Ta dyskusja jest bezsęsu. Nie widzę powodu by to co opisał Jorge, takie wiejskie trwanie, musiało oznaczać leżenie pod lipą. Przykład? A niech będzie podlaski. Wiktor Wołkow, najwybitniejszy fotografik przełomu wieków XX i XXI. Gdy inni podróżowali po świecie, Azja, Nowy Jork, błysk fleszy, wystawy, kobiety, wino, śpiew, on wstawał o drugiej nad ranem w mrozy, niepogody i słoty, i zaiwaniał ze sprzętem po Biebrzy, nigdy nie przerzucając się na fotografię cyfrową. Trwał w anachronicznej technologii, fotografując w kółko to samo, podlaską wieś, rozlewiska rzek, krzyże wowrowe, bociany, żubry. Całe życie, rzadko opuszczając najbliższą okolicę, a nigdy z aparatem, obracając się wśród tych samych ludzi, a głównie wśród zwierząt. I co? i powiadam wam, ze o naszych gwiazdkach fotografii jeżdżących po Kitajach, Kubach, Andach szybko zapomnimy, a Wiktor Wołkow to kolumna, stworzył dzieło wybitne na skalę światową, zupełnie unikatowe, nie do powtórzenia już nigdy, bo tych krajobrazów z wozami drabiniastymi i stogami siana już nie ma i nie będzie.
Pigwa napisal(a): Iskrę można nawet przypadkiem skrzesać, więc nie widzę sprzeczności między naszą ogólną pierdołowatością a ww.
Przypadkiem czy wbrew naszym pragnieniom. Przypadkiem uderzyłem samochodem w słupek, choć tego bardzo nie chciałem. Teraz trzeba do warsztatu, co za nieszczęście.
Czyli co - zmieniamy tytuł wątku na Iska z Polski, co za nieszczęście? Nie martwcie się, tej iskry póki co nie ma i niewiele wskazuje, by kiedyś miała być.
Przypadkiem to był Adam Małysz, który wpędził najlepszych Niemieckich skoczków do psychiatryka i spowodował, że Niemcy przestali ogladać jeden ze swoich narodowych sportów - skoki narciarskie. Tak, że tego...
Mnie jakoś jałowa wydaje się rozmowa o tym, że zdarzy się coś wbrew stanowi rzeczy. Upały na Antarktydzie, mrozy na Saharze i tak dalej. Jasne, jak Bóg dopuści, to i z kija wypuści, tylko, że my nie mamy żadnych podstaw, by akurat tego a nie czego innego oczekiwać i się tym pobudzać.
Powodem do chwały Polski mają niby być rodziny wielodzietne. Że to taki lokalny heroizm. Pewnie tak, tylko jeśli o dzietność idzie, to mamy zaszczytne dziesiąte miejsce w świecie. Od końca oczywiście.
Nie zdziwiłbym się bardzo, jakby się okazało, że w żadnym kraju na Ziemi nie ma proporcjonalnie tak mało rodzin wielodzietnych.
Ludzie, zlitujcie się. Najpierw osiągnijmy jakiś minimalny poziom a potem marzmy sobie o iskrach.
Generalnie losie chodzi o to, że my nie do końca się zgadzamy z negatywną oceną polskiego społeczeństwa. Patrzę na Zachód, patrzę na nas, patrzę na Zachód, nie mogę znaleźć ich przewagi. W niczym. Chodzi mi o stan dzisiejszy. Ba, uważam że jesteśmy w wielu aspektach lepsi. Jeżeli nie dojdziemy w tej materii do pewnych obiektywnych ustaleń, cała dyskusja będzie dookoła Wojtek.
Bo to czy iskra czy nie iskra to zupełnie inna sprawa kaloszy. I się zgadzam, gdzie niby ten zryw ?
Pigwa napisal(a): Iskrę można nawet przypadkiem skrzesać, więc nie widzę sprzeczności między naszą ogólną pierdołowatością a ww.
Przypadkiem czy wbrew naszym pragnieniom. Przypadkiem uderzyłem samochodem w słupek, choć tego bardzo nie chciałem. Teraz trzeba do warsztatu, co za nieszczęście.
Czyli co - zmieniamy tytuł wątku na Iska z Polski, co za nieszczęście? Nie martwcie się, tej iskry póki co nie ma i niewiele wskazuje, by kiedyś miała być.
Przypadkiem to był Adam Małysz, który wpędził najlepszych Niemieckich skoczków do psychiatryka i spowodował, że Niemcy przestali ogladać jeden ze swoich narodowych sportów - skoki narciarskie. Tak, że tego...
Napierdalanie w Hannawalda śnieżkami w Zakopanem, było jednym z pierwszych antyniemieckich zrywów w Polsce. Piszę to poważnie, to był pewien przełom.
Jeszcze apropo iskier i różnych walk, to Grzesio Górny kiedyś we "W drodze" wkleił fotogram koguta walczącego z żółwiem:
Do której z tych postaci się Koledzy poczuwają dzisiej? A która z tych postaci jest starożytnym chrześcijaninem ze staroświeckich czasów późnej starożytności?
Brzost napisal(a): Ktoś musi siać, chodzić za pługiem, rodzić dzieci.
I wieść życie ciche i spokojne......
Nie wiem jak u was to wyglada ale odkad mam dzieci (teraz 4) to moje zycie nie jest ciche i spokojne :P. Przykład raste o wielodzietnych rodzinach rodzacych kolejne dzieci wbrew temu co o tym sądzi wsp. swiat nie jest od czapy.
Wiadomo. Ja nie marze o cichym i spokojnym życiu, tylko o cichych i spokijnych nocach. Niech będzie co druga.
Brzost napisal(a): Peem tak, jakby społeczność składała się z samych iskier, byłaby nie do wytrzymania.
Być może. Ale tytuł wątku ciągle jest Iskra z Polski. Dlaczego nikt nie otworzy wątku pod tytułem Spokojuuuu...? Bo to za dużo roboty?
Z milionów ludzi wystarczy jeden by zakrzesać iskrę. I będzie to iskra z Polski. Ie znaczy to że cały naród jest iskrą. A czemu z Polski? Bo tak. Dla mojej babci było to oczywiste, jak przeżyte lata okupacji, które dochodziły w przeszłość, tak przyszłość była pełna nadziei.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Jeszcze apropo iskier i różnych walk, to Grzesio Górny kiedyś we "W drodze" wkleił fotogram koguta walczącego z żółwiem:
Obrazek został zmniejszony aby pasował do strony. Kliknij aby powiększyć.
Do której z tych postaci się Koledzy poczuwają dzisiej? A która z tych postaci jest starożytnym chrześcijaninem ze staroświeckich czasów późnej starożytności?
kolega źle naprowadza sugestie; to mozaika z bazyliki w Akwilei - kiedyś w IV wieku było to podwójna bazylika, czy też domus eclesia zbudowany przez biskupa Teodora w 313 roku, rok po zniesieniu prześladowań; kogut jako symbol wschodu słońca czyli Wschodzącego Słońca czyli Pana Jezusa symbolizuje światło i wiarę chrześciajańską (nie chrześcijanina) żółw mieszkaniec błota i mrocznych wód symbolizuje ciemność a więc przeciwieństwo chrześcijaństwa czyli świat pogański; w Akwilei są takie dwa przedstawienia, - cytowana moizaika jest przy wejściu do bazyliki która została zbudowana murach obwodowych południowej hali kompleksu wniesionego przez Teodora, od początku służącej do sprawowania liturgii eucharystii , wchodzący do hali - bazyliki widzieli ze wkraczają w przestrzeń świata gdzie Wschodzące Słońce walczy z ciemnością, - druga moizaika o tym samym motywie była w hali północnej ale nie przy wejściu ale w miejscu wydzielonym dla siedziska biskupa, skąd prowadził nauki dla katechumenów;
ps. Górny dawno zaplatał się z małozłożoną publicystykę
ps.2
ps.3 hahaha pomyliłam się, cytowana mozaika jest z hali północnej z części wydzielonej na siedzisko biskupa a ta poniżej jest ze strefy wejścia do hali południowej i wita każdego do dziś wschodzącego do bazyliki
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Jeszcze apropo iskier i różnych walk, to Grzesio Górny kiedyś we "W drodze" wkleił fotogram koguta walczącego z żółwiem:
Do której z tych postaci się Koledzy poczuwają dzisiej? A która z tych postaci jest starożytnym chrześcijaninem ze staroświeckich czasów późnej starożytności?
Kogut. Miotam się bez sensu, jestem w tym bez wątpienia nieskuteczny i śmieszny. Żółw się kryje bezpiecznie za skorupą i wie, że bez względu na to czy ma rację czy nie, nikt go nie ruszy. Symbol polskiego status quo jak cholera.
jeszcze jedna pozwoli Kolestwo żydowska interpretacja sami o sobie towarzysze ze Starego Zakonu mówili z lekko pretensjo do Big Bossa, że uczynił ich kogutem i psem a nie orłem i lwem coby dziś czynić hałas i nawracać, nie królować
Rafał napisal(a): Cicho i spokojnie nie oznacza gnuśnie i w ukryciu. Pan mówi że mamy być światłem świata, a światła się pod korcem nie trzyma. Pan mówi że mamy być gorący, a nie letni. Ta cichość i spokój to raczej cichość pokornego serca służącego Panu i nie wypychającego się na najlepsze miejsca. Ta spokojność to raczej zgoda i harmonia między nami w służeniu sobie nawzajem i noszeniu ciężarów. Tak to rozumiem. Daleko mi do tego, oj daleko.
+1
I jeszcze zgoda z samym sobą, bo jak jest w miarę czyste sumienie, to jest najświętszy spokój.
Napierdalanie w Hannawalda śnieżkami w Zakopanem, było jednym z pierwszych antyniemieckich zrywów w Polsce. Piszę to poważnie, to był pewien przełom.
A nie było wcześniej w Szmita gdzieś w Niemczech? Czy na niego tylko gwizdali?
Chyba tylko gwizdali. Rok później już nie, bo był słabszy. Za to w Haniego rzucali "kulami ze śniegu" ;-) (kopyrajt Aborcza, coby dramatyczniej brzmiało)
Szmit był Niemcem (niewybaczalne), ale był grzeczny (dziwne) i przegrywał z Adasiem (wskazane). Hannawald był Niemcem (niewybaczalne), był pieprznięty (irytujące) i okresowo dał popalić Adasiowi (niewybaczalne). Typowe dla Hannawalda cieszynki po udanym skoku (rozkrok, ruch ramionami i darcie pały) rozjuszały widownię. Był bezczelnym skurwysynem ze zrytym łbem. Uwielbiam takich, ale tylko kiedy są po drugiej stronie. Pojedynki tego Szkopa z naszym Adasiem, Polaczkiem cebulaczkiem z wąsem, były wg mnie, topowym momentem skoków narciarskich. A do tego jeszcze nawalona w sztok polska widownia, jeszcze nieugładzona, wyjąca i rzucająca właśnie kulami śnieżnymi - to było miód widowisko. Przypominam, że nasi komentatorzy też ochoczo do imprezy dołączali, jeden po komentarzach na temat niemieckich skoczków dostała bana i już nigdy go do tv nie wzięli.
Od paru lat skoków już wcale nie oglądam. Właściwie od momentu kiedy system mieszania belką startową wprowadzili. Obejrzałem parę konkursów i dałem sobie spokój, cyrk. Ale też i skoki spedalały. Zawodnicy nijacy tacy.
Wtedy wszystko było spójne. Tajemniczy człowiek w masce, z dalekiego kraju Północy, Janne Ahonen. Żeby nie później wprowadzone kamerki do poczekalni, nikt by nie wiedział jak wygląda. W okresach formy odpalał kosmiczne skoki, po których widownie milkła. Bo jak reagować na skoki cyborga ? Był dopełnieniem różnorodności. Nawet reklamy w tv były jakieś takie prowokacyjne. Żona Adasia, pani Izabela, z obłędem w oczach, reklamowała środki uspokajające. No coś na rzeczy jest, mi się wydaje, że ona tego Adasia najnormalniej w świecie lała w okresach furii. Szkoda, że Żyła nie urodził się wcześniej, by był truskawką na torcie, jak to mówi, kolejny prawdziwek, Tomasz Hajto.
JORGE napisal(a): . Ale też i skoki spedalały. Zawodnicy nijacy tacy.
Nie widziałeś Norwega o szwedzkim nazwisku, z sarmackim wąsem? :-)
Nie widziałem. Ale nie wierzę w te wszystkie zarosty teraz. W większości przypadków to lans. A u Adasia wąsiki jak urosły w wieku dorastania tak zostały. W końcu pewnie mu Iza kazała ogolić bo siara, a i sam Adaś w schyłkowym okresie stał się medialny, nawet go mówić nauczyli. Beeee, nuda.
To ja tylko przypomnę anekdotę, jak to red aktor Sommer okazywał prof. Staniszkis swoja gazetkę z Małyszem na okładce i podpisem "Dominator". Ciocia Jadzia spojrzała, wydęła usta i mówi: "Iii, to ma być dominator? Pfff..."
Nie daje mi spokoju to pojęcie. Co to jest iskra? To płonąca drzazga drzewna, która wystrzeliła z ogniska, to rozżarzony opiłek metalu skrzesany końską podkową, to jarzące się jony powietrza przeskakujące między elektrodami. Trzy rzeczy charakteryzują iskrę: ogień, ruch i efemeryczność. Iskra nie trwa, nie dba o siebie ani o przyszłość, chce tylko przez chwilę najpiękniej płonąć.
raste napisal(a): Powtarzanie pewnych rytuałów, cementowanie rodziny...
...to z całą pewnością nie jest iskra. W iskrze nie ma powtarzalności i nic ona nie cementuje.
W Polsce nie ma nic z iskry. Polskie cnoty i polskie grzechy są kluchowate, rozlazłe i ani zimne ani gorące. Polski grzech to duszenie nicością. Polskie cnoty to "powtarzanie pewnych rytuałów, cementowanie rodziny." (na odpowiedzialność raste)
W Polsce nie ma nic chwilowego, płonącego i wystrzeliwującego w nieznane. Nie ma iskier. Nic nie płonie.
Komentarz
I co? i powiadam wam, ze o naszych gwiazdkach fotografii jeżdżących po Kitajach, Kubach, Andach szybko zapomnimy, a Wiktor Wołkow to kolumna, stworzył dzieło wybitne na skalę światową, zupełnie unikatowe, nie do powtórzenia już nigdy, bo tych krajobrazów z wozami drabiniastymi i stogami siana już nie ma i nie będzie.
Powodem do chwały Polski mają niby być rodziny wielodzietne. Że to taki lokalny heroizm. Pewnie tak, tylko jeśli o dzietność idzie, to mamy zaszczytne dziesiąte miejsce w świecie. Od końca oczywiście.
Nie zdziwiłbym się bardzo, jakby się okazało, że w żadnym kraju na Ziemi nie ma proporcjonalnie tak mało rodzin wielodzietnych.
Ludzie, zlitujcie się. Najpierw osiągnijmy jakiś minimalny poziom a potem marzmy sobie o iskrach.
Bo to czy iskra czy nie iskra to zupełnie inna sprawa kaloszy. I się zgadzam, gdzie niby ten zryw ?
Napierdalanie w Hannawalda śnieżkami w Zakopanem, było jednym z pierwszych antyniemieckich zrywów w Polsce. Piszę to poważnie, to był pewien przełom.
To się nie klei.
Do której z tych postaci się Koledzy poczuwają dzisiej? A która z tych postaci jest starożytnym chrześcijaninem ze staroświeckich czasów późnej starożytności?
Wiadomo. Ja nie marze o cichym i spokojnym życiu, tylko o cichych i spokijnych nocach. Niech będzie co druga.
A czemu z Polski? Bo tak. Dla mojej babci było to oczywiste, jak przeżyte lata okupacji, które dochodziły w przeszłość, tak przyszłość była pełna nadziei.
to mozaika z bazyliki w Akwilei - kiedyś w IV wieku było to podwójna bazylika, czy też domus eclesia zbudowany przez biskupa Teodora w 313 roku, rok po zniesieniu prześladowań;
kogut jako symbol wschodu słońca czyli Wschodzącego Słońca czyli Pana Jezusa symbolizuje światło i wiarę chrześciajańską (nie chrześcijanina)
żółw mieszkaniec błota i mrocznych wód symbolizuje ciemność a więc przeciwieństwo chrześcijaństwa czyli świat pogański;
w Akwilei są takie dwa przedstawienia,
- cytowana moizaika jest przy wejściu do bazyliki która została zbudowana murach obwodowych południowej hali kompleksu wniesionego przez Teodora, od początku służącej do sprawowania liturgii eucharystii , wchodzący do hali - bazyliki widzieli ze wkraczają w przestrzeń świata gdzie Wschodzące Słońce walczy z ciemnością,
- druga moizaika o tym samym motywie była w hali północnej ale nie przy wejściu ale w miejscu wydzielonym dla siedziska biskupa, skąd prowadził nauki dla katechumenów;
ps. Górny dawno zaplatał się z małozłożoną publicystykę
ps.2
ps.3
hahaha pomyliłam się, cytowana mozaika jest z hali północnej z części wydzielonej na siedzisko biskupa
a ta poniżej jest ze strefy wejścia do hali południowej i wita każdego do dziś wschodzącego do bazyliki
szapo!
a nawet dwa szapa!
pozwoli Kolestwo żydowska interpretacja
sami o sobie towarzysze ze Starego Zakonu
mówili z lekko pretensjo do Big Bossa, że uczynił ich kogutem i psem a nie orłem i lwem
coby dziś czynić hałas i nawracać, nie królować
Od paru lat skoków już wcale nie oglądam. Właściwie od momentu kiedy system mieszania belką startową wprowadzili. Obejrzałem parę konkursów i dałem sobie spokój, cyrk. Ale też i skoki spedalały. Zawodnicy nijacy tacy.
hehe
I na koniec - a wszyscy to Polacy!
Nie daje mi spokoju to pojęcie. Co to jest iskra? To płonąca drzazga drzewna, która wystrzeliła z ogniska, to rozżarzony opiłek metalu skrzesany końską podkową, to jarzące się jony powietrza przeskakujące między elektrodami. Trzy rzeczy charakteryzują iskrę: ogień, ruch i efemeryczność. Iskra nie trwa, nie dba o siebie ani o przyszłość, chce tylko przez chwilę najpiękniej płonąć. ...to z całą pewnością nie jest iskra. W iskrze nie ma powtarzalności i nic ona nie cementuje.
W Polsce nie ma nic z iskry. Polskie cnoty i polskie grzechy są kluchowate, rozlazłe i ani zimne ani gorące. Polski grzech to duszenie nicością. Polskie cnoty to "powtarzanie pewnych rytuałów, cementowanie rodziny." (na odpowiedzialność raste)
W Polsce nie ma nic chwilowego, płonącego i wystrzeliwującego w nieznane. Nie ma iskier. Nic nie płonie.
"polskość to kluchowatość" to gruzińskie chyba?
nowe pytanie do ankiety:
- stoperan czy braveran?