Ha, dobre pytanie. Na razie zostawię odpowiedź, bo nie jest tak oczywista jak się wydaje.
Dla uściślenia - "znać" dla mnie znaczy "znać osobiście." Znajomość ta nie musi być głęboka ale choć minimalny kontakt bezpośredni jest bezwarunkowy.
Ja rozumiem dokładnie o co chodzi. I o tym właśnie piszę.
los napisal(a): Media kłamią, kłamią zawzięcie, kłamią profesjonalnie, mają do kłamania potężne narzędzia i ani na sekundę nie wypadają z roli, ani na sekundę nie przestają kłamać. Pamiętam szok, jaki przeżyło kilku moich znajomych, kiedy się dowiedzieli, że Jarosław Kaczyński i Aleksander Kwaśniewski są w zasadzie tego samego wzrostu. Jak można latami kłamać na taki temat, to jak można kłamać w sprawach mniej oczywistych?
Owszem. Ja się dowiedziałem od dobrej przyjaciółki, której ojciec odebrał nominację na profesora od Kwacha. A ponieważ nikt nie wiedział jak niski jest Kwach, to wszyscy w rodzinie przeżyli taki szok, że aż się nim ze mną podzieliła, jako główną historię z nominacji właśnie.
los napisal(a): Inna ciekawa anegdotka - ja go osobiście nie znam ale znam kilku ludzi, którzy blisko znają znaczącego polityka, którego nazwiemy tu Grzesiem. Grzesio ma tę cechę, że używa wielkiej ilości partykuł właściwych dla pewnych środowisk, kiedyś identyfikowanych z dołami społecznymi. W tekście "jest ładna pogoda" w wykonaniu Grzesia tych partykuł byłoby kilka. W telewizorze nigdy tego nie usłyszałem.
Dziś zabrzmi to śmiesznie, ale jak zobaczyłem na żywo jakim bucem jest Żakowski, przeżyłem szok. Bo to był ten pan od wywiadów z Tischnerem, ten "nieskazitelny dżentelmen" z "Tok szoka" (na tle Nasztuba) - no, wtedy telewizja to była magia, internet dopiero się rodził.
Pozytywnie natomiast mnie zaskoczył Oleksy - jako że komuch, to niewiele się po nim spodziewałem, ale naprawdę kultura i szacunek do rozmówcy a byłem dla niego kompletnie nikim, i jeszcze zadawałem niewygodne pytania. To już naprawdę bucowaty wydawał mi się w telewizji, a na żywo - naprawdę miły gość.
Otóż mam bezpośredni dostęp do bardzo dobrych przyjaciół Jaruzelskich. Oczywiście są to ludzie zupełnie odmiennych poglądów od moich, ale... no, moja rodzina. Jaruzel był u nich częstym gościem, Monika nadal jest. Oni ogólnie mają o nim jak najlepsze zdanie, wręcz nie chcą pamiętać zbrodni, itp. Ale są to ludzie którzy ogólnie chamstwem pokroju Olejnik, Durczoka, Lisa itp się brzydzą.
Pisałem tu na forum po obejrzeniu tego niepublikowanego wcześniej fragmentu "nocy z generałem" jak przylazł nalany Michnik - że Jaruzel się w sumie tą kreaturą brzydzi i to było widać w momencie gdy usłyszał że Michnik przyszedł. I mimo że jestem ostatni z tych, co będzie Jaruzela usprawiedliwiał - ciągle uważam że taka postać ma większe szanse na szczere nawrócenie niż te oślizłe bydlaki, które może i nikogo nie zabiły, no ale.
Oczywiście to nic więcej jak tylko mój pogląd i przeczucie.
Motes napisal(a): Poprawcie mnie, jeśli się mylę, ale mądre głowy ustaliły chyba, że jeśli delikwent jest już w czyśćcu, to prędzej czy później trafi tam, gdzie wszyscy chcielibyśmy trafić.
Nie myli się Kolega.
Motes napisal(a): sprawa potępienia rozgrywa się bez udziału naszej modlitwy; inne przekonanie należałoby uznać za wyjątkowy przejaw pychy.
Św. Siostra Faustyna twierdzi (a w zasadzie Jezus, ona to spisała), że wielu ludzi trafia do piekła gdyż albowiem nikt się za nich nie modli. To zdanie można różnie rozumieć - obecnie chyba Kościół modli się za wszystkich, więc możliwe że zdanie to nie ma zastosowania. Lecz o ile przejawem pychy byłoby przekonanie że dzięki MOJEJ modlitwie ktoś uniknął potępienia, to już spokojnie wierzę że dzięki modlitwie duszy miłej Bogu spokojnie ktoś może tego piekła uniknąć. Św Tereska nawet zdaje się miała taką zasługę, co udokumentowano w procesie kanonicznym.
Ja modlę się tak "konkretnie" tylko za tych, których osobiście znam/znałem. Natomiast w przypadku innych włączam się w powszechną modlitwę Kościoła, który właśnie dlatego jest powszechny czyli obejmuje wszystkich, żebym ja już nie musiał udawać jakbym sam ogarniał całokształt.
Ale nie przeszkadza mi jak ktoś ma "natchnienie", żeby się modlić za kogoś mu nieznanego, nawet zbrodniarza. Zakładam wtedy, że może być dużo wyżej ode mnie w świętości i nie muszę rozumieć dlaczego tak robi.
wildcatter1 napisal(a): Najlepiej modlić się za tych co najlepiej rokują. Wtedy przejdą do nieba i będą mogli się skuteczniej modlić za tych co gorzej rokują.
Zawsze się zastanawiałem dlaczego się mówi "ekonomia zbawienia". Kolega mi to teraz jasno wytłumaczył.
Zdaje się (gdzieś tak czytałem), że w regulaminie rozgrywek jest jakiś punkt, który mówi, że okienko transferowe pomiędzy Aniołami niebieskimi a upadłymi jest na stałe zamknięte?
Marianna Popiełuszko: - Ale nikogo nie osądzam, śmierci niczyjej nie żądam. Pan Bóg sam kiedyś osądzi. Ile trzeba, tyle mordercy będą musieli odpokutować. Niech im Pan Jezus daruje. Najbardziej bym się cieszyła, żeby się oni nawrócili. Ja już im przebaczyłam.
TecumSeh napisal(a): Św. Siostra Faustyna twierdzi (a w zasadzie Jezus, ona to spisała), że wielu ludzi trafia do piekła gdyż albowiem nikt się za nich nie modli.
To chyba raczej Fatima. I przyznam, że dość mieszane uczucia we mnie to zdanie budzi, bo może wynikać z niego m.in. to, że większe szanse na modlitwę (i zbawienie) ma grzesznik-celebryta, niż jakiś zapomniany przez ludzi grzesznik, który się pogubił pod ciężarem nieszczęść.
Ponieważ Dżingis Chan jest tak sławny i ma tylu potomków (wyliczono, że kilkanaście milionów), został wymodlony od Piekła. Co innego szeregowi ordyńcy, którzy wykonywali jego rozkazy, tych nawet imion nie znamy. I zobaczcie jak wspaniałym wynalazkiem jest telewizja - dzięki niej ludzie mogą się modlić za księżną Dianę i Jerzego Urbana (a także niestety za doktora Lubicza) oszczędzając im sporych przykrości.
los napisal(a): Ponieważ Dżingis Chan jest tak sławny i ma tylu potomków (wyliczono, że kilkanaście milionów), został wymodlony od Piekła. Co innego szeregowi ordyńcy, którzy wykonywali jego rozkazy, tych nawet imion nie znamy. I zobaczcie jak wspaniałym wynalazkiem jest telewizja - dzięki niej ludzie mogą się modlić za księżną Dianę i Jerzego Urbana (a także niestety za doktora Lubicza) oszczędzając im sporych przykrości.
Przykro mi, nie kupuję takiej teologii.
Pan, Bóg, nie jest bogiem na żetony
mam problem ze zbieraczami modlitw, "dziś już 5 różańców odmówiłam"
los napisal(a): Ponieważ Dżingis Chan jest tak sławny i ma tylu potomków (wyliczono, że kilkanaście milionów), został wymodlony od Piekła. Co innego szeregowi ordyńcy, którzy wykonywali jego rozkazy, tych nawet imion nie znamy. I zobaczcie jak wspaniałym wynalazkiem jest telewizja - dzięki niej ludzie mogą się modlić za księżną Dianę i Jerzego Urbana (a także niestety za doktora Lubicza) oszczędzając im sporych przykrości.
Przykro mi, nie kupuję takiej teologii.
Kolega opowiadał mi takie zdarzenie sprzed paru ładnych lat:
Kolacja wigilijna, liczna rodzina przy stole..wtem jedna z ciotek mówi do innej z przejęciem:
- Ty wiesz, że Krystyna ma raka?
Kolega zbladł, bo u niego w rodzinie trzy Krystyny, zapytał więc, która z nich...po czym otrzymał odpowiedź, że chodzi o Krystynę z Klanu.
Serio, arcymbyłbym chciał wiedzieć, kto zdecydował o palmie dla Księdza Jerzego i jakimi pobudkami się kierował. Jak również -- jaki to miało związek z mordem na Jaroszewiczu. Gdyż jak wiadomo, Jaroszewicz był parafianinem Alika.
Tiaa, odbywałem wtedy ludową służbę wojskową, od razu trepy (tak się oficerów nazywało, trepie, to nie ma nic wspólnego z tobą) przyleciały z tekstem, że to przeciw Kiszczakowi. Pomyślałem sobie, że jeśli tak, to dlaczego zabili ks. Alka a nie samego Kiszczaka, ale byłem zbyt wielkim tchórzem, by to głośno powiedzieć.
Otóż mam bezpośredni dostęp do bardzo dobrych przyjaciół Jaruzelskich. Oczywiście są to ludzie zupełnie odmiennych poglądów od moich, ale... no, moja rodzina. Jaruzel był u nich częstym gościem, Monika nadal jest. Oni ogólnie mają o nim jak najlepsze zdanie, wręcz nie chcą pamiętać zbrodni, itp. Ale są to ludzie którzy ogólnie chamstwem pokroju Olejnik, Durczoka, Lisa itp się brzydzą.
No tu niestety nasuwa mię się wspomnienie dziadka jak to tuż przed wojną rozmaici jego kulturalni znajomi twierdzili, że owej wojny nie będzie, bo Niemcy to taki kulturalny naród, Goethego mają i wielu innych, lubią poezję, no i są gospodarni i pracowici. B-)
TecumSeh napisal(a): Otóż mam bezpośredni dostęp do bardzo dobrych przyjaciół Jaruzelskich. Oczywiście są to ludzie zupełnie odmiennych poglądów od moich, ale... no, moja rodzina. Jaruzel był u nich częstym gościem, Monika nadal jest. Oni ogólnie mają o nim jak najlepsze zdanie, wręcz nie chcą pamiętać zbrodni, itp. Ale są to ludzie którzy ogólnie chamstwem pokroju Olejnik, Durczoka, Lisa itp się brzydzą.
Ilu ich jest? To zabawne, że jest w Polsce kilku komuchów/platfusów, którzy się brzydzą chamstwem Olejnik i Lisa, musi być spora uciecha kogoś takiego spotkać, mnie się nie zdarzyło. Znane mi komuchy i platfusy brzydzą się chamstwem Legutki i Krasnodębskiego a Klaudię Jachirę uznają za wyrafinowaną intelektualistkę.
Komentarz
Ja rozumiem dokładnie o co chodzi. I o tym właśnie piszę. Owszem. Ja się dowiedziałem od dobrej przyjaciółki, której ojciec odebrał nominację na profesora od Kwacha. A ponieważ nikt nie wiedział jak niski jest Kwach, to wszyscy w rodzinie przeżyli taki szok, że aż się nim ze mną podzieliła, jako główną historię z nominacji właśnie. Dziś zabrzmi to śmiesznie, ale jak zobaczyłem na żywo jakim bucem jest Żakowski, przeżyłem szok. Bo to był ten pan od wywiadów z Tischnerem, ten "nieskazitelny dżentelmen" z "Tok szoka" (na tle Nasztuba) - no, wtedy telewizja to była magia, internet dopiero się rodził.
Pozytywnie natomiast mnie zaskoczył Oleksy - jako że komuch, to niewiele się po nim spodziewałem, ale naprawdę kultura i szacunek do rozmówcy a byłem dla niego kompletnie nikim, i jeszcze zadawałem niewygodne pytania. To już naprawdę bucowaty wydawał mi się w telewizji, a na żywo - naprawdę miły gość.
Otóż mam bezpośredni dostęp do bardzo dobrych przyjaciół Jaruzelskich. Oczywiście są to ludzie zupełnie odmiennych poglądów od moich, ale... no, moja rodzina. Jaruzel był u nich częstym gościem, Monika nadal jest.
Oni ogólnie mają o nim jak najlepsze zdanie, wręcz nie chcą pamiętać zbrodni, itp. Ale są to ludzie którzy ogólnie chamstwem pokroju Olejnik, Durczoka, Lisa itp się brzydzą.
Pisałem tu na forum po obejrzeniu tego niepublikowanego wcześniej fragmentu "nocy z generałem" jak przylazł nalany Michnik - że Jaruzel się w sumie tą kreaturą brzydzi i to było widać w momencie gdy usłyszał że Michnik przyszedł. I mimo że jestem ostatni z tych, co będzie Jaruzela usprawiedliwiał - ciągle uważam że taka postać ma większe szanse na szczere nawrócenie niż te oślizłe bydlaki, które może i nikogo nie zabiły, no ale.
Oczywiście to nic więcej jak tylko mój pogląd i przeczucie.
Lecz o ile przejawem pychy byłoby przekonanie że dzięki MOJEJ modlitwie ktoś uniknął potępienia, to już spokojnie wierzę że dzięki modlitwie duszy miłej Bogu spokojnie ktoś może tego piekła uniknąć. Św Tereska nawet zdaje się miała taką zasługę, co udokumentowano w procesie kanonicznym.
Ale nie przeszkadza mi jak ktoś ma "natchnienie", żeby się modlić za kogoś mu nieznanego, nawet zbrodniarza. Zakładam wtedy, że może być dużo wyżej ode mnie w świętości i nie muszę rozumieć dlaczego tak robi.
Przykro mi, nie kupuję takiej teologii.
mam problem ze zbieraczami modlitw, "dziś już 5 różańców odmówiłam"
Kolacja wigilijna, liczna rodzina przy stole..wtem jedna z ciotek mówi do innej z przejęciem:
- Ty wiesz, że Krystyna ma raka?
Kolega zbladł, bo u niego w rodzinie trzy Krystyny, zapytał więc, która z nich...po czym otrzymał odpowiedź, że chodzi o Krystynę z Klanu.