Skip to content

Wraca pss Społem. Państwowe sklepy spozywcze

«13456720

Komentarz

  • edytowano May 2020
    Stacje Orlenu rozwaliły system. Np. takie Szkopy mogą nam zazdraszać. Ale czy spożywka ? Korwinistyczny chip mi mówi, że państwowe zarządzanie nie nadąży za tak dynamiczną branżą. Z drugiej strony, patrząc jak są zorganizowane takie właśnie Orleny do mózgu nadchodzi jasność, a właściwie dlaczego nie !
  • ...to powinien być Orlen

    ...na większości stacji są elementy spożywczaków, proces przyspieszył zakaz handlu w niedzielę
  • I do nich przenieść alkohol
    Systembolaget po polsku.
  • Mie od razu wybił czip korwinoski, ale ciekawie poruszył kol. Jorge na sąsiednim forum. Otóż mianowicie, wprowadzi to jakiś strychulec, w sensie ustalenia jakiegoś racjonalnego poziomu cen, który będzie obdżektywnie racjonalny, a nie tylko badylarsko racjonalny.
  • Jedyne czego się bym obawiał to ze przyjdzie PO i sprzeda Niemcowi za bezcen.
  • edytowano May 2020
    .
  • Od niechcenia byłem na nie. Ale jak przeczytałem, że eksperci mówią że chybione to jakoś odrazu zrobiłem się na tak.
  • "(...) wiceminister Horała przyznał, że jest pomysł stworzenia na rynku spożywczym podmiotu, który płaciłby uczciwe ceny rolnikom i oferował nieprzesadnie wygórowane ceny polskim konsumentom."
    Aha, czyli konsumenci powinni się spodziewać cen wygórowanych (no, może nieprzesadnie). Wróżę duży sukces biznesowy. Szkoda tylko tych miliardów z naszych podatków, wywalonych w błoto i do kieszeni partyjnych działaczy, którzy teraz pójdą "sprawdzić się w biznesie". Bo taki Hieronim Marcinkowski się tym nie przejmie, żadna konkurencja...
  • A po co tworzyć podmiot państwowy w branży, w której doskonale radzą sobie przedsiębiorcy prywatni?
  • JPSz napisal(a):
    "(...) wiceminister Horała przyznał, że jest pomysł stworzenia na rynku spożywczym podmiotu, który płaciłby uczciwe ceny rolnikom i oferował nieprzesadnie wygórowane ceny polskim konsumentom."
    Aha, czyli konsumenci powinni się spodziewać cen wygórowanych (no, może nieprzesadnie). Wróżę duży sukces biznesowy. Szkoda tylko tych miliardów z naszych podatków, wywalonych w błoto i do kieszeni partyjnych działaczy, którzy teraz pójdą "sprawdzić się w biznesie". Bo taki Hieronim Marcinkowski się tym nie przejmie, żadna konkurencja...
    Ach, te miriardy.
  • JPSz napisal(a):
    "(...) wiceminister Horała przyznał, że jest pomysł stworzenia na rynku spożywczym podmiotu, który płaciłby uczciwe ceny rolnikom i oferował nieprzesadnie wygórowane ceny polskim konsumentom."
    Aha, czyli konsumenci powinni się spodziewać cen wygórowanych (no, może nieprzesadnie). Wróżę duży sukces biznesowy. Szkoda tylko tych miliardów z naszych podatków, wywalonych w błoto i do kieszeni partyjnych działaczy, którzy teraz pójdą "sprawdzić się w biznesie". Bo taki Hieronim Marcinkowski się tym nie przejmie, żadna konkurencja...
    No i tu jest problem kolego, że zmieniła się rzeczywistość biznesowa. Bo ok, powiedzmy, że państwo jako podmiot organizujący firmę typu wielkiego molocha, w jednym miejscu, może stworzyć potworka źle zarządzanego. Ale państwo jako np. franczyzodawca, albo kopiujący małe placówki ? Orleny są dopięte na ostatni guzik, lepiej zorganizowane i zarządzana niż wszystkie zachodnie koncerny (pytanie kolejne, czy aby na pewno jest różnica w zarządzaniu między "prywatnym" koncernem zachodnim a firmą państwową ?) nie mówiąc już o stacjach prywatnych, które są lata świetlne za (ciekawe, że mały biznes nie jest w stanie wypracować własnych standardów, prawda ?). Dlaczego to ma nie wypalić przy spożywce ?

    Ale w kwestii zmiany biznesu. Otóż, inicjatywa prywatna miała przewagę, kiedy działalność gospodarcza ogólnie opierała się na spontaniczności, szybkich działaniach, pilnowaniu ręką prowadzoną przez głowę, której zależy. Ale, jeżeli teraz nawet małe sklepy spożywcze oparte są na procedurach, standardach, powtarzalnych systemach, to prywatne sprytne handele nie da rady. Wielki plus mikroprzedsiębiorcy idzie w pizdu, śmieszy archaicznością. Co ciekawe, opisałem tutaj walkę małego sklepiku z Żabką, świetny przykład na bezcelowość i archaiczność prowadzenia mkrointeresiku.

    A więc proszę państwa, całe to pierdolenie państwowe złe, państwowe złe i niewydajne, w obecnej gospodarce rynkowej (jeszcze raz podkreślam - rynkowej) należy odłożyć do lamusa. Zarządzanie się zmieniło, pomysły na biznesy się zmieniły, państwo może sobie poradzić lepiej niż pan Kazio ogarnięty (bo to żadne ogarnięcie, to wieczna improwizacja) czy duże koncerny.

    Wyzwólmy mózgi z ramek.

  • edytowano May 2020
    Z tą franczyzą państwową to mnie dosłownie oświeciło ! To by było idealne połączenie, potencjału franczyzodawcy, właściwie nieograniczonego (stabilność, kapitał, możliwości zakupowe, transport itd.) z elastycznością franczyzobiorcy, który zadba żeby wszystko u niego w sklepie śmigało, nawet jak procedura zawiedzie. Przecież tak można zbudować interes zawojujący światowy rynek !
  • Teresa napisal(a):
    A po co tworzyć podmiot państwowy w branży, w której doskonale radzą sobie przedsiębiorcy prywatni?
    Bo sobie radzą słabo i nie dają rady z koncernami zachodnimi. Prywatny, mały handel nie ma sensu. Średni i duży, poprzez gigantyczne dysproporcje kapitałowe (których nie nadgonimy zbyt szybko) zawsze pójdzie w obce ręce.

    Kapitał ma narodowość. Jaki szok ! A teraz walka będzie podkręcona jeszcze bardziej. Naszą szansa jest państwo, bo przez ostatnie 200 lat byliśmy w czarnej dupie i nie nadrobimy. A zegar tyka.
  • JORGE napisal(a):
    Z tą franczyzą państwową to mnie dosłownie oświeciło !
    Brzmi bardzo ciekawie
  • loslos
    edytowano May 2020
    JORGE napisal(a):
    czy aby na pewno jest różnica w zarządzaniu między "prywatnym" koncernem zachodnim a firmą państwową?
    Jest i to jest ta sama różnica, o której mówi Mikke, choć może nie w taki sposób, jak opowiada.

    Po pierwsze - wielki koncern nie widzi właściciela, zgoda, więc niby może być obojętne, czy jest "państwowy" czy "prywatny." W uszach, bo taka państwowość i prywatność są inne niż Mikke to sobie wyoboraża.

    Ale - w "prywatnym" rządzą akcjonariusze albo menadżerowie, w "państwowym" politycy. Akcjonariusz jest akcjonariuszem póki akcji nie sprzeda, polityk rządzi, póki jest u władzy czyli najczęściej cztery lata.

    Niedawny przykład - państwowy bank wymienia dobrego prezesa na panią polityczkę, bo ten łup akurat był potrzebny w jakiś targach. Takie targi też się zdarzają w "prywatnych" firmach ale tam zupełnie niekompetentny menadżer jest jednak rzadkością.

  • los napisal(a):
    JORGE napisal(a):
    czy aby na pewno jest różnica w zarządzaniu między "prywatnym" koncernem zachodnim a firmą państwową?
    Jest i to jest ta sama różnica, o której mówi Mikke, choć może nie w taki sposób, jak opowiada.

    Po pierwsze - wielki koncern nie widzi właściciela, zgoda, więc niby może być obojętne, czy jest "państwowy" czy "prywatny." W uszach, bo taka państwowość i prywatność są inne niż Mikke to sobie wyoboraża.

    Ale - w "prywatnym" rządzą akcjonariusze albo menadżerowie, w "państwowym" politycy. Akcjonariusz jest akcjonariuszem póki akcji nie sprzeda, polityk rządzi, póki jest u władzy czyli najczęściej cztery lata.

    Niedawny przykład - państwowy bank wymienia dobrego prezesa na panią polityczkę, bo ten łup akurat był potrzebny w jakiś targach. Takie targi też się zdarzają w "prywatnych" firmach ale tam zupełnie niekompetentny menadżer jest jednak rzadkością.

    No dobra, ale z tego co widzę, niektóre państwowe firmy są tak skonstruowane, że toczą się w niezmienionej formie pomimo wymian prezesów i zarządów. I na czym polega sukces Orlenu ? Bo ok, państwowy monopolista powinien żywić się głownie profitami z dominującej pozycji. A Orlen wygrywa też w segmencie stacji, bo ma je najlepsze.

    Nie da się ukryć, że największymi minusem i przeszkodą dla firm państwowych są niejasne kryteria zatrudniania ludzi i oceny ich pracy. Dlatego są utrzymywani pracownicy, którzy nie są wartością dodaną dla firmy, co w dobrze zarządzanej strukturze by zostało szybko wyłapane i wyeliminowane.
  • Myślę że liczba bullshit jobs w firmach prywatnych nie jest proporcjonalnie nizsza niż w firmach państwowych. Tak przynajmniej uczy doświadczenie. W korporacjach są całe tabuny pracowników nie wnoszących nic. W firmach rodzinnych natomiast kadra dyrektorska to po prostu banda darmozjadów zatrudnionych po rodzinie.
  • i Sarmata1.2 pogodził tezy JORGE'a i losa!
    :)
  • Wychodzi, że biologia decyduje o awansach
  • Aha
    Czy pisałem, że ekonomia to nauka o uczuciach? To nie tylko arytmetyka
  • Pracowałem u prywaciarza (firma ponad 100 pracowników). Pasierb prezesa, ćpun i człowiek o horyzontach polnej myszy jednego dnia awansował że stanowiska tragarza na dyrektora finansowego. To był moment kiedy zdecydowałem przejść do korpo. Tu też są absurdy ale chociaż starają się zachować pozory.
  • Każdy rodzaj przedsiębiorstwa ma swoje patologie. Z poziomu kadry technicznej absurdy są takiej samej klasy, tylko sztafaż się zmienia.
    Sarmata, czy to była pewna duża firma farmaceutyczna? ;)
  • Natomiast pomysł JORGE jest bardzo inspirujący, bardzo... no tylko czy pan Świtalski jest jeszcze do wynajęcia? ;)
  • Filioquist napisal(a):
    ...to powinien być Orlen

    ...na większości stacji są elementy spożywczaków, proces przyspieszył zakaz handlu w niedzielę
    https://www.portalspozywczy.pl/tagi/sklepy-na-stacjach-paliw,6353.html
    https://www.portalspozywczy.pl/tagi/o-shop-orlen,32959.html

    Itd.
  • Wicie, to nie jest tak, że państwo postawi sobie sklep, później drugi, trzeci... Państwo kupi sobie udziały większościowe w jakiejś upadającej spółce, zmieni kadrę zarządzającą i zwiększy płynność spółki. I jeżeli ten twór będzie sobie konkurować na rynku i będzie do tego rentowny, no to chyba ok. Z tym że ja wątpię, że to będzie rentowne.

    Brakuje Randolpha. Zjechałby ten pomysł z góry na dół...
  • Miałam dosłownie pod domem społemowski sklepik spożywczo- gospodarczy. Wszystkie podstawowe produkty tam były i świeże pieczywo od 6 rano. I było piwo oraz alkohole, na którym sklepik najlepiej zarabiał. Okazał się nierentowny i go zamkli. Przez dwa miesiące wisiała kartka, że poszukują ajenta do prowadzenia sklepu, nikt się nie zgłosił. Na osiedlu został maciupki, prywatny sklepik spożywczy świetnie zaopatrzony i prosperuje nieźle. W centrum miasteczka też są dwa prywatne sklepiki z identycznym asortymentem i też dobrze przędą mimo trzech supermarketów, bo wiadomo, że u Jasia są najlepsze kartofle, a u państwa K. - największy wybór pieczywa, ciast i ciasteczek od Oskroby, a tego nie mają supermarkety.
  • JPSz napisal(a):
    "(...) wiceminister Horała przyznał, że jest pomysł stworzenia na rynku spożywczym podmiotu, który płaciłby uczciwe ceny rolnikom i oferował nieprzesadnie wygórowane ceny polskim konsumentom."
    Aha, czyli konsumenci powinni się spodziewać cen wygórowanych (no, może nieprzesadnie). Wróżę duży sukces biznesowy. Szkoda tylko tych miliardów z naszych podatków, wywalonych w błoto i do kieszeni partyjnych działaczy, którzy teraz pójdą "sprawdzić się w biznesie". Bo taki Hieronim Marcinkowski się tym nie przejmie, żadna konkurencja...
    Nie.
    Pełno w gaciach z okazji takich pomysłów może mieć najwyżej branża pośredników w łańcuchu dostaw spożywki (szczególnie tej sezonowej, łatwo psującej, itp.). Na ogarnięciu tego patologicznego badylarstwa jakąś państwową konkurencją skorzystaliby konsumenci. Bez wiedzy insajderskiej, a jedynie z okolicznych przygód producentów widać, że jest niemały margines spowodowany prymitywną spekulacją.

    Nie wspominając o konkurencji dla wiodących molochów dyktujących warunki na odcinku dużych zamówień.
  • edytowano June 2020
    W Częstochowie nieźle prosperują sklepy PSS Społem (spółdzielcze), niektóre naprawdę malutkie, ale świetnie zaopatrzone. Warzywa czy pieczywo dużo lepsze niż w marketach.
  • PSS to też sieć ze scentralizowanymi zakupami. Nie me jednak jednego PSS w Polsce - różne lokalne - chyba wojewódzkie zachowały prawa do nazwy. O ile pamiętam największy został na Podlasiu.
  • Wiceminister Artur Soboń w PolskeRadio24:
    https://polskieradio24.pl/130/5819/Artykul/2523074,Wiemy-jak-wazne-jest-bezpieczenstwo-zywnosciowe-Sobon-o-polskim-holdingu-spozywczym
    Dopytywany o powołanie do życia nowej marki wspomagającej handel produktami spożywczymi zauważył, że "to dziś niewykonalne".
    - Jeśli mamy rozmawiać o obecności zaangażowania państwowego, to tylko poprzez akwizycję z rynku, a nie poprzez organiczną budowę nowego podmiotu - powiedział Artur Soboń.

    Temat państwowej sieci handlowej pobrzęczał sobie trochę i znika jak komar.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.