nie byłoby to problemem jakby te grupy siedziały pod miotłą cicho i coś sobie skomlały pod nosem, ale różne presstytutki i socialmedia dały im głos i szambo się rozlało
@ms.wygnaniec powiedział(a):
Trepie ale 500+ nienawidzą tylko następujące osobniki:
nieudolni i pazerni 'bizmesmeni', bo nie da się już płacić 'tyle co nic' gdyż minimalna stabilizacja dochodu powoduje brak chętnych do prac quasi pańszczyźnianych
samotni mizogini
bezdzietne kobiety realizujące się w korpokarierze,
bo świadczenie, w obecnej postaci, częściowo niweluje przejście z rynku pracy na rzecz zadbania o godny start dziecka, przez opiekę matczyną w początkowych latach.
I jeszcze ja. Mnie też zapisz do tej grupy.
Pieniądze się zarabia, oszczędza, inwestuje. A nie dostaje. To raz, a dwa, naprawdę nie rozumiecie że mechanizm nagradzania za posiadanie dziecka nie działa ? To jest postawienie świata na głowie, równe z uważaniem, że są więcej niż dwie płcie. Normalni ludzie chcą mieć dzieci. Nienormalni wymyślają powody żeby ich nie mieć. Jeżeli udajemy, że dając nienormalnym, chorym ludziom pieniądze żeby mieli dzieci, załatwimy sprawę, to oszukujemy siebie i przyszłe pokolenia. Czynnik ekonomiczny włóżmy między bajki, o czym świadczą statystyki.
Choroby się leczy, a nie używa środków przeciwbólowych i maści.
Nie ma żadnej drogi na skróty, świata pośredniego, gdzie możemy sobie ponaprawiać niesprawiedliwość, czy pomóc ludziom, niwelując zasadę coś za coś. Nie ma tak. Jeżeli od pewnych podstawowych spraw odejdziemy, a to zrobiliśmy, będziemy mieli chore społeczeństwo.
Jakie to żałosne, że w największym historii dobrobycie i łatwości zarobienia pieniędzy, traktujemy ludzi jako upośledzonych, albo sami jesteśmy upośledzeni, dając się nabrać. W ostatnich latach, z wyjątkiem ludzi starych i chorych (osobna sprawa), każdy człowiek z dobrą wolą i chęcią do pracy mógł zarobić na utrzymanie siebie i rodziny. Jeżeli ktoś twierdzi inaczej jest kosmitą oderwanym od rzeczywistości.
Skąd wziąłeś narrację o jakimś "dawaniu nienormalnym, chorym ludziom pieniądzy żeby mieli dzieci"?
To jest budowanie chochoła do zwalczania.
Spadająca drastycznie dzietność to problem wielu krajów i dawanie pieniędzy typu 500 plus ma miejsce w wielu państwach, bo jakieś działania należy przecież podjąć.
@MarianoX powiedział(a):
Skąd wziąłeś narrację o jakimś "dawaniu nienormalnym, chorym ludziom pieniądzy żeby mieli dzieci"?
To jest budowanie chochoła do zwalczania.
Ci co twierdzą, że nie mają dzieci, bo ich nie stać, i jeszcze w to wierzą, to są nienormalni ludzie. Oszukują siebie i innych, nie mają, bo nie chcą, dlatego są chorzy. Żadna kasa ich nie uzdrowi.
Spadająca drastycznie dzietność to problem wielu krajów i dawanie pieniędzy typu 500 plus ma miejsce w wielu państwach, bo jakieś działania należy przecież podjąć.
Maści w postaci 500+ ? Nic to nie da. Dlaczego ludzie nie chcą się rozmnażać ? Zadajmy sobie to pytanie i usuńmy przyczynę. Na pewno nie jest to czynnik ekonomiczny.
@JORGE powiedział(a):
Normalni ludzie chcą mieć dzieci.
Panie, to jest jakieś podejście aprioryczne.
Praktyka okazuje, że jest odwrotnie, że nikt normalny nie chce mieć dzieci, a już mieć ich więcej niż jedno, to wogle kosztowne hobby.
Polecam uwadze wykres dzietności w obu Korejach. Śmiem twierdzić, że na obu połowach półwyspu jest taki sam odsetek normalnych ludzi, tyle że tam gdzie jest zamożnie i swobodnie, dzieci nie rodzą się.
Albo porównaj Kolego Erytreję, Gazę i Europę. Gdzie jest więcej normalnych? Gdzie więcej dzieci?
Ja tu specjalnie nie widzę wniosków, bo mi wychodzi, że jeśli pozwolić ludziom żyć godnie i wygodnie, to wymierają. A jeśli skomasować w zbrodniczym łagrze, to się rozmnażają.
Być może (podkreślam) perspektywa chrześcijańska by coś zmieniła. Tak powszechnie obowiązująca i promowana przez rządy i autorytety. Załóżmy na potrzeby niniejszego rozważania, że tak. Czyli mamy spełniony pierwszy warunek. Zadaliśmy sobie pytanie i znaleźliśmy odpowiedź. I teraz przechodzimy do drugiego etapu: "usuńmy przyczynę". Jak? Skoro wszyscy możni są przeciwko?
Ja tu specjalnie nie widzę wniosków, bo mi wychodzi, że jeśli pozwolić ludziom żyć godnie i wygodnie, to wymierają. A jeśli skomasować w zbrodniczym łagrze, to się rozmnażają.
No i po co tu dalej szczępić ryja i klepać ? Bo właśnie tak jest, ale dlaczego się zatrzymałeś ? Wygodne życie powoduje choroby czaszki, Zachód jest świetnym przykładem. I nie ma od tego odwrotu. Znaczy by był, bo jakaś część arystokracji sobie z tym poradziła, czyli potrafili mieć i wychowywać dzieci w dobrobycie i bez odpałów. Od wielu lat twierdzę, że do posiadania pieniędzy przygotowuje się pokoleniami. Ale to jednak wymaga bardzo sztywnego gorsetu, też i religijnego, a tu mamy też kolejny szoczek, bo im ludy bogatsze tym dalej od pana Boga.
Tego procesu, metodami nad którymi tu cmokacie, nie da się odwrócić. Katastrofa demograficzna to efekt konstrukcji obecnej cywilizacji, tego co z niej zostało.
@trep powiedział(a):
Być może (podkreślam) perspektywa chrześcijańska by coś zmieniła. Tak powszechnie obowiązująca i promowana przez rządy i autorytety. Załóżmy na potrzeby niniejszego rozważania, że tak. Czyli mamy spełniony pierwszy warunek. Zadaliśmy sobie pytanie i znaleźliśmy odpowiedź. I teraz przechodzimy do drugiego etapu: "usuńmy przyczynę". Jak? Skoro wszyscy możni są przeciwko?
Tak. Chrześcijaństwo, wg mnie, jest w stanie zapanować nad dobrobytem, kto wie, może właśnie było przygotowane na te czasy ? Problem w tym, że póki co jest w odwrocie. Ale bym nie przesądzał ostatecznie.
@trep powiedział(a):
Być może (podkreślam) perspektywa chrześcijańska by coś zmieniła. Tak powszechnie obowiązująca i promowana przez rządy i autorytety. Załóżmy na potrzeby niniejszego rozważania, że tak. Czyli mamy spełniony pierwszy warunek. Zadaliśmy sobie pytanie i znaleźliśmy odpowiedź. I teraz przechodzimy do drugiego etapu: "usuńmy przyczynę". Jak? Skoro wszyscy możni są przeciwko?
Tak. Chrześcijaństwo, wg mnie, jest w stanie zapanować nad dobrobytem, kto wie, może właśnie było przygotowane na te czasy ? Problem w tym, że póki co jest w odwrocie. Ale bym nie przesądzał ostatecznie.
Ale kwestią mojego posta nie było "jest czy nie jest". Było: "załóżmy że jest, i co dalej?"
Ja tu specjalnie nie widzę wniosków, bo mi wychodzi, że jeśli pozwolić ludziom żyć godnie i wygodnie, to wymierają. A jeśli skomasować w zbrodniczym łagrze, to się rozmnażają.
No i po co tu dalej szczępić ryja i klepać ? Bo właśnie tak jest, ale dlaczego się zatrzymałeś ? Wygodne życie powoduje choroby czaszki, Zachód jest świetnym przykładem. I nie ma od tego odwrotu. Znaczy by był, bo jakaś część arystokracji sobie z tym poradziła, czyli potrafili mieć i wychowywać dzieci w dobrobycie i bez odpałów. Od wielu lat twierdzę, że do posiadania pieniędzy przygotowuje się pokoleniami. Ale to jednak wymaga bardzo sztywnego gorsetu, też i religijnego, a tu mamy też kolejny szoczek, bo im ludy bogatsze tym dalej od pana Boga.
Tego procesu, metodami nad którymi tu cmokacie, nie da się odwrócić. Katastrofa demograficzna to efekt konstrukcji obecnej cywilizacji, tego co z niej zostało.
No, to załóżmy że nie da a w związku z tym 500+ nie jest po to.
Ci co twierdzą, że nie mają dzieci, bo ich nie stać, i jeszcze w to wierzą, to są nienormalni ludzie. Oszukują siebie i innych, nie mają, bo nie chcą, dlatego są chorzy. Żadna kasa ich nie uzdrowi.
Czy do niewątpliwie istniejących ludzi z Twojego opisu kierowany jest program "jeśli masz dziecko -> dostajesz pieniądze"? No nie, co więcej, oni nigdy z niego nie skorzystają, bo przecież nie będą mieli dzieci, podwiązują sobie nasieniowody itd. Więc z programem 500/800+ mają tyle wspólnego, że się na niego składają. PRZEGRYWY!
A zróbmy z tego zwykłą konsultancką 4-polówkę na dwóch wymiarach: mają/nie mają, będą mieli/nie będą mieli.
Czy istnieją ludzie, którzy nie mieli dzieci, a program popchnął ich w stronę właściwej decyzji? WARIACI, sprzedali kraj za 500+
Czy istnieją ludzie, którzy mieli dzieci, a program popchnął ich w stronę właściwej decyzji? DZIECIOROBY, szkoda gadać.
Czy istnieją ludzie, którzy mieli dzieci, a program nic nie zmienił? CWANIAKI, ale się nachapali.
No i jeszcze Ci co chcą, ale NIE MOGĄ (bo zdrowie lub redpill nie pozwala), tacy też są, przykro mi.
Wszyscy ci ludzie istnieją, wśród nich żyjemy, % który stanowią poszczególne grupy nie znam. Ale znam dzieci, które "wzięły się z 500+" - najwięcej z grupy 3, bo to moja bańka.
@ms.wygnaniec powiedział(a):
Trepie ale 500+ nienawidzą tylko następujące osobniki:
nieudolni i pazerni 'bizmesmeni', bo nie da się już płacić 'tyle co nic' gdyż minimalna stabilizacja dochodu powoduje brak chętnych do prac quasi pańszczyźnianych
samotni mizogini
bezdzietne kobiety realizujące się w korpokarierze,
bo świadczenie, w obecnej postaci, częściowo niweluje przejście z rynku pracy na rzecz zadbania o godny start dziecka, przez opiekę matczyną w początkowych latach.
I jeszcze ja. Mnie też zapisz do tej grupy.
Na razie zapisuję Cię do grupy, która zamiast czytać czyjeś wypowiedzi musi je zwalczać.
Napiszę ponownie, bo widzę, że masz problemy z czytaniem: obecna wersja 500+ nie jest programem pronatalistycznym, a kompensacyjnym dla kobiet, które urodziły dzieci i 'spowolniły' swoją karierę na rynku pracy. Wielkość kwoty nie daje szansy na pokrycie kosztów posiadania dziecka, co jest słuszne, a jednocześnie, stanowi wsparcie kompensujące opisane wcześniej ubytki w dochodach. To jest zachęta dla pracujących, aby nie obawiały się dodatkowej 'kary' w postaci niższej pensji od bezdzietnej koleżanki.
Mam tylko prośbę, nie opisuj mi patologii naciągactwa, bo nie to jest przedmiotem mojego wpisu, nie opisuj kolejny raz roszczeniowości ani wygórowanych oczekiwań finansowych, bo się z tym zgadzam, choć w mojej ocenie proporcje są inne.
500+ to jest też program zniechęcający do emigracji. Rozumiem, że "płacenie ludziom, żeby zostali w ojczyźnie" też można uznać za chore, ale ja się z tym nie zgodzę. Ludzie są dziś zasobem i państwa o ten zasób rywalizują.
@Pigwa powiedział(a):
500+ to jest też program zniechęcający do emigracji. Rozumiem, że "płacenie ludziom, żeby zostali w ojczyźnie" też można uznać za chore, ale ja się z tym nie zgodzę. Ludzie są dziś zasobem i państwa o ten zasób rywalizują.
No właśnie, 500+ to program socjalny a nie prodemograficzny, te nadprogramowe 250 tysięcy dzieci które się urodziło po jego wejściu to skutek uboczny.
Spadająca drastycznie dzietność to problem wielu krajów i dawanie pieniędzy typu 500 plus ma miejsce w wielu państwach, bo jakieś działania należy przecież podjąć.
Maści w postaci 500+ ? Nic to nie da. Dlaczego ludzie nie chcą się rozmnażać ? Zadajmy sobie to pytanie i usuńmy przyczynę. Na pewno nie jest to czynnik ekonomiczny.
Ogólnie masz rację, natomiast jak idzie konkretnie o mnie to bez 500+ raczej nie odważyłbym się na 3 dziecko. Skoro gospodarka nie potrafi mi zapewnić takiej podwyżki? No wiem wiem, to ja jestem sam sobie winien bo nie umiem wynegocjować.
@trep powiedział(a):
Być może (podkreślam) perspektywa chrześcijańska by coś zmieniła. Tak powszechnie obowiązująca i promowana przez rządy i autorytety. Załóżmy na potrzeby niniejszego rozważania, że tak. Czyli mamy spełniony pierwszy warunek. Zadaliśmy sobie pytanie i znaleźliśmy odpowiedź. I teraz przechodzimy do drugiego etapu: "usuńmy przyczynę". Jak? Skoro wszyscy możni są przeciwko?
...czyli konkretnie jaka? Podstawowe punkty wystarczą
@JORGE powiedział(a):
Normalni ludzie chcą mieć dzieci.
Panie, to jest jakieś podejście aprioryczne.
Praktyka okazuje, że jest odwrotnie, że nikt normalny nie chce mieć dzieci, a już mieć ich więcej niż jedno, to wogle kosztowne hobby.
Polecam uwadze wykres dzietności w obu Korejach. Śmiem twierdzić, że na obu połowach półwyspu jest taki sam odsetek normalnych ludzi, tyle że tam gdzie jest zamożnie i swobodnie, dzieci nie rodzą się.
Albo porównaj Kolego Erytreję, Gazę i Europę. Gdzie jest więcej normalnych? Gdzie więcej dzieci?
Ja tu specjalnie nie widzę wniosków, bo mi wychodzi, że jeśli pozwolić ludziom żyć godnie i wygodnie, to wymierają. A jeśli skomasować w zbrodniczym łagrze, to się rozmnażają.
@trep powiedział(a):
Być może (podkreślam) perspektywa chrześcijańska by coś zmieniła. Tak powszechnie obowiązująca i promowana przez rządy i autorytety. Załóżmy na potrzeby niniejszego rozważania, że tak. Czyli mamy spełniony pierwszy warunek. Zadaliśmy sobie pytanie i znaleźliśmy odpowiedź. I teraz przechodzimy do drugiego etapu: "usuńmy przyczynę". Jak? Skoro wszyscy możni są przeciwko?
...czyli konkretnie jaka? Podstawowe punkty wystarczą
Na razie zapisuję Cię do grupy, która zamiast czytać czyjeś wypowiedzi musi je zwalczać.
Napiszę ponownie, bo widzę, że masz problemy z czytaniem: obecna wersja 500+ nie jest programem pronatalistycznym, a kompensacyjnym dla kobiet, które urodziły dzieci i 'spowolniły' swoją karierę na rynku pracy. Wielkość kwoty nie daje szansy na pokrycie kosztów posiadania dziecka, co jest słuszne, a jednocześnie, stanowi wsparcie kompensujące opisane wcześniej ubytki w dochodach. To jest zachęta dla pracujących, aby nie obawiały się dodatkowej 'kary' w postaci niższej pensji od bezdzietnej koleżanki.
Ile szpagatów trzeba zrobić, żeby ocenić świetny ruch PiSu kupujący elektorat ? Czytałem, czytałem co napisałeś, ale nie zniosę wciskania czym 500+ miało być, oficjalnie. Przypominam - programem zachęcającym do posiadania dzieci, miało być konkretne przełożenie na wzrost dzietności. Oczywiście, że nie było, bo to tak nie działa. Natomiast cel faktyczny, czyli pozyskanie elektoratu i (co ważniejsze) pokazanie ludziom, że państwo może coś dla nich zrobić faktycznie, zadziałało. I byłem zwolennikiem 500+, bo tak było trzeba, tego wymagała gra. Pomimo, że jestem wrogiem dawania pieniędzy. I nie dlatego, że to z moich podatków (a proszę bardzo), czy że ogólnie nie, a dlatego że to demoralizuje.
Ogólnie masz rację, natomiast jak idzie konkretnie o mnie to bez 500+ raczej nie odważyłbym się na 3 dziecko. Skoro gospodarka nie potrafi mi zapewnić takiej podwyżki? No wiem wiem, to ja jestem sam sobie winien bo nie umiem wynegocjować.
Ale co bardziej zadziałało, faktycznie kwota 500 PLN na dziecko, czy bardziej że mamy władzę, z którą będziesz czuł się bezpiecznie ? Że ci się w perspektywie paru lat świat na głowę nie zawali, gospodarka będzie stabilna, pracodawcy sobie będą radzić ?
Ogólnie masz rację, natomiast jak idzie konkretnie o mnie to bez 500+ raczej nie odważyłbym się na 3 dziecko. Skoro gospodarka nie potrafi mi zapewnić takiej podwyżki? No wiem wiem, to ja jestem sam sobie winien bo nie umiem wynegocjować.
Ale co bardziej zadziałało, faktycznie kwota 500 PLN na dziecko, czy bardziej że mamy władzę, z którą będziesz czuł się bezpiecznie ? Że ci się w perspektywie paru lat świat na głowę nie zawali, gospodarka będzie stabilna, pracodawcy sobie będą radzić ?
Być może wszystko było ważne, a może tylko szukam usprawiedliwienia dlaczego nie mam jednego dziecka więcej, nie wiem.
Komentarz
nie byłoby to problemem jakby te grupy siedziały pod miotłą cicho i coś sobie skomlały pod nosem, ale różne presstytutki i socialmedia dały im głos i szambo się rozlało
I jeszcze ja. Mnie też zapisz do tej grupy.
Pieniądze się zarabia, oszczędza, inwestuje. A nie dostaje. To raz, a dwa, naprawdę nie rozumiecie że mechanizm nagradzania za posiadanie dziecka nie działa ? To jest postawienie świata na głowie, równe z uważaniem, że są więcej niż dwie płcie. Normalni ludzie chcą mieć dzieci. Nienormalni wymyślają powody żeby ich nie mieć. Jeżeli udajemy, że dając nienormalnym, chorym ludziom pieniądze żeby mieli dzieci, załatwimy sprawę, to oszukujemy siebie i przyszłe pokolenia. Czynnik ekonomiczny włóżmy między bajki, o czym świadczą statystyki.
Choroby się leczy, a nie używa środków przeciwbólowych i maści.
Nie ma żadnej drogi na skróty, świata pośredniego, gdzie możemy sobie ponaprawiać niesprawiedliwość, czy pomóc ludziom, niwelując zasadę coś za coś. Nie ma tak. Jeżeli od pewnych podstawowych spraw odejdziemy, a to zrobiliśmy, będziemy mieli chore społeczeństwo.
Jakie to żałosne, że w największym historii dobrobycie i łatwości zarobienia pieniędzy, traktujemy ludzi jako upośledzonych, albo sami jesteśmy upośledzeni, dając się nabrać. W ostatnich latach, z wyjątkiem ludzi starych i chorych (osobna sprawa), każdy człowiek z dobrą wolą i chęcią do pracy mógł zarobić na utrzymanie siebie i rodziny. Jeżeli ktoś twierdzi inaczej jest kosmitą oderwanym od rzeczywistości.
Skąd wziąłeś narrację o jakimś "dawaniu nienormalnym, chorym ludziom pieniądzy żeby mieli dzieci"?
To jest budowanie chochoła do zwalczania.
Spadająca drastycznie dzietność to problem wielu krajów i dawanie pieniędzy typu 500 plus ma miejsce w wielu państwach, bo jakieś działania należy przecież podjąć.
Ci co twierdzą, że nie mają dzieci, bo ich nie stać, i jeszcze w to wierzą, to są nienormalni ludzie. Oszukują siebie i innych, nie mają, bo nie chcą, dlatego są chorzy. Żadna kasa ich nie uzdrowi.
Maści w postaci 500+ ? Nic to nie da. Dlaczego ludzie nie chcą się rozmnażać ? Zadajmy sobie to pytanie i usuńmy przyczynę. Na pewno nie jest to czynnik ekonomiczny.
Panie, to jest jakieś podejście aprioryczne.
Praktyka okazuje, że jest odwrotnie, że nikt normalny nie chce mieć dzieci, a już mieć ich więcej niż jedno, to wogle kosztowne hobby.
Polecam uwadze wykres dzietności w obu Korejach. Śmiem twierdzić, że na obu połowach półwyspu jest taki sam odsetek normalnych ludzi, tyle że tam gdzie jest zamożnie i swobodnie, dzieci nie rodzą się.
Albo porównaj Kolego Erytreję, Gazę i Europę. Gdzie jest więcej normalnych? Gdzie więcej dzieci?
Ja tu specjalnie nie widzę wniosków, bo mi wychodzi, że jeśli pozwolić ludziom żyć godnie i wygodnie, to wymierają. A jeśli skomasować w zbrodniczym łagrze, to się rozmnażają.
Być może (podkreślam) perspektywa chrześcijańska by coś zmieniła. Tak powszechnie obowiązująca i promowana przez rządy i autorytety. Załóżmy na potrzeby niniejszego rozważania, że tak. Czyli mamy spełniony pierwszy warunek. Zadaliśmy sobie pytanie i znaleźliśmy odpowiedź. I teraz przechodzimy do drugiego etapu: "usuńmy przyczynę". Jak? Skoro wszyscy możni są przeciwko?
No i po co tu dalej szczępić ryja i klepać ? Bo właśnie tak jest, ale dlaczego się zatrzymałeś ? Wygodne życie powoduje choroby czaszki, Zachód jest świetnym przykładem. I nie ma od tego odwrotu. Znaczy by był, bo jakaś część arystokracji sobie z tym poradziła, czyli potrafili mieć i wychowywać dzieci w dobrobycie i bez odpałów. Od wielu lat twierdzę, że do posiadania pieniędzy przygotowuje się pokoleniami. Ale to jednak wymaga bardzo sztywnego gorsetu, też i religijnego, a tu mamy też kolejny szoczek, bo im ludy bogatsze tym dalej od pana Boga.
Tego procesu, metodami nad którymi tu cmokacie, nie da się odwrócić. Katastrofa demograficzna to efekt konstrukcji obecnej cywilizacji, tego co z niej zostało.
Tak. Chrześcijaństwo, wg mnie, jest w stanie zapanować nad dobrobytem, kto wie, może właśnie było przygotowane na te czasy ? Problem w tym, że póki co jest w odwrocie. Ale bym nie przesądzał ostatecznie.
Ale kwestią mojego posta nie było "jest czy nie jest". Było: "załóżmy że jest, i co dalej?"
No, to załóżmy że nie da a w związku z tym 500+ nie jest po to.
Czy do niewątpliwie istniejących ludzi z Twojego opisu kierowany jest program "jeśli masz dziecko -> dostajesz pieniądze"? No nie, co więcej, oni nigdy z niego nie skorzystają, bo przecież nie będą mieli dzieci, podwiązują sobie nasieniowody itd. Więc z programem 500/800+ mają tyle wspólnego, że się na niego składają. PRZEGRYWY!
A zróbmy z tego zwykłą konsultancką 4-polówkę na dwóch wymiarach: mają/nie mają, będą mieli/nie będą mieli.
Czy istnieją ludzie, którzy nie mieli dzieci, a program popchnął ich w stronę właściwej decyzji? WARIACI, sprzedali kraj za 500+
Czy istnieją ludzie, którzy mieli dzieci, a program popchnął ich w stronę właściwej decyzji? DZIECIOROBY, szkoda gadać.
Czy istnieją ludzie, którzy mieli dzieci, a program nic nie zmienił? CWANIAKI, ale się nachapali.
No i jeszcze Ci co chcą, ale NIE MOGĄ (bo zdrowie lub redpill nie pozwala), tacy też są, przykro mi.
Wszyscy ci ludzie istnieją, wśród nich żyjemy, % który stanowią poszczególne grupy nie znam. Ale znam dzieci, które "wzięły się z 500+" - najwięcej z grupy 3, bo to moja bańka.
Na razie zapisuję Cię do grupy, która zamiast czytać czyjeś wypowiedzi musi je zwalczać.
Napiszę ponownie, bo widzę, że masz problemy z czytaniem: obecna wersja 500+ nie jest programem pronatalistycznym, a kompensacyjnym dla kobiet, które urodziły dzieci i 'spowolniły' swoją karierę na rynku pracy. Wielkość kwoty nie daje szansy na pokrycie kosztów posiadania dziecka, co jest słuszne, a jednocześnie, stanowi wsparcie kompensujące opisane wcześniej ubytki w dochodach. To jest zachęta dla pracujących, aby nie obawiały się dodatkowej 'kary' w postaci niższej pensji od bezdzietnej koleżanki.
Mam tylko prośbę, nie opisuj mi patologii naciągactwa, bo nie to jest przedmiotem mojego wpisu, nie opisuj kolejny raz roszczeniowości ani wygórowanych oczekiwań finansowych, bo się z tym zgadzam, choć w mojej ocenie proporcje są inne.
500+ to jest też program zniechęcający do emigracji. Rozumiem, że "płacenie ludziom, żeby zostali w ojczyźnie" też można uznać za chore, ale ja się z tym nie zgodzę. Ludzie są dziś zasobem i państwa o ten zasób rywalizują.
Wklejam tu właściwą perspektywę (próbuję od odpowiedniego momentu, lecz gdyby się nie udało, trzeba zacząć od 16:54. O Słońcu, o powietrzu itd.
No właśnie, 500+ to program socjalny a nie prodemograficzny, te nadprogramowe 250 tysięcy dzieci które się urodziło po jego wejściu to skutek uboczny.
Ogólnie masz rację, natomiast jak idzie konkretnie o mnie to bez 500+ raczej nie odważyłbym się na 3 dziecko. Skoro gospodarka nie potrafi mi zapewnić takiej podwyżki? No wiem wiem, to ja jestem sam sobie winien bo nie umiem wynegocjować.
Idą na delegalizację PiS i unieważnienie wyboru Nawrockiego?
Tak.
Ale też na zniechęcenie wyborców.
...mgła mózgowa?
...czyli konkretnie jaka? Podstawowe punkty wystarczą
...może to nie większość definiuje normę?
...też tak myślę
Potraktuję to jako żart.
Ile szpagatów trzeba zrobić, żeby ocenić świetny ruch PiSu kupujący elektorat ? Czytałem, czytałem co napisałeś, ale nie zniosę wciskania czym 500+ miało być, oficjalnie. Przypominam - programem zachęcającym do posiadania dzieci, miało być konkretne przełożenie na wzrost dzietności. Oczywiście, że nie było, bo to tak nie działa. Natomiast cel faktyczny, czyli pozyskanie elektoratu i (co ważniejsze) pokazanie ludziom, że państwo może coś dla nich zrobić faktycznie, zadziałało. I byłem zwolennikiem 500+, bo tak było trzeba, tego wymagała gra. Pomimo, że jestem wrogiem dawania pieniędzy. I nie dlatego, że to z moich podatków (a proszę bardzo), czy że ogólnie nie, a dlatego że to demoralizuje.
Ale co bardziej zadziałało, faktycznie kwota 500 PLN na dziecko, czy bardziej że mamy władzę, z którą będziesz czuł się bezpiecznie ? Że ci się w perspektywie paru lat świat na głowę nie zawali, gospodarka będzie stabilna, pracodawcy sobie będą radzić ?
Nic. Nic się nie da już zrobić, wg mnie. A i czasami nie ma sensu robić czegokolwiek.
Być może wszystko było ważne, a może tylko szukam usprawiedliwienia dlaczego nie mam jednego dziecka więcej, nie wiem.