To nie jest teza do dyskusji tylko fakt. Prawnicy mogą oczywiście w wyrokach twierdzić, że 2*2=17 ale przekupne kurwy mogą mieć władzę najwyżej nad policją, nigdy nad prawdą.
Sam zresztą prawniku też uznajesz władzę fizyki nad sobą, prawda? Czy jednak próbujesz grubymi kodeksami przekonać urządzenia klimatyzacyjne, by działały w sposób bardziej przyjazny?
los napisal(a): To nie jest teza do dyskusji tylko fakt. Prawnicy mogą oczywiście w wyrokach twierdzić, że 2*2=17 ale przekupne kurwy mogą mieć władzę najwyżej nad policją, nigdy nad prawdą.
Sam zresztą prawniku też uznajesz władzę fizyki nad sobą, prawda? Czy jednak próbujesz grubymi kodeksami przekonać urządzenia klimatyzacyjne, by działały w sposób bardziej przyjazny?
Prawda musi być przed sądem udowodniona. A tu nie mamy problemu natury 2+2, a sprawę mega złożoną, to że dla części naukowców sprawa jest przesądzona, póki co nic nie znaczy. Nic, kompletnie nic. Będzie znaczyło, jak przełoży się to na silne argumenty procesowe i wyroki skazujące. Dlatego ten wątek, jeżeli praca komisji będzie zmarnowana przez przygniecenie pominiętymi szczegółami, sprawami proceduralnymi, pospieszaniem, chaosem organizacyjnym, to możemy uznać, że jesteśmy materiałem odpadowym. Zwracam ci uwagę, że ja ani przez moment nie podważyłem wniosków komisji. Bardzo, ale to bardzo obawiam się o te aspekty, które opisałem.
Ale tu nie o prawdę chodzi, a o ukaranie winnych. Cały czas zbaczamy na pomijalne sprawy.
los napisal(a): To nie jest teza do dyskusji tylko fakt. Prawnicy mogą oczywiście w wyrokach twierdzić, że 2*2=17 ale przekupne kurwy mogą mieć władzę najwyżej nad policją, nigdy nad prawdą.
Sam zresztą prawniku też uznajesz władzę fizyki nad sobą, prawda? Czy jednak próbujesz grubymi kodeksami przekonać urządzenia klimatyzacyjne, by działały w sposób bardziej przyjazny?
Prawda musi być przed sądem udowodniona.
To zadanie prawników. Zrobią to - wykonają robotę, nie zrobią - nie wykonają. Ale fatygować sądy do uzasadnienia istnienia polskiego narodu? Nie, rzeczy tej rangi musi czynić naród jako taki.
To jest sprawa hierarchii, wiedziałeś to pisząc o parkingu, a jeśli tutaj nie wiesz, to tylko dlatego, że bardzo nie chcesz. Jeśli polski naród swe istnienie uzależni od decyzji sądu, to uzna, że sądy są wyżej od niego.
Prawda musi być przed sądem udowodniona. To zadanie prawników. Zrobią to - wykonają robotę, nie zrobią - nie wykonają.
No właśnie nie ! W tym przypadku, wg mnie, powinna nastąpić bardzo ścisła współpraca. Bo powtórzę raz jeszcze, podczas dokumentowania dowodów mogą być pominięte szczegóły, które dla naukowca są zbędne (i słusznie, cel jego pracy jest inny), a dla procesu nie. I to pominięcie nie będzie do uzupełnienia w etapie późniejszym, np. podczas pracy prokuratury. To jest sprawa kluczowa, a o tego typu aspektach, trochę niezdarnie i emocjonalnie (ale logicznie) mówiła Stankiewicz.
los napisal(a): To jest sprawa hierarchii, wiedziałeś to pisząc o parkingu, a jeśli tutaj nie wiesz, to tylko dlatego, że bardzo nie chcesz. Jeśli polski naród swe istnienie uzależni od decyzji sądu, to uzna, że sądy są wyżej od niego.
To po co nam komisje ? Na ulice i wieszać. Powiem tak, dla mnie pasuje i scenariusz walki przed sądami, również przyklasnę wieszaniu ot tak.
Trzeba tylko rozważyć, która możliwość jest bardziej realna ? Żadna. Nie będzie wieszania, procesu, nie będzie niczego radykalnego w tej sprawie w najbliższej przyszłości. I też to rozumiem.
los napisal(a): Jorge, mącisz. Ale jak chcesz trollować, nikt ci nie zabroni.
Nic nie mącę, sam też skaczesz z tematu na temat, próbuję nadążyć. Zdanie o komisji, jej celach mam. Opisałem. Wg mnie nic nie da w kwestii przybliżenia nas do wyroków, ale jak już jest to róbmy to dobrze ! Mam obawy, że zmarnujemy pracę ekspertów. Co do wniosków komisji - budzą moje zaufanie, organizacji pracy i jej szefa - nie (ale w tym względzie, ogólnie Antoni szacun).
Jeżeli nadarzy się dobra sytuacja geopolityczna trzeba sprawę pociągnąć, ale nie sądzę, że to najbliższa przyszłość (patrz podwątek o hegemonie i geopolityce). Właściwie mało zależy od nas.
A jak ja bym chciał ? Żebyśmy w 2010 roku na ulicę wyszli i ich powywieszali, za samo podejście do ofiar, wyjaśniania i że są gównem.
Jeżeli są sprzeczności to między tym co się da, a co ja bym chciał. Ale ja pogodziłem się z konstrukcją tego świata. I to tyle. Zakończmy już.
Jorge, powinieneś zrozumieć, że prawnik względem inżyniera jest człowiekiem niższego rzędu, w podkomisji prawnicy by tylko przeszkadzali. Jest raport i Zbynio z nim może robić co chce. Wszyscy wiemy co zrobi.
To było pierwsze osiągnięcie Hilberta, była w Getyndze szkoła badająca niezmienniki algebraiczne. Przyszedł Hilbert, udowodnił rzeczone twierdzenie i sprawił, że jakiekolwiek badania w temacie straciły sens.
Mania napisal(a): A.Macierewicz wykonał zadanie. Kropka. Raport techniczny wykazał zniszczenie samolotu poprzez eksplozję. Kropka. Nie wykonały zadania służby wywiadowcze. Nadal nie wiemy w jaki sposób terroryści weszli na Okęcie, żeby przerobić samolot w latającą trumnę, w miejsce egzekucji.
coś służby wywiadowcze wykonały - zdjęcia, nagrania z wieży. Mam nadzieję, że jest tego więcej. Jestem wdzięczna za to, co jest, od razu po katastrofie, przypominam, zaczęła się walka o niefotografowanie.
Jorge!!!! OJ Simpson został uniewinniony, choć był winny i został skazany (pytaj Rozuma, prawnik to wytłumaczy). Komisja nie pracowała nad aktem oskarżenia, a nad wyjaśnieniem fizyki, i to jej się udało. Czy fizyka wskazuje na sprawcę? Czasem tak, czasem nie, ale dla fizyki to nie ma znaczenia. Dam przykład: loki wybuchowe ze skrzydła TU-154 wskazują na wybuch materiału wybuchowego, bo nic innego tego tego nie powoduje. Czy to wskazuje na czas podłożenia ładunku i osobę, która tego dokonała? Nie.
RAZ też na raport narzeka, że jakieś tam pierdoły policzyli a jemu się wydaje inaczej. A tymczasem symulacja Biniendy to jest najlepszy dowód jaki może być. Nie ma co go rozcieńczać mieszając z jakimiś sensacyjnymi poszlakami.
Taką mam historyjkę dla pobudzenia wyobraźni: Mój brat studiował budowę maszyn. Z kolegami na zajęciach z metody elementu skończonego (czyli tego, czego użył Binienda) zasymulowali sobie, że jakiś tam miniaturowy mostek jak skleją i postawią na nim jakiś tam ciężarek, to dokładnie za X tygodni mostek się złamie. Mostek i ciężarek potem zbudowali w rzeczywistości, zostawili w pracowni i w komórkach dodali przypomnienie na za X tygodni. Po X tygodniach spotkali się w pracowni, i mostek złamał się na ich oczach z dokładnością do minut. Opowiadał mi to w kontekście produkcji sprzętu AGD, żeby się psuł tuż po gwarancji.
Ta historia z mostkiem nie ma sensu. Najmniejszego. Na dodatek wprowadza w błąd osoby które mniej się znają na projektowaniu konstrukcji. Albo nie znają się wcale.
Nie piszę tego po złości. po prostu uważam, że pominął Kolega kilka istotnych rzeczy w tej historyjce.
RAZ też na raport narzeka, że jakieś tam pierdoły policzyli a jemu się wydaje inaczej. A tymczasem symulacja Biniendy to jest najlepszy dowód jaki może być. Nie ma co go rozcieńczać mieszając z jakimiś sensacyjnymi poszlakami.
Taką mam historyjkę dla pobudzenia wyobraźni: Mój brat studiował budowę maszyn. Z kolegami na zajęciach z metody elementu skończonego (czyli tego, czego użył Binienda) zasymulowali sobie, że jakiś tam miniaturowy mostek jak skleją i postawią na nim jakiś tam ciężarek, to dokładnie za X tygodni mostek się złamie. Mostek i ciężarek potem zbudowali w rzeczywistości, zostawili w pracowni i w komórkach dodali przypomnienie na za X tygodni. Po X tygodniach spotkali się w pracowni, i mostek złamał się na ich oczach z dokładnością do minut. Opowiadał mi to w kontekście produkcji sprzętu AGD, żeby się psuł tuż po gwarancji.
Ta historia z mostkiem nie ma sensu. Najmniejszego. Na dodatek wprowadza w błąd osoby które mniej się znają na projektowaniu konstrukcji. Albo nie znają się wcale.
Nie piszę tego po złości. po prostu uważam, że pominął Kolega kilka istotnych rzeczy w tej historyjce. Właśnie, zapytałem kolegów inżynierów i powiedzieli że to zbieg okoliczności albo ściema.
Istota przypowieści jest taka - mechanika jest doskonale deterministyczna i doskonale poznana, wiec relacja między fizyczną rzeczywistością a matematycznym modelem jest jeden do jednego: jesteśmy w stanie w sposób absolutnie precyzyjny odwzorować w komputerze przebieg zjawiska fizycznego, przewidując zdarzenia przyszłe albo odtwarzając zdarzenia przeszłe z dokładnością niewyobrażaną dla biologa nie mówiąc o prawnikach.
los napisal(a): Istota przypowieści jest taka - mechanika jest doskonale deterministyczna i doskonale poznana, wiec relacja między fizyczną rzeczywistością a matematycznym modelem jest jeden do jednego: jesteśmy w stanie w sposób absolutnie precyzyjny odwzorować w komputerze przebieg zjawiska fizycznego, przewidując zdarzenia przyszłe albo odtwarzając zdarzenia przeszłe z dokładnością niewyobrażaną dla biologa nie mówiąc o prawnikach.
los napisal(a): wiec relacja między fizyczną rzeczywistością a matematycznym modelem jest jeden do jednego
Inosz wtedysz kedysz zaposiadywamy imformancje o danej rzeczywistości zes wjelgo precynzjo. Czasę mogiemy same se wpszudy pomierzeć a czasę mogiemy se ino szaceć bo ajeroplan jusz spat i poptokach. Noji tera cusz kedysz ktuś źle oszaca na ten pszykład pszeszłe zmenczenie materiała? Cafać sie do pszeszłości po dane nie umimy. A kedysz bele co na wenściu toji bele co na wynściu.
los napisal(a): nie mówiąc o prawnikach.
Śprytny swędzia jak pszewidywa isz czeba byndzie wlepieć opskarżonemu czy roki to tyż zawżdy wlepi.
los napisal(a): Istota przypowieści jest taka - mechanika jest doskonale deterministyczna i doskonale poznana, wiec relacja między fizyczną rzeczywistością a matematycznym modelem jest jeden do jednego: jesteśmy w stanie w sposób absolutnie precyzyjny odwzorować w komputerze przebieg zjawiska fizycznego, przewidując zdarzenia przyszłe albo odtwarzając zdarzenia przeszłe z dokładnością niewyobrażaną dla biologa nie mówiąc o prawnikach.
polmisiek napisal(a): OK, przy najbliższej okazji poproszę o powtórzenie relacji. Trochę lat minęło już od kiedy to słyszałem.
Mi to się skojarzyło ze zmęczeniem. Jednak przy zmęczeniu ciężko przewidzieć dokładnie moment zniszczenie. Określa się raczej najwcześniejszy moment kiedy dany detal ulegnie zniszczeniu. Same wykresy wholera określające uszkodzenie są wykonywane (przynajmniej dawniej tak było ) przyjmując próbki które uległy najwcześniejszemu zniszczeniu. Znaczy to tyle, że rozstrzał nie jest taki mały. Więc czasy będą różne dla pozornie tego samego detalu. Dobrze to obrazuje nośność łożyska. Podawana w katalogach oznacza ile wytrzyma 90% łóżysk obciążenia dla 1 miliona obrotów. Więc nie ma w zasadzie mowy o gwarancji 100%.
Dalej wchodzą w gre tolerancje - jeden detal wyjdzie kapke mniejszy inny kapke większy. Temperatura pracy też ma znaczenie. Gówniana, ekhem podstawowa stal konstrukcyjna którą kupimy w sklepie jakiegoś metalowca będzie miała słabą udarność w temperaturze zera stopni. Co może być troszkę zaskakujące. Znaczy tyle, że w zerze już nawet cieńsza blacha (udarność podaje się dla blach grubych ) z takiej stali może przejść w stan kruchy. Gorsza wytrzymałość i utrata plastyczności.
Także jest bardzo dużo czynników. No naprawdę mógłbym tu sypać jeden za drugim. Obróbka cieplna, błędy materiałowe, błędy wykonana, warunki korozyjne. I po prostu takie dokładne przewidzenie momentu zniszczenia może być trudne. Czasami wręcz niemożliwe. Wymagające bardzo ścisłego dopasowania modelu do rzeczywistego obiektu.
Natomiast określenie newralgicznych punktów jest możliwe nawet przy bardzo skomplikowanych maszynach. Przez obliczenia lub eksperyment.
Przykładowo w USA (edit2 to było w Wielkiej Brytanii nie USA, źle pamiętałem ) w latach 50 wprowadzili samolot Comet. Po jakimś czasie zaczęły one spadać. No troche ludzi zginęło. Zbudowano w zasadzie stanowisko odwzorowujące cały samolot i jego zachowanie w locie. Po przeprowadzeniu symulacji obciążeń, znaleziono punkt w którym pękał zmęczeniowo. Inicjując dalszy rozpad i śmierć ludzi na pokładzie. Poprawiono to rozwiązanie i nowa konstrukcja już latała "poprawnie".
Wracając jeszcze do wątku o Smoleńsku.
Mój przykład był z lat 50. Teraz mamy wiele więcej możliwości i wiedzy na temat samolotów. Ludzie którzy się zajmowali badaniem Smoleńska też znali się na swoim fachu. Szczęśliwie w zasadzie to była elita tego typu zagadnień. Wiadomo, że wykonano niesamowitą pracę aby temat zbadać. Skoro tak mówią to tak jest.
Czym chciałem zakomunikować, że mimo, że nie zgadzam się, że można okreslić jak każdy obiekt co do sekundy coś dokładnie zachowa. To można z całą pewnością określić jak mniej więcej powinno się zachowywać oraz gdzie i w jaki sposób może ulec zniszczeniu, jak zachowywać się nie może etc.
Dalej jeszcze jest doświadczenie. Np. wiadomo jak coś się niszczy. Przełom zmęczeniowy, a przełom przez przekroczenie granicy na zerwanie, nazwijmy statyczny. Będą się różnić. Ktoś doświadczony oceni po przełomie zmęczeniowym typ obciążenia (skręcanie, zginanie etc, ). I jego stosunek do granicy plastyczności.
Stąd też (edit - analogicznie ) w zasadzie pewnikiem było już jak Bineda powiedział, że to nie wygląda jak wypadek. Co stwierdził po makroskopwej ocenie szczątków. Gdzieś na samym początku.
Przykładowo w USA w latach 50 wprowadzili samolot Comet. Po jakimś czasie zaczęły one spadać. No troche ludzi zginęło. Zbudowano w zasadzie stanowisko odwzorowujące cały samolot i jego zachowanie w locie. Po przeprowadzeniu symulacji obciążeń, znaleziono punkt w którym pękał zmęczeniowo. Inicjując dalszy rozpad i śmierć ludzi na pokładzie. Poprawiono to rozwiązanie i nowa konstrukcja już latała "poprawnie".
O, to ja słyszałem o tej historii. To polski emigrant pomógł naprawić. Kazał podziurkować linię, wzdłuż której metal się urywał. Pomysł wydawał się kuriozalny, ale gdy już wszystkie inne zawiodły, spróbowano i okazało się, że jest skuteczny. Spytany o inspirację do tego epokowego odkrycia, powiedział: - My w Polsce mamy taki dziurkowany papier toaletowy. I on nigdy nie urywa się w miejscu tych dziurek.
Dwaj Serbowie i Węgierka (nie pytajcie mnie dlaczego taki skład narodowy) ukryli mały laserek w telefonie komórkowym i podłączyli do komputera. Owo zmyślne urządzenie było w stanie zlokalizować położenie i prędkość zarówno kulki ruletki jak i jego koła i na tej podstawie wyliczyć miejsce, gdzie kulka się zatrzyma - i to zanim zakłady zostaną zamknięte. Dzięki temu udało im się wygrać ponad milion funtów w kasynie Ritza. Ochrona zauważyła światełko lasera i wszyscy zostali zatrzymani ale wkrótce zwolnieni bez postawienia zarzutów, wygraną też zachowali.
Mechanika klasyczna jest doskonale deterministyczna a komputer jest w stanie wszystko rozrachować. Tak, wy humaniści powinniście nas inżynierów traktować jako magów i oddawać nam należny hołd. Mądrzy starożytni Egipcjanie tak zresztą robili ale od tego czasu świat spsiał.
los napisal(a): Mechanika klasyczna jest doskonale deterministyczna a komputer jest w stanie rozrachować wszystko.
Tako je tejoria. Nualesz wew praktykie jusz troszku inaczy i pszesadzata zes to percyzjo, świemtobliwy Starcze.
Jeślisz sie rozchadza o te rulete to pszeca une potrafieły nie końkretny numerans pszewidzieć ino reją rulety. Owszę, dziękisz temusz zaposiadywali hędykap. Ino - i tukej zezwracam uwagie!!! - musieli naj sam pszud rozpracoweć te konkretne ruletkie i kulkie. Pomierzeć rzeczywistoś!
These equations comprise only a handful of parameters, including the mass and size of the ball, the shape and roughness of the track, and the tilt of the wheel.
A scouting mission to the casino could give these values for a particular wheel and ball in advance, meaning the equations can be partially solved before attempting betting.
Nie znam się na fizyce, więc opieram się na opowieściach innych. Zadzwoniłem do brata i się okazało, że nieźle mi się to w pamięci pokręciło, w zasadzie to 3 rzeczy w jedno zmerdżowalem. MES - jak najbardziej różne cuda się tym robi, ale akurat ten „mostek” to wyliczyli czymś, co nazwał modułem Younga a był ten mostek z jakichś polimerów (i była to kwestia dni a nie tygodni). A oszukańcze AGD to po prostu odpowiednimi kondensatorkami się robi. PRZEPRASZAM!
Z innej beczki. Na studiach (informatyka) ludzie od numerycznego rozwiązywania równań różniczkowych opowiadali nam, ze chociaż równania, które opisują różne rzeczy w fizyce są znane od dawna, to problem jest ze stabilnością numeryczną. Komputer musi każdą wartość skwantyzować, co wprowadza pewne małe przekłamania, które mają tendencję do nawarstwienia się. Im dłużej trwa symulacja, tym większy rozjazd. No, ale jest też cała gigantyczna dziedzina która się zwie metody numeryczne, zajmująca się radzeniem sobie z tymi przekłamaniami (różne algorytmy liczenia tego samego mogą dawać różne zakresy błędu, no i można tez właśnie dokładnie wyliczyć zakres błędu). Tak czy siak, dlatego np. prognoza pogody z każdym kolejnym dniem jest coraz mniej precyzyjna. Wszystko to świadczy raczej przeciwko temu co napisałem o „mostku”, więc powinienem był się zastanowić przed wysłaniem Ale - katastrofa w Smoleńsku to sekundy a nie tygodnie, a przede wszystkim, jak się wsłuchacie uważnie, to nikt nie mówi, że Binienda wyliczył dokładnie, jak było, i że było inaczej niż u Anodiny. Raczej chodzi o zakres możliwych rozwiązań - i tu mój uproszczony a skromny model tego, co uczyniono: nie bierzemy jednego konkretnego stanu na wejściu a zakres, wyliczamy tez zakres błędu obliczeń, i mamy na wyjściu tez zakres rozwiązań. I się okazuje, ze nie ma w nim pancernej brzozy, a są jedynie 2 wybuchy.
To jest Miśku dość powszechna zabawa na porządnych politechnikach czyli z tamtej strony sadzawki: studenty budują jakąś wymyślną konstrukcję z klocków, budowla jest skanowana, w komputrze jest już zakodowana dynamika takich konstrukcji, puszcza się program, który przewiduje, kiedy budowla się rypnie. No i rypie się dokładnie w tej sekundzie, którą maszyna wyświetliła, bo inaczej by nie było zabawy, jak poszukam, to znajdę filmik na tubce.
Przez te dwa tysiące lat z okładem nauki europejskiej naprawdę wiele osiągnięto. Stoimy na ramionach gigantów a oni też stoją na ramionach większych od siebie.
Komentarz
Sam zresztą prawniku też uznajesz władzę fizyki nad sobą, prawda? Czy jednak próbujesz grubymi kodeksami przekonać urządzenia klimatyzacyjne, by działały w sposób bardziej przyjazny?
Ale tu nie o prawdę chodzi, a o ukaranie winnych. Cały czas zbaczamy na pomijalne sprawy.
To jest sprawa hierarchii, wiedziałeś to pisząc o parkingu, a jeśli tutaj nie wiesz, to tylko dlatego, że bardzo nie chcesz. Jeśli polski naród swe istnienie uzależni od decyzji sądu, to uzna, że sądy są wyżej od niego.
Trzeba tylko rozważyć, która możliwość jest bardziej realna ? Żadna. Nie będzie wieszania, procesu, nie będzie niczego radykalnego w tej sprawie w najbliższej przyszłości. I też to rozumiem.
Jeżeli nadarzy się dobra sytuacja geopolityczna trzeba sprawę pociągnąć, ale nie sądzę, że to najbliższa przyszłość (patrz podwątek o hegemonie i geopolityce). Właściwie mało zależy od nas.
A jak ja bym chciał ? Żebyśmy w 2010 roku na ulicę wyszli i ich powywieszali, za samo podejście do ofiar, wyjaśniania i że są gównem.
Jeżeli są sprzeczności to między tym co się da, a co ja bym chciał. Ale ja pogodziłem się z konstrukcją tego świata. I to tyle. Zakończmy już.
To było pierwsze osiągnięcie Hilberta, była w Getyndze szkoła badająca niezmienniki algebraiczne. Przyszedł Hilbert, udowodnił rzeczone twierdzenie i sprawił, że jakiekolwiek badania w temacie straciły sens.
OJ Simpson został uniewinniony, choć był winny i został skazany (pytaj Rozuma, prawnik to wytłumaczy). Komisja nie pracowała nad aktem oskarżenia, a nad wyjaśnieniem fizyki, i to jej się udało.
Czy fizyka wskazuje na sprawcę? Czasem tak, czasem nie, ale dla fizyki to nie ma znaczenia.
Dam przykład: loki wybuchowe ze skrzydła TU-154 wskazują na wybuch materiału wybuchowego, bo nic innego tego tego nie powoduje. Czy to wskazuje na czas podłożenia ładunku i osobę, która tego dokonała? Nie.
RAZ też na raport narzeka, że jakieś tam pierdoły policzyli a jemu się wydaje inaczej. A tymczasem symulacja Biniendy to jest najlepszy dowód jaki może być. Nie ma co go rozcieńczać mieszając z jakimiś sensacyjnymi poszlakami.
Taką mam historyjkę dla pobudzenia wyobraźni: Mój brat studiował budowę maszyn. Z kolegami na zajęciach z metody elementu skończonego (czyli tego, czego użył Binienda) zasymulowali sobie, że jakiś tam miniaturowy mostek jak skleją i postawią na nim jakiś tam ciężarek, to dokładnie za X tygodni mostek się złamie. Mostek i ciężarek potem zbudowali w rzeczywistości, zostawili w pracowni i w komórkach dodali przypomnienie na za X tygodni. Po X tygodniach spotkali się w pracowni, i mostek złamał się na ich oczach z dokładnością do minut. Opowiadał mi to w kontekście produkcji sprzętu AGD, żeby się psuł tuż po gwarancji.
Ta historia z mostkiem nie ma sensu. Najmniejszego. Na dodatek wprowadza w błąd osoby które mniej się znają na projektowaniu konstrukcji. Albo nie znają się wcale.
Nie piszę tego po złości. po prostu uważam, że pominął Kolega kilka istotnych rzeczy w tej historyjce.
Nie piszę tego po złości. po prostu uważam, że pominął Kolega kilka istotnych rzeczy w tej historyjce.
Właśnie, zapytałem kolegów inżynierów i powiedzieli że to zbieg okoliczności albo ściema.
Owszę, projektywajo zes słabemy punktamy, to je recht, nualesz nie asz takosz! Takiemysz bogamy jenżeniery nie so!
Z tej okazji mówi się o sztuce.
Podawana w katalogach oznacza ile wytrzyma 90% łóżysk obciążenia dla 1 miliona obrotów.
Więc nie ma w zasadzie mowy o gwarancji 100%.
Dalej wchodzą w gre tolerancje - jeden detal wyjdzie kapke mniejszy inny kapke większy. Temperatura pracy też ma znaczenie. Gówniana, ekhem podstawowa stal konstrukcyjna którą kupimy w sklepie jakiegoś metalowca będzie miała słabą udarność w temperaturze zera stopni. Co może być troszkę zaskakujące. Znaczy tyle, że w zerze już nawet cieńsza blacha (udarność podaje się dla blach grubych ) z takiej stali może przejść w stan kruchy. Gorsza wytrzymałość i utrata plastyczności.
Także jest bardzo dużo czynników. No naprawdę mógłbym tu sypać jeden za drugim. Obróbka cieplna, błędy materiałowe, błędy wykonana, warunki korozyjne. I po prostu takie dokładne przewidzenie momentu zniszczenia może być trudne. Czasami wręcz niemożliwe. Wymagające bardzo ścisłego dopasowania modelu do rzeczywistego obiektu.
Natomiast określenie newralgicznych punktów jest możliwe nawet przy bardzo skomplikowanych maszynach. Przez obliczenia lub eksperyment.
Przykładowo w USA (edit2 to było w Wielkiej Brytanii nie USA, źle pamiętałem ) w latach 50 wprowadzili samolot Comet. Po jakimś czasie zaczęły one spadać.
No troche ludzi zginęło. Zbudowano w zasadzie stanowisko odwzorowujące cały samolot i jego zachowanie w locie. Po przeprowadzeniu symulacji obciążeń, znaleziono punkt w którym pękał zmęczeniowo. Inicjując dalszy rozpad i śmierć ludzi na pokładzie. Poprawiono to rozwiązanie i nowa konstrukcja już latała "poprawnie".
Wracając jeszcze do wątku o Smoleńsku.
Mój przykład był z lat 50. Teraz mamy wiele więcej możliwości i wiedzy na temat samolotów. Ludzie którzy się zajmowali badaniem Smoleńska też znali się na swoim fachu. Szczęśliwie w zasadzie to była elita tego typu zagadnień. Wiadomo, że wykonano niesamowitą pracę aby temat zbadać. Skoro tak mówią to tak jest.
Czym chciałem zakomunikować, że mimo, że nie zgadzam się, że można okreslić jak każdy obiekt co do sekundy coś dokładnie zachowa. To można z całą pewnością określić jak mniej więcej powinno się zachowywać oraz gdzie i w jaki sposób może ulec zniszczeniu, jak zachowywać się nie może etc.
Dalej jeszcze jest doświadczenie. Np. wiadomo jak coś się niszczy. Przełom zmęczeniowy, a przełom przez przekroczenie granicy na zerwanie, nazwijmy statyczny. Będą się różnić.
Ktoś doświadczony oceni po przełomie zmęczeniowym typ obciążenia (skręcanie, zginanie etc, ). I jego stosunek do granicy plastyczności.
Stąd też (edit - analogicznie ) w zasadzie pewnikiem było już jak Bineda powiedział, że to nie wygląda jak wypadek. Co stwierdził po makroskopwej ocenie szczątków. Gdzieś na samym początku.
To takie 3 grosze odemnie.
Dziękuję za uwagę.
Spytany o inspirację do tego epokowego odkrycia, powiedział:
- My w Polsce mamy taki dziurkowany papier toaletowy. I on nigdy nie urywa się w miejscu tych dziurek.
Dwaj Serbowie i Węgierka (nie pytajcie mnie dlaczego taki skład narodowy) ukryli mały laserek w telefonie komórkowym i podłączyli do komputera. Owo zmyślne urządzenie było w stanie zlokalizować położenie i prędkość zarówno kulki ruletki jak i jego koła i na tej podstawie wyliczyć miejsce, gdzie kulka się zatrzyma - i to zanim zakłady zostaną zamknięte. Dzięki temu udało im się wygrać ponad milion funtów w kasynie Ritza. Ochrona zauważyła światełko lasera i wszyscy zostali zatrzymani ale wkrótce zwolnieni bez postawienia zarzutów, wygraną też zachowali.
Mechanika klasyczna jest doskonale deterministyczna a komputer jest w stanie wszystko rozrachować. Tak, wy humaniści powinniście nas inżynierów traktować jako magów i oddawać nam należny hołd. Mądrzy starożytni Egipcjanie tak zresztą robili ale od tego czasu świat spsiał.
Jeślisz sie rozchadza o te rulete to pszeca une potrafieły nie końkretny numerans pszewidzieć ino reją rulety. Owszę, dziękisz temusz zaposiadywali hędykap. Ino - i tukej zezwracam uwagie!!! - musieli naj sam pszud rozpracoweć te konkretne ruletkie i kulkie. Pomierzeć rzeczywistoś! Read more: https://www.newscientist.com/article/dn4815-alleged-high-tech-roulette-scam-easy-to-set-up/
Z innej beczki. Na studiach (informatyka) ludzie od numerycznego rozwiązywania równań różniczkowych opowiadali nam, ze chociaż równania, które opisują różne rzeczy w fizyce są znane od dawna, to problem jest ze stabilnością numeryczną. Komputer musi każdą wartość skwantyzować, co wprowadza pewne małe przekłamania, które mają tendencję do nawarstwienia się. Im dłużej trwa symulacja, tym większy rozjazd. No, ale jest też cała gigantyczna dziedzina która się zwie metody numeryczne, zajmująca się radzeniem sobie z tymi przekłamaniami (różne algorytmy liczenia tego samego mogą dawać różne zakresy błędu, no i można tez właśnie dokładnie wyliczyć zakres błędu).
Tak czy siak, dlatego np. prognoza pogody z każdym kolejnym dniem jest coraz mniej precyzyjna.
Wszystko to świadczy raczej przeciwko temu co napisałem o „mostku”, więc powinienem był się zastanowić przed wysłaniem
Ale - katastrofa w Smoleńsku to sekundy a nie tygodnie, a przede wszystkim, jak się wsłuchacie uważnie, to nikt nie mówi, że Binienda wyliczył dokładnie, jak było, i że było inaczej niż u Anodiny. Raczej chodzi o zakres możliwych rozwiązań - i tu mój uproszczony a skromny model tego, co uczyniono: nie bierzemy jednego konkretnego stanu na wejściu a zakres, wyliczamy tez zakres błędu obliczeń, i mamy na wyjściu tez zakres rozwiązań. I się okazuje, ze nie ma w nim pancernej brzozy, a są jedynie 2 wybuchy.
Przez te dwa tysiące lat z okładem nauki europejskiej naprawdę wiele osiągnięto. Stoimy na ramionach gigantów a oni też stoją na ramionach większych od siebie.