pawel.adamski Nie sądzę iż zwolennicy wątkotwórczej tezy nie uważają bynajmniej, że podstawą oceny powinny być same dobre intencje.
Nie wiem jak inni ale ja potwierdzam - tak, dobre intencje jako kryterium wystarczą. Oczywiście, jestem jak zwykle precyzyjny - przez określenie "dobre intencje" rozumiem dobre intencje a nie pozór dobrych intencji czy gadanie o dobrych intencjach albo inna pusta werbalna napinka. A do dobrych intencji wlicza się rozeznanie sytuacji i własnych możliwości. Przykładem pozoru dobrych intencji było giertychowe wojowanie z UE. Jak dziś wiemy (choćby z relacji jego samego) nie był przeciwnikiem UE a tylko dopasowywał retorykę do pewnej grupy wyborców. Ja w ogóle zwracam bardzo mało uwagi na słowa a dużo na czyny. Acha, podobno wszyscy zostaniemy kiedyś osądzeni według intencji. Wyłącznie według intencji. The author has edited this post (w 22.03.2015) Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
los Oczywiście, jestem jak zwykle precyzyjny - przez określenie "dobre intencje" rozumiem dobre intencje a nie pozór dobrych intencji czy gadanie o dobrych intencjach albo inna pusta werbalna napinka. A do dobrych intencji wlicza się rozeznanie sytuacji i własnych możliwości.
Przy tak zdefiniowanych "dobrych intencjach" zdecydowanie się z kolegą zgadzam. Niestety często spotykam się z rozdzieleniem intencji od roeznania sytuacji i możliwości "Chcę dobrze i to wystarczy".
Jak kto głośno opowiada "chcę dobrze i to wystarczy", to wcale nie chce dobrze. Różne cele może mieć taki ktoś ale z całą pewnością są one różne od deklarowanych. Jak kto czegoś naprawdę chcę, to bedzie działać, by to uzyskać, a nie wygadywać, czego to nie chce. The author has edited this post (w 23.03.2015) Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
marniok @kaniu to nie jest szyderstwo sprowadzasz rozmowę do absurdalnych przykładów i zarzucasz na konic focha
Nie robię tego. A szyderstwem jest ten fragment: " bez licencji nikt pilotem nie zostanie - teraz ty wykazujesz sie nie-udolnościa argumentacji ale jestes w tym zabawna i śmieszna choc samam obracasz sie w sferze doskonałych zachowań artystycznie głębokich przeżyć, mistrzostwa i artyzmu w każdej dziedzinie z jaka sie zetkniesz a zycie dla ciebie to "głębokie dzieło sztuki" 1. G... wiesz, gdzie się obracam. 2. Czy jesteś w stanie zagwarantować, że nikt nigdy dotąd nie pilotował samolotu bez licencji? To może zagwarantujesz, że nikt nigdy nie prowadził samochodu bez prawa jazdy? 3. Jeżeli nie, to gdzie jest ta moja wielka śmieszność i "na konic focha"? Wymagam minimum szacunku.
jak więc widzisz nie-udolność pozwala prowadzic samochód bez prawa jazdy i pilotowac samolot bez licencji szacunek - aby go mieć trzeba na niego zapracować z automatu nikomu go nie udzielam ani z racji wieku, ani płci żegnam Boże, użycz mi pogody ducha abym godził się z tym czego nie mogę zmienić, odwagi abym zmieniał to co mogę zmienić i mądrości aby odróżniał jedno od drugiego.
marniok jak więc widzisz nie-udolność pozwala prowadzic samochód bez prawa jazdy i pilotowac samolot bez licencji szacunek - aby go mieć trzeba na niego zapracować z automatu nikomu go nie udzielam ani z racji wieku, ani płci żegnam
Administracja z rozmachem wali po łapach wszystkie osoby, które biorą wypowiedzi na forum do siebie. Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
los Acha, podobno wszyscy zostaniemy kiedyś osądzeni według intencji. Wyłącznie według intencji.
Coś mi tu nie pasuje, ale za słaba jestem z teologii, żeby polemizować. Natomiast od dziecka słyszałam od Taty "dobrymi chęciami piekło wybrukowane". Co niekoniecznie jest sprzeczne z Twoją wypowiedzią.
To inny porządek, w boskim liczy się tylko miłość - i o taką intencję chodzi. Jeżeli chcesz nieustannie kochać tak jak Bóg ukochał świat - to więcej zrobić nie możesz, bo ta miłość jest początkiem wszystkiego.
W Tysiąclatce używa się słów "umiłować" i "kochać", nieprzypadkowo, Pan Bóg miłuje, człowiek tylko kocha co najwyżej. Ludzka miłość jest nieudolna i taką zawsze będzie w stosunku do boskiej. Ale to nie znaczy że wolno nam przestać próbować. Jak mówiłem całe Pismo Święte to pochwała takiej nieudolnej wiary i miłości. The author has edited this post (w 23.03.2015)
celnik.mateusz Pewien dorosły ateista spotyka księdza. Ten opowiada mu o Chrystusie. Ateista decyduje się przyjąć wiarę katolicką i rozpoczyna katechizację, żeby się przygotować do chrztu. Pewnego dnia umiera w wypadku samochodowym. Czy Pan Bóg mu powie "Nie udało Ci się. Nie przyjąłeś chrztu. Idziesz do piekła."? Absolutnie nie. I myślę, że o to chodziło Losowi.
Nieudolny neofita. W analogicznej sytuacji skuteczni Zyhowiec z Ziemniakowcem od razu by się ochrzcili. I to 2 razy. I to w każdym obrządku, z mariawitami włącznie. I obrzezali. Takich to by każdy bóg / Bóg wziął do Nieba
Nu tak i godnie. Udało się w tut. wywłątku osiągnąć następujące rozróżnienie: 1. Tam gdzie mowa o usługach, oczekujemy skuteczności a profesjonalizmu. 2. Tam gdzie mówimy o heroicznych wyczynach, oczekujemy raczej serca śmiałego i wzroku dalekosiężnego, jak również łamania czego rozum nie złamie. Padło też, że jak kto Ojczyznę mięsza z sektorem usług, ten kiep. No, to ostatnie to fajne, ale niestety nie zawsze prawdziwe. Gdyż Ojczyzna to nastajaszczy i zajebiaszczy sektor usług, począwszy od skutecznego i udolnego wydawania dowodzików osobistych, malowania trawników i puszczania ciepłej wody w krany, aż po skuteczne y udolne panowanie nad polem walki, tj. pilnowanie by nasze F16 chroniły nasze A10 kiedy te będą akurat gromiły kolumny czołgów wrażych. Niestetyż, no, ensthusiasmem można pociągnąć góra Końfederacyą Barską, zasię taysze pancerni byli profesjonalistami na skalę europejską, profesjonalistą był też św. Romuald Traugutt. Powstanie Warszawskie wyszło jak wyszło, ale do tej pory rozgrzewa serca. Od strategosów Wojny Obronnej 1939 roku oczekiwalibyśmy jednak więtszego profesjonalizmu, skuteczności, jak również udolności.
Ech.... Z UPR można wyjść... Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Pewnie tak. Natomiast ja już nie jestem konserwatywnym liberałem (cokolwiek to znaczy). Nie pokładam wiary w żaden system polityczny, gospodarczy czy ustrojowy, który by był złotym środkiem we wszystkich sytuacjach. Elastyczność myślenia, środki odpowiednie do zaistaniałych sytuacji (interwncjonizm państwowy w wielu przypadkach OK). Na świat patrzę pod kątem nieustannej walki narodów i społeczeństw o swoją podmiotowość i swoje interesy. Jest dobre to co dla nas przynosi korzyść. A z tym jest różnie, prosty przykład uwolnienia i deregulacji naszego rynku na początku lat '90 był strzałem w kolano. W takiej skali jak to zastosowano. Korea Pd. nie zbudowała swojej potęgi na liberalizmie gospodarczym. JORGE>
Szturmowiec.Rzplitej Od strategosów Wojny Obronnej 1939 roku oczekiwalibyśmy jednak więtszego profesjonalizmu, skuteczności, jak również udolności.
Akurat wojna obronna 1939 to świetny przykład na to, że w dyskutowanej materii ostre uogólnienia, zwłaszcza z pozycji skrajnych, są mało sensowne. Albo znowu rozmija się nam pojmowanie "(nie)udolności". Ja np. odnoszę wrażenie, że cześć koleżeństwa stawia znak równości pomiędzy "nieudolnością" a "nieskutecznością". Kampania Wrześniowa na pewno była nieskuteczna - bo przy istniejącym układzie sił oraz strukturze przestrzennej teatru działań wojennych skuteczna po prostu być nie mogła. Ale określenie "nieudolna" też słabo do niej pasuje. Oczywiście można w nieskończoność przypominać "ewakuację" Wodza Naczelnego czy parę blamaży, ale generalną postawę Wojska Polskiego trudno określić jako "nieudolną". W zdecydowanej większości przypadków formacje do końca zachowywały zwartość i dyscyplinę zadając Niemcom ciężkie straty i osiągając - czasami znaczące - sukcesy taktyczne. Czy generał Kleberg spełnia, zdaniem koleżeństwa, kryteria "wartościowej nieudolności"? Z jednej strony to gruntownie wykształcony żołnierz - co raczej go wyklucza - z drugiej jednak pod Jabłonią i Kockiem dowodził grupą "poskładaną" nie tylko z różnych jednostek liniowych ale i KOP, Flotyllo Rzecznej, oddziały wartownicze i zebrana z wszelkiego rodzaju niedobitków grupa Brzozy-Brzeziny....
celnik.mateusz Perfekcjonizm wynika z pychy (jestem perfekcjonistą, więc wiem), natomiast pokora nie zakłada nieudolności, ale ją dopuszcza.
Powiedział bym, że to teza dość odważna. A przynajmniej moje obserwacje tego nie potwierdzaną. Znam przypadki, w których pycha jest wynikiem perfekcjonizmu. Ale w drugą stronę raczej nie. Chyba, że na bardzo głebokim poziomie - jak wschodnie idee samozbawienia. Ale zdecydowanie częściej spotykam perfekcjonistów, którzy - czasami obsesyjnie - skupiają się na porżadnym wykonaniou roboty, właśnie dlatego, że nie bardzo wierzą we własną wartość. Znam też ludzi, tak przekonanych o własnym geniuszu, że działają byle jak z przeświadczeniem, że robią rzeczy tak ważne, że skupianie się na detalach (częto decydujących o efekcie) jest poniżej ich godności..
Szturmowiec.Rzplitej : Od strategosów Wojny Obronnej 1939 roku oczekiwalibyśmy jednak więtszego profesjonalizmu, skuteczności, jak również udolności.
Akurat wojna obronna 1939 to świetny przykład na to, że w dyskutowanej materii ostre uogólnienia, zwłaszcza z pozycji skrajnych, są mało sensowne. Albo znowu rozmija się nam pojmowanie "(nie)udolności". Ja np. odnoszę wrażenie, że cześć koleżeństwa stawia znak równości pomiędzy "nieudolnością" a "nieskutecznością". Kampania Wrześniowa na pewno była nieskuteczna - bo przy istniejącym układzie sił oraz strukturze przestrzennej teatru działań wojennych skuteczna po prostu być nie mogła. Ale określenie "nieudolna" też słabo do niej pasuje. Oczywiście można w nieskończoność przypominać "ewakuację" Wodza Naczelnego czy parę blamaży, ale generalną postawę Wojska Polskiego trudno określić jako "nieudolną". W zdecydowanej większości przypadków formacje do końca zachowywały zwartość i dyscyplinę zadając Niemcom ciężkie straty i osiągając - czasami znaczące - sukcesy taktyczne. Czy generał Kleberg spełnia, zdaniem koleżeństwa, kryteria "wartościowej nieudolności"? Z jednej strony to gruntownie wykształcony żołnierz - co raczej go wyklucza - z drugiej jednak pod Jabłonią i Kockiem dowodził grupą "poskładaną" nie tylko z różnych jednostek liniowych ale i KOP, Flotyllo Rzecznej, oddziały wartownicze i zebrana z wszelkiego rodzaju niedobitków grupa Brzozy-Brzeziny....
OK no, nie chcę się napieprzać o szczegóły definicyjne. Generał Kleeberg oczywiście nie spełnia kryterium nieudolności, bo był jednym z najlepszych polskich generałów tego czasu. Natomiast znawcy tematu, zwłaszcza ci z zychowiczowskim zacięciem, z chęcią zaczną wyliczać Koledze generałów sensu stricte nieudolnych, no, takich że wstyd dla Ojczyzny że ich postawiła na odpowiedzialnych stanowiskach, zamiast kazać gotować zupę czarną kawę. O ten właśnie komponent osobowy i wynikające z niego nieporozumienia towarzysko-taktyczne chciałem się w powyższej wypowiedzi upomnieć. Może rzeczywiście nie jest dobrym pomysłem poruszanie tej akurat wojny. No to poruszmy Konfederacyą Barską, i to słowami jej własnego wodza, o:
Józef Pułaski „Oto dzień, w którym zwyciężać mamy lub umrzeć! (..) Jużeśmy dość pod uciążliwem nieprzyjaciela jarzmem jęczeli; czas by sromotną z imienia naszego zetrzeć plamę, a cudzym narodom okazać, żeśmy Polacy. My giniemy - ojczyzna żyje, my żyjemy - ojczyzna ginie; żyjemy w ojczyźnie, niech też ojczyzna żyje przez nas, ponieważ jej całość teraz na gardłach naszych i krwi naszej zależy; ale dałby Bóg, nieszczęściem naszym kupić ojczyźnie szczęście jej. Idźmy naprzeciw widocznej śmierci, straciliśmy wszystko dla Boga, ojczyzny, straćmy i życie, które nam zostaje; niech o tem wie daleka potomność, że jeżeli ojczyzny bronić nie umieliśmy, tedy umrzeć za nią umieliśmy ”.
No, jakby to rzec. Nie bardzo rozumiem skąd w tut. wątku bierze się tak jadowita pogarda dla poglądu, że lepiej jest umieć Oyczyzny bronić, aniżeli nie umieć.
Bez obaw. Forum trzyma się mocno. Głupich tu nie ma. Lubię nasze forum, także za chwile nieudolności - ludzkie wszak. W końcu sama nie czuję się za mądra. (:
Szturmowiec.Rzplitej Natomiast znawcy tematu, zwłaszcza ci z zychowiczowskim zacięciem, z chęcią zaczną wyliczać Koledze generałów sensu stricte nieudolnych...
Co to znaczy? Będą powtarzać narrację z hitlerowskich gadzinówek. O udolności lub nieudolności można mówić w sytuacjach powtarzalnych - nieudolny hydraulik koledze schrzani rezerwuar a udolny naprawi. Może kolega prawić o udolności lub nieudolności, bo ma wzorzec do porównania. A do czego porównać sytuację Polski AD 1939? W normalnych czasach zychowitzom i ziemniakom rzemieślnicy nie muszący należeć do cechu urządzali spotkania z oświetleniem ulicznym. I komu to przeszkadzało? Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Szturmowiec.Rzplitej : Natomiast znawcy tematu, zwłaszcza ci z zychowiczowskim zacięciem, z chęcią zaczną wyliczać Koledze generałów sensu stricte nieudolnych...
Co to znaczy? Będą powtarzać narrację z hitlerowskich gadzinówek. O udolności lub nieudolności można mówić w sytuacjach powtarzalnych - nieudolny hydraulik koledze schrzani rezerwuar a udolny naprawi. Może kolega prawić o udolności lub nieudolności, bo ma wzorzec do porównania. A do czego porównać sytuację Polski AD 1939? W normalnych czasach zychowitzom i ziemniakom rzemieślnicy nie muszący należeć do cechu urządzali spotkania z oświetleniem ulicznym. I komu to przeszkadzało?
Ejno ejno, ale w zwalczaniu odchylenia zychowiczowskiego niechże kolega nie wykopuje spod siebie, ani spod nas owego forumowego taboreta. Skoro armija II RP miała strukturę stricte ofensywną, to naprawdę nie trzeba być Zychowikiem, aby zauważać takie 'detale' jak słynny brak ruchu Arnii Poznań na Berlin.
Opowieści o owym braku czy nadmiarze ruchu to tylko i wyłącznie tzw. narracja, którą może kolega brać z sowieckich lub nazistowskich gadzinówek albo z innych źródeł. Bo sam owej analizy nie przeprowadził w oparciu o naoczne obserwacje i głeboką wiedzę ze strategii i taktyki, czyż nie? Ja uważam, że Polak nie powinien wspierać narracji poniżających Polskę. Historia, zwłaszcza ta z kolorowych pism, nie mówi o przeszłości ale o przyszłości. The author has edited this post (w 25.03.2015) Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
przemk0 Właśnie o tym jest ten wątek, żeby nie filozofować tylko działać. Ale zaraz przyszli specjaliści przekonywać że tak nie można bo to niebezpieczne.
To chyba inne wątki czytamy. Bo ja np poddałem pod wątpliwość tezę wątkotwórcy nie dlatego, że lepiej nic nie robić, ale dlatego, iż moim zadaniem w nieuprawniony sposób odbiera ona zasługi tym, ktorzy działają z dobrym przygotowaniem fachowym - przykład gen Kleberka się kłania.
celnik.mateusz
pawel.adamski : zdecydowanie częściej spotykam perfekcjonistów, którzy - czasami obsesyjnie - skupiają się na porżadnym wykonaniou roboty, właśnie dlatego, że nie bardzo wierzą we własną wartość.
Otóż to. Pycha nie musi oznaczać buty. Niskie poczucie własnej wartości także wynika z pychy, bo taka osoba nie dopuszcza do siebie możliwości popełnienia błędu, by być szerzej akceptowana (potwierdzić swoją wartość). W gruncie rzeczy chciałaby być jak Bóg. To dziwny rodzaj pychy - udający pokorę, ale wiem co mówię, bo znam to z autopsji.
Przyznam szczerze, że nie bardzo rozumiem. Poza tym naprawdę zrównanie perfekcjonizmu - rozumianego jako usiłowanie jak najlepszego wykonania podjętego wyzwania z pychą jest moim zdaniem naprawdę karkołomne. Robienie byle jak "bo i tak wszystko w ręku Boga" to moim zdaniem nie pokora i zaufanie ale udejące je lenistwa. Ja tam osobiście jestem wielkim admiratorem zalecenia św. Ignacego Loyoli " Tak Bogu ufaj, jakby całe powodzenie spraw zależało tylko od Boga, a nie od ciebie; tak jednak dokładaj wszelkich starań, jakbyś ty sam miał to wszystko zdziałać, a Bóg nic zgoła". Co zresztą wydaje się być zgodne z tezą kol. losa, że dobre ntencje bez podejmowania działania są tylko ich udawaniem.
Szturmowiec.Rzplitej Natomiast znawcy tematu, zwłaszcza ci z zychowiczowskim zacięciem, z chęcią zaczną wyliczać Koledze generałów sensu stricte nieudolnych, no, takich że wstyd dla Ojczyzny że ich postawiła na odpowiedzialnych stanowiskach, zamiast kazać gotować zupę czarną kawę. O ten właśnie komponent osobowy i wynikające z niego nieporozumienia towarzysko-taktyczne chciałem się w powyższej wypowiedzi upomnieć.
Nikt nie twierdzi, że wojna obronna w 1939 była przez stronę polska prowadzona bezbłędnie - były błędy róznego kalibru. Jednak zdecydowanie negatywna - czasami wręcz pogardliwa - ocena tej kampani jest po prostu nieuczcziwością.Po pierwsze dlatego, że liczba i skala popełnionych błędów nie była bynajmniej wyjątkowa na tle innych krajów walczących w II WW. Nie chec mi się wyliczać wpadek Montgomerego, alianckich szybowców desantowych z opcja miażdżenia pilota przy londowaniu czy pomysłu wodowania Shermanów DD na wzburzonym morzu, ale przy uczciwym zestawianiu nasi wrześniowi dowódcy bynajmnie nie wypadaja gorzej od przecietnej. Po drugie, część "błędów" opier się na przekonaniu krytyków, że oni zrobiiby to lepiej. Do tej kategorii należy zarzut o braku zdecydowanych działan zaczepnych. I last but not the lesast popularność tych zarzutów to nie tylko efekt propagandy niemieckio -sowieckiej ale i bardzo brzydkich pogrywek gen. Sikorskiego i otoczenia, którzy klęskę wrześniową wykorzystali do rozprawienia się ze znienawidzonymi przez siebie sanatorami...
Komentarz
Oczywiście, jestem jak zwykle precyzyjny - przez określenie "dobre intencje" rozumiem dobre intencje a nie pozór dobrych intencji czy gadanie o dobrych intencjach albo inna pusta werbalna napinka. A do dobrych intencji wlicza się rozeznanie sytuacji i własnych możliwości.
Przykładem pozoru dobrych intencji było giertychowe wojowanie z UE. Jak dziś wiemy (choćby z relacji jego samego) nie był przeciwnikiem UE a tylko dopasowywał retorykę do pewnej grupy wyborców.
Ja w ogóle zwracam bardzo mało uwagi na słowa a dużo na czyny.
Acha, podobno wszyscy zostaniemy kiedyś osądzeni według intencji. Wyłącznie według intencji.
The author has edited this post (w 22.03.2015)
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Niestety często spotykam się z rozdzieleniem intencji od roeznania sytuacji i możliwości "Chcę dobrze i to wystarczy".
The author has edited this post (w 23.03.2015)
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
A szyderstwem jest ten fragment: "
bez licencji nikt pilotem nie zostanie - teraz ty wykazujesz sie nie-udolnościa argumentacji ale jestes w tym zabawna i śmieszna choc samam obracasz sie w sferze doskonałych zachowań artystycznie głębokich przeżyć, mistrzostwa i artyzmu w każdej dziedzinie z jaka sie zetkniesz a zycie dla ciebie to "głębokie dzieło sztuki"
1. G... wiesz, gdzie się obracam.
2. Czy jesteś w stanie zagwarantować, że nikt nigdy dotąd nie pilotował samolotu bez licencji?
To może zagwarantujesz, że nikt nigdy nie prowadził samochodu bez prawa jazdy?
3. Jeżeli nie, to gdzie jest ta moja wielka śmieszność i "na konic focha"?
Wymagam minimum szacunku.
szacunek - aby go mieć trzeba na niego zapracować
z automatu nikomu go nie udzielam ani z racji wieku, ani płci
żegnam
Boże, użycz mi pogody ducha abym godził się z tym czego nie mogę zmienić, odwagi abym zmieniał to co mogę zmienić i mądrości aby odróżniał jedno od drugiego.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
The author has edited this post (w 23.03.2015)
The author has edited this post (w 23.03.2015)
Takich to by każdy bóg / Bóg wziął do Nieba
Udało się w tut. wywłątku osiągnąć następujące rozróżnienie:
1. Tam gdzie mowa o usługach, oczekujemy skuteczności a profesjonalizmu.
2. Tam gdzie mówimy o heroicznych wyczynach, oczekujemy raczej serca śmiałego i wzroku dalekosiężnego, jak również łamania czego rozum nie złamie.
Padło też, że jak kto Ojczyznę mięsza z sektorem usług, ten kiep.
No, to ostatnie to fajne, ale niestety nie zawsze prawdziwe. Gdyż Ojczyzna to nastajaszczy i zajebiaszczy sektor usług, począwszy od skutecznego i udolnego wydawania dowodzików osobistych, malowania trawników i puszczania ciepłej wody w krany, aż po skuteczne y udolne panowanie nad polem walki, tj. pilnowanie by nasze F16 chroniły nasze A10 kiedy te będą akurat gromiły kolumny czołgów wrażych.
Niestetyż, no, ensthusiasmem można pociągnąć góra Końfederacyą Barską, zasię taysze pancerni byli profesjonalistami na skalę europejską, profesjonalistą był też św. Romuald Traugutt.
Powstanie Warszawskie wyszło jak wyszło, ale do tej pory rozgrzewa serca. Od strategosów Wojny Obronnej 1939 roku oczekiwalibyśmy jednak więtszego profesjonalizmu, skuteczności, jak również udolności.
JORGE>
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
JORGE>
są mało sensowne.
Albo znowu rozmija się nam
pojmowanie "(nie)udolności". Ja np. odnoszę wrażenie, że cześć koleżeństwa stawia znak równości pomiędzy "nieudolnością" a "nieskutecznością".
Kampania Wrześniowa na pewno była nieskuteczna - bo przy istniejącym układzie sił oraz strukturze przestrzennej teatru działań wojennych skuteczna po prostu być nie mogła. Ale określenie "nieudolna" też słabo do niej pasuje. Oczywiście można w nieskończoność przypominać "ewakuację" Wodza Naczelnego czy parę blamaży, ale generalną postawę Wojska Polskiego trudno określić jako "nieudolną". W zdecydowanej większości przypadków formacje do końca zachowywały zwartość i dyscyplinę zadając Niemcom ciężkie straty i osiągając - czasami znaczące - sukcesy taktyczne. Czy generał Kleberg spełnia, zdaniem koleżeństwa, kryteria "wartościowej nieudolności"?
Z jednej strony to gruntownie wykształcony żołnierz - co raczej go wyklucza -
z drugiej jednak pod Jabłonią i Kockiem dowodził grupą "poskładaną" nie tylko z różnych jednostek liniowych ale i KOP, Flotyllo Rzecznej, oddziały wartownicze i zebrana z wszelkiego rodzaju niedobitków grupa Brzozy-Brzeziny.... Powiedział bym, że to teza dość odważna. A przynajmniej moje obserwacje tego nie potwierdzaną. Znam przypadki, w których pycha jest wynikiem perfekcjonizmu. Ale w drugą stronę raczej nie. Chyba, że na bardzo głebokim poziomie - jak wschodnie idee samozbawienia. Ale zdecydowanie częściej spotykam perfekcjonistów, którzy - czasami obsesyjnie - skupiają się na porżadnym wykonaniou roboty, właśnie dlatego, że nie bardzo wierzą we własną wartość. Znam też ludzi, tak przekonanych o własnym geniuszu, że działają byle jak z przeświadczeniem, że robią rzeczy tak ważne, że skupianie się na detalach (częto decydujących o efekcie) jest poniżej ich godności..
Natomiast znawcy tematu, zwłaszcza ci z zychowiczowskim zacięciem, z chęcią zaczną wyliczać Koledze generałów sensu stricte nieudolnych, no, takich że wstyd dla Ojczyzny że ich postawiła na odpowiedzialnych stanowiskach, zamiast kazać gotować zupę czarną kawę. O ten właśnie komponent osobowy i wynikające z niego nieporozumienia towarzysko-taktyczne chciałem się w powyższej wypowiedzi upomnieć.
Może rzeczywiście nie jest dobrym pomysłem poruszanie tej akurat wojny. No to poruszmy Konfederacyą Barską, i to słowami jej własnego wodza, o: No, jakby to rzec. Nie bardzo rozumiem skąd w tut. wątku bierze się tak jadowita pogarda dla poglądu, że lepiej jest umieć Oyczyzny bronić, aniżeli nie umieć.
W normalnych czasach zychowitzom i ziemniakom rzemieślnicy nie muszący należeć do cechu urządzali spotkania z oświetleniem ulicznym. I komu to przeszkadzało?
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Ja uważam, że Polak nie powinien wspierać narracji poniżających Polskę.
Historia, zwłaszcza ta z kolorowych pism, nie mówi o przeszłości ale o przyszłości.
The author has edited this post (w 25.03.2015)
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Tak Bogu ufaj, jakby całe powodzenie spraw zależało tylko od Boga, a nie od ciebie; tak jednak dokładaj wszelkich starań, jakbyś ty sam miał to wszystko zdziałać, a Bóg nic zgoła".
Co zresztą wydaje się być zgodne z tezą kol. losa, że dobre ntencje bez podejmowania działania są tylko ich udawaniem. Nikt nie twierdzi, że wojna obronna w 1939 była przez stronę polska prowadzona bezbłędnie - były błędy róznego kalibru. Jednak zdecydowanie negatywna - czasami wręcz pogardliwa - ocena tej kampani jest po prostu nieuczcziwością.Po pierwsze dlatego, że liczba i skala popełnionych błędów nie była bynajmniej wyjątkowa na tle innych krajów walczących w II WW. Nie chec mi się wyliczać wpadek Montgomerego, alianckich szybowców desantowych z opcja miażdżenia pilota przy londowaniu czy pomysłu wodowania Shermanów DD na wzburzonym morzu, ale przy uczciwym zestawianiu nasi wrześniowi dowódcy bynajmnie nie wypadaja gorzej od przecietnej.
Po drugie, część "błędów" opier się na przekonaniu krytyków, że oni zrobiiby to lepiej. Do tej kategorii należy zarzut o braku zdecydowanych działan zaczepnych.
I
last but not the lesast
popularność tych zarzutów to nie tylko efekt propagandy niemieckio -sowieckiej ale i bardzo brzydkich pogrywek gen. Sikorskiego i otoczenia, którzy klęskę wrześniową wykorzystali do rozprawienia się ze znienawidzonymi przez siebie sanatorami...