Przepisy
Tworzę wątasa bo jest potrzebny.
Przeglądałem w sobotę internety w celu znalezienia jakiejś zupy, którą mogę zrobić na rosole. Pomidorowa było, ogórkowa było... dalej długo jakieś inne, a to skład mi się nie podobał, a to zdjęcie mało apetyczne. Wreszcie natrafiłem na taki niby gulasz, forszmak. Ładna fotka była i się skusiłem.
Niemiecka nazwa, co? Też mi się zapaliła lampka.
Zapoznałem się z tym, co jest w internecie, oczywiście wszystko było nie do końca dobrze. Tak więc przepis na forszmak został delikatnie to tu to tam poprawiony.
Przepis na rosół też dorzucam bo jedno na bazie drugiego.
Rosół:
0)
Czekamy do niedzieli.
1)
- 1,5 litra wody
- 1kg mięsa ( a nie piszę jakiego bo z każdego warto zrobić i ocenić potem smak )
- Włoszczyzna ( około ~ 5 marchewek, pół selera, 2 pietruszki, 2 cebulę, por - górę odcinamy idzie na sałatkę )
- ząbek czosnku albo nawet dwa ;-)
- 4 liście laurowe
- pół łyżeczki pieprzu
- płaska łyżka soli ( na koniec dosolić ile trzeba )
- łyżeczka estragonu
- łyżka czosnku niedźwiedziego ( pod forszmak dałem 4 łyżki czubate aby rosół wyszedł bardzo ostry )
- 1/4 łyżeczki lubczyka i bazyii ( suszone oba ) - to jest takei trochę symboliczne.
prużyć 3 godziny.
2)
Teraz, jak mamy natkę, pietruszkę lub lubczyk - to idą do gara.
Jeszcze, choć 30 min niech się pruży, wyłączamy gaz
3)
Tak to zostawiamy na noc. Rano usuwamy warzywa i mięso.
Można z tego zrobić pasztet i sałatkę warzywną.
Forszmak:
4)
Mamy bazę pod forszmak, odpalamy na małym gazie i wrzucamy:
- ucieramy 3 ogórki kwaszone i wlewamy tak z połowę wody z ogórków
- z pół litra przecieru pomidorowego albo nawet więcej
- 5 papryk czerwonych pokroić drobno
- łyżeczka majeranku
- szczypta ostrej papryki
5)
Na patelce obsmażamy drobno krojony boczek 150 g + można dać parę kropel oliwy.
Dalej obsmażamy 150 g wędliny, 150 g kiełbasy. Kolejno wrzucając do gara.
( Intuicja podpowiada mi, że każde mięso jest dobre jak nie jest zbyt *suche* - trzeba drobno siekać )
6)
-Zasmażka: 2 łyżki mąki, a oliwy tyle żeby było dobrze, najlepiej dolać powoli, aż się zrobi masa.
Jak delikatnie nabierze koloru idzie do gara.
7)
1 godzinę tak zostawiamy na małym gazie
Gotowe.
Pięknie to pachnie i dobrze smakuje. Jak się wsmakowałem to trochę jak gulasz, trochę jak leczo.
Tylko zaraz zaraz, ja ten smak skądś znam bardzo dobrze...
Świętej pamięci babcia Maria robiła taką zupę bardzo rzadko. Oczywiście przepis raczej miałą innyj ale smak niemal kropka w kropkę, nawet sobie przypomniałem jak ta zupa wyglądała i była podobna do tego co mi wyszło. Ona miałą taki zwyczaj, że potrafiła wmieszać do zupy bardzo wiele różnych resztek/odpadków. Więc to się nawet pokrywa z przepisem.
Przeglądałem w sobotę internety w celu znalezienia jakiejś zupy, którą mogę zrobić na rosole. Pomidorowa było, ogórkowa było... dalej długo jakieś inne, a to skład mi się nie podobał, a to zdjęcie mało apetyczne. Wreszcie natrafiłem na taki niby gulasz, forszmak. Ładna fotka była i się skusiłem.
Niemiecka nazwa, co? Też mi się zapaliła lampka.
Zapoznałem się z tym, co jest w internecie, oczywiście wszystko było nie do końca dobrze. Tak więc przepis na forszmak został delikatnie to tu to tam poprawiony.
Przepis na rosół też dorzucam bo jedno na bazie drugiego.
Rosół:
0)
Czekamy do niedzieli.
1)
- 1,5 litra wody
- 1kg mięsa ( a nie piszę jakiego bo z każdego warto zrobić i ocenić potem smak )
- Włoszczyzna ( około ~ 5 marchewek, pół selera, 2 pietruszki, 2 cebulę, por - górę odcinamy idzie na sałatkę )
- ząbek czosnku albo nawet dwa ;-)
- 4 liście laurowe
- pół łyżeczki pieprzu
- płaska łyżka soli ( na koniec dosolić ile trzeba )
- łyżeczka estragonu
- łyżka czosnku niedźwiedziego ( pod forszmak dałem 4 łyżki czubate aby rosół wyszedł bardzo ostry )
- 1/4 łyżeczki lubczyka i bazyii ( suszone oba ) - to jest takei trochę symboliczne.
prużyć 3 godziny.
2)
Teraz, jak mamy natkę, pietruszkę lub lubczyk - to idą do gara.
Jeszcze, choć 30 min niech się pruży, wyłączamy gaz
3)
Tak to zostawiamy na noc. Rano usuwamy warzywa i mięso.
Można z tego zrobić pasztet i sałatkę warzywną.
Forszmak:
4)
Mamy bazę pod forszmak, odpalamy na małym gazie i wrzucamy:
- ucieramy 3 ogórki kwaszone i wlewamy tak z połowę wody z ogórków
- z pół litra przecieru pomidorowego albo nawet więcej
- 5 papryk czerwonych pokroić drobno
- łyżeczka majeranku
- szczypta ostrej papryki
5)
Na patelce obsmażamy drobno krojony boczek 150 g + można dać parę kropel oliwy.
Dalej obsmażamy 150 g wędliny, 150 g kiełbasy. Kolejno wrzucając do gara.
( Intuicja podpowiada mi, że każde mięso jest dobre jak nie jest zbyt *suche* - trzeba drobno siekać )
6)
-Zasmażka: 2 łyżki mąki, a oliwy tyle żeby było dobrze, najlepiej dolać powoli, aż się zrobi masa.
Jak delikatnie nabierze koloru idzie do gara.
7)
1 godzinę tak zostawiamy na małym gazie
Gotowe.
Pięknie to pachnie i dobrze smakuje. Jak się wsmakowałem to trochę jak gulasz, trochę jak leczo.
Tylko zaraz zaraz, ja ten smak skądś znam bardzo dobrze...
Świętej pamięci babcia Maria robiła taką zupę bardzo rzadko. Oczywiście przepis raczej miałą innyj ale smak niemal kropka w kropkę, nawet sobie przypomniałem jak ta zupa wyglądała i była podobna do tego co mi wyszło. Ona miałą taki zwyczaj, że potrafiła wmieszać do zupy bardzo wiele różnych resztek/odpadków. Więc to się nawet pokrywa z przepisem.
Otagowano:
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
Warrena Buffetta
Najpierw musicie zrobić kopytka. Kopytka oczywiście najlepsze są odsmażane na patelni. Na masełku, rzecz jasna.
Grzyby suszone - podgrzybki - namoczyć dzień wcześniej. W przepisie jest kilka, ja daję kilkanaście. Wodę po grzybach można wykorzystać na zupę grzybową.
Wołowinę na bitki (na 4 osoby można kupić kilo - jak zostanie, będzie na jutro).
Pokroić w plastry, nakłuć, rozbić.
Przygotować garnek z wodą (nie za dużo jej - z tej wody będzie sos).
Plastry solimy, pieprzymy, obtaczamy w mące i obsmażamy na patelni. Obsmażone przekładamy do garnka z gotującą wodą pod przykrycie.
Dorzucamy grzyby.
Czynność powtarzamy aż do wyczerpania plastrów.
Dwie godzinki dusimy mięso.
Dodajemy śmietanę.
Surówka wedle uznania, ale u nasz w komplecie jest zawsze kiszona kapusta ze startym jabłkiem.
I nie tylko rozbijamy i smażymy, ale wpierw nakłuwamy.
Znafcy internetowi tajników kulinarnych odpowiedzieli mu, ze za taką kwotę to może sobie co najwyżej w miarę porządny młynek do kawy kupić..
przy okazji zadam pytanie
https://excathedra.pl/index.php?p=/discussion/10052/jak-kolestwo-parzy-kawe
Nie jestem sybarytą, jem zasadniczo co popadnie, ale jak mam jakąś uroczystoś albo Gnoje przyjeżdżają, to lubię ugotować coś naprawdę dobrego. Kucharze zalecają nakłuwanie kotletów. Czy to ma znaczenie? Nie wiem, zdaje się, że nie przeszkadza.
Jak biega o ekspres do kawy, to też przez dekady broniłem się przed zakupem urządzenia, preferując metodę PŁ, ale niedawno nabyłem za 250 zyli nespresso mini i jestem zachwycony. Malutki, robi przepyszną kawę, można zabrać na wakacje. Obsługa jest prosta i szybka. Nie trzeba nic myć ani nic.
Alu kapsułki.
Drogo to wychodzi, więc używamy od święta (Kapsułka zawiera 5 gramów kawy i kosztuje ponad 2 zł/szt, a kiedy sypię do "zalewajki to z 12 g za pół zeta.)
A co do "2*", to po prostu NAJPIERW trzeba podgrzać (zawrzeć) wodę...
ps.
załączam kącik kawowo-herbatowy;
nespresso z kapsułkami w szkle i kawa sypana ze złotą łyżką/czerpakiem, szkockie herbaty w puszkach; fotka "gorąca" sprzed chwili
Dodać Kardamomu
(A nożem - to sama przyjemność!)
Kto ma i poleca?