Skip to content

Epidemia wraca

2456

Komentarz

  • edytowano April 2020
    los napisal(a):
    Ja z tym problemem radziłem sobie w ten sposób, że rekrutacja u mnie trwała kilka dni. Na Zachodzie to normalne ale w Polsce patrzyli na mnie jak na idiotę.
    Nie ma obecnie klasycznego procesu rekrutacyjnego. Ilość kandydatów jest taka, że każdy wybór jest zły, najmniej niepasującą osobę się zatrudnia. W małych firmach to jest dramat, bo każde stanowisko jest ważne, wakat, albo nietrafiona rekrutacja może rozłożyć firmę, w średnich jest w sumie podobnie. A co gorsza, jeżeli kandydatów się bada, przeprowadza parę rozmów, to raczej na koniec nie było kogo zatrudniać, bo już gdzieś znajdowali pracę (rekrutacja na dobrze z oczu patrzy jest szybka), dotyczyło to głownie monterów.

    Ostatnie parę lat to był koszmar.

  • Jest takie mądre powiedzonko. Zwalniaj szybko, zatrudniaj powoli. Fajnie, tylko w mojej sytuacji nierealne. Masz kandydata to już go nie puszczasz, za dwie godziny dostanie ofertę od konkurencji. Znowu jak chciałem zwolnić człenia szybko, to nie. Poczekaj daj mu szanse. Potem wręcz mu pismo oficjalne ze ma się ogarnąć, potem jeszcze jedna rozmowa, tymczasem obaj się mordujemy że sobą. Horror. A na koniec i tak trzeba człowieka wywalić. Po co się było męczyć?
  • Dobra dobra, to co opisujecie to takie tam słodkie przepychanki wokół punktu równowagi. Prawdziwy cyrk będzie, jak wylądujemy w "świecie bez pracy", który w rojeniach bublicystów miał być stanem wietrznego dobrobytu i dochodu obywatelskiego, a będzie Mad Max.
  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    Dobra dobra, to co opisujecie to takie tam słodkie przepychanki wokół punktu równowagi. Prawdziwy cyrk będzie, jak wylądujemy w "świecie bez pracy", który w rojeniach bublicystów miał być stanem wietrznego dobrobytu i dochodu obywatelskiego, a będzie Mad Max.
    No to niech lepiej będzie MadMax. Wolę umrzeć walcząc o każdy dzień, niż żeby zejebał mnie psychicznie dobrobyt. Uważam, że podążamy drogą do piekła.
  • Nie wiem, no, ja to bym wolał zaabsorbować finansowanie i zbudować wszechświatowy startup z branży medycznej, no ale każdemu wg potrzeb, Kolega przodem.
  • JORGE napisal(a):
    Sarmata1.2 napisal(a):
    Zwalnianie ludzi jest straszne. Pierwsze dwie osoby to był dla mnie dramat. Odchorowywałem to tygodniami. Potem jakoś zaczęło iść. Ostatnie zwolnienie było już OK, nawet zaczęło mi się to podobać :-) Z pewnością podnosi szacun dla szefa wśród moich obiboków.
    Zwolnienie pracownika to porażka rekrutacji. Zwolnieniem nie zbudujesz autorytetu wśród pracowników,
    Ale jest wyjątek z serii makiawelicznych. Zatrudniasz człowieka który zraża do siebie wszystkich pracowników, wysysa z nich siły witalne. A potem zwalniasz go i wchodzisz. Cały na biało. To działa!
  • JORGE napisal(a):
    raste napisal(a):
    Relacje pracownik-pracodawca. Sorry, ale to są pierdolety.
    Nie zdajesz sobie sprawy z katastrofy, cywilizacyjnej wręcz, która stoi za utratą szacunku do pracy. Relacje są jednym z aspektów., to fakt, ale istotnym. A tak szczerze ? Praca to kluczowa sprawa, reszta do pierdolety, jeżeli już tak musimy wartościować.

    Jeśli już faktycznie mamy wartościować, to odpowiedz mi, kto, gdzie i kiedy nauczył cię szacunku do pracy.
    Mnie wpajano to od dziecka. W domu, w rodzinie. Nie wyobrażam sobie innej drogi. Oczywiście przymusem i/lub zachętą można bardzo dużo osiągnąć, ale to nie będzie szacunek do pracy.
    Dokładnie tak samo z szacunkiem dla drugiego człowieka.

    Kluczową sprawą jest rodzina. W naszej cywilizacji oparta na chrześcijańskim systemie wartości.
  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    Nie wiem, no, ja to bym wolał zaabsorbować finansowanie i zbudować wszechświatowy startup z branży medycznej, no ale każdemu wg potrzeb, Kolega przodem.
    Nie wierzę w żadne raje na ziemi. Im dłużej żyjemy w tej bańce tym uważniej rozglądajmy się za znakami mega pieprznięcia. Nie wierzę w nieustanny postęp. Pół wieku autentycznego dobrobytu (budowanego jednak długo) doprowadziło Białego Człowieka do postawienia wszystkiego co ważne na głowie. Przecież my żyjemy w absurdzie, ,tylko tak przywykliśmy, że nam spowszedniał.

    Na pewno obecne czasy zostaną zapamiętana jako niespotykany w dziejach okres dobrobytu, bezpieczeństwa i postępu. Ta XX wieczna Europa, USA będą mityczne wręcz. I nikt nie zająknie się o tym szambie dookoła, to zostanie zapomniane, nie będzie przestrogi.
  • edytowano April 2020
    Maria napisal(a):
    JORGE napisal(a):
    raste napisal(a):
    Relacje pracownik-pracodawca. Sorry, ale to są pierdolety.
    Nie zdajesz sobie sprawy z katastrofy, cywilizacyjnej wręcz, która stoi za utratą szacunku do pracy. Relacje są jednym z aspektów., to fakt, ale istotnym. A tak szczerze ? Praca to kluczowa sprawa, reszta do pierdolety, jeżeli już tak musimy wartościować.

    Jeśli już faktycznie mamy wartościować, to odpowiedz mi, kto, gdzie i kiedy nauczył cię szacunku do pracy.
    Mnie wpajano to od dziecka. W domu, w rodzinie. Nie wyobrażam sobie innej drogi. Oczywiście przymusem i/lub zachętą można bardzo dużo osiągnąć, ale to nie będzie szacunek do pracy.
    Dokładnie tak samo z szacunkiem dla drugiego człowieka.

    Kluczową sprawą jest rodzina. W naszej cywilizacji oparta na chrześcijańskim systemie wartości.

    Nikt mnie nie nauczył. A może inaczej, na pewno tylko część wyniosłem z domu, reszta spotkała mnie w życiu. Dla mnie praca to powołanie. Szczęśliwi ci, którzy je odnaleźli. Dla tych, którzy jeszcze szukają życie to męka. Ci którzy go nie znajdą, właściwie przegrają ten etap.

    Natomiast faktycznie, o wiele łatwiej pracuje się Katolikami.
  • JORGE napisal(a):
    Natomiast faktycznie, o wiele łatwiej pracuje się Katolikami.
    Z prawosławcami gorzej? A bo co?
  • JORGE napisal(a):
    Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    Nie wiem, no, ja to bym wolał zaabsorbować finansowanie i zbudować wszechświatowy startup z branży medycznej, no ale każdemu wg potrzeb, Kolega przodem.
    Nie wierzę w żadne raje na ziemi. Im dłużej żyjemy w tej bańce tym uważniej rozglądajmy się za znakami mega pieprznięcia. Nie wierzę w nieustanny postęp. Pół wieku autentycznego dobrobytu (budowanego jednak długo) doprowadziło Białego Człowieka do postawienia wszystkiego co ważne na głowie. Przecież my żyjemy w absurdzie, ,tylko tak przywykliśmy, że nam spowszedniał.

    Na pewno obecne czasy zostaną zapamiętana jako niespotykany w dziejach okres dobrobytu, bezpieczeństwa i postępu. Ta XX wieczna Europa, USA będą mityczne wręcz. I nikt nie zająknie się o tym szambie dookoła, to zostanie zapomniane, nie będzie przestrogi.
    No zgoda, to już Dostojewski poruszał, że jeśli by ludożerce zapewnić basen z ciepłą wodą, sowieckoe igristoe i ciasto, nadto ruchy niegodne filozofa, to prędzej czy później zaczną się rozglądać za młotem, żeby to wszystko rozwalić, żeby coś się wreszcie zaczęło dziać.

    A ja jakoś wierzę w nieustanny postęp, może czasem z czkawką. W staroświeckim Rzymie ludzie przychodzili do theatrum, żeby obaczyć jak jeden kolo zabija drugiego, a potem tego pierwszego pożywa lew. Mimo to byli dani Rzymianie ewidentnym postępem wobec kogokolwiek innego stworzyli prawo, sieć dróg i przyswoili sobie Wiarę Świętą. Ci co przyszli później byli dużo gorsi i brutalniejsi, ale z czasem przyswoili sobie Wiarę Świętą i po głupich 300-400 latach nieporozumień świat zrobił się lepszy. I tak ciągle. Potop szwedzki był znacznie gorszy niż II wojna światowa, jeśli liczyć ofiary w procentach. Jeśli liczyć w procentach, Elżbieta I była sroższa od Stalina. A Stalin zdech i na jego miejscu jest ten śmieszny pan Włodzimierz.

    Pewnie że może się wszystko zawalić, i to na naszej wachcie. Ale trynt jest w górę.

    Śmiem nawet twierdzić, że i teologia Kościoła ma wciąż trynt w górę, a ostatni pontyfikat nie naruszył jeszcze poziomu oporu, co najwyżej wejdziemy w średniookresowy trynt boczny.
  • Pani_Łyżeczka napisal(a):
    Wypożyczalnie hulajnóg, torebek, markowych ciuchów, biżuterii.
    Ile taka branża ma obrotu? Do mnie z tego dotarł tylko fenomen hulajnog, które w Polsce i tak by nie chwyciły ze względu i na pogodę, i na konkurencyjne ceny komunikacji publicznej.
  • Pisząc posty jak zacytowany wyżej miałam na myśli bankructwo "filozofii współdzielenia" takiego j neomarksistowskiego trendu promującego nieposiadanie i wypożyczanie. Dopóki 'paczałam' sobie ten trend w internetach traktowalam jako ciekawostkę, natomiast jak zaczęłm stykać sie w tym w realu zamarłam.

    Pracujac przez jakiś czas z młodszymi odemnie ce 15-20 lat ludźmi słyszałam, że posiadanie samochodu ssie bo kosztuje i "ogranicza" ba nawet posiadanie roweru jest bezsensu bo jest duży i nie mieści się w wynajmowanej i wspłódzielonej kawalerce. Telefon w leasing. Zdumiały mnie wypożyczalnie biżuterii bo ja po prostu lubie ja mieć dla "mania i miecia" rodzaj życiowej używki miło mieć bez problemu mozna się obejść, natomiast wypożyczenie jej ze względów reprezentacyjnych - mija się z istotą rzeczy.

    Na początku myślałm - cóż pokolenie skóra fura i komóra taki mental mam i tyle, aż nagle doznałam iluminacji to nie żaden lajfstajl tylko "bida" i unieruchamianie ludzi żeby się z niej czasem nie wyrwali kierując się chęcia posiadania popartym naturalnym i stanowionym prawem własności.

    Własność daje wolność w trudnych czasach i wydaje mi się, że niektórzy odrabiają tę lekcję.
  • Teraz więcej rozumiem.
    Więc powiem tak, wydaje mi się, że pomysł nie wyszedł poza specyficzne środowiska wielkich miast - a i to pewnie nie wszystkich. Nie słyszałem o wypożyczalniach biżuterii czy ubrań.

    Z innymi rzeczami nie jest tak prosto. Pomijam rowery, bo to w ogóle nie moje klimaty, nie mam roweru i oczywiście nie korzystam z wypożyczalni, nie będę udawał, że się znam.

    Samochód? Mam, ale samochód nigdy nie będzie dla wszystkich. Prawo jazdy ma ok. 20 mln ludzi, uprawnionych do głosowania jest ok. 30 mln, czyli 2/3 osób w wieku, w którym można mieć prawko je ma. Czyli 10 mln nie ma, z różnych względów, niekiedy zdrowotnych. Część z tych, które mają prawo jazdy i tak nie powinno już z takich właśnie względów jeździć. Do tego dochodzi niepraktyczność samochodu w wielu sytuacjach, począwszy od korków w godzinach dojazdu do pracy, przez wyłączone strefy aż po powroty z imprez pod wpływem. Żadne ideolo, zwykła kalkulacja czasu, kosztów i wygody.
    Dlatego komunikacja zbiorowa jest konieczna, tak samo taksówki były, są i będą, a czy w formie "tradycyjnych" korporacji czy jakichś uberów jest już wtórna. Mnie się mimo posiadania auta zdarza korzystać z komunikacji zbiorowej (prawie codziennie), jak i taksówek (zwłaszcza dojazd na lotnisko).
    Akurat tu się chyba więc nie zgodzimy, ja uważam w ogóle, że w Polsce za dużo się jeździ prywatnymi autami.

    Telefony. Znowu leasing to jest jakieś gospodarcze rozwiązanie... i tyle. Leasing ma podobny skutek ekonomiczny, co pożyczenie pieniędzy (bo podatkowo już jest istotna różnica) albo zawarcie umowy z niby telefonem "w promocji", ale z abonamentem na 3 lata, przez ten czas de facto spłacamy telefon.

    Ja bym tu zdiagnozował inny problem, ludzie mają tendencję do konsumpcji "na pokaz", nawet jak ich nie stać, tu oczywiście przyjdzie jakieś otrzeźwienie.
  • edytowano April 2020
    No i jeszcze to współdzielenie mieszkań ... cóż, ze znanych mi osób fenomen nie wyszedł poza "studenckie mieszkania", które de facto zastąpiły akademiki, w Krakowie mające nieprawdopodobnie małą bazę w stosunku do liczby miejsc na uczelniach. Ludzi po studiach żyjących w takich komunach nie znam (pomijam pracowników sezonowych z d. ZSRR, bo to chyba nie o tym mowa).
  • edytowano April 2020
    @/Pani_%C5%81y%C5%BCeczka
    Marx, Koleżanko przesympatyczna, Marx do entej!
    prawdziwą wolność daje posiadanie środków produkcji

    stary komunista, politruk i żyd krótko po rewolucji do swej córki rzekł
    zawsze musisz mieć jakieś kolczyki z rubinami, żeby przekupić strażnika

    ps
    bużuterja to też moja słąbość, do której sie przyznaję
  • Sharing ma polską nazwę i nie jest to wynajmowanie, a współdzielenie, robimy ściepę narodową
    spółdzielnie to rozwiązanie dla biednych, przed wojną pierszą i drugą to były sprawy dla uciskanych mniejszości.
    Poznańskie w ogólności i kasy Stefczyka, polski Reiffeisen (obręcz żelazna do kół ówczesnych, jako symbol siły, nie tylko nazwisko) przeciwko HaKaTcie.
    ukrainskie spółdzielnie mleczarskie w międywojniu (chyba ojciec malarza Nowosielskiego był ich działączem i kilka razy manto dostał od mieczykowej polskiej młodzieży, tak malarz we wspomnieniach wspominał)
    po wojnie spółdzielnie PSS Społem, GS, SKółek Rolniczych i Spółdzielnie Mleczarskie
  • christoph napisal(a):
    zawsze musisz mieć jakieś kolczyki z rubinami, żeby przekupić strażnika
    Moja Małżonka pochylając się nad dokumentami źródłowymi dotyczącymi zbrodni Katynia, Charkowa, Miednego i Bykowni dotarła do pewnej historii rodzinnej. Był sobie kochliwy oficer, któremu zdarzały się pozamałżeńskie skoki w bok. Po każdym skoku bardzo tego żałował, postanawiał poprawę, a małżonce w ramach przeprosin kupował bardzo drogą biżuterię. Gdy przyszli Sowieci i go aresztowali, a rodzina poszła na tułaczkę, zapas biżuterii pozwolił na kilkukrotne uratowanie życia żonie i dzieciom. Takie to bywają zawiłe ludzkie losy.
  • edytowano April 2020
    Absolutyzowanie własności przy jednoczesnym deprecjonowaniu sensu innych praw do rzeczy to też jest ideolo. Przypominam, że "filozofia współdzielenia" to nie jest ani wynalazek marksistów, ani neomarksistów, tylko rzecz znana od bardzo dawna w naszej cywilizacji, że przytoczę choćby zgromadzenia zakonne. Istotne jest natomiast czemu dana rzecz i dane prawo ma służyć, a to jak to jest skonstruowane jest rzeczą wtórną (choć oczywiście też istotną).
  • @rozum
    oczywiście, że się zgodzimy :D jako weekendowy kierowca trzymajacy biedasuwa w garażu oddalonym o 4km od miejsca zamieszkania wiem czym jest zbiorkom i PKP samochód daje wolnośc gdy trzeba przetransporować psa lub wózek z dzieckiem na trasie Kraków Myślenice albo jest pandemia.

    Telefon można kupić ale jak się nie ma 4K na "flagowca" to sie klei o leasingu .

    Odnośnie współdzielenia powierzchni mieszkalnej korponomadzi i wannabe expaci przed 30 tak własnie egzystują dla mnie niepojęte ale ja z pokolenia CHF.

    Konsumpcja na pokaz to dobre spostrzeżenie ale jaki ma sens wypożyczenie torebki kiedy wszyscy wiedzą, że jest wypożyczona to już zapożyczenie się na torebkę jest sensowniejsze jeśli to o jakimkolwiek sensie mozna mówić.

    @ W_N to nie jest absolutyzowanie prawa własności to jest jego normalizacja.
    Grzebieniem i szczotką do zębów podzielę się ale glebogryzarki chętnie użyczę :)
  • Brzost napisal(a):
    christoph napisal(a):
    zawsze musisz mieć jakieś kolczyki z rubinami, żeby przekupić strażnika
    Moja Małżonka pochylając się nad dokumentami źródłowymi dotyczącymi zbrodni Katynia, Charkowa, Miednego i Bykowni dotarła do pewnej historii rodzinnej. Był sobie kochliwy oficer, któremu zdarzały się pozamałżeńskie skoki w bok. Po każdym skoku bardzo tego żałował, postanawiał poprawę, a małżonce w ramach przeprosin kupował bardzo drogą biżuterię. Gdy przyszli Sowieci i go aresztowali, a rodzina poszła na tułaczkę, zapas biżuterii pozwolił na kilkukrotne uratowanie życia żonie i dzieciom. Takie to bywają zawiłe ludzkie losy.

    niestety prawa autorskie zabrały oryginalne nagranie z B. Krafftówną z YT
  • Z drugiej strony, oczywistą oczywistością jest, że każde ałto stoi na parkingu przez jakieś 90-95% swojego istnienia.

    Jakie zalety ma ałto wynajmowane na minuty? Ano sporo. Nie trzeba go tankować, nie trzeba mu olewu dolejać, nie trzeba jeździć na przeglądy, ani się martwić że zardzewieje, więc szukać w związku z tym ofert antykorozyjnych i zastanawiać się, czy to prawda, czy tylko taka ściema. Ałto na minuty nie psuje się, nie zużywa, zawsze jest nowe i pachnące, nu, cud ałto. Kedyś starą Toyodą podjechałem na Orlen i zacząłem tankować i srogi sztemp wyszedł, bo okazało się, że rura do baku jest tak przerdzewiała, że połowa wlanej benzyny użyźniła kostkę Bauma na stancji. Z ałtem na minuty nigdym tego nie miał, choćby dlatego, że nie tankuję.

    Taksówka ma dalsze przewagi: Nigdy nie trzeba jej odśnieżać, nigdy nie trzeba rozgrzewać silnika, ba nawet mniej rdzewieje, bo nie woda nie zamarza w wydechu, co pospolicie dzieje się zimą, tzn. działo się w czasach, gdy bywała jeszcze zima. Taksówce nigdy jeszcze nie rozładował się akumulator, ba, jak się w mojej Toyodzie rozładował, to wręcz taksówka podjechała i mi doładowała, a pan taryfiarz gawędził, jak to wesoło było, kedy odpalał dizla za Uralem i musiał ognisko rozpalać pod silnikiem, żeby ON przeszedł w formę płynną. Co więcej, taksówka nie wymaga parkowania -- można se wsiąść i wysiąść gdziekolwiek, nadto można nią jeździć pod większym i mniejszym gazem.

    Uber zaś ma nad taksówką jeszcze i tę przewagę, że jak już się rano obudzimy po podróży pod większym gazem, możemy sprawdzić detalicznie, jak bardzo pan Wołodymir czy też Ahmed postanowił pokazać nam opłotki naszego miasta, a do jakego stopnia jechał prosto do domu, a konkretnie do sypialni.
  • Korponomadzi nie wiedzą czy za parę lat nadal będą w tej korpo czy innej, czy w ogóle, czy w tym mieście czy innym, to niby z jakiej racji mają zaciągać dług hipoteczny na 30 lat. Postępują racjonalnie ze swojego punktu widzenia. Znacznie bardziej racjonalnie niż ludzie, którzy za bardzo wybiegli swoją zapobiegliwością w przyszłość i mieszkają w wielkich pustych domach.
  • Szturmowcze ale jak już pisałam ni ałtem na minuty, ni taksowką, ni juberem z Wołodymyrem psa nawet rasowego, szczepionego, odrobaczonego,krótkowłosego ze fszyskiemi papierami tip top na legalu z Krakowa do Myślenic nie dowieziesz ani tem bardziej do kameralnych Wyrębisk czy innych Krzyworzeczek.
  • można pójść pieszo ;-)
    tylko z noclegiem krucho
    powody vide supra, papiery na nic
  • Markowy smarkfon z wszystkimi bajerami kosztuje dwieście złotych. Jak kogoś na niego nie stać, nie stać go też na buty.
  • edytowano April 2020
    Pani_Łyżeczko, chyba nikt tu nie podważa zalet mania samochoda na własność, zwłaszcza że okoliczności każdego przypadku z osobna są osobne. Jednak nie oznacza to braku zalet rozwiązań innych, nieprawdaż?
  • raste napisal(a):
    Relacje pracownik-pracodawca. Sorry, ale to są pierdolety. Ten cały Koronowirus jest wielkim szokiem dla współczesnego człowieka. Nie wiem jakie będą skutki tych historycznych chwil, ale jedno jest pewne. Sytuacja zmusza ludzi do myślenia, do otrzeźwienia. Myślę że wszyscy tego potrzebowaliśmy.
    Stosunek do pracy wielu młodych ludzi to efekt tego że wzrastali w rzeczywistości wirtualnej. Mamy chyba najbardziej odrealnione pokolenie w historii, na zachodzie pewnie jeszcze gorzej. Nagle obudziliśmy się ze snu i ciekawe czy zaraz wszystko wróci do normy czy jednak mamy głębszą zmianę.

    Myślę że stosunek do pracy to tylko element całości.
  • Z taksówką jest nieprzyjemny efekt psychologiczny, kiedy się płaci.
  • I tak sówką tak nie zaszpanujesz
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.