Wataha napisal(a): Co dała nam wypowiedź Skrzypczaka?
Niepewność operacyjną, która będzie skutkowała mniejszą liczbą ruskiego wojska rzuconego stamtąd na Ukrainę.
O to jest dobry argument! I chyba zrozumiały przez kacapa. Jest teraz dobry moment żeby po wojnie poruszyć międzynarodow temat Królewca, najbardziej zmilitaryzowany kawałek świata - demilitaryzacja!
Sic Rhodus, hic salta. Ukraińcy werbują do cudzoziemskizch legionów - znam osobiście dwie osoby, które się zgłosiły. Sorry, ale alergicznie reaguję na połajanki w stylu "Sprężyny się i zróbcie coś'
Obrazek został zmniejszony aby pasował do strony. Kliknij aby powiększyć.
Mój komentarz dotyczył zbędnej wypowiedzi Skrzypczaka, tak? Jeżeli propaganda rosyjska opiera się na kłamstwach to puszczanie takich wypowiedzi tylko ją wzmacnia
Prezydent USA ma nieco lepsze karty do dyspozycji niż emerytowany generał z parciem na szkło. I nie słyszałem, żeby USA rościły sobie pretensje do zajęcia rosyjskiego terytorium.
Ona nie potrzebuje żadnego wzmocnienia. Zejdź na ziemię. Nikt nie weryfikuje żadnej informacji po tamtej stronie. To tak jak Tusk mówiący, że on chciał armię powiększyć albo 500+ wprowadzić. On nie potrzebuje żadnego pretekstu.
Sugerowanie przez byłego wysokiego oficera państwa A roszczeń terytorialnych do terenu bezspornego państwa B prowadzącego akurat wojnę nie jest mądre. Tyle z moje strony
Wataha napisal(a): Sugerowanie przez byłego wysokiego oficera państwa A roszczeń terytorialnych do terenu bezspornego państwa B prowadzącego akurat wojnę nie jest mądre. Tyle z moje strony
Co spowodowało, że z pacyfisty przedzierżgnąłeś się w znawcę zasad dyplomacji wojennej?
Wataha napisal(a): Co dała nam wypowiedź Skrzypczaka? Zwiększył się zasięg rakiet? Przybyło ich? Nie, Moskwa ją zacytowała jako dowód imperialnych zapędów Warszawy. Po co dawać argumenty stronie przeciwnej?
los napisal(a): Mundrala. A miałem o nim dobre zdanie.
Za to z przykrością stwierdzam że Zychowicz dobry kanał na youtube robi (Historia realna), zaprasza ciekawych gości, zadaje im dobre pytania, nie przeszkadza, pozwala mówić. Strasznie frustrujące.
los napisal(a): Wyzwał mnie budując ten mur - jako rzekł wódz Hunów o chińskim cesarzu.
Fałszywe argumenty zawsze wesprą prawdziwą nienawiść.
Chiński mur jest w ogóle bardzo ciekawym zagadnieniem, nie powstał aby chronić od zewnątrz - miał utrudnić ucieczkę najeźdźcom - wiadomo było, którędy będą uciekać.
Sorry, ale jeśli ktoś w kontekście Polskiego Wojska i jego sprzętu mówi że "nic prawie nie mamy" dodatkowo opierając się na pogłoskach od oczywiście anonimowych insajderów oraz insynuacjach tych samych "ex-pierdów", którzy wieszczyli kapitulację Ukrainy po kilku dniach, to dziękuję - na razie postoję.
Moje wpisy w tym wątku dotyczą wyłącznie tego co mi się ostatnio w głowie rodzi. Ta cała wieloletnia rozkminka geopolityczna, której gdzieś byłem biernym (aczkolwiek uważnym i zaangażowanym) uczestnikiem, te analizy historii, co powinniśmy zrobić kiedyś, te przewidywania, po okresach różnych postaw i przekonań, doprowadziły mnie do jednego wniosku.
Należy reagować na podstawie tego kim jesteśmy. Zgodnie ze swoją naturą. To nie do nas apele o cyniczną grę. To nie do nas sugestie - idźmy z diabłem, byle przeżyć. To nie dla nas wielopiętrowe strategie i intrygi. Żadne obrotowe dobieranie sobie sojuszników. Deklarujemy, że będziemy wiernym sojusznikiem USA to tacy będziemy. Położymy łeb żeby komuś pomóc, bo do tego się zobowiązaliśmy to tak po prostu być musi. Kiedy widzimy zło, szczególnie blisko nas, szczególnie w naszych możliwościach walki z nim - nie rachujmy. Wstańmy i walczmy, pomagajmy, jak trzeba będzie to trudno - zgińmy.
Tacy byliśmy, jesteśmy i będziemy. Każda inna droga spowoduje, że stracimy szacunek do siebie, stracimy duszę i dopiero wtedy właśnie umrzemy. I spokojnie, jeżeli będziemy sobą jesteśmy nie do zajebania. Sól tej ziemi.
JORGE napisal(a): Reagować na podstawie tego kim jesteśmy. Zgodnie ze swoją naturą. To nie do nas apele o cyniczną grę. To nie do nas sugestie - idźmy z diabłem, byle przeżyć. To nie dla nas wielopiętrowe strategie i intrygi. Żadne obrotowe dobieranie sobie sojuszników.
Właśnie do nas, przynajmniej do większości z nas. Jesteśmy pańszczyźnianymi chłopami, właściwie to niewolnikami, i to takimi, których w ostatnich latach nieźle zmaltretowano, mamy prawo uznawać za niewyobrażany sukces sam fakt, że przeżyliśmy jeszcze jeden dzień.
Co nie wróży nam dobrze, bo tak jakoś jest, że niewolnicy nie odnoszą sukcesów, by wygrać potrzebna jest zuchwałość czyli coś, czego nam brakuje. Choć chyba z tej niewolniczości się powoli wygrzebujemy, ostrożnie, powoli i z wielkim strachem stawiamy kroki dalej i dalej, przerażeni i zachwyceni faktem, że kiedy postawimy stopę w nieznanym miejscu, to z topieli nie wyskakuje krokodyl, by nam ją odgryźć.
JORGE napisal(a): Reagować na podstawie tego kim jesteśmy. Zgodnie ze swoją naturą. To nie do nas apele o cyniczną grę. To nie do nas sugestie - idźmy z diabłem, byle przeżyć. To nie dla nas wielopiętrowe strategie i intrygi. Żadne obrotowe dobieranie sobie sojuszników.
Właśnie do nas, przynajmniej do większości z nas. Jesteśmy pańszczyźnianymi chłopami, właściwie to niewolnikami, i to takimi, których w ostatnich latach nieźle zmaltretowano, mamy prawo uznawać za niewyobrażany sukces sam fakt, że przeżyliśmy jeszcze jeden dzień.
Co nie wróży nam dobrze, bo tak jakoś jest, że niewolnicy nie odnoszą sukcesów, by wygrać potrzebna jest zuchwałość czyli coś, czego nam brakuje. Choć chyba z tej niewolniczości się powoli wygrzebujemy, ostrożnie, powoli i z wielkim strachem stawiamy kroki dalej i dalej, przerażeni i zachwyceni faktem, że kiedy postawimy stopę w nieznanym miejscu, to z topieli nie wyskakuje krokodyl, by nam ją odgryźć.
Jeszcze nie wiem czy mogę się zgodzić z tym co napisałeś (i co piszesz od dawna). Trochę tak, trochę nie. Bo np. paradoksalnie i wbrew temu co nam do głów nawsadzali, obecne państwo polskie nie realizuje niewolniczej polityki. Przynajmniej w niektórych aspektach.
To jest właśnie owo ostrożne stawianie kolejnych kroków. Ale na przedstawienie wyjaśnienia Katastrofy Smoleńskiej się ciągle nie zdecydowali. Właśnie dlatego, że znają polską niewolniczą niemożebnie zastrachaną duszę.
„Póki fantazja nie zginie, póty i Rzeczpospolita trwać będzie”, powiedział pan Zagłoba, postać może i trochę przejaskrawiona (a może tylko z naszej perspektywy), ale wyrażająca polskiego ducha, albo żeby użyć metafory skrojonej na nasze czasy: polski software, który dopiero później nadpisano innym oprogramowaniem i zawirusowano.
Czyli homo ludens i homo politicus w jednym.
Parę miesięcy temu w opracowaniu „Nadberezyńców” przeczytałem taką wypowiedź jednego z twórców (M.K. Pawlikowskiego) piszących o prozie Czarnyszewicza, chociaż w tym wypadku odnoszącej się do innego autora:
„Stawiano Sienkiewiczowi zarzuty, że jego Trylogia podjudzała i podjudza młodzież do szaleńczych i samobójczych zrywów w rodzaju powstania warszawskiego. Zarzut moim zdaniem niesłuszny. Duchem Trylogii nie jest namawianie do szaleństw. Jej duchem jest – przygoda. Odbrązawianie Sienkiewicza zaczęło się nie dlatego, że wybielił jakiegoś wodza polskiego i oczernił jakiegoś wodza kozackiego, lecz dlatego, że w psychice polskiej załamał się duch przygody. Wyprawa kijowska, która po dziś dzień irytuje pewnych naszych polityków, zdobycie Mińska, Borysowa i Bobrujska – to ostatnie podrygi ducha przygody. Od roku 1920 jesteśmy w defensywie”.
Napisałeś, Jorge, tutaj zbyt wiele postów, żeby ukryć, za czym w istocie tęsknisz, a jest to ten opisywany wyżej duch przygody, który istotnie w polskim narodzie skarlał, a nie duch chrześcijański – tym maskujesz tylko swoje prawdziwe pragnienie.
Ale nasza strona wystąpiła ze swoim dolus bonus (dobrym podstępem) w postaci natowskiej misji pokojowej. Stawiamy więc te drobne kroki, o których wspomina Los, a czy w czasach bomby atomowej, która wszystkich wprowadza we wstydliwe drżenie, można stawiać wielkie kroki? Czy sami Ukraińcy tego chcą, bo na propozycję misji pokojowej zareagowali umiarkowanym entuzjazmem?
Bombiczka A to źródło wstydu, jeśli nie jedyne, to w każdym razie ważne. Ruscy blefują i robią groźne miny (nawiasem mówiąc, pewnie połowa ich arsenału jądrowego w ogóle nie działa*), grają w cykora, ale to rządzący jednak muszą podjąć decyzję, od której może zależeć, czy w Mauripolu zginie kolejnych tysiąc osób, czy szansa na spuszczenie bomby atomowej wzrośnie z 0,1% do 0,2%, niekoniecznie zresztą na polskie miasto, może na ukraińskie.
* Jeśli korupcja trawi ruską armię, to można spodziewać się, że największy szwindel kręci się tam, gdzie wydatki nie mają swojej rzeczywistej weryfikacji (broń propagandowa).
Może i Motes masz rację, może i tak. Zarówno w kontekście o czym ja myślę a nie wiem jak nazwać (bo uwierz mi, świadomie nie maskuję), ale i jeżeli chodzi o brak reakcji świata na to co się na Ukrainie dzieje (dostatecznej reakcji, bo jednak jakaś jest). Dajemy się zastraszać, problem w tym, że nie mogę tego zmienić, więc frustracja rośnie ...
JORGE napisal(a): Może i Motes masz rację, może i tak. Zarówno w kontekście o czym ja myślę a nie wiem jak nazwać (bo uwierz mi, świadomie nie maskuję), ale i jeżeli chodzi o brak reakcji świata na to co się na Ukrainie dzieje (dostatecznej reakcji, bo jednak jakaś jest). Dajemy się zastraszać, problem w tym, że nie mogę tego zmienić, więc frustracja rośnie ...
Świat nie wie jak ma zareagować a trochę na pewno też wychodzi z założenia, że nie można za bardzo pognębić Rosji bo to zbyt mocno naruszy równowagę. Coś jak rozkmina dlaczego Jagiełło nie dobił Krzyżaków w 1410 - a dlaczego Litwin miałby likwidować największego wroga Polski? No niestety tak ludzka dusza rozumuje, nie rozumuje logicznie, a jeszcze zostaje kwestia oceny czym w ogóle Rosja jest - przecież są dwie skrajne kompletnie różne oceny.
MarianoX napisal(a): Sorry, ale jeśli ktoś w kontekście Polskiego Wojska i jego sprzętu mówi że "nic prawie nie mamy" dodatkowo opierając się na pogłoskach od oczywiście anonimowych insajderów oraz insynuacjach tych samych "ex-pierdów", którzy wieszczyli kapitulację Ukrainy po kilku dniach, to dziękuję - na razie postoję.
Na Wikipedii się opieram. Powszechnie dostępne dane.
Komentarz
Jest teraz dobry moment żeby po wojnie poruszyć międzynarodow temat Królewca, najbardziej zmilitaryzowany kawałek świata - demilitaryzacja!
Tak odnośnie zdolności operacyjnej sił w Kaliningradzie
Ukraińcy werbują do cudzoziemskizch legionów - znam osobiście dwie osoby, które się zgłosiły.
Sorry, ale alergicznie reaguję na połajanki w stylu "Sprężyny się i zróbcie coś'
Jeżeli propaganda rosyjska opiera się na kłamstwach to puszczanie takich wypowiedzi tylko ją wzmacnia
I nie słyszałem, żeby USA rościły sobie pretensje do zajęcia rosyjskiego terytorium.
Tyle z moje strony
A tu jakieś wnioski:
Fałszywe argumenty zawsze wesprą prawdziwą nienawiść.
https://www.salon24.pl/u/smocze-opary/1217445,wojska-ladowe
O tym co mamy. Nic prawie nie mamy. Natomiast musimy rozstrzygnąć czy Ukraina wykończy Rosję jak damy jej nasze T-72 i BWPy i Goździki. I MiGi bo one są skończone. Części do nich nie będzie.
Należy reagować na podstawie tego kim jesteśmy. Zgodnie ze swoją naturą. To nie do nas apele o cyniczną grę. To nie do nas sugestie - idźmy z diabłem, byle przeżyć. To nie dla nas wielopiętrowe strategie i intrygi. Żadne obrotowe dobieranie sobie sojuszników. Deklarujemy, że będziemy wiernym sojusznikiem USA to tacy będziemy. Położymy łeb żeby komuś pomóc, bo do tego się zobowiązaliśmy to tak po prostu być musi. Kiedy widzimy zło, szczególnie blisko nas, szczególnie w naszych możliwościach walki z nim - nie rachujmy. Wstańmy i walczmy, pomagajmy, jak trzeba będzie to trudno - zgińmy.
Tacy byliśmy, jesteśmy i będziemy. Każda inna droga spowoduje, że stracimy szacunek do siebie, stracimy duszę i dopiero wtedy właśnie umrzemy. I spokojnie, jeżeli będziemy sobą jesteśmy nie do zajebania. Sól tej ziemi.
Co nie wróży nam dobrze, bo tak jakoś jest, że niewolnicy nie odnoszą sukcesów, by wygrać potrzebna jest zuchwałość czyli coś, czego nam brakuje. Choć chyba z tej niewolniczości się powoli wygrzebujemy, ostrożnie, powoli i z wielkim strachem stawiamy kroki dalej i dalej, przerażeni i zachwyceni faktem, że kiedy postawimy stopę w nieznanym miejscu, to z topieli nie wyskakuje krokodyl, by nam ją odgryźć.
Czyli homo ludens i homo politicus w jednym.
Parę miesięcy temu w opracowaniu „Nadberezyńców” przeczytałem taką wypowiedź jednego z twórców (M.K. Pawlikowskiego) piszących o prozie Czarnyszewicza, chociaż w tym wypadku odnoszącej się do innego autora:
„Stawiano Sienkiewiczowi zarzuty, że jego Trylogia podjudzała i podjudza młodzież do szaleńczych i samobójczych zrywów w rodzaju powstania warszawskiego. Zarzut moim zdaniem niesłuszny. Duchem Trylogii nie jest namawianie do szaleństw. Jej duchem jest – przygoda. Odbrązawianie Sienkiewicza zaczęło się nie dlatego, że wybielił jakiegoś wodza polskiego i oczernił jakiegoś wodza kozackiego, lecz dlatego, że w psychice polskiej załamał się duch przygody. Wyprawa kijowska, która po dziś dzień irytuje pewnych naszych polityków, zdobycie Mińska, Borysowa i Bobrujska – to ostatnie podrygi ducha przygody. Od roku 1920 jesteśmy w defensywie”.
Napisałeś, Jorge, tutaj zbyt wiele postów, żeby ukryć, za czym w istocie tęsknisz, a jest to ten opisywany wyżej duch przygody, który istotnie w polskim narodzie skarlał, a nie duch chrześcijański – tym maskujesz tylko swoje prawdziwe pragnienie.
Ale nasza strona wystąpiła ze swoim dolus bonus (dobrym podstępem) w postaci natowskiej misji pokojowej. Stawiamy więc te drobne kroki, o których wspomina Los, a czy w czasach bomby atomowej, która wszystkich wprowadza we wstydliwe drżenie, można stawiać wielkie kroki? Czy sami Ukraińcy tego chcą, bo na propozycję misji pokojowej zareagowali umiarkowanym entuzjazmem?
Bombiczka A to źródło wstydu, jeśli nie jedyne, to w każdym razie ważne. Ruscy blefują i robią groźne miny (nawiasem mówiąc, pewnie połowa ich arsenału jądrowego w ogóle nie działa*), grają w cykora, ale to rządzący jednak muszą podjąć decyzję, od której może zależeć, czy w Mauripolu zginie kolejnych tysiąc osób, czy szansa na spuszczenie bomby atomowej wzrośnie z 0,1% do 0,2%, niekoniecznie zresztą na polskie miasto, może na ukraińskie.
* Jeśli korupcja trawi ruską armię, to można spodziewać się, że największy szwindel kręci się tam, gdzie wydatki nie mają swojej rzeczywistej weryfikacji (broń propagandowa).