No, na Rumuna. Stajesz skruszony, międlisz czapkę w rękach, głowa spuszczona, głoś łamiący się. Jeśli wiesz, że druga strona ma jakąś władzę nad tobą, jakieś atuty, a jednocześnie grzeszy nadmierną miłością własną, to bywa to skuteczna metoda. Dla niego wygraną jest wyższa pozycja i wspaniałomyślnoś, dla ciebie osiągnięcie celu.
-- Szef mnie zabije.
-- Zwolnią mnie a dzieci chore.
itd.
Jeśli potraktujemy to jako sport i odpowiedni dobór zagrania to nie mamy do siebie żalu, że daliśmy się poniżyć. Przeciwnie, cieszymy się, że wyrolowaliśmy gościa.
Środki dobiera się do sytuacji i do charakterystyki drugiej strony.
Przy czym nie piszę tego wszystkiego, podkreślam, jako zachęty, do tego rodzaju działań. Opisuję tylko jak to działa, jeśli się wejdzie w grę na całego.
A co do Żełeńskiego - żona opisywała mi takie zdarzenie, którego była naocznym świadkiem. Na naszej działce kot gonił mysz. Ona już nie miała gdzie uciec. Dobiegła do drzewa i w desperacji obróciła się twarzą do kota, stanęła na dwóch dolnych łapkach a przednie rozłożyła szeroko. Czy to mogła być skuteczna metoda negocjacji? Nie postawiłbym na to, ale chyba była jedyną możliwą.
@Przemko powiedział(a):
"Dla naszych potomnych będzie rzeczą zdumiewającą, jak pchana tępą propagandą Europa pozwoliła się wciągnąć Amerykanom w ich wojenkę z Rosją. A teraz, gdy nastąpiła zmiana warty w USA, żałośnie skomli o miejsce przy stole negocjacyjnym. "
Komentarz
No, na Rumuna. Stajesz skruszony, międlisz czapkę w rękach, głowa spuszczona, głoś łamiący się. Jeśli wiesz, że druga strona ma jakąś władzę nad tobą, jakieś atuty, a jednocześnie grzeszy nadmierną miłością własną, to bywa to skuteczna metoda. Dla niego wygraną jest wyższa pozycja i wspaniałomyślnoś, dla ciebie osiągnięcie celu.
-- Szef mnie zabije.
-- Zwolnią mnie a dzieci chore.
itd.
Jeśli potraktujemy to jako sport i odpowiedni dobór zagrania to nie mamy do siebie żalu, że daliśmy się poniżyć. Przeciwnie, cieszymy się, że wyrolowaliśmy gościa.
Środki dobiera się do sytuacji i do charakterystyki drugiej strony.
Przy czym nie piszę tego wszystkiego, podkreślam, jako zachęty, do tego rodzaju działań. Opisuję tylko jak to działa, jeśli się wejdzie w grę na całego.
A co do Żełeńskiego - żona opisywała mi takie zdarzenie, którego była naocznym świadkiem. Na naszej działce kot gonił mysz. Ona już nie miała gdzie uciec. Dobiegła do drzewa i w desperacji obróciła się twarzą do kota, stanęła na dwóch dolnych łapkach a przednie rozłożyła szeroko. Czy to mogła być skuteczna metoda negocjacji? Nie postawiłbym na to, ale chyba była jedyną możliwą.
Aaa, a Wołoszyna! To gadaj od razu.
Dorzecze już zupełnie odleciało.
Trump obiecał swojej bazie:
Ja bym nie spał po nocach.
Punkt trzeci zrealizowany, póki co.
Słuchałem w drodze Radia Wnet i relacjonowali że Macron tryskał optymizmem po spotkaniu z Trumpem.
Nie mylmy szumu z sygnałem.
Dla Przemka sprawa jest prosta. Jak Trump=Putin to sygnał a jak Trump=/=Putin to szum.
Trump jest bezwzględnie zły pod każdą postacią jak alkohol.
U Trumpa to wyjątkowo trudne.
Tzw. laga na chaos to ulubiona zagrywka Orange Mana.
No nie, Putas musi być zadowolony na koniec.
Ja miałbym się porywać na rzeczy łatwe?
Dziękuję