Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): nie masz lepszego człowieka niż spolonizowany Niemiec i gorszej kanalii niż zgermanizowany Polak.
Rafał
Efektowne, acz obecnie znakomitą robotę robi Patrick Ney - spolonizowany brytol. Są spolonizowani Amerykanie (miss Nowego Jorku mieszkająca pod Wałbrzychem - https://therapeuticmama.com/o-mnie/), nie wspomnę o Ukraińcach (Paszyńska i wielu innych), Białorusinach (Белорусские Экспаты в Польше), itp. Mowa o tych co tu mieszkają i deklarują że nie wrócą do siebie, a Polskę uważają za swój dom - nie mam wymagań typu "już się nie uważam za niemca, brytola, hamerykańca, itp".
Jakoś nie widzę w tym gronie ani jednego Niemca, a mąż koleżanki mojej siostry, owszem spolonizowany, a nawet zchrystnianizowany Niemiec (mówi po polsku, przyjął chrzest, mieszka tu od lat, dzieci do polskiej szkoły itp) - no, wyłazi z niego niemieckość ("super że kolejki w lidlach", "holendrzy to tacy niemieccy chłopi którzy się wyemancypowali", kilka trudno opisywalnych a łatwo zauważalnych zachowań, mowa ciała itp.)
Za brytolami en masse - nie przepadam (delikatnie mówiąc). Amerykanie są bardzo różni - nie moja bajka generalnie. Niemców - powtórzę za Maleńczukiem: "nie dla mnie przyjaźń polsko niemiecka, niemców nienawidzę od dziecka" - ale znam kilku, którzy przypominają ludzi. Tym niemniej - lepsi są spolonizowani Brytole, Hamerykańce, Ukraińcy, Białorusini - od niemców. Zdanie możliwe że prawdziwe kilkadziesiąt lat temu, ale nie teraz.
(tak wiem - wątas nie o tym, ale nie wiem gdzie to dać? może @romeck pomoże?)
Przepraszam, pozwolę sobie na osobisty wtręt, gdyż... ze spolonizowanych Niemców, choć wcześniej ponoć byli Francuzami-hugenotami, pochodzą przodkowie mojej Żony. Wśród członków tej rodziny taki twardziel był: https://wpolityce.pl/polityka/140302-stanislaw-leon-jeute-szef-wywiadu-zachodniego-zwiazku-jaszczurczego Prawda, że robi wrażenie? Dopowiem, że rodzony brat Stanisława, Stefan, żeniąc się, konwertował, dając początek świeżej, katolickiej gałęzi rodziny. Gałąź ta, notabene, zawisła na włosku, gdyż on sam (lekarz w służbie AK) zmarł w wyniku ran odniesionych w Powstaniu Warszawskim, a jego żona i córeczka zginęły w zbombardowanej piwnicy, w której cudem ocalał jego wówczas niespełna 2-letni syn Wojciech. Też jest twardzielem, bo wylizał się z tego, mimo rozlicznych schorzeń skończył szkoły, studia i wiele w życiu osiągnął. https://gazetapowiatowa.pl/wiadomosci/legionowo/legionowo-wojciech-jeute-zasluzony-dla-miasta-legionowo/ Dziś, dobiegając 80-tki, jest najlepszym Teściem na świecie, ojcem 3 dzieci, dziadkiem 7 wnucząt i pradziadkiem 12 prawnucząt.
Dopowiadając (bo coś mi nie działa edycja postu), w tym co pisze Wpolityce, są pewne braki. To prawda, że na Cmentarzu Ewangelicko-Augsburskim znajduje się symboliczny grób obu braci. Natomiast prawdziwy grób młodszego Stefana, czyli dziadka mojej Żony, znajduje się na Cmentarzu Powązkowskim, gdzie spoczywa wraz z żoną, córeczką i teściami. A co do Stanisława, w ostatnich latach Teść i jego kuzyn Marek uzyskali jakieś dokumenty z których wynika, że nie został on zgilotynowany jak wcześniej uważano, tylko rozstrzelany. W drodze wyjątku, gdyż Niemcy oddali Mu w ten specyficzny sposób szacunek za jego bohaterską postawę, pozwalając zginąć śmiercią żołnierską.
@Brzost - czyli Kolega w zasadzie potwierdza co napisałem, ale powinienem doprecyzować:
TecumSeh napisal(a): Zdanie możliwe że prawdziwe kilkadziesiąt lat temu albo wśród ludzi urodzonych najdalej niedługo po wojnie, ale nie teraz.
Bo wśród ludzi powiedzmy około pięćdziesiątki a nawet sześćdziestiątki i mniej - takich ludzi brak. A w innych nacjach - nie. A, jeszcze Holender - niejaki Redbad Klynstra. Może chociaż jeden niemiec? To odszczekam.
Ja gotuję ledwie od paru lat, ale już zdążyłem dojś do wniosku, że wszystkie te przepisy można dowolnie zmieniać. No, może z wyjątkiem przepisu na pasztet sztrasburski. trep
Jak ja nienawidzę imperialistów, co wszędzie widzą tylko imperia i ich strefy wpływów, a jakieś tam narodki to mają sami wiecie gdzie. Szturmowiec Rzplitej
Brzost napisal(a): Jak ja nienawidzę imperialistów, co wszędzie widzą tylko imperia i ich strefy wpływów, a jakieś tam narodki to mają sami wiecie gdzie. Szturmowiec Rzplitej
Dokładnie to samo w tym samym czasie napisał prof. Nowak: To właśnie myślenie kategoriami starych europejskich imperiów, nowa Tylża albo nowa Jałta (bez Amerykanów oczywiście, ale za to z Francją), wytycza wciąż model rozumowania następcy Petaina i de Gaulle’a (pamiętajmy: de Gaulle pospieszył lizać stopy Stalina już w 1944 roku i jako pierwszy uznał „legalność” sowietyzacji Polski). Te właśnie kategorie stanowią znakomite narzędzie wzajemnego zrozumienia elit politycznych dwóch ostatnich na kontynencie europejskim imperiów kolonialnych. Imperatorzy powinni się porozumieć, a „małe narodki”, jakieś „dzikusy” z Ukrainy, Polski czy Estonii nie powinny im przeszkadzać, bo tylko zakłócają interesy i piękną wizję pokoju między naturalnymi panami tego świata. https://www.gosc.pl/doc/7592153.Najlepszy-sojusznik-Putina
Ale odkrycie. Wystarczy znać prawo losa nr nie pamiętam który: ludzie postrzegają rzeczywistość z kilkusetletnim opóźnieniem. A sto pięćdziesiąt/dwieście lat temu wiadomo co było: Święte Przymierze. Austria, Prusy, Rosja, Anglia, potem dołączyły nawrócona Francja i upasiona podbojami Sabaudia występująca pod kryptonimem Włochy. Polski nie było, Hiszpania i Szwecja się nie liczyły. I chcą tak nadal. Chyba należy ich przekonać o istnieniu czasu.
Ech, ten bal na Titanicu... Ponoć Wenecja i Warszawa tuż przed upadkiem były bardzo wesołymi miastami, wenecki karnawał w XVIII wieku do dziś ma sławę nieskrępowanej zabawy. Podejrzewam, że w Rzymie tuż przed wizytą bersalierów (przez mur, bo trafili na zamkniętą bramę) mogło być podobnie.
los napisal(a): Ech, ten bal na Titanicu... Ponoć Wenecja i Warszawa tuż przed upadkiem były bardzo wesołymi miastami, wenecki karnawał w XVIII wieku do dziś ma sławę nieskrępowanej zabawy. Podejrzewam, że w Rzymie tuż przed wizytą bersalierów (przez mur, bo trafili na zamkniętą bramę) mogło być podobnie.
Komentarz
Rafał
Mowa o tych co tu mieszkają i deklarują że nie wrócą do siebie, a Polskę uważają za swój dom - nie mam wymagań typu "już się nie uważam za niemca, brytola, hamerykańca, itp".
Jakoś nie widzę w tym gronie ani jednego Niemca, a mąż koleżanki mojej siostry, owszem spolonizowany, a nawet zchrystnianizowany Niemiec (mówi po polsku, przyjął chrzest, mieszka tu od lat, dzieci do polskiej szkoły itp) - no, wyłazi z niego niemieckość ("super że kolejki w lidlach", "holendrzy to tacy niemieccy chłopi którzy się wyemancypowali", kilka trudno opisywalnych a łatwo zauważalnych zachowań, mowa ciała itp.)
Za brytolami en masse - nie przepadam (delikatnie mówiąc). Amerykanie są bardzo różni - nie moja bajka generalnie. Niemców - powtórzę za Maleńczukiem: "nie dla mnie przyjaźń polsko niemiecka, niemców nienawidzę od dziecka" - ale znam kilku, którzy przypominają ludzi.
Tym niemniej - lepsi są spolonizowani Brytole, Hamerykańce, Ukraińcy, Białorusini - od niemców.
Zdanie możliwe że prawdziwe kilkadziesiąt lat temu, ale nie teraz.
(tak wiem - wątas nie o tym, ale nie wiem gdzie to dać? może @romeck pomoże?)
ze spolonizowanych Niemców, choć wcześniej ponoć byli Francuzami-hugenotami, pochodzą przodkowie mojej Żony. Wśród członków tej rodziny taki twardziel był:
https://wpolityce.pl/polityka/140302-stanislaw-leon-jeute-szef-wywiadu-zachodniego-zwiazku-jaszczurczego
Prawda, że robi wrażenie?
Dopowiem, że rodzony brat Stanisława, Stefan, żeniąc się, konwertował, dając początek świeżej, katolickiej gałęzi rodziny. Gałąź ta, notabene, zawisła na włosku, gdyż on sam (lekarz w służbie AK) zmarł w wyniku ran odniesionych w Powstaniu Warszawskim, a jego żona i córeczka zginęły w zbombardowanej piwnicy, w której cudem ocalał jego wówczas niespełna 2-letni syn Wojciech. Też jest twardzielem, bo wylizał się z tego, mimo rozlicznych schorzeń skończył szkoły, studia i wiele w życiu osiągnął.
https://gazetapowiatowa.pl/wiadomosci/legionowo/legionowo-wojciech-jeute-zasluzony-dla-miasta-legionowo/
Dziś, dobiegając 80-tki, jest najlepszym Teściem na świecie, ojcem 3 dzieci, dziadkiem 7 wnucząt i pradziadkiem 12 prawnucząt.
A co do Stanisława, w ostatnich latach Teść i jego kuzyn Marek uzyskali jakieś dokumenty z których wynika, że nie został on zgilotynowany jak wcześniej uważano, tylko rozstrzelany. W drodze wyjątku, gdyż Niemcy oddali Mu w ten specyficzny sposób szacunek za jego bohaterską postawę, pozwalając zginąć śmiercią żołnierską.
A, jeszcze Holender - niejaki Redbad Klynstra. Może chociaż jeden niemiec? To odszczekam.
Stanisław Ludwik Jeute lat. 32
Takie nazwisko figuruje na tablicy upamiętniającej zamordowanych członków Związeku Jaszczurczego
Los.
MarianoX
Węgrzy mają czuja i zawsze wybierają przegraną stronę w wojnie.
Szczęśliwi ci, co badają kosmos, który na ziemi mało kogo obchodzi więc nikt im się w wyniki nie wp***dala.
nie mylić z Cosmosem v. Humboldta
Pamiętaj, że typowy przestępca to nie kolejne wcielenie Moriarty'ego, a zwykły debil.
Exspectans
trep
Szturmowiec Rzplitej
Szturmowiec.Rzplitej
MarianoX
natenczas
MarianoX
To właśnie myślenie kategoriami starych europejskich imperiów, nowa Tylża albo nowa Jałta (bez Amerykanów oczywiście, ale za to z Francją), wytycza wciąż model rozumowania następcy Petaina i de Gaulle’a (pamiętajmy: de Gaulle pospieszył lizać stopy Stalina już w 1944 roku i jako pierwszy uznał „legalność” sowietyzacji Polski). Te właśnie kategorie stanowią znakomite narzędzie wzajemnego zrozumienia elit politycznych dwóch ostatnich na kontynencie europejskim imperiów kolonialnych. Imperatorzy powinni się porozumieć, a „małe narodki”, jakieś „dzikusy” z Ukrainy, Polski czy Estonii nie powinny im przeszkadzać, bo tylko zakłócają interesy i piękną wizję pokoju między naturalnymi panami tego świata.
https://www.gosc.pl/doc/7592153.Najlepszy-sojusznik-Putina
Dziewiętnastego wieku...
Jorge
/