Zdarza mi się czytać komentarze pod tekstami Tomasza. Pod swoimi nie czytam, bo i tak wiem, co tam znajdę. Ludzi kompletnie nie interesuje to, co Tomasz napisał. Mógłby napisać cokolwiek, wystarczy, że jest podpisane „Terlikowski”. Ludzie nie chcą dyskutować z poglądami. Ot, wyrzucą z siebie co im na wątrobie leży. Często bez ładu i składu, za to z błędami ortograficznymi.
(romeck: przy okazji o Hołowni) ...Tak działa internet. Ci sami ludzie, którzy oplują go w internecie, w realu ustawią się po autograf i powiedzą, że to fajny gość (którym rzeczywiście jest).
(romeck: przy okazji o spotkaniach Terlika z ateistą, też p. Tomasze) redaktor: Czyli w studiu możecie się dalej spotykać i ze sobą dyskutować, ale to będzie naskórkowe? Tomasz: Media zawsze są naskórkowe. Natomiast tak naprawdę rozmawiamy ze sobą dopiero poza kontekstem studia telewizyjnego, poza kontekstem wywiadu.
Choć nie lubię jego i zwykle nie czytam, nie interesuję się....
Tym razem Terl bluźni Najświętszemu Sakramentowi, bo nie zobaczył w hostii Pana Jezusa przez lupkę. Jak człowiek epoki pary i elektryczności może wogle wierzyć w transsubstancjację?
@Szturmowiec.Rzplitej powiedział(a):
Tym razem Terl bluźni Najświętszemu Sakramentowi, bo nie zobaczył w hostii Pana Jezusa przez lupkę. Jak człowiek epoki pary i elektryczności może wogle wierzyć w transsubstancjację?
@Szturmowiec.Rzplitej powiedział(a):
Tym razem Terl bluźni Najświętszemu Sakramentowi, bo nie zobaczył w hostii Pana Jezusa przez lupkę. Jak człowiek epoki pary i elektryczności może wogle wierzyć w transsubstancjację?
... to rozumienie oparte jest na arystotelesowskiej fizyce, która odczytuje świat (a nie tylko Eucharystię) w kategoriach właśnie substancji i przypadłości, co - jak wiemy ze współczesnych odkryć fizyki - jest ujęciem nieadekwatnym i nieprawdziwym.
Teza sama w sobie ciekawa. Nadaje się do wątku o aniołach, co różdżką mieszają substancje i przypadłości.
Dalej:
jeśli świat nie jest zorganizowany substancjalnie, jeśli rzeczywistość nie funkcjonuje jako substancja i przypadłości, to nie może tak też funkcjonować Eucharystia. Ujmując rzecz inaczej, jeśli w rzeczywistości nie ma przypadłości i substancji, a rzeczywistość jest kwantowa, to rozumienie transsubstancjacji pozostaje dziedzictwem historycznym, a samo rozumienie Eucharystii musi zostać pogłębione czy przepracowane w oparciu o nowe, bardziej adekwatne rozumienie rzeczywistości fizykalnej.
Moje "przepracowanie":
kwanty energii (gdzie materia jest formą energii, albo wszystko na odwrót) pozostają kwantami energii/materii, lecz..., eeee.
Back to school.
Terlik albo nie zna, nie pamięta, albo nie rozumie koncepcji Arystoselesa! Albo nagina do tezy swojego artykułu, czyli manipuluje.
... byty ogólne nie są samoistne. Forma jest nieodłączna od materii - ten pogląd ontologiczny nazywa się hylemorfizmem. Każdy jednostkowy byt jest w związku z tym zespołem formy i materii. Arystoteles nazywał te zespoły substancjami.
No i skąd mu przyszło do głowy, że rzeczywistość jest kwantowa?
Odkrył (i zna lecz się nie podzieli) Teorię Wszystkiego? (Bo co z dualnością fotonu - nie jest już falą, li tylko kwantem?)
Ściemniacz & Manipulant.
Ciekawe, ilu się nabierze na ten bełkot pseudo-popnaukowy. I będą to powtarzać...
@Szturmowiec.Rzplitej powiedział(a):
Tym razem Terl bluźni Najświętszemu Sakramentowi, bo nie zobaczył w hostii Pana Jezusa przez lupkę.
"Aja" pisze dalej:
... a ja dodałbym współczesna nauka, uderza nie tylko w metafizykę tomistyczną, ale także pośrednio w teologię.
Normalnie wczesno-dziewiętnastowieczny naukowiec ateista. Też tak dwieście lat temu pisano.
Tylko że "zapomniał" że w cudach eucharystycznych te jego kwanty materii się "poprzestawiały", by spasować się do właściwej (arystotelewskiej) formieprzypadłości.
Ale cuda eucharystyczne są źle rozumiane...:
... . Cuda eucharystyczne, które leżą u podstaw owego kultu, ... a może lepiej powiedzieć ich rozumienie
A ilu polskich biskupów tak myśli?
Nie chodzi mi o tych, co czy stracili wiarę, czy też mają "noc ciemną", lecz o tych, co tak przymyśliwają i idą w herezje...
Jest to przede wszystkim Mysterium fidei, czyli tajemnica wiary
Scjentystyczne z ducha "przeracjonalizowanie" niektórych nurtów zachodniego chrześcijaństwa myśleniem spekulatywnym doprowadziło pośrednio do pojawienia się protestantyzmu i modernizmu, będącego naturalistyczną herezją.
Stąd wynika tez wszechobecne ostatnio psychologizowanie (choćby używanie słowa "relacja" nieomal jako przecinek) oraz gorączkowe odwoływanie się do aktualnych trendów naukowych w celach apologetycznych.
@Szturmowiec.Rzplitej powiedział(a):
Tym razem Terl bluźni Najświętszemu Sakramentowi, bo nie zobaczył w hostii Pana Jezusa przez lupkę. Jak człowiek epoki pary i elektryczności może wogle wierzyć w transsubstancjację?
Człowiek epoki pary i elektryczności istotnie mógł mieć z tym kłopot ale owa wsteczna epoka minęła szczęsliwie ponad stulecie temu. Człowiek epoki internetu i AI nie powinien mieć z zagadnieniem najmniejszego problemu.
Przecież tomizm do fizyki kwantowej pasuje idealnie.
Są sobie różne cząsteczki, z jakiegoś powodu jedne mogą się zmieniać w inne - czyli materia zostaje, a zmienia się forma. Edward Feser nawet o tym zadziwiającym dopasowaniu książę napisał, jej tytuł to "Zemsta Arystotelesa".
@Pani_Łyżeczka powiedział(a):
Relacja oczywiście równorzędnai partnerska, klęczenie przed majestatem jest upokarzające bo pokora jest passe.
Kiedyś słyszałem, że jakiś mądry Hindus, bodajże sam Gandhi zrobił taką uwagę, że gdyby katole naprawdę wierzyli, że w opłatku jest Pan Bóg, to by nie debatowali o staniu czy klęczeniu, tylko by się przed Hostią czołgali.
@Szturmowiec.Rzplitej powiedział(a):
Tym razem Terl bluźni Najświętszemu Sakramentowi, bo nie zobaczył w hostii Pana Jezusa przez lupkę. Jak człowiek epoki pary i elektryczności może wogle wierzyć w transsubstancjację?
Człowiek epoki pary i elektryczności istotnie mógł mieć z tym kłopot ale owa wsteczna epoka minęła szczęsliwie ponad stulecie temu. Człowiek epoki internetu i AI nie powinien mieć z zagadnieniem najmniejszego problemu.
Jest gorzej. Gdyby Kolega zajrzał do wynurzeń Terla, to by wiedział, że to kwanty pobodły Pana Jezusa i mu się to nie skleja, a wręcz dochodzi do dwóch prawd.
@Szturmowiec.Rzplitej powiedział(a):
Tym razem Terl bluźni Najświętszemu Sakramentowi, bo nie zobaczył w hostii Pana Jezusa przez lupkę. Jak człowiek epoki pary i elektryczności może wogle wierzyć w transsubstancjację?
@Szturmowiec.Rzplitej powiedział(a):
Tym razem Terl bluźni Najświętszemu Sakramentowi, bo nie zobaczył w hostii Pana Jezusa przez lupkę. Jak człowiek epoki pary i elektryczności może wogle wierzyć w transsubstancjację?
Ujmując rzecz inaczej, jeśli w rzeczywistości nie ma przypadłości i substancji, a rzeczywistość jest kwantowa, to rozumienie transsubstancjacji pozostaje dziedzictwem historycznym, a samo rozumienie Eucharystii musi zostać pogłębione czy przepracowane w oparciu o nowe, bardziej adekwatne rozumienie rzeczywistości fizykalnej.
Dlatego uważam popularyzację nauki za działalność szkodliwą. Popularyzator uczy publikę rzeczy nieistotnych i często fałszywych a jedną
najistotniejszą własność nauki przed publiką ukrywa - że nauka jest pieruńsko trudna.
Dlatego kufa, że dobre poznanie fizyki kwiatowej to jest przynajmniej 10 lat zapindalania z połową nieprzespanych nocy. Co ty myślisz - że całki po trajektoriach czy wzór Feynmana-Kaca zrozumie ktoś, kto na to tylko spojrzy? Humanistyka do fizyki ma się tak jaź przyjemny spacerek do triatlonu.
@los powiedział(a):
Dlatego kufa, że dobre poznanie fizyki kwiatowej to jest przynajmniej 10 lat zapindalania z połową nieprzespanych nocy. Co ty myślisz - że całki po trajektoriach czy wzór Feynmana-Kaca zrozumie ktoś, kto na to tylko spojrzy? Humanistyka do fizyki ma się tak jaź przyjemny spacerek do triatlonu.
Rozum pyta, skąd wiadomo, że Terlik przeczytał św. Tomasza, powątpiewając w ten fakt.
Bo św. Tomasza da się czytać, ja np. przeczytałem całkiem sporo z przyjemnością i chyba ze zrozumieniem. Zmogła mnie tylko angelologia. Nie wiem, co się da tak po prostu czytać z fizyki kwiatowej, może Feynmana wykłady z fizyki. Ale podejrzewam, że nawet przy nich konieczny poziom skupienia jest nieosiągalny dla ludzi bez ścisłego wykształcenia.
o. prof. Jan Strumiłowski OCist wskazał na fundamentalne błędy intelektualne Terlikowskiego.
– Doszło do pewnego bardzo głębokiego błędu metodologicznego. Ze względu tylko na to, że pewien dział myśli Arystotelesa nazywany jest fizyką, Tomasz Terlikowski twierdzi, że to jest ta sama dziedzina, którą my nazywamy fizyką w nowożytnym znaczeniu nauki. To są dwie różne rzeczy – podkreślił cysters.
Trochę jednak racji ten Terlik ma tyle tylko, że się jakieś trzy stulecia spóźnił. Fizyka klasyczna, i to raczej nie w ujęciu mistycyzującego Newtona ale bardziej d'Alemberta, istotnie przeczy transsubstacji, bo w fizyce klasycznej jest że dom... że Stasiek... że koń... że drzewo..., Stasiek zdecydowanie nie jest koniem a dom nie jest drzewem, jest ostra granica między substancjami i są one nieprzechodnie. W fizyce kwiatowej transsubstancja to normalka zaczynając od słynnego dualizmu korpuskularno-falowego, taki elektron jest jednocześnie cząstką i falą.
Jak pisał @trep, nie chodziło mi o fizykę kwantową, a o to czy Terlikowski czytał św. Tomasza. Może i czytał, ale ja bym tego za pewnik nie przyjmował. A mam poważne przypuszczenia, że większość studentów filozofii nie czyta filozofów bezpośrednio, tylko opracowania.
Po pierwsze, większość studentów (niezależnie od kierunku) nie uczy się przedmiotu, ale zagadnień pod egzamin.
Po drugie, jeśli na I roku przerabiają np. całą historię filozofii starożytnej, to wątpię, czy idzie wszystko przeczytać w 9 miesięcy, mając jeszcze czas chodzić na zajęcia, uczyć się pod egzaminy i ogólnie na "życie". Coś tam mogą, wszystko wątpię.
Po trzecie, pytałem kiedyś na forumku, już nie pamiętam na której odsłonie (FF, FR, grupki na fejsie) ile osób czytało całość "Państwa Bożego", była chyba jedna pozytywna odpowiedź, a trochę absolwentów filozofii zawsze pisało.
Więc ja jestem skłonny raczej domniemywać brak lektury starych książek niż ich lekturę.
Komentarz
Choć nie lubię jego i zwykle nie czytam, nie interesuję się....
Tym razem Terl bluźni Najświętszemu Sakramentowi, bo nie zobaczył w hostii Pana Jezusa przez lupkę. Jak człowiek epoki pary i elektryczności może wogle wierzyć w transsubstancjację?
https://deon.pl/kosciol/komentarze/transsubstancjacja-i-boze-cialo,2521745
Jest to oczywiście epoka pary Terlików.
Trudno żeby było inaczej.
Pisze:
Teza sama w sobie ciekawa. Nadaje się do wątku o aniołach, co różdżką mieszają substancje i przypadłości.
Dalej:
Moje "przepracowanie":
kwanty energii (gdzie materia jest formą energii, albo wszystko na odwrót) pozostają kwantami energii/materii, lecz..., eeee.
Back to school.
Terlik albo nie zna, nie pamięta, albo nie rozumie koncepcji Arystoselesa! Albo nagina do tezy swojego artykułu, czyli manipuluje.
Czyli substancja ≠ materia/kwanty.
Ignorant, czyli agnostyk, czyli ściemniacz.
No i skąd mu przyszło do głowy, że rzeczywistość jest kwantowa?
Odkrył (i zna lecz się nie podzieli) Teorię Wszystkiego? (Bo co z dualnością fotonu - nie jest już falą, li tylko kwantem?)
Ściemniacz & Manipulant.
Ciekawe, ilu się nabierze na ten bełkot pseudo-popnaukowy. I będą to powtarzać...
"Aja" pisze dalej:
Normalnie wczesno-dziewiętnastowieczny naukowiec ateista. Też tak dwieście lat temu pisano.
Tylko że "zapomniał" że w cudach eucharystycznych te jego kwanty materii się "poprzestawiały", by spasować się do właściwej (arystotelewskiej) formie przypadłości.
Ale cuda eucharystyczne są źle rozumiane...:
Rozpisałem się, to jeszcze.
A ilu polskich biskupów tak myśli?
Nie chodzi mi o tych, co czy stracili wiarę, czy też mają "noc ciemną", lecz o tych, co tak przymyśliwają i idą w herezje...
Ale pilnują powierzonego im stada, psów i majatku. Trwają na posterunku
Jest to przede wszystkim Mysterium fidei, czyli tajemnica wiary
Scjentystyczne z ducha "przeracjonalizowanie" niektórych nurtów zachodniego chrześcijaństwa myśleniem spekulatywnym doprowadziło pośrednio do pojawienia się protestantyzmu i modernizmu, będącego naturalistyczną herezją.
Stąd wynika tez wszechobecne ostatnio psychologizowanie (choćby używanie słowa "relacja" nieomal jako przecinek) oraz gorączkowe odwoływanie się do aktualnych trendów naukowych w celach apologetycznych.
Relacja oczywiście równorzędnai partnerska, klęczenie przed majestatem jest upokarzające bo pokora jest passe.
Nim się zorientowaliśmy godność przedzierzgnęła się w pychę i butę, trzeba uważać.
Człowiek epoki pary i elektryczności istotnie mógł mieć z tym kłopot ale owa wsteczna epoka minęła szczęsliwie ponad stulecie temu. Człowiek epoki internetu i AI nie powinien mieć z zagadnieniem najmniejszego problemu.
Przecież tomizm do fizyki kwantowej pasuje idealnie.
Są sobie różne cząsteczki, z jakiegoś powodu jedne mogą się zmieniać w inne - czyli materia zostaje, a zmienia się forma. Edward Feser nawet o tym zadziwiającym dopasowaniu książę napisał, jej tytuł to "Zemsta Arystotelesa".
Kiedyś słyszałem, że jakiś mądry Hindus, bodajże sam Gandhi zrobił taką uwagę, że gdyby katole naprawdę wierzyli, że w opłatku jest Pan Bóg, to by nie debatowali o staniu czy klęczeniu, tylko by się przed Hostią czołgali.
Mieszają ludziom w głowach i tyle..
Ale Terlik św. Tomasza pewnie przynajmniej częściowo przeczytał ale o fizyce kwiatowej to wie tyle, ile mu Dragan kitu nawciska. A pewnie i tyle nie.
Jest gorzej. Gdyby Kolega zajrzał do wynurzeń Terla, to by wiedział, że to kwanty pobodły Pana Jezusa i mu się to nie skleja, a wręcz dochodzi do dwóch prawd.
...a w zasadzie to i trzech.
Kto wie, może Terlik zobaczył elektrony?
Gorzej, kwanty przez lupkie zobaczył:
A nie były to gwiazdy?
Dlatego uważam popularyzację nauki za działalność szkodliwą. Popularyzator uczy publikę rzeczy nieistotnych i często fałszywych a jedną
najistotniejszą własność nauki przed publiką ukrywa - że nauka jest pieruńsko trudna.
A skąd to wiadomo? Z obserwacji filozofów wnoszę, że oni poznają myśl innych, zwłaszcza dawniejszych, głównie z opracowań.
Dlatego kufa, że dobre poznanie fizyki kwiatowej to jest przynajmniej 10 lat zapindalania z połową nieprzespanych nocy. Co ty myślisz - że całki po trajektoriach czy wzór Feynmana-Kaca zrozumie ktoś, kto na to tylko spojrzy? Humanistyka do fizyki ma się tak jaź przyjemny spacerek do triatlonu.
Jak czytam, że któś pisze o Terliku, to aż mi się śluz ulewa.
Rozum pyta, skąd wiadomo, że Terlik przeczytał św. Tomasza, powątpiewając w ten fakt.
Bo św. Tomasza da się czytać, ja np. przeczytałem całkiem sporo z przyjemnością i chyba ze zrozumieniem. Zmogła mnie tylko angelologia. Nie wiem, co się da tak po prostu czytać z fizyki kwiatowej, może Feynmana wykłady z fizyki. Ale podejrzewam, że nawet przy nich konieczny poziom skupienia jest nieosiągalny dla ludzi bez ścisłego wykształcenia.
https://m.pch24.pl/o-jan-strumilowski-ocist-obnaza-bledy-intelektualne-tomasza-terlikowskiego/
Trochę jednak racji ten Terlik ma tyle tylko, że się jakieś trzy stulecia spóźnił. Fizyka klasyczna, i to raczej nie w ujęciu mistycyzującego Newtona ale bardziej d'Alemberta, istotnie przeczy transsubstacji, bo w fizyce klasycznej jest że dom... że Stasiek... że koń... że drzewo..., Stasiek zdecydowanie nie jest koniem a dom nie jest drzewem, jest ostra granica między substancjami i są one nieprzechodnie. W fizyce kwiatowej transsubstancja to normalka zaczynając od słynnego dualizmu korpuskularno-falowego, taki elektron jest jednocześnie cząstką i falą.
Jak pisał @trep, nie chodziło mi o fizykę kwantową, a o to czy Terlikowski czytał św. Tomasza. Może i czytał, ale ja bym tego za pewnik nie przyjmował. A mam poważne przypuszczenia, że większość studentów filozofii nie czyta filozofów bezpośrednio, tylko opracowania.
Po pierwsze, większość studentów (niezależnie od kierunku) nie uczy się przedmiotu, ale zagadnień pod egzamin.
Po drugie, jeśli na I roku przerabiają np. całą historię filozofii starożytnej, to wątpię, czy idzie wszystko przeczytać w 9 miesięcy, mając jeszcze czas chodzić na zajęcia, uczyć się pod egzaminy i ogólnie na "życie". Coś tam mogą, wszystko wątpię.
Po trzecie, pytałem kiedyś na forumku, już nie pamiętam na której odsłonie (FF, FR, grupki na fejsie) ile osób czytało całość "Państwa Bożego", była chyba jedna pozytywna odpowiedź, a trochę absolwentów filozofii zawsze pisało.
Więc ja jestem skłonny raczej domniemywać brak lektury starych książek niż ich lekturę.
Nie no, zwłaszcza że Suma to bardzo długa książka