Popełniasz błąd nazywając Tuskow Kaszubami. Kaszubi mieszkają po wsiach podobnie jak Mazurzy czy górale. Jeśli rodzina mieszka od pięciu pokoleń w Warszawie, to nie są to Mazurzy tylko Warszawiacy. Tuskowie tez nie byli Kaszubami tylko Danzigerami. Jedynym Polakiem w rodzinie Tuska był Franz Karl Dawidowski, aber Achtung - Polakiem niemieckojęzycznym, nie znał polskiego. Normalna sytuacja we freie Stadt Danzig. Robert de Niro to amerykański Włoch a włoskiego nie zna.
los napisal(a): Popełniasz błąd nazywając Tuskow Kaszubami. Kaszubi mieszkają po wsiach podobnie jak Mazurzy czy górale. Jeśli rodzina mieszka od pięciu pokoleń w Warszawie, to nie są to Mazurzy tylko Warszawiacy. Tuskowie tez nie byli Kaszubami tylko Danzigerami. Jedynym Polakiem w rodzinie Tuska był Franz Karl Dawidowski, aber Achtung - Polakiem niemieckojęzycznym, nie znał polskiego. Normalna sytuacja we freie Stadt Danzig. Robert de Niro to amerykański Włoch a włoskiego nie zna.
Możesz napisać, albo podać link do historii rodziny Tuska ? Ja się tego chcę nauczyć na pamięć. Z detalami, nazwiskami.
Trochę się tam dają podpuszczać - zastanawiają się na przykład, czy Joseph Tusk podpisał folksliste. Kruwa, folkslista była w Generalnym Gubernatorstwie, Danziger z samego założenia był takim samym Niemcem jak Bayer czy Hamburger. Tam folkslisty nie podpisywano, prawda? I Danziger szedł do Wehrmachtu tak samo jak Bayer czy Hamburger. Bo gdzie miał iść, do paragwajskich strzelców górskich?
Tusk mówi całkiem sprawnie po polsku, ale myśli po niemiecku i charakter ma niemiecki. To zakłamany tchórz, oszust i lawirant. Nigdy nie stanie do uczciwej walki z otwartą przyłbicą, bo nie umie walczyć z równym siłą przeciwnikiem, umie tylko knuć, oszukiwać i niszczyć słabszych od siebie. Może właśnie z powodu tego tchórzostwa został strasznym zbrodniarzem, zresztą tak samo jak Hitler wraz z całym otoczeniem, ale ii wielu wcześniejszych przedstawicieli tej nacji, z którą Polska ma ponadtysiącletnie doświadczenie. Sienkiewicz pisał Krzyżaków długo przed II wojną, aż trudno w to uwierzyć.
TecumSeh napisal(a): Jakaś fucha zawsze się znajdzie - Tusek nie będzie się męczył w obcym dla niego i nielubianym przez niego kraju.
Pudel Merkel, po odejściu swojej pani, nie cieszy się sympatią w Berlinie.
Toteż nie twierdzę że dostanie prestiżową fuchę, ale jakaś się znajdzie. Na zasadzie "masz i odpieprz się, i nie płacz że cię zostawiliśmy bez niczego."
ms.wygnaniec napisal(a): Zobacz jak się z nim obchodzą od 3 lat.
Oddelegowali go na front wschodni. Tam zazwyczaj trafiało się za karę.
TecumSeh napisal(a): Jakaś fucha zawsze się znajdzie - Tusek nie będzie się męczył w obcym dla niego i nielubianym przez niego kraju.
Pudel Merkel, po odejściu swojej pani, nie cieszy się sympatią w Berlinie.
Toteż nie twierdzę że dostanie prestiżową fuchę, ale jakaś się znajdzie. Na zasadzie "masz i odpieprz się, i nie płacz że cię zostawiliśmy bez niczego."
ms.wygnaniec napisal(a): Zobacz jak się z nim obchodzą od 3 lat.
Oddelegowali go na front wschodni. Tam zazwyczaj trafiało się za karę. Tuskowi nie zaproponowali niczego, poza odesłaniem z metropolii do kraju pochodzenia, gdzieś pod ruską granicą.
A wczoraj słyszałem dyskusję grupy ludzi, takich 55 latków, którzy wychwalali Tuska za to jak opieprzył Niemców, jaki to gieroj z niego. O jakimś spotkaniu Kliczki, gdzie byli "wszyscy ważni ze świata" i też Tusk, a nie było Pisiorów i ich szlag trafiał. A jeden to nawet mówił, że się popłakał kiedy Kliczko dziękował Polakom, a odbiorcą tego wzruszenia, był jak rozumiem Donald. Chłopaki też mówili o idiotyzmie przekopu mierzei wiślanej, bo tam nie ma nawet stacji Orlenów i tam takie. No zuchy, a ryje darli !
To była moja kolejna obserwacja tego towarzystwa. Siedzieliśmy stolik w stolik. Ale ich było dużo, więc ci bliżej słyszeli jak komentujemy my, a właściwie ja. Tak było ostatnim razem, kiedy co jakiś czas jawnie szydziliśmy. Czym totalnie spieprzyliśmy imprezę tym, którzy byli właśnie blisko. Jeden chłop przez 3 godziny nic nie powiedział, tylko chlał. I kiedy już był nieprzytomny prawie, wstał, podszedł i na cały głos SPIERDALAJ ! SPIERDALAJ ! SPIERDALAJ ! I praktycznie nikt, oprócz mnie i jego nie wiedział co chodzi. A, że siedziałem w bardzo mocnym towarzystwie i w ciągu 5 sekund byśmy ich spacyfikowali (bo to oglądanie meczu Jagi było) to koledzy z przerażeniem go zabrali. "Krzysiek, ale o co ci chodzi, o co ci chodzi ?", "Jak to o co, od paru godzin nas obraża, nas wszystkich, kurwa". Nie pociągnęli tematu, my też, bo i po co ?
W każdym razie - tak. Są tacy idioci. Dyskusja nie ma żadnego sensu. A czy jestem bohaterem, że ich bezkarnie obrażam ? Nie, ale sprawia mi to satysfakcję.
Pracujé teraz w takim środowisku, 55+ specjaliści od prawa, podatków i rachunkowości, i szablony zamiast mózgu, śmiesznie się ich słucha. Lubią też sport i się znają i Lewandowskiego oczywiście nie trawią, hehe.
Należy ich bezkarnie obrażać, bo oni reagują na siłę a nie argumenty. Teraz właśnie tak reagują na rechot z Donka: patrzą w niemym stuporze. Jak to, dotąd starczyło powiedzieć "Kaczyński kurdupel" i cała knajpa rżała a teraz to Tuska obśmiewają? Niedługo z dowcipasami o kurduplu będą musieli uciekać do mysiej dziury ale tego nie zrobią - bo oni nie przyłączają się do przegrywów, zmienią stronę.
los napisal(a): Należy ich bezkarnie obrażać, bo oni reagują na siłę a nie argumenty. Teraz właśnie tak reagują na rechot z Donka: patrzą w niemym stuporze. Jak to, dotąd starczyło powiedzieć "Kaczyński kurdupel" i cała knajpa rżała a teraz to Tuska obśmiewają? Niedługo z dowcipasami o kurduplu będą musieli uciekać do mysiej dziury ale tego nie zrobią - bo oni nie przyłączają się do przegrywów, zmienią stronę.
Ale to nawet nie chodzi o obrażenie Donka, czy innych ich bohaterów. Bo co taki Donek winny ? Zawsze chciał być uważany za Niemca, był Niemcem, jest Niemcem i służy swojej ojczyźnie najlepiej jak potrafi. Problem są tzw. polacy, którzy mu wierzą. Więc obrażam ich. Obrażam nie przywary ludzkie, nie poglądy a bezpośrednio ich całe jestestwo. Naprawdę gość się nasłuchał o ludzkim gównie, idiotach, tumanach. I parę godzin nic nie mógł zrobić, aż w końcu był na tyle pijany, że już mu było wszystko jedno co się wydarzy. To było dziwne, ja też się zaskoczyłem, bo tam pogadałem przez jakiś czas i zapomniałem o nich. A on sobie tłumił, tłumił i w końcu wstał i jedyne co był w stanie powiedzieć to spierdalaj, z 10 razy. Co zabawne, kiedy się odetkał w końcu, nie był w stanie opowiedzieć kolegom właściwie jak ja ich obraziłem. Bo co, miał opowiedzieć słowo w słowo ? To by musieli albo wyjść, albo udać że nic się nie stało, albo po prostu w ryj mnie nalać. Każdy scenariusz zły, więc chłop był na tyle przytomny, że nie powiedział im o co mu chodzi. Ba, wczoraj nawet przyszedł i przywitał się grzecznie, powiedział dzień dobry i był gdzieś daleko. Oczywiście oni nadawali swoje, ja swoje, więc ten co siedział z brzegu znowu był w dyskomforcie. Bardzo mnie to bawi, bo jestem bezkarny w tej sytuacji. A niektórych innych muszę milczeć.
Przemko napisal(a): Pracujé teraz w takim środowisku, 55+ specjaliści od prawa, podatków i rachunkowości, i szablony zamiast mózgu, śmiesznie się ich słucha. Lubią też sport i się znają i Lewandowskiego oczywiście nie trawią, hehe.
Przemko napisal(a): Pracujé teraz w takim środowisku, 55+ specjaliści od prawa, podatków i rachunkowości, i szablony zamiast mózgu, śmiesznie się ich słucha. Lubią też sport i się znają i Lewandowskiego oczywiście nie trawią, hehe.
Przemko napisal(a): Pracujé teraz w takim środowisku, 55+ specjaliści od prawa, podatków i rachunkowości, i szablony zamiast mózgu, śmiesznie się ich słucha. Lubią też sport i się znają i Lewandowskiego oczywiście nie trawią, hehe.
Którego Lewandowskiego?
Roberta. "Ja do niego nic nie mam ale..." Że emeryt, że nic w życiu nie osiągnął, i najważniejsze - że kadra pod jego dowodzeniem nie radzi sobie.
Nigdy Jorgego nie spotkałem, ale wydaje mi się, ze kiedyś miałem szefa o bardzo podobnym charakterze. Nie miał może w 100% forumkowych poglądów, ale blisko. W firmie była żelazna dyscyplina, jakikolwiek lewacko-peowski wyskok był traktowany ostrym żartem i było to bardzo, bardzo przyjemne i pożyteczne. I faktycznie, tak jak mówi Los, po paru miesiącach część się przyłączała a reszta siedziała cicho. Ale muszą warunki panować odpowiednie, z korpo by go wywalono.
polmisiek napisal(a): Nigdy Jorgego nie spotkałem, ale wydaje mi się, ze kiedyś miałem szefa o bardzo podobnym charakterze. Nie miał może w 100% forumkowych poglądów, ale blisko. W firmie była żelazna dyscyplina, jakikolwiek lewacko-peowski wyskok był traktowany ostrym żartem i było to bardzo, bardzo przyjemne i pożyteczne. I faktycznie, tak jak mówi Los, po paru miesiącach część się przyłączała a reszta siedziała cicho. Ale muszą warunki panować odpowiednie, z korpo by go wywalono.
Oj nie nie. Nie potrafiłem nigdy wprowadzić dyscypliny i już nie nauczę się (ani już nie chcę). Generalnie na język nie choruję, ale w realu bardzo mocno się ugładziłem. Bo tak musi być, w pracy nie ma polityki. Ale to wychodzi spontanicznie, ludzie zawsze wiedzieli, że jestem PiSior i Katol, więc albo tematy omijali, albo chętnie poruszali (jak mieli podobne) i ja dawałem się podpuszczać.
Natomiast zauważyłem inną prawidłowość. Tam mówi się, że profesjonaliści, z poważnym podejściem, dobrzy menadżerowie, powinni stworzyć w zespole otwartą atmosferę, gdzie poglądy, religia, mentalność nie będą problemem, nie będą generować konfliktów. Czyli najlepiej, żeby pewne sprawy omijać. Tak. Zgadzam się. Ale z drugiej strony, żeby stworzyć dobry zespół trzeba mieć ludzi których czujesz, z którymi się zgadzasz, którzy cenią podobne do ciebie wartości. Wtedy wszystko jest spójne. Więc jeżeli jest się świadomym menadżerem, chcącym budować sprawne zespoły to koniec końców musisz skorzystać z ludzi podobnych do ciebie. I to idzie od góry do dołu. Prezes bierze leżących mu dyrektorów, dyrektorzy kierowników itd., aż do samego dołu. Ale że wszyscy są mniej więcej podobnie skonstruowani to stróż jest spójny z prezesem.
Czy to możliwe do zrealizowania ? Nie, ale trzeba dążyć. Generalnie kiedy się przekopie przez teorie zarządzania, na samym końcu jest to co niby wiemy od zawsze - trzeba szanować i rozumieć ludzi. Straszne ...
Nigdy czegoś takiego nie widziałem, „otwartość” z firmach polskich i amerykańskich oznaczała zawsze otwartość na lgbtq, ojkofobię i podśmiechujki z drugiej strony barykady
polmisiek napisal(a): Nigdy czegoś takiego nie widziałem, „otwartość” z firmach polskich i amerykańskich oznaczała zawsze otwartość na lgbtq, ojkofobię i podśmiechujki z drugiej strony barykady
Spójrz na to z innej strony, korporacje są świadome budowania firm w oparciu o wartości. O wartości, które będą do biznesu najbardziej dopasowane. Katolicyzm nie jest, ogólnie ludzie wierzący, poważnie traktujący religię - no nie bardzo. Szczególnie kiedy masz taki miszmasz ludzki jak Stanach. Więc tworzą nowe wartości i rzeźbią ludzi, bawiąc się w inżynierię społeczną. Różnice przestaną być istotne, kiedy każdy będzie inny.
Wg mnie nie wyjdzie im, ale cel ma sens, ten kierunek jest logiczny.
Tusk wczoraj uwiarygadnial świadka i domagał się komisji śledczej. No to odtajniono zeznania tego świadka, a tam że Tusk wziął od ruskich 600 tysięcy Euro.
Komentarz
Trochę się tam dają podpuszczać - zastanawiają się na przykład, czy Joseph Tusk podpisał folksliste. Kruwa, folkslista była w Generalnym Gubernatorstwie, Danziger z samego założenia był takim samym Niemcem jak Bayer czy Hamburger. Tam folkslisty nie podpisywano, prawda? I Danziger szedł do Wehrmachtu tak samo jak Bayer czy Hamburger. Bo gdzie miał iść, do paragwajskich strzelców górskich?
To zakłamany tchórz, oszust i lawirant. Nigdy nie stanie do uczciwej walki z otwartą przyłbicą, bo nie umie walczyć z równym siłą przeciwnikiem, umie tylko knuć, oszukiwać i niszczyć słabszych od siebie.
Może właśnie z powodu tego tchórzostwa został strasznym zbrodniarzem, zresztą tak samo jak Hitler wraz z całym otoczeniem, ale ii wielu wcześniejszych przedstawicieli tej nacji, z którą Polska ma ponadtysiącletnie doświadczenie.
Sienkiewicz pisał Krzyżaków długo przed II wojną, aż trudno w to uwierzyć.
Ciekawe123 co zrobi, jak PiS wygra wybory?
Oddelegowali go na front wschodni. Tam zazwyczaj trafiało się za karę.
Oddelegowali go na front wschodni. Tam zazwyczaj trafiało się za karę.
Tuskowi nie zaproponowali niczego, poza odesłaniem z metropolii do kraju pochodzenia, gdzieś pod ruską granicą.
To była moja kolejna obserwacja tego towarzystwa. Siedzieliśmy stolik w stolik. Ale ich było dużo, więc ci bliżej słyszeli jak komentujemy my, a właściwie ja. Tak było ostatnim razem, kiedy co jakiś czas jawnie szydziliśmy. Czym totalnie spieprzyliśmy imprezę tym, którzy byli właśnie blisko. Jeden chłop przez 3 godziny nic nie powiedział, tylko chlał. I kiedy już był nieprzytomny prawie, wstał, podszedł i na cały głos SPIERDALAJ ! SPIERDALAJ ! SPIERDALAJ ! I praktycznie nikt, oprócz mnie i jego nie wiedział co chodzi. A, że siedziałem w bardzo mocnym towarzystwie i w ciągu 5 sekund byśmy ich spacyfikowali (bo to oglądanie meczu Jagi było) to koledzy z przerażeniem go zabrali. "Krzysiek, ale o co ci chodzi, o co ci chodzi ?", "Jak to o co, od paru godzin nas obraża, nas wszystkich, kurwa". Nie pociągnęli tematu, my też, bo i po co ?
W każdym razie - tak. Są tacy idioci. Dyskusja nie ma żadnego sensu. A czy jestem bohaterem, że ich bezkarnie obrażam ? Nie, ale sprawia mi to satysfakcję.
Natomiast zauważyłem inną prawidłowość. Tam mówi się, że profesjonaliści, z poważnym podejściem, dobrzy menadżerowie, powinni stworzyć w zespole otwartą atmosferę, gdzie poglądy, religia, mentalność nie będą problemem, nie będą generować konfliktów. Czyli najlepiej, żeby pewne sprawy omijać. Tak. Zgadzam się. Ale z drugiej strony, żeby stworzyć dobry zespół trzeba mieć ludzi których czujesz, z którymi się zgadzasz, którzy cenią podobne do ciebie wartości. Wtedy wszystko jest spójne. Więc jeżeli jest się świadomym menadżerem, chcącym budować sprawne zespoły to koniec końców musisz skorzystać z ludzi podobnych do ciebie. I to idzie od góry do dołu. Prezes bierze leżących mu dyrektorów, dyrektorzy kierowników itd., aż do samego dołu. Ale że wszyscy są mniej więcej podobnie skonstruowani to stróż jest spójny z prezesem.
Czy to możliwe do zrealizowania ? Nie, ale trzeba dążyć. Generalnie kiedy się przekopie przez teorie zarządzania, na samym końcu jest to co niby wiemy od zawsze - trzeba szanować i rozumieć ludzi. Straszne ...
Wg mnie nie wyjdzie im, ale cel ma sens, ten kierunek jest logiczny.