków, ciotek i ich powinowatych władza „jest oddalona”, mniej obecna w codziennym życiu, a przez to mniej dolegliwa. Taki system społecznego funkcjonowania Chińczyków miał też niemały wpływ na ich skłonność do podejmowania ryzyka i rozpoczynania własnego biznesu.
System „dużej rodziny” i w tym wypadku funkcjonował jak nieformalny mechanizm pozyskiwania informacji i kapitału, łagodząc ryzyko związane z pierwszymi krokami w biznesie. To, zdaniem specjalistów, znakomicie zwiększało w ostatnich latach skłonność Chińczyków do podejmowania odważnych decyzji życiowych. Ten świat w nadchodzących dwóch dziesięcioleciach odejdzie w przeszłość. O ile bowiem dzisiaj statystyczny Chińczyk w wieku 30 – 39 lat ma ponad 50 kuzynów, ciotek i wujków, relacje z którymi tworzy społeczny świat w którym funkcjonuje, o tyle w 2050 roku będzie ich miał statystycznie rzecz biorąc szesnaścioro. A to oznacza, że rodzinna sieć kontaktów, ten network, czy używając chińskiej terminologii guanxi ulegnie redukcji w 2/3.
Towarzyszyć temu będą inne, nie mniej rewolucyjne zmiany. O ile w ubiegłych latach i nadal właściwie nie ma, w gronie dorosłych Chińczyków takich osób, które nie miałyby rodzeństwa, to w roku 2050 liczba jedynaków wynosiła będzie ok. 50 proc. populacji. To zjawisko będzie miało fundamentalne znaczenie dla funkcjonowania chińskiego systemu emerytalnego. Dziś opiera się on na symbiozie systemu państwowego i pomocy rodziny. Emerytury państwowe, w świetle badań pokrywają około połowy potrzeb ludzi w wieku poprodukcyjnym, resztę dostarczają im rodziny."
za → money .pl 29.06.2021
"Inwestowanie teraz miliardów dolarów w Chinach jest tragicznym błędem" - pisze George Soros. "BlackRock może stracić pieniądze swoich klientów, a co ważniejsze, szkodzi interesom bezpieczeństwa narodowego USA i innych demokracji" - dodaje miliarder.
"BlackRock zdaje się nie rozumieć prezydenta Chin Xi Jinpinga" - komentuje George Soros w "The Wall Street Journal". Jego zdaniem, rozróżnienie chińskich firm na państwowe i prywatne mija się z celem, ponieważ Pekin postrzega wszystkie jako narzędzie. Miliarder dostrzega także inne (bardziej prawdopodobne) wytłumaczenie: potencjalne zyski z inwestycji. Soros ostrzega jednak zarządzających przed licznymi ryzykami wiszącymi nad chińską gospodarką. Wskazuje m.in. na "ogromny kryzys szykujący się w sektorze nieruchomości", liczbę urodzeń "niższą niż wskazują oficjalne statystyki" i program budowania "powszechnego dobrobytu", którego celem jest redukcja nierówności poprzez redystrybucję bogactwa od zamożnych do reszty populacji, co "nie wróży dobrze zagranicznym inwestorom".
A co do wymierania Chin, to już na jutubowym kanale WEI, Wróblewski wieszczył, że Chiny zanim wzejdą to się zestarzeją i stracą ekspansywność.
W tej wypowiedzi jedyne co widać, to podważenie zaufania do Black Rock.
Skąd się można takich rzeczy dowiedzieć?