"W programie III Polskiego Radia prezydent Andrzej Duda stwierdził, że zgodnie z jego wiedzą gen. James Mattis, który ogłosił, że zrezygnuje z funkcji Sekretarza Oborny USA w lutym 2019 roku, ma poważne wątpliwości w kwestii powstania Fort Trump w Polsce. Prezydent podkreślił również, że liczba i wielkość baz oraz sposób stacjonowania amerykańskich wojsk są nadal przedmiotem rozmów i będą ostatecznie zależeć od decyzji politycznych oraz wojskowych władz USA.
Prezydent zaznaczył, że wielokrotnie rozmawiał z amerykańskimi politykami i wojskowymi, którzy podkreślali, że "nie budują już takich baz jak w Niemczech, chociażby słynna baza w Ramstein", lecz wolą obecność rotacyjną. Wymaga ona mniejszych inwestycji, nie powoduje potrzeby sprowadzania rodzin, ale jest też korzystniejsza militarnie, gdyż pozwala przeszkolić więcej żołnierzy."
I po Mattisie. Zmiana na stanowisku Sekretarza Obrony USA.
Jak ważna jest zmiana na stanowisku Sekretarza Obrony? Jakie ma to znaczenie dla Polski, a jakie dla ładu światowego? Co spowodowało rezygnację gen Mattisa? W jakim kierunku zmierza administracja Trumpa? To pytania ważne fundamentalnie nie tylko dla Prezydenta i Premiera RP, ale także dla mieszkańca Stuposian w Podkarpackiem.
Niemal dwa lata temu pisałem na #StratLider o nominacji gen Jamesa Mattisa na stanowisko Sekretarza Obrony USA, przedstawiłem jego sylwetkę w tekście, a także pisałem o tym dla „Polska the Times”, mówiłem w TV i Radiu. To był ważny moment dla świata i dla Polski. W Wiadomościach TVP moja wypowiedź na ten temat została zatytułowana: „Wściekły pies na czele Pentagonu” opatrzona paskiem o treści, która sugerowała, że nominacja gen Mattisa to dobra wiadomość dla Polski. To była prawda.
Moja praca naukowa koncentruje się na działaniach Sił koalicji w Iraku, piszę o strategii i przywództwie, jakie USA tam zaprezentowały i problem ten jest znacznie bardziej złożony niż się to najczęściej przedstawia (książka już prawie ukończona). W ramach tych badań uczestniczyłem w stypendium naukowym w Hoover Institution, które jest częścią Uniwersytetu Stanforda, gdzie poznałem gen Mattisa, jeszce przed nominacją do administracji prezydenta Trumpa. Wskutek powyższych przyczyn śledziłem bardzo uważnie poczynania administracji USA i szczególnie działania gen Mattisa, jako Sekretarza Obrony, gospodarza potężnego „państwa w państwie”, jakim jest Pentagon.
Aktywność Sekretarza Obrony
Te niespełna dwa lata gen Mattis spędził niezwykle aktywnie, niemal zawsze był w jakiejś podróży, a to do Azji wschodniej, na Bliski Wschód, Europy, itd. Nie wypowiadał się zbyt często dla mediów, choć także nie unikał kontaktu, gdy było trzeba. Ja w tym czasie miałem z nim sporadyczny kontakt mailowy i choć były to krótkie wiadomości, to jednak także dawały mi pewne pojęcie o jego postawie. Z tych wszystkich powodów wydaje mi się, że w dniu ogłoszenia rezygnacji gen Mattisa z funkcji Sekretarza Obrony, (gdy piszę te słowa, w USA jest wciąż ten sam dzień) należy przedstawić kilka wniosków.
Generał, Mattis przez ostatnie dwa lata był ogromnie aktywny. Kiedyś napisałem do niego, że gdy obserwuję jego aktywność mam wrażenie, że z dwóch frontów, na których się prowadzi działania (wewnętrzny i zewnętrzny wg koncepcji Józefa Piłsudskiego), to ten wewnętrzny zdaje się trudniejszy. W odpowiedzi wcale nie spodziewałem się narzekania, wszystko, co wiem o Generale utwierdza mnie zawsze w przekonaniu jak wielki to patriota, jak niezłomne zasady wyznaje. Odpowiedział, że „All’s well on the Potomac front, no problem” (wszystko dobrze na froncie Potomak, nie ma problemu).
Tarcia pomiędzy SecDef i POTUSem
Niemniej z każdym miesiącem nie tylko widać było coraz więcej tarć, ale też działania i wypowiedzi prezydenta nie zawsze korespondowały z wypowiedziami gen Mattisa. Można było odnieść wrażenie, że obaj panowie prowadzą własną politykę, co nie znaczy, że nie było koordynacji. Z moich obserwacji wyciągam wniosek, że gen Mattis nie zaprzeczając słowom i czynom prezydenta, starał się je wykorzystywać tak, by ich skutki nie zakłócały jego działań realizowanych zgodnie ze strategią, którą zresztą uzgodnił z prezydentem.
Dlatego też, gdy Trup mówił o UE jako wrogu, gdy podważał artykuł 5 traktatu NATO, gen Mattis zapewniał o współpracy i całkowitym poświęceniu USA dla sojuszników. Gdy Trump zdawał się mówić „America First – and only”, Matis zmieniał to w „America First – for world’s good”, Gdy Trump ogłaszał sukces rozmów z Kim Dzong Unem, twierdząc, że problem zbrojeń nuklearnych Korei Płn. jest rozwiązany, Mattis ostrzegał przed tym, jak złożone są relacje wewnętrzne w tym małym państwie. Gdy zaś Donald Trump wikłał się w rozmowy z Władimirem Putinem, po jednej z nich twierdząc, że lubi swój wywiad, ale ufa Putinowi w kwestii wpływu Rosji na wybory w USA, Mattis prezentował zawsze jednolite stanowisko wobec Rosji, polegające na tym by rozmawiać, ale jedynie w twardy sposób. Nigdy nie wykluczył też wpływu Kremla na wybór Trumpa.
Fort Trump
Pochlebstwa, które tak działały na Trumpa, nie robiły najmniejszego rażenia na Mattisie, a wręcz wzbudzały jego ostrożność. Gdy więc pojawił się temat „Fort Trump”, jak nietrudno się domyślić, Prezydent okazywał swoją satysfakcję z faktu, iż baza US w Polsce miałaby być tez jego pomnikiem, a gen Mattis, odpowiadał, że sprawdzimy, policzymy, pomówimy oraz, że nazwa nie jest tu najważniejsza. W dealu pt. „Fort Trump” administracji polskiej chodzi o przekonanie takim pochlebstwem i 2 mld dolarów, by baza była permanentna, podczas gdy Mattis przekonuje, że US odchodzą od takich rozwiązań, że bazy rotacyjne są znacznie bardziej korzystne dla sprawności wojsk US, które muszą się przenosić, co jakiś czas, ćwiczyć w różnych środowiskach, nabierać nowego doświadczenia, a także trenować przemieszczanie wojsk, rozbudowywać logistykę itd. Jednocześnie takie bazy mają identyczne oddziaływanie odstraszające wobec Rosji. Innymi słowy zdawał się sugerować, by nie wyrzucać ogromnych pieniędzy w błoto, a zamiast tego rozbudowywać własny potencjał zbrojny.
Rezygnacja Mattisa
Senator Nancy Pelosi zaraz po infromacji o rezygnacji gen Mattisa powiedziała dla ABCNews: „Yes, I am shaken by the resignation of Gen. Mattis, for what it means to our country, for the message it sends to our troops and for the indication of what his view is of the commander-in-chief.” Można zarzucić, że to demokratka, a oceniając po konflikcie w naszym kraju, to musi oznaczać, że rządzący i opozycja nie potrafią zgadzać się na żadnej kwestii, jednak w przypadku gen Mattisa, głosy krytyczne były bardzo sporadyczne zarówno wśród republikanów jak i demokratów. Oskarżać go mogli jedynie skrajni pacyfiści.
Gra pomiędzy Trumpem i Mattisem musiała jednak dobiec końca, bowiem ani prezydent nie mógł nie słyszeć rozdźwięku pomiędzy jego twittami i wypowiedziami Sekretarza Obrony, ani też Mattis nie był w stanie wszystkich, często bardzo chaotycznych działań Trumpa odpowiednio „zagospodarować”. Stopniowo tarcia były coraz większe, czego potwierdzeniem jest wpis na twitterze prezydenta sprzed kilku tygodni, o tym, jakoby Mattis miał być kimś jakby demokratą – „I think he’s sort of a Democrat, if you want to know the truth.”
Konsekwencje rezygnacji dla Polski
Tak jak rezygnacja Mattisa jest ważnym znakiem zarówno dla republikanów jak i demokratów, tak samo powinna być bardzo istotnym sygnałem do refleksji nad Wisłą, bowiem o ile nad Potomakiem mogą się obawiać kłopotów, które co najwyżej nieco obniżą PKB USA, czy osłabią relacje z Meksykiem i na Bliskim Wschodzie, o tyle pomiędzy Zachodem, a Rosją, mamy do stracenia znacznie więcej. Rosja z pewnością od miesięcy, a w zasadzei od trzech lat miała swoje warianty działania na tę okoliczność. Teraz gdy Mattis przestanie mieć jakikolwiek wpływ na Trumpa, Putin z pewnością będzie chciał przetestować nowy układ sił w USA.
Nie twierdzę, że to, co się stało jest jakąś katastrofą dla Polski, ale to, jak zmieni to naszą sytuację zależy od naszych polityków podejmujących kluczowe decyzje. Od ich doświadczenia i wiedzy o sprawach międzynarodowych, od ich umiejętności myślenia strategicznego, umiejętności negocjacyjnych, ale i koncyliacyjnych, od ich sprytu i mądrości zależeć będzie czy polskie bezpieczeństwo ucierpi, czy polska obronność pozostanie na niskim poziomie czy będziemy potrafili w tej nowej sytuacji się odnaleźć.
W tekście sprzed dwóch lat, pisałem, że ważne jest także by decydenci polscy, zamiast pochlebcami (otrzymującymi dotacje na własne media) otaczali się ekspertami i specjalistami znającymi różne płaszczyzny funkcjonowania administracji USA i potrafiącymi zachować bezstronny krytycyzm. W ten sposób budowanie relacji jest znacznie łatwiejsze, ale też trzeba się zmierzyć z krytyką, co nie każdy jest w stanie przełknąć. Tu jednak kwestie partyjne nie mogą być przeszkodą. Interes Polski wymaga myślenia ponadpartyjnego i to jest sprawa fundamentalna! Tak jest w USA w pewnej mierze, gdzie republikanie nie mają problemu z krytykowaniem własnej administracji, podobnie jak w czasach Obamy wielu demokratów otwarcie krytykowało tamtego prezydenta. Taka postawa jest prawdziwym patriotyzmem, bo zmusza prezydentów, ministrów, urzędników do najlepszej pracy, a nie rozleniwia, gdy „żelazny elektorat” i tak „nas” popiera niezależnie, co robimy.
Zakończenie
Zapewne teraz (niezależnie kto zastąpi Mattisa), prezydent będzie jeszcze bardziej podatny na pochlebstwa, ale wcale nie znaczy to, że tym sposobem doprowadzi się do dealu, który będzie korzystny dla partnera USA. Trzeba mieć stale na uwadze „podejście biznesowe” Donalda Trumpa. Stopniowa wymiana kluczowych osób administracji USA, poczynając od Rexa Tillersona (potem wpisy na twitterze prezydenta o „głupocie byłego Sekretarza Stanu), McMastera i teraz Mattisa każą zachowywać szczególną uwagę w relacjach z USA.
Konieczne jest też odbudowanie relacji z zachodnimi partnerami Polski tak, aby nasza pozycja negocjacyjna nie cierpiała na podejściu ukierunkowanym na jednego tylko partnera i to nieproporcjonalnie silniejszego. Trzeba pamiętać, że dla USA nigdy nie byliśmy i nie będziemy priorytetem, to nasza postawa i umiejętność „Gry na wielkiej szachownicy”, może zapewnić nam powodzenie i rozwój lub zepchnąć nas ponownie w poczet narodów bez własnego państwa…
Ciekawy tekst, z końcówką która go całkowicie unieważnia i psuje.
Konieczne jest też odbudowanie relacji z zachodnimi partnerami Polski tak, aby nasza pozycja negocjacyjna nie cierpiała na podejściu ukierunkowanym na jednego tylko partnera i to nieproporcjonalnie silniejszego.
... tak jakby nie było relacji z "partnerami" na zachodzie ... tak jakby można mieć normalne relacje z kimś, kto od 1989 r. chce nas zdominować, okraść, zjeść i popić ... tak jakby dziarski marsz w głąb niemieckiej paszczy był sposobem na wzbudzenie żalu w usańcach
randolph napisal(a): Ciekawy tekst, z końcówką która go całkowicie unieważnia i psuje.
Konieczne jest też odbudowanie relacji z zachodnimi partnerami Polski tak, aby nasza pozycja negocjacyjna nie cierpiała na podejściu ukierunkowanym na jednego tylko partnera i to nieproporcjonalnie silniejszego.
... tak jakby nie było relacji z "partnerami" na zachodzie ... tak jakby można mieć normalne relacje z kimś, kto od 1989 r. chce nas zdominować, okraść, zjeść i popić ... tak jakby dziarski marsz w głąb niemieckiej paszczy był sposobem na wzbudzenie żalu w usańcach
Rafał napisal(a): Bardzo Kolega enigmatyczny. Można jaśniej? No poza żartem, ze dzień wolny od administracji to dzień zyskany bo to efekciarskie i nieprawdziwe.
Ivanka Trump nie będzie kandydatem na prezesa Banku Światowego fa, ak 15.01.2019, 08:25 |aktualizacja: 09:15
Jak poinformował Biały Dom, Ivanka Trump nie będzie kandydowała na prezesa Banku Światowego
Córka i doradczyni prezydenta USA Donalda Trumpa, Ivanka, pomoże w wybraniu kandydata na prezesa Banku Światowego, ale sama nie obejmie tej funkcji – oświadczył Biały Dom. Media donosiły, że jest ona jedną z kandydatek na nowego prezesa BŚ.
Minister finansów USA Steven Mnuchin oraz p.o. szefa kancelarii Trumpa Mick Mulvaney „poprosili Ivankę Trump o pomoc w procesie nominacji (kandydata) Stanów Zjednoczonych, gdyż w ostatnich latach ściśle współpracowała ona z dyrekcją Banku Światowego; jednak informacje, zgodnie z którymi rozważana byłaby jej kandydatura, są nieprawdziwe” – brzmi komunikat Białego Domu.
W sobotę w mediach pojawiły się informacje, że Ivanka Trump jest wśród kandydatek na nowego prezesa BŚ. Zwyczajowo szefem tej instytucji jest Amerykanin, podczas gdy na czele Międzynarodowego Funduszu Walutowego stoi Europejczyk.
"Melania (żona prezydenta Trumpa - PAP) przyłącza się do mnie, wspominając św. papieża Jana Pawła II, którego wzruszające przemówienie poruszyło duszę narodu polskiego i ostatecznie pomogło zburzyć żelazną kurtynę komunizmu w Europie. Obyśmy nadal byli wzmacniani Jego słowami i Jego odwoływaniem się do niezmierzonego Bożego miłosierdzia, siły i chwały" - napisano w przesłaniu prezydenta Trumpa.
Trump popiera Farage'a. Oburzenie brytyjskich polityków dzisiaj 18:20
- Nigel Farage powinien być zaangażowany w rządowe negocjacje w sprawie Brexitu, a Wielka Brytania powinna być gotowa opuścić UE bez żadnego porozumienia - powiedział prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump.
Trump ocenił, że niewykorzystanie Farage'a w procesie negocjacji z UE było "błędem", a jego triumf w wyborach do PE podkreśla jego mandat społeczny do prowadzenia takich rozmów. Bardzo lubię Nigela, ma wiele do zaoferowania. To naprawdę bystra osoba. Oni go nie wezmą, ale pomyśl tylko, jak dobrze on by sobie z tym poradził - ocenił amerykański przywódca Przeciwko działaniom Trumpa zaprotestowali m.in. burmistrz Londynu, Sadiq Khan i lider Partii Pracy Jeremy Corbyn W wywiadzie dla Sunday Times prezydent USA krytykował negocjacje brytyjskiego rządu ws. brexitu. Powiedział również, że Boris Johnson będzie doskonałym przywódcą Partii Konserwatywnej.
Amerykański przywódca uważa również, że Nigel Farage „ma wiele do zaoferowania” w negocjacjach z UE i powinien zostać włączony. Powiedział również, że Wielka Brytania powinna odejść, jeśli negocjacje z Unią nie przyniosą porozumienia. - Jeśli nie otrzymujesz uczciwej umowy, to odchodzisz - skwitował Trump.
Mówiąc pochlebnie na temat Farage'a, co może sfrustrować nawet tych polityków Partii Konserwatywnej, którzy popierają tzw. twardy brexit - amerykański prezydent ocenił, że niewykorzystanie go w procesie negocjacji z UE było "błędem", a jego triumf w wyborach do Parlamentu Europejskiego podkreśla jego mandat społeczny do prowadzenia takich rozmów.
- Bardzo lubię Nigela, ma wiele do zaoferowania. To naprawdę bystra osoba. Oni go nie wezmą, ale pomyśl tylko, jak dobrze on by sobie z tym poradził. Po prostu oni jeszcze nie zdają sobie z tego sprawy - tłumaczył Trump dziennikarzowi.
Oburzenie brytyjskich polityków Burmistrz Londynu, Sadiq Khan, skrytykował prezydenta USA, nazywając go „jednym z najbardziej skandalicznych przykładów rosnącego globalnego zagrożenia”. - Prawica na całym świecie rośnie, zagrażając naszym ciężko zdobytym prawom i wolnościom oraz wartościom, które zdefiniowały nasze liberalne, demokratyczne społeczeństwa od ponad 70 lat - powiedział Khan.
W kwietniu lider Partii Pracy Jeremy Corbyn zapowiedział bojkot bankietu na cześć Trumpa w Pałacu Buckingham, protestując przeciwko „rasistowskiej i mizoginistycznej retoryce” prezydenta USA.
Trump skomentował postawę brytyjskiego polityka. - Jesteśmy bardzo, bardzo dobrzy dla Wielkiej Brytanii; jeśli spojrzysz na to, co robimy dla Wielkiej Brytanii w wielu kwestiach, w tym oczywiście wojskowych i wywiadowczych. (...) Ktoś na takim stanowisku powinien chcieć mieć dobre relacje ze Stanami Zjednoczonymi - dodał prezydent USA.
Kto spotka się z Donaldem Trumpem? Pytany o poglądy Corbyna, który wprost mówi o planach stworzenia socjalistycznej Wielkiej Brytanii, a w przeszłości wyrażał sympatię dla działań radykalnego palestyńskiego ugrupowania Hamas i dla IRA, Trump zaznaczył, że musiałby go lepiej poznać, aby ocenić, czy dotychczasowa współpraca wywiadowcza mogłaby być kontynuowana po ewentualnej zmianie rządu.
- Musiałbym się z nim spotkać. Nie znam go, z pewnością zanim odpowiedziałbym na to pytanie, musiałbym go lepiej poznać - zastrzegł.
Trump przyleci do Londynu jutro rano. Tego samego dnia spotka się w Pałacu Buckingham z królową Elżbietą II i w Clarence House z następcą tronu, księciem Walii Karolem. Wieczorem weźmie udział w uroczystym bankiecie.
@SadiqKhan. który według wszystkich relacji wykonywał straszną pracę jako burmistrz Londynu, był głupio "niemiły" dla odwiedzającego go prezydenta Stanów Zjednoczonych, zdecydowanie najważniejszego sojusznika Wielkiej Brytanii. Jest on nieudacznikiem, który powinien skupić się na przestępczości w Londynie, a nie na mnie.........
Komentarz
Tak zrobił proboszcz jak parafianie nie chcieli zrzutki zrobić na inwestycje
Prezydent zaznaczył, że wielokrotnie rozmawiał z amerykańskimi politykami i wojskowymi, którzy podkreślali, że "nie budują już takich baz jak w Niemczech, chociażby słynna baza w Ramstein", lecz wolą obecność rotacyjną. Wymaga ona mniejszych inwestycji, nie powoduje potrzeby sprowadzania rodzin, ale jest też korzystniejsza militarnie, gdyż pozwala przeszkolić więcej żołnierzy."
https://www.defence24.pl/prezydent-duda-byc-moze-po-dymisji-mattisa-rozmowy-w-kwestii-fort-trump-beda-latwiejsze
I po Mattisie. Zmiana na stanowisku Sekretarza Obrony USA.
Jak ważna jest zmiana na stanowisku Sekretarza Obrony? Jakie ma to znaczenie dla Polski, a jakie dla ładu światowego? Co spowodowało rezygnację gen Mattisa? W jakim kierunku zmierza administracja Trumpa? To pytania ważne fundamentalnie nie tylko dla Prezydenta i Premiera RP, ale także dla mieszkańca Stuposian w Podkarpackiem.
Niemal dwa lata temu pisałem na #StratLider o nominacji gen Jamesa Mattisa na stanowisko Sekretarza Obrony USA, przedstawiłem jego sylwetkę w tekście, a także pisałem o tym dla „Polska the Times”, mówiłem w TV i Radiu. To był ważny moment dla świata i dla Polski. W Wiadomościach TVP moja wypowiedź na ten temat została zatytułowana: „Wściekły pies na czele Pentagonu” opatrzona paskiem o treści, która sugerowała, że nominacja gen Mattisa to dobra wiadomość dla Polski. To była prawda.
Moja praca naukowa koncentruje się na działaniach Sił koalicji w Iraku, piszę o strategii i przywództwie, jakie USA tam zaprezentowały i problem ten jest znacznie bardziej złożony niż się to najczęściej przedstawia (książka już prawie ukończona). W ramach tych badań uczestniczyłem w stypendium naukowym w Hoover Institution, które jest częścią Uniwersytetu Stanforda, gdzie poznałem gen Mattisa, jeszce przed nominacją do administracji prezydenta Trumpa. Wskutek powyższych przyczyn śledziłem bardzo uważnie poczynania administracji USA i szczególnie działania gen Mattisa, jako Sekretarza Obrony, gospodarza potężnego „państwa w państwie”, jakim jest Pentagon.
Aktywność Sekretarza Obrony
Te niespełna dwa lata gen Mattis spędził niezwykle aktywnie, niemal zawsze był w jakiejś podróży, a to do Azji wschodniej, na Bliski Wschód, Europy, itd. Nie wypowiadał się zbyt często dla mediów, choć także nie unikał kontaktu, gdy było trzeba. Ja w tym czasie miałem z nim sporadyczny kontakt mailowy i choć były to krótkie wiadomości, to jednak także dawały mi pewne pojęcie o jego postawie. Z tych wszystkich powodów wydaje mi się, że w dniu ogłoszenia rezygnacji gen Mattisa z funkcji Sekretarza Obrony, (gdy piszę te słowa, w USA jest wciąż ten sam dzień) należy przedstawić kilka wniosków.
Generał, Mattis przez ostatnie dwa lata był ogromnie aktywny. Kiedyś napisałem do niego, że gdy obserwuję jego aktywność mam wrażenie, że z dwóch frontów, na których się prowadzi działania (wewnętrzny i zewnętrzny wg koncepcji Józefa Piłsudskiego), to ten wewnętrzny zdaje się trudniejszy. W odpowiedzi wcale nie spodziewałem się narzekania, wszystko, co wiem o Generale utwierdza mnie zawsze w przekonaniu jak wielki to patriota, jak niezłomne zasady wyznaje. Odpowiedział, że „All’s well on the Potomac front, no problem” (wszystko dobrze na froncie Potomak, nie ma problemu).
Tarcia pomiędzy SecDef i POTUSem
Niemniej z każdym miesiącem nie tylko widać było coraz więcej tarć, ale też działania i wypowiedzi prezydenta nie zawsze korespondowały z wypowiedziami gen Mattisa. Można było odnieść wrażenie, że obaj panowie prowadzą własną politykę, co nie znaczy, że nie było koordynacji. Z moich obserwacji wyciągam wniosek, że gen Mattis nie zaprzeczając słowom i czynom prezydenta, starał się je wykorzystywać tak, by ich skutki nie zakłócały jego działań realizowanych zgodnie ze strategią, którą zresztą uzgodnił z prezydentem.
Dlatego też, gdy Trup mówił o UE jako wrogu, gdy podważał artykuł 5 traktatu NATO, gen Mattis zapewniał o współpracy i całkowitym poświęceniu USA dla sojuszników. Gdy Trump zdawał się mówić „America First – and only”, Matis zmieniał to w „America First – for world’s good”, Gdy Trump ogłaszał sukces rozmów z Kim Dzong Unem, twierdząc, że problem zbrojeń nuklearnych Korei Płn. jest rozwiązany, Mattis ostrzegał przed tym, jak złożone są relacje wewnętrzne w tym małym państwie. Gdy zaś Donald Trump wikłał się w rozmowy z Władimirem Putinem, po jednej z nich twierdząc, że lubi swój wywiad, ale ufa Putinowi w kwestii wpływu Rosji na wybory w USA, Mattis prezentował zawsze jednolite stanowisko wobec Rosji, polegające na tym by rozmawiać, ale jedynie w twardy sposób. Nigdy nie wykluczył też wpływu Kremla na wybór Trumpa.
Fort Trump
Pochlebstwa, które tak działały na Trumpa, nie robiły najmniejszego rażenia na Mattisie, a wręcz wzbudzały jego ostrożność. Gdy więc pojawił się temat „Fort Trump”, jak nietrudno się domyślić, Prezydent okazywał swoją satysfakcję z faktu, iż baza US w Polsce miałaby być tez jego pomnikiem, a gen Mattis, odpowiadał, że sprawdzimy, policzymy, pomówimy oraz, że nazwa nie jest tu najważniejsza. W dealu pt. „Fort Trump” administracji polskiej chodzi o przekonanie takim pochlebstwem i 2 mld dolarów, by baza była permanentna, podczas gdy Mattis przekonuje, że US odchodzą od takich rozwiązań, że bazy rotacyjne są znacznie bardziej korzystne dla sprawności wojsk US, które muszą się przenosić, co jakiś czas, ćwiczyć w różnych środowiskach, nabierać nowego doświadczenia, a także trenować przemieszczanie wojsk, rozbudowywać logistykę itd. Jednocześnie takie bazy mają identyczne oddziaływanie odstraszające wobec Rosji. Innymi słowy zdawał się sugerować, by nie wyrzucać ogromnych pieniędzy w błoto, a zamiast tego rozbudowywać własny potencjał zbrojny.
Rezygnacja Mattisa
Senator Nancy Pelosi zaraz po infromacji o rezygnacji gen Mattisa powiedziała dla ABCNews: „Yes, I am shaken by the resignation of Gen. Mattis, for what it means to our country, for the message it sends to our troops and for the indication of what his view is of the commander-in-chief.” Można zarzucić, że to demokratka, a oceniając po konflikcie w naszym kraju, to musi oznaczać, że rządzący i opozycja nie potrafią zgadzać się na żadnej kwestii, jednak w przypadku gen Mattisa, głosy krytyczne były bardzo sporadyczne zarówno wśród republikanów jak i demokratów. Oskarżać go mogli jedynie skrajni pacyfiści.
Gra pomiędzy Trumpem i Mattisem musiała jednak dobiec końca, bowiem ani prezydent nie mógł nie słyszeć rozdźwięku pomiędzy jego twittami i wypowiedziami Sekretarza Obrony, ani też Mattis nie był w stanie wszystkich, często bardzo chaotycznych działań Trumpa odpowiednio „zagospodarować”. Stopniowo tarcia były coraz większe, czego potwierdzeniem jest wpis na twitterze prezydenta sprzed kilku tygodni, o tym, jakoby Mattis miał być kimś jakby demokratą – „I think he’s sort of a Democrat, if you want to know the truth.”
Konsekwencje rezygnacji dla Polski
Tak jak rezygnacja Mattisa jest ważnym znakiem zarówno dla republikanów jak i demokratów, tak samo powinna być bardzo istotnym sygnałem do refleksji nad Wisłą, bowiem o ile nad Potomakiem mogą się obawiać kłopotów, które co najwyżej nieco obniżą PKB USA, czy osłabią relacje z Meksykiem i na Bliskim Wschodzie, o tyle pomiędzy Zachodem, a Rosją, mamy do stracenia znacznie więcej. Rosja z pewnością od miesięcy, a w zasadzei od trzech lat miała swoje warianty działania na tę okoliczność. Teraz gdy Mattis przestanie mieć jakikolwiek wpływ na Trumpa, Putin z pewnością będzie chciał przetestować nowy układ sił w USA.
Nie twierdzę, że to, co się stało jest jakąś katastrofą dla Polski, ale to, jak zmieni to naszą sytuację zależy od naszych polityków podejmujących kluczowe decyzje. Od ich doświadczenia i wiedzy o sprawach międzynarodowych, od ich umiejętności myślenia strategicznego, umiejętności negocjacyjnych, ale i koncyliacyjnych, od ich sprytu i mądrości zależeć będzie czy polskie bezpieczeństwo ucierpi, czy polska obronność pozostanie na niskim poziomie czy będziemy potrafili w tej nowej sytuacji się odnaleźć.
W tekście sprzed dwóch lat, pisałem, że ważne jest także by decydenci polscy, zamiast pochlebcami (otrzymującymi dotacje na własne media) otaczali się ekspertami i specjalistami znającymi różne płaszczyzny funkcjonowania administracji USA i potrafiącymi zachować bezstronny krytycyzm. W ten sposób budowanie relacji jest znacznie łatwiejsze, ale też trzeba się zmierzyć z krytyką, co nie każdy jest w stanie przełknąć. Tu jednak kwestie partyjne nie mogą być przeszkodą. Interes Polski wymaga myślenia ponadpartyjnego i to jest sprawa fundamentalna! Tak jest w USA w pewnej mierze, gdzie republikanie nie mają problemu z krytykowaniem własnej administracji, podobnie jak w czasach Obamy wielu demokratów otwarcie krytykowało tamtego prezydenta. Taka postawa jest prawdziwym patriotyzmem, bo zmusza prezydentów, ministrów, urzędników do najlepszej pracy, a nie rozleniwia, gdy „żelazny elektorat” i tak „nas” popiera niezależnie, co robimy.
Zakończenie
Zapewne teraz (niezależnie kto zastąpi Mattisa), prezydent będzie jeszcze bardziej podatny na pochlebstwa, ale wcale nie znaczy to, że tym sposobem doprowadzi się do dealu, który będzie korzystny dla partnera USA. Trzeba mieć stale na uwadze „podejście biznesowe” Donalda Trumpa. Stopniowa wymiana kluczowych osób administracji USA, poczynając od Rexa Tillersona (potem wpisy na twitterze prezydenta o „głupocie byłego Sekretarza Stanu), McMastera i teraz Mattisa każą zachowywać szczególną uwagę w relacjach z USA.
Konieczne jest też odbudowanie relacji z zachodnimi partnerami Polski tak, aby nasza pozycja negocjacyjna nie cierpiała na podejściu ukierunkowanym na jednego tylko partnera i to nieproporcjonalnie silniejszego. Trzeba pamiętać, że dla USA nigdy nie byliśmy i nie będziemy priorytetem, to nasza postawa i umiejętność „Gry na wielkiej szachownicy”, może zapewnić nam powodzenie i rozwój lub zepchnąć nas ponownie w poczet narodów bez własnego państwa…
https://mmilczanowski.wordpress.com/2018/12/21/i-po-mattisie-zmiana-na-stanowisku-sekretarza-obrony-usa/amp/?__twitter_impression=true
... tak jakby można mieć normalne relacje z kimś, kto od 1989 r. chce nas zdominować, okraść, zjeść i popić
... tak jakby dziarski marsz w głąb niemieckiej paszczy był sposobem na wzbudzenie żalu w usańcach
https://mobile.twitter.com/macmil71/status/1076051484284997632
Gościu nie lubił Forda Trumpa to poleciał
Chyba nie .
https://mmilczanowski.wordpress.com/about/
Co jakiś czas retoryczne perełka się trafi. Noale wtem! Maratonie tuitów można czasem coś znaleźć jak jaka ślepa kura a może i karp.
fa, ak 15.01.2019, 08:25 |aktualizacja: 09:15
Jak poinformował Biały Dom, Ivanka Trump nie będzie kandydowała na prezesa Banku Światowego
Córka i doradczyni prezydenta USA Donalda Trumpa, Ivanka, pomoże w wybraniu kandydata na prezesa Banku Światowego, ale sama nie obejmie tej funkcji – oświadczył Biały Dom. Media donosiły, że jest ona jedną z kandydatek na nowego prezesa BŚ.
Minister finansów USA Steven Mnuchin oraz p.o. szefa kancelarii Trumpa Mick Mulvaney „poprosili Ivankę Trump o pomoc w procesie nominacji (kandydata) Stanów Zjednoczonych, gdyż w ostatnich latach ściśle współpracowała ona z dyrekcją Banku Światowego; jednak informacje, zgodnie z którymi rozważana byłaby jej kandydatura, są nieprawdziwe” – brzmi komunikat Białego Domu.
W sobotę w mediach pojawiły się informacje, że Ivanka Trump jest wśród kandydatek na nowego prezesa BŚ. Zwyczajowo szefem tej instytucji jest Amerykanin, podczas gdy na czele Międzynarodowego Funduszu Walutowego stoi Europejczyk.
dzisiaj 18:20
- Nigel Farage powinien być zaangażowany w rządowe negocjacje w sprawie Brexitu, a Wielka Brytania powinna być gotowa opuścić UE bez żadnego porozumienia - powiedział prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump.
Trump ocenił, że niewykorzystanie Farage'a w procesie negocjacji z UE było "błędem", a jego triumf w wyborach do PE podkreśla jego mandat społeczny do prowadzenia takich rozmów.
Bardzo lubię Nigela, ma wiele do zaoferowania. To naprawdę bystra osoba. Oni go nie wezmą, ale pomyśl tylko, jak dobrze on by sobie z tym poradził - ocenił amerykański przywódca
Przeciwko działaniom Trumpa zaprotestowali m.in. burmistrz Londynu, Sadiq Khan i lider Partii Pracy Jeremy Corbyn
W wywiadzie dla Sunday Times prezydent USA krytykował negocjacje brytyjskiego rządu ws. brexitu. Powiedział również, że Boris Johnson będzie doskonałym przywódcą Partii Konserwatywnej.
Amerykański przywódca uważa również, że Nigel Farage „ma wiele do zaoferowania” w negocjacjach z UE i powinien zostać włączony. Powiedział również, że Wielka Brytania powinna odejść, jeśli negocjacje z Unią nie przyniosą porozumienia. - Jeśli nie otrzymujesz uczciwej umowy, to odchodzisz - skwitował Trump.
Mówiąc pochlebnie na temat Farage'a, co może sfrustrować nawet tych polityków Partii Konserwatywnej, którzy popierają tzw. twardy brexit - amerykański prezydent ocenił, że niewykorzystanie go w procesie negocjacji z UE było "błędem", a jego triumf w wyborach do Parlamentu Europejskiego podkreśla jego mandat społeczny do prowadzenia takich rozmów.
- Bardzo lubię Nigela, ma wiele do zaoferowania. To naprawdę bystra osoba. Oni go nie wezmą, ale pomyśl tylko, jak dobrze on by sobie z tym poradził. Po prostu oni jeszcze nie zdają sobie z tego sprawy - tłumaczył Trump dziennikarzowi.
Oburzenie brytyjskich polityków
Burmistrz Londynu, Sadiq Khan, skrytykował prezydenta USA, nazywając go „jednym z najbardziej skandalicznych przykładów rosnącego globalnego zagrożenia”. - Prawica na całym świecie rośnie, zagrażając naszym ciężko zdobytym prawom i wolnościom oraz wartościom, które zdefiniowały nasze liberalne, demokratyczne społeczeństwa od ponad 70 lat - powiedział Khan.
W kwietniu lider Partii Pracy Jeremy Corbyn zapowiedział bojkot bankietu na cześć Trumpa w Pałacu Buckingham, protestując przeciwko „rasistowskiej i mizoginistycznej retoryce” prezydenta USA.
Trump skomentował postawę brytyjskiego polityka. - Jesteśmy bardzo, bardzo dobrzy dla Wielkiej Brytanii; jeśli spojrzysz na to, co robimy dla Wielkiej Brytanii w wielu kwestiach, w tym oczywiście wojskowych i wywiadowczych. (...) Ktoś na takim stanowisku powinien chcieć mieć dobre relacje ze Stanami Zjednoczonymi - dodał prezydent USA.
Kto spotka się z Donaldem Trumpem?
Pytany o poglądy Corbyna, który wprost mówi o planach stworzenia socjalistycznej Wielkiej Brytanii, a w przeszłości wyrażał sympatię dla działań radykalnego palestyńskiego ugrupowania Hamas i dla IRA, Trump zaznaczył, że musiałby go lepiej poznać, aby ocenić, czy dotychczasowa współpraca wywiadowcza mogłaby być kontynuowana po ewentualnej zmianie rządu.
- Musiałbym się z nim spotkać. Nie znam go, z pewnością zanim odpowiedziałbym na to pytanie, musiałbym go lepiej poznać - zastrzegł.
Trump przyleci do Londynu jutro rano. Tego samego dnia spotka się w Pałacu Buckingham z królową Elżbietą II i w Clarence House z następcą tronu, księciem Walii Karolem. Wieczorem weźmie udział w uroczystym bankiecie.
Wot, globalizacya.
@SadiqKhan.
który według wszystkich relacji wykonywał straszną pracę jako burmistrz Londynu, był głupio "niemiły" dla odwiedzającego go prezydenta Stanów Zjednoczonych, zdecydowanie najważniejszego sojusznika Wielkiej Brytanii. Jest on nieudacznikiem, który powinien skupić się na przestępczości w Londynie, a nie na mnie.........
Sukces za sukcesem.
👣
🐾
🐾
pod fotką jest ta sama godzina i pod nią: "dwie godziny temu"
czyli "5 godzin temu" to godzina 7:23 w niedziele 30. czerwca 2019
A dokładnie to 3:45 "local time" czyly 8:45 z rańca w Polsce.
https://www.cnn.com/politics/live-news/trump-dmz-kim-live-intl-hnk/index.html
👣
🐾
🐾
stare ale fajne