los napisal(a): Są dorośli ludzie poważnie traktujący osobników niewstydzących się towarzystwa Janusza Mikkego? Wstrząsające.
Przecież, że nie dla Korwina jestem sympatykiem. Zresztą, z kim on przez te 30 lat w koalicji nie był... nawet z Markiem Jurkiem swego czasu. Ponadto w ogóle bym się tą partią nie interesował, gdybym nie poczuł się przez PiS ordynarnie wystawiony. Argumenty mam trzy. Pierwszy - uważam ich za jedyną obecnie partię serio traktującą wiarę. Drugi - jako jedyni bronią tego, co uważam za "normalność". Trzeci - jako jedyni są przeciw koronaszaleństwu..
Kolega kpi czy o drogę pyta? Liberalne lewactwo uważa za "poważnie traktujących wiarę"?? Jak "poważnie" konfiarze traktują wiarę widać było podczas pieruńskich protestów. Pochowali się jak szczury, z wyjątkiem tych, którzy zaczęli tchórzliwie deklarować (jak Dziambor bodajże), iż wcale tak bardzo przeciw aborcji nie są. Zresztą okazuje się, że 50% z nich poparło Trzaskowskiego w drugiej turze, a pieruńskie protesty popiera podobno aż 70%. Tacy to obrońcy normalności i wiary. Pomijam już wpisaną w ich ideologię kryptoeugenikę. Lewactwo zafajdane, tyle że liberalne. No, argument o wkurzeniu na PiS jest równie głupi. Ja też jestem wkurzony na PiS, i to coraz bardziej, ale w żaden sposób nie poprawia to mojej opinii o Konfederacji. Nie ma co sobie roić w sytuacji, gdy nam coś odpowiada, że jest jakaś alternatywa, gdy w rzeczywistości żadnej alternatywy nie ma. Bycie spragnionym nie powinno powodować chęci picia z rynsztoka. No i świrowanie Brauna w stosunku do epidemii to co najmniej takie samo (albo raczej większe) przegięcie jak zbyt niektóre zbyt rygorystyczne przepisy przeciwepidemiczne. Szaleństwo w jedną stronę trzeba zastąpić rozsądkiem, a nie szaleństwem w drugą stronę
No dobra Ignatz, strolowano wywatek, ale ja jestem jak czołg więc z raz obranego kierunku mało zbaczam nawet jak droga skręciła, więc: - polityka dla mnie, to obok rozsądnej troski o dobro wspólne także sztuka efektywnego realizowania osiągalnych celów. - podział plemienny, czyli atak nie na polityków obozu przeciwnego, ale na ich zwolenników miał dla mnie trzy oblicza: 1. Atak na rząd Jana Olszewskiego. 2. Atak na słuchaczy Radia Maryja. 3. Atak na wyborców PiS po roku 2005. Pierwsze 2 punkty, jako historyczne pominę, a ostatni spersonalizuję do wystąpienia byłego premiera Donalda Tuska odnośnie ‘Moherowych Beretów’ (duże uproszczenie, ale raczej redukcja uwypuklająca niż deformująca). ‘Nasz obóz’ niekiedy nieśmiało oddawał, ale nie pamiętam, aby kiedykolwiek był inicjatorem czegoś takiego (np. TVN i Agora szczują przeciwko Policji, to ‘drogówka’ rygorystycznie przestrzega prawa wobec ich pracowników, a TVP wysyła wozy pod domy ich Zarządów, studium przypadku: Agata Duda złamała przepisy parkując po domem w Krakowie). - traumę prezesa Jarosława Kaczyńskiego w postaci ograniczonego zaufania do innych ludzi, po historiach z instrukcją 0015/92, działaniach ‘magistra’ Anusza, ‘Szafy Lesiaka’ , wystąpień Rokity o opozycji systemowej i antysystemowej, którą można zwalczać operacyjnie, itp. Krytycznie rozumiem, choć przychylam się powoli do opinii o reinkarnacji ‘czwartego legionu’ z czasów Sanacji. - aby przeprowadzić zmiany, musisz mieć, poza wolą, wiedzą, determinacją, jeszcze ‘sprawczość’ w rozumieniu aparatu, którym to zrealizujesz (spór z Rozumem o ‘duraczówkę’ w nowej wersji). Co do roli Państwa (czyli determinanty moich oczekiwań wobec niego), to jest ona dla mnie zmienna w funkcji czasu, od klasycznego ‘Lewiatana’ do ‘Opoki’ i z powrotem, więc moje zdanie jest zawsze obarczone piętnem ‘teraźniejszości’, a nie dywagacji o stanie idealnym. Za desygnat znaczeniowy ‘Państwa’ uważam sformalizowaną strukturę będącą emanacją społeczeństwa lub narodu (skłaniam się, że Państwa bez Narodu stanowią rodzaj zarządzania przez Ordę podbitego terytorium), utrzymywaną w celu bardziej efektywnego zarządzania przestrzenią wspólną. Czyli definiuję ‘Państwo’ poprzez aparat nim zarządzający (dystynkcja Państwo-Ojczyzna). Jestem zwolennikiem poglądu, że wspólnota z pustą ontologią może istnieć, no z tym, że zaniedbywalnie krótko, więc to ontologia konstytuuje wspólnotę. Obecnie w Polsce mamy 2 sprzeczne ontologie, dlatego nie ma jednego narodu, a nawet ciężko mówić o jednym społeczeństwie. Czego więc oczekuje od Państwa: - ujednolicenia chaosu ontologicznego od władz najwyższych do urzędników szkolnych (nauczyciele), - zdefiniowanie/zadeklarowanie obszarów wyłącznej władzy Państwa (Sądy, więzienia, poziom nauczania, ‘obszar’ ZUS), np. czy pojedynki są dozwolone lub dlaczego nie? - określenia wrażliwych obszarów gospodarczych poddanych większej lub całkowitej ingerencji Państwa, w tym zdefiniowanie infrastruktury krytycznej dla funkcjonowania Państwa (drogi (ulice, tory kolejowe, lotniska), sieci energetyczne, sieci ciepłownicze, sieci kanalizacyjne, sieci szkieletowe - uporządkowanie prawa i sposobu jego stanowienia, - uporządkowania sfery ochrony zdrowia, - określenie powinności mieszkańca wobec Państwa aby został uznany za obywatela (prawa to przywileje wynikające z przyjętych zobowiązań wobec wspólnoty) Nie podejmuję się opisywać rozwiązań konkretnych, bo nie jestem obszarowym specjalistą. Co do rozwiązań szczegółowych, to mają być one adekwatne do chwilowych wyzwań, bo raz trzeba koncerny wzmacniać, a raz z nimi walczyć. Raz trzeba Kościół pielęgnować, a raz batem gnać. Raz trzeba prosto i łopatologicznie, raz subtelne różnicowanie. Itp. Idt. Jak sobie ramy wystrugamy, to o zagruntowaniu płótna możemy popisać. A obraz… no to se go będziemy przemalowywać, tak aby był atrakcyjny. Aby nie było tylko tak ogólnie to: - przywrócić homoseksualizmowi godność bycia chorobą, - publicznie zrównać LGBT z faszyzmem (ja wiem, że powinien być nazizm), - powiedzieć Białorusinom, że I Rzeczpospolita to ich tradycja i mogą se z niej korzystać, - Zachodowi przypominać, że gdy pod Niemieckim przewodem (też zwanym dla niepoznaki inaczej, bo ówcześnie Zakon, a teraz Unia) negował naszą europejskość, to … zapraszamy do zamku w Malborku, - pana Polaka, obecnie prymasa zapytać, czy jest z tradycji Włodkowica czy Trąby i adekwatnie go potraktować, - walczyć z COVID-19 ze wszystkich sił, ale pamiętając, że profesory i Big Pharm to jedna mafia, - Smoczych Języków nie słuchać i na każde pytanie z ich strony stosowną wiązanką reagować (taki przekaz dnia zawsze obowiązujący) - nierealizowalne marzenie: ograniczenie roli Państwa i jego odbiurokratyzowanie.
Widzę, żem roztworzył puszkę z Pandorą; zwłaszcza fajne robale powyłaziły na sąsiednim forumku. Dosłownie łażę od paru dni z myślą, żeby pospisywać w tabelce tezy, argumenty i przemyślenia i się do nich poodnosić w usystematyzowany sposób, ale brzydzę się tym, gdyż nie dość że to by była rzetelna praca, to jeszcze bez faktury.
Ostatnio mnie córeczka przysmaża pytaniami z WOS, np.: "Jakie są wady państwa opiekuńczego?" Zasiadłem wczorej i dumam dumam dumam, i wiecie jaka odpedź mi się nasunęła? Otóż: "Żadne!"
Ostatnio piękną myśl przeczytałem, że ovaj, cały ten anarkokapitalizm to, jakby, troska o milijonerów, wynikająca z faktu, że każdy czuje się milijonerem tylko ma przejściowe problemy finansowe. Ot, np. mie do pierwszego brakuje 150.000 euro (to akurat prawda).
Natomiast taka Dania zauważyła w swojej praktyce państwowej, że milijonerów jest po pierwsze mało, a po drugie, żeby nie wiem jaki burdel był, a nawet zasiłek dla nierobotnych, to milijonerzy sobie jakoś poradzą. Stąd Dania więcej energii wkłada w dumanie jak by tu znośniejszym uczynić życie tych ok. 100% społeczęstwa, którzy milijonerami chwilowo nie są. I stąd wysoki poziom usług bublicznych, jak np. koleje żelazne (milijonerom niepotrzebne gdyż akurat przesiadają się z prajwet dżeta do Lambordżiniego) albo szkoły (milijonerom niepotrzebne, gdyż posyłają delfinarium do prywatnej szkoły we Szwajcu) czy służba zdrówka (milijonerom niepotrzebna gdyż mogą sobie przedłużać w klinice we Widniu). I tak po kolei ze wszystkim.
Straszliwe wrażenie zrobił na mnie sondaż z zapytaniem: "Czy zasiłki powodują, że bezrobotni stają się nierobotni?" i drugim: "Masz się za prawicowca, lewicowca czy tego tam, centrystę?"
I tak, w Polszcze wszyscy odpowiedzieli na pierwsze pytanie "TAK!", a najwięcej lewicowcy (!). W ZSRR na pierwsze pytanie wszyscy odpowiedzieli "NIE!". A w Szwecji? Otóż w Szwecji odpowiedź na pierwsze pytanie była ściśle skorelowana z odpedzią na drugie, tzn. lewicowcy: "NIE!", prawicowcy "TAK!", centryści: "Nie wiem, nie orientuję się, zarobiony jestem!" I tak se pomyślałem, że wbrew nałkom Januszka, nie dość że w Szwecji nie zieje czarna wypalona dziura, to jeszcze ludzie są tam generalnie zdrowi psichycznie.
Potem córuś zagadnęła mnie, że ordoliberalizm był twórczo rozwijany przez Adolfika. Na take dictum spadłem z kanapy i nie potłukłem se kości ogonowej głównie dlatego, że do linoleum nie było daleko. Więc spojrzałem do Łajki i zostałem ordoliberałem ----------> https://pl.wikipedia.org/wiki/Ordoliberalizm
Wadą państwa opiekuńczego jest to, że rośnie klasa zawodowych opiekunów, w których interesie jest to, żeby mieć jak najwięcej podopiecznych przekładających się na faktury. Do tego stopnia, że uruchamia się import podopiecznych z krain zamorskich, którzy nadmiernie robotni nie są. Pociąga to za sobą pytania o wady takiego importu, ale tego chyba na WOSie nie rozważają.
III Rzesza jako państwo opiekuńcze? Tam opieka sprowadzała się do lepszej mobilizacji i skoszarowania siły roboczej i mięsa armatniego. Równie dobrze można twierdzić że XIX-wieczni fabrykanci byli opiekuńczy bo wokół fabryk budowali osiedla dla swoich robotników.
W_Nieszczególny napisal(a): III Rzesza jako państwo opiekuńcze? Tam opieka sprowadzała się do lepszej mobilizacji i skoszarowania siły roboczej i mięsa armatniego. Równie dobrze można twierdzić że XIX-wieczni fabrykanci byli opiekuńczy bo wokół fabryk budowali osiedla dla swoich robotników.
III Rzesza pod Hitlerem zaczęła się 1933 roku, jeżeli budowali państwo opiekuńcze to kogo ściągali? A jeżeli nie ściągali to może rozrost klasy zawodowych opiekunów nie jest immanentną częścią państwa opiekuńczego.
W_Nieszczególny napisal(a): Wadą państwa opiekuńczego jest to, że rośnie klasa zawodowych opiekunów, w których interesie jest to, żeby mieć jak najwięcej podopiecznych przekładających się na faktury. Do tego stopnia, że uruchamia się import podopiecznych z krain zamorskich, którzy nadmiernie robotni nie są. Pociąga to za sobą pytania o wady takiego importu, ale tego chyba na WOSie nie rozważają.
Ło dziękuję Koledze. Będę musiał nieomylnie orzec to córuś.
Państwo opiekuńcze demoralizuje jednostki bez formacji (wracamy do losa), dla pozostałych stanowi rodzaj rozsądnej polisy ubezpieczeniowej (Studium przypadku: Szwajcaria, zaimportowali do swojej gminy muslimów, a tam był zasiłek dla bezpracujących na poziomie 2000 franków, taki abyś miał na przetrwanie zanim znajdziesz pracę, bo to dochód dla bidoka, ale dla muslimów był to ocean kasy, więc ani myśleli robić coś więcej, no i po roku takiej gospodarki gminny fundusz socjalny przywalił o dno). Generalnie, to rola Państwa, o czem pisał Ignatz, sprowadza się do ochrony słabszych przed kaprysami możnych oraz losu. Skala zależy od tego, co się dzieje, a metody od skali demoralizacji wspólnoty.
ms.wygnaniec napisal(a): Generalnie, to rola Państwa, o czem pisał Ignatz, sprowadza się do ochrony słabszych przed kaprysami możnych oraz losu. Skala zależy od tego, co się dzieje, a metody od skali demoralizacji wspólnoty.
No więc przypomniała mięsie dyskusja dwóch ekonomistów. Szfecki okazywał hamerykańskiemu wyszszoś modelu szfeckiego, że nie masz nędzy z bidą, że nie masz analfabetyzmu i bezrobocia itp.
Hamerykanin podumał i tak mówi: "Paczpan, u nas w Wielgim Szatanie też nie ma problemu bidy wśród naszych Skandynawów, jakoś se radzą też."
A nie uważacie, że najlepszy jest jednak model polski? Co tak dziwić nie powinno, uznaliśmy już doskonałość polskich rozwiązań ustrojowych, o tu http://www.ivrp.pl/viewtopic.php?t=11695
Więc teraz czas na polskie rozwiązania gospodarcze. A na czym one polegają? Otóż jestto dziki wilczy kapitalizm ale w państwie opiekuńczym (500+) a do tego znacząca obecność tego państwa w gospodarce: banki, PZU, Orlen, PESA, KGHM etc. Nie wiem, czy w jakimkolwiek państwie poza Rosją obecność państwa w gospodarce jest tak wielka.
los napisal(a): Czy socjalizm aby funkcjonować musi być koniecznie narodowy? Już wcześniej doceniliśmy Stalina, teraz czas na tego drugiego.
Nu nu, gada Kolega moją córuś, która podnosiła, iakoby Adi tfurczo rozwijał ordoleberalis. Tak daleko bym w poszukiwaniach ałtoryteta molarnego nie szedł, wystarczy ten tam Lodovico Erhardtd.
los napisal(a): A nie uważacie, że najlepszy jest jednak model polski? Co tak dziwić nie powinno, uznaliśmy już doskonałość polskich rozwiązań ustrojowych, o tu http://www.ivrp.pl/viewtopic.php?t=11695
Więc teraz czas na polskie rozwiązania gospodarcze. A na czym one polegają? Otóż jestto dziki wilczy kapitalizm ale w państwie opiekuńczym (500+) a do tego znacząca obecność tego państwa w gospodarce: banki, PZU, Orlen, PESA, KGHM etc. Nie wiem, czy w jakimkolwiek państwie poza Rosją obecność państwa w gospodarce jest tak wielka.
Z lenistwa spytam A jak we Francy? Krótki tydzień pracy. Państwowe główne branże. Eremytura wcześnie. Wysoka dzietność Polityka mocarstwowa na ciut mniejszą skalę
los napisal(a): Czy socjalizm aby funkcjonować musi być koniecznie narodowy?
Może nie aż tak, socjalizm sprawdza się gdy dominująca Ontologia jest dobrze zakorzeniona we wspólnocie,a ta wspólnota umie innych zachęcać (dowolna metodą) aby żyli z nią (Ontologią oczywiście) w zgodzie.
los napisal(a): A nie uważacie, że najlepszy jest jednak model polski? Co tak dziwić nie powinno, uznaliśmy już doskonałość polskich rozwiązań ustrojowych, o tu http://www.ivrp.pl/viewtopic.php?t=11695
Więc teraz czas na polskie rozwiązania gospodarcze. A na czym one polegają? Otóż jestto dziki wilczy kapitalizm ale w państwie opiekuńczym (500+) a do tego znacząca obecność tego państwa w gospodarce: banki, PZU, Orlen, PESA, KGHM etc. Nie wiem, czy w jakimkolwiek państwie poza Rosją obecność państwa w gospodarce jest tak wielka.
Dumałem ja kedyś nad doskonałością polskich rozwiązań ustrojowych i wyjszło mi, że bigda nasza na tem poległa, żeśmy je wdrażali, kedy akurat pan Overton patrzył w drugie strone, przez co różni tam europejscy luminarze przezywali nas Iroquisami.
A nie jest-li wilczy kapitalis w państwie opiekuńczym ściśle oldorebelalisem? Cheba jest.
Nie, Overton nie ma z tym nic wspólnego. Dactylopius coccus (a więc pośrednio Cristoforo Colombo) i Abraham Darby nas załatwili.
Wydawałoby się, że powszechny w Polsce korwinizm powinien skłaniać ludzi do patrzenia na rzeczy przez ekonomiczne okulary a robią tak tylko Mariuszek Ateuszek i ja.
W_Nieszczególny napisal(a): Wadą państwa opiekuńczego jest to, że rośnie klasa zawodowych opiekunów, w których interesie jest to, żeby mieć jak najwięcej podopiecznych przekładających się na faktury. Do tego stopnia, że uruchamia się import podopiecznych z krain zamorskich, którzy nadmiernie robotni nie są. Pociąga to za sobą pytania o wady takiego importu, ale tego chyba na WOSie nie rozważają.
Ło dziękuję Koledze. Będę musiał nieomylnie orzec to córuś.
Może jeszcze to jest wadą, że państwo opiekuńcze potrzebuje wspólnoty, inaczej szybko bankrutuje. Anarchokapitalizm działa dla mniej zorganizowanych grup.
los napisal(a): A nie uważacie, że najlepszy jest jednak model polski? Co tak dziwić nie powinno, uznaliśmy już doskonałość polskich rozwiązań ustrojowych, o tu:
"Prawie sześciu na dziesięciu badanych uważa, że kolejne przedłużenie rządowych obostrzeń jest złą decyzją. Blisko 85 proc. rodaków twierdzi, że w czasie lockdownu nie korzystało z usług objętych zakazem. Do tego ponad połowa Polaków nie zamierza w najbliższym czasie odwiedzać miejsc, które zostaną otwarte mimo restrykcji. Jednak niemal siedem na dziesięć osób popiera przedsiębiorców działających wbrew narzuconym ograniczeniom. Co więcej, przeszło 70 proc. jest zdania, że służby nie powinny ich za to karać."
Komentarz
Zresztą okazuje się, że 50% z nich poparło Trzaskowskiego w drugiej turze, a pieruńskie protesty popiera podobno aż 70%. Tacy to obrońcy normalności i wiary. Pomijam już wpisaną w ich ideologię kryptoeugenikę. Lewactwo zafajdane, tyle że liberalne.
No, argument o wkurzeniu na PiS jest równie głupi. Ja też jestem wkurzony na PiS, i to coraz bardziej, ale w żaden sposób nie poprawia to mojej opinii o Konfederacji. Nie ma co sobie roić w sytuacji, gdy nam coś odpowiada, że jest jakaś alternatywa, gdy w rzeczywistości żadnej alternatywy nie ma. Bycie spragnionym nie powinno powodować chęci picia z rynsztoka.
No i świrowanie Brauna w stosunku do epidemii to co najmniej takie samo (albo raczej większe) przegięcie jak zbyt niektóre zbyt rygorystyczne przepisy przeciwepidemiczne. Szaleństwo w jedną stronę trzeba zastąpić rozsądkiem, a nie szaleństwem w drugą stronę
- polityka dla mnie, to obok rozsądnej troski o dobro wspólne także sztuka efektywnego realizowania osiągalnych celów.
- podział plemienny, czyli atak nie na polityków obozu przeciwnego, ale na ich zwolenników miał dla mnie trzy oblicza:
1. Atak na rząd Jana Olszewskiego.
2. Atak na słuchaczy Radia Maryja.
3. Atak na wyborców PiS po roku 2005.
Pierwsze 2 punkty, jako historyczne pominę, a ostatni spersonalizuję do wystąpienia byłego premiera Donalda Tuska odnośnie ‘Moherowych Beretów’ (duże uproszczenie, ale raczej redukcja uwypuklająca niż deformująca). ‘Nasz obóz’ niekiedy nieśmiało oddawał, ale nie pamiętam, aby kiedykolwiek był inicjatorem czegoś takiego (np. TVN i Agora szczują przeciwko Policji, to ‘drogówka’ rygorystycznie przestrzega prawa wobec ich pracowników, a TVP wysyła wozy pod domy ich Zarządów, studium przypadku: Agata Duda złamała przepisy parkując po domem w Krakowie).
- traumę prezesa Jarosława Kaczyńskiego w postaci ograniczonego zaufania do innych ludzi, po historiach z instrukcją 0015/92, działaniach ‘magistra’ Anusza, ‘Szafy Lesiaka’ , wystąpień Rokity o opozycji systemowej i antysystemowej, którą można zwalczać operacyjnie, itp. Krytycznie rozumiem, choć przychylam się powoli do opinii o reinkarnacji ‘czwartego legionu’ z czasów Sanacji.
- aby przeprowadzić zmiany, musisz mieć, poza wolą, wiedzą, determinacją, jeszcze ‘sprawczość’ w rozumieniu aparatu, którym to zrealizujesz (spór z Rozumem o ‘duraczówkę’ w nowej wersji).
Co do roli Państwa (czyli determinanty moich oczekiwań wobec niego), to jest ona dla mnie zmienna w funkcji czasu, od klasycznego ‘Lewiatana’ do ‘Opoki’ i z powrotem, więc moje zdanie jest zawsze obarczone piętnem ‘teraźniejszości’, a nie dywagacji o stanie idealnym.
Za desygnat znaczeniowy ‘Państwa’ uważam sformalizowaną strukturę będącą emanacją społeczeństwa lub narodu (skłaniam się, że Państwa bez Narodu stanowią rodzaj zarządzania przez Ordę podbitego terytorium), utrzymywaną w celu bardziej efektywnego zarządzania przestrzenią wspólną. Czyli definiuję ‘Państwo’ poprzez aparat nim zarządzający (dystynkcja Państwo-Ojczyzna).
Jestem zwolennikiem poglądu, że wspólnota z pustą ontologią może istnieć, no z tym, że zaniedbywalnie krótko, więc to ontologia konstytuuje wspólnotę. Obecnie w Polsce mamy 2 sprzeczne ontologie, dlatego nie ma jednego narodu, a nawet ciężko mówić o jednym społeczeństwie.
Czego więc oczekuje od Państwa:
- ujednolicenia chaosu ontologicznego od władz najwyższych do urzędników szkolnych (nauczyciele),
- zdefiniowanie/zadeklarowanie obszarów wyłącznej władzy Państwa (Sądy, więzienia, poziom nauczania, ‘obszar’ ZUS), np. czy pojedynki są dozwolone lub dlaczego nie?
- określenia wrażliwych obszarów gospodarczych poddanych większej lub całkowitej ingerencji Państwa, w tym zdefiniowanie infrastruktury krytycznej dla funkcjonowania Państwa (drogi (ulice, tory kolejowe, lotniska), sieci energetyczne, sieci ciepłownicze, sieci kanalizacyjne, sieci szkieletowe
- uporządkowanie prawa i sposobu jego stanowienia,
- uporządkowania sfery ochrony zdrowia,
- określenie powinności mieszkańca wobec Państwa aby został uznany za obywatela (prawa to przywileje wynikające z przyjętych zobowiązań wobec wspólnoty)
Nie podejmuję się opisywać rozwiązań konkretnych, bo nie jestem obszarowym specjalistą.
Co do rozwiązań szczegółowych, to mają być one adekwatne do chwilowych wyzwań, bo raz trzeba koncerny wzmacniać, a raz z nimi walczyć.
Raz trzeba Kościół pielęgnować, a raz batem gnać.
Raz trzeba prosto i łopatologicznie, raz subtelne różnicowanie.
Itp. Idt.
Jak sobie ramy wystrugamy, to o zagruntowaniu płótna możemy popisać. A obraz… no to se go będziemy przemalowywać, tak aby był atrakcyjny.
Aby nie było tylko tak ogólnie to:
- przywrócić homoseksualizmowi godność bycia chorobą,
- publicznie zrównać LGBT z faszyzmem (ja wiem, że powinien być nazizm),
- powiedzieć Białorusinom, że I Rzeczpospolita to ich tradycja i mogą se z niej korzystać,
- Zachodowi przypominać, że gdy pod Niemieckim przewodem (też zwanym dla niepoznaki inaczej, bo ówcześnie Zakon, a teraz Unia) negował naszą europejskość, to … zapraszamy do zamku w Malborku,
- pana Polaka, obecnie prymasa zapytać, czy jest z tradycji Włodkowica czy Trąby i adekwatnie go potraktować,
- walczyć z COVID-19 ze wszystkich sił, ale pamiętając, że profesory i Big Pharm to jedna mafia,
- Smoczych Języków nie słuchać i na każde pytanie z ich strony stosowną wiązanką reagować (taki przekaz dnia zawsze obowiązujący)
- nierealizowalne marzenie: ograniczenie roli Państwa i jego odbiurokratyzowanie.
Ostatnio mnie córeczka przysmaża pytaniami z WOS, np.: "Jakie są wady państwa opiekuńczego?" Zasiadłem wczorej i dumam dumam dumam, i wiecie jaka odpedź mi się nasunęła? Otóż: "Żadne!"
Ostatnio piękną myśl przeczytałem, że ovaj, cały ten anarkokapitalizm to, jakby, troska o milijonerów, wynikająca z faktu, że każdy czuje się milijonerem tylko ma przejściowe problemy finansowe. Ot, np. mie do pierwszego brakuje 150.000 euro (to akurat prawda).
Natomiast taka Dania zauważyła w swojej praktyce państwowej, że milijonerów jest po pierwsze mało, a po drugie, żeby nie wiem jaki burdel był, a nawet zasiłek dla nierobotnych, to milijonerzy sobie jakoś poradzą. Stąd Dania więcej energii wkłada w dumanie jak by tu znośniejszym uczynić życie tych ok. 100% społeczęstwa, którzy milijonerami chwilowo nie są. I stąd wysoki poziom usług bublicznych, jak np. koleje żelazne (milijonerom niepotrzebne gdyż akurat przesiadają się z prajwet dżeta do Lambordżiniego) albo szkoły (milijonerom niepotrzebne, gdyż posyłają delfinarium do prywatnej szkoły we Szwajcu) czy służba zdrówka (milijonerom niepotrzebna gdyż mogą sobie przedłużać w klinice we Widniu). I tak po kolei ze wszystkim.
Straszliwe wrażenie zrobił na mnie sondaż z zapytaniem: "Czy zasiłki powodują, że bezrobotni stają się nierobotni?" i drugim: "Masz się za prawicowca, lewicowca czy tego tam, centrystę?"
I tak, w Polszcze wszyscy odpowiedzieli na pierwsze pytanie "TAK!", a najwięcej lewicowcy (!). W ZSRR na pierwsze pytanie wszyscy odpowiedzieli "NIE!". A w Szwecji? Otóż w Szwecji odpowiedź na pierwsze pytanie była ściśle skorelowana z odpedzią na drugie, tzn. lewicowcy: "NIE!", prawicowcy "TAK!", centryści: "Nie wiem, nie orientuję się, zarobiony jestem!" I tak se pomyślałem, że wbrew nałkom Januszka, nie dość że w Szwecji nie zieje czarna wypalona dziura, to jeszcze ludzie są tam generalnie zdrowi psichycznie.
Potem córuś zagadnęła mnie, że ordoliberalizm był twórczo rozwijany przez Adolfika. Na take dictum spadłem z kanapy i nie potłukłem se kości ogonowej głównie dlatego, że do linoleum nie było daleko. Więc spojrzałem do Łajki i zostałem ordoliberałem ----------> https://pl.wikipedia.org/wiki/Ordoliberalizm
Generalnie, to rola Państwa, o czem pisał Ignatz, sprowadza się do ochrony słabszych przed kaprysami możnych oraz losu.
Skala zależy od tego, co się dzieje, a metody od skali demoralizacji wspólnoty.
Hamerykanin podumał i tak mówi: "Paczpan, u nas w Wielgim Szatanie też nie ma problemu bidy wśród naszych Skandynawów, jakoś se radzą też."
Więc teraz czas na polskie rozwiązania gospodarcze. A na czym one polegają? Otóż jestto dziki wilczy kapitalizm ale w państwie opiekuńczym (500+) a do tego znacząca obecność tego państwa w gospodarce: banki, PZU, Orlen, PESA, KGHM etc. Nie wiem, czy w jakimkolwiek państwie poza Rosją obecność państwa w gospodarce jest tak wielka.
A jak we Francy?
Krótki tydzień pracy. Państwowe główne branże.
Eremytura wcześnie. Wysoka dzietność
Polityka mocarstwowa na ciut mniejszą skalę
A nie jest-li wilczy kapitalis w państwie opiekuńczym ściśle oldorebelalisem? Cheba jest.
Wydawałoby się, że powszechny w Polsce korwinizm powinien skłaniać ludzi do patrzenia na rzeczy przez ekonomiczne okulary a robią tak tylko Mariuszek Ateuszek i ja.
(wiedziałem, że czytałem na Tenfforumie:)
post w wątku "Pszeki" z września 2014
https://biznes.interia.pl/firma/news-firmy-czeka-kolejny-problem-52-proc-polakow-nie-chce-korzyst,nId,5027154
"Prawie sześciu na dziesięciu badanych uważa, że kolejne przedłużenie rządowych obostrzeń jest złą decyzją. Blisko 85 proc. rodaków twierdzi, że w czasie lockdownu nie korzystało z usług objętych zakazem. Do tego ponad połowa Polaków nie zamierza w najbliższym czasie odwiedzać miejsc, które zostaną otwarte mimo restrykcji. Jednak niemal siedem na dziesięć osób popiera przedsiębiorców działających wbrew narzuconym ograniczeniom. Co więcej, przeszło 70 proc. jest zdania, że służby nie powinny ich za to karać."