Skip to content

jak Kolestwo parzy kawę?

123457»

Komentarz

  • @trep powiedział(a):
    Serialiszcza? To moja rekomendacja z 5 kwietnia nie wystarczyła?

    Nie, bo trudniejsza od tej z czołówki serialiszcza.
    Chodzi o pomysł.
    Robię z ekspresu do filiżanki kawę typu cafeè crema i plumkam w piankę kawy suszony owoc kardamonu.
    Uroczy widok 😍

    Warto temu owocu przed plumknięciem rozchylić nieco czubek. Szybciej uwolni do kawy aromat i smak.

    *
    "Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
    Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia

  • 16 grudnia rocznica herbatki bostońskiej

    Więc krótkie objaśnienie z fb

    Polecam, choć długie

    Wiele lat temu chiński Cesarz (dlaczego to nigdy nie jest księgowa?) obcyndalał się pod drzewem, a jego sługa gotował wodę. Nagły podmuch strącił jeden z liści wprost do garnuszka i w ten sposób, przez przypadek powstała herbata. Jakiś czas później w tym samym miejscu przechodziła krowa, która również miała wiatry i stąd wzięła się Yerba Mate, ale to historia na inną okazję.

    Najpopularniejszy napój świata pochodzi z liści herbaty chińskiej, rośliny z rodzaju kamelia. Pierwotnie herbata rosła prawdopodobnie w górach na pograniczu Chin, Indii i Mjanmy, ale przyszli Brytyjczycy i ją rozwlekli po świecie. Początkowo herbata była zresztą diabelnie droga i trzymano ją w specjalnych herbacianych sejfach oraz mieszano z liśćmi innych roślin, żeby więcej zarobić. Sprawdziłem i tym razem nie chodzi o oregano. Do herbaty w XVIII wieku mielono natomiast gałązki, trociny oraz owcze bobki (dla koloru) co i tak smakowało lepiej niż przeciętny brytyjski posiłek.

    W Londynie opracowano również brytyjski standard parzenia herbaty, o którym nie napiszę. W Polsce mamy własne zasady. Herbatę należy zalać wrzątkiem i wypić od razu ryzykując roztopienie szkliwa albo zapomnieć o niej na pół dnia i skończyć kiedy osiągnie temperaturę pingwiniego tyłka. Nie ma opcji pośrednich. To nawet romantyczne, że herbata chińska musi rosnąć 12 lat, zanim wyprodukuje nasiona i aż 15 nim będzie można zebrać z niej liście, wysuszyć je i wysłać w podróż przez pół świata, żeby mogła mi wystygnąć na biurku kiedy obrażam ją w Internecie.

    Na świecie istnieje około 3000 odmian herbaty. Najłatwiej jednak podzielić ją na czarną, zieloną i białą. Każda powstaje z tej samej rośliny, tylko czarną robi się ze starych liści, białą z pąków, a zieloną z młodych listków i cholera wie po co. Jest też matcha, którą wytwarza się z herbaty odmiany Tencha. Jej liście są mielone i dodawane do różnych produktów, żeby nabrały aromatu przeżutego trawnika i ceny bursztynowej komnaty.

    Herbata to przebiegła roślina. Tak naprawdę ma więcej kofeiny od kawy. Rzecz w tym, że do zaparzenia filiżanki kawy zużywamy wagowo więcej ziaren więc i kofeiny jest więcej. Poza tym herbata jest bogata w przeciwutleniacze, które sprawiają, że kofeina jest wchłaniana przez organizm stopniowo i potem trzeba kombinować i zalewać siedem łyżek madrasu niewielką ilością wody, parzyć dziesięć minut i cały czas patrzeć czy strażnik nie idzie. Jakby ktoś był ciekawy to przepis na więzienny czaj. Serdecznie nie polecam próbować tego w domu, bo to jednak nie to samo co filiżanka z kumplami z celi przy otwartym sedesie.

    Najdroższa herbata na świecie to odmiana herbaty oolong o nazwie Da Hong Pao. Może kosztować nawet milion dolarów za kilogram, ale o dziwo nie pochodzi z liści wydalonych przez żaden zagrożony wyginięciem gatunek. Po prostu jest rzadka. Swoją drogą sprawdziłem i da się ją w Polsce kupić po 17 zeta za 50 gramów, więc było miło Was poznać, ale przebranżawiam się na eksportera herbaty. Bo przecież w internecie nikt by mnie w konia nie zrobił prawda?

    No dobra, przecież nie zostawię herbaty takiej całkiem nieosanej. Jedna z droższych odmian kosztuje 70 000 dolarów za kilogram i nazywa się Panda Dung Tea. Jest przyrządzana z roślin nawożonych pandzimi klockami co podobno sprawia, że ma więcej przeciwutleniaczy. No i daje człowiekowi namiastkę cmoknięcia pandy w dpę co trudno wycenić.

    W związku z tym, że herbata jest taka popularna, to ludzie ciągle kombinują jakby tu ją zrobić mniej smaczną. W ten sposób w 1980 roku na Tajwanie powstała bubble tea, czyli herbata, do której ktoś nasmarkał. Herbaciane gluty to tak naprawdę tapioka, która może mieć różne smaki, nawet pączków czy pizzy, w razie gdyby sama konsystencja nie była wystarczająco odrażająca.

    Do herbaty dodaje się również mleka i tutaj świat jest podzielony. Co najpierw wlewać do filiżanki, herbatę, czy mleko? Otóż okazuje się, że to zależy. Jeżeli wywodzimy się z gminu, to wtedy najpierw mleko, jeżeli ze szlachty to na odwrót. Wzięło się to stąd, że kiedyś mleko wlewano do czarek gorszej jakości, aby nie popękały w zetknięciu z gorącą herbatą. Jeżeli kogoś było stać na duraleks, to mógł sobie lać w dowolnej kolejności.

    Najwięcej herbaty produkują Chińczycy, ale czołowymi herbatożłopami świata są Turcy. Przy czym piją ją Bóg wie dlaczego z małych szklanych wazonów, których nie da się złapać tak, żeby się człowiek nie poparzył. Turcy leją nawet do tych wazoników specjalnie wrzątek tuż przed dodaniem herbaty. Robią to po to, żeby trunek na pewno nie ostygł w zetknięciu ze szkłem i żeby nikt przypadkiem nie uniknął poparzeń.

    Nie zapominajmy też, że przez herbatę (bostońską, której dzisiaj obchodzimy rocznicę) powstały Stany Zjednoczone. W razie gdyby komuś poparzenia nie wystarczyły, żeby wyrobić sobie zdanie na jej temat.

    herbata #rośliny #herbatachińska

  • Stawiam tezę, że nik z wasz nie nachlał się tyle zielonej, co ja. Na prowincji to wyglądało tak, że te same liście w szklankach zalewano przy stole rokowań po kilka razy wodą z termosu. Ale raz byliśmy w jakiejś nowoczesnej habryce (na obiad zabrali nasz do restauracji, w której jadał Clinton) i tam nie doś, że fikuśnie parzono to jeszcze szpecjalnie nalewano tę herbatę i faktycznie była to najsmaczniejsza zielona jaką kiedykolwiek piłem. Ale gatunku ani sposobu parzenia nie powtórzę.

    Od tamtych czasów mam przesyt i zielonej już nie piję. Przekomarzając się kiedyś z jakąś Chinką mówiłem, że zielona herbata to w ogóle nie jest nawet herbata, tylko zioło.

    A turecka, mocna i bardzo słodka, podawana w tych wazonikach jest pyszna i bardzo orzeźwiająca. Oni chyba muszą być z niej jakoś dumni, bo wszędzie nią częstują.

    A ponieważ herbata zostawia sporo kamienia, a ja i tak mam słabe zęby, to praktycznie ją wyeliminowałem. Została zastąpiona kawą.

  • edytowano December 2024

    Jak byłem mały, to po Stambule wszędzie łazili kolesie z tymi wazonikami. Można było od nich kupić szklaneczkę za złocisza, spożyć, odstawić na ławce. Zbierali wracając do bazy.

  • @christoph powiedział(a):
    16 grudnia rocznica herbatki bostońskiej

    Więc krótkie objaśnienie z fb

    Polecam, choć długie

    Wiele lat temu chiński Cesarz (dlaczego to nigdy nie jest księgowa?) obcyndalał się pod drzewem, a jego sługa gotował wodę. Nagły podmuch strącił jeden z liści wprost do garnuszka i w ten sposób, przez przypadek powstała herbata. Jakiś czas później w tym samym miejscu przechodziła krowa, która również miała wiatry i stąd wzięła się Yerba Mate, ale to historia na inną okazję.

    Najpopularniejszy napój świata pochodzi z liści herbaty chińskiej, rośliny z rodzaju kamelia. Pierwotnie herbata rosła prawdopodobnie w górach na pograniczu Chin, Indii i Mjanmy, ale przyszli Brytyjczycy i ją rozwlekli po świecie. Początkowo herbata była zresztą diabelnie droga i trzymano ją w specjalnych herbacianych sejfach oraz mieszano z liśćmi innych roślin, żeby więcej zarobić. Sprawdziłem i tym razem nie chodzi o oregano. Do herbaty w XVIII wieku mielono natomiast gałązki, trociny oraz owcze bobki (dla koloru) co i tak smakowało lepiej niż przeciętny brytyjski posiłek.

    W Londynie opracowano również brytyjski standard parzenia herbaty, o którym nie napiszę. W Polsce mamy własne zasady. Herbatę należy zalać wrzątkiem i wypić od razu ryzykując roztopienie szkliwa albo zapomnieć o niej na pół dnia i skończyć kiedy osiągnie temperaturę pingwiniego tyłka. Nie ma opcji pośrednich. To nawet romantyczne, że herbata chińska musi rosnąć 12 lat, zanim wyprodukuje nasiona i aż 15 nim będzie można zebrać z niej liście, wysuszyć je i wysłać w podróż przez pół świata, żeby mogła mi wystygnąć na biurku kiedy obrażam ją w Internecie.

    Na świecie istnieje około 3000 odmian herbaty. Najłatwiej jednak podzielić ją na czarną, zieloną i białą. Każda powstaje z tej samej rośliny, tylko czarną robi się ze starych liści, białą z pąków, a zieloną z młodych listków i cholera wie po co. Jest też matcha, którą wytwarza się z herbaty odmiany Tencha. Jej liście są mielone i dodawane do różnych produktów, żeby nabrały aromatu przeżutego trawnika i ceny bursztynowej komnaty.

    Herbata to przebiegła roślina. Tak naprawdę ma więcej kofeiny od kawy. Rzecz w tym, że do zaparzenia filiżanki kawy zużywamy wagowo więcej ziaren więc i kofeiny jest więcej. Poza tym herbata jest bogata w przeciwutleniacze, które sprawiają, że kofeina jest wchłaniana przez organizm stopniowo i potem trzeba kombinować i zalewać siedem łyżek madrasu niewielką ilością wody, parzyć dziesięć minut i cały czas patrzeć czy strażnik nie idzie. Jakby ktoś był ciekawy to przepis na więzienny czaj. Serdecznie nie polecam próbować tego w domu, bo to jednak nie to samo co filiżanka z kumplami z celi przy otwartym sedesie.

    Najdroższa herbata na świecie to odmiana herbaty oolong o nazwie Da Hong Pao. Może kosztować nawet milion dolarów za kilogram, ale o dziwo nie pochodzi z liści wydalonych przez żaden zagrożony wyginięciem gatunek. Po prostu jest rzadka. Swoją drogą sprawdziłem i da się ją w Polsce kupić po 17 zeta za 50 gramów, więc było miło Was poznać, ale przebranżawiam się na eksportera herbaty. Bo przecież w internecie nikt by mnie w konia nie zrobił prawda?

    No dobra, przecież nie zostawię herbaty takiej całkiem nieosanej. Jedna z droższych odmian kosztuje 70 000 dolarów za kilogram i nazywa się Panda Dung Tea. Jest przyrządzana z roślin nawożonych pandzimi klockami co podobno sprawia, że ma więcej przeciwutleniaczy. No i daje człowiekowi namiastkę cmoknięcia pandy w dpę co trudno wycenić.

    W związku z tym, że herbata jest taka popularna, to ludzie ciągle kombinują jakby tu ją zrobić mniej smaczną. W ten sposób w 1980 roku na Tajwanie powstała bubble tea, czyli herbata, do której ktoś nasmarkał. Herbaciane gluty to tak naprawdę tapioka, która może mieć różne smaki, nawet pączków czy pizzy, w razie gdyby sama konsystencja nie była wystarczająco odrażająca.

    Do herbaty dodaje się również mleka i tutaj świat jest podzielony. Co najpierw wlewać do filiżanki, herbatę, czy mleko? Otóż okazuje się, że to zależy. Jeżeli wywodzimy się z gminu, to wtedy najpierw mleko, jeżeli ze szlachty to na odwrót. Wzięło się to stąd, że kiedyś mleko wlewano do czarek gorszej jakości, aby nie popękały w zetknięciu z gorącą herbatą. Jeżeli kogoś było stać na duraleks, to mógł sobie lać w dowolnej kolejności.

    Najwięcej herbaty produkują Chińczycy, ale czołowymi herbatożłopami świata są Turcy. Przy czym piją ją Bóg wie dlaczego z małych szklanych wazonów, których nie da się złapać tak, żeby się człowiek nie poparzył. Turcy leją nawet do tych wazoników specjalnie wrzątek tuż przed dodaniem herbaty. Robią to po to, żeby trunek na pewno nie ostygł w zetknięciu ze szkłem i żeby nikt przypadkiem nie uniknął poparzeń.

    Nie zapominajmy też, że przez herbatę (bostońską, której dzisiaj obchodzimy rocznicę) powstały Stany Zjednoczone. W razie gdyby komuś poparzenia nie wystarczyły, żeby wyrobić sobie zdanie na jej temat.

    herbata #rośliny #herbatachińska

    Tyle plumku plustku, a dziecko każde wie, że herbatę wymyślił nie żaden cysorz klawy wypoczywajacy z księgową, a plebejski Asterix dzięki prezentowi od Fenicjan za uratowanie ich statku od piratów. Przyrządzil z zioł sprezentowanych napój dla wsparcia Brytów w walce ichniej z najeźdźczym Rzymem.

  • Herbatę wymyślił Iwan Czaj.

    A o co chodzi z tym wrzątkiem, podobno 80 stopni to optymalna temperatura parzenia?

  • @trep powiedział(a):
    Stawiam tezę, że nik z wasz nie nachlał się tyle zielonej, co ja. Na prowincji to wyglądało tak, że te same liście w szklankach zalewano przy stole rokowań po kilka razy wodą z termosu.

    Ciekawe, przypomniała mi się kawa-plujka - moja babcia dolewała wrzątku kilka razy, a ja później wyjadałem fusy z cukrem. Było prawie tak pyszne jak panierowane kostki rosołowe!

  • @Kuba_ powiedział(a):

    @trep powiedział(a):
    Stawiam tezę, że nik z wasz nie nachlał się tyle zielonej, co ja. Na prowincji to wyglądało tak, że te same liście w szklankach zalewano przy stole rokowań po kilka razy wodą z termosu.

    Ciekawe, przypomniała mi się kawa-plujka - moja babcia dolewała wrzątku kilka razy, a ja później wyjadałem fusy z cukrem. Było prawie tak pyszne jak panierowane kostki rosołowe!

    Eeech, młodość! I ja pamiętam ten smakołyk.

  • Kostki rosołowe posiadacie?
    Przypomniałem sobie że za gówniarza dopadłem kilka takich u babci i sądząc że to czekoladki schowałem do kieszeni z intencją skrytego przed innymi dziećmi ich spożycia.
    Alem się zdziwił po pierwszym wbiciu zębów......tak to łakomstwo i pazerność z miejsca zostały ukarane.
    Amen.

  • @marniok powiedział(a):
    Kostki rosołowe posiadacie?
    Przypomniałem sobie że za gówniarza dopadłem kilka takich u babci i sądząc że to czekoladki schowałem do kieszeni z intencją skrytego przed innymi dziećmi ich spożycia.
    Alem się zdziwił po pierwszym wbiciu zębów......tak to łakomstwo i pazerność z miejsca zostały ukarane.
    Amen.

    Kolega tak się naciął na obraną cebulę myśląc że to jabłko. ;)

  • nasze młode tak się kiedyś nabrały na placki ziemniaczane (czyli plyndze) - były pewne, że to schabowe.

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.