Mania napisal(a): Mati @FremdenlegionPL · 17 g. Spieram się z kolegą z pracy o Sikorskiego. Ja uważam, że to kretyn. Dla kolegi z kolei to debil. Zdania mamy różne, ale szanujemy swoje opinie nawzajem. I tak powinno być w całej Polsce.
Pierwsza litera imienia i nazwisko to był standard.
Kiedy niejaki Piotr Rączka żalił się, że zrobiono z niego praczkę, koledzy odpowiadali: Nie narzekaj, a jakbyś miał na imię tak jak dyrektor? Dyrektor był Stefan.
Mania napisal(a): Mati @FremdenlegionPL · 17 g. Spieram się z kolegą z pracy o Sikorskiego. Ja uważam, że to kretyn. Dla kolegi z kolei to debil. Zdania mamy różne, ale szanujemy swoje opinie nawzajem. I tak powinno być w całej Polsce.
Zaraz zaraz, jak złe wiewiórki ćwierkały zapłacenie służbową kartą za wizytę w pewnym przybytku podczas delegacji oraz 'zapomnienie' że USArmy przed wpuszczeniem gościa na pokład F-16 robi test na obecność narkotyków to jednak są wyczyny, a i jednak ładnie się w wątek wpisują
Takie mi się w związku przypomniało z bardzo dawna, otóż znajomy w miejsce uszkodzonego włącznika od kątówki zamontował na przewodzie on/off z lampki nocnej, i zaniedługo na to wdepnął, wiem, nie powinno się śmiać z kaleki.
Tomasz Karolak, który w filmie wciela się w prezesa banku, twierdzi, że "Banksterzy" "pokazują pewien mechanizm nabijania ludzi w butelkę - bezwzględnego zarabiania na klientach banku".
"Akcja filmu rozgrywa się w 2004 roku, kiedy była słynna sytuacja brania kredytów frankowych (...) Też jestem beneficjentem takiego kredytu i też jestem w sporze z bankiem" - podkreśla aktor.
Z tej okazji zajrzałem se na pwn.pl, pod hasło "beneficjent". Takie rzeczy napisał pan Ryszard pod spodem:
Serdecznie witam. Nie wiem, czy Redakcja ma możliwość oddziaływania na poprawność wypowiedzi osób publicznych i publikowanych informacji urzędowych, a życzyłbym wszystkim, aby tak było. Być może uchroniłoby to mnie i zapewne wielu innych słuchaczy i czytelników przed niepotrzebnymi stresami związanymi z wysłuchiwaniem biurokratycznych terminów. W wystąpieniach wielu polityków i urzędników państwowych często słyszę dwa określenia, które są dla mnie żargonem urzędniczym. Chodzi mi o następujące słowa: 1. Beneficjent – słowo moim zdaniem błędnie używane w znaczeniu 'odnoszący korzyści': 2. Punkt procentowy – zamiast po prostu procent. Ten psudoekonomiczmy dziwoląg usłyszałem po raz pierwszy z ust pana Balcerowicza i od tego czasu dosyć powszechnie zaistniał w żargonie ekonomicznym. Proszę uprzejmie o potwierdzenie, czy mam słuszność w kwalifikowaniu powyższych zwrotów jako błędnych. Załączam pozdrowienia Ryszard Garczyński
My nie mamy rymowanek miastowych ale mamy kawał miastowy: Student zdaje na medycynę, egzaminator go pyta: - Pan na medycynę z powołania, czy z Olkusza?
TecumSeh napisal(a): My nie mamy rymowanek miastowych
Jak nie, jak tak. "Jestem z Olkusza nic mnie nie rusza" - tak mawiał Taborka*, mój kumpel z wojska i dodawał aktualną cyferkę do cywila np. "128 dzionali - nic mnie nie wali".
*miał taką ksywę bo na taboret wojskowy mówił "taborka", hehe.
Komentarz
Kiedy niejaki Piotr Rączka żalił się, że zrobiono z niego praczkę, koledzy odpowiadali: Nie narzekaj, a jakbyś miał na imię tak jak dyrektor? Dyrektor był Stefan.
Autentyk.
Przybytek ów zapełniają kobiety i panowie o negocjowalnej cnotliwości.
Powinny to sobie brać do serca pewne Polki na emigracji mające pewną powiedzmy predylekcję do panów o imieniu dajmy na to Ahmed czy Ismael
Tomasz Karolak, który w filmie wciela się w prezesa banku, twierdzi, że "Banksterzy" "pokazują pewien mechanizm nabijania ludzi w butelkę - bezwzględnego zarabiania na klientach banku".
"Akcja filmu rozgrywa się w 2004 roku, kiedy była słynna sytuacja brania kredytów frankowych (...) Też jestem beneficjentem takiego kredytu i też jestem w sporze z bankiem" - podkreśla aktor.
Serdecznie witam.
Nie wiem, czy Redakcja ma możliwość oddziaływania na poprawność wypowiedzi osób publicznych i publikowanych informacji urzędowych, a życzyłbym wszystkim, aby tak było. Być może uchroniłoby to mnie i zapewne wielu innych słuchaczy i czytelników przed niepotrzebnymi stresami związanymi z wysłuchiwaniem biurokratycznych terminów. W wystąpieniach wielu polityków i urzędników państwowych często słyszę dwa określenia, które są dla mnie żargonem urzędniczym. Chodzi mi o następujące słowa:
1. Beneficjent – słowo moim zdaniem błędnie używane w znaczeniu 'odnoszący korzyści':
2. Punkt procentowy – zamiast po prostu procent. Ten psudoekonomiczmy dziwoląg usłyszałem po raz pierwszy z ust pana Balcerowicza i od tego czasu dosyć powszechnie zaistniał w żargonie ekonomicznym.
Proszę uprzejmie o potwierdzenie, czy mam słuszność w kwalifikowaniu powyższych zwrotów jako błędnych.
Załączam pozdrowienia
Ryszard Garczyński
https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/beneficjent-i-punkt-procentowy;1848.html
Ale pana Ryszarda rozumiem, to dobry zwyczaj zakładać, że jak Balcerowicz coś mówi, to musi być bzdura.
Jacek i Magda przyjaźnią się i mieszkają w Suwałkach. Magda ma rower.
Jacek oświadcza: Ukradłem dla Magdy rower
Pytanie - Ile rowerów ma teraz Magda?
Czemu? Bo to oznacza mniej więcej tyle co "ukradłem Magdzie rower".
W Suwałkach zamiast powiedzieć "powiem to Kubie" mówi się "powiem to dla Kuby". Mam koleżankę z Suwałk:)
macie rumowanki miastowe?
nie moja, naszego wikarego
Jestem z Gniezna, nikt mnie nie zna
- Здравствуй Гриша!
- куда едeш?
- do Kalisza, а ты куда?
- do Poznania,
- до свиданя!
- до свиданя!
(pewnie z Legnicy jechali)
Student zdaje na medycynę, egzaminator go pyta:
- Pan na medycynę z powołania, czy z Olkusza?
Jak nie, jak tak.
"Jestem z Olkusza nic mnie nie rusza" - tak mawiał Taborka*, mój kumpel z wojska i dodawał aktualną cyferkę do cywila np. "128 dzionali - nic mnie nie wali".
*miał taką ksywę bo na taboret wojskowy mówił "taborka", hehe.
👣
🐾
🐾