W USA da się dobrze żyć na prowincji, nawet lepiej niż w mieście. Chociaż masę osób dojeżdża do pracy do miasta, najpierw samochodem na kolej podmiejską (np. w NY) potem pociąg, metro... Dojazd do pracy powyżej 2h nie jest rzadkością.
Myślę jednak że USA to nie jest dla nas wskazówka. Zupełnie inne warunki. Tam od 19w w zasadzie staly napływ imigrantów i to takich przyjeżdżających do pracy. Poza tym, poza wojną secesyjną, spokój. U nas jednak całe kawałki kraju się wyludniają. Bez silnej i mądrej ingerencji państwa będzie degradacja.
Bez polityki państwa i samorządów zapewne nie da się. Jeśli chodzi o male miejscowości i wschód Polski, a także Pomorze Zachodnie, wyludnienie można zatrzymać tylko ze wspomaganiem. Od tego jest, jak rozumiem, polityka rozwoju regionalnego w tym sieci transportowej, energetycznej itd. Z publikacji powszechnie dostępnych i własnych wizyt widzę natomiast postępujące szybko wyludnianie krajów postsowieckich, z Rosją. W nich zaś dalszą szybką urbanizację i to raczej w wielkich aglomeracjach, a nie rozproszoną. Wielkie obszary Rosji i Ukrainy dosłownie pustoszeją. To samo w republikach bałtyckich i w Mołdawii. Rolnictwo wielkoobszarowe nie potrzebuje ludzi. Kilkanaście osób obsłuży gospodarstwo o powierzchni 2.000 ha i więcej. Przemysł lokalny uwiądł. Jeśli coś się odtwarza lub powstaje to w większych miastach. U nich zmiany mogą być nieodwracalne, a nawet nie do zatrzymania. Infrastruktura na takich obszarach jest droga, droższa niż na gęsto zaludnionych. Klimat dodatkowo utrudnia. Exodus stamtąd, już pisałem, jest na skalę nieporównanie większą niż u nas.
No i na koniec, w odróżnieniu od Was nie jestem zwolennikiem marksistowskiego przekonania, że byt kształtuje świadomość- jest odwrotnie. Po podrzuceniu jakiejś tam kwoty tu i tam nagle ci nieliczni nie będą chcieli mieć dużo dziecib(czytaj 4-5 ) i dojeżdżać po 100 kilosów do pracy. Pracuje wśród młodych... Pustka w ich głowie jest niewyobrażalna. Chcą tylko wygodnego i modnego życia. Ryli.
Przepraszam. Może się zagalopowałem. Wydawało mi się, że program 500+ ma tu entuzjastycznych zwolenników. Ja sądzę, że jego pronatalistyczne efekty będą mizerne.
D2O napisal(a): Przepraszam. Może się zagalopowałem. Wydawało mi się, że program 500+ ma tu entuzjastycznych zwolenników. Ja sądzę, że jego pronatalistyczne efekty będą mizerne.
Wzrost ilości pieniędzy w budżecie domowym w zasadzie zawsze wpływa pozytywnie na przyrost urodzeń.
D2O napisal(a): Przepraszam. Może się zagalopowałem. Wydawało mi się, że program 500+ ma tu entuzjastycznych zwolenników. Ja sądzę, że jego pronatalistyczne efekty będą mizerne.
Wzrost ilości pieniędzy w budżecie domowym w zasadzie zawsze wpływa pozytywnie na przyrost urodzeń.
Tak... A najlepszym przykładem są uchodźcy z Syrii żyjący w poniżających warunkach w Libanie. Niestety... Polacy nastawieni są dziś w najlepszym razie na dorabianie się, nie na płodzenie.
Samo 500+ to mało aby zwiększyć liczbę urodzeń. W połączeniu z programem M+ stanowi o wiele większą zachętę do rodzenia dzieci. Czy to są pieniądze wyrzucone w błoto?
marniok napisal(a): Samo 500+ to mało aby zwiększyć liczbę urodzeń. W połączeniu z programem M+ stanowi o wiele większą zachętę do rodzenia dzieci. Czy to są pieniądze wyrzucone w błoto?
Jeśli celem ma być faktyczna zmiana demograficzna to tak, jeśli wygranie kolejnych wyborów to nie.
Rafał napisal(a): Bez polityki państwa i samorządów zapewne nie da się. Jeśli chodzi o male miejscowości i wschód Polski, a także Pomorze Zachodnie, wyludnienie można zatrzymać tylko ze wspomaganiem. Od tego jest, jak rozumiem, polityka rozwoju regionalnego w tym sieci transportowej, energetycznej itd. Z publikacji powszechnie dostępnych i własnych wizyt widzę natomiast postępujące szybko wyludnianie krajów postsowieckich, z Rosją. W nich zaś dalszą szybką urbanizację i to raczej w wielkich aglomeracjach, a nie rozproszoną. Wielkie obszary Rosji i Ukrainy dosłownie pustoszeją. To samo w republikach bałtyckich i w Mołdawii. Rolnictwo wielkoobszarowe nie potrzebuje ludzi. Kilkanaście osób obsłuży gospodarstwo o powierzchni 2.000 ha i więcej. Przemysł lokalny uwiądł. Jeśli coś się odtwarza lub powstaje to w większych miastach. U nich zmiany mogą być nieodwracalne, a nawet nie do zatrzymania. Infrastruktura na takich obszarach jest droga, droższa niż na gęsto zaludnionych. Klimat dodatkowo utrudnia. Exodus stamtąd, już pisałem, jest na skalę nieporównanie większą niż u nas.
Ciekawe jakie perspektywy się szykują dla krajów postsowieckich. Natura nie znosi próżni. Jezeli jest tak jak piszesz to pustoszejace kraje zaczną zaludniać się migrantami. Chińczycy?
W sumie tylko tak mogliby stworzyć Jedwabny Szlak, poprzez tworzenie kolonii.
Wydaje mi się że po prostu opustoszeją. Czytuję czasem statystyki, w tym demograficzne. Są rejony Rosji gdzie ludność maleje już od lat 70-tych. To samo dzieje się w republikach bałtyckich, szczególnie od upadku ZSRR. Tak też w czarnoziemnych rejonach Ukrainy i w rejonach na północy i na wschód od Dniepru. Donbas to inna historia. W te miejsca nikt nie przyjeżdża. Nie ma po co. Warunki życia trudne i nie ma pracy. Nawet jeśli są jakieś drogie kopaliny to do ich wydobycia, wstępnej obróbki i wywozu nie potrzeba dużo ludzi. Nawet Chińczycy tam nie pojadą. Ludzie może by przyjechali na Krym czy Kubań, ale nie pojadą tam gdzie wojna i zamachy.
marniok napisal(a): Samo 500+ to mało aby zwiększyć liczbę urodzeń. W połączeniu z programem M+ stanowi o wiele większą zachętę do rodzenia dzieci. Czy to są pieniądze wyrzucone w błoto?
Jeśli celem ma być faktyczna zmiana demograficzna to tak, jeśli wygranie kolejnych wyborów to nie.
Nikt nigdy nie obiecywał i nie twierdził ze celem 500+ jest przede wszystkim zmiana demograficzna. To jeden z celów i chyba nie najważniejszy. To program socjalny z bardzo dużym wpływem na poczucie bezpieczeństwa i godności rodzin najuboższych, w tym wielodzietnych. To oczywiste że skłonność do posiadania dzieci zależy od wielu czynników. Dochody to jeden z nich i wcale nie najważniejszy. Poczucie bezpieczeństwa socjalnego oraz godności, konkretnie docenienia roli społecznej rodziców przez państwo i społeczność mają już dużo większe znaczenie, a te są efektem ubocznym 500+ jak wyżej napisałem.
marniok napisal(a): Samo 500+ to mało aby zwiększyć liczbę urodzeń. W połączeniu z programem M+ stanowi o wiele większą zachętę do rodzenia dzieci. Czy to są pieniądze wyrzucone w błoto?
Jeśli celem ma być faktyczna zmiana demograficzna to tak, jeśli wygranie kolejnych wyborów to nie.
Dlaczego nie? Jeśli i cel i środki są ok, to niech wygrywają.
No właśnie te środki są do d... Rzekomo rząd chce żeby Polacy wracali z emigracji. I jednocześnie wpuszcza setki tysięcy Ukraińców. I niby od tego mają też pensje rosnąć.
marniok napisal(a): Samo 500+ to mało aby zwiększyć liczbę urodzeń. W połączeniu z programem M+ stanowi o wiele większą zachętę do rodzenia dzieci. Czy to są pieniądze wyrzucone w błoto?
Jeśli celem ma być faktyczna zmiana demograficzna to tak, jeśli wygranie kolejnych wyborów to nie.
Nikt nigdy nie obiecywał i nie twierdził ze celem 500+ jest przede wszystkim zmiana demograficzna. To jeden z celów i chyba nie najważniejszy. To program socjalny z bardzo dużym wpływem na poczucie bezpieczeństwa i godności rodzin najuboższych, w tym wielodzietnych. To oczywiste że skłonność do posiadania dzieci zależy od wielu czynników. Dochody to jeden z nich i wcale nie najważniejszy. Poczucie bezpieczeństwa socjalnego oraz godności, konkretnie docenienia roli społecznej rodziców przez państwo i społeczność mają już dużo większe znaczenie, a te są efektem ubocznym 500+ jak wyżej napisałem. Przecież na drugie dziecko nie ma kryterium dochodowego. To jaki to program socjalny?
Rafał napisal(a): Taki że dziecko kosztuje, a dochody po jego urodzeniu spadają.
Zwłaszcza Kulczykom. Dlatego to bez sensu, że daje nawet tym, dla których te 500 zł nawet na waciki nie wystarczy. A druga sprawa - wystarczyło nie dopuścić Ukraińców do polskiego rynku pracy. Efekt byłby dużo lepszy.
D2O napisal(a): No właśnie te środki są do d... Rzekomo rząd chce żeby Polacy wracali z emigracji. I jednocześnie wpuszcza setki tysięcy Ukraińców. I niby od tego mają też pensje rosnąć.
mówiliśmy o demografii, a teraz- hop! - o zatrudnieniu i wynagrodzeniu? Może Kolega najpierw wytłumaczy dlaczego poprawa warunków życia jest "do d..y" i nie ma wpływu na demografię.
Komentarz
Myślę jednak że USA to nie jest dla nas wskazówka. Zupełnie inne warunki. Tam od 19w w zasadzie staly napływ imigrantów i to takich przyjeżdżających do pracy. Poza tym, poza wojną secesyjną, spokój. U nas jednak całe kawałki kraju się wyludniają. Bez silnej i mądrej ingerencji państwa będzie degradacja.
Z publikacji powszechnie dostępnych i własnych wizyt widzę natomiast postępujące szybko wyludnianie krajów postsowieckich, z Rosją. W nich zaś dalszą szybką urbanizację i to raczej w wielkich aglomeracjach, a nie rozproszoną. Wielkie obszary Rosji i Ukrainy dosłownie pustoszeją. To samo w republikach bałtyckich i w Mołdawii. Rolnictwo wielkoobszarowe nie potrzebuje ludzi. Kilkanaście osób obsłuży gospodarstwo o powierzchni 2.000 ha i więcej. Przemysł lokalny uwiądł. Jeśli coś się odtwarza lub powstaje to w większych miastach. U nich zmiany mogą być nieodwracalne, a nawet nie do zatrzymania. Infrastruktura na takich obszarach jest droga, droższa niż na gęsto zaludnionych. Klimat dodatkowo utrudnia. Exodus stamtąd, już pisałem, jest na skalę nieporównanie większą niż u nas.
Czy to są pieniądze wyrzucone w błoto?
W sumie tylko tak mogliby stworzyć Jedwabny Szlak, poprzez tworzenie kolonii.
To oczywiste że skłonność do posiadania dzieci zależy od wielu czynników. Dochody to jeden z nich i wcale nie najważniejszy. Poczucie bezpieczeństwa socjalnego oraz godności, konkretnie docenienia roli społecznej rodziców przez państwo i społeczność mają już dużo większe znaczenie, a te są efektem ubocznym 500+ jak wyżej napisałem.
To oczywiste że skłonność do posiadania dzieci zależy od wielu czynników. Dochody to jeden z nich i wcale nie najważniejszy. Poczucie bezpieczeństwa socjalnego oraz godności, konkretnie docenienia roli społecznej rodziców przez państwo i społeczność mają już dużo większe znaczenie, a te są efektem ubocznym 500+ jak wyżej napisałem.
Przecież na drugie dziecko nie ma kryterium dochodowego. To jaki to program socjalny?
Też wpływu na dzietność nie ma. Szkoda tej kasy?
http://jagiellonski24.pl/2017/11/29/chaos-przestrzenny-kosztuje-nas-kilkadziesiat-miliardow-rocznie-rozmowa/
Może Kolega najpierw wytłumaczy dlaczego poprawa warunków życia jest "do d..y" i nie ma wpływu na demografię.