Dwie tradycje ruchu narodowego
Pierwsza to tradycja Dmowskiego. Tradycja profesorów, intelektualistów i działaczy społecznych, którzy z miazmatu nazywanego przez Dmowskiego żywiołem polskim pragnęli ulepić polski naród, byli zresztą w tym całkiem skuteczni. Podobno przed wojną endeka poznawało się po wyszukanej grzeczności i używaniu mądrych słów w rozmowie.
Druga późniejsza odwołuje się do komunistycznego podziału na Żydów i chamów. Rosjanie odsunęli dawne elity i władzę w Polsce przekazali żydowskiej mniejszości narodowej i dołom społecznym. Zmieniło to perspektywę, odtąd używanie mowy artkułowanej i traktowanie rozmówcy z minimalnym szacunkiem zaczęło niechybnie znamionować Żydów, jeśli kto czkał, bekał, rozmówców wyzywał a z obuwia wystawały mu źdźbła, najlepiej swojsko woniejące, był swój.
Jakoś nie widzę obecnie odwołań w ruchu narodowym do pierwszej tradycji.
Druga późniejsza odwołuje się do komunistycznego podziału na Żydów i chamów. Rosjanie odsunęli dawne elity i władzę w Polsce przekazali żydowskiej mniejszości narodowej i dołom społecznym. Zmieniło to perspektywę, odtąd używanie mowy artkułowanej i traktowanie rozmówcy z minimalnym szacunkiem zaczęło niechybnie znamionować Żydów, jeśli kto czkał, bekał, rozmówców wyzywał a z obuwia wystawały mu źdźbła, najlepiej swojsko woniejące, był swój.
Jakoś nie widzę obecnie odwołań w ruchu narodowym do pierwszej tradycji.
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
Pewien wpływ na sposób bycia endeków miała prawdopodobnie osoba Romana Dmowskiego, który pewnie był najlepiej wychowanym człowiekiem swojej epoki. Nawet polskie ziemiaństwo czasem sobie pozwalało na "swojskość", Dmowski przez lata przebywania na światowych salonach nabrał niedościgłych manier. Naprawdę bardzo zabawne jest kojarzenie z Dmowskim pana, który słowa "pierdolenie" używa jako głównego argumentu w rozmowie.
Styl jest ważniejszy niż wielu uważa.
Przez pewien czas miałem jeszcze pewną rezerwę do Dmowskiego ze względu na jego antysemityzm. Myślałem sobie tak: No wiadomo, że to to wuje, ale przecież nie każdy. Nie może być tak, że jakiejś populacji są praktycznie sami łajdacy, nawet wśród bandytów znajdzie się kilku porządnych ludzi. Teraz wiem, że nie ma czegoś takiego jak antysemici, są tylko ludzie lepiej poinformowani. A dziś chyba wszyscy jesteśmy poinformowani całkiem dobrze.
Koledze z MW powiedziałem jakiś czas temu, że chętnie przejechałbym się do Częstochowy, bo poza pieszymi pielgrzymkami nie byłem tam przez lata (a po pieszym dojściu na Jasnę Górę nie ma za bardzo sił, czasu i miejsca, by po prostu pobyć na terenie klasztoru). Ten w odpowiedzi zaprosił mnie na pielgrzymkę Młodzieży Wszechpolskiej. Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że byłem jednym z niewielu facetów, którzy nie mieli koszuli zapinanej na spinki ;-) Ot taki przykład kultury. Inne też były.
Osobiście będę bacznie się przyglądał rozwojowi tej organizacji, bo jej nowego szefa Ziemowita znam trochę. Jego działania nieźle wpisują się w pierwszą tradycję narodowców, którą przywołał los.
To naprawdę jest zadziwiające jak byle co, takie jak nieco lepsze wykształcenie, nieco większe możliwości finansowe oraz więcej okazji do przebywania w środowisku ludzi nieco lepiej wykształconych, a szczególnie jeśli jeszcze poparte jakimś tytułem naukowym czy przeczytaniem kilkudziesięciu modnych pozycji z literatury i filozofii, jest w stanie doprowadzić do takiej erupcji pychy i zarozumialstwa. Tylko chrześcijaństwo leczy z pychy. Tych dwóch nie było szczególnie do niego przywiązanych podobnie zresztą jak i obecni wodzowie prawicy polskiej o lewicy nie wspominając. Tak im ta pycha rozum odebrała i ich zwolennikom, że nie byli w stanie zauważyć że Polskę to jednak te ćwoki wioskowe i chamy miejskie dźwignęły i trzymają, a im powierzyli czasowo przywództwo. Nie zrozumieli bo tylko chrześcijanin rozumie że przywództwo to służba a nie osobiste popisy i wywyższanie się oraz natrząsanie z tych którym winni są służbę.
Otusz pszepana - jak w dwu słowach scharakteryzować współczesny świat? Prosto: świat to pole walki. A w trzech słowach ze szczególnym uwzględnieniem kto się z kim napierdala i co jest narzędziem mordu? Każdy z każdym a orężem są właśnie wyszukane konstrukcje intelektualne.
Dlatego, że żyjemy w epoce nadprodukcji i jedynie produkty wystające nad inne mają szanse się sprzedać. Jest wyścig, kto kogo przekombinuje i przegłówkuje. Liczy się tylko innowacyjność, Polska będzie o tyle istnieć, o ile będzie innowacyjna. Na dziś to za wiele nie wskazuje na to, by miała istnieć.
- z absurdalnych, no przynajmniej przesadzonych, przesłanek Dmowski wyciągnął prawidłowe wnioski - bo to nie szlachta, nie ziemiaństwo było przyczyną wszelkiego zła w Polsce. A z resztą później trochę tonował. Poniekąd to jest wielki plus Dmowskiego, na ebooku miałem "Myśli..." z przedmowami ze wszystkich wydań (za jego życia). Ewoluował, odskrajniał się, widział coraz szerzej.
- Dmowski nie był antysemitą. Logicznie wypunktował Żydów. Co spodobało się też i całkiem sporej grupie Żydów.
- Samotnie Dmowski nie miał szans, szczególnie w tamtych czasach. Uważał, że niektórych granic nie można przekraczać, jako ludziom cywilizowanym po prostu się nie godzi. Dziadek był w tym względzie bardziej elastyczny, na całe szczęście.
Generalnie Dmowski pisze bardzo przejrzyście i logicznie, aż to jest uderzające. Jego recepty w sumie nie były wcale przełomowe, ale o czasie i w punkt.
Podobnie jak nauczanie angielskiego od kołyski, w rozmiarze pierdyliarda godzin tygodniowo.
Najbardziej zadziwiające jest to, że Dmowskiemu i spółce się udało, Polacy AD 1939 byli już narodem ale później zaborcy i zdrajcy cofnęli ten proces.
Jednym z czołowych destruktorów był Janusz Mikke podszywający się pod herb Korwin. Dowodem na kompletne zdebilenie polskich "narodowców" jest to, że nie mówią o postaci z obrzydzeniem i nie piorą jej po pysku na zasadzie automatycznego odruchu przy spotkaniu. Nawet jacyś durnie wspominają o sojuszu "narodowców" i "wolnościowców." W cudzysłowach, bo nazwy sobie wzięli z czapy.
Takie ONRy poszło bardzo na lewo w sprawach gospodarczych. Sam byłem świadkiem jak na jednej pikiecie, po przemowach chłopaczka z Kolibra, który jechał z wolnorynkowymi tekstami, przedstawiciel ONRu w swojej mowie prawie zjadł poprzednika.
W MW podobnie, choć oni podchodzą bardzo pragmatycznie do tematu. Dobry program gospodarczy to taki, który jest dobry dla narodu, a nie jednej kasty/klasy. Poglądy poszczególnych członków mogą się różnić, ale generalnie są prosocjalne.
"Naszą drogą nacjonalizm, uderz, uderz w kapitalizm!"
Takie teraz hasła można usłyszeć na ich pikietach. O vlepkach "kapitalizm zabija" nie ma nawet co za dużo mówić.
A co do kultury, to 3 maja MW Poznań zrobiła takie o to wydarzenie:
polonez w Poznaniu
Co do ONRowców i roli Korwina. Nie chodzi o kapitalizm. Chodzi o atomizację. Moje pokolenie zostało przez Korwina zaorane w ten sposób. Niestety młodsze również. Wspólnotowość, dla dzisiejszych Polaków, to zagadnienie obce.