Dla mnie to dobra wiadomość - są za krótcy aby zabijać. Najbliżej byli z Mario Kamińskim ale nie potrafili wytrzymać do końca, pękli. Polska dobrotliwość?
Dla mnie to dobra wiadomość - są za krótcy aby zabijać. Najbliżej byli z Mario Kamińskim ale nie potrafili wytrzymać do końca, pękli. Polska dobrotliwość?
Kolega sam nawet kiedyś pisał, że polskie zło nie jest "heroiczne" w sensie pasjonarnym jak na przykład nazistowskie czy komunistyczne, lecz jest małe, tchórzliwe, oślizgłe i plugawe.
Dla mnie to dobra wiadomość - są za krótcy aby zabijać. Najbliżej byli z Mario Kamińskim ale nie potrafili wytrzymać do końca, pękli. Polska dobrotliwość?
I są też za krótcy aby na rympał ułaskawiać, przetrzymanie sprawy do przedawnienia... tej siły już nie powstrzymacie.
Walenie w przypadkowe cele ma sens - to mesydż: niech ci się nie wydaje, że jesteś bezpieczny tylko dlatego, że jesteś nieważny. To bardzo mądra strategia - koncentrować atak na jednej osobie a nie rozpraszać go na wszystkich przeciwników. Oczywiście - takie sukcesy jak dr Ratajczak zdarzają się rzadko ale zapadają w pamięć.
Dla mnie to dobra wiadomość - są za krótcy aby zabijać. Najbliżej byli z Mario Kamińskim ale nie potrafili wytrzymać do końca, pękli. Polska dobrotliwość?
I są też za krótcy aby na rympał ułaskawiać, przetrzymanie sprawy do przedawnienia...
Nie, to akurat jest ich miara. Ale nie wydaje się, by któryś z nich był zdolny, by osobiście komuś zerwać paznokcie. Dziadkowie byli twardsi.
Dla mnie to dobra wiadomość - są za krótcy aby zabijać. Najbliżej byli z Mario Kamińskim ale nie potrafili wytrzymać do końca, pękli. Polska dobrotliwość?
I są też za krótcy aby na rympał ułaskawiać, przetrzymanie sprawy do przedawnienia... tej siły już nie powstrzymacie.
Nie jestem prawnikiem, ale to przedawnienie tak u Lisa jak i u Cimoszewicza wynikało tylko ze zmiany przez sąd kwalfikacji czynu z przestępstwa na wykroczenie.
@los powiedział(a):
Walenie w przypadkowe cele ma sens - to mesydż: niech ci się nie wydaje, że jesteś bezpieczny tylko dlatego, że jesteś nieważny. To bardzo mądra strategia - koncentrować atak na jednej osobie a nie rozpraszać go na wszystkich przeciwników. Oczywiście - takie sukcesy jak dr Ratajczak zdarzają się rzadko ale zapadają w pamięć.
czasami zdarza się im jednak hurtowo dokonywać "ostatecznego rozwiązania kwestii" (patrz: sprawa smoleńska)
"Sąd w Warszawie: Wyroki wydane przez neo-sędziów SN są nieistniejące. Nie trzeba ich stosować
To ważne orzeczenie wydał Sąd Rejonowy dla Warszawy-Pragi Południe. Sąd zakwestionował w nim legalność powołania neo-sędziów SN przez prezydenta. Pominął też wydany z ich udziałem wyrok, uznając go za niebyły"
Ci ludzie, dla osobistej zemsty rozwalą wszystko i nawet się nie zawahają. Rozwalenie sądownictwa ucieszy wszystkich, wszystkich wrogów Polski oczywiście.
Jaki syf.
Podzielę się analizą prawną, którą zmachałem w sprawie sędziów nominowanych w ostatnich latach przez Pana Prezydenta.
Otóż powiedzmy, że ktoś podrobiłby jakieś kwity i zaświadczenia, potrzebne do powołania na swędziego. Prezydent nie dopatrzył się i klepnął. I jest sztemp.
I teraz, gdyby Prezydent był organem administracji, działającym w ramach k.p.a., to jest tam taki przepis, że decyzję uzyskaną dzięki krzywym kwitom się uchyla i już.
Tyle, że tu nie było tak, że Prezydent nie wiedział, że jest jakaś lewizna. Owszem, prezydent wiedział, że rekomendację dała Krajowa Rada Sądownictwa, o której można powiedzieć w skrócie, że została przez poprzedni sejm nieco zdemokratyzowana, co wzbudziło kontrowersje. Prezydent znał te uwarunkowania i obejmował je swoją świadomością. I w tym stanie, świadomie, a nie przez pomyłkę, wydał akt urzędowy, który zgodnie z art. 144 ust. 3 pkt 17 nie podlega nawet kontrasygnacie premiera.
I co teraz? K.p.a. stosuje się wobec decyzji różnych tam wójtów, ministrów czy wojewodów. I stosuje się go wobec decyzji organów administracji, a nie aktów urzędowych Prezydenta.
Prezydent bowiem nie jest jakimś tam większym burmistrzem, tylko "najwyższym przedstawicielem Rzeczypospolitej Polskiej i gwarantem ciągłości władzy państwowej" (art. 126 ust. 1 Konstytuty). Więc do kogo się tu odwoływać? W przypadku, powiedzmy, ministra, jest łatwo, bo k.p.a. tłomaczy, że skoro to organ naczelny, to nie ma co się odwoływać, tylko poprosić go kornie o ponowne rozpoznanie sprawy. No więc gdyby jaki sędzia podłożył krzywe papiery, to jest w k.p.a. jakaś sugestia proceduralna, no ale k.p.a. się wobec prezydenta nie stosuje. Noji, zgodnie z art. 180 ust. 1 Konstytuty, "Sędziowie są nieusuwalni." [To się potem oczywiście rozmydla, vide ust. 2: "Złożenie sędziego z urzędu, zawieszenie w urzędowaniu, przeniesienie do innej siedziby lub na inne stanowisko wbrew jego woli może nastąpić jedynie na mocy orzeczenia sądu i tylko w przypadkach określonych w ustawie."]
Ale popatrzmy na temat mniej politycznie nabrzmiały, mianowicie NIK. Zgodnie z art 202 ust. 1 Konstytuty, "Najwyższa Izba Kontroli jest naczelnym organem kontroli państwowej." I teraz, powiedzmy, że NIK kogoś tam kontroluje i powiedzmy, że ten ktoś niespecjalnie raduje się z wyniku kontroli. Więc (zgodnie z ustawą o NIK) może ustalenia delegatury NIK w Olsztynie zaskarżyć do samego prezesa. No ale prezes też człowień i jego rozstrzygnięcie też może kontrolowanemu nie przypaść do gustu. I co ten kompinuje: "Wiem! Pójdę ja do sądu administracyjnego! Są jeszcze sędziowie na Boduena!"
Ale cóż odpowie sąd administracyjny? Ano tóż: "Szanowny panie niezadowolony, NIK nie jest organem administracji, tylko naczelnym organem kontroli państwowej. Ani k.p.a., ani sądownictwo administracyjne się go nie tyka, bo nie ma takiej obcji. Rekomendujemy popłakać w kątku aż przejdzie" -- i taka jest prawda, innej prawdy nie ma, howgh.
Na moje, nie ma jakegokolwiek śladu podstawy, żeby inaczej podejść do organu nie tylko "naczelnego", ale wprost "najwyższego". Wsio. Ci państwo są sędziami i tyle, no chyba że jedynie na mocy orzeczenia sądu i tylko w przypadkach określonych w ustawie ktoś jeich z urzędu poskłada w eleganckie składaki.
Nie no, ja wiem, że Marcin Kowal nałczał, że prawo podlega potylice i że rozkaz Fuhrera bije wszystko. To raczej na zasadzie terapeutycznej i żeby mieć pod ręką, jak ktoś spod znaku ośmiu szparagów spróbuje od strony merytoryczno-formalnej.
Nie no, ja wiem, że Marcin Kowal nałczał, że prawo podlega potylice i że rozkaz Fuhrera bije wszystko. To raczej na zasadzie terapeutycznej i żeby mieć pod ręką, jak ktoś spod znaku ośmiu szparagów spróbuje od strony merytoryczno-formalnej.
Najzabawniejsze, że sędziowie powołani od 2018 r. wg rządu raz są sędziami, a raz nie są. Wypłacane są im przecież normalnie wynagrodzenia - pieniądze przelewa ministerstwo (czyli są). Niektórzy ciągle pełnią funkcje prezesów, przewodniczących wydziałów itd. (czyli znowu są). Wydają orzeczenia i rząd deklaruje, że orzeczenia zostaną, ewentualnie będą wznowienia w indywidualnych sprawach (czyli znowu są).
Natomiast jak pojawia się niewygodne orzeczenie, to nagle to nie są sędziowie. Jak pojawia się pomysł usuwania, to też nie są sędziowie.
Logiczne tak naprawdę są tylko trzy koncepcje (w nawiasie kto tak aktualnie uważa) - jedna, że wszystko było ok (PiS, nowi sędziowie w SN, TK), druga, że nie było ok, ale powołania są skuteczne (NSA), trzecia, że wszystkie powołania są wadliwe i nie prowadzą w ogóle do objęcia stanowiska sędziego (konsekwentnie może jakichś kilku radykałów). Gdzieś na pograniczu logiki jest koncepcja z uchwały z 2020 r. ("stary" SN) - wg niej to są sędziowie, mogą brać kasę, ale nie mogą orzekać.
Koncepcja, wg której KRS "to nie KRS", więc powołania są nieskuteczne, ale jednak są skuteczne w 2/3 przypadków, a w 1/4 będą skuteczne jak adresaci przeproszą, to kompletny absurd.
I tuje szcze jeden pan SSN klaruje jak komu dobremu, że jest sędzią.
Jeśli kogo kwestia, czy sędzia jest sędzią, excytuje na tyle, żeby poświęcić jej dwie i pół godziny, to zachęcam.
Z mojej perspektywy istotne jest uzupełnienie do mojej analizy z wczorej, gdyż prześliznąłem się po kwestii demokratyzacji Krajowej Rady Sądownictwa.
Ovaj, tako rzecze konstytuta:
Art. 187 [Skład Krajowej Rady Sądownictwa]
1. Krajowa Rada Sądownictwa składa się z:
1) Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego, Ministra Sprawiedliwości, Prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego i osoby powołanej przez Prezydenta Rzeczypospolitej,
2) piętnastu członków wybranych spośród sędziów Sądu Najwyższego, sądów powszechnych, sądów administracyjnych i sądów wojskowych,
3) czterech członków wybranych przez Sejm spośród posłów oraz dwóch członków wybranych przez Senat spośród senatorów.
2. Krajowa Rada Sądownictwa wybiera spośród swoich członków przewodniczącego i dwóch wiceprzewodniczących.
3. Kadencja wybranych członków Krajowej Rady Sądownictwa trwa cztery lata.
4. Ustrój, zakres działania i tryb pracy Krajowej Rady Sądownictwa oraz sposób wyboru jej członków określa ustawa.
I tera, zważajcież. Ustawka Rządu Narodowego nie tyle złamała konstytutę, co ją wykonała.
Ma być 15 sędziów? Ołkiej, niech i tak będzie. Ale kto ich ma wybierać? Nu, popaczmyż do kąstytuty... hm... Ano, zgodnie z art. 187 ust 4, sposób wyboru jej członków określa ustawa. Toji, określiła. Dziękuję za uwagie.
"Sąd Rejonowy w Warszawie wydał wyrok w sprawie blokowanie dróg przez aktywistów z Ostatniego Pokolenia. Sędzia potraktował ich bardzo łagodnie, orzekając najniższą możliwą karę, zaznaczając, że ich czyny są przykładem nieposłuszeństwa obywatelskiego i porównał je do aktu samospalenia Ryszard Siwca z 1968 roku."
W 3 wątkach jest wzmianka o tym i jakoś bez reakcji ? Nie cieszy was to, nie czujemy doniosłości wydarzenia ? Rozczarowała was Komisja Wenecka, która wyszła z ram urobionego w naszych głowach stereotypu ? O co chodzi ?
Przecież to atomówka jest w dzisiejszą władzę. I hamulec dla chaosu, który miał u nas zapanować. Przynajmniej w tym aspekcie.
Ja się oczywiście cieszę, że nasze państwo zostanie wolniej zdemolowane, nie widzę tylko tego nuklearnego ładunku. Ot, pstryczek w nos. Przecież "neosędziowie" nie obalą rządu. Nie od tego są.
@JORGE powiedział(a):
W 3 wątkach jest wzmianka o tym i jakoś bez reakcji ? Nie cieszy was to, nie czujemy doniosłości wydarzenia ? Rozczarowała was Komisja Wenecka, która wyszła z ram urobionego w naszych głowach stereotypu ? O co chodzi ?
Przecież to atomówka jest w dzisiejszą władzę. I hamulec dla chaosu, który miał u nas zapanować. Przynajmniej w tym aspekcie.
Ja się bardzo cieszę, że Bodnar dostał takiego plaskacza, ale ta komisja jest tylko ciałem doradczym. Można ją bez konsekwencji zignorować.
@JORGE powiedział(a):
W 3 wątkach jest wzmianka o tym i jakoś bez reakcji ? Nie cieszy was to, nie czujemy doniosłości wydarzenia ? Rozczarowała was Komisja Wenecka, która wyszła z ram urobionego w naszych głowach stereotypu ? O co chodzi ?
Przecież to atomówka jest w dzisiejszą władzę. I hamulec dla chaosu, który miał u nas zapanować. Przynajmniej w tym aspekcie.
Ja się bardzo cieszę, że Bodnar dostał takiego plaskacza, ale ta komisja jest tylko ciałem doradczym. Można ją bez konsekwencji zignorować.
Niby można, ale jak podsumowuje Zaradkiewicz wygląda to na ostrzegawczą blaszkę z Brukseli "ogarnijcie ten burdel, państwo ma działać":
"Po opinii Komisji Weneckiej warto podkreślić trzy kwestie -
❌po pierwsze, w gruncie rzeczy to przerażające, że organ międzynarodowy musi przypominać i politykom, i grupie sędziów o tym, jakie są fundamenty państwa prawa,
❌po drugie, Konstytucja RP wyklucza jakiekolwiek tryby „weryfikacji” sędziów, a złożenie sędziego z urzędu wymaga wykazania grubych przewinień w orzekaniu lub działaności przestępczej, a nie tego, że komuś się jego nominacja nie podoba,
❌ po trzecie, niektórzy zacietrzewieni sędziowie nie chcieli przyjąć do wiadomości, że podważanie nominacji sędziowskich nigdy nie będzie „jednorazowe”, co w konsekwencji doprowadzi do totalnego chaosu i podporządkowania sądownictwa politykom - co właśnie obserwujemy."
Jak przeczytacie uważnie orzeczenia TSUE, to nie są jakoś bardzo od tego odległe.
Przede wszystkim, na zachodzie zdają sobie sprawę, że zanegowanie skuteczności powołań sędziowskich z powodu uzależnienia organu powołującego od rządu to otwarcie puszki Pandory. Nie w Polsce, co ich obchodzi Polska. Ale już Hiszpania, Holandia czy Niemcy...
@JORGE powiedział(a):
W 3 wątkach jest wzmianka o tym i jakoś bez reakcji ? Nie cieszy was to, nie czujemy doniosłości wydarzenia ? Rozczarowała was Komisja Wenecka, która wyszła z ram urobionego w naszych głowach stereotypu ? O co chodzi ?
Przecież to atomówka jest w dzisiejszą władzę. I hamulec dla chaosu, który miał u nas zapanować. Przynajmniej w tym aspekcie.
Ja się bardzo cieszę, że Bodnar dostał takiego plaskacza, ale ta komisja jest tylko ciałem doradczym. Można ją bez konsekwencji zignorować.
Ja mam jednak taką teorię że oni niekoniecznie chcą rozjechać sądownictwo (co innego podporządkować, jak prawie każdy rząd). Do prokuratury czy TVP weszli z dnia na dzień, siłowo. Nie potrzebowali żadnej ustawy. Do KRS też weszli, ale tylko po papiery, nie odcięli ani prądu, ani kasy (tzn. trochę tak, ale to skomplikowane). Co im przeszkadza siłowo wyprowadzić Manowską? Do sądów powszechnych nie trzeba nawet nigdzie wchodzić, wpływ nowych spraw dla nowych sędziów można paroma kliknięciami w slps, kodziki ma ministerstwo.
Ale muszą to jakoś sprzedać radykałom, którzy ich przez 8 lat popierali. Opinia komisji weneckiej to dobra podkładka.
Komentarz
Tak, a co?
Dla mnie to dobra wiadomość - są za krótcy aby zabijać. Najbliżej byli z Mario Kamińskim ale nie potrafili wytrzymać do końca, pękli. Polska dobrotliwość?
Kolega sam nawet kiedyś pisał, że polskie zło nie jest "heroiczne" w sensie pasjonarnym jak na przykład nazistowskie czy komunistyczne, lecz jest małe, tchórzliwe, oślizgłe i plugawe.
I są też za krótcy aby na rympał ułaskawiać, przetrzymanie sprawy do przedawnienia... tej siły już nie powstrzymacie.
Przede wszystkim wali w cele przypadkowe,
bo Ksiądz i te Panie z ministerstwa siedzą tylko w tym celu, aby tortura aresztu wydobywczego spowodowała obciążanie kolejnych osób.
Walenie w przypadkowe cele ma sens - to mesydż: niech ci się nie wydaje, że jesteś bezpieczny tylko dlatego, że jesteś nieważny. To bardzo mądra strategia - koncentrować atak na jednej osobie a nie rozpraszać go na wszystkich przeciwników. Oczywiście - takie sukcesy jak dr Ratajczak zdarzają się rzadko ale zapadają w pamięć.
Nie, to akurat jest ich miara. Ale nie wydaje się, by któryś z nich był zdolny, by osobiście komuś zerwać paznokcie. Dziadkowie byli twardsi.
Nie jestem prawnikiem, ale to przedawnienie tak u Lisa jak i u Cimoszewicza wynikało tylko ze zmiany przez sąd kwalfikacji czynu z przestępstwa na wykroczenie.
czasami zdarza się im jednak hurtowo dokonywać "ostatecznego rozwiązania kwestii" (patrz: sprawa smoleńska)
Nie sami, to razem z tatusiem.
Tyle się mówi, że sędziowie tacy rozgrzani, a tymczasem nie zawsze to jest prawda:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5108104/patodeweloperka-to-nie-jest-kraj-do-mieszkania
"Sąd w Warszawie: Wyroki wydane przez neo-sędziów SN są nieistniejące. Nie trzeba ich stosować
To ważne orzeczenie wydał Sąd Rejonowy dla Warszawy-Pragi Południe. Sąd zakwestionował w nim legalność powołania neo-sędziów SN przez prezydenta. Pominął też wydany z ich udziałem wyrok, uznając go za niebyły"
https://oko.press/neo-sedziowie-sn-wyroki-wydane-przez-sa-nieistniejace
sąd okręgowy zakwestionował Sąd Najwyższy, a super adwokat to radośnie obwieszcza. Fiksum dyrdum.
Ci ludzie, dla osobistej zemsty rozwalą wszystko i nawet się nie zawahają. Rozwalenie sądownictwa ucieszy wszystkich, wszystkich wrogów Polski oczywiście.
Jaki syf.
Podzielę się analizą prawną, którą zmachałem w sprawie sędziów nominowanych w ostatnich latach przez Pana Prezydenta.
Otóż powiedzmy, że ktoś podrobiłby jakieś kwity i zaświadczenia, potrzebne do powołania na swędziego. Prezydent nie dopatrzył się i klepnął. I jest sztemp.
I teraz, gdyby Prezydent był organem administracji, działającym w ramach k.p.a., to jest tam taki przepis, że decyzję uzyskaną dzięki krzywym kwitom się uchyla i już.
Tyle, że tu nie było tak, że Prezydent nie wiedział, że jest jakaś lewizna. Owszem, prezydent wiedział, że rekomendację dała Krajowa Rada Sądownictwa, o której można powiedzieć w skrócie, że została przez poprzedni sejm nieco zdemokratyzowana, co wzbudziło kontrowersje. Prezydent znał te uwarunkowania i obejmował je swoją świadomością. I w tym stanie, świadomie, a nie przez pomyłkę, wydał akt urzędowy, który zgodnie z art. 144 ust. 3 pkt 17 nie podlega nawet kontrasygnacie premiera.
I co teraz? K.p.a. stosuje się wobec decyzji różnych tam wójtów, ministrów czy wojewodów. I stosuje się go wobec decyzji organów administracji, a nie aktów urzędowych Prezydenta.
Prezydent bowiem nie jest jakimś tam większym burmistrzem, tylko "najwyższym przedstawicielem Rzeczypospolitej Polskiej i gwarantem ciągłości władzy państwowej" (art. 126 ust. 1 Konstytuty). Więc do kogo się tu odwoływać? W przypadku, powiedzmy, ministra, jest łatwo, bo k.p.a. tłomaczy, że skoro to organ naczelny, to nie ma co się odwoływać, tylko poprosić go kornie o ponowne rozpoznanie sprawy. No więc gdyby jaki sędzia podłożył krzywe papiery, to jest w k.p.a. jakaś sugestia proceduralna, no ale k.p.a. się wobec prezydenta nie stosuje. Noji, zgodnie z art. 180 ust. 1 Konstytuty, "Sędziowie są nieusuwalni." [To się potem oczywiście rozmydla, vide ust. 2: "Złożenie sędziego z urzędu, zawieszenie w urzędowaniu, przeniesienie do innej siedziby lub na inne stanowisko wbrew jego woli może nastąpić jedynie na mocy orzeczenia sądu i tylko w przypadkach określonych w ustawie."]
Ale popatrzmy na temat mniej politycznie nabrzmiały, mianowicie NIK. Zgodnie z art 202 ust. 1 Konstytuty, "Najwyższa Izba Kontroli jest naczelnym organem kontroli państwowej." I teraz, powiedzmy, że NIK kogoś tam kontroluje i powiedzmy, że ten ktoś niespecjalnie raduje się z wyniku kontroli. Więc (zgodnie z ustawą o NIK) może ustalenia delegatury NIK w Olsztynie zaskarżyć do samego prezesa. No ale prezes też człowień i jego rozstrzygnięcie też może kontrolowanemu nie przypaść do gustu. I co ten kompinuje: "Wiem! Pójdę ja do sądu administracyjnego! Są jeszcze sędziowie na Boduena!"
Ale cóż odpowie sąd administracyjny? Ano tóż: "Szanowny panie niezadowolony, NIK nie jest organem administracji, tylko naczelnym organem kontroli państwowej. Ani k.p.a., ani sądownictwo administracyjne się go nie tyka, bo nie ma takiej obcji. Rekomendujemy popłakać w kątku aż przejdzie" -- i taka jest prawda, innej prawdy nie ma, howgh.
Na moje, nie ma jakegokolwiek śladu podstawy, żeby inaczej podejść do organu nie tylko "naczelnego", ale wprost "najwyższego". Wsio. Ci państwo są sędziami i tyle, no chyba że jedynie na mocy orzeczenia sądu i tylko w przypadkach określonych w ustawie ktoś jeich z urzędu poskłada w eleganckie składaki.
A kogo to.
Nie no, ja wiem, że Marcin Kowal nałczał, że prawo podlega potylice i że rozkaz Fuhrera bije wszystko. To raczej na zasadzie terapeutycznej i żeby mieć pod ręką, jak ktoś spod znaku ośmiu szparagów spróbuje od strony merytoryczno-formalnej.
Znasz takich?
No ba.
Karol
Najzabawniejsze, że sędziowie powołani od 2018 r. wg rządu raz są sędziami, a raz nie są. Wypłacane są im przecież normalnie wynagrodzenia - pieniądze przelewa ministerstwo (czyli są). Niektórzy ciągle pełnią funkcje prezesów, przewodniczących wydziałów itd. (czyli znowu są). Wydają orzeczenia i rząd deklaruje, że orzeczenia zostaną, ewentualnie będą wznowienia w indywidualnych sprawach (czyli znowu są).
Natomiast jak pojawia się niewygodne orzeczenie, to nagle to nie są sędziowie. Jak pojawia się pomysł usuwania, to też nie są sędziowie.
Logiczne tak naprawdę są tylko trzy koncepcje (w nawiasie kto tak aktualnie uważa) - jedna, że wszystko było ok (PiS, nowi sędziowie w SN, TK), druga, że nie było ok, ale powołania są skuteczne (NSA), trzecia, że wszystkie powołania są wadliwe i nie prowadzą w ogóle do objęcia stanowiska sędziego (konsekwentnie może jakichś kilku radykałów). Gdzieś na pograniczu logiki jest koncepcja z uchwały z 2020 r. ("stary" SN) - wg niej to są sędziowie, mogą brać kasę, ale nie mogą orzekać.
Koncepcja, wg której KRS "to nie KRS", więc powołania są nieskuteczne, ale jednak są skuteczne w 2/3 przypadków, a w 1/4 będą skuteczne jak adresaci przeproszą, to kompletny absurd.
I tuje szcze jeden pan SSN klaruje jak komu dobremu, że jest sędzią.
Jeśli kogo kwestia, czy sędzia jest sędzią, excytuje na tyle, żeby poświęcić jej dwie i pół godziny, to zachęcam.
Z mojej perspektywy istotne jest uzupełnienie do mojej analizy z wczorej, gdyż prześliznąłem się po kwestii demokratyzacji Krajowej Rady Sądownictwa.
Ovaj, tako rzecze konstytuta:
I tera, zważajcież. Ustawka Rządu Narodowego nie tyle złamała konstytutę, co ją wykonała.
Ma być 15 sędziów? Ołkiej, niech i tak będzie. Ale kto ich ma wybierać? Nu, popaczmyż do kąstytuty... hm... Ano, zgodnie z art. 187 ust 4, sposób wyboru jej członków określa ustawa. Toji, określiła. Dziękuję za uwagie.
"Sąd Rejonowy w Warszawie wydał wyrok w sprawie blokowanie dróg przez aktywistów z Ostatniego Pokolenia. Sędzia potraktował ich bardzo łagodnie, orzekając najniższą możliwą karę, zaznaczając, że ich czyny są przykładem nieposłuszeństwa obywatelskiego i porównał je do aktu samospalenia Ryszard Siwca z 1968 roku."
https://www.raportwarszawski.pl/artykul/1287,sad-uznal-blokowanie-ulic-przez-ostatnie-pokolenie-za-nieposluszenstwo-obywatelskie-byc-moze-beda-bohaterami
Natomiast komicja z Wenecji cheba za słabo rozgrzana.
W 3 wątkach jest wzmianka o tym i jakoś bez reakcji ? Nie cieszy was to, nie czujemy doniosłości wydarzenia ? Rozczarowała was Komisja Wenecka, która wyszła z ram urobionego w naszych głowach stereotypu ? O co chodzi ?
Przecież to atomówka jest w dzisiejszą władzę. I hamulec dla chaosu, który miał u nas zapanować. Przynajmniej w tym aspekcie.
Ja się oczywiście cieszę, że nasze państwo zostanie wolniej zdemolowane, nie widzę tylko tego nuklearnego ładunku. Ot, pstryczek w nos. Przecież "neosędziowie" nie obalą rządu. Nie od tego są.
Ja się bardzo cieszę, że Bodnar dostał takiego plaskacza, ale ta komisja jest tylko ciałem doradczym. Można ją bez konsekwencji zignorować.
Niby można, ale jak podsumowuje Zaradkiewicz wygląda to na ostrzegawczą blaszkę z Brukseli "ogarnijcie ten burdel, państwo ma działać":
"Po opinii Komisji Weneckiej warto podkreślić trzy kwestie -
❌po pierwsze, w gruncie rzeczy to przerażające, że organ międzynarodowy musi przypominać i politykom, i grupie sędziów o tym, jakie są fundamenty państwa prawa,
❌po drugie, Konstytucja RP wyklucza jakiekolwiek tryby „weryfikacji” sędziów, a złożenie sędziego z urzędu wymaga wykazania grubych przewinień w orzekaniu lub działaności przestępczej, a nie tego, że komuś się jego nominacja nie podoba,
❌ po trzecie, niektórzy zacietrzewieni sędziowie nie chcieli przyjąć do wiadomości, że podważanie nominacji sędziowskich nigdy nie będzie „jednorazowe”, co w konsekwencji doprowadzi do totalnego chaosu i podporządkowania sądownictwa politykom - co właśnie obserwujemy."
Jak przeczytacie uważnie orzeczenia TSUE, to nie są jakoś bardzo od tego odległe.
Przede wszystkim, na zachodzie zdają sobie sprawę, że zanegowanie skuteczności powołań sędziowskich z powodu uzależnienia organu powołującego od rządu to otwarcie puszki Pandory. Nie w Polsce, co ich obchodzi Polska. Ale już Hiszpania, Holandia czy Niemcy...
Ja mam jednak taką teorię że oni niekoniecznie chcą rozjechać sądownictwo (co innego podporządkować, jak prawie każdy rząd). Do prokuratury czy TVP weszli z dnia na dzień, siłowo. Nie potrzebowali żadnej ustawy. Do KRS też weszli, ale tylko po papiery, nie odcięli ani prądu, ani kasy (tzn. trochę tak, ale to skomplikowane). Co im przeszkadza siłowo wyprowadzić Manowską? Do sądów powszechnych nie trzeba nawet nigdzie wchodzić, wpływ nowych spraw dla nowych sędziów można paroma kliknięciami w slps, kodziki ma ministerstwo.
Ale muszą to jakoś sprzedać radykałom, którzy ich przez 8 lat popierali. Opinia komisji weneckiej to dobra podkładka.
Bardzo ciekawy wywiad Sroczyńskiego.
https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,31405917,bodnar-i-fanatycy-90-procent-sedziow-w-glowe-sie-puka-wywiady.html