Skip to content

Pochwała nieudolności

loslos
edytowano March 2015 w Forum ogólne
Tako rzekł los w innym wątku a nikt nie podjął: największą wartość mają rzeczy robione nieudolnie. Jak robisz coś sprawnie wyćwiczonymi i dopracowanymi gestami zwykle ma to wartość niewielką a bardzo często jest po prostu złe.
Prawda li czy fałsz?
Weźmy sobie dla przykładu dwu pływaków - jeden to miszcz olimpijski. Ćwiczy pływanie kilka godzin dziennie, kilku trenerów ogląda klatka po klatce jego ruchy i wyłapują wszystkie błędy, na zawody ubiera się w specjalny strój i goli włosy, by obniżyć opór wody. Czy coś wynika z jego pływania? Zupełnie nic.
Drugi to pan, który spacerując obok rzeczki zauważył tonące dziecko. Niewiele myślać wskoczył do wody i łamiąc wszelkie zasady sztuki pływackiej dopłynął do smarkacza i wyciągnał go na brzeg. Nie oszukujmy się - pływak z niego wyjątkowo marny.
Z którego z nich był większy pożytek?
The author has edited this post (w 04.05.2015)

Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
«1345

Komentarz

  • jest wiele aspektów dąźenia do doskonałości, praktycznie w kaźdej dyscyplinie aby mieć tzw. wyniki potrzeba wiele lat źmudnego treningu,
    weźmy np. strzelca fińskiego
    Simo Häyhä, ubił on 550 ruskich (rekord świata) c
    zym przyczynił się w wieloraki sposób do zwycięstwa Finów, pisząc wieloraki mam na myśli grozę jaką wywoływał u ruskich (Mr Biała Śmierć), wzmocnienie ducha walki u swoich, aspekt wychowawczy u mlodzieźy - ćwicz a będziesz jak Simo itd.
    nieudolny strzelec nie dość, źe nikogo by nie ubił to najprawdopodobniej sam dostałby w dynię w pierwszym dniu walki
    Simo zapytany jak doszedł do swoich wyników odpowiedział tylko jedno słowo: trening
    na zakończenie dodam, źe Simo strzelał bez tzw. lunetki, i w białej masce, obie okoliczności utrudniające trafienie a stosowane przez niego w celach kamuflaźu na śniegu i podczas silnego mrozu
  • To zależy o jaką/czyją nieudolność chodzi. Nieudolne, dziecięce rysunki są wzruszające, bywa, że piękne. Niezbyt udolnie wykonany stół też jest ok, jeśli ktoś to robił dla kogoś, przy małych umiejetnościach, włożył w to całe serce.  Natomiast nieudolnie leczący lekarz to zagrożenie. Poza tym, kazdy z nas zaczynał od nieudolności i w miarę nabywania sprawności, z czasem, mógł wyrosnąć na mistrza w jakiejś dziedzinie.
    Nieudolność ma tę zaletę, że jest jednak działaniem, usiłowaniem, staraniem się. Dlatego podobał mi się młody red. Maślankiewicz z TVR
    :)
    The author has edited this post (w 16.03.2015)

    Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
  • Nic nie rozumiecie. Sprawnie wykonuje się tylko rzeczy powtarzalne, typowe i niewymagające wysiłku - takie, które się bez emocji robiło dziesiątki razy.
    W zetknięciu z trudnościami człowiek jest zawsze nieporadny a kiedy robi coś naprawdę nowego, to już zupełnie sobie nie radzi. Sprawna maszynistka (był kiedyś taki zawód) przepisywała setki stron nie robiąc jednego błędu. A widzieliście rękopisy klasycznych dzieł? Pokreślone, pomazane, jeden obraz nędzy i rozpaczy.
    Wspomniany
    Simo Häyhä nie został przyjęty do wojska ze względu na wzrost.
    The author has edited this post (w 16.03.2015)

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Coś na rzeczy jest, uczenie się to ciężka praca, a my z natury leniwi.
    Jeszcze coś mi przyszło do głowy - jesteśmy w ten sposób programowani przez III RP, że wtłacza się nam do głowy wizję świata w której tylko cwaniak, spryciarz, przekręciarz, złodziej, farciarz albo cudowne dziecko mogą coś osiągnąć - pracą się gardzi. W ogóle to kraina paradoksu, gardzi się zarówno ludźmi prostymi jak i wykształconymi, biednymi jak i bogatymi, leniwymi jak i pracowitymi.
    Pamiętam jak Kubica zaczął wygrywać przekaziory nie ustawały w kreowaniu go na supertalent. Pardąsik, on jeździ i ściga się od 4 roku życia - ma talent czy nie jest to drugorzędne albowiem po tylu latach treningów każdy by się nauczył, o ile wcześniej by nie zwariował z nudów. Ciężka praca - tego tematu się unika, talent - o to zawsze lepiej wygląda. To trochę odbiera nadzieję, nie uważacie? I pozwala nam lepiej się czuć w naszej gnuśności.
    The author has edited this post (w 16.03.2015)
  • Pożytek z obu jest taki sam. Bo i tamten co słabo pływa ma prace w której pewnie jest wyćwiczony, a i niesprawiedliwie byłoby powiedzieć, że ten co pływa zawodowo odwróciłby się do tonącego dziecka, skoro nie miał nawet okazji mu pomóc.
    Pochwalić, można tego co nieudolnie pływa - że się mu kiedyś chciało nauczyć. Czyli za rozwój.
    The author has edited this post (w 16.03.2015)
  • Sprawność wynika tylko i wyłącznie z powtarzalności. Jeśli robimy coś po raz pierwszy, jest to zawsze nieporadne. A jednak odkrywca jest nad epigonem - co jest większą zasługą: odkryć Amerykę czy odwiedzić Amerykę?

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • przepraszam ale nie wiem do czego autor watku zmierza, są manuskrypty pokreślone - Beethoven i są manuskrypty bez jednego skreślenia - Mozart, czy to oznacza, źe Beethoven był bardziej nieporadny niź Mozart? obaj teź nie odwalali rutyny tylko ciągle się mierzyli z nowymi wyzwaniami, efekty, które osiagali były wynikiem nieprawdopodobnego talentu ale teź cięźkiej pracy (1000 opusów Mozarta) i doświadczenia, obaj potrafili improwizować na temat (piękna scena z filmu Formana) ale takźe pisali bardzo ściśle, o jakiejkolwiek nieudolności tu nie ma mowy, ale moźe czegoś nie rozumiem w związku z tym wątkiem
  • Mozart strasznie mazał, proszę nie czerpać wiedzy o świecie z filmów.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • los
    Mozart strasznie mazał, proszę nie czerpać wiedzy o świecie z filmów.
    to nie jest manuskrypt utworu, wybrał kolega coś nieuc
    zciwie dla poparcia jakiejś te
    zy, chod
    zi o to, źe manuskrypty Mo
    zarta nie
    zawierają poprawek, ale nawet ta ksiąźec
    zka, którą tu kolega wstawił nie
    zawiera błędów, c
    zy poprawek,
    jeno jest tylko poplamiona
    cytacik:
    Miałem wielkie szczęście, jeśli to szczęściem nazwać można. W Cesarskiej Bibliotece w Wiedniu widziałem kilka lat temu rękopis Mszy żałobnej. Nie mogłem go dotknąć, bo jest to świętość jak najbardziej oczywista, ale świadomość, że widzę ręką Mozarta zapisane i przez jego przyjaciół uzupełnione ostatnie wielkie arcydzieło sprawiło, że łzy bez mojej wiedzy pojawiły się na twarzy. Od razu było wiadomo, że jest to dzieło nieskończone, że pisało je kilka osób, co w sposób oczywisty poświadczały różnice w charakterze pisma. A jednak manuskrypt ten wzruszał, zachwycał, wzbudzał podziw. Kilka dni później byłem w Salzburgu. Są tam dwa domy Mozarta. Pierwszy, w którym się urodził, i drugi, w którym się wychował. W tym drugim jest pancerny sejf w przyziemiu zabezpieczony tak, że na wypadek ataku atomowego większość rękopisów przetrwa. Jest podzielony na dwie części; pierwsza jest dostępna, ale za zaporową ceną ponad 250 Euro, druga jest właściwie niedostępna, poza ludziom nauki, którzy zajmują się muzyką Mozarta. To tam przeżyłem największe wzruszenia, to tam zrozumiałem, na czym polegał geniusz Wielkiego Niemca, jak go tytułowano od lat najmłodszych. Znam na pamięć Sonatę fortepianową a-moll KV 310. W bunkrze Mozarta zobaczyłem jej rękopis i zgłupiałem. Widziałem wiele manuskryptów sławnych kompozytorów, m.in. Beethovena, które naszpikowane są licznymi poprawkami, skreśleniami, wariantami. Zwłaszcza rękopis Eroiki jest pod tym względem charakterystyczny nie tylko przez dzieje powstania, ale również przez samą robotę kompozytorską. Tymczasem u Mozarta, w jego rękopisach ukrytych w bunkrze, nie ma żadnych poprawek. Kiedy je oglądałem, przypomniała mi się słynna fraza z Nie-Boskiej komedii Zygmunta Krasińskiego: przez ciebie płynie strumień piękności, ale ty nie jesteś pięknością. Wyglądało to tak i takie rzeczywiście było: Mozart pisał wprost, bez poprawek, przez niego rzeczywiście przepływał strumień piękności, tej najczystszej, najszlachetniejszej: Sonata a-moll, Fantazja fortepianowa d-moll, Fantazja i Sonata fortepianowa c-moll i wiele innych jeszcze rękopisów udało mi się w bunkrze Mozarta obejrzeć. Wszystkie bez skazy, wszystkie doskonałe od pierwszej do ostatniej nuty.
    The author has edited this post (w 16.03.2015)
  • Jestem absolutnym przeciwnikiem wyważania otwartych drzwi, jeżeli nie jest to konieczne.
  • tom.vinci
    Miałem wielkie szczęście, jeśli to szczęściem nazwać można. W Cesarskiej Bibliotece w Wiedniu widziałem kilka lat temu rękopis Mszy żałobnej. Nie mogłem go dotknąć, bo jest to świętość jak najbardziej oczywista, ale świadomość, że widzę ręką Mozarta zapisane i przez jego przyjaciół uzupełnione ostatnie wielkie arcydzieło sprawiło, że łzy bez mojej wiedzy pojawiły się na twarzy.
    Niezwykły tekst! Pisany z pewnością w II połowie XX w., ale polszczyzną XIX-wieczną.
    Autor! Autor!!!
  • Szturmowiec.Rzplitej
    Autor! Autor!!!
    Gógiel w 30 sekund:
    Piotr Orawski (1962-2013)
    "Punctus contra punctum" w radiowej Trójce (od 1983 roku) oraz wiele innych
    do odsłuchania
    The author has edited this post (w 16.03.2015)
  • Szturmowiec.Rzplitej
    tom.vinci
    :
    Miałem wielkie szczęście, jeśli to szczęściem nazwać można. W Cesarskiej Bibliotece w Wiedniu widziałem kilka lat temu rękopis Mszy żałobnej. Nie mogłem go dotknąć, bo jest to świętość jak najbardziej oczywista, ale świadomość, że widzę ręką Mozarta zapisane i przez jego przyjaciół uzupełnione ostatnie wielkie arcydzieło sprawiło, że łzy bez mojej wiedzy pojawiły się na twarzy.
    Niezwykły tekst! Pisany z pewnością w II połowie XX w., ale polszczyzną XIX-wieczną.
    Autor! Autor!!!
    http://piotrorawski.pl/Mysli_spisane.php
    a i ja siem tym profesjonalnie zajmuję, nuale skromnym będę
    The author has edited this post (w 16.03.2015)
  • filystyn
    Pożytek z obu jest taki sam.
    Mamy zdecydowanie inny system wartości. Dla mnie życie dziecka jest więcej warte niż niż... No właśnie, co takiego dobrego daje komukolwiek sportowiec?

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • To samo co film - rozrywkę. Jeden włączy w tv najnowszy mecz Chelsea, a drugi najnowszego Bonda.
    The author has edited this post (w 16.03.2015)
  • los
    filystyn
    :
    Pożytek z obu jest taki sam.
    Mamy zdecydowanie inny system wartości. Dla mnie życie dziecka jest więcej warte niż niż... No właśnie, co takiego dobrego daje komukolwiek sportowiec?
    Dwa, ten przykład jest bez sensu, całe to porównanie i dobrze wiesz dlaczego. Nie dlatego był pożytek ze spacerowicza, że umiał gorzej pływać, a ze sportowca go nie było, bo umiał lepiej. Różnica była taka - jeden był w odpowiednim czasie w odpowiednim miejscu, a drugi nie.
    Temat "pochwała bycia w odpowiednim czasie w odpowiednim miejscu" byłby bardziej na miejscu.
  • rozum.von.keikobad
    Temat "pochwała bycia w odpowiednim czasie w odpowiednim miejscu" byłby bardziej na miejscu.
    Bycie nad rzeką jest jedyną zasługą tego pana? Mało jest stwierdzeń, z którymi tak bardzo bym się nie zgadzał.
    The author has edited this post (w 16.03.2015)

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Nawiązując do Mozarta: problem jest taki, że żona po jego śmierci spaliła dużą część rękopisów, wśród których sporo było szikców. Na podstawie tego, co się zachowało przypuszcza się, że M. z reguły szkicował najpierw bardziej skomplikowane miejsca, a dopiero potem przepisywał do finalnej partytury. Zresztą w epoce Mozarta harmonia i kontrapunkt były na tyle sformalizowane, że pisanie utworów na czysto bez większych poprawek nie było ponad siły przeciętnego, dobrze wyszkolonego kompozytora. To co decydowało, to tak naprawdę jakość pomyslów i wykończenie detali. Beethoven to już trochę późniejszy czas jednak.
  • A co jesli ktos w kolko powtarza ta sama rzecz nieudolnie?

    Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity.
  • los
    Tako rzekł los w innym wątku a nikt nie podjął: największą wartość mają rzeczy robione nieudolnie. Jak robisz coś sprawnie wyćwiczonymi i dopracowanymi gestami zwykle ma to wartość niewielką a bardzo często jest po prostu złe.
    Prawda li czy fałsz?
    Trochę prawda, trochę fałsz. Ale przede wszystkim w dziedzinie słów. Bo w ogóle co to znaczy nieudolnie. Z całej gamy synonimów tego określenia mamy również
    tandetnie
    ,
    po partacku
    ,
    byle jak
    ... zatem zdanie "największą wartość mają rzeczy robione nieudolnie" jest fałszywe. Z drugą częścia wywodu, tzn. ze stwierdzeniem "Jak robisz coś sprawnie wyćwiczonymi i dopracowanymi gestami zwykle ma to wartość niewielką", jestem skłonna się zgodzić, chociaż natychmiast przypomina mi się fragment ukochanej książki, gdy Nel doszła do takiej wprawy, że lepiła latawce itd.
    :)
    Czy często jest bardzo złe, nie wiem. Poproszę o przykłady.
    W tym wywodzie, jeśli dobrze odczytuję intencję profesora, bardziej by mi pasowało przeciwstawienie rutyny ze spontanicznością działania. Spontanicznością bez względu na ograniczone możliwości/umiejętności. Z tym, że o ile rutynę (poza wyjątkami typu np. wojsko) potępiam, o tyle działaniom podejmowanym spontanicznie, nieszablonowo nie przypisałabym generalnie największej wartości. Czasem bardzo ok - uratowanie czyjegoś życia, czasem bardzo nieok - dodatkowe ofiary śmiertelne (to duuuuży skrót).
  • Na pytanie z postu wątkotwórczego odpowiadam: TO ZALEŻY.
  • Szturmowiec.Rzplitej
    Na pytanie z postu wątkotwórczego odpowiadam: TO ZALEŻY.
    Tekst "to zależy" ma sens w odniesieniu do przypadków indywidualnych ale nie do praw.
    Można zadać pytanie "czy każdy Murzyn jest czarny?" i istotnie poprawną odpowiedzią będzie "to zależy, znałem Murzyna-albinosa."
    Ale jeśli zadamy pytanie "czy Murzyni są czarni?" odpowiedź "to zależy" sensu mieć nie będzie, bo tekst "to zależy" ocenia element z pewnej większej zbiorowości - czasem ten element podaną cechę ma, czasem nie ma, to zależy. A tu pytanie dotyczy całej zbiorowości Murzynów, która jest tylko jedna. Reprezentanci tej zbiorowości generalnie są ciemni, choć czarni jak heban są mniejszościa a Murzynów o jasnej skórze, nawet nie albinosów, jest całkiem wielu.
    Czy znaczy to, że myślenie kolegi jest ograniczone do postrzegania przypadków indywidualnych a więc niezdolne do tworzenia a nawet postrzegania praw?
    To by źle świadczyło o szkołach, bo powinny one uczyć myślenia abstrakcyjnego.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Było o Mocarcie, więc ze swojej plebejskiej perspektywy chciałem teraz dodać, że jest taka popularna, choć nieudolnie grana forma muzyki jak rokendrol. Tam zawsze najlepsze są te pierwsze, najbardziej nieudolne nagrania. Coś jest więc na rzeczy.
  • Usprawiedliwiam się w ten sposób, że ja też nie wiedziałem o potędze tkwiącej w nieudolności. Teraz jak sobie tak w pamięci przebiegam ludzkie czyny, które z tej czy innej przyczyny podziwiam, widzę, jak nieudolnie je popełniano!

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Dawid i Goliat, nie? Rolnik kontra zawodowy żołnierz. Cały Stry Testament to pochwała nieudolności, wiadomo - chodzi o zaufanie i oddanie Panu, ale właśnie - także o oddanie Panu swoich słabości i lęków oraz zaufanie że ja też mogę.
  • los
    filystyn
    :
    Pożytek z obu jest taki sam.
    Mamy zdecydowanie inny system wartości. Dla mnie życie dziecka jest więcej warte niż niż... No właśnie, co takiego dobrego daje komukolwiek sportowiec?
    Nie był na miejscu wypadku, nie pomógł (dziecku!!!). Jeszcze by utonęło. Na szczęście znalazł się bohater (nikt mu nie umniejsza zasług). Wniosek. Sportowiec to morderca.
    Kolega był łagodny. stwierdził tylko że sportowiec nie jest nikomu niepotrzebny.
    Także więc ostatecznie mamy pochwałę nie bohaterstwa, a niedorozwoju.
    Nie ma znaczenia czy ktoś kto pomógł dziecku umiał świetnie pływać czy nie. Tylko to, że to po prostu zrobił.
    The author has edited this post (w 17.03.2015)
  • przemk0
    Dawid i Goliat, nie? Rolnik kontra zawodowy żołnierz. Cały Stry Testament to pochwała nieudolności, wiadomo - chodzi o zaufanie i oddanie Panu, ale właśnie - także o oddanie Panu swoich słabości i lęków oraz zaufanie że ja też mogę.
    Można na to tak patrzeć, a można na zasadzie - artyleria p-ko ciężkiej piechocie. vide:
    http://ec.mixxt.pl/networks/forum/thread.341353
  • los
    Ale jeśli zadamy pytanie "czy Murzyni są czarni?" odpowiedź "to zależy" sensu mieć nie będzie
    Problemat postawiony przez Kolegę jest zbyt generalny; na poziomie raczej "czy ludzie są czarni".
    Tak więc pedzmy se tak - jeśli istotny jest rezultat, to jednak wolałbym działanie udolne niż nieudolne.
    Działania nieudolne są do usprawiedliwienia wyłącznie w przypadku działania w ograniczonej ilości wiedzy o świecie, no zwłaszcza kiedy robimy rewolucję. Tak?
    Kiedy w muzyce rokendrolowej robimy rezolucję, to nie ma co się zastanawiać czy instrument niestrojny czy się muzyk myli. Ale kiedy, pedzmy, robimy operację wyrostka, to oczekujemy od pana dochtora jednak jakiejś określonej udolności.
    Krótko mówiąc, to zależy.
  • Wię, wię, amerykańscy protestanci są tak naprawdę materialistami a i Polskę ostatnio opanowała epidemia materializmu. Dla materialisty nie istnieją cnoty: odwaga, poświęcenie, zawierzenie Panu. Materialista tylko porównuje długość kijów i jak który ma dwa centymetry więcej, to mówi, że jest dłuższy. A jak gość z krótszym kijem dołoży temu z dłuższym, to kombinuje z nieziemskimi historiami.
    A tak w sumie to materialiści są żałośni.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.