A czy przypadkiem granica między Śląskiem a Małopolską nie ma analogii w różnicy między wzgórzem a górą? Kultowy film z Hju Grantem przypominam. Czyli - urząd zadecydował, że jak wybrzuszenie terenu ma więcej niż 300 m, to jest górą, a jak mniej wzgórzem. Ale tak dopiero jest od wprowadzenia systemu metrycznego, bo tradycyjnie było to tysiąc stóp. Czyli w Anglii jest sporo wzgórz, które na kontynencie byłyby górami. A jeszcze stopa stopie nierówna, stopa polska jest krótsza od angielskiej a litewska dłuższa.
Więc gdzie jest ta granica między Śląskiem a Małopolską? Tam gdzie urzędnik narysował na mapie kreskę. Sosnowiec teraz jest na Śląsku a w historii też całkiem długo był, granice zaborowe rządzić nami nie będą. Dziękuję, rozejść się.
To jest ciekawa sprawa. Tu było miejsce styku trzech zaborów - Sosnowiec trafił do Ruskich, Mysłowice do Prus a Jaworzno do CK Monarchii. O, tutaj, tam gdzie Biała Przemsza łączy się z Przemszą:
Różnice kulturowe zrobiły się olbrzymie (ale zacierają się od kilkudziesięciu lat) - trzy różne światy do objechania rowerem w 3 godziny. Ludzie inaczej mówią i głosują, budynki inaczej wyglądają, w Jaworznie stroje ludowe są krakowskie a w Mysłowicach śląskie (nie wiem jak z Sosnowcem) i tak dalej. Za nazwanie Sosnowca Śląskiem dostaje się w zęby. Import ludzi z wiosek do roboty w zakładach wszystko w dużej mierze wymieszał, ale jak różnice czuć i tak.
@los powiedział(a):
Więc gdzie jest ta granica między Śląskiem a Małopolską? Tam gdzie urzędnik narysował na mapie kreskę. Sosnowiec teraz jest na Śląsku a w historii też całkiem długo był, granice zaborowe rządzić nami nie będą. Dziękuję, rozejść się.
Granica jest w ludziach, dosyć wyraźna. W Jaworznie wszyscy mamy się za Małopolskę, a w Sosnowcu nie chcą być Ślązakami (i nie są). Do tego Małopolskę trzeba tu rozdzielić na Kongresówkę i Austro-Węgry, bo też jest bardzo duża różnica: SLD na Zagłębiu to nadal jest porządna marka, a Jaworzno przyklejone bardziej do Krakowa, chociaż jest dalej niż Katowice.
A na jakiej to niby podstawie mamy oczekiwać od Śląska jednorodności? Przez tysiąc lat z kawałkiem przechodził z rąk do rąk, był dzielony i scalany z innymi ziemiami, to wszystko zostawia ślady. Choćby: Ignac podał bardzo mocne argumenty za włączeniem Bytomia do Małopolski. A chyba nikomu to nie przyjdzie do głowy.
@polmisiek powiedział(a):
No dobra, czy Częstochowa to Śląsk? Czy w Częstochowie mieszkają Ślązacy?
Skoro Kłobuck to Śląsk, to jakże nie Częstochowa? Urzędnicy ustalają stawiając kreski na mapie. Zawsze tak było, dlaczego dziś mamy uznawać wyższość jakiś twardochowych obsesji czy interesów? Bardziej interesów.
@los powiedział(a):
Skoro Kłobuck to Śląsk, to jakże nie Częstochowa? Urzędnicy ustalają stawiając kreski na mapie. Zawsze tak było, dlaczego dziś mamy uznawać wyższość jakiś twardochowych obsesji czy interesów? Bardziej interesów.
Ale jak to zrobić, jeśli masa ludzi ma w głowie, że jest/nie jest Ślązakami? Nie bycie Ślązakiem to jest jakiś wyraźny element mojej tożsamości, wychowując się we wschodniej części województwa śląskiego/katowickiego takie rzeczy miały znaczenie. Chyba nie da się tego poczuć z Warszawy.
Oczywiście to wszystko zanika, nikt już tak naprawdę tym się nie przejmuje, ale nadal nie jestem w stanie powiedzieć, że jestem ze Śląska. Najlepiej zaparkować ten temat na 2 pokolenia i problem się rozwiąże.
To jest naprawdę zabawne. W Sosnowcu mieszkają ludzie, deklarują, że nie są Ślązakami. W Katowicach czy Bytomiu mieszkają inni, deklarują, że są Ślązakami. Jedni i drudzy są absolutnie zgodni, gdzie przebiega granica między Śląskiem a nie-Śląskiem.
Ale nie mają racji - pan z Warszawy wie lepiej i mówi im, że g... wiedzą, bo przyjął własne, nigdzie niewypowiedziane wprost kryteria uznania Sosnowca, Siewierza, Żywca i może czegoś tam jeszcze za Śląsk.
A najzabawniejsza, że granica między Śląskiem a nie-Śląskiem w ogóle nie jest "zaborowa". Literalnie żaden z zaborów nie wyznaczył powszechnie przyjmowanej granicy nawet na 1 metrze.
Niechęć, będę łagodny, pomiędzy 'Katowicami' a 'Sosnowcem' (jako personifikacja pewnego procesu) jest bardzo logiczna i ciągnąca się 'od chwili ich powstania' (pomagam, przed XIX w tam były tereny, a nie miasta). Różnica kulturowa autochtonów i napływowych była przepaścią trudną do zasypania. Tak więc, decyzja urzędnicza wygenerowała pewien fakt społeczo-geograficzny, gdyż rzeka Rawa to naturalnie wzmacniała.
A w temacie, Jastrzębie mistrzem Polski
Kursy są teraz idealnie równe, co jest dziwne, gdyż w finale +L nastąpiła rozwałka. Zaksa nie miała nic do powiedzenia, W ostatnich 5 setach nie wyszła z 20. To był prawdziwy pogrom a wynikało to z faktu, że JW grało na poziomie, jakiego nigdy wcześniej nigdzie u nikogo nie widziałem. To była gra doskonała. Nie można grać lepiej a ja nie wierzyłem, że można grać tak. Zresztą oni przez cały sezon tak nie grali. To się stało dopiero w finałach. Historia jest niesamowita. Nie ma cienia przesady w tym, co piszę.
Jedyne, co może świadczyć za Zaksą, to fakt, że oni już tam byli. No i że JW takiej formy nie będzie w stanie utrzymać. Ale tak po prawdzie te kursy to jest promocja lepsza, niż masło po 3,50 w Dino (do 13 maja).
@trep powiedział(a):
Jedyne, co może świadczyć za Zaksą, to fakt, że oni już tam byli. No i że JW takiej formy nie będzie w stanie utrzymać. Ale tak po prawdzie te kursy to jest promocja lepsza, niż masło po 3,50 w Dino (do 13 maja).
Tam będzie jeden mecz, obie drużyny po 10 dniowej przerwie.... robi się loteryjnie
Trzy sety to nie loteria. Przy tej różnicy poziomu gry jaki widzieliśmy w ostatnim meczu finału to i jeden set powinien być wystarczająco długim dystansem.
Ale to jest sport. Jak pisałem wyżej ta gra JW w trzech meczach finału pojawiła się znikąd. Oni w żadnym meczu sezonu tak nie grali. W finale PP dostali od Zaksy 3-0. W tych samych składach. Wciąż nie umiem sobie tego wytłumaczyć.
Tak, ale to dotyczy obu drużyn. No cóż, jak to zazwyczaj w sporcie (i nie tylko) przewidywania wyników najlepiej ograniczyć do typera a nam pozostaje powiedzieć: zobaczymy. Dla osób nie kibicujących nikomu, będzie to ciekawe widowisko, a kibice poszczególnych drużyn stanowią tu malutką mniejszoś.
@rozum.von.keikobad powiedział(a):
To jest naprawdę zabawne. W Sosnowcu mieszkają ludzie, deklarują, że nie są Ślązakami. W Katowicach czy Bytomiu mieszkają inni, deklarują, że są Ślązakami. Jedni i drudzy są absolutnie zgodni, gdzie przebiega granica między Śląskiem a nie-Śląskiem.
Ale nie mają racji - pan z Warszawy wie lepiej i mówi im, że g... wiedzą, bo przyjął własne, nigdzie niewypowiedziane wprost kryteria uznania Sosnowca, Siewierza, Żywca i może czegoś tam jeszcze za Śląsk.
A najzabawniejsza, że granica między Śląskiem a nie-Śląskiem w ogóle nie jest "zaborowa". Literalnie żaden z zaborów nie wyznaczył powszechnie przyjmowanej granicy nawet na 1 metrze.
krótkie nie ad rem
to pomysł na zarządzanie centralne, w jeden organizm administracyjny dajemy strony, które się nie znają,a może i nie lubią.
podobnie alianci tworzyli landy w NRF po 2WW. Badenia i Wirtembergia, Nadrenia i West fallia, asoaso.
jak los pisze, żeby ukręcić regionalis
Nuu, jakby staruchy wlepiły Irlandii Południowej 5:1, to ile by było narzekania że styl brzydki, że tylko na kontry czyhali, a poza tym stan murawy to wstyd przed Erłopą.
Komentarz
Mówimy precz nowoczesnym przesądom. Zagłębie to carski wynalazek.
Kasztelania bytomska (w tym północne Katowice) to Małopolska! Co prawda ostatnie 800 lat dzieli polityczne listy Śląska, ale fakt pozostaje.
A nowoczesnym przesądom mówimy nie. Także tym średniowiecznym.
A czy przypadkiem granica między Śląskiem a Małopolską nie ma analogii w różnicy między wzgórzem a górą? Kultowy film z Hju Grantem przypominam. Czyli - urząd zadecydował, że jak wybrzuszenie terenu ma więcej niż 300 m, to jest górą, a jak mniej wzgórzem. Ale tak dopiero jest od wprowadzenia systemu metrycznego, bo tradycyjnie było to tysiąc stóp. Czyli w Anglii jest sporo wzgórz, które na kontynencie byłyby górami. A jeszcze stopa stopie nierówna, stopa polska jest krótsza od angielskiej a litewska dłuższa.
Więc gdzie jest ta granica między Śląskiem a Małopolską? Tam gdzie urzędnik narysował na mapie kreskę. Sosnowiec teraz jest na Śląsku a w historii też całkiem długo był, granice zaborowe rządzić nami nie będą. Dziękuję, rozejść się.
moc ołówka w rece urzędnika
nie zawsze musi byc generalissimus
Starczy Derin Devlet.
To jest ciekawa sprawa. Tu było miejsce styku trzech zaborów - Sosnowiec trafił do Ruskich, Mysłowice do Prus a Jaworzno do CK Monarchii. O, tutaj, tam gdzie Biała Przemsza łączy się z Przemszą:
https://goo.gl/maps/U5zjWB34RuMCJyQp9
Różnice kulturowe zrobiły się olbrzymie (ale zacierają się od kilkudziesięciu lat) - trzy różne światy do objechania rowerem w 3 godziny. Ludzie inaczej mówią i głosują, budynki inaczej wyglądają, w Jaworznie stroje ludowe są krakowskie a w Mysłowicach śląskie (nie wiem jak z Sosnowcem) i tak dalej. Za nazwanie Sosnowca Śląskiem dostaje się w zęby. Import ludzi z wiosek do roboty w zakładach wszystko w dużej mierze wymieszał, ale jak różnice czuć i tak.
Granica jest w ludziach, dosyć wyraźna. W Jaworznie wszyscy mamy się za Małopolskę, a w Sosnowcu nie chcą być Ślązakami (i nie są). Do tego Małopolskę trzeba tu rozdzielić na Kongresówkę i Austro-Węgry, bo też jest bardzo duża różnica: SLD na Zagłębiu to nadal jest porządna marka, a Jaworzno przyklejone bardziej do Krakowa, chociaż jest dalej niż Katowice.
Was
A na jakiej to niby podstawie mamy oczekiwać od Śląska jednorodności? Przez tysiąc lat z kawałkiem przechodził z rąk do rąk, był dzielony i scalany z innymi ziemiami, to wszystko zostawia ślady. Choćby: Ignac podał bardzo mocne argumenty za włączeniem Bytomia do Małopolski. A chyba nikomu to nie przyjdzie do głowy.
No dobra, czy Częstochowa to Śląsk? Czy w Częstochowie mieszkają Ślązacy?
Zdecydowanie nie Śląsk.
Wystarczy się oddalić na jakieś 8 km, żeby zobaczyć różnicę.
Skoro Kłobuck to Śląsk, to jakże nie Częstochowa? Urzędnicy ustalają stawiając kreski na mapie. Zawsze tak było, dlaczego dziś mamy uznawać wyższość jakiś twardochowych obsesji czy interesów? Bardziej interesów.
Ale jak to zrobić, jeśli masa ludzi ma w głowie, że jest/nie jest Ślązakami? Nie bycie Ślązakiem to jest jakiś wyraźny element mojej tożsamości, wychowując się we wschodniej części województwa śląskiego/katowickiego takie rzeczy miały znaczenie. Chyba nie da się tego poczuć z Warszawy.
Oczywiście to wszystko zanika, nikt już tak naprawdę tym się nie przejmuje, ale nadal nie jestem w stanie powiedzieć, że jestem ze Śląska. Najlepiej zaparkować ten temat na 2 pokolenia i problem się rozwiąże.
To tylko i wyłącznie robota naszych braci zza Odry, którzy budowali w Polsce regionalizmy w celu wiadomym. Udało się tylko z jednym.
Połowa tzw. Ślązaków to potomkowie imigracji z Małopolski za chlebem. Z XIX a nawet XX wieku. Vide Gorzelik.
To jest naprawdę zabawne. W Sosnowcu mieszkają ludzie, deklarują, że nie są Ślązakami. W Katowicach czy Bytomiu mieszkają inni, deklarują, że są Ślązakami. Jedni i drudzy są absolutnie zgodni, gdzie przebiega granica między Śląskiem a nie-Śląskiem.
Ale nie mają racji - pan z Warszawy wie lepiej i mówi im, że g... wiedzą, bo przyjął własne, nigdzie niewypowiedziane wprost kryteria uznania Sosnowca, Siewierza, Żywca i może czegoś tam jeszcze za Śląsk.
A najzabawniejsza, że granica między Śląskiem a nie-Śląskiem w ogóle nie jest "zaborowa". Literalnie żaden z zaborów nie wyznaczył powszechnie przyjmowanej granicy nawet na 1 metrze.
Niechęć, będę łagodny, pomiędzy 'Katowicami' a 'Sosnowcem' (jako personifikacja pewnego procesu) jest bardzo logiczna i ciągnąca się 'od chwili ich powstania' (pomagam, przed XIX w tam były tereny, a nie miasta). Różnica kulturowa autochtonów i napływowych była przepaścią trudną do zasypania. Tak więc, decyzja urzędnicza wygenerowała pewien fakt społeczo-geograficzny, gdyż rzeka Rawa to naturalnie wzmacniała.
A w temacie, Jastrzębie mistrzem Polski
Ciekawe1, czy także Europy!
Kursy są teraz idealnie równe, co jest dziwne, gdyż w finale +L nastąpiła rozwałka. Zaksa nie miała nic do powiedzenia, W ostatnich 5 setach nie wyszła z 20. To był prawdziwy pogrom a wynikało to z faktu, że JW grało na poziomie, jakiego nigdy wcześniej nigdzie u nikogo nie widziałem. To była gra doskonała. Nie można grać lepiej a ja nie wierzyłem, że można grać tak. Zresztą oni przez cały sezon tak nie grali. To się stało dopiero w finałach. Historia jest niesamowita. Nie ma cienia przesady w tym, co piszę.
Jedyne, co może świadczyć za Zaksą, to fakt, że oni już tam byli. No i że JW takiej formy nie będzie w stanie utrzymać. Ale tak po prawdzie te kursy to jest promocja lepsza, niż masło po 3,50 w Dino (do 13 maja).
Tam będzie jeden mecz, obie drużyny po 10 dniowej przerwie.... robi się loteryjnie
Trzy sety to nie loteria. Przy tej różnicy poziomu gry jaki widzieliśmy w ostatnim meczu finału to i jeden set powinien być wystarczająco długim dystansem.
Ale to jest sport. Jak pisałem wyżej ta gra JW w trzech meczach finału pojawiła się znikąd. Oni w żadnym meczu sezonu tak nie grali. W finale PP dostali od Zaksy 3-0. W tych samych składach. Wciąż nie umiem sobie tego wytłumaczyć.
Mnie chodzi o 10 dni przerwy i jednym meczu. Utrzymanie formy przez 10 dni bez meczowej rutyny bywa problematyczne.
Tak, ale to dotyczy obu drużyn. No cóż, jak to zazwyczaj w sporcie (i nie tylko) przewidywania wyników najlepiej ograniczyć do typera a nam pozostaje powiedzieć: zobaczymy. Dla osób nie kibicujących nikomu, będzie to ciekawe widowisko, a kibice poszczególnych drużyn stanowią tu malutką mniejszoś.
krótkie nie ad rem
to pomysł na zarządzanie centralne, w jeden organizm administracyjny dajemy strony, które się nie znają,a może i nie lubią.
podobnie alianci tworzyli landy w NRF po 2WW. Badenia i Wirtembergia, Nadrenia i West fallia, asoaso.
jak los pisze, żeby ukręcić regionalis
przepraszam, teraz modus
przy muzyce o sporcie
Akurat wspólne województwo ma sens, bo to jest jeden miejski organizm
Tylko górali z Beskidu Żywieckiego szkoda
i Częstochowy
zaczęły się EURO u17
ta nasza drużyna gra bardzo ładnie, dominuje:
https://sport.tvp.pl/69636510/polska-irlandia-pilka-nozna-mistrzostwa-europy-do-lat-17-transmisja-na-zywo-online-live-stream
Te nasze dzieciaki ostatnio gromiły Anglików, Belgów itp. po 5:0
Nuu, jakby staruchy wlepiły Irlandii Południowej 5:1, to ile by było narzekania że styl brzydki, że tylko na kontry czyhali, a poza tym stan murawy to wstyd przed Erłopą.
Nigdy nie lekceważ serca mistrza.
Trwa czwarta, decydująca runda FIDE Grand Prix Kobiet w Nikozji, stolicy Cypru. W czwartek 18 maja na zaproszenie organizatorów marszałek Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej, Elżbieta Witek, symbolicznie otworzyła pierwszy mecz dnia polskiej zawodniczki Oliwii Kiołbasy z reprezentantką Gruzji Belą Chotenaszwili.
https://gloswielkopolski.pl/marszalek-sejmu-rp-elzbieta-witek-otworzyla-mecz-polskiej-szachistki-oliwii-kiolbasy-w-fide-grand-prix-na-cyprze/ar/c2-17555955