o. Hryniewicz - myśli, pisma, uczynki
o. Wacław Hryniewicz OMI (23. lipca 1936 - 26. maja 2020)
Pierwsze śluby zakonne w Zgromadzeniu Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej złożył 8 września 1953 roku w Markowicach, a święcenia prezbiteratu przyjął 26 czerwca 1960 roku w Obrze z rąk bp. Juliusza Bieńka, biskupa pomocniczego diecezji katowickiej. Zmarł w klasztorze oblatów w lublińcu.
teolog
Pierwsze śluby zakonne w Zgromadzeniu Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej złożył 8 września 1953 roku w Markowicach, a święcenia prezbiteratu przyjął 26 czerwca 1960 roku w Obrze z rąk bp. Juliusza Bieńka, biskupa pomocniczego diecezji katowickiej. Zmarł w klasztorze oblatów w lublińcu.
teolog
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
krótko - za odważny dla mnie był!
m.in. za to, że umierając od razu zmartwychwstajemy (w nowych, chwalebnych ciałach), że nie istnieje czas (moment, chwila), że jesteśmy "połową", samym duchem (duszą)
....o. Hryniewicz zawsze w Credo pomijał Filioque
...mam wrażenie, że miał dużo trafnych intuicji, ale irytująco nietrafione formuły
...bo weźmy np. tę apokatastasis - wszyscy oczekujemy "wskrzeszenia umarłych" ...i teraz można postawić pytanie, kto to jest "umarły"?
...ale nie ma tu żadnej automatyki, typowo greckie błędy, z błędem kardynalnym - odrzuceniem Filioque - na czele
i mam!
istotą śmierci człowieczej jest oddzielenie się od duszy przyrodzonego ciała (prochu ziemi)
a przecież sam Pan Jezus "nabył" chwalebne ciało dopiero po - od piątku godziny piętnastej do powiedzmy niedzieli trzeciej nad ranem - około 36-u godzinach
i na nic, że Tam jest czas inny, ponieważ zstąpił do piekieł (w Credo od 370. roku) PRZED swoim zmartwychwstaniem
wg ojca Hryniewicza "nabył" je od razu (piątek, 15:00) i takim chwalebnym Nowym Człowiekiem ukazał się 'więźniom'
może za przykład brał Maryję, Matkę Bożą, co - jako bez grzechu pierworodnego poczęta, więc i bez kary, czyli śmierci - "przechwalebniła" się w tri-miga kwantowe
ale Pan Jezus umierał jako człowiek-z-grzechami ("stał się podobnym do nas we wszystkim, prócz grzechu", jednak na krzyż te grzechy wzion na ochotnika)
-
no więc trudno podążać za ojcem...
Ja jestem biedne małe głupie zwierzątko, które chce się czegoś nauczyć. Skoro jestem głupi, to nie jestem na tyle mądry, żeby samemu oddzielać to ziarno od plew, tylko chciałbym chłonąć prawdę.
A tu gdzie człowień ucha nie przyłoży, tam fałszywe nuty.
.
acha...
czyli Ελληνικοί ορθόδοξοι uznający papieża!
od siebie dodam, że założyłem wątek, bo oceniam go pozytywnie
dobrze jest zadawać Panu Bogu pytania i samemu starać się na nie odpowiadać
tylko czy akurat ojciec Wacław wniósł coś swojego (wogóle) do biblioteki teologicznej Kościoła?
a przynajmniej poczytam po polsku...
Ot, np. na pomijanie filioque można ewentualnie patrzeć przez palce, ale tylko pod warunkiem, że pomijający się czołga, że to nie na zasadzie że w nie nie wierzy, ale tylko przez szacon dla staroświeckiej formuły, he he he, taki ze mnie kopalny trads.
Jeśli ktoś w filioque nie wierzy na serio, to powinna go wziąć pod obcasy święta inkwizycja. Niestety, od dłuższego już czasu nikt się takiego rozwoju wypadków nie spodziewa.
Ktoś kto by temat rozumiał jak np. ja rozumiem rachunek wariacyjny na przestrzeni Wienera (Malliavin calculus)?
...natomiast przyjęcie całości nauki Kościoła nie jest czysto formalną kwestią - jest to właśnie kwestia miłości - Kościoła
...lub jej braku
...a nie jest to rozumiane właśnie w dalekim rezultacie odrzucenia/nierozumienia Filioque
można, ale analogicznie
np. lex orandi lex credendi
"który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, Bóg, przez wszystkie wieki wieków. Amen"
miłość jednak jest nie tylko wypełnianiem a pewną dyspozycją, cnotą w tradycyjnej terminologii, której jeśli brakuje to 1Kor 13, 1-2, miedź, cymbał i nicość
a propos uniesień, miłość ciekawie definiuje św. Maksym Wyznawca, poszukam i wkleję, żeby z pamięci nie cytować