Skip to content

Ile nóg ma Brown?

12346»

Komentarz

  • Lubisz skrupulatnego Irvinga jak broni niemców?

  • Opieram swoją wiedzę na gaziecie wyborczej? Nie znam cytatów? Cytaty są niewiarygodne? Spreparowane przez AI? Jestem kosmitą?

  • Amen
    Wróćmy do Browna

  • 7my ma rację, że elektoraty są prawie takie same?

  • Wróćmy do naszego barana.

  • Nasz baran opiera się na skrupulatnie broniącym niemców Irvingu.

  • Horche odpuść. I przeczytaj "Wojnę Goebbelsa" rzeczonego autora, polecam

  • @los powiedział(a):
    Wróćmy do naszego barana.

    Ale wątku o dumie angielskiej jednak mi trochę szkoda. Pierwszy raz zetknąłem się z takim postawieniem sprawy.

  • @Eden powiedział(a):
    Horche odpuść. I przeczytaj "Wojnę Goebbelsa" rzeczonego autora, polecam

    Czyli kogo ?

  • Tylko Irvinga.

  • edytowano 17:26

    @Eden powiedział(a):
    Horche odpuść. I przeczytaj "Wojnę Goebbelsa" rzeczonego autora, polecam

    Czego mogę się spodziewać ? Wojna Hitlera zaskoczyła mnie na plus. A wcale nie byłem taki pewien. Jak widać, nasz bohater pisarz, ma różne fazy ( i to pokazał trep). W jakiej pisał o Goebbelsie ?

  • Ma różne fazy ale w każdej jest skrupulatny. Jak chodzi o wybielanie niemców.

  • @trep powiedział(a):
    Ma różne fazy ale w każdej jest skrupulatny. Jak chodzi o wybielanie niemców.

    Bardzo zaciekawiło mnie, że jego pierwszą znaną i uznaną książką była martyrologia Niemców, czyli "Drezno. Apokalipsa 1945".

  • J. Mackiewicz był pierwszy w tej konkurencji.

  • A skąd.

  • Może i nie pierwszy, ale zrobił to z talentem.

  • W ogóle nie odebrałem tego jako martyrologię. Ot szczegółowy, literacki opis ginięcia bombardowanych niemców. Co prawda jedną z ofiar był główny bohater powieści, ale był już stary, niewiele stracił z życia, szybko odszedł.

  • Od dawna wolę tabelki od kreacji artystycznych.

  • edytowano 22:25

    Ja pozwolę sobie odnieść się do jeszcze jednego wątku. Otóż padła tu opinia jakoby Irwing rzekomo jako pierwszy umiał dostrzec, że Hitler nie był głupi. ( " Pokazał Hitlera jako człowieka racjonalnego a nie wyłącznie jako czuba ".) Jest to oczywista bzdura. Poważni historycy (a nawet popularyzatorzy) niejednokrotnie opisywali jego zdolności. Jako przykład podam "Historię Niemiec" Władysława Czaplińskiego, Adama Galosa i Wacława Korty wydane przez Ossolineum. Podam ciekawy cytat:
    "Jednym z jego poleceń stała się obserwacja niewielkiej Niemieckiej Partii Robotniczej Antona Drexlera. Choć pozbawiona była ona jakichkolwiek wpływów (a może właśnie dlatego, bo w żadnej większej partii nie miał nadziei na kierowniczą rolę), wstąpił do niej. Już w 1920 r. stał na czele NSDAP. Wykazał przy tym kilka cech, ważnych dla dalszej kariery. Umiał organizować propagandę masową jak mało kto. Jego przemówienia, mdłe w treści, nabierały przy słuchaniu niezwykłej sugestywności, co przyznawało wielu słuchaczy. Zadbał o zewnętrzne akcesoria ruchu (...)_ Uległ przekonaniu o własnej wielkości i misji do wypełnienia (...) Umiał także takie przekonanie przekazać innym. Umożliwiło mu to w latach 1931-1932 przetrzymanie propozycji udziału w rządzie do momentu, gdy mógł dostać całą władzę. (...) Zasób ideologii, wyłożony w dyktowanej przez niego książce "Moja walka" ("Mein Kampf, 1925), był ubogi, ale nadawał się do różnorodnej interpretacji, mógł działać na "zbuntowanego mieszczanina", a potem mógł przekonywać przemysłowców czy wytrawnych polityków. (...) Potrafił łagodzić i straszyć. Czasem nie wiedziano, kiedy brać go poważnie - czy gdy podkreślał działalność legalną, czy gdy zapowiadał, że po objęciu władzy "głowy potoczą się po piasku"._ (...) Wygrywał często, gdyż lepiej wiedział, do czego zdolni są jego partnerzy czy przeciwnicy, niż oni o nim. Czego można się było spodziewać po rządach narodowosocjalistycznych, przed 1933 r. nikt dobrze się nie orientował".
    Przepraszam, że cytat jest tak długi, ale w ten sposób chciałem uwypuklić fałszywość tezy. Jakoś na autorów rzeczonej książki nikt nie naskoczył i nie oskarżył ich o sławienie Hitlera. ;)
    Podam drugi przykład, tym razem nie historyka, ale popularyzatora, prawnika z wykształcenia, łowcy sensacji Bogusława Wołoszańskiego p. t. "Tajna wojna Hitlera". Nie mam tej książki pod ręką, więc nie będzie cytatu, ale jest napisane coś w tym stylu, że był to niezwykle zdolny i trzeźwy polityk, nie żaden szaleniec. No i oczywiście żadnej afery nie było.
    Zatem - żaden pajac nie musiał wyważać otwartych drzwi, bo od zawsze były otwarte. Facet był oczywiście germanofilem, ale przede wszystkim chodziło mu o rozgłos. Ot, taka Marianna Schreiber. ;)
    Cel osiągnął i zaimponował innym pajacom żądnym rozgłosu takim jak Korwin czy Braun, którzy nawet nie silili się, tylko dokładnie skopiowali model działania i tezy. Oczywiście w ich przypadku (przynajmniej Brauna) obok rozgłosu prawdopodobnie chodzi też o "zadaniowanie".
    Przy okazji zwrócę uwagę na metodę manipulacji, którą nazwałem "metodą Szelestowskiego" od postaci ze znanego filmu "Barwy ochronne". Tym, którzy nie oglądali, wyjaśniam, iż głównemu bohaterowi, idealistycznie nastawionemu i nieco naiwnemu młodemu naukowcowi, zaczyna imponować stary cyniczny docent. Z początku wydaje się, że będzie antagonistą, bo na samym początku filmu toczą ze sobą burzliwe dyskusje, ale ostatecznie zamiast tego staje się jego swego rodzaju mentorem. Szelestowski dostrzega tę fascynację swoją inteligencją i sprawczością i zaczyna nim manipulować. Mianowicie oskarża promotora głównego bohatera o plagiat pracy jakiegoś człowieka. Gdy ten, wykorzystując swoje kontakty na uczelni, zaczyna sprawdzać prawdziwość zarzutu, Szelestowski sprytnie wycofuje się z zarzutu, wmawiając, że to była tylko prowokacja i podpucha, żeby przetestować uczciwość rozmówcy. Potem jednak wraca do zarzutu, wmawiając, że praca profesora to jakoby jednak plagiat, ale jego, Szelestowskiego pracy, i pokaże mu ją, jak będzie z nim dobrze żył. Nie wiem, jak wam, ale mechanizm manipulowania i psychicznego uzależniania od siebie przypomina to, co ze swoimi fanami robią Korwin i Braun.
    Są szarże kłamstwa i manipulacji, ale z obmyślonym na zimno z góry zabezpieczeniem czy raczej kruczkiem, który jest zakamuflowany tak, żeby nie zmieniać wymowy wypowiedzi, ale żeby fani mieli pożywkę dla wmawiania w siebie i innych, że wszystko rzekomo jest w porządku, mówienia "nie zrozumiałeś", "czepiają się".
    Aha, jeszcze poruszę jeden wątek. Dyskusyjna jest teza, że II wojna światowa spowodowała rozpad brytyjskiego imperium. Co najwyżej przyspieszyła ten proces, bo zaczął się on już przed wojną. W 1922 r. Anglicy musieli zgodzić się na niepodległość Egiptu, w 1936 - na niepodległość Iraku (choć zachowali silne wpływy w obu tych krajach), musieli po 800 latach wycofać się z Irlandii, w 1931 r. zgodzili się na samodzielność polityki zagranicznej (czyli faktyczną niepodległość) dominiów, nie mówiąc już o tym, że na początku XX wieku w ogóle zgodzili się na utworzenie tychże. Indie odzyskały niepodległość już po wojnie, ale już wcześniej zaczęły się ruchy w tym kierunku.

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.