@celnik.mateusz
Nie wiem ale dla mnie to asekuranctwo maxymalne plus zakopywanie swoich talentów.
Nie mogę powiedzieć o mojej rodzinie że była katolicką w 100% i nie dysfunkcyjną.
Sam nie jestem bez skaz i wad.
Gdyby nie żona, dzieci i zobowiązania wobec nich podjęte pewnie bym się stoczył zupełnie.
Muszę mieć jakieś pozytywne wyzwania bo inaczej marazm i acedia.
To chyba o to chodzi, te westerplatte swojego życia i takie tam wy.agaj choćby inni nie wymagali...
Teraz weźcie pod uwagę jeszcze to, że trwałe małżeństwo nie wydaje się czymś gwarantowanym, a coraz mniej nawet czymś domyślnym. Z tyłu głowy pozostaje możliwość rozwodu i pytanie, czy całkowicie można drugiej osobie zaufać. Logiczne, że odkłada się w czasie najpierw decyzję o ślubie, a później decyzję o dziecku.
Tyle, dziękuję.
+100
Rozwody są nie tylko coraz powszechniejsze ale i co gorsza, coraz powszechniej akceptowane przez osoby podające się za katolików.
Ks. Dominik Chmielewski powiedział ostatnio, że około 80% próśb o modlitwę jakie otrzymuje dotyczy rozpadających się małzeństw.
Co do "portali randkowych", tindera i FF. Korzystałem tylko z FF i na FF mogłeś zaszpanować tym, co pisałeś na różne tematy. Na portalu randkowym kilkanaście lat temu tym, co napisałeś o sobie + zdjęciem. Na tinderze już są ponoć tylko zdjęcia, pozycjonowanie jest po fizycznej odległości między logującymi się użytkownikami. Więc jak na FF ktoś chciał znaleźć partnera do szybkiego seksu, to dość karkołomne, nawet pomijając profil ideowy. A tinder chyba od tego jest i nawet nie ukrywa.
Pojawiła się na portalu seria tekstów z dość nośnymi tytułami na temat polskich facetów. A to, że są brudni i nudni (choć ten tytuł został już przeredagowany lub był tylko na głównej), nie nadają się do związków. A to, że 30 latki polują na facetów za granicą. A to o tym, że Polacy mają uwaga! antyeuropejskość we krwi! O nieudanych związkach z Polakami też trochę jest!
Pojawiła się na portalu seria tekstów z dość nośnymi tytułami na temat polskich facetów. A to, że są brudni i nudni (choć ten tytuł został już przeredagowany lub był tylko na głównej), nie nadają się do związków. A to, że 30 latki polują na facetów za granicą. A to o tym, że Polacy mają uwaga! antyeuropejskość we krwi! O nieudanych związkach z Polakami też trochę jest!
Diagnoza zawarta w tym artykule jest całkowicie chybiona. "Onet publikuje to, w co się klika". To tak, jakby napisać "Disnej produkuje to, co się ogląda", albo "Bud light zamawia reklamy zwiększające sprzedaż". Autor artykułu zapomniał, że to jest portal tworzony przez niemców dla Polaków i dla niego zyski są nieistotne.
Antynatalistyczna propaganda.
Za mych szczenięcych lat, u mnie w rodzinie, najwięcej do powiedzenia o dzieciach miała bezdzietna stara panna, co faktycznie mogło powodować konfuzję i zamęt u młodszych kobiet, bo była osobą robiącą karierę naukową.
Druga strona antynatalistycznej propagandy, to rodzice, którzy podczas potkań wymieniają się problemami generowanymi przez dzieci. Stosunek narzekań do pochwał 80-20. To jest bardzo słabe.
Obecna gospodarka
Jest nastawiona na max 2+2 jeżeli chodzi o usługi typu hotele, restauracje, parki rozrywki itp., samochody, parkingi, i pozostała cała masa.
W mojej ocenie, problemem jest to, że nie ma preferencji dla szybkiego rodzenia dzieci i to nie w celu posiadania ich 10, ale w celu posiadani ich dwoje/troje, za to w wieku biologicznie optymalnym.
@KazioToJa powiedział(a):
Aż chciałoby się populistycznie powiedzieć - przywróćmy dzieciom podwórka. Sęk w tym, że państwo obecnie traktuje podwórka jako przestrzeń publiczną, na której dzieci mogą przebywać jedynie pod opieką dorosłych. Ciekawe, bo teoretycznie ten wymóg spełnia jedna dorosła osoba na placu zabaw, jednak nie korzysta się z takiego wybiegu względem prawa bo rodzice chcą osobiście dozorować dzieci, podejrzewam, że chronią je nie tylko przed zagrożeniem z zewnątrz, ale też przed innymi dziećmi i rodzicami. W mniejszych rodzinach dochodzi do tego, że rodzice zastępują dzieciom inne dzieci w zabawie. Inaczej mówiąc - brak zaufania do sąsiadów i zajmowanie przez rodziców roli starszego rodzeństwa, infantylizacja dorosłych.
Co do opieki na podwórku to w naszym bloku rodzice reagowali źle na innych puszczających dzieci na podwórko samopas (co zresztą nie było prawdą do końca bo starsze rodzeństwo pilnowało młodsze), jak by mieli pretensje że oni sami muszą tu siedzieć i pilnować a tam ktoś się miga.
@KazioToJa powiedział(a):
wciąż zastanawiam się co jest z tą dzietnością. Jedno jest oczywiste - rodzice wkładają sporo wysiłku w wychowanie dzieci, a następnie państwo wymusza na tych dzieciach świadczenie podobne jak na rodziców albo lepsze na starszych ludzi, którzy tego wysiłku nie podjęli.
Jednak jest inny aspekt związany ze wzorcami wychowania. Aż chciałoby się populistycznie powiedzieć - przywróćmy dzieciom podwórka. Sęk w tym, że państwo obecnie traktuje podwórka jako przestrzeń publiczną, na której dzieci mogą przebywać jedynie pod opieką dorosłych. Ciekawe, bo teoretycznie ten wymóg spełnia jedna dorosła osoba na placu zabaw, jednak nie korzysta się z takiego wybiegu względem prawa bo rodzice chcą osobiście dozorować dzieci, podejrzewam, że chronią je nie tylko przed zagrożeniem z zewnątrz, ale też przed innymi dziećmi i rodzicami. W mniejszych rodzinach dochodzi do tego, że rodzice zastępują dzieciom inne dzieci w zabawie. Inaczej mówiąc - brak zaufania do sąsiadów i zajmowanie przez rodziców roli starszego rodzeństwa, infantylizacja dorosłych.
Co do opieki na podwórku to w naszym bloku rodzice reagowali źle na innych puszczających dzieci na podwórko samopas (co zresztą nie było prawdą do końca bo starsze rodzeństwo pilnowało młodsze), jak by mieli pretensje że oni sami muszą tu siedzieć i pilnować a tam ktoś się miga.
Klasyk. Emanacja dwóch spraw, najpierw antynatalistycznych, a po ewentualnym przełamaniu - krzywdzących i raniących dzieci: mieszanka nadmiarowego stężenia zespołu lęku uogólnionego oraz pychy. Bez znaczenia, rodzice z tzw. wartościami czy nie.
Ooo kurczę, a u nasz na dzielni jeszcze do niedawna było tak, jak paaanie, za PRL-u
Stado dzieciaków & góra dwie matki - ale! niezmiernie ważna instytucja: starszawe panie sąsiadki na ławkach wokół.
Jakby jakiś obcy gostek spróbował podejść do dzieci i je zaczepiać, to by mu gały wydrapały i ogólnie zatęskniłby do afryki w pierdlu, byleby się z ich rąk wydostać.
A tak jeszcze trochę na marginesie - z socjologicznego zacięcia śledzę życie na obecnych placach zabaw oraz ogólniej, w miejscach służących do rekreacji i mam gorzką refleksję.
Jeśli widzę mamę czy tatę albo oboje rodziców nawiązujących kontakt z własnym potomstwem - rozmawiających, tłumaczących coś itd. - to są to zazwyczaj rodziny ukraińskie.
Polacy, przykro to powiedzieć, są przylepieni do smartfonów, dzieci robią co chcą (czasem niestety nie za mądrze, a czasem zwyczajnie niebezpiecznie), z transmisją z telefonu w tle. Co te ludzie śledzą, nie wiem - filmiki na youtube? Czy to już pokolenie tiktokersów?
Pewnie że generalizowanie jest niestosowne, ale mam wrażenie, że po prostu Ukraińcy są za nami w tym głupim wyścigu za nowoczesnością - i po prostu dalej mają pewne kulturowe wzorce które my już tracimy.
Wzorem mojej koleżanki postanowiłam w dni biurowe zlecić wyprowadzanie psa jakiejś ogarniętej nastolatce, pies niewielki, nieagresywny a nawet rzekłabym reprezentacyjny.
Polscy rodzice piętrzyli przeciwności losu bo może uciec, skaleczyć się, być zaatakowany przez pitbule, mieć sraczkę albo zatwardzenie no niedasię...
Tymczasem Pan Wiktor sąsiad z pierwszego rzekł, że się zgadza, Żenia pobrał klucz, wziął psa na smycz i wyprowadza. Zapłatę zażyczył sobie na kartę blikiem.
Wszyscy szczęśliwi i jakoś tak normalnie.
Żenią ogarnia też 2 rodzeństwa zaprowadzając i przyprowadzając z placówek oświatowych.
@Szturmowiec.Rzplitej powiedział(a):
W wieku nr 19, a już zwłaszcza dzięki odkryciu Ignaca Semmelweisa, kobiety umierać przestały, a dzięki gwałtownemu wzrostowi zamożności (ze skrajnej nędzy do zwykłego ubóstwa) no i dzięki płodozmianowi i kartoflom zniknął masowy głód.
I otóż, po strzegółowej kwerendzie źrzódeł MSPANC podzielić się z Koleżęstwem herstorią ziemniaka, a po teraźniejszemu kartofla:
§ 3. O kartoflach
Tacyt pisze, iż starodawnych Niemców pokarmem były poma agrestia, recens fera (jabłka ziemne, zwierzyna świeża). Nie odmienił się smak do tej strawy i teraźniejszym Niemcom; jest to i teraz ich specyjałem, z tą tylko różnicą, iż dawni Niemcy lubili zwierzynę świeżą, według słów Tacyta wyżej wyrażonych: recens fera, teraźniejsi zaś wolą skruszałą, gdy już swędzić zaczyna i gdy brzuszki ptactwa zielonego koloru nabywają. Jabłka zaś ziemne czyli ziemniaki, a po teraźniejszemu kartofle, bądź świeże, bądź stare w jednej utrzymując się porze, równą też apetytowi sprawują satysfakcyją. To z okoliczności związku namieniwszy, przystępuję teraz do czasu, którego się kartofle w Polsce i gdzie najpierwej zjawiły. Zjawiły się najprzód za Augusta III w ekonomijach królewskich, które samemi Niemcami Sasami ekonomistami osadzone były, a ci dla swojej wygody ten owoc z Saksoniji z sobą przynieśli i w Polsce rozmnożyli.
Długo Polacy brzydzili się kartoflami, mieli je za szkodliwe zdrowiu, a nawet niektórzy księża wmawiali w lud prosty takową opiniją, nie żeby jej sami dawali wiarę, ale żeby ludzie, przywyknąwszy niemieckim smakiem do kartofli, mąki z nich jak tamci nie robili i za pszenną nie przedawali, przez co by potrzebującym mąki przez się pszennej do ofiary ołtarzowej, mąką kartoflową, choćby i z pszenną zmieszaną, zawód świętokradzki czynili.
Powoli rolnicy w ekonomijach królewskich zaczęli od Niemców nabywać kartofli, od których znowu pograniczni. Nareszcie gdy kartofle były znajome po żuławach gdańskich, po holendrach wielkopolskich i litewskich, gdy do Wielkopolski przyszło kilkaset familij Szwabów, którymi panowie niektórzy, a mianowicie miasto Poznań, wsie swoje całe, wypędziwszy dawnych chłopów polskich, poosadzali, ci przychodniowie, przyuczeni w swoich krajach żyć niemal samemi kartoflami, najbardziej do nich polskim chłopom a od tych szlachcie apetyt naprawili; tak, że na końcu panowania Augusta III kartofle znajome były wszędzie w Polsce, w Litwie i na Rusi. Póki nie znano kartofli, używano bulwów; jest to owoc podobny do kartofli, z tą różnicą, że jest ogromniejszy; pod jedną łodygą będzie 40 i 50 bulwów, na kształt kłąbka w kupę cienkiemi jak nić wyrostkami splątanych; smak mają ten sam co kartofle, ale odór przeraźliwy, podobny do pluskwy. Łodyga bulwy wysoka na półtora chłopa, gruba na cal. Po zaplenieniu kartofli zarzucono bulwy.
Nie wiecie może cototake, dani bulwowie śmierdzący, na półtora chłopa wysocy?
Słonecznik bulwiasty, topinambur, bulwa, bulwy[a] (Helianthus tuberosus L.) – gatunek rośliny z rodziny astrowatych, pochodzący z Ameryki Północnej.
Do Europy gatunek ten trafił na początku XVII wieku, kiedy to do Francji przywiózł go Samuel de Champlain[11]. W Anglii był obecny już w 1617 roku[10]. Na ziemiach polskich uprawiany jest od 1730
Poza tym wąchałem w Biedrze i aż tak nie wali, jak to opisywał wielebny.
Z drugiej strony Wiki wprost pisze "bulwa", a więc kto wie.
Z aktualnych trendów propagandy antynatalistycznycznej:
uporczywe lansowanie medialne hoteli, restauracji oraz tzw. destynacji wakacyjnych a także wszelkich uroczyści np. wesel z programowym zakazem uczestnictwa dzieci
publikowanie sfabrykowanych historii "koszmarnych" wyjazdów i pobytów czytelniczek rzekomo zamienionych przez dzieci w "piekło"
szacowanie "niebotycznych" kosztów wychowania dzieci
straszenie wzrostem masy ciała, rozstępami i wszelkimi niedogodnościami ciąży
promowanie rozmaitych tzw. "beskidek" (bynajmniej nie żywieckich ani makowskich) jako żeńskich wzorców odniesienia i sukcesu
bezustanną dyfamacja rodzin wielodzietnych (tzn. powyżej dwójki dzieci) jako rzekomego rozsadnika patologii i klientyzmu opieki społecznej żyjących na kosz singlistów
Kurwens, jak wogle może być wesele bez dzieci? Pewnie jeszcze bez starych ciotek, które tylko zrzędzą julkom: "A kedy ty, stara ruro, wyjdziesz zamonsz?"
@KazioToJa powiedział(a):
te wesela to sugestia, że miejsce zwierząt jest w zoo a nie w normalnym życiu normalnych ludzi.
W rzeczywistości nic z tego co wkleił Mariano nie ma oczywiście miejsca, natomiast medialnie taki kit jest właśnie wciskamy, poprzez te wyssane z palca historie o bezdzietnych weselach itp.
@Szturmowiec.Rzplitej powiedział(a):
Kurwens, jak wogle może być wesele bez dzieci? Pewnie jeszcze bez starych ciotek, które tylko zrzędzą julkom: "A kedy ty, stara ruro, wyjdziesz zamonsz?"
Cytata z wp.pl:
"Coraz więcej osób wyznaje, że nie lubi i nie chce mieć dzieci. Są pary, które chcą eleganckiego, "porządnego" wesela, a wiadomo, że dzieci tworzą różne nieprzewidziane sytuacje, trzeba się nimi przejmować i zajmować. Obecność dziecka w wielu życiowych sytuacjach przestała być naturalna – podkreśla psycholożka Marta Kędzierska"
@Szturmowiec.Rzplitej powiedział(a):
Kurwens, jak wogle może być wesele bez dzieci? Pewnie jeszcze bez starych ciotek, które tylko zrzędzą julkom: "A kedy ty, stara ruro, wyjdziesz zamonsz?"
Cytata z wp.pl:
"Coraz więcej osób wyznaje, że nie lubi i nie chce mieć dzieci. Są pary, które chcą eleganckiego, "porządnego" wesela, a wiadomo, że dzieci tworzą różne nieprzewidziane sytuacje, trzeba się nimi przejmować i zajmować. Obecność dziecka w wielu życiowych sytuacjach przestała być naturalna – podkreśla psycholożka Marta Kędzierska"
Nie no, oczywiście, że jak dziecko panny młodej się zerzyga to jest wogle ąszła. Tu muszę przyznać rację.
@KazioToJa powiedział(a):
te wesela to sugestia, że miejsce zwierząt jest w zoo a nie w normalnym życiu normalnych ludzi.
W rzeczywistości nic z tego co wkleił Mariano nie ma oczywiście miejsca, natomiast medialnie taki kit jest właśnie wciskamy, poprzez te wyssane z palca historie o bezdzietnych weselach itp.
Dokładnie tak! Tak się składa, że dwa miesiące temu byłem na weselu. Nie tylko nie było żadnego zakazu dla dzieci, ale wręcz udogodnienia dla nich: plac zabaw przed domem weselnym oraz specjalne pomieszczenie dla dzieci w środku.
@KazioToJa powiedział(a):
te wesela to sugestia, że miejsce zwierząt jest w zoo a nie w normalnym życiu normalnych ludzi.
W rzeczywistości nic z tego co wkleił Mariano nie ma oczywiście miejsca, natomiast medialnie taki kit jest właśnie wciskamy, poprzez te wyssane z palca historie o bezdzietnych weselach itp.
widzę w dobrej okolicy szanowny mieszka, ja niestety w Poznaniu - antydzieciowość nie jest tu wstydem.
Komentarz
@celnik.mateusz
Nie wiem ale dla mnie to asekuranctwo maxymalne plus zakopywanie swoich talentów.
Nie mogę powiedzieć o mojej rodzinie że była katolicką w 100% i nie dysfunkcyjną.
Sam nie jestem bez skaz i wad.
Gdyby nie żona, dzieci i zobowiązania wobec nich podjęte pewnie bym się stoczył zupełnie.
Muszę mieć jakieś pozytywne wyzwania bo inaczej marazm i acedia.
To chyba o to chodzi, te westerplatte swojego życia i takie tam wy.agaj choćby inni nie wymagali...
Ale co ja tam wiem....
+100
Rozwody są nie tylko coraz powszechniejsze ale i co gorsza, coraz powszechniej akceptowane przez osoby podające się za katolików.
Ks. Dominik Chmielewski powiedział ostatnio, że około 80% próśb o modlitwę jakie otrzymuje dotyczy rozpadających się małzeństw.
Lub 4 jeśli trafi się jakaś choroba.
Doktót Peterson nałcza, że kobiety lecą nie na kasę, a nas zdolność jej skołowania. Kasa to tylko uproszczony sposób oceny.
To tak jak Justyna, która ma do wyboru twardego Jana Bohatyrewicza i morfinistę, bogatego z domu.
Co do "portali randkowych", tindera i FF. Korzystałem tylko z FF i na FF mogłeś zaszpanować tym, co pisałeś na różne tematy. Na portalu randkowym kilkanaście lat temu tym, co napisałeś o sobie + zdjęciem. Na tinderze już są ponoć tylko zdjęcia, pozycjonowanie jest po fizycznej odległości między logującymi się użytkownikami. Więc jak na FF ktoś chciał znaleźć partnera do szybkiego seksu, to dość karkołomne, nawet pomijając profil ideowy. A tinder chyba od tego jest i nawet nie ukrywa.
https://antyweb.pl/dlaczego-onet-szczuje-na-polskich-mezczyzn
Od dawna szczują na polskich mężczyzn, ale co najmniej równie mocno opluwają matki z małymi dziećmi.
Trwa zmasowana propaganda antynatalistyczna oraz wbijanie klina pomiędzy płcie połączone z antypolską pedagogiką wstydu.
Diagnoza zawarta w tym artykule jest całkowicie chybiona. "Onet publikuje to, w co się klika". To tak, jakby napisać "Disnej produkuje to, co się ogląda", albo "Bud light zamawia reklamy zwiększające sprzedaż". Autor artykułu zapomniał, że to jest portal tworzony przez niemców dla Polaków i dla niego zyski są nieistotne.
Za mych szczenięcych lat, u mnie w rodzinie, najwięcej do powiedzenia o dzieciach miała bezdzietna stara panna, co faktycznie mogło powodować konfuzję i zamęt u młodszych kobiet, bo była osobą robiącą karierę naukową.
Druga strona antynatalistycznej propagandy, to rodzice, którzy podczas potkań wymieniają się problemami generowanymi przez dzieci. Stosunek narzekań do pochwał 80-20. To jest bardzo słabe.
Jest nastawiona na max 2+2 jeżeli chodzi o usługi typu hotele, restauracje, parki rozrywki itp., samochody, parkingi, i pozostała cała masa.
W mojej ocenie, problemem jest to, że nie ma preferencji dla szybkiego rodzenia dzieci i to nie w celu posiadania ich 10, ale w celu posiadani ich dwoje/troje, za to w wieku biologicznie optymalnym.
Co do opieki na podwórku to w naszym bloku rodzice reagowali źle na innych puszczających dzieci na podwórko samopas (co zresztą nie było prawdą do końca bo starsze rodzeństwo pilnowało młodsze), jak by mieli pretensje że oni sami muszą tu siedzieć i pilnować a tam ktoś się miga.
Klasyk. Emanacja dwóch spraw, najpierw antynatalistycznych, a po ewentualnym przełamaniu - krzywdzących i raniących dzieci: mieszanka nadmiarowego stężenia zespołu lęku uogólnionego oraz pychy. Bez znaczenia, rodzice z tzw. wartościami czy nie.
Tenkrajskie piekło, iako żywo!!!
Ooo kurczę, a u nasz na dzielni jeszcze do niedawna było tak, jak paaanie, za PRL-u
Stado dzieciaków & góra dwie matki - ale! niezmiernie ważna instytucja: starszawe panie sąsiadki na ławkach wokół.
Jakby jakiś obcy gostek spróbował podejść do dzieci i je zaczepiać, to by mu gały wydrapały i ogólnie zatęskniłby do afryki w pierdlu, byleby się z ich rąk wydostać.
A tak jeszcze trochę na marginesie - z socjologicznego zacięcia śledzę życie na obecnych placach zabaw oraz ogólniej, w miejscach służących do rekreacji i mam gorzką refleksję.
Jeśli widzę mamę czy tatę albo oboje rodziców nawiązujących kontakt z własnym potomstwem - rozmawiających, tłumaczących coś itd. - to są to zazwyczaj rodziny ukraińskie.
Polacy, przykro to powiedzieć, są przylepieni do smartfonów, dzieci robią co chcą (czasem niestety nie za mądrze, a czasem zwyczajnie niebezpiecznie), z transmisją z telefonu w tle. Co te ludzie śledzą, nie wiem - filmiki na youtube? Czy to już pokolenie tiktokersów?
Pewnie że generalizowanie jest niestosowne, ale mam wrażenie, że po prostu Ukraińcy są za nami w tym głupim wyścigu za nowoczesnością - i po prostu dalej mają pewne kulturowe wzorce które my już tracimy.
Wzorem mojej koleżanki postanowiłam w dni biurowe zlecić wyprowadzanie psa jakiejś ogarniętej nastolatce, pies niewielki, nieagresywny a nawet rzekłabym reprezentacyjny.
Polscy rodzice piętrzyli przeciwności losu bo może uciec, skaleczyć się, być zaatakowany przez pitbule, mieć sraczkę albo zatwardzenie no niedasię...
Tymczasem Pan Wiktor sąsiad z pierwszego rzekł, że się zgadza, Żenia pobrał klucz, wziął psa na smycz i wyprowadza. Zapłatę zażyczył sobie na kartę blikiem.
Wszyscy szczęśliwi i jakoś tak normalnie.
Żenią ogarnia też 2 rodzeństwa zaprowadzając i przyprowadzając z placówek oświatowych.
Ile lat ma Żenia?
14
Akurat dość, żeby pieseł go nie pociągnął za sobą, jak mu coś do łba szczeli.
I otóż, po strzegółowej kwerendzie źrzódeł MSPANC podzielić się z Koleżęstwem herstorią ziemniaka, a po teraźniejszemu kartofla:
Nie wiecie może cototake, dani bulwowie śmierdzący, na półtora chłopa wysocy?
To pinambur.
Technicznie 7-mio latek panuje nad nim bez problemu. Proponowałam 12 latkom +
Mało casu, kruca bomba, mało casu!
Poza tym wąchałem w Biedrze i aż tak nie wali, jak to opisywał wielebny.
Z drugiej strony Wiki wprost pisze "bulwa", a więc kto wie.
Z aktualnych trendów propagandy antynatalistycznycznej:
uporczywe lansowanie medialne hoteli, restauracji oraz tzw. destynacji wakacyjnych a także wszelkich uroczyści np. wesel z programowym zakazem uczestnictwa dzieci
publikowanie sfabrykowanych historii "koszmarnych" wyjazdów i pobytów czytelniczek rzekomo zamienionych przez dzieci w "piekło"
szacowanie "niebotycznych" kosztów wychowania dzieci
straszenie wzrostem masy ciała, rozstępami i wszelkimi niedogodnościami ciąży
promowanie rozmaitych tzw. "beskidek" (bynajmniej nie żywieckich ani makowskich) jako żeńskich wzorców odniesienia i sukcesu
bezustanną dyfamacja rodzin wielodzietnych (tzn. powyżej dwójki dzieci) jako rzekomego rozsadnika patologii i klientyzmu opieki społecznej żyjących na kosz singlistów
Kurwens, jak wogle może być wesele bez dzieci? Pewnie jeszcze bez starych ciotek, które tylko zrzędzą julkom: "A kedy ty, stara ruro, wyjdziesz zamonsz?"
te wesela to sugestia, że miejsce zwierząt jest w zoo a nie w normalnym życiu normalnych ludzi.
W rzeczywistości nic z tego co wkleił Mariano nie ma oczywiście miejsca, natomiast medialnie taki kit jest właśnie wciskamy, poprzez te wyssane z palca historie o bezdzietnych weselach itp.
Cytata z wp.pl:
"Coraz więcej osób wyznaje, że nie lubi i nie chce mieć dzieci. Są pary, które chcą eleganckiego, "porządnego" wesela, a wiadomo, że dzieci tworzą różne nieprzewidziane sytuacje, trzeba się nimi przejmować i zajmować. Obecność dziecka w wielu życiowych sytuacjach przestała być naturalna – podkreśla psycholożka Marta Kędzierska"
Nie no, oczywiście, że jak dziecko panny młodej się zerzyga to jest wogle ąszła. Tu muszę przyznać rację.
I fułaje!
Dokładnie tak! Tak się składa, że dwa miesiące temu byłem na weselu. Nie tylko nie było żadnego zakazu dla dzieci, ale wręcz udogodnienia dla nich: plac zabaw przed domem weselnym oraz specjalne pomieszczenie dla dzieci w środku.
są środowiska > @Przemko powiedział(a):
widzę w dobrej okolicy szanowny mieszka, ja niestety w Poznaniu - antydzieciowość nie jest tu wstydem.